Dopóki jesteś na moim garnuszku

(fot. shutterstock.com)
Gunther Moll, Ralph Dawirs / slo

W końcu kiedyś przychodzi ta chwila. Przed Państwem stoi spersonifikowany kryzys w postaci trzynastoletniej córki lub czternastoletniego syna. Nagle człowiek ma wrażenie, że te niegdyś skądinąd słodkie dzieciaki zmieniły się niepostrzeżenie w istne monstra, które na czołach wypisane mają dużymi literami słowo: POKWITANIE.

Wielu nauczycieli nie ma teraz lepszych doświadczeń od rodziców: Odbierają oni podrastających uczniów jako źródło ustawicznego niepokoju. Całe społeczeństwo zdaje się postrzegać przeżywającą okres dojrzewania młodzież jako ucieleśnienie kryzysu i pod płaszczykiem troski reaguje na jej zachowanie zakazami. Nawet sami młodzi ludzie uważają, że są w kryzysie. Pogubili się bowiem wraz ze swoimi lękami i tęsknotami gdzieś między utraconym dzieciństwem a nieznaną przyszłością. Są niepewni i zdezorientowani co do samych siebie i swojej roli. Czują się niezrozumiani, a może nawet niechciani.

To stare powiedzenie: "Dopóki jesteś na moim garnuszku, będziesz robił to, co ci każę", wymownie sygnalizuje, że teraz nie chodzi już o wychowanie. Już nie dąży się do żadnego zrozumienia ani się go nie wspiera. Teraz chodzi o posłuszeństwo. O przeforsowanie domniemanego prawa pana domu do władzy. "Być na czyimś garnuszku" znaczy mieszkać u kogoś, żyć i się u niego żywić. Harmonijna, serdeczna koegzystencja niekoniecznie jest przy tym przewidziana. Nawet gościnność wobec obcego powinna wyglądać inaczej. Ale oto siedzi przy naszym stole (jedząc potrawy z naszego garnka) własny syn lub własna córka. Co mogą sobie o tym pomyśleć? Cóż za prowokacja i wyzwanie tkwią w takiej postawie rodziców. "Będziesz robił to, co ci każę!" - takie słowa to ostatnia rzecz, jaką młody człowiek chciałby usłyszeć. Celem każdego dobrego wychowania jest rozwinięcie w dziecku zdolności do samostanowienia :

O sobie i może również do prowadzenia szczęśliwego życia w społecznej wspólnocie. Do tego muszą zostać stworzone młodemu człowiekowi przy końcu "czasu ochronnego" odpowiednie możliwości. Dobrze jest, gdy to jedzenie ze wspólnego garnka i trzymanie nóg - zarówno młodych, jak i starszych członków rodziny - pod wspólnym stołem normuje domowy regulamin. Ustny albo na piśmie. Ale nawet najlepszy regulamin na nic się tu zda, jeśli we wcześniejszych latach nie było między rodzicami a dziećmi dostatecznie dużo ciepła, wyrozumiałości i serdeczności.

DEON.PL POLECA


Czas, w którym kończy się dzieciństwo, nie zawsze jest dla rodziców łatwy. Niektórych ogarnia melancholia: "Gdzie też podziało się moje dziecko?". Innych dręczy myśl, że nie sprostali zadaniu: "Mój syn się nie udał". Czego oczekują dorośli, szczególnie rodzice, od dorastających dzieci przy końcu ich dzieciństwa? Czy w ogóle wiedzą, co ich czeka? Czy się do tego przygotowali? To przejście potomstwa na inny etap rozwoju przychodzi dla większości rodziców znienacka, całkiem niespodziewanie. Wszystko z dnia na dzień się zmienia. Dzieci zdają się im opierać i czynić przed nimi uniki. Nagle nie robią tego, co chcą rodzice. Nagle inaczej wyglądają, niżby oni sobie tego życzyli. I prawdopodobnie snują im się po głowie zupełnie inne myśli niż rodzicom. Wymykają się rodzicom z rąk, chociażby ci nie wiem jak bardzo pragnęli je przy sobie zatrzymać. Czasami nie można się wyzbyć wrażenia, że rodzice chcieliby możliwie jak najdłużej nie dopuszczać do swojej świadomości myśli o nieuchronności nadejścia tego czasu dorastania, a z nim usamodzielniania się dziecka, przez co w decydującym momencie tracą niejako szansę na pójście wraz z nim o krok dalej, a tym samym na odnalezienie się w tej nowej rzeczywistości i jej zrozumienie: "Nie pojmujesz tego, mamo!". Co więcej: Odnosi się wrażenie, jak gdyby młodzi dorośli oczekiwani byli z mniejszą radością niż noworodek. Wydaje się, że są przyjmowani raczej z rezerwą i nieufnie. "Cóż oni teraz dobrego nawyczyniają? W jaki sposób mogę się chronić jako przedstawiciel starszej generacji przed roszczeniami młodych? W jaki sposób mam zabezpieczyć swój własny interes?".

A jak to z kolei wygląda z drugiej strony? Jakie perspektywy widzą dla siebie młodzi ludzie u kresu dzieciństwa? Czy charakteryzuje ich ufność, czy raczej może przeważają lęki przed tym, co ich czeka, i obawa przed brakiem widoków na pomyślną przyszłość?

Wielu młodych ludzi ma w tym przełomowym dla siebie okresie problem ze zrozumieniem siebie oraz z porozumieniem ze swoim najbliższym otoczeniem. W licznych krajach samobójstwo stanowi w przypadku młodocianych najczęstszą przyczynę śmierci. Dane dotyczące ilości samobójstw wśród dorastającej młodzieży w Niemczech wahają się pomiędzy trzema a jedenastoma procentami. Często tego typu zgony są tuszowane i kamuflowane jako wypadki. Wciąż jeszcze są tematem tabu, a przecież większość samobójczych prób to wołanie o miłość i chęć zwrócenia na siebie uwagi.

Już nie dziecko, a jeszcze nie dorosły. Osobliwy czas opuszczania dobrze znanych, swojskich opłotków i wyruszania w drogę. Czas ciekawości, ale też zatroskania, niepokoju i niepewności. Jak zachowywać się w tym dobiegającym końca dwupokoleniowym domu? Niezależnie od tego, jakie by teraz, u kresu dzieciństwa potomstwa, spadły na całą rodzinę wyzwania, zakończenie wychowania dzieci jest faktem. Obecnie wszyscy uczestniczący w tym procesie przemiany domownicy mają znakomitą okazję okazywania sobie w dalszym ciągu w prawdziwej solidarności między młodymi a starszymi miłości, którą się we wszystkich tych minionych latach wzajemnie darzyli. Rodzice pełni serdecznego stosunku do dzieci nie powinni być teraz poirytowani czy pogrążeni w smutku, lecz ciekawi tego, jak potoczy się dalszy rozwój i los ich latorośli. Co też one zrobią ze swoimi talentami? Dzieci wychowywane w atmosferze miłości są pomimo całej niepewności, jaką niesie ze sobą przyszłość, pełne ufności. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to nie utracą wiary w siebie i zaufania do rodziców. To mocna podstawa do wzajemnej solidarnej koegzystencji. I gdy zajdzie taka potrzeba - do udzielania sobie rad oraz wsparcia. Z pewnością jest to ideał, który nie zawsze da się w codziennym życiu w pełni zrealizować, ale który godny jest tego, by ten wysiłek podjąć!

Jakiż jest ten osobliwy czas, który nazywamy młodością i dojrzewaniem? Tak trudno sobie wyobrazić, że w tym okresie zachodzi coś wspaniałego, że pokwitanie to na przestrzeni długiej historii kulturowego rozwoju prawdziwie szczęśliwy traf. Nie do pomyślenia, by całe współczesne społeczeństwo sądziło, że może obyć się bez odwagi, twórczej inicjatywy i innowacyjnego potencjału młodych ludzi. Tymczasem to, co muszą wysłuchiwać, nie daje się łatwo przełknąć. W zadufanym i wyrafinowanym świecie dorosłych zachowanie niektórych jego przedstawicieli, jakie daje się zaobserwować w stosunku do młodzieży, mogłoby zostać określone jako mobbing. Proszę wczuć się przez moment w swoje własne dziecko, swojego wnuka, swoją bratanicę czy swojego siostrzeńca i spróbować ich uszami usłyszeć to wszystko, na co my, dorośli, w stosunku do nich sobie pozwalamy. Tu tylko parę wybranych przykładów, jakie w ciągu całego tygodnia wpadają w uszy młodego człowieka:

Poniedziałek

08:00 Na co sobie pozwalasz?
09:00 Nie znasz się na tym.
10:00 Absolutnie nie wchodzi w rachubę.
11:00 Chyba ci się w głowie przewróciło.
12:00 Tak mi się odwdzięczasz?
13:00 Jak ty znowu wyglądasz!
14:00 Czy muszę ci wszystko powtarzać trzy razy?
15:00 Jak się zwracasz do ojca?
16:00 Nie podskakuj tak!
17:00 Powinieneś/Powinnaś sobie wziąć z tego przykład. 18:00 Co z ciebie wyrośnie?
19:00 Dlaczego przychodzisz tak późno do domu?

Wtorek

08:00 Wytłumacz się łaskawie!
09:00 Nie opowiadaj mi takich rzeczy!
10:00 No i masz za swoje.
11:00 To nie jest towarzystwo dla ciebie.
12:00 Więcej ci już na to nie pozwolę.
13:00 Nie wtrącaj się!
14:00 Poczekaj, już ja ci pokażę!
15:00 Chyba nie wiesz, z kim rozmawiasz?
16:00 Ani słowa więcej! Nie waż mi się sprzeciwiać!
17:00 Jeszcze się doczekasz.
18:00 Swoich komentarzy możesz sobie zaoszczędzić. 19:00 Jak będziesz miał/miała tyle lat co ja....

Środa

08:00 Czyś stracił/straciła całkowicie rozum?
09:00 Chciałbyś/Chciałabyś, ale nie ma tak dobrze.
10:00 To nie dla dzieci.
11:00 Powinieneś/Powinnaś się wstydzić.
12:00 Nic tym u mnie nie wskórasz.
13:00 Posprzątaj!
14:00 Idź do swojego pokoju!
15:00 Wciąż jeszcze tego nie pojąłeś/pojęłaś?
16:00 Znowu tak późno idziesz spać.
17:00 Czy nie możesz się opanować?
18:00 Tym razem puszczę ci to jeszcze płazem.
19:00 Zejdź mi z oczu!

Czwartek

08:00 Chyba sam/sama w to nie wierzysz.
09:00 Jeszcze się dziś czegoś doczekasz.
10:00 Nie zaniedbuj się tak!
11:00 Tylko wstyd człowiekowi przynosisz.
12:00 Czy możesz mi powiedzieć, co to ma znaczyć?
13:00 Dopóki jesteś na moim garnuszku...
14:00 Weź się w garść!
15:00 Chyba się przez ciebie nerwowo wykończę. 16:00 Nie gadaj takich bredni! 17:00 Nie rób takiej miny!
18:00 Beksa!
19:00 Nie drzyj się tak!

Piątek

08:00 Gdzieżeś znowu był/była?
09:00 Żeby mi się to już drugi raz nie powtórzyło!
10:00 Gdybyś miał/miała choć odrobinę oleju w głowie...
11:00 A nie mówiłem/mówiłam? Wiedziałem/Wiedziałam, że tak będzie.
12:00 Nie wstyd ci?
13:00 Źle ci tu?
14:00 Zachowuj się należycie!
15:00 Żebyś choć raz zrobił/zrobiła to, o co cię proszę. 16:00 Myślałam/Myślałem, że masz więcej oleju w głowie. 17:00 Ty mnie wcale nie słuchasz. 18:00 Ostrzegam cię.
19:00 Dość tego!

Uważacie Państwo, że to wystarczy? Naturalnie Wy nigdy się w ten sposób do swoich dzieci nie zwracaliście. To robią zawsze tylko inni. Czy jesteście w stanie sobie wyobrazić, co młody człowiek czuje, kiedy słyszy takie słowa? Może przypominacie sobie w tym momencie własną młodość? Swoje doświadczenia z tamtych czasów z dorosłymi? Wyobraźcie sobie teraz, że w tej czy innej formie mielibyście tego wszystkiego wysłuchać obecnie jeszcze raz. Na przy-kład od swojego szefa. Może wyglądałoby (czy raczej słyszałoby się) to mniej więcej tak:

Poniedziałek

08:00 Na co sobie Pan/Pani pozwala? 09:00 Nie zna się Pan/Pani na tym. 10:00 Nawet niech Pan/Pani o tym nie myśli! 11:00 Proszę nie przeceniać swoich kompetencji. 12:00 Proszę zająć się tym, co do Pana/Pani należy! 13:00 Czy nie mogłaby się Pani trochę ładniej ubierać? 14:00 Jak często muszę to Panu/Pani jeszcze powtarzać? 15:00 Jak Pan/Pani rozmawia ze swoim szefem?
16:00 Niech Pan/Pani nie będzie tak niedyplomatyczny/niedyplomatyczna! 17:00 Powinna Pani wziąć przykład ze swojej koleżanki. 18:00 Czarno widzę Pana/Pani awans.
19:00 Dlaczego przychodzi Pan/Pani do biura z takim spóźnieniem?

Wtorek

08:00 Oczekuję za to przeprosin!
09:00 Proszę mi nie opowiadać takich rzeczy!
10:00 Niech Pan/Pani tylko tak dalej postępuje!
11:00 To nie jest towarzystwo dla Pana/Pani.
12:00 To już nie wchodzi w zakres Pana/Pani kompetencji.
13:00 Niech się Pan/Pani nie wtrąca!
14:00 Proszę nie być bezczelnym/bezczelną!
15:00 Chyba nie wie Pan/Pani, kogo ma przed sobą?
16:00 Koniec dyskusji!
17:00 Nie zezwolę na to.
18:00 Może Pan/Pani sobie zaoszczędzić tych swoich komentarzy. 19:00 Kiedy będzie Pan/Pani miał to doświadczenie, które ja mam...

Środa

08:00 Czy postradał/postradała Pan/Pani zmysły?
09:00 Pasowałoby Panu/Pani, co?
10:00 To nie dla Pana/Pani.
11:00 Powinien/Powinna się Pan/Pani wstydzić.
12:00 Tym sposobem nic Pan/Pani u mnie nie osiągnie.
13:00 Niech Pan/Pani uporządkuje swoje papiery!
14:00 Proszę iść do swojego biura!
15:00 Czy jest Pan/Pani cieżkomyślący/ciężkomyśląca?
16:00 Niech Pan/Pani chodzi wcześniej spać!
17:00 Czy nie potrafi się Pan/Pani opanować?
18:00 Tym razem jeszcze to Panu/Pani daruję.
19:00 Niech się Pan/Pani wynosi!

Czwartek

08:00 Sam/Sama chyba Pan/Pani w to nie wierzy.
09:00 Widzę, że skończy się to dziś naganą.
10:00 Proszę się lepiej kontrolować.
11:00 Kompromituje Pan/Pani cały oddział.
12:00 Czy może mi Pan/Pani powiedzieć, co to wszystko znaczy?
13:00 Dopóki jest Pan/Pani na mojej liście płac...
14:00 Proszę się wziąć w garść!
15:00 Tracę już przez Pana/Panią całkowicie nerwy.
16:00 Niech Pan/Pani nie mówi takich nonsensów!
17:00 Niech Pan/Pani nie robi takiej miny!
18:00 Beksa!
19:00 Proszę się tak nie drzeć!

Piątek

08:00 Gdzie Pan/Pani znowu był/była?
09:00 Żeby mi się to już nigdy nie powtórzyło!
10:00 Gdyby miał/miała Pan/Pani chociaż krztę rozumu...
11:00 Wiedziałem, że tak będzie.
12:00 Nie wstyd Panu/Pani?
13:00 Ma Pan/Pani jakieś zastrzeżenia?
14:00 Pana/Pani zachowanie pozostawia wiele do życzenia!
15:00 Proszę stosować się do moich poleceń!
16:00 Oczekiwałbym od Pana/Pani większej znajomości rzeczy.
17:00 Pan/Pani wcale się mnie nie słucha.
18:00 Ostrzegam Pana/Panią.
19:00 Dość już tego! Dłużej tego nie będę tolerować.

No i jak się z tym czujemy? Każdej godziny ze strony szefa jakaś impertynencja. Słucham? Czy się przesłyszałem? Złożyli Państwo wymówienie? A jak myślicie, dlaczego Wasz syn właśnie wyprowadza się z domu?
Okres pokwitania to ludzki wynalazek liczący sobie bez mała dwa miliony lat i ważna przesłanka kulturowo-cywilizacyjnego rozwoju. Po coraz bardziej wydłużającej się fazie emocjonalnej więzi z rodzicami w kolejnych latach po urodzeniu następuje dojrzałość płciowa wraz z dramatycznie przebiegającym emocjonalnym odcięciem pępowiny, uwolnieniem się z krępujących więzów i kompletnym przeorientowaniem. Proces ten, konieczny i jednocześnie wysoce ryzykowny, jest sterowany przez mózg. Nastaje czas podejmowania społecznej odpowiedzialności. Dziecko przeobraża się w człowieka dorosłego. Następuje cały zespół zmian, kompleksowe wydarzenie z szansami i zagrożeniami, które przez miliony lat łączyło się ze zmianą pokoleń.

Więcej w książce: 10 największych błędów wychowawczych - Gunther Moll, Ralph Dawirs

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dopóki jesteś na moim garnuszku
Komentarze (6)
24 kwietnia 2013, 12:22
A ile dzieci wychował pan?
jazmig jazmig
2 kwietnia 2013, 12:27
Ile dzieci wychowali autorzy tego głupkowatego podręcznika? Dziecko wychowuje się od małego, a nie od wieku 13-14 lat. Jeżeli od małego dziecko ma nakładane obowiązki i ograniczenia, to nawet jako dorosła już osoba, poczuwa się do obowiązków i pewnych norm zachowania. Charakter dziecka kształtuje się do 4 roku życia, potem można go juz tylko nieco korygować. Zatem już jako 3-latek musi się spotykać z odmową spełniania jego zachcianek, obowiązkiem wykonywania poleceń dorosłych, kładzenia się spać o określonej godzinie itp. Gdy staje się starsze, powinno mieć konkretne obowiązku, najpierw porządek we własnym pokoju, potem porządki w domu lub zakupy. Szkoła ma być na I miejscu i poza chorobą nie ma usprawiedliwienia dla nieobecności lub nieodrobienia zadań. Oczywiście należy pomagać w razie potrzeby przy odrabianiu zadań, ale nie zastępować w tych obowiązkach. To, co napisałem wyżej, całkowicie wystarczy, aby w okresie pokwitania utrzymać dziecko w ryzach bez specjalnego wysiłku.
MC
Matka czwórki pociech.
13 grudnia 2014, 18:30
Proszę nie robić ze szkoły bożka. Dość że nauczyciele pędzą z materiałem i dla każdego z nich ich pzredmiot jest najważniejszy to jeszcze przychodzą do domu, by dalej być zaprzągniętym do lekcji. Pomyślcie nieco o relaksie, o wytchnieniu dla młodej, zmęczonej głowy napychanej różnymi czasem niepotrzebnymi  a nawet szkodliwymi treścaimi bo zaczynają nasze dzieci przypominać niewolników. Najważniejsze to pzrekazać dziecku Boga, Jego miłość, ofiarę i pragnienie zbawienia dla każdego człowieka. I przekazać mu swoją miłość oraz wsparcie i empatię.
A
A
2 kwietnia 2013, 11:18
Więc co robić, jeśli dziecko rzeczywiście zachowuje się nieodpowiedzialnie i wkracza w złe towarzystwo? Autor pokazał, czego nie robić, ale przecież zostawienie takiego "niby-dorosłego" samemu sobie moze sie źle skończyć.
M2
Matka 20-latki i 13-latka
2 kwietnia 2013, 10:18
i w krytyce i w chwaleniu wskazany jest umiar. Działajmy bardziej intuicyjnie i mówmy wiecej o własnych emocjach (jestem teraz zmeczona/ny, smutna/ny,zła/y  ponieważ...)
PS
Piotr Słowiński
2 kwietnia 2013, 10:05
"nawet najlepszy regulamin na nic się tu zda, jeśli we wcześniejszych latach nie było między rodzicami a dziećmi dostatecznie dużo ciepła, wyrozumiałości i serdeczności." Tiaaaa. To właśnie od bezrozumnego zasypywania 'ciepłem', 'wyrozumiałością' i 'serdecznością' bez kontroli rozumu - za nic i na każdym kroku - z dzieci wyrastają rozmaite monstra. Do wyżej wymienionych brakuje przymiotnika 'mądry', bo może być mądre i głupie ciepło, mądra i głupia wyrozumiałość jak i mądra i głupia serdeczność, niestety jesteśmy tak sterroryzowani miłościolatrią, że żadnej krytyki pewnych sielankowych pojęć nie dopuszcza się. Destrukcyjna głupota.