Dziecko - dar czy obciążenie?

(fot. sxc.hu)
Aleksandra Gajek / slo

Obecnie wiele mówi się o podmiotowości dziecka, jego prawach i wolnościach, ale rzeczywistość zaprzecza tym założeniom. I nie trzeba tu przywoływać tak skrajnych przykładów na przedmiotowe traktowanie dzieci, jak rosnąca liczba aborcji czy coraz większe poparcie społeczne dla zabiegów sztucznego zapłodnienia. Wystarczy spojrzeć na przeciętną rodzinę, w której dzieci głównie… przeszkadzają.

Od roku 2003, kiedy liczba urodzonych w Polsce dzieci była najniższa od 50 lat, dzietność wciąż kształtuje się na niskim poziomie, nie zapewniającym prostej zastępowalności pokoleń. W 2011 roku w Polsce urodziło się tylko 391 tys. dzieci. Najbardziej oczywistymi przyczynami takiego stanu wydają się być niekorzystne warunki społeczno-ekonomiczne, zniechęcające młodych ludzi do zakładania rodzin. Wzrost bezrobocia, trudności ze zdobyciem mieszkania, brak stabilizacji zawodowej, rosnące ceny produktów koniecznych do wychowania dziecka - nie wpływają korzystnie na dzietność Polaków. Ale wbrew pozorom nie jest to główna przyczyna, dla której rezygnujemy z dzieci. W rzeczywistości korzenie tej postawy sięgają przemian kulturowych i społecznych, które doprowadziły do zupełnej zmiany spojrzenia na dziecko. A wszystko zaczyna się jeszcze przed poczęciem.

Antykoncepcja o wysokiej skuteczności umożliwiła oddzielenie współżycia od płodności. Przyniosło to zmiany w obyczajowości, przesuwając punkt ciężkości na czerpanie przyjemności ze współżycia, a tym samym doprowadzając do sytuacji, w której coraz częściej ma ono miejsce poza małżeństwem. Co więcej, jest to coraz bardziej społecznie akceptowane, a normy regulujące zachowania ze sfery płciowości sprzed "rewolucji seksualnej" uważane są często za staromodne i nieaktualne. Możliwość kontrolowania poczęć sprowadziła dziecko do roli niemalże towaru. W sytuacji, gdy para nie chce mieć dziecka, jest ono postrzegane jako zagrożenie. O ciąży mówi się w kontekście niebezpieczeństwa, zaś jeśli dojdzie do nieplanowanego poczęcia, używa się pojęć takich jak "zawodność" środków antykoncepcyjnych, "niechciana ciąża", czy... "wpadka".

DEON.PL POLECA

Najdalej posuniętym uprzedmiotowieniem jest aborcja, w wyniku której dziecko zostaje zabite wyłącznie dlatego, że rodzice go nie chcą. Warto również zwrócić uwagę na przekaz medialny i społeczny związany z aborcją: zamiast o dzieciach mówi się o zarodkach bądź płodach, zamiast o zabójstwie - o "usunięciu ciąży", zamiast o prawach dzieci - o prawach kobiet. Dziecku w początkowej fazie życia odmawia się człowieczeństwa. Na drugim biegunie znajduje się postawa pragnienia dziecka za wszelką cenę. Tu często zamiast "praw dziecka" mówi się o "prawie do dziecka". Powołanie go do życia może dokonać się wielkim kosztem, nawet kosztem śmierci innych istot ludzkich. Takie nastawienie sprowadza go do roli przedmiotu, przyjmowanego jako coś cennego tylko wówczas, gdy jego rodzice zdecydują, że chcą mieć dziecko.

Aborcja i zapłodnienie pozaustrojowe to jednak sytuacje skrajne, choć społeczna akceptacja dla nich jest forsowana coraz silniej. Coraz powszechniejsze jest takie uzależnianie chęci posiadania dziecka od sytuacji ekonomicznej rodziny. Jest to co prawda, przejaw odpowiedzialności, częściej jednak staje się wymówką, aby dziecka nie mieć. Z chwilą pojawienia się dziecka poziom życia jego rodziców może ulec obniżeniu. Co więcej, dziecko komplikuje również karierę zawodową (zazwyczaj matce, choć komplikacje te dotykają także ojców). Trudności te wiążą się niekiedy z uniemożliwieniem rozwoju zawodowego, spełnieniem osobistych ambicji i ogólnie pojętej "samorealizacji".

Mówienie o trudach i cieniach rodzicielstwa stało się modne. Dziecko nie jest postrzegane, jak dawniej, jako - gwarant opieki na starość dla rodziców. Współcześnie ludzie, zwłaszcza młodzi, nastawieni są na czerpanie przyjemności z życia, natomiast to, co może ograniczyć im tę możliwość, jest postrzegane jako niekorzystne. Dziecko ogranicza rodziców nie tylko w zakresie materialnym, zabiera również ich czas, utrudnia życie towarzyskie; każde wyjście musi być przez rodziców, szczególnie małych dzieci, dobrze zaplanowane, choćby ze względu na konieczność znalezienia opieki. Ponadto naturalne frustracje i emocje wiążące się z wychowaniem dziecka i pokonywaniem trudności wychowawczych uważane są częstokroć za zbyt obciążające.

Skutkiem opisanych przemian jest niż demograficzny. Jeden potomek często jest jeszcze czymś pożądanym - jako dopełnienie szczęścia pary, ukoronowanie życia pełnego sukcesów, dziecko jest swoistą "wisienką na torcie". Dwoje dzieci to jeszcze coś dopuszczalnego - zwłaszcza jeśli miałaby to być "parka", natomiast rodziny wielodzietne oceniane są często jako nieodpowiedzialne, a w skrajnych przypadkach patologiczne, mimo że nie są to w rzeczywistości rodziny dysfunkcyjne.

Powszechnie promowane jest dziś "świadome rodzicielstwo", idea, zgodnie z którą para powinna decydować się na dziecko uwzględniając swoje warunki materialne. Nie uwzględnia się tu jednak podmiotowości dziecka, ani faktu, że dziecko - człowiek jest darem i dobrem dla swojej rodziny. Alternatywą dla "świadomego rodzicielstwa" może być "rodzicielstwo odpowiedzialne". Uwzględnia ono godność dziecka jako osoby, nakazując, aby przy podejmowaniu decyzji o poczęciu rodzice kierowali się nie tylko możliwościami finansowymi swojej rodziny, ale także dobrem rodziny, społeczeństwa, Kościoła, jak również dziecka, które miałoby się począć.

Łatwiej nam wymieniać powody przemawiające za tym, by nie mieć dzieci (zwłaszcza kolejnego dziecka), niż żeby je mieć. Warto jednak pamiętać o tym, że przekazywanie życia, także w tym dosłownym sensie, jest dla nas powołaniem. Nie za wszelką cenę, ale z zachowaniem realistycznej, nieegoistycznej oceny naszych możliwości. Postawa otwartości na życie nie ogranicza się przecież do bycia przeciwnikiem aborcji - wyraża się w bardziej codziennych sytuacjach, kiedy o dziecku myślimy rzeczywiście jako o darze, a nie obciążeniu.

Aleksandra Gajek - magister pedagogiki (specjalizacja: pedagogika społeczna i andragogika)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziecko - dar czy obciążenie?
Komentarze (22)
R
Rimen
2 października 2013, 11:29
Kiedyś kalkulowałem i choćbym nie wiem jak liczył to z tych kalkulacji wynikało że nie możemy  mieć więcej dzieci niż dwoje (takie było założenie), ale gdzieś świdrowało w nas to że albo służymy mamonie albo Bogu. Dlaczego kasa ma decydować o naszym życiu??? Jeśli oddaliśmy razem z Żoną życie Bogu tzn wszystkie sprawy to także i finanse i płodność. Mamy czworo dzieci i żyjemy... nie martwimy się co mamy jeśc i pić. Nie mówie że jest prosto i łatwo, ale jesteśmy szczęśliwi. Codziennie doświadczamy miłości Boga. Takie mamy doświadczenie. ...W mojej wspólnocie ludzie mają podobnie. Waldek i Teresa 8mke dzieci, Wojtek i Barbara 6tke. I żyją i Pan Bóg ich podtrzymuje.  ...Masz racje wprostproporcjonalna :) Sory
R
Rimen
2 października 2013, 11:24
Bieda jest wprost proporcjonalna do ilości posiadanych dzieci. ..Człowieku odwrotnie proporcjonalna. Tak było zawsze. Im wieksza bieda tym więcej dzieci.
R
Rimen
2 października 2013, 11:22
Kiedyś kalkulowałem i choćbym nie wiem jak liczył to z tych kalkulacji wynikało że nie możemy  mieć więcej dzieci niż dwoje (takie było założenie), ale gdzieś świdrowało w nas to że albo służymy mamonie albo Bogu. Dlaczego kasa ma decydować o naszym życiu??? Jeśli oddaliśmy razem z Żoną życie Bogu tzn wszystkie sprawy to także i finanse i płodność. Mamy czworo dzieci i żyjemy... nie martwimy się co mamy jeśc i pić. Nie mówie że jest prosto i łatwo, ale jesteśmy szczęśliwi. Codziennie doświadczamy miłości Boga. Takie mamy doświadczenie. ...W mojej wspólnocie ludzie mają podobnie. Waldek i Teresa 8mke dzieci, Wojtek i Barbara 6tke. I żyją i Pan Bóg ich podtrzymuje. 
A
Agata
2 października 2013, 10:38
Penny ile masz dzieci :D.  Jeśli je masz to kim sa one dla ciebie? A może czym - jesli dziecko to jest uzupełnieniem mieszkania. Widzę że sam sobie odpowiedziałes na to pytanie, nie czuję się w obowiązku prowadzic dalej dyskusji
:/
:D /:///
2 października 2013, 10:31
Penny ile masz dzieci :D.  Jeśli je masz to kim sa one dla ciebie? A może czym - jesli dziecko to jest uzupełnieniem mieszkania.
A
Agata
26 września 2013, 16:26
Piotrze, ile masz dzieci?
P
piotr
25 września 2013, 21:15
Trzeba mieć dzieci. Naród umiera. Jeśli w europejskim państwie 10% ludności to muzułmanie, to ile trzeba czekać żeby było ich 51%? Europa to już powoli bajka. Jeśli Europa i Polska nie będzie się rodzić to nasze prawnuki będą wyznawać islam z tych samych względow z jakich dzisiaj rodzice b o j ą się mieć dzieci. Wtedy też kobiety poznają, co znaczą w społeczeństwie 
A
Anna
24 września 2013, 01:09
Zamiast długich „przedruków” warto jasno i jednoznacznie przypomnieć wszystkim uważającym się za katolików, iż zawierając związek małżeński zapewne pozytywnie odpowiedzieli na pytanie: „Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?” Może tez warto wspomnieć, iż paniczny strach przed dzieckiem i związane z tym stosowanie antykoncepcji nie współgrają z nazywaniem się katolikiem. Hedonizm stoi w jawnej sprzeczności z wiarą katolicką, współżycie pozamałżeńskie nazywa sie cudzołóstwem, a dokonanie aborcji jest zabójstem. Ja nie chciałam brac ślubu katolickiego bo powiedziałam mężowi że nie zgadzam się z ideologią kościoła na temat celu małżeństwa. Dla mnie dziecko nie jest celem i koniecznością w małżeństwie. Jest śwadomym wyborem. Bóg nikogo nie zmusza do posiadania dzieci. Nie zgadzam się również z tym, że antykoncepcja to grzech. Nie chcałam więc kłamać ale mężowi zależało na ślubie kościelnym i rodzinie również wiec kiedy ksiądz pytał ja milczałam a mąż odpowiadał. Ksiądz wpisywał w papierach za nas oboje. Pewnie z katolickiego punktu widzenia nasz ślub jest nieważny:) ale dla mnie ślubu udzieliliśmy sobie sami a nie ksiądz więc dla nas jest ważny:)
E
Ewa
20 września 2013, 17:10
W Polsce nie ma ekonomicznych powodów, by odkładać decyzję o dziecku. Jest bowiem obecnie niemożliwe w tym kraju, by dziecko, które przychodzi na świat, zmarło z głodu. Dlatego niechęć do posiadania dziecka (tak pierwszego, jak drugiego, trzeciego, czwartego itd.) choć różnie, nieraz inteligentnie tłumaczona przez niedoszłych rodziców jest w swej istocie powodowana LENISTWEM oraz WYGODNICTWEM. %%%%%%%%%%%%% Z głodu to może nie, ale z braku leków czy opieki lekarskiej - tak. no coz można powiedziec, że w średniowieczu leków nie bylo ani opieki lekarskiej a dzieci sie rodzily. Ale...jaki procent przeżywal? ...
B
Beata
20 września 2013, 16:50
Kiedyś kalkulowałem i choćbym nie wiem jak liczył to z tych kalkulacji wynikało że nie możemy  mieć więcej dzieci niż dwoje (takie było założenie), ale gdzieś świdrowało w nas to że albo służymy mamonie albo Bogu. Dlaczego kasa ma decydować o naszym życiu??? Jeśli oddaliśmy razem z Żoną życie Bogu tzn wszystkie sprawy to także i finanse i płodność. Mamy czworo dzieci i żyjemy... nie martwimy się co mamy jeśc i pić. Nie mówie że jest prosto i łatwo, ale jesteśmy szczęśliwi. Codziennie doświadczamy miłości Boga. Takie mamy doświadczenie. Czytając ten komentarz myślałam, że napisał go mój mąż, ponieważ mamy identyczną sytuację. Na początku małżeństwa prosiliśmy Boga o dwójkę dzieci, bo na więcej nas nie stać. Teraz mamy czwórkę i okazuje się, że jak Pan Bóg daje dzieci, to daje i na dzieci. ...
M
maja
16 kwietnia 2013, 16:20
Ciekawam, czy Autorka jest tylko teoretykiem, czy praktykiem? Bo papier naprawdę wiele rzeczy przyjmie - a jak to potem pięknie wygląda w internecie :) Ale gdyby ktoś podsunął mi ten artykuł w okresie, w którym któreś z moich dzieci miało kolki, to... śpiąc przez dwa miesiące po 4 godziny na dobę, ciężko jest myśleć o kolejnym dziecku w innych kategoriach niż "obciążenie". I nie - nie jestem egoistką. Tylko realistką. I matką. Otwartą na życie, oczywiście - ale błagam, nie w taki cukierkowy, wyidealizowany sposób.  Mam trójkę malutkich dzieci i podobne doświadczenia co Ty.Dlatego polecam Ci stronke <a href="http://sprawymamy.pl">sprawymamy.pl</a> tutaj wspieramy się.  Znajdziesz porady dotyczace wychowania a także duchowości, rozwijania zainteresowań, pomoc psychologa, informacje o rekolekcjach dla mam, recenzje ksiażek.
TW
tyle w temacie
13 kwietnia 2013, 22:19
Bieda jest wprost proporcjonalna do ilości posiadanych dzieci.
A
Agata
2 kwietnia 2013, 10:50
fajny tekst, tylko co z niego wynika?  Nie przekona on nikogo do zdecydowania sie na kolejne dziecko (kochanie, przeczytałam artykuł o otwartości na życie, może zdecydujemy sie na jeszcze jedno dziecko?).  Raczej wznowi kolejną jałową dyskusję o tym czy mieć czy nie mieć i na ile istotne są argumenty ekonomiczne.  A to rozróznienie między "świadomym" a "odpowiedzialnym" rodzicielstwem jest zupełnie bez sensu, takie tworzenie nowych zlepków słownych.  Mnie się wydaje, że ludzie którzy decydują się na dziecko, pierwsze czy kolejne, patrzą przede wszsytkim na dobro rodzny,  uwzględniając różne aspekty: zewnętrzne - szacując wsparcie społeczne i wewnetrzne - psychiczne i ekonomiczne. Myślę też, że pierwszorzędową rolę gra tutaj realne pragnienie dziecka - i to ja nazwę otwartością na życie. Wielokrotnie pary odkładają posiadanie dziecka, mimo, że chcieliby już mieć następne.  I czy małżonkowie kierują się wystarczającymi lub niewystarczającymi powodami, trudno ocenić osobie z zewnątrz. Dlatego ja niespecjalinie lubię takie artykuły jak powyższy -  stawiające łatwe diagnozy i zachęcające do seteotypowego myślenia o otaczających nas ludziach.
M
moniś
27 marca 2013, 22:39
do tej nagonki na osoby bezdzietne chce dodać-czemu nikt nie powie tak o tych tysiącach moich rówieśników którzy wyjechali do UE .Niech będzie ze w poszukiwaniu dobrej pracy i pieniędzy, ale tam już zostali, tam mają dzieci , płacą podatki i nie wrócą.Zostawili swoich dziadków i rodziców na pastwę "egoistów" -Polaków ,ktorych nie stać na takie wygody jak za granicą.Niż demograficzny w Polsce wynika z powodu gigantycznej emigracji a nie pojedynczych przypadków braku dziecka z powodu "panicznego strachu przed dzieckiem" .Ja tak mam , i śmiem się nazywać katolikiem -) 
J
ja
27 marca 2013, 18:21
Kiedyś kalkulowałem i choćbym nie wiem jak liczył to z tych kalkulacji wynikało że nie możemy  mieć więcej dzieci niż dwoje (takie było założenie), ale gdzieś świdrowało w nas to że albo służymy mamonie albo Bogu. Dlaczego kasa ma decydować o naszym życiu??? Jeśli oddaliśmy razem z Żoną życie Bogu tzn wszystkie sprawy to także i finanse i płodność. Mamy czworo dzieci i żyjemy... nie martwimy się co mamy jeśc i pić. Nie mówie że jest prosto i łatwo, ale jesteśmy szczęśliwi. Codziennie doświadczamy miłości Boga. Takie mamy doświadczenie.
sole
25 marca 2013, 22:39
Ciekawam, czy Autorka jest tylko teoretykiem, czy praktykiem? Bo papier naprawdę wiele rzeczy przyjmie - a jak to potem pięknie wygląda w internecie :) Ale gdyby ktoś podsunął mi ten artykuł w okresie, w którym któreś z moich dzieci miało kolki, to... śpiąc przez dwa miesiące po 4 godziny na dobę, ciężko jest myśleć o kolejnym dziecku w innych kategoriach niż "obciążenie". I nie - nie jestem egoistką. Tylko realistką. I matką. Otwartą na życie, oczywiście - ale błagam, nie w taki cukierkowy, wyidealizowany sposób. 
P
Piotr
25 marca 2013, 21:27
Brak pieniędz to zwykłe wymówki. Nie tać mnie, tyle trudności, praca, brak pracy... Ble, ble, ble. Wymówki. To zabieganie o dobra materialne. Stać mnie - nie stać mnie, mam - nie mam, stracę - zyskam. A dziecko czeka, czeka, czeka. Czeka Bóg aż człowiek przyjmie dar i przestanie uganiać się za materialnym szajsem. Forma naczętwrzego zniewolenie. Czy na pewno nic nie można zrobić? Można wiele - tylko czy się chce? Jeśli prawdziwie człowiek chce to cođ zrobi. Jeśli prawdziwie nie chce to nigdy tego nie zrobi i zawsze będziesz się wymawiać, i tkwiw swoim zniewoleniu. Jezus mówił "nie bój się tylko wierz".
U
uwaga
25 marca 2013, 19:45
Mam jedno pytanie do autorki artykułu - czy ma dzieci i ile? Jeśli nie ma, to niech się nie wypowiada na trudny temat jakim jest posiadanie dzieci,  zwłaszcza w Polsce.
25 marca 2013, 18:38
Zamiast długich „przedruków” warto jasno i jednoznacznie przypomnieć wszystkim uważającym się za katolików, iż zawierając związek małżeński zapewne pozytywnie odpowiedzieli na pytanie: „Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?” Może tez warto wspomnieć, iż paniczny strach przed dzieckiem i związane z tym stosowanie antykoncepcji nie współgrają z nazywaniem się katolikiem. Hedonizm stoi w jawnej sprzeczności z wiarą katolicką, współżycie pozamałżeńskie nazywa sie cudzołóstwem, a dokonanie aborcji jest zabójstem.
K
katar
25 marca 2013, 18:31
Nie umże z głodu od razu, jednak sytuacja materialna wielu polskich rodzin jest trudna. Jeśli urodzę dziecko, będę musiała zrezygnować z pracy, na opiekunkę mnie nie stać, na żłobek raczej nie mam szans, babcie mieszkają daleko. Teraz żyje nam się w miarę dobrze, ale bez mojej pensji nie starczy nam pieniędzy na kredyt i wszystkie miesięczne opłaty. Będzie się trzeba zadłużać, zadłużać, a co potem? Komornicy? Kary? Ciągły strach? Bardzo mi przykro, nie stać mnie na dziecko :(
T
tata
25 marca 2013, 16:41
W Polsce nie ma ekonomicznych powodów, by odkładać decyzję o dziecku. Jest bowiem obecnie niemożliwe w tym kraju, by dziecko, które przychodzi na świat, zmarło z głodu. Dlatego niechęć do posiadania dziecka (tak pierwszego, jak drugiego, trzeciego, czwartego itd.) choć różnie, nieraz inteligentnie tłumaczona przez niedoszłych rodziców jest w swej istocie powodowana LENISTWEM oraz WYGODNICTWEM.
A
Alla
25 marca 2013, 16:32
A może rodzicielstwo i świadome i odpowiedzialne?