Kobieto! Nie wyręczaj swojego dziecka!

Bądźmy cierpliwi! Czyńmy dzieci współodpowiedzialnymi za nasz dom, by gdy dorosną, umieli poczuć się odpowiedzialnymi za rzeczy większe (fot. shutterstock.com)
Anna Moszyńska / slo

Brudne naczynia i resztki obiadu na kuchennym stole, na podłodze klocki najmłodszej pociechy, a w pokoju dorastającego syna nieposłane łóżko i wymięte ubrania wymieszane z książkami i płytami na biurku. Matka zakłada fartuch, zakasuje rękawy i z ciężkim westchnieniem sama zabiera się do sprzątania. Bo przecież dzieci mają tyle obowiązków: w szkole nierzadko osiem lekcji, odrabianie do wieczora i zajęcia dodatkowe właściwie codziennie.

Już trudno, posprząta za nich, pozmywa, pochowa ubrania, pościeli łóżka. Przecież kto ich wyręczy, jak nie matka? Tymczasem to właśnie rodzice, którym z natury dobro własnych dzieci leży na sercu, powinni mieć świadomość, że wyręczając je w pracach domowych, w istocie nie poświęcają się wcale "dla ich dobra". Bo czy wychowanie człowieka skoncentrowanego na samym sobie, przekonanego, że wszystko mu się należy, bo przecież tak jest zapracowany i zajęty swoimi sprawami, rzeczywiście jest dobrem? Nie łudźmy się: egoiści nie biorą się znikąd. Kształtujemy ich systematyczną, konsekwentną pracą - wykonywaną za nich!

Co gorsza, często czujemy, że dobrze byłoby jednak jakieś domowe obowiązki dzieciom przekazać, a nie robimy tego z własnego lenistwa lub z obawy przed nieprzyjemnymi sytuacjami. Kto lubi się denerwować obrażonymi spojrzeniami i wściekłymi jękami: "Czemu znowu ja?"… Jakże często przychodzi do głowy myśl: "Już lepiej zrobię to za nich, dla świętego spokoju!". Warto zdać sobie sprawę, że w tym spokoju naprawdę nie ma nic świętego!

DEON.PL POLECA

Dzielenie się domowymi pracami z dziećmi nie jest rzeczą banalną. Przede wszystkim lepiej nie liczyć na to, że dzieci zaczną nam pomagać spontanicznie i same z siebie. Co prawda, w drugim roku życia objawiają żywe zainteresowanie sprzątaniem zabawek, układaniem butów czy szorowaniem podłóg. Doświadczenie uczy jednak, że stan ten, niestety, nie trwa wiecznie… Potem jest potrzebne mądre zaplanowanie i żelazna konsekwencja - w przeciwnym razie efekty są mizerne i krótkotrwałe.

Dobrze zacząć od rzeczy małych - na miarę możliwości dziecka - i dbać o systematyczne ich egzekwowanie. Pomocne mogą okazać się tabelki, w których dziecko w jakiś sposób zaznacza wykonaną pracę: przyklejając naklejkę, przystawiając stempelek albo odciskając ślad palca w określonym miejscu. Już samo uzupełnianie takiej tabelki jest swego rodzaju nagrodą - dzieci zazwyczaj bardzo lubią takie działania, a widok pustego miejsca, gdzie będą mogły wstawić swój znaczek, jak tylko zrobią to, za co są odpowiedzialne, działa motywująco.

O dziwo, tabelki sprawdzają się zarówno w przypadku dzieci całkiem małych, które jeszcze nie umieją czytać, jak i całkiem wyrośniętych gimnazjalistów. Gdy tabelka obejmuje wszystkie dzieci, a wśród rodzeństwa jest większa rozpiętość wieku, działa to dodatkowo budująco - na młodszych, bo dumą napawa fakt, że bierze się udział w jakimś przedsięwzięciu razem ze starszym bratem, i na starszych, którzy czują odpowiedzialność za swoje postępowanie wobec młodszego rodzeństwa, dla którego są autorytetem nieraz większym niż rodzice (o czym warto z nimi rozmawiać).

Tak więc, dla dobra nas wszystkich, nie wyręczajmy naszych pociech. Starajmy się nie rezygnować z podjętych zobowiązań, bo będzie sprawniej, szybciej i dokładniej. Bądźmy cierpliwi! Czyńmy ich współodpowiedzialnymi za nasz dom, by gdy dorosną, umieli poczuć się odpowiedzialnymi za rzeczy większe.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kobieto! Nie wyręczaj swojego dziecka!
Komentarze (1)
E
ela
9 grudnia 2010, 16:09
Ja myślę, że częściej wyręczamy dzieci nie aby je odciążyć ale dlatego, że samemu zrobi się szybciej. Wygodniej jest posprzątać i mieć spokój niż negocjować termin, zakres i jakość wykonania pracy. W zależności od wieku dziecka, takie pomaganie np. w kuchni to potem dodatkowa robota. U mnie w domu dzieci nie miały obowiązków a wręcz prawa dotykać "roboty dorosłych", bo oni wiedzą lepiej. Oczywiście nie pochwalam takiej postawy i w moim domu panują inne zasady,, ale unikajmy uogólnień- nie wyrosłam na nieodpowiedzialną egoistkę, po prostu miałam trochę trudniej na starcie dorosłości, musiałam uczyć się wszystkiego smaodzielnie tego czego dzieciaki pomagajace w domu uczą się stopinowo przy rodzicach.