Mama uczy kochać, tata uczy żyć

Ojciec jest tym, który dziecku wskazuje i wyjaśnia zasady (fot. demandaj / flickr.com)
Gianni i Antonella Astrei, Pierluigi Diano / slo

Stała obecność taty przy dziecku, zwłaszcza w pierwszych latach życia, ma ogromne znaczenie. Podoba nam się przenośnia, że dziecko ma dwie ręce, które chce dać: jedną mamie, a drugą tacie, aby razem stawiać czoło światu.

Powierzanie dziecka wyłącznie lub w przeważającej mierze opiece matki jest nie tylko niesprawiedliwe, ale także niewłaściwe. Każde z rodziców może przekazać dziecku coś wyjątkowego, coś innego, ale uzupełniającego się. Właśnie owo rozróżnienie zadań matki i ojca w zasadniczej mierze przyczynia się do jego prawidłowego wychowania. Dziecko powinno wyczuwać, a potem to odkryć, że obok niego jest nie tylko mama, ale także tata, tak aby realizował się postulat profesora Giovanniego Bollea: "O ile mama uczy kochać, o tyle tata uczy żyć".

W naszym społeczeństwie zachodnim nad postacią ojca nastąpiło w ostatnich latach coś w rodzaju zaćmienia. Jednocześnie uczestniczy on coraz bardziej w opiece nad dzieckiem. Spotykamy się z emblematycznymi przykładami sławnych mężczyzn karmiących dziecko zupką lub przewijających je. Wykształciła się z tego nowa postać, którą nazwano neologizmem: "mam". O ile poświęcenie dziecku uwagi tego rodzaju jest oczywiście pozytywne, o tyle tendencja ta wprowadziła głęboką dezorientację w kwestii roli i konkretnych zadań ojca. Trzeba zatem wyraźnie przypomnieć, że jest on tym, który dziecku wskazuje i wyjaśnia zasady, który pomaga odkryć, że możliwości działania ludzkiego są ograniczone. Właśnie realizując to zadanie, tata wyznacza "konflikt pokoleń", który w okresie dojrzewania osiągnie swój szczyt; pełni to jednak funkcję pozytywną polegającą na "przekuwaniu" dziecka niczym żelaza.

Ojciec uczy, świadczy, że życie nie jest tylko wynagrodzeniem, potwierdzeniem, poczuciem bezpieczeństwa, ale także stratą, brakiem, trudem. [...] Ojciec wyrządza pierwszą ranę, emocjonalną i psychologiczną, zrywając symbiozę z matką (w której dziecko pozostaje do czasu, kiedy udział ojca staje się konieczny), starając się od tego momentu nadać rozwojowi dziecka kierunek, telos, perspektywę.

DEON.PL POLECA


(Claudio Rise)

Wynika z tego, że jednym z najbardziej prawdopodobnych błędów dziś popełnianych jest przekonanie, że obecność ojca powinna być zasadniczo jakościowa, a nie również ilościowa. Opierając się na naszym doświadczeniu rodziców, wiemy, jak bardzo ważne jest, aby dziecko widziało swojego tatę w różnych sytuacjach życia codziennego. Dziecko obserwuje zachowania swoich rodziców szczególnie podczas zwykłych czynności, jak: jedzenie, mycie się, ubieranie, dbanie o rzeczy, utrzymywanie porządku, rozmawianie, uśmiechanie się, zmęczenie, zmaganie się z troskami itp. Współuczestniczenie z rodzicami w takich sytuacjach to prawdziwa szkoła życia. Jasne, że dziecko cieszy się, kiedy tata wraca do domu z prezentem, z niespodzianką, każdy rodzic lubi przecież oglądać twarz swego malucha zamarłą w oczekiwaniu na otwarcie prezentu. Albo kiedy jedzie się razem na wycieczkę, na wyprawę lub do restauracji. Wydarzenia tego rodzaju, choć oczywiście ważne, są może nie tyle nadzwyczajne, co z pewnością szczególne. Tak naprawdę to przebywanie razem - we wszelkich momentach, zwykłych, niezwykłych i wyjątkowych - jest dobre dla dziecka. Wtedy prawdopodobnie zachowania, które widzi u swoich rodziców, przenikną w nie jakby na zasadzie osmozy.

"Od małego człowiek żyje w systemie rodzinnym, w którym ojciec jest szczególnie niewidoczny i nie jest w stanie odegrać istotnej roli polegającej na zerwaniu osi matka-dziecko, aby wprowadzić dziecko do życia w społeczeństwie, tak jak matka wprowadziła je do życia w rodzinie. Ojciec zbyt łatwo rezygnuje dziś z ojcowskich zadań normatywnych, wartościujących, kulturowych i społecznych, zbyt często unika posługiwania się własnym autorytetem, a jednocześnie nie poznaje swoich dzieci poprzez zabawę. Ma mało czasu na dialog. Znajduje tymczasem czas, zwłaszcza na skutek nalegań współmałżonki, na wykonywanie prac domowych. Zadania ojca zostają w ten sposób przejęte przez matkę. Dziecko płci męskiej przez długie lata swojego rozwoju chodzi do szkoły, gdzie większość nauczycieli stanowią kobiety, a koleżanki z klasy zwykle lepiej się uczą od niego. Często wykształca się w nim poczucie niższości w stosunku do kobiet, którymi jest otoczony. Istnieje także druga przyczyna determinująca niepewność w poczuciu własnej tożsamości płciowej dziecka i jest nią nieobecność ojca w życiu rodzinnym [...].

Dziś ojciec i matka mogą nawet przez długi czas mieszkać razem i dzielić się zadaniami związanymi z prowadzeniem domu, a funkcjonować nieprawidłowo z punktu widzenia uczuciowego, kłócąc się i będąc niezadowoleni, dyskutować, wzbudzając w dziecku dezorientację i niepewność co do tożsamości płciowej, a przede wszystkim pozbawiając je zaufania, jakim dziecko powinno móc darzyć swoich rodziców, wierząc w nich i pragnąc dła siebie podobnej przyszłości"

(Franco Potenzio)

Więcej w książce: BŁĘDY MAMY I TATY - Gianni i Antonella Astrei, Pierluigi Diano

***

BŁĘDY MAMY I TATY - Gianni i Antonella Astrei, Pierluigi Diano

Czy błędy popełniają dzieci, podczas gdy my, rodzice, jesteśmy nieomylni?
Tak naprawdę wszyscy wiemy, że to nieprawda.
Dostrzeżenie własnego błędu, przyznanie się do niego i gotowość do zmiany postępowania będą wyrazem naszej miłości i odpowiedzialności wobec dziecka, któremu daliśmy życie, a które teraz chcemy uczynić szczęśliwym.
Błędy mamy i taty to książka dla rodziców dzieci w wieku do 10 lat.

Poradnik omawia błędy popełniane w codziennym życiu, uczy budowania prawidłowej relacji z dzieckiem, by zapewnić mu emocjonalną stabilność i budować wiarę we własne siły.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mama uczy kochać, tata uczy żyć
Komentarze (7)
T
toja
29 września 2014, 13:10
to fajnie ze cos dobrego w zyciu zrobiłem, bo czy to co dobre musi cieszyc chyba tak.
M
Matteo
19 lipca 2014, 22:31
"Mama uczy kochać, tata uczy żyć" - myślę, że dosłownie nie można interpretować tytułu. Wiadomo, że oboje rodzice uczą żyć, a kochać uczą przede wszystkim poprzez przykład własnej relacji pełnej miłości. Myślę, że w nauce miłości najważniejszy jest wrzozec małżeńskiej milości rodziców. Natomiast w pełni się zgadzam co do problemu z tożsamością ojca. Kolorowe media pokazują zazwyczaj słodkie obrazki tatusiów przewijających i karmiących maluchy, trudno jednak znaleźć wzorce autentycznego ojcostwa. Ojca, który po swojemy, po męsku wprowadza w świat i uczy życia. Sam jestem ojcem czterech synów i wkładam dużo wysiłku w to aby stale odpowiadać sobie na pytania; kim ja chcę być dla swoich synów, jakimi ludźmi oni mają się stać, dokąd ich prowadzę, co jest ważne w relacji z nimi, jaką spuściznę chcę pozostawić. Tu nie chodzi też o jakiś sztywny podział ról między żoną a mężem, myślę że bardziej o współdziałanie i uzupełnianie się nie tylko "pielęgnacyjno-organizacyjnych" działaniach ale bardziej w częstych wspólnych rozmowach dt. wychowania swoich dzieci. Zapraszam na fajną stronę [url]http://mestwoimilosc.pl[/url] o poszukiwaniach męskiej tożsamości.
16 lipca 2014, 06:09
,,Mama uczy kochać, tata uczy żyć``. Co w takim razie z męską wrażliwością, męskim pojmowaniem kochania i bycia kochanym? Co z kobiecą mądrością, kreatywnością, doświadczeniem zyciowym? Jak w ogóle mozna towrzyć takie podziały? Często jest tak, że ludzie (zarówno panowie jaki i panie) w imię wyrównywania szans i walki o równouprawnienie stawiają kobiety na piedestale, kadzą im i broń Boże, aby nie powiedzieć złego słowa na temat płci pieknej, często to wszystko kosztem mężczyzn. W przypadku ojcostwa częso jest tak samo- w imię zachęcenia ojców do wzięcia się wreszcie do roboty i zaangazowania w sprawy rodzinne stawia się ich na piedestale, wielbi ich i umniejszając rolę matki oraz wartość i niezwykłość macierzyństwa  podnosi się wartość ojcoswa pod niebo. Przykro mi, że ta tendencja jest tak rzetelnie podtrzymywana i pielęgnowana na tym portalu. Dixi.
MT
małżeństwo to nie jest sztucz
22 października 2010, 19:59
 twór tylko naturalny. ktoś kto twierdzi inaczej albo nigdy nie był w związku albo nie potrafił w nim być. małżeństwo to wspaniałe naturalne uzupełnianie się nawzajem. 
TN
tytuł nie jest prawdą
22 października 2010, 19:57
 kochać powinni uczyć obydwoje a podział ról zależy od płci dziecka. syna w życie bardziej wprowadza ojciec a córkę matka. dla syna ojciec powinien byc wzorem a matka osobą pomocna. dla córki odwrotnie.
M
monikap
15 lipca 2014, 19:41
Ciężko jest powiedzieć, który rodzić powinien "wprowadzać bardziej" w życie w zależności od płci dziecka. Zarówno dla dziewczynki ważna jest dobra relacja z ojcem- budująca jej samoocenę, pewność siebie, szacunek do siebie jako kobiety, umiejętność komunikowania się z mężczyznami. Tak samo dla chłopców ważna jest relacja z matką- kształcującą szacunek do kobiet, ale także wrażliwość chłopców i umiejętność wyrażania emocji w ich przyszłym życiu.
P
polonopitek
10 września 2010, 15:27
Krótko mówiąc małżenstwo to sztuczny twór.