Dzieci od urodzenia walczą o samokontrolę, autonomię, ponieważ czują, ze jest im to potrzebne do życia jak powietrze do oddychania. Gdy ktoś zatka ci dłonią nos i usta, wtedy walczysz o oddech - podobnie walczy twoje dziecko.
"Chcesz usiąść na nocniku?" Szymek podnosi głowę i patrzy na matkę. Wypowiada ulubione słowo dwulatków: "Nie!". Karina pyta jeszcze raz: "Na pewno? Chodź na nocnik". Szymek krzyczy: "Nie!". Zerka na matkę, a potem odwraca się i zaczyna uciekać, gdy ta robi krok w jego kierunku. "Nie będę się z tobą ganiać, Szymonku. Byłeś takim dobrym chłopcem. Dlaczego nie chcesz usiąść na nocniku?" Gdy Szymek się odwraca, Karina natychmiast rozpoznaje wyraz jego buzi. Chłopiec wpatruje się gdzieś w dal, napina mięśnie, wstrzymuje oddech i robi kupę w spodnie. Silna awersja Kariny do tego brudnego aspektu życia gwałtownie eksploduje. Podświadomie łącząc Szymka ze swoją niechęcią do brzydko pachnących spodenek, mówi lodowatym tonem: "Ty mały gnojku!". Gdy Karina rusza w stronę syna, jego krzyk przeszywa ciszę mieszkania. Po chwili rozlega się głośny odgłos klapsa, a potem jeszcze głośniejszy krzyk zaburza dyskusję, jaką sąsiadka z dołu prowadzi ze swoim bardzo tłustym kotem. Wspólne życie Kariny i jej syna jest trudne. Dlaczego? Ponieważ oboje chcą tej samej rzeczy - kontroli nad Szymkiem.
Wszystkie istoty ludzkie chcą kontrolować swoje własne zachowania. Większość z nich uważa, że powinna też kontrolować zachowania innych ludzi, szczególnie członków najbliższej rodziny. Te dwa pragnienia są sprzeczne ze sobą i powodują konflikty.
Rodzice nie mogą wychowywać dzieci w spokoju, jeśli uważają że powinni kontrolować ich zachowania. Żeby wyrosnąć na niezależne jednostki, dzieci muszą dążyć do uzyskania kontroli nad sobą - samokontroli. Dzieci od urodzenia walczą o samokontrolę, autonomię, ponieważ czują, ze jest im to potrzebne do życia jak powietrze do oddychania. Gdy ktoś zatka ci dłonią nos i usta, wtedy walczysz o oddech - podobnie walczy twoje dziecko. Wyrosnąć na odpowiedzialnego człowieka oznacza konieczność ponoszenia odpowiedzialności za to, co się robi - nasze zachowanie musi być pod naszą kontrolą. Jeśli spróbujemy zastąpić własną wolą wolę naszych dzieci, one będą walczyć o powietrze wolności.
Gniew rodziców jest naturalną konsekwencją konfliktu z dziećmi o sprawowanie kontroli nad ich zachowaniami. Rodzice chcą nauczyć dzieci pewnych zachowań, ale czy naprawdę potrzebują do tego kontrolowania swoich pociech?
Wiedeński psychoanalityk Zygmunt Freud odkrył, że nauka korzystania z toalety jest źródłem większości krzywd w relacjach pomiędzy dziećmi i rodzicami. Freud miał rację. Jego twierdzenie dotyka bowiem sedna zmagań rodziców i dzieci o kontrolę nad dzieckiem.
Czego tak naprawdę chce Karina od Szymka? Czyż nie tego, żeby Szymek zaczął kontrolować funkcje swojego ciała? Na pewno nie marzy jej się, żeby przez resztę swojego życia decydować za syna, kiedy powinien iść do łazienki. Utrata kontroli przez Szymka doprowadza Karinę do wściekłości. Chce kontroli nad jego samokontrolą.
Rodzice często chcą kontrolować samokontrolę swoich dzieci, ale to niemożliwe. Albo dzieci kontrolują przynajmniej niektóre swoje zachowania, albo robią to za nie inni. Kontrolowanie samokontroli dzieci prowadzi do jej stłumienia.
Nauka korzystania z toalety jest tylko przykładem zmagań o uzyskanie kontroli, jakie Szymek będzie wiódł, gdy dorośnie. W przypadku nauki czystości łatwo zidentyfikować problem, bowiem to oczywiste, że Karina chce nauczyć syna kontrolowania siebie samego. Kto bowiem, jeśli nie on sam, może kontrolować funkcje jego organizmu?
Równocześnie Karina nie potrafi zrezygnować ze swojego pragnienia kontrolowania samokontroli syna. Nieporozumienia o to, kto jest za co odpowiedzialny, staną się jeszcze wiele razy źródłami konfliktów między nimi, zwłaszcza wtedy, gdy nie będzie do końca oczywiste, czego tak naprawdę chce Karina.
Co się będzie działo w przyszłości, gdy Szymek przyniesie ze szkoły złe stopnie? Pytanie: "Kto jeszcze może kontrolować zachowania chłopca w szkole?" wydaje się ważniejsze od pytania: "Kto jeszcze może kontrolować funkcje ciała Szymka?". Większość rodziców chce, aby ich dzieci kontrolowały swoje zachowania i wyrosły na ludzi, którzy:
- postępują właściwie, dlatego że tak uważają, a nie dlatego, że boją się konsekwencji niewłaściwego postępowania;
- są dobrymi członkami rodziny, dlatego że chcą takimi być, a nie dlatego, że boją się krytyki, gdyby nimi nie byli;
- czują się szczęśliwi i spełnieni dlatego, że wykonują pracę, którą kochają, a nie taką, której inni od nich oczekują.
Tak naprawdę rodzice nigdy nie będą kontrolować swoich dzieci, chyba że zaszczepią w nich strach przed samodzielnością, złamią je, odbiorą inicjatywę i pragnienie samostanowienia. W ten sposób stworzą kogoś, kto przez całe życie czeka na polecenia. Dzieci wcale nie tak łatwo "złamać". Często rodzicom wydaje się, że sprawują kontrolę nad dzieckiem, a w rzeczywistości to ono samo odruchowo kontroluje swoje zachowanie.
Rodzice często nie kontrolują zachowań dzieci, natomiast one robią to odruchowo.
Samokontrolujące odruchowe zachowania zdarzają się, gdy dzieci:
- robią to, co jest właściwe, ponieważ boją się konsekwencji niewłaściwego postępowania;
- są dobrymi członkami rodziny, ponieważ obawiają się krytyki ze strony innych, jeśli takie nie będą;
- wykonują pracę (często z dużymi sukcesami), którą inni im wybrali.
I być może najbardziej gorzki skutek spośród wszystkich:
- takie dzieci sprawiają na innych wrażenie, że ich życie jest świadome i niezależne.
Najważniejsza lekcja, której kontrolujący rodzice udzielają swoim dzieciom, jest taka, że powinny udawać, iż z własnej i nieprzymuszonej woli robią wszystko to, co wybrali dla nich dorośli. Daje to zysk w postaci unikania rodzicielskiego niezadowolenia i kar, a z drugiej strony pozwala zdobyć aprobatę rodziców i społeczności. Stroną ujemną tej lekcji jest to, że dzieci przez całe życie będą większość rzeczy robić przymusowo.
Dzieci, podobnie jak dorośli, są zmuszane do okazywania, że kochają to, co robią. Nie czują się jednak wolne.
Sylwia uczy się pilnie, zawsze jest w domu na czas i nigdy nie okazuje niezadowolenia, gdy rodzice mówią "nie". Jej matka jest zadowolona, że "Sylwia tak dobrze się zachowuje".
Istotą dobrego zachowania Sylwii nie jest pilne odrabianie lekcji, wracanie do domu o wyznaczonej godzinie czy nieokazywanie złego humoru. Jest nią zadowalanie rodziców. Postępując tak, Sylwia równocześnie ukrywa, że odrabianie pracy domowej to dla niej przymus, wracanie do domu o wyznaczonej godzinie to dopust Boży, a rodzicielskie "nie" uważa zwykle za arbitralne i niesprawiedliwe. Zadowalanie rodziców oznacza także utwierdzanie ich w przekonaniu, że Sylwia wykonuje te rzeczy dobrowolnie - dlatego że chce je wykonywać. To naprawdę ich zadowala.
Zbyt wielu ludziom rodzicielstwo kojarzy się przede wszystkim z kierowaniem życiem dzieci poprzez sprawowanie kontroli. Próby kontrolowania nieuchronnie prowadzą do konfliktów i gniewu. Kontrolowanie oznacza zablokowanie niepożądanych zachowań za pomocą groźby przykrych konsekwencji.
Dobre psy pasterskie zwane są "przywódcami stada". Wybiegają przed stado owiec i zawracają je, szczekając i grożąc ugryzieniem. Kontrolujący rodzice muszą być takimi "przywódcami stada". Muszą zabiegać dzieciom drogę, którą one chcą iść. Ich gniew i niezadowolenie zawsze będą dla dzieci potencjalnym zagrożeniem. Rodzice nie muszą jednak okazywać gniewu ani niezadowolenia, żeby nauczyć dzieci, w jaki sposób mogą im sprawić przyjemność albo postępować zgodnie z ich oczekiwaniami.
Gdy dzieci przekonają się, że rodzice je kontrolują, to nauczą się też, jak uniknąć "ugryzienia", czyli jak nie drażnić rodziców. Rodzice nie kontrolują takich zachowań, ale dzieci tak. One czują, że nie są to dobrowolne zachowania. Wybierają ich okazywanie, ale czują się do tego zmuszone.
Istnieje alternatywny sposób wychowywania dzieci - wychowywanie ze stałymi zasadami, czyli ze stałymi oczekiwaniami. To bardzo ważne, aby rodzice zrozumieli, że: gdy wybierają kontrolowanie jako technikę wychowania dzieci, wybierają także stosowanie gniewu i niezadowolenia przez cały czas wspólnego mieszkania z dziećmi. Prawda jest też taka, że: gdy rodzice zaczynają gniewać się na swoje dzieci i okazywać im niezadowolenie, stosują kontrolę jako technikę wychowawczą.
Więcej w książce:
Spokojnie! Bez nerwów! Sprawdzone metody rozwiązywania konfliktów rodzinnych - Carl Semmelroth
Skomentuj artykuł