Czy chciałbyś być swoim dzieckiem?

Gdyby nasze dzieci mogły wybierać rodziców, to czy wybrałyby akurat nas? (fot. shutterstock.com)
Eduard Martin / slo

Kiedy człowiek ma małe dzieci, wtedy oczywiście myśli jak rodzic, to znaczy, że jego myślenie idzie w kierunku prowadzącym od niego do nich, rzadko natomiast myśli, by tak rzec, pod prąd. Nie myśli w kierunku odwrotnym, od dzieci do siebie.

- Tato, gdybyś był mną, też byś tego chciał - powiedział niedawno mój syn i to mnie zastanowiło. To, czego chciał, było głupie, wręcz beznadziejne, i dość niebezpieczne. Rzecz jasna, nie mogłem dopuścić, żeby coś takiego zrobił, jednak musiałem przyznać, że gdybym był nim, chciałbym tego samego...

Przyzwyczajam się patrzeć na wiele spraw z jego punktu widzenia. Jest to widzenie zaskakujące. Jeśli człowiek dorosły jeszcze nie całkiem zapomniał, jak to jest, kiedy się było dzieckiem, może łatwo znaleźć drogę do zrozumienia, czego chcą jego dzieci i dlaczego tego chcą.

I wtedy może sobie postawić pytanie:

DEON.PL POLECA


Czy chciałbym być swoim dzieckiem?

Nie należy odpowiadać jedynie w prosty sposób, jakimś "Tak" albo "Nie". Żeby odpowiedź miała sens, dobrze jest odpowiedzieć sobie, dlaczego chciałbym być swoim dzieckiem i dlaczego nie chciałbym nim być.

Te dwie odpowiedzi pomogą nam zapobiec wielu kryzysom, nie tylko teraz, kiedy dzieci są małe, ale pomogą także zapobiec kryzysom, gdy dzieci zaczną dorastać. Jest bowiem rzeczą powszechnie znaną smutny fakt, że niesnaski między rodzicami rosną wraz z dziećmi, a to, nad czym można było zapanować w przypadku małych dzieci, nad tym w przypadku dorastających zapanować się nie da.

- Podsunąłem to pytanie ku refleksji rodzicom na wielu kursach przygotowawczych - opowiadał doktor K. V. - i niektórych bardzo to zainteresowało. Kilkoro z nich odpowiedziało pisemnie i były to ciekawe odpowiedzi.

Robiąc tego rodzaju rachunek sumienia, człowiek uświadamia sobie, jak często w procesie wychowawczym realizuje to, co przeszkadzało mu, kiedy był mały, a co mu, niejako na przekór, weszło w krew. I potem przenosi to na własne dzieci. Nie dlatego jednak, że jest to słuszne, lecz tylko dlatego, że tak się nauczył - przywykł do tego w dzieciństwie. Kto wie, może większość ofiar zniewolenia, gdy już udaje się im wyzwolić, zaczyna zachowywać się podobnie jak ich dawni gnębiciele.

Uważamy swoje dzieci za fakt oczywisty, a pytanie, czy chciałyby być naszymi dziećmi, jest dla nas czymś dziwnym lub wręcz niestosownym. Ale być może, gdyby mogły wybierać, to nie wybrałyby akurat nas.

Dlaczego?

To pytanie jest mostem wiodącym od niezrozumienia do zrozumienia. Właściwie postawione pytanie bywa takim mostem. Czy nasze dzieci życzą sobie nas takimi, jakimi jesteśmy, czy też raczej pragnęłyby, żebyśmy się w czymś zmienili? I w czym?

Wciąż chcemy zmieniać swoje dzieci - często słusznie. Tylko czy przyszło nam do głowy, że może my sami oddalamy się od ideału, o jakim marzą dzieci? Od ich wyobrażenia, na kim mogą polegać? I czy zawsze? Od wyobrażenia o kimś, kto pomoże w każdej sytuacji, gdy zajdzie potrzeba?

Ja sam chciałbym być dzieckiem swoich rodziców. Uświadamiam sobie to po latach i traktuję to jako zobowiązanie, żeby mieć dzieci, które będą zadowolone, że jestem ich ojcem. Żeby kiedyś, gdy będą się nad tym zastanawiać, tak jak ja teraz się zastanawiam, były tak samo zadowolone z tego, co pozostawiłem w ich wspomnieniach. Być może jest to najważniejsza rzecz, o jaką w życiu chodzi... pozostawić piękne wspomnienie. Uczynić paru ludzi szczęśliwszymi niż wtedy, gdyby nas nie było.

Czy myślicie, że chcielibyście być swoimi dziećmi?

Kiedy tak patrzę na tych malców wybiegających ze szkolnej bramy, zastanawiam się, ilu rodziców odpowiedziałoby na to pytanie pozytywnie. Ile z tych dzieci jest szczęśliwych, że są dziećmi swoich rodziców.
I dlaczego? Dlaczego jakieś dziecko jest zadowolone lub niezadowolone, że jest dzieckiem swoich rodziców?

- Dzieci nikt o to w szkole nie pyta - powiedział doktor K. V. - Ale ja na moich kursach regularnie pytam rodziców: Czy myślicie, że wasze dzieci są zadowolone, że są waszymi dziećmi? Czy nie? I dlaczego nie? Czy myślicie, że chcielibyście być swoimi dziećmi? Czy myślicie, że w takim przypadku moglibyście sobie pogratulować? A może jesteście godni pożałowania? Opuszczeni? Bezradni? Czy myślicie, że gdybyście byli swoimi własnymi dziećmi, to chcielibyście was, swoich rodziców, zmienić?

Te pytania pozostaną tylko pytaniami retorycznymi, jeśli nie będziecie umieli na nie szczerze odpowiedzieć. Absolutnie szczerze. Każda inna odpowiedź nie ma sensu. Trudność polega na tym, że nawet ludzie, którzy potrafią być szczerzy wobec drugich, nie potrafią być szczerzy wobec siebie samych. A to właśnie z faktu, że jesteśmy prawdziwi wobec samych siebie, wypływa zdolność bycia szczerym wobec innych, w sposób życzliwy, nieuproszczony i trwały.

Wielu ludzi myli szczerość z arogancją, ale szczerość może być łagodnym postępowaniem, jeśli poprzedza je poznanie. Gdybyście byli swoimi własnymi dziećmi, czy bylibyście szczęśliwi? Jeśli odpowiecie szczerze, być może zobaczycie, że wasza droga nie jest taka, za jaką ją do tej pory uważaliście, i że waszym bliskim nie idzie się po niej tak dobrze, jak przypuszczaliście. A może jest przeciwnie? I dlaczego?

Więcej w książce: Anielskie opowieści dla duszy - Eduard Martin

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy chciałbyś być swoim dzieckiem?
Komentarze (9)
A
A-Z
9 lutego 2015, 22:18
Aż się boję, krępuję pisać. Muszę o swoich dzieciach mówić tylko w samych superlatywach. Wiem, że moje życie to dar od Boga, ale jeszcze większy dar otrzymałam w dzieciach. Czasami boję się o tym myśleć i nie wiem czy  kiedykolwiek zdołam Bogu podziękować. Mam dwie córki. Starsza jest psychologiem. Ma ośmiomiesięczną córeczkę - Maria-Paulina jest wspaniała. Jest to zasługa mojej córki i wspaniałego zięcia.Są przykładnymi katolikami.Młodsza córka jest absolwentką politechniki wydziału matematyki stosowanej. Jest razem z moim mężem najbardziej przyjaznymi ludzmi dla mnie.Oczywiście starsza córka i zięć są bardzo biscy nam. I tak czasami myślę, że mogłabym być którąś z moich córek.Pewnie, że mają wady-są nerwowe, pewne siebie, ale zawsze można z nimi porozmawiać i dojść do porozumienia. A to bardzo buduje więź międzypokoleniową.Myślę, że dobrze wychowaliśmy dzieci(w tradycji chrześcijańskiej,wierze, szacunku do Boga i ludzi.Śmiem twierdzić, że są lepszymi ludzmi niż my. Szczęść Boże wszystkim.
AC
Anna Cepeniuk
6 stycznia 2015, 11:07
Na pytanie zdane w tytule, przyznaję niestety że odpowiedź brzmi: nie.... Ale za to mogę powiedzieć, że chciała bym być moją wnuczką.... Powiedziałam o tym nawet moim dzieciom... Żal z tego powodu mam już za sobą... Choć nie było to łatwe.... ale zachęcam, by taką pracę nad sobą podjąć... Owoce są naprawdę warte tego....
J
jola
11 czerwca 2013, 21:26
sama nie wiem, na pewno zmusza do refleksji, jednak trzeba pamiętać, że rodzice to rodzice, nie da się robić zawsze tak, by<a href="http://www.sosrodzice.pl"> dzieci </a>były zachwycone.
I
ic
9 marca 2013, 20:05
Mnie sie to pytanie wydaje nie do końca trafione. Codziennie wychowując synka, zastanawiamy się z Mężem, czy dobrze postępujemy, rozważamy jego z każdym dniiem bardziej krystalizujący się charakter i staramy się następnego dnia postępować mądrzej, W stosunku do tego konkretnego naszego dziecka. Słuchamy też podpowiedzi naszych rodziców, czy innych znajomych, starszych stażem. W tym względzie zapewne oboje odpowiedzielibyśmy sobie twierdząco na zadane pytanie. Jednak czy naszemu Synkowi zawsze się podoba to, jak postępujemy? raczej nie, bo jak kazdy normalny człowiek buntuje się nie raz. Rozumiemy ten bunt, bo - jak pisze autor - w jego wieku zapewne chcielibyśmy tego samego. Tylko od czego sa rodzice? Chyba od tego by pokazać pewne wartości i wskazać młodemu człowiekowi drogę. To, ze powtarzamy zachowania własnych rodziców, jest nieuniknione. Czasem słuszne, czasem nie. Ale nawet gdy łapię się na tym, że postępuję jak moja mama wobec mnie, a bardzo tego nie chciałam, to przecież nie mogę się na tym zatrzymać i załamać. Moze jutro uda mi się lepiej postąpić. Kochamy nasze Dziecko ogromnie, wiemy też że nasi Rodzice nas kochali i kochaja ponad wszystko. Jakże mogłabym chcieć zamienić moją Mame na kogos innego, skoro wiem, że dała mi wszystko, co mogła! Sama ma swój charakter, swoje ciężary, starała się je przekraczać ja tylko mogła. Z każdym dniem widze to wyraźniej. I modlę się, by nasze Dziecko tez zrozumialo to po latach. Bo jestem przekonana że w okresie dorastania nie omieszka nam wytknać całej masy błędów. Jednak czy to ma oznaczac że nie chcialoby być naszym dzieckiem?
lucy
7 marca 2013, 23:40
Mogą być rózne odpowiedzi w zalezności od wieku dziecka,sądzę, że  mój dorosły syn odpowiedziałby twierdząco, natomiast dorastająca córka raczej nie bardzo. Zapytam, ....
M
MR
19 listopada 2011, 17:41
 To świetne pytanie! Słyszę je po raz pierwszy Myslę o tym od godziny.
O
on
14 listopada 2011, 18:57
Nierozsądne pytanie,mam siebie oceniać z całym moim bagażem? Chciałabym mieć taką córkę jak ja.Rozumiałabym ją i wspierała ,dając dużo swobody. Gratuluję pewności siebie. Raczej nie masz dzieci.
T
teresa
18 lipca 2011, 07:04
  Nierozsądne pytanie,mam siebie oceniać z całym moim bagażem? Chciałabym mieć taką córkę jak ja.Rozumiałabym ją i wspierała ,dając dużo swobody.
M
Muminka
18 lipca 2011, 02:27
Gdzies tak ponad 13-16 rokiem zycia swoich pociech napewno usłyszcie nie raz czy są one z was zadowolone... a raczej jak bardzo niezadowolone! :DDD