Dzieci chcą czasem stanowczej odpowiedzi

(fot. Matteo Bagnoli / flickr.com)
Wolfgang Bergmann / slo

Małe dziecko musi co chwila upewniać się co do swoich odczuć i nastroju i utożsamia się z reakcjami mamy. Najpierw manifestuje metodą próby takie czy inne emocje, takie czy inne odczucia, a potem czeka na odpowiedź mamy.

I dopiero dzięki odpowiedzi mamy, dzięki jej reakcji, dziecko uświadamia sobie własne odczucia. Dopiero teraz one się utrwalają.

Lecz istnieje jeszcze inny, nieprzyjemny sposób upewniania się dzieci co do swych emocji i ich manifestowania. Dzieci od drugiego roku życia próbują prowokacji. Chcą podporządkować sobie albo próbować wpływać na otoczenie, czyli na mamę i tatę. Robią to nieświadomie, lecz zgodnie z potrzebą odkrywania świata i ciekawością, którą kierują teraz na osoby najbliższe.

Nie zawsze chcą jedynie lustrzanego odbicia swoich emocji, chcą czegoś więcej. Rodzice dobrze znają sytuację, kiedy dwu-, dwuipółlatek z uporem powtarza "nie" i obstaje przy swoim pragnieniu, pozostając głuchy na wszystkie łagodne perswazje. Wyjaśniłem już wcześniej, jaki ma to związek z relacją z mamą.

DEON.PL POLECA

Tu chodzi jednak również o coś innego, a mianowicie o to, że dziecko chce się przekonać, jak dalece panuje nad otoczeniem, i bada, czy robi wrażenie na najważniejszych osobach swego życia (tak wiele w tym wieku ich znowu nie ma!).

Zaczyna więc nagle z całą ekspresją, na jaką je stać, demonstrować swoje humory. I z napięciem oczekuje reakcji. Spotyka się również dwulatki, które upierają się przy czymś, gwałtownie krzycząc i protestując, i dopiero kiedy mamie skończy się cierpliwość i zacznie je ostro karcić, nagle szeroko się uśmiechają, zadowolone, że wyprowadziły ją w pole. Przecież to był tylko żart!

Co wyraża ten uśmiech dziecka? Złość czy obronę, a może ukrytą ambiwalencję, jak przypuszcza wielu psychologów? Nie, w wielu przypadkach znaczy on tylko, że dziecko się cieszy, iż udało mu się zrobić na mamie wrażenie. Ulokowało, jeśli tak można powiedzieć, swoje uczucia w otoczeniu i zaznacza swoją obecność, zostawia ślady. Gwałtowna reakcja mamy to potwierdza. Nasze dziecko wypróbowało swoją chęć panowania nad otoczeniem i oto patrzcie - udało się! Wymusza na rodzicach reakcje, o których dobrze wie, że rodzice ich nie lubią. Ma więc swoją własną siłę. Odchodzi w ten sposób od "reakcji odbitych", "lustrzanych", o których mówiliśmy.

Śmiech dziecka czy jego przekorny, łobuzerski uśmiech znaczą nic innego jak: staję się samodzielne. To sprawia przyjemność. Czasem dzieci w chwili kulminacji złości mamy czy taty szeroko, z impulsywną radością wyrzucają w górę ręce: popatrz mamo, co potrafię! Jeśli rodzic uprze się w tym momencie, żeby za wszelką cenę być konsekwentny i ukarze dziecko, głęboko zrani młodą dumę dziecka.

Wiecej w książce: SZTUKA RODZICIELSKIEJ MIŁOŚCI - Wolfgang Bergmann

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dzieci chcą czasem stanowczej odpowiedzi
Komentarze (2)
MR
Maciej Roszkowski
22 grudnia 2013, 10:02
Świat dziecka jest prosty, bez  wątpliwości, precedensó, kontekstów etc. I takie komunikaty powinno dostawać. Jeśli czuje, że towarzyszy mu miłość to mimo protestów podporządkuje się. Jak najmniej zakazów i nakazów, raczej dawać wybór. Nie "musisz zjeść kaszkę", tylko"wolisz kaszkę, czy zupkę". Gdy tylko można niech korzysta z swojej wolności, ale widzi jej skutki. No i musi wiedzieć gdzie jest ściana i że jest ona nieruchoma.
JM
Justyna M
20 grudnia 2013, 21:08
Kurcze... Trudna sprawa. Ja jeszcze nie mam takich doświadczeń. Moja córeczka urodzi się dopiero za dwa miesiące. Ale ja zawsze myślałam, że gdy dziecko jest nieznośne należy mu dać do zrozumienia, że popełnia błąd. Jeśli chodzi tylko o wyprowadzenie z równowagi i zwykłą złośliwość to nie wiem jak powinni reagować rodzice. Nie wyobrażam sobie, że będę udawać, że dziecko ma prawo do dokuczania mi.