Nie ma jak mój tata! Dziecko potrzebuje ojca

Dobrze mieć kogoś, kto pomoże przebrnąć przez chaos okresu dorastania, kogoś, kto wie, co to znaczy być mężczyzną (fot. christopherdale / flickr.com)
Andrzej K. Ładyżyński / slo

Żyjemy w czasie niedosytu ojca lub jego zniknięcia z pola widzenia dziecka. A dla niego niewypełnienie codzienności pierwiastkiem ojcowskim stanowi ogromną stratę. Nawet doskonale prosperujący biznes stanowi niekiedy formę oderwania mężczyzny od trudów wychowania, swoistą fasadę pozornej męskości, za którą czai się lęk wobec wyzwań ojcostwa.

Błogosławieństwem dla męskości chłopca jest spotkanie w swoim życiu mężczyzny, którego chciałoby się naśladować i z którego można byłoby czerpać przykład. Najlepiej, gdyby był to własny ojciec. Niestety, w świecie, w którym żyjemy, nie cierpimy na nadmiar ojców wystarczająco dobrych. Aktualne jest jednak pytanie, czy kiedykolwiek było ich pod dostatkiem? Jeśli patrzę na przeszłość - moich męskich przodków - zauważam swoiste nienasycenie życia synów obecnością ojców. Smutne to i pokazuje, że nie jest to tylko "wina naszych czasów" albo że nie żyjemy w epoce szczególnie wyzutej z ojcostwa. Obecnie jednak ten wyraźny niedobór czy często brak ojca jest odczuwany w sposób szczególny. Towarzyszy nam bowiem świadomość straty. U przyczyn tej traumy dzieci leżą rozbite małżeństwa, z których rodzi się samotne rodzicielstwo, związki nieformalne, kojarzone w sposób pozbawiony trwałych fundamentów wspólnego życia czy zbyt lekkie traktowanie spraw ze sfery płci.

Dla dziecka niezbędne są wzorce osobowe. Nadzieję stanowi to, że nawet rodzina pozbawiona ojca ma na ogół jakiś potencjał męskości. Oczywiście dziadkowie, wujkowie, przyjaciele domu nie dadzą tak wiele jak ojciec, ale pragnieniem chłopca jest posiadanie u swego boku mężczyzny, a właściwie stanięcie przy nim. I wówczas taki zastępczy przedstawiciel płci silniejszej może okazać się nieoceniony. Zatem jeżeli jest to tylko możliwe, warto zapewnić kontakt dziecka z mężczyzną. To jest jego wielka potrzeba, nawet jeśli niewyartykułowana. Niekiedy daje się zauważyć swoiste klejenie się dzieci z niedosytem ojca do mężczyzn, którzy są blisko. To potwierdza ogromną potrzebę towarzyszenia "facetowi". Jeden z synów moich przyjaciół, jeśli w pobliżu był - na ogół bardzo zapracowany - ojciec krzątający się przy domu, godzinami potrafił mu towarzyszyć, naśladując go, próbując pracować na męski sposób, robiąc to z godną podziwu pasją.

Młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest niezbędny jak powietrze, jak woda. Stanowi swego rodzaju ogień pobudzający do działań życiowych. Przedszkolak będzie pragnął być jak jego ojciec. Gdyby zapytać czteroletnich synów, potwierdzą, że "nie ma jak mój tata". Wypowiedzą to z iskrami podziwu w oczach. W miarę dorastania nastolatki zakwestionują ten zachwyt. To naturalne. Wychodząc z okresu adolescencji, chłopiec będzie się uważnie przyglądał poczynaniom ojca, analizując je i stopniowo dostrzegając więcej zalet jego postępowania. Wszak będzie tak pod warunkiem wzrastania we wspólnocie z dobrym ojcem. U początków dojrzałości dobrze byłoby mieć kogoś, kto będzie światłem, kto pomoże przebrnąć przez chaos okresu dorastania, kogoś, kto wie, co to znaczy być mężczyzną. Zgodnie z zasłyszanym hasłem, którego źródła nie jestem w stanie doprecyzować, chłopiec mówi: "Gdy miałem siedem lat, mój tata wiedział wszystko; gdy miałem czternaście, mój ojciec nic nie wiedział, a gdy miałem dwadzieścia jeden lat, zauważyłem, że szybko się uczy". Zatem jeśli ojciec jest wystarczająco dobry, nasyci życie swojego syna męskością, przekaże mu to, co dla niego będzie potencjałem w przyszłości.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie ma jak mój tata! Dziecko potrzebuje ojca
Komentarze (111)
OC
OJCOSTWO CZY DZIADOSTWO?
22 stycznia 2013, 12:15
[url]http://www.youtube.com/watch?feature=pla<x>yer_em<x>bedded&v=2g0bwm9DI94[/url] Na pytanie, jak powinno wyglądać ojcostwo by nie być dziadostwem, starał się odpowiedzieć Franciszek Kucharczak, gość kolejnej katechezy audiowizualnej w Bazylice oo. Bernardynów w Rzeszowie. "Prawdziwym ojcem może być tylko mężczyzna, który ma odpowiednie cechy, a nie jest Piotrusiem Panem. Niestety dziś przybywa osób, które nie chcą dorosnąć, są nieodpowiedzialne, pragną realizować tylko swoje zachcianki. Istnieje ponadto niebezpieczeństwo zatarcia różnic między kobietą i mężczyzną, co w efekcie może spowodować, że zabraknie prawdziwych ojców i matek" - przekonywał felietonista "Gościa Niedzielnego", mąż i ojciec dwóch synów.
L
leszek
8 listopada 2010, 23:09
@velario OK, rozumiem, uznaję to. Ale jestem w związku z tym bezbronny, bo nie chciałbym obnażać Ciebie podając linki do róznych innych źródeł aby dowodzić swoich racji. Decyzję w tym przedmiocie pozostawiam Twojemu uznaniu. Nie można obnażyć kogoś, kto już się obnażył. Owszem, ale Ty to niezupełnie zrobiłeś tutaj. (...) nie chodzi mi o to aby Tobie czy komukolwiek sprawiać przykrość... Weź jednak @velario pod uwagę to, że Ty mnie prowokujesz do tego i w pewnym sensie wymuszasz to na mnie!!! eee, bez przesady leszek. Jesteś dorosłym człowiekiem, rozmawiamy przez internet. Prowokowanie to rzecz względna, ale żebym Cię zmuszał?... No wiesz :-) Jeżeli chodzi o zmuszenie mnie w ścisłym sensie to masz rację. Jestem raczej znany z tego, że nie ma sensu próbować mnie do czegokolwiek przymuszać. Zgadzam się z tym, że to jednak moja decyzja, ale podtrzymuję, że jednocześnie w pewien sposób przymuszona. Proponowałe mnie tak dawno wygaszenie sporu. Ale jakoś nie miałeś ochoty... Nie chodzi mi bowiem o to, żeby spór wygasić za wszelką cenę. Po to wdaję się z kimś w dyskusję, żeby sprawdzić swój punkt widzenia, zobaczyć problem oczami innych. Czegoś się dowiedzieć. Skonfrontować swoje przekonania z argumentami, których dotychczas nie znałem. W jednym z postów - nie pamiętam już czy tu czy w innym wątku - napisałeś, że wydaje Ci się (cytuję z pamięci) że szukam swego miejsca w życiu. Tak, to prawda. Szukam go m.in. tutaj. Szukam go także "używając" do tego celu Ciebie:-) No masz :-))) Ja też nie jestem za tym aby wygaszać za wszelką cenę, i stąd moje wdawanie się w dyskusje i udział w niej pomimo problemów. I mam nadzieję że oprócz różnych negatywnych odczuć coś Ci to da. Życzę Ci aby dawało. Bo naprawdę nie chodziło mi o to aby Ciebie obrażać czy sprawiać Ci przykrość. To jak - kończymy? Jeżeli nie widzisz czegoś do kontynuowania to myślę że tak. Bo wydaje mi się że przynajmniej jak na razie wyczerpaliśmy temat i tylko byśmy się powtarzali.
Martino
8 listopada 2010, 22:44
@leszek: OK, rozumiem, uznaję to. Ale jestem w związku z tym bezbronny, bo nie chciałbym obnażać Ciebie podając linki do róznych innych źródeł aby dowodzić swoich racji. Decyzję w tym przedmiocie pozostawiam Twojemu uznaniu. Nie można obnażyć kogoś, kto już się obnażył. (...) nie chodzi mi o to aby Tobie czy komukolwiek sprawiać przykrość... Weź jednak @velario pod uwagę to, że Ty mnie prowokujesz do tego i w pewnym sensie wymuszasz to na mnie!!! eee, bez przesady leszek. Jesteś dorosłym człowiekiem, rozmawiamy przez internet. Prowokowanie to rzecz względna, ale żebym Cię zmuszał?... Proponowałe mnie tak dawno wygaszenie sporu. Ale jakoś nie miałeś ochoty... Nie chodzi mi bowiem o to, żeby spór wygasić za wszelką cenę. Po to wdaję się z kimś w dyskusję, żeby sprawdzić swój punkt widzenia, zobaczyć problem oczami innych. Czegoś się dowiedzieć. Skonfrontować swoje przekonania z argumentami, których dotychczas nie znałem. W jednym z postów - nie pamiętam już czy tu czy w innym wątku - napisałeś, że wydaje Ci się (cytuję z pamięci) że szukam swego miejsca w życiu. Tak, to prawda. Szukam go m.in. tutaj. Szukam go także "używając" do tego celu Ciebie:-) To jak - kończymy?
L
leszek
8 listopada 2010, 00:55
Więc Twoje stwierdzenia że skoro stwierdzenia artykułu były obrazowe to są puste są błędne. Nie twierdzę, że są puste, bo są obrazowe, tylko że są puste bo "obraz" ma się nijak do treści, którą - w zamierzeniu Autora - miał wyrażać. To Twoje subiektywne zdanie. I nikt rozsądny nie uważa że autor artykułu twierdził iż brak ojca oznacza śmierć. Każdy neutralnie nastawiony uzna że autor chciał powiedzieć że brak ojca ma tak wielkie znaczenie, że wpływa na życie chłopca. Jednak nie aż tak wielkie znaczenie, jak brak powietrza czy wody. Zresztą, każde przykre wydarzenie wpływa jakoś, w mniejszym czy większym stopniu, na nasze życie. To nie chodzi o jakiś tam mniejszy czy większy wpływ. Uważasz że możliwość homoseksualizmu (a przyznałeś ostatnio możliwość) to taki sobie drobiazg, dla którego porównanie braku ojca/mężczyzny do braku powietrza i wody jest niestosowne? Są osobiste, owszem. Ale to nie oznacza, że nie są prawdziwe. Tym bardziej nie oznacza że są prawdziwe, zwłaszcza że są subiektywne, niczym nie weryfikowane. Jeżeli napiszę, że było mi przykro, gdy nazwałeś mnie anomalią, to - ponieważ to było subiektywne odczucie, też a priori uznasz, że nie było prawdziwe?  Nie, nie napiszę że to nieprawdziwe. Ale nie jest to jakikolwiek dowód na to że osobiste przekonania są napewno prawdziwe.
L
leszek
8 listopada 2010, 00:48
@leszek: 1. Ponieważ Twoje wypowiedzi w ostatnich postach opierają się na przyjętym przez Ciebie założeniu, że jestem homoseksualistą, które jest "subiektywne, niczym nie weryfikowane", a w związku z tym "tym bardziej nie oznacza, że są [jest] prawdziwe" (to - gdybyś nie zauważył - Twoje słowa) nie widzę możliwości kontynuowania polemiki co do kwestii, na których to założenie się opiera. OK, rozumiem, uznaję to. Ale jestem w związku z tym bezbronny, bo nie chciałbym obnażać Ciebie podając linki do róznych innych źródeł aby dowodzić swoich racji. 2. Nie neguję, że homoseksualizm może być wynikiem braku męskiego wzorca w okresie wychowania i dojrzewania. Wyraźnie napisałem to w poście z godz. 19:21:51. Wskazałem tam, że "brak ojca w rodzinie nie przesądza o wykształceniu się u chłopców orientacji homoseksualnej", a nie, że "nie ma wpływu"na wykształcenie się takiej orientacji. Zapytałem, czy się ze mną zgodzisz i nie otrzymałem odpowiedzi. To co napisałeś TERAZ jest rzeczywiście takim przyznaniem. Przedtem wcale nie było to wyraźne, to że nie przesądza, wcale nie musi oznaczać że jednak ma wpływ. Ale skoro nie wykluczasz wpływu to wreszcie się dogadaliśmy. Przepraszam za brak odpowiedzi, ale jestem pewien że jej udzielałem, mam ją wręcz przed oczami, ale wielokroć jej szukałem na forum i nie znalazłem. Nie rozumiem jak to się stało. 3. Homoseksualizm, Twoim zdaniem nie jest normalny. OK, rozumiem, że tak uważasz. Wiele rzeczy, które dotyka ludzi, jest nienormalnych. Czy Twoim zdaniem uprawnia to pisanie o ludziach, którzy ich doświadczyli, że są "anomalią", albo że są "nienormalni"? Czy powiesz tak do człowieka, który np. urodził się bez rąk i nóg? Czy pisząc tak do kogokolwiek w ogóle myślisz o tym, jak ta druga osoba będzie się czuła, gdy coś takiego o sobie przeczyta? Niestety tak, myślę... I różne szymony mogą sobie z tego co napiszę drwić, ale dolega mi to bo nie chodzi mi o to aby Tobie czy komukolwiek sprawiać przykrość... Weź jednak @velario pod uwagę to, że Ty mnie prowokujesz do tego i w pewnym sensie wymuszasz to na mnie!!! Nie mam zamiaru beznogich i bezrękich nazywać anomaliami. Ale jak jakiś czlowiek bez rąk i nóg będzie twierdził, że brak rąk i nóg jest czymś normalnym, bo nigdzie nie jest powiedziane że każdy czlowiek ma mieć po dwie ręce i nogi, bo jest tylko powiedzmy orientacja ręczno-nożna, i jedni mają orientację ręcz-nożną wynoszącą po dwie ręce i nogi, inni mają orientację po jednej, a jeszcze inni mają orientację ręczno-nożną po zero, w związku z tym żąda równouprawnienia do czego śtam, to jednak może wymusić na mnie że mu powiem że plecie bzdury i jest kaleką. Uważam homoseksualizm za coś niezgodnego z normą, czyli coś nienormalnego, odchylenie od normy, czyli dewiację. Ale nie mam ochoty nazywać homoseksualistów nienormalnymi czy dewiantami czy wręcz po polsku zboczeńcami, i na co dzień tak nie robię. To Ty tym co pisałeś wymuszałeś na mnie używanie takich określeń. Skoro wiesz co o tym myslę to JAK wg Ciebie miałbym to nazywać?!? Oczywiście mogę się nie odzywać, ale jak już się odzywam, skoro wdałem się w dyskusję to JAK mam pisać?!? Chwilami wręcz odnosiłem wrażenie że Ty specjanie tak formułujesz swoje wypowiedzi aby zmusić mnie do napisania, że homoseksualiści są nienormalni, są dewiantami/zboczeńcami. Skoro homoseksualizmu nie uznaję za coś normalnego to zwyczajnie NIE MOGĘ Ci napisać że homoseksualizm jest czymś normalnym, a więc że homoseksualiści też. Proponowałe mnie tak dawno wygaszenie sporu. Ale jakoś nie miałeś ochoty... Póki nie dowodzisz że homoseksualizm jest normalny to nie protestuję twierdząc że nie jest normalny. Ale jak zaczynasz twierdzić, że bycie homoseksualistą jest czymś normalnym to Ci odpowiadam, że nie jest. Zwłaszcza że od momentu w którym poczytałem sobie różne artykuły na homo-stronie, to mam świadomość iż tu wcale nie chodzi o to aby homoseksualistów nie szykanować, ale o długofalowe homo-działania mające na celu przechwycenie słownictwa oraz przedefinowanie pojęć i systemów wartości! O zniszczenie tego co uważam za dobro które należy chronić i rozpowszechnianie zła jako dobra!
Martino
7 listopada 2010, 23:53
@leszek: Więc Twoje stwierdzenia że skoro stwierdzenia artykułu były obrazowe to są puste są błędne. Nie twierdzę, że są puste, bo są obrazowe, tylko że są puste bo "obraz" ma się nijak do treści, którą - w zamierzeniu Autora - miał wyrażać.  I nikt rozsądny nie uważa że autor artykułu twierdził iż brak ojca oznacza śmierć. Każdy neutralnie nastawiony uzna że autor chciał powiedzieć że brak ojca ma tak wielkie znaczenie, że wpływa na życie chłopca. Jednak nie aż tak wielkie znaczenie, jak brak powietrza czy wody. Zresztą, każde przykre wydarzenie wpływa jakoś, w mniejszym czy większym stopniu, na nasze życie. Są osobiste, owszem. Ale to nie oznacza, że nie są prawdziwe. Tym bardziej nie oznacza że są prawdziwe, zwłaszcza że są subiektywne, niczym nie weryfikowane. Jeżeli napiszę, że było mi przykro, gdy nazwałeś mnie anomalią, to - ponieważ to było subiektywne odczucie, też a priori uznasz, że nie było prawdziwe? 
L
leszek
7 listopada 2010, 23:50
4. Wydaje mi się, że w tego rodzaju badaniach nie jest konieczne uwzględnienie wszystkich osób, a jedynie jakiejś reprezentatywnej próbki. Przyznaję jednak, że nie znam się na tym, nigdy nie uczyłem się statystyki. Aby wyniki były wiarygodne, badana grupa osób musi tzw reprezentatywną próbką. Weźmy abstrakcyjny przykład. Jeśli w społeczeństwie jest 10% rodzin bez ojców ale tylko 1/5 z nich jest bez jakiegokolwiek mężczyzny, to tylko 2% a nie 10% może być podejrzewana o zagrożenie homoseksualizmem. Natomiast ilość matek zażywających w pierwszych miesiącach ciąży hormony może wynosić np. 10%. I wówczas 10 na każdych 100 obywateli może być zagrożony homoseksualizmem wskutek kuracji hormonalnej matki oraz 2 na 100 zagrożonych wskutek braku męskich wzorców. I wtedy ktoś powie że skoro na 12 homoseksualistów tylko dwoch nie miałoojca to znaczy że brak ojca nie ma znaczenia. Mam nadzieję że to dość obrazowy przykład. Ale nie czepiaj się liczb bo brałem je z księżyca wyłącznie aby zobrazować problem dokonując łatwych przeliczeń i moznaby wstawić zupełnie inne liczby.
Martino
7 listopada 2010, 23:46
@leszek: 1. Ponieważ Twoje wypowiedzi w ostatnich postach opierają się na przyjętym przez Ciebie założeniu, że jestem homoseksualistą, które jest "subiektywne, niczym nie weryfikowane", a w związku z tym "tym bardziej nie oznacza, że są [jest] prawdziwe" (to - gdybyś nie zauważył - Twoje słowa) nie widzę możliwości kontynuowania polemiki co do kwestii, na których to założenie się opiera. 2. Nie neguję, że homoseksualizm może być wynikiem braku męskiego wzorca w okresie wychowania i dojrzewania. Wyraźnie napisałem to w poście z godz. 19:21:51. Wskazałem tam, że "brak ojca w rodzinie nie przesądza o wykształceniu się u chłopców orientacji homoseksualnej", a nie, że "nie ma wpływu"na wykształcenie się takiej orientacji. Zapytałem, czy się ze mną zgodzisz i nie otrzymałem odpowiedzi. 3. Homoseksualizm, Twoim zdaniem nie jest normalny. OK, rozumiem, że tak uważasz. Wiele rzeczy, które dotyka ludzi, jest nienormalnych. Czy Twoim zdaniem uprawnia to pisanie o ludziach, którzy ich doświadczyli, że są "anomalią", albo że są "nienormalni"? Czy powiesz tak do człowieka, który np. urodził się bez rąk i nóg? Czy pisząc tak do kogokolwiek w ogóle myślisz o tym, jak ta druga osoba będzie się czuła, gdy coś takiego o sobie przeczyta?
L
leszek
7 listopada 2010, 23:35
Podajesz zupełnie nieadekwatne przykłady. Gdybyś mi zaczął dowodzić, że współżycie seksualne wbrew woli żony nie jest gwałtem, bo przecież nie raz współżyłeś z żoną wbrew jej woli, a nie jesteś gwałcicielem, to odpisałbym Ci że owszem jesteś gwałcicielem. I potem bym Ci odpisał, że gdybyś tak nie twierdził to bym Ci tak nie odpisywał... W moim pytaniu nie było żadnego "gdyby". Chodziło mi o sytuację, w której bym napisał, że nie jestem gwałcicielem, złodziejem czy mordercą, nie podając jednocześnie żadnych informacji mogących świadczyć o czymś przeciwnym. Dokładnie tak jak w moim pierwszym poście w tym wątku, w którym stwierdziłem że wyrosłem na normalnego człowieka, a Ty, mimo braku ku temu jakichkolwiek podstaw, zaprzeczyłeś pisząc: Rzecz w tym że właśnie nie wyrosłeś na normalnego człowieka i jesteś jakąś anomalią... Ale velario, problem w tym, że Twoje stwierdzenie nie padło w jakąś próżnię bez żadnych wcześniejszych informacji! Rzecz właśnie w tym, że było całe mnóstwo różnych wcześniejszych informacji (i tu i w internecie) świadczących o czymś przeciwnym! I najpierw był długi spór w którym zaprezentowałeś się jako osoba mająca problem ze swoją homoseksualnością ale dowodząca że homoseksualizm jest czymś normalnym i że nieważne gdzie się wkłada penisa. Rozumiem że uważając homoseksualizm za normalność uważasz siebie za całkowicie normalnego, ale naprawdę dziwię się że nie rozumiesz i dziwisz jak można pisać o nienormalności homoseksualisty skoro nie uważa się homoseksualizmu za normalność...
L
leszek
7 listopada 2010, 23:23
To Ty twierdzisz że teza iż masz problem z homoseksualizmem jest nieuprawniona. (...) W związku z tym Twój upór w twierdzeniu że brak ojca nie ma wpływu na rozwój dziecka bo nie miał (rzekomo) wpływu na Ciebie jest naprawdę silnym potwierdzeniem tej tezy. Aha, czyli działa to na takiej zasadzie: myślisz sobie - velario jest gejem i ma z tym problem. Dlatego ma takie a nie inne poglądy. A skoro uparcie je podtrzymuje i nie chce się ze mną zgodzić, to powyższe tylko tym bardziej świadczy o tym, że mam rację. No comment. Znowuż przeinaczasz. Skoro jesteś homoseksualistą i uważasz że to jest wariant normy, to negujesz wszystko to co by to podważało. Negujesz to że homoseksualizm nie jest normą, i że może być wynikiem braków męskiego wzorca w wychowywaniu i dojrzewaniu. A skoro negujesz to że brak męskich wzorców ma znaczenie, to tym bardziej potwierdzasz że jest to prawdą. Przeinaczasz. Skoro prezentujesz się (i tu i w internecie) jako osoba mająca problem z homoseksualizmem, a usiłujesz tutaj dowodzić że homoseksualizm jest czymś jak najbardziej normalnym, to nie mogłem zgodzić się z Tobą, że to co tu prezentujesz jest normalne. 1. Nie chodzi mi o to, dlaczego uważasz, że to co prezentuję tutaj nie jest normalne, tylko dlaczego uważasz, że nie wyrosłem na normalnego człowieka, ergo - jestem nienormalny. Chyba, że nie dostrzegasz różnicy między jednym a drugim, wtedy w ogóle nie mamy o czym rozmawiać. Już nie raz pisałem. Dlatego że zgodnie z tym jak się prezentujesz tu i w internecie, wyrosłeś na homoseksualistę. A homoseksualizm nie jest normalny. 2. Warto zapamiętać, co napisałeś. Gdziekolwiek i cokolwiek napiszę jeszcze na DEONie, będę wiedział, że zawsze nazwiesz to nienormalnym, bo przecież skoro "usiłuję tutaj dowodzić że homoseksualizm jest czymś jak najbardziej normalnym", to nie będziesz mógł się zgodzić ze mną, że cokolwiek co prezentuję, jest normalne. Wiesz, mam już dość Twoich przeinaczeń. Ani razu nie twierdziłem, że skoro usiłujesz dowodzić że homoseksualizm jest normalny to znaczy że wszystko co napiszesz jest nienormalne. Stwierdziłem jedynie że zaprzeczasz i negujesz wszystko to co mogłoby podważać Twoją ideologiczną tezę o normalości homoseksualizmu. Nie widzisz różnicy?
L
leszek
7 listopada 2010, 23:09
Od kiedy to obrazowe określenie czy pewna przenośnia są całkowicie pozbawione treści?!? Jak wszystkie rodzaje wypowiedzi, także określenie obrazowe i przenośnia mogą zawierać jakąś treść albo być jej pozbawione. Więc Twoje stwierdzenia że skoro stwierdzenia artykułu były obrazowe to są puste są błędne. Każdy rozsądny człowiek wie że dziecko potrzebuje obojga rodziców i brak jednego z nich jest dla dziecka szkodą. A każdy kompetentny człowiek wie jakie negatywne skutki powoduje brak ojca. Tekst o którym mówimy nie jest publikacją naukową w której używa się wyłącznie sformułowań naukowych a każde stwierdzenie popiera się dowodami. To jest artykuł popularyzatorski, przedstawiający dorobek nauki w formie strawnej dla osób nie przygotowanych merytorycznie. Każdy rozsądny i kompetentny człowiek, nawet nie przygotowany merytorycznie, że szkoda, jaka wynika dla dziecka z braku jednego z rodziców, jest kompletnie nieporównywalna do szkody, jaka mogłaby dla niego wyniknąć z braku powietrza czy wody. I nikt rozsądny nie uważa że autor artykułu twierdził iż brak ojca oznacza śmierć. Każdy neutralnie nastawiony uzna że autor chciał powiedzieć że brak ojca ma tak wielkie znaczenie, że wpływa na życie chłopca. Już opisywałem ten mechanizm erystyczny używany przez Ciebie. Usiłujesz pod wypowiedź autora podłożyć absurdalne treści aby zanegować treść przez niego przekazywaną. Autor jako naukowiec nie siedzi u siebie w pokoiku snując oderwane od rzeczywistości rozważania wydumanych teorii. Dorobek psychologiczno-pedagogiczny nauki wynika z doświadczeń i obserwacji wielu pokoleń. I dorobek ten jest zweryfikowany w praktyce. Natomiast Twoje doświadczenia, właśnie ze względu na to że są osobiste, są wyłącznie subiektywne. Odczuwane i przeżywane, wspominane i pamiętane subiektywnie. Są osobiste, owszem. Ale to nie oznacza, że nie są prawdziwe. Tym bardziej nie oznacza że są prawdziwe, zwłaszcza że są subiektywne, niczym nie weryfikowane.
Martino
7 listopada 2010, 23:08
@szmind: "I po co się było tyle rozpisywać? Nie prościej było od razu przyznać mi rację?" To ostatnie, przyznaję, było moje...Oooops!:-)
Szymon Żminda
7 listopada 2010, 22:58
Oto próbka stylu leszka - niedaleko szukać, kawałki wycięte z samego tylko bieżącego wątku. Poczytajcie, to prawdziwa KLASYKA LESZKA. I jeszcze  pyta, na co mu się zwraca uwagę: "Niby na co nie jedna osoba zwracała mi uwagę? Ale pokaż konkretnie, na przykładach, a nie za pomocą osądzających epitetów." - oto konkretne przykłady: "to co napisałeś jest właśnie pełne pustych frazesów " "Swojej wypowiedzi że @velario wypiera z siebie uznanie się za dewianta nie uważam więc za żadem persolany atak lecz za merytoryczny argument" "NIE UZNAŁAŚ ZA STOSOWNE PRZYZNAĆ MI RACJI" (miodzio w wykonaniu leszka, po prostu klasyka) "TWOJE FAŁSZERSKIE MANIPULACJE SĄ NIKCZEMNĄ NIEGODZIWOŚCIĄ" (mniam, to jest jeszcze lepsze, aż mi się łezka w oku zakręciła ;-) "Rzecz w tym że właśnie nie wyrosłeś na normalnego człowieka i jesteś jakąś anomalią..." "Sama wpadłaś na tę bzdurną rewelację czy wyczytałaś ją gdzieś? " "Widzę, że się coraz bardziej nakręcasz w wypisywaniu tzw. nawiedzonych głupot..." " Według Twoich nawiedzonych teorii..." " być może że napisałem zbyt ostro, sam się nad tym zastanawiam" (wow! leszek myśli nad sobą, niebywałe) "Niby na co nie jedna osoba zwracała mi uwagę?" (ech, jednak nici z tego myślenia) " niektóre zwroty nie są zbyt eleganckimi sformułowaniami" (a może...) " problem rzeczywiście w tym, że nie używam języka dyplomacji lecz czasem dość dosadnych sformułowań" (YEEESSSS, wymyślił!) "Ja prosto z mostu powiem aby otworzyć okno bo nie znoszę smrodu." " Że zareagowałem na Twoje bzdurne wpisy (...)to usiłujesz mnie dyskredytować" "To co napisałem odnosiło się do KONKRETNEJ wypowiedzi" (nazwanie rozmówcy anomalią to wg leszka odniesienie do konkretnej wypowiedzi) "Twoje wpisy są bzdurne" "to nazwanie tego przeze mnie nawiedzonymi głupotami było i tak łagodne" "CO nie zmienia faktu że Twoje nabożne bzdury są nabożnymi bzdurami." " twierdzę, że wypisując tego typu epitety zwyczajnie usiłujesz się odreagować poprzez oplucie mnie.." " Nabożną głupotą jest (...) że wzorem dla mężczyzny może być Jezus Chrystus"  "wcale nie twierdziłem że coś bzdurnego jest w stwierdzeniach, że Jezus Chrystus może być wzorcem osobowym dla mężczyzny" (no fakt, napisał, że to nabożna głupota, a nie bzdura) " Zgadzam się że Chrystus może być wzorcem osobowym" "jak widzę lubisz bezczelnie fałszować cudze wypowiedzi" "nie jest wyzwiskiem nazwanie dewiantem kogoś " "I może spróbujmy kończyć ten wątek?" (tzn. "przyznasz mi w końcu rację, czy nie?") " coś tu jest nie tak, bo jeżeli źle mówię, to wykaż mi co było złego, a jeżeli dobrze mówię to dlaczego mnie bijesz..." (chlip, chlip, biedny lesio się wczuł :-) "Nabieram coraz większego przekonania że po prostu usiłujesz przekręcać " "Nie odwracaj kota ogonem. (...) I nie przeinaczaj (...) Ponownie mówię: przeinaczasz" "nie jesteś w stanie uzasadnić swojej wypowiedzi więc wolisz zrezygnować z mojego uzasadnienia" "Wiem co to jest pytanie retoryczne. I wyobraź sobie że nawet domysliłem się iż zadając je uważałeś je za retoryczne" "A jak Ci odpowiedziałęm to zamilkłaś jak grób" (zamilknąć to bezczelność wg leszka) " zaręczam Ci że nie ma we mnie kipiącej złości" "I po co się było tyle rozpisywać? Nie prościej było od razu przyznać mi rację?"
Martino
7 listopada 2010, 22:54
@leszek: 1. Rodzina niepełna to niekoniecznie brak ojca gdyż może być również brak matki 2. Rodzina niepełna to niekoniecznie brak męskich wzorców. Bywa że jest ktoś z rodziny, choćby dziadek lub wujek (brat matki), albo inny tzw przyjaciel domu/matki. 3. A w dodatku, nikt nie twierdzi, że homoseksualizm istnieje dlatego że są rodziny niepełne. Znacznie poważniejszym problemem jest homoseksualizm wynikły z terapii hormonalnej matki w okresie ciąży, zwłaszcza pierwszych miesięcy. Znasz książkę 'Płeć mózgu' autorstwa Anne Moir i David Jessel? (mężczyźni, którzy w życiu płodowym otrzymali mniejszą niż przeciętna ilość hormonu męskiego, charakteryzują się kobiecym schematem rozmieszczenia funkcji w mózgu i prezentują kobiece cechy). 4. No i ostatnie, jak stwierdzić czy podliczyliśmy wszystkich interesujacych nas homoseksualistów, czy nie pominęliśmy jakichś nie ujawniających się. Zgodzisz się z w/w? 1. Zgadzam się, oczywiście. Chociaż można by zawęzić pole badań wyłącznie do chłopców wychowanych w pełnych rodzinach i rodzinach bez ojca. 2. Zgadzam się. 3. Zgadzam się. Z Książki "Płeć mózgu" czytałem fragmenty i tego akurat nie pamiętam, więc możliwe, że go pominąłem, aczkolwiek takie wyjaśnienie przyczyny homoseksualizmu (męskiego) jest mi znane. Badanie, o którym tu mówimy, nie miałoby zresztą na celu wykazanie, jaka jest przyczyna homoseksualizmu, lecz jedynie sprawdzenie, czy brak ojca/mężczyzny ma wpływ na formowanie się takiej orientacji seksualnej i na ile jest to wpływ istotny. 4. Wydaje mi się, że w tego rodzaju badaniach nie jest konieczne uwzględnienie wszystkich osób, a jedynie jakiejś reprezentatywnej próbki. Przyznaję jednak, że nie znam się na tym, nigdy nie uczyłem się statystyki.
L
leszek
7 listopada 2010, 22:49
@velario Aprobata homoseksualizmu, tak samo jak homoseksualizm MOŻE się brać z RÓZNYCH powodów. I pisanie o jednym z nich, np. o homoseksualizmie, wcale nie oznacza się się twierdzi iż aprobata homoseksualizmu bierze się z wychowania bez ojca. W takim razie tym bardziej mogę podtrzymać twierdzenie, iż Twoje przekonanie, że mój neutralny stosunek do homoseksualizmu wynika z faktu wychowywania się bez ojca, nie jest uzasadnione. Ależ ja nigdzie nie wyrażałęm przekonania o Twoim NEUTRALNYM stosunku homoseksualizmu. Ty nie prezentujesz neutralnego stosunku do homoseksualizmu. Ja twierdziłem że Ty masz problem z homoseksualizmem. Moje przekonanie o Twoim problemie nie wynika z faktu wychowywania przez ojca. Nigdy nic takiego nie twierdziłem. Moje przekonanie o Twoim problemie wynika z tego co pisałeś tu i gdzie indziej, i z tego co prezentowałeś w internecie. Już Ci przecież o tym pisałem. Ja pisałem jedynie, że Twoje negowanie znaczenia ojca, w połączeniu z tym że znaczenie ojca jest stwierdzonym faktem oraz z tym co o sobie prezentujesz (tu i tam), pozwala domniemać że brak ojca miał znaczenie.
Martino
7 listopada 2010, 22:41
Podajesz zupełnie nieadekwatne przykłady. Gdybyś mi zaczął dowodzić, że współżycie seksualne wbrew woli żony nie jest gwałtem, bo przecież nie raz współżyłeś z żoną wbrew jej woli, a nie jesteś gwałcicielem, to odpisałbym Ci że owszem jesteś gwałcicielem. I potem bym Ci odpisał, że gdybyś tak nie twierdził to bym Ci tak nie odpisywał... W moim pytaniu nie było żadnego "gdyby". Chodziło mi o sytuację, w której bym napisał, że nie jestem gwałcicielem, złodziejem czy mordercą, nie podając jednocześnie żadnych informacji mogących świadczyć o czymś przeciwnym. Dokładnie tak jak w moim pierwszym poście w tym wątku, w którym stwierdziłem że wyrosłem na normalnego człowieka, a Ty, mimo braku ku temu jakichkolwiek podstaw, zaprzeczyłeś pisząc: Rzecz w tym że właśnie nie wyrosłeś na normalnego człowieka i jesteś jakąś anomalią...
Martino
7 listopada 2010, 22:41
@leszek: To Ty twierdzisz że teza iż masz problem z homoseksualizmem jest nieuprawniona. (...) W związku z tym Twój upór w twierdzeniu że brak ojca nie ma wpływu na rozwój dziecka bo nie miał (rzekomo) wpływu na Ciebie jest naprawdę silnym potwierdzeniem tej tezy. Aha, czyli działa to na takiej zasadzie: myślisz sobie - velario jest gejem i ma z tym problem. Dlatego ma takie a nie inne poglądy. A skoro uparcie je podtrzymuje i nie chce się ze mną zgodzić, to powyższe tylko tym bardziej świadczy o tym, że mam rację. No comment. Przeinaczasz. Skoro prezentujesz się (i tu i w internecie) jako osoba mająca problem z homoseksualizmem, a usiłujesz tutaj dowodzić że homoseksualizm jest czymś jak najbardziej normalnym, to nie mogłem zgodzić się z Tobą, że to co tu prezentujesz jest normalne. 1. Nie chodzi mi o to, dlaczego uważasz, że to co prezentuję tutaj nie jest normalne, tylko dlaczego uważasz, że nie wyrosłem na normalnego człowieka, ergo - jestem nienormalny. Chyba, że nie dostrzegasz różnicy między jednym a drugim, wtedy w ogóle nie mamy o czym rozmawiać. 2. Warto zapamiętać, co napisałeś. Gdziekolwiek i cokolwiek napiszę jeszcze na DEONie, będę wiedział, że zawsze nazwiesz to nienormalnym, bo przecież skoro "usiłuję tutaj dowodzić że homoseksualizm jest czymś jak najbardziej normalnym", to nie będziesz mógł się zgodzić ze mną, że cokolwiek co prezentuję, jest normalne.
L
leszek
7 listopada 2010, 22:17
@leszek: Nie zgadzasz się z tym, że aby na podstawie ilości homoseksualistów pochodzących z rodzin bez ojców/mężczyzn wnioskować o wpływie braku ojca/mężczyzny to wpierw liczba rodzin z ojcem/mężczyną i bez ojca/mężczyzny powinna być identyczna? Wydaje mi się, że wystarczyłoby zbadanie populacji osób wychowanych w rodzinach pełnych i niepełnych a następnie porównanie, czy odsetek osób homoseksualnych pochodzących z tych drugich jest znacząco wyższy, niż z tych pierwszych.   Raczej napewno nie. 1. Rodzina niepełna to niekoniecznie brak ojca gdyż może być również brak matki 2. Rodzina niepełna to niekoniecznie brak męskich wzorców. Bywa że jest ktoś z rodziny, choćby dziadek lub wujek (brat matki), albo inny tzw przyjaciel domu/matki. 3. A w dodatku, nikt nie twierdzi, że homoseksualizm istnieje dlatego że są rodziny niepełne. Znacznie poważniejszym problemem jest homoseksualizm wynikły z terapii hormonalnej matki w okresie ciąży, zwłaszcza pierwszych miesięcy. Znasz książkę 'Płeć mózgu' autorstwa Anne Moir i David Jessel? (mężczyźni, którzy w życiu płodowym otrzymali mniejszą niż przeciętna ilość hormonu męskiego, charakteryzują się kobiecym schematem rozmieszczenia funkcji w mózgu i prezentują kobiece cechy). 4. No i ostatnie, jak stwierdzić czy podliczyliśmy wszystkich interesujacych nas homoseksualistów, czy nie pominęliśmy jakichś nie ujawniających się. Zgodzisz się z w/w?
Szymon Żminda
7 listopada 2010, 22:01
Słuchajcie wszyscy mądrości leszka! To nasz najmądrzejszy komentatrol na deon. Kto leszkowi racji nie przyznaje, głupcem zostanie przezeń okrzyknięty, albo kłamcą. A oto obowiązkowe słowa wyróżniki trolla leszka: - bezczelny - cham / chamstwo - oczerniać - kłamca no i ten styl - cytaty, cytaty, cytaty. Hej, pozdro lesiu. Kiedy zakładasz konto na deon?
L
leszek
7 listopada 2010, 21:38
@velario Tak, nie znam Cię osobiście. (...) A skoro wszystko co prezentujesz o sobie w internecie (...) jednoznacznie świadczy o tym, że masz problem ze swoim homoseksualizmem, i w dodatku tak upierasz się że brak ojca nie ma wpływu na rozwój psychiczny dziecka, to jest to dla mnie jedynie potwierdzeniem tego że co wiem. Teza, że mam problem ze swoim homoseksualizmem, jest kompletnie nieuprawniona, więc wszystkie domysły, jakie snujesz na temat związku tego rzekomego problemu z moim podejściem do kwestii braku ojca w rodzinie są nic niewarte i nie mają żadnego znaczenia. To Ty twierdzisz że teza iż masz problem z homoseksualizmem jest nieuprawniona. Proszę Cię abys nie żądał i nie przymuszał mnie do uzasadniania tego. W związku z tym Twój upór w twierdzeniu że brak ojca nie ma wpływu na rozwój dziecka bo nie miał (rzekomo) wpływu na Ciebie jest naprawdę silnym potwierdzeniem tej tezy. Nie pytałeś o to, ale twierdziłeś tak, używając tego jako rzekomo argumentu retorycznego. Więc Ci odpowiedziałem, pokazując że to fałszywy argument i w dodatku nie retoryczny. Gdybyś tak nie twierdził usiłując dowodzić że rola ojca nie ma znaczenia to bym Ci tak nie odpowiadał. A więc nie powiedziałem tego tak ot sobie z czystej złej woli jak sugerujesz. Kompletnie tego nie rozumiem. Wychodzi na to, że uznałeś mnie za nienormalnego człowieka tylko dlatego, że w Twoim rozumowaniu, gdybyś tego nie napisał, to wyszłoby na to, że się ze mną zgadzasz, a nie dlatego, że masz jakiekolwiek dane, które pozwoliłyby Ci zasadnie zakwestionować moje stwierdzenie, iż pomimo wychowywania się bez ojca wyrosłem na normalnego człowieka. Przeinaczasz. Skoro prezentujesz się (i tu i w internecie) jako osoba mająca problem z homoseksualizmem, a usiłujesz tutaj dowodzić że homoseksualizm jest czymś jak najbardziej normalnym, to nie mogłem zgodzić się z Tobą, że to co tu prezentujesz jest normalne. Gdybyś tak nie twierdził usiłując dowodzić że rola ojca nie ma znaczenia to bym Ci tak nie odpowiadał. Jak mam to rozumieć? Jeśli napiszę o sobie, że nie jestem gwałcicielem, złodziejem czy mordercą, to też mi napiszesz, że owszem jestem? A potem będziesz to tłumaczyć: "gdybyś tak nie twierdził, to bym tak nie odpowiadał"? Czy to u Ciebie jest jak odruch psa Pawłowa, że gdy oponent coś twierdzi, to koniecznie trzeba twierdzić coś przeciwnego, choćby w rezultacie wyszło z tego po prostu oszczerstwo?  Nie. Podajesz zupełnie nieadekwatne przykłady. Gdybyś mi zaczął dowodzić, że współżycie seksualne wbrew woli żony nie jest gwałtem, bo przecież nie raz współżyłeś z żoną wbrew jej woli, a nie jesteś gwałcicielem, to odpisałbym Ci że owszem jesteś gwałcicielem. I potem bym Ci odpisał, że gdybyś tak nie twierdził to bym Ci tak nie odpisywał... @velario... problem po prostu leży w tym, że Ty konsekwentnie uważasz homoseksualizm za coś normalnego, nie za żadne odchylenie od normy czyli dewiację, i w związku z tym homoseksualistów uważasz za całkowicie normalnych, i piszesz używając nowomowy homoseksualistów wg której nazywasz homoseksualizm normą... A ja równie konsekwentnie nie godząc się na zawłaszczanie języka przez homoseksualistów i przedefiniowywanie pojęć (zwłaszcza systemu wartości), nie godzę się na to aby homoseksualizm uznawać za wariant normalności, i w związku z tym nie godzę się na to aby homoseksualistów nazywać całkowicie normalnymi.
Martino
7 listopada 2010, 21:23
@leszek: Od kiedy to obrazowe określenie czy pewna przenośnia są całkowicie pozbawione treści?!? Jak wszystkie rodzaje wypowiedzi, także określenie obrazowe i przenośnia mogą zawierać jakąś treść albo być jej pozbawione. Każdy rozsądny człowiek wie że dziecko potrzebuje obojga rodziców i brak jednego z nich jest dla dziecka szkodą. A każdy kompetentny człowiek wie jakie negatywne skutki powoduje brak ojca. Tekst o którym mówimy nie jest publikacją naukową w której używa się wyłącznie sformułowań naukowych a każde stwierdzenie popiera się dowodami. To jest artykuł popularyzatorski, przedstawiający dorobek nauki w formie strawnej dla osób nie przygotowanych merytorycznie. Każdy rozsądny i kompetentny człowiek, nawet nie przygotowany merytorycznie, że szkoda, jaka wynika dla dziecka z braku jednego z rodziców, jest kompletnie nieporównywalna do szkody, jaka mogłaby dla niego wyniknąć z braku powietrza czy wody. Autor jako naukowiec nie siedzi u siebie w pokoiku snując oderwane od rzeczywistości rozważania wydumanych teorii. Dorobek psychologiczno-pedagogiczny nauki wynika z doświadczeń i obserwacji wielu pokoleń. I dorobek ten jest zweryfikowany w praktyce. Natomiast Twoje doświadczenia, właśnie ze względu na to że są osobiste, są wyłącznie subiektywne. Odczuwane i przeżywane, wspominane i pamiętane subiektywnie. Są osobiste, owszem. Ale to nie oznacza, że nie są prawdziwe.
[Z
[quote]Leszku, zadałam sobie tr
7 listopada 2010, 21:09
Leszku, zadałam sobie trochę trudu i weszłam na wątek pod tytułem "Kościół a prawa gejów i lesbijek". Znalazłam tam Twój post: ~leszek "Muszę się przyznać, że @velario początkowo szokował i bulwersował mnie tym swoim ciągłym przeinaczaniem pojęć. Te jego ciągłe negowanie prawd i nazywanie utworzonych anty-prawd równoważnymi wariantami prawdy wydawały mi się jego własnymi perfidnymi wymysłami. I zastanawiałem się czy jest on tak bezczelnym kłamcą czy tylko tak ogłupionym i zakłamanym nieszczęśnikiem." A w tym wątku napisałeś do mnie: "Zauważ jednak @radomianko, że ja się nie wypowiadam o osobach! Ja się wypowiadam o stwierdzeniach, o poglądach. Ja mówię że coś jest nawiedzonymi głupotami, a nie że ktoś jest nawiedzoną idiotką." Coż, słowa mówią same za siebie. Jestem wstrząśnięta. Albo po prostu mnie okłamałeś albo rzeczywiście nie dostrzegasz, jak wielki masz problem - nie tylko z dyskusją, lecz w ogóle z szacunkiem do drugiego człowieka. Podziwiam velario, że chce mu się jeszcze z Tobą dyskutować. Nie odbierz tego, proszę, jako ataku. Po prostu to przemyśl i przemódl. Pozdrawiam! @radomianko, nie odbieram tego co piszesz jako atak. Podajesz konkretne argumenty i ich uzasadnienie, a że niekoniecznie pochlebne to inna sprawa. Nie każde negatywne opinie są atakiem. Atakiem jest usiłowanie obrażania czy psucia opinii/reputacji, a nie negatywne wypowiedzi. Kojarzę taką swoją wypowiedź. I przyznaję że było również jeszcze parę innych tego rodzaju. Ale zauważ @radomianko, że Twoja wypowiedź aż tak bardzo się nie różni od mojej skoro piszesz: Albo po prostu mnie okłamałeś albo rzeczywiście nie dostrzegasz, jak wielki masz problem Jesteś wstrząsnięta i zastanawiasz się czy okłamałem Ciebie (jestem kłamcą) czy mam wielki problem z szacunkiem do czlowieka. Ja też byłem wstrząśnięty i zastanawiałem się czy on kłamie (bezczelnie kłamie, skoro neguje wszelkie prawdy a zanegowane nazywa prawdą) czy naprawdę wierzy w to co pisze (a więc jest zakłamany kłamstwa uznając za prawdę). Owszem, ja użyłem bardziej dosadnych określeń niż Ty, ale tak jak już pisałem/przyznawałem, rzeczywiście mam skłonność do używania tego rodzaju określeń.
L
leszek
7 listopada 2010, 20:50
@velario To nie jest pusty frazes ale obrazowe określenie, pewna przenośnia. Pusty frazes to jest określenie/zwrot które jest pozbawione treści. Otóż to. Jest to "obrazowe określenie" czy "pewna przenośnia" całkowicie pozbawione treści. Nieprawda! Od kiedy to obrazowe określenie czy pewna przenośnia są całkowicie pozbawione treści?!? Każdy rozsądny człowiek jest w stanie stwierdzić, że ojciec nie jest dziecku potrzebny "jak powietrze" czy "jak woda". Obecność tego sformułowania w powyższym tekście dałaby się wytłumaczyć ewentualnie swoistą licentia poetica, ale jak sam wskazujesz, autor nie jest artystą lecz naukowcem i w tym przypadku nie mamy do czynienia z tekstem poetyckim. Każdy rozsądny człowiek wie że dziecko potrzebuje obojga rodziców i brak jednego z nich jest dla dziecka szkodą. A każdy kompetentny człowiek wie jakie negatywne skutki powoduje brak ojca. Tekst o którym mówimy nie jest publikacją naukową w której używa się wyłącznie sformułowań naukowych a każde stwierdzenie popiera się dowodami. To jest artykuł popularyzatorski, przedstawiający dorobek nauki w formie strawnej dla osób nie przygotowanych merytorycznie. Autor, Andrzej K. Ładyżyński, jest pedagogiem, wykładowcą w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego. Nie musi więc mówić o swoich doświadczeniach, a może mówić o wynikach badań i dorobku psychologiczno-pedagogicznym nauki. Autor jest naukowcem, a ja wychowałem się bez ojca, czyli doświadczyłem na sobie w praktyce tego, co on tylko rozważa w teorii. Mam więc pełne prawo kwestionować trafność jego spostrzeżeń. Autor jako naukowiec nie siedzi u siebie w pokoiku snując oderwane od rzeczywistości rozważania wydumanych teorii. Dorobek psychologiczno-pedagogiczny nauki wynika z doświadczeń i obserwacji wielu pokoleń. I dorobek ten jest zweryfikowany w praktyce. Natomiast Twoje doświadczenia, właśnie ze względu na to że są osobiste, są wyłącznie subiektywne. Odczuwane i przeżywane, wspominane i pamiętane subiektywnie. Równie dobrze mógłbyś dowodzić, że jakiś fizyk wygłasza oparte na ideologicznych założeniach teorie o zależności grawitacji od wysokości położenia podczas gdy Ty doświadczyłeś na sobie w praktyce że nawet jak wszedłeś na 10 piętro to nie czułeś żadnej różnicy. Aha, to teraz poproszę o podanie, jakie to "frazesy" zamieściłem w swoim pierwszym poście w tym wątku. Jak widać, Twoje zarzuty o frazesach nie miały podstaw. Ale postaram się niedługo podać przykłady Twoich frazesów.
Martino
7 listopada 2010, 20:00
@leszek: Aprobata homoseksualizmu, tak samo jak homoseksualizm MOŻE się brać z RÓZNYCH powodów. I pisanie o jednym z nich, np. o homoseksualizmie, wcale nie oznacza się się twierdzi iż aprobata homoseksualizmu bierze się z wychowania bez ojca. W takim razie tym bardziej mogę podtrzymać twierdzenie, iż Twoje przekonanie, że mój neutralny stosunek do homoseksualizmu wynika z faktu wychowywania się bez ojca, nie jest uzasadnione.
R
radomianka
7 listopada 2010, 19:47
Leszku, zadałam sobie trochę trudu i weszłam na wątek pod tytułem "Kościół a prawa gejów i lesbijek". Znalazłam tam Twój post: ~leszek "Muszę się przyznać, że @velario początkowo szokował i bulwersował mnie tym swoim ciągłym przeinaczaniem pojęć. Te jego ciągłe negowanie prawd i nazywanie utworzonych anty-prawd równoważnymi wariantami prawdy wydawały mi się jego własnymi perfidnymi wymysłami. I zastanawiałem się czy jest on tak bezczelnym kłamcą czy tylko tak ogłupionym i zakłamanym nieszczęśnikiem." A w tym wątku napisałeś do mnie: "Zauważ jednak @radomianko, że ja się nie wypowiadam o osobach! Ja się wypowiadam o stwierdzeniach, o poglądach. Ja mówię że coś jest nawiedzonymi głupotami, a nie że ktoś jest nawiedzoną idiotką." Coż, słowa mówią same za siebie. Jestem wstrząśnięta. Albo po prostu mnie okłamałeś albo rzeczywiście nie dostrzegasz, jak wielki masz problem - nie tylko z dyskusją, lecz w ogóle z szacunkiem do drugiego człowieka. Podziwiam velario, że chce mu się jeszcze z Tobą dyskutować. Nie odbierz tego, proszę, jako ataku. Po prostu to przemyśl i przemódl. Pozdrawiam!  
L
leszek
7 listopada 2010, 19:45
@velario Nie mógłbyś twierdzić, że nie miało to żadnego wpływu na Twoją męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, i musiałbyś uznać że miało to znaczący wpływ na Twój stosunek do homoseksualizmu... A więc nie chodzi o to że brak ojca powoduje stosunek do homoseksualizmu, lecz o to że brak ojca może mieć wpływ na męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, a dopiero z tym(!) wiąże się stosunek do homoseksualizmu. Hmmm...Poprzednio napisałeś jakby co innego: Ja nie pisałem, że wychowanie bez ojca/mężczyzny powoduje pozytywny stosunek do homoseksualistów, ale że może owocować skłonnościami i postawami homoseksualnymi. O wpływie wychowania bez ojca na stosunek do homoseksualizmu nie wspomniałeś ani słowem, a gdy ja zauważyłem, że istnienie takiego stosunku z Twoich wypowiedzi wynika, zgromiłeś mnie słowami: nie przeinaczaj. [2010-11-06 12:29:28] Problem w tym, że urywasz sobie kawałek zdania! Sformułowałem pewną myśl zawierającą konkretną treść i jak sobie urwiesz jej kawałek i przedstawiasz jako moją wypowiedź to podajesz nieprawdę! Więc nie rób ze mnie idoty! Nie gromiłem Ciebie za zauważenie że coś wynika, ale za oznajmienie, że tak stwierdziłem! Najpierw w dn. 2010-11-05 12:40:35 stwierdziłem m.in.: Zanegowałeś znaczenie ojca/mężczyzny jako wzorca męskości powołując się na swój przykład, bo gdybyś nie zanegował tego znaczenia ojca/mężczyzny, to nie mógłbyś twierdzić, że nie miało to żadnego wpływu na Twoją męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, i musiałbyś uznać że miało to znaczący wpływ na Twój stosunek do homoseksualizmu... Więc jak widać, pisałem najpierw o wpływie na MĘSKOŚĆ I STOSUNEK DO KOBIET I MĘŻCZYZN, a dopiero potem o wpływie na stosunek do homoseksualizmu. Pisałem o wpływie na MĘSKOŚĆ I STOSUNEK DO POSZCZEGÓLNYCH PŁCI oraz związany z tym stosunek do homoseksualizmu. A Ty pomijając tę pierwszą część zacząłeś komentować drugą część. A sama druga część bez pierwszej części ma inny sens. Dlatego protestowałem. Bo nie pisałem że wychowanie bez ojca POWODUJE pozytywny stosunek do homoseksualizmu, ale że wychowanie bez ojca MA WPŁYW na męskość i stosunek do kobiet i MOŻE zaowocować skłonnościami i postawami homoseksualnymi. SKŁONNOŚCIAMI I POSTAWAMI! A stosunkiem do homoseksualizmu jako rzeczą z tym związaną, wtórną! Zresztą, w dalszym ciągu tego posta stwierdziłeś wprost:  Nie twierdziłem że aprobata homoseksualizmu jako wariantu równoprawnej normy bierze się z wychowania bez ojca. Jeśli tak, to nie da się uzasadnić (chyba że Twoim subiektywnym przekonaniem), dlaczego uważasz, że fakt, iż ja wychowałem się bez ojca, miał znaczący wpływ na mój stosunek do homoseksualizmu. Co stwierdziłem, masz napisane w akapicie powyżej. Aprobata homoseksualizmu, tak samo jak homoseksualizm MOŻE się brać z RÓZNYCH powodów. I pisanie o jednym z nich, np. o homoseksualizmie, wcale nie oznacza się się twierdzi iż aprobata homoseksualizmu bierze się z wychowania bez ojca. Nabieram coraz większego przekonania że po prostu usiłujesz przekręcać to co piszę za pomocą różnych chwytów erystycznych, byle tylko rozmydlić sens. Jest np. taka nieuczciwa metoda polegająca na tym aby konkretne, prawdziwe stwierdzenia uogólniać tak by doprowadzić je do absurdu, a potem wykazując absurdalność takiego uogólnionego stwierdzenia zakończyć wnioskiem że był to dowód nieprawdziwości tego konkretnego prawdziwego stwierdzenia. Np gdyby ktoś stwierdził, że wszystkie ptaki fruwają, to odpowiedzieć że: nieprawda, nie wszystkie zwierzęta fruwają. I Ty tak od pewnego czasu niestety robisz... Ja piszę np. że wychowanie bez ojca ma wpływ na męskość i stosunek do koniet oraz skłonności i postawy homoseksualne, a Ty wycinasz sobie z tego postawę wobec homoseksualizmu i stwierdzasz że nieprawdą jest iż homoseksualizm bierze się z braku ojca... no i oczywiście masz rację, tyle że ja wcale nic takiego nie twierdziłem... ale coraz bardziej odbiera mi to ochotę na spory z Tobą...
Martino
7 listopada 2010, 19:25
@leszek: Nie zgadzasz się z tym, że aby na podstawie ilości homoseksualistów pochodzących z rodzin bez ojców/mężczyzn wnioskować o wpływie braku ojca/mężczyzny to wpierw liczba rodzin z ojcem/mężczyną i bez ojca/mężczyzny powinna być identyczna? Wydaje mi się, że wystarczyłoby zbadanie populacji osób wychowanych w rodzinach pełnych i niepełnych a następnie porównanie, czy odsetek osób homoseksualnych pochodzących z tych drugich jest znacząco wyższy, niż z tych pierwszych.  
Martino
7 listopada 2010, 19:21
Oj @velario, Medinger napisał nie tylko ten fragment który zacytowałeś. Piszesz 'jako osoba prowadząca terapię dla homoseksualistów'. No to wiemy już dla kogo prowadzi terapie. Ale nie napisałeś co to za terapie, terapie antynikotynowe? Nie! To terapie wychodzenia z homoseksualizmu! Alan Medinger jest znanym w środowisku doświadczonym terapeutą i autorem książki o wychodzeniu z homoseksualizmu pt. 'Podróż do pełni męskości'! Podałem źródło, z którego pochodzi cytat, więc jak się domyślasz, zauważyłem, że Alan Medinger napisałe nie tylko podany przeze mnie fragment, ale całą książkę. Jej tytuł również nie uszedł mej uwadze. No to zdecyduj się... bo albo uważasz że jako osoba prowadząca terapię wychodzenia z homoseksualizmu jest on w stanie poczynić odpowiednie obserwacje albo nie jest w stanie... Nie rozumiem. Przecież napisałem chyba dość wyraźnie, że dane, jakie zgromadził w związku ze swoją działalnością, uznaję za wiarygodne. A tak apropo obserwacji, to przecież napisałem Ci już. Uważasz że się mylę? Nie zgadzasz się z tym, że skoro rodziny bez ojca i innego dorosłego mężczyzny w otoczeniu stanowią zdecydowaną mniejszość, to i ewentualni homoseksualiści z nich pochodzący muszą stanowić zdecydowaną mniejszość? Tak, zgadzam się. Nadal nie przyznaję Ci racji. (...) A jeśli zmienię te sformułowania i napiszę, że: 1) brak ojca w rodzinie nie przesądza o wykształceniu się u chłopców orientacji homoseksualnej, 2) brak ojca w rodzinie nie przesądza o ukształtowaniu się afirmatywnej postawy wobec zjawiska homoseksualizmu i osób homoseksualnych to się ze mną zgodzisz?
L
leszek
7 listopada 2010, 19:01
@velario Nie przestaję uznawać homoseksualizmu za normalność, a już zwłaszcza nie świadczy o tym cytowanie przeze mnie Medingera. Jak łatwo zauważyć, w przytoczonym przeze mnie fragmencie Medinger w ogóle nie wypowiada się na temat "normalności" lub "nienormalności" homoseksualizmu. Uznaję po prostu, że jako osoba prowadząca terapię dla homoseksualistów, może posiadać wiarygodne dane na temat, czy istnieje dający się zauważyć wpływ wychowania bez ojca na wykształcenie się orientacji homoseksualnej, skoro ma z tymi osobami bezpośrednią styczność i jest w stanie poczynić odpowiednie obserwacje. Oj @velario, Medinger napisał nie tylko ten fragment który zacytowałeś. Piszesz 'jako osoba prowadząca terapię dla homoseksualistów'. No to wiemy już dla kogo prowadzi terapie. Ale nie napisałeś co to za terapie, terapie antynikotynowe? Nie! To terapie wychodzenia z homoseksualizmu! Alan Medinger jest znanym w środowisku doświadczonym terapeutą i autorem książki o wychodzeniu z homoseksualizmu pt. 'Podróż do pełni męskości'! No to uznajesz że jako osoba prowadząca terapię dla homoseksualistów może on posiadać wiarygodne dane czy nie? Uznajesz więc że jako osoba prowadąca terapie jest w stanie poczynić odpowiednie obserwacje i ma on wiarygodne dane o wychodzeniu z homoseksualizmu? Wychodzenia z homoseksualizmu? Wychodzenia z czego do czego? Z normalości homoseksualnej do nienormalności heteroseksualnej?!? No to zdecyduj się... bo albo uważasz że jako osoba prowadząca terapię wychodzenia z homoseksualizmu jest on w stanie poczynić odpowiednie obserwacje albo nie jest w stanie... A tak apropo obserwacji, to przecież napisałem Ci już. Uważasz że się mylę? Nie zgadzasz się z tym, że skoro rodziny bez ojca i innego dorosłego mężczyzny w otoczeniu stanowią zdecydowaną mniejszość, to i ewentualni homoseksualiści z nich pochodzący muszą stanowić zdecydowaną mniejszość? Nie zgadzasz się z tym, że aby na podstawie ilości homoseksualistów pochodzących z rodzin bez ojców/mężczyzn wnioskować o wpływie braku ojca/mężczyzny to wpierw liczba rodzin z ojcem/mężczyną i bez ojca/mężczyzny powinna być identyczna? A poza tym to wcale nie uważam że jest to czynnik DECYDUJĄCO wpływający lecz ZNACZĄCO wpływający, tzn. że nie przesądzający o niczym ale mający znaczący wpływ. Czyli, stawiając kropkę nad i: 1) nie istnieje bezpośrednie przełożenie sytuacji braku ojca w rodzinie na wykształcenie się u chłopców orientacji homoseksualnej, 2) nazwiązując do przykładu z lewicą i parlamentem Islandii - nie istnieje bezpośrednie przełożenie sytuacji braku ojca w rodzinie na ukształtowanie się afirmatywnej postawy wobec zjawiska homoseksualizmu i osób homoseksualnych. I po co się było tyle rozpisywać? Nie prościej było od razu przyznać mi rację? Nadal nie przyznaję Ci racji. Zastanawiam się tylko czy rzeczywiście nie rozumiesz co pisałem czy tylko usiłujesz to przeinaczyć... ad. 1, 2. Nigdy nie twierdziłem, że brak ojca jest przesądzający. Ale z tego że nie jest przesądzający nijak nie wynika Twój opaczny wniosek, że brak ojca nie ma wpływu na kształtowanie się relacji płciowych i skłonności homoseksualne. Brak męskich wzorców w wychowaniu i dorastaniu ma istotny wpływ na kształtowanie się relacji płciowych i skłonności homoseksualne. I nie jest to wyłącznie moim ideologicznym wymysłem.
Martino
7 listopada 2010, 18:55
@leszek: Tak, nie znam Cię osobiście. (...) A skoro wszystko co prezentujesz o sobie w internecie (...) jednoznacznie świadczy o tym, że masz problem ze swoim homoseksualizmem, i w dodatku tak upierasz się że brak ojca nie ma wpływu na rozwój psychiczny dziecka, to jest to dla mnie jedynie potwierdzeniem tego że co wiem. Teza, że mam problem ze swoim homoseksualizmem, jest kompletnie nieuprawniona, więc wszystkie domysły, jakie snujesz na temat związku tego rzekomego problemu z moim podejściem do kwestii braku ojca w rodzinie są nic niewarte i nie mają żadnego znaczenia. Nie pytałeś o to, ale twierdziłeś tak, używając tego jako rzekomo argumentu retorycznego. Więc Ci odpowiedziałem, pokazując że to fałszywy argument i w dodatku nie retoryczny. Gdybyś tak nie twierdził usiłując dowodzić że rola ojca nie ma znaczenia to bym Ci tak nie odpowiadał. A więc nie powiedziałem tego tak ot sobie z czystej złej woli jak sugerujesz. Kompletnie tego nie rozumiem. Wychodzi na to, że uznałeś mnie za nienormalnego człowieka tylko dlatego, że w Twoim rozumowaniu, gdybyś tego nie napisał, to wyszłoby na to, że się ze mną zgadzasz, a nie dlatego, że masz jakiekolwiek dane, które pozwoliłyby Ci zasadnie zakwestionować moje stwierdzenie, iż pomimo wychowywania się bez ojca wyrosłem na normalnego człowieka. Gdybyś tak nie twierdził usiłując dowodzić że rola ojca nie ma znaczenia to bym Ci tak nie odpowiadał. Jak mam to rozumieć? Jeśli napiszę o sobie, że nie jestem gwałcicielem, złodziejem czy mordercą, to też mi napiszesz, że owszem jestem? A potem będziesz to tłumaczyć: "gdybyś tak nie twierdził, to bym tak nie odpowiadał"? Czy to u Ciebie jest jak odruch psa Pawłowa, że gdy oponent coś twierdzi, to koniecznie trzeba twierdzić coś przeciwnego, choćby w rezultacie wyszło z tego po prostu oszczerstwo? 
Martino
7 listopada 2010, 18:32
@leszek: @velario Przykład pustego frazesu pierwszy z brzegu. Autor napisał, że : Młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest niezbędny jak powietrze, jak woda. To nie jest pusty frazes ale obrazowe określenie, pewna przenośnia. Pusty frazes to jest określenie/zwrot które jest pozbawione treści. Otóż to. Jest to "obrazowe określenie" czy "pewna przenośnia" całkowicie pozbawione treści. Każdy rozsądny człowiek jest w stanie stwierdzić, że ojciec nie jest dziecku potrzebny "jak powietrze" czy "jak woda". Obecność tego sformułowania w powyższym tekście dałaby się wytłumaczyć ewentualnie swoistą licentia poetica, ale jak sam wskazujesz, autor nie jest artystą lecz naukowcem i w tym przypadku nie mamy do czynienia z tekstem poetyckim. Inny: Warto zapewnić kontakt dziecka z mężczyzną. To jest jego wielka potrzeba, nawet jeśli niewyartykułowana. Autor, Andrzej K. Ładyżyński, jest pedagogiem, wykładowcą w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego. Nie musi więc mówić o swoich doświadczeniach, a może mówić o wynikach badań i dorobku psychologiczno-pedagogicznym nauki. Autor jest naukowcem, a ja wychowałem się bez ojca, czyli doświadczyłem na sobie w praktyce tego, co on tylko rozważa w teorii. Mam więc pełne prawo kwestionować trafność jego spostrzeżeń. Aha, to teraz poproszę o podanie, jakie to "frazesy" zamieściłem w swoim pierwszym poście w tym wątku.
L
leszek
7 listopada 2010, 18:18
@radomianko Okoliczności, w jakich ma to miejsce, mogą ewentualnie jakoś wytłumaczyć osobę, która ucieka się do takich chwytów dyskusji, ale jej nie usprawiedliwia. Na pewno nie usprawiedliwia tego zachowanie oponenta. Masz rację, nic nie usprawiedliwia. Chodziło mi jedynie o to co nazwałaś 'mogą ewentualnie jakoś wytłumaczyć'. Używając znowuż dosadnego ale obrazowego przykładu: jak ktoś kogoś zamorduje to nic go nie usprawiedliwia, morderca pozostaje mordercą, ale jak się dowiem że był to gwałciciel/morderca jego córki to będę jednak inaczej na niego patrzył. Tu, w internecie, nie musimy z nikim dyskutować i jeśli dyskusja schodzi poniżej poziomu, który akceptujemy, można bez żadnej hańby się z niej wycofać. I robię tak. Ale nie gdy ktoś używa nawet kontrowersynych sformułowań, lecz wtedy gdy atakuje osobę, a nie poglądy, gdy używa określeń majacych obrazić czy zdenerwować dyskutanta zamiast dyskwalifikować jego poglądy. Do niektórych wypowiedzi oraz do wypowiedzi niektórych osób wcale się nie odnoszę. Sam przyznajesz, że używasz "dość dosadnych sformułowań". Dokładnie o tym pisałam w poprzednim poście. Ponieważ nie zaprzeczyłeś, że użyłeś wobec velario tych sformułowań, które on wynotował, zakładam, że nie są jego wymysłem. "Dość dosadne" to bardzo łagodnie powiedziane. Szkoda, że nie jesteś tak łagodny i wyrozumiały wobec innych, jak wobec siebie. Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Skoro nie są podane źródła to nie mogę posprawdzać czy rzeczywiście użyłem dokładnie takich określeń i czy wszystkie są autentyczne. Ale w takim razie nie mogę również zaprzeczyć mozliwości użycia takich sformułowań, gdyż w pewnych sytuacjach wyobrażam sobie ich użycie. Hm... A co sądzisz o podawanych przeze mnie przykładach sformułowań i epitetów kierowanych pod moim adresem przez @smoczycę. Bo jak na razie to jesteś kolejną osobą która negatywnie wypowiada się o moich określeniach ale jakoś nie wyraża jeszcze większego zbulwersowania jej językiem...
Martino
7 listopada 2010, 18:16
@leszek: Qvelario, znowuż urywasz sobie fragment, koniec zdania, i bierzesz pod uwagę tylko ten urwany fragment. Weź pod uwagę również fragment który pominąłeś nie podkreślając go! Nie mógłbyś twierdzić, że nie miało to żadnego wpływu na Twoją męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, i musiałbyś uznać że miało to znaczący wpływ na Twój stosunek do homoseksualizmu... A więc nie chodzi o to że brak ojca powoduje stosunek do homoseksualizmu, lecz o to że brak ojca może mieć wpływ na męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, a dopiero z tym(!) wiąże się stosunek do homoseksualizmu. Hmmm...Poprzednio napisałeś jakby co innego: Ja nie pisałem, że wychowanie bez ojca/mężczyzny powoduje pozytywny stosunek do homoseksualistów, ale że może owocować skłonnościami i postawami homoseksualnymi. O wpływie wychowania bez ojca na stosunek do homoseksualizmu nie wspomniałeś ani słowem, a gdy ja zauważyłem, że istnienie takiego stosunku z Twoich wypowiedzi wynika, zgromiłeś mnie słowami: nie przeinaczaj. [2010-11-06 12:29:28] Zresztą, w dalszym ciągu tego posta stwierdziłeś wprost:  Nie twierdziłem że aprobata homoseksualizmu jako wariantu równoprawnej normy bierze się z wychowania bez ojca. Jeśli tak, to nie da się uzasadnić (chyba że Twoim subiektywnym przekonaniem), dlaczego uważasz, że fakt, iż ja wychowałem się bez ojca, miał znaczący wpływ na mój stosunek do homoseksualizmu.
Martino
7 listopada 2010, 18:04
@leszek A to ciekawe. Czy mam przez to rozumieć że to wydawnictwo i tamten duszpasterz jest dla Ciebie pewnym autorytetem? I zaprzestajesz uznawać homoseksualizm za normalność? Czy tylko wybierasz sobie to co Ci ideologicznie pasuje? A to co nie pasuje to odrzucasz? Nie przestaję uznawać homoseksualizmu za normalność, a już zwłaszcza nie świadczy o tym cytowanie przeze mnie Medingera. Jak łatwo zauważyć, w przytoczonym przeze mnie fragmencie Medinger w ogóle nie wypowiada się na temat "normalności" lub "nienormalności" homoseksualizmu. Uznaję po prostu, że jako osoba prowadząca terapię dla homoseksualistów, może posiadać wiarygodne dane na temat, czy istnieje dający się zauważyć wpływ wychowania bez ojca na wykształcenie się orientacji homoseksualnej, skoro ma z tymi osobami bezpośrednią styczność i jest w stanie poczynić odpowiednie obserwacje. A poza tym to wcale nie uważam że jest to czynnik DECYDUJĄCO wpływający lecz ZNACZĄCO wpływający, tzn. że nie przesądzający o niczym ale mający znaczący wpływ. Czyli, stawiając kropkę nad i: 1) nie istnieje bezpośrednie przełożenie sytuacji braku ojca w rodzinie na wykształcenie się u chłopców orientacji homoseksualnej, 2) nazwiązując do przykładu z lewicą i parlamentem Islandii - nie istnieje bezpośrednie przełożenie sytuacji braku ojca w rodzinie na ukształtowanie się afirmatywnej postawy wobec zjawiska homoseksualizmu i osób homoseksualnych. I po co się było tyle rozpisywać? Nie prościej było od razu przyznać mi rację?
R
radomianka
7 listopada 2010, 17:50
Leszku, z kontekstem lub bez kontekstu, zło jest zawsze złem, wyzywanie kogoś pozostaje wyzywaniem, przypinanie łatek pozostaje przypinaniem łatek. Okoliczności, w jakich ma to miejsce, mogą ewentualnie jakoś wytłumaczyć osobę, która ucieka się do takich chwytów dyskusji, ale jej nie usprawiedliwia. Na pewno nie usprawiedliwia tego zachowanie oponenta. Tu, w internecie, nie musimy z nikim dyskutować i jeśli dyskusja schodzi poniżej poziomu, który akceptujemy, można bez żadnej hańby się z niej wycofać. Sam przyznajesz, że używasz "dość dosadnych sformułowań". Dokładnie o tym pisałam w poprzednim poście. Ponieważ nie zaprzeczyłeś, że użyłeś wobec velario tych sformułowań, które on wynotował, zakładam, że nie są jego wymysłem. "Dość dosadne" to bardzo łagodnie powiedziane. Szkoda, że nie jesteś tak łagodny i wyrozumiały wobec innych, jak wobec siebie.
L
leszek
7 listopada 2010, 12:49
... Leszek, nie schlebiaj sobie.Nie mam o czym z Tobą rozmawiać. Polecam tekst: <a href="http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/lyk-teologii/art,125,niebo-dar-czy-zasluga.html">http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/lyk-teologii/art,125,niebo-dar-czy-zasluga.html</a> Z Panem Bogiem! A niby to w jaki sposób schlebiam sobie?!? Ja jedynie zapytałem czy teraz wszystko posty smoczycy zgłosisz do moderacji? Skoro moje określenia uznałaś za powód do moderacji moich wszystkich postów to spodziewałem się że określenia użyte przez smoczycę, np.: - chochlik siejący zamęt - jedynie "poglądowo słuszny" człowiek - banda hien - Lesio "yntelygent - omnibus" - dajesz obraz swojej ułomności intelektualnej - jesteś intelektualnym oszołomem - deonowego Palikota - Jesteś naprawdę idiotą czy zafdufanynm w sobie dupkiem - odpowiem jak na to zasługijesz - zamknij sie tym bardziej uznasz za powód żądania natychmiastowej moderacji jej postów. Stąd moje pytanie i dopominanie się o odpowiedź. Ale skoro stwierdzasz, że nie masz mi nic do powiedzenia, to taka odpowiedź mówi sama za siebie: jak ktoś skrytykuje Twoje POGLĄDY to oznacza to że Ciebie obraża, więc należy go moderować, ale jak tego kogoś ktoś obrzuci EWIDENTNYMI WYZWISKAMI to oczywiście nie ma potrzeby aby go moderować, bo wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi... W tym kontekście, polecany przez Ciebie tekst uważam za objaw obłudy i zachęcam Cię do przemyślenia sobie co do takich pisał Mateusz Ewangelista w swojej Ewangelii w Mt 7,1-5
L
leszek
6 listopada 2010, 22:47
@velario Przykład pustego frazesu pierwszy z brzegu. Autor napisał, że : Młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest niezbędny jak powietrze, jak woda. Chyba nie oczekujesz na poważnie, żebym wykazywał, że nie jest tak, iż od braku dojrzałego mężczyzny u swego boku młodzi mężczyźni masowo wymierają - tak jak wtedy, gdy zabraknie powietrza lub wody? To nie jest pusty frazes ale obrazowe określenie, pewna przenośnia. Pusty frazes to jest określenie/zwrot które jest pozbawione treści. Inny: Warto zapewnić kontakt dziecka z mężczyzną. To jest jego wielka potrzeba, nawet jeśli niewyartykułowana. Albo Autor sądzi po sobie - w takim przypadku nie ma podstaw, by swoją obserwację uogólniać, albo, co bardziej prawdopodobne, najpierw przyjmuje tezę, że kontakt dziecka z mężczyzną jest konieczny dla jego rozwoju, a potem wykazuje jej zasadność istnieniem takich potrzeb u dziecka. I jak to zwykle w ideologii bywa, gdy fakty nie pasują do tezy, tym gorzej dla faktów. Jeżeli więc dziecko nie zgłasza takiej potrzeby to dla Autora nie oznacza, że jej nie ma, tylko że jest ona "niewyartykułowana". I to ma być przykład pustego frazesu?!? Jak widać, albo nie rozumiesz znaczenia tego określenia albo użyłeś go jako zwykłego epitetu o negatywnym znaczeniu. Autor, Andrzej K. Ładyżyński, jest pedagogiem, wykładowcą w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego. Nie musi więc mówić o swoich doświadczeniach, a może mówić o wynikach badań i dorobku psychologiczno-pedagogicznym nauki. Możesz sobie poczytać np <a href="http://brzozowa2.vgh.pl/readarticle.php?article_id=265">tutaj</a>. TO TY przyjmujesz ideologiczne tezy bo fakty nie pasują Ci do rzeczywistości, a potem wykazujesz ich rzekomą zasadność twierdząc że to widzi-mi-się autora. Natomiast przy uznaniu że brak ojca ma znaczenie Twoje pytanie nie było pytaniem retorycznym lecz propagandą. Nie znasz mnie osobiście, więc nie wiesz, czy brak ojca miał jakiekolwiek znaczenie dla mojego życia. Ale to Ci nie przeszkadza na wszelki wypadek przyjąć założenia, że jednak miał. W takim razie to nie moje retoryczne pytanie, lecz Twoja odpowiedź jest propagandą. Tak, nie znam Cię osobiście. Wiem jednak i z własnego doświadczenia i z teorii i z praktyki, że obecność lub nieobecność ojca ma zawsze duże znaczenie. Również jako jeden z czynników prowadzących do homoseksualizmu. A skoro wszystko co prezentujesz o sobie w internecie (lepiej nie domagaj się abym to rozwijał) jednoznacznie świadczy o tym, że masz problem ze swoim homoseksualizmem, i w dodatku tak upierasz się że brak ojca nie ma wpływu na rozwój psychiczny dziecka, to jest to dla mnie jedynie potwierdzeniem tego że co wiem. To niezupełnie prawda, nie nazwałem Cię tak ot sobie anomalią, a wyłącznie odpowiedziałem na Twoje pytanie. Ale zaprzeczyłeś, że wyrosłem na normalnego człowieka, ergo - jestem nienormalnym człowiekiem. A o to akurat nie pytałem. To powiedziałeś o mnie właśnie "tak ot sobie", czyli z czystej złej woli. Nie pytałeś o to, ale twierdziłeś tak, używając tego jako rzekomo argumentu retorycznego. Więc Ci odpowiedziałem, pokazując że to fałszywy argument i w dodatku nie retoryczny. Gdybyś tak nie twierdził usiłując dowodzić że rola ojca nie ma znaczenia to bym Ci tak nie odpowiadał. A więc nie powiedziałem tego tak ot sobie z czystej złej woli jak sugerujesz.
L
leszek
6 listopada 2010, 20:20
@leszek: I nie przeinaczaj. Ja nie pisałem, że wychowanie bez ojca/mężczyzny powoduje pozytywny stosunek do homoseksualistów, ale że może owocować skłonnościami i postawami homoseksualnymi. Ależ pisałeś, jak najbardziej! Jeżeli nie pamiętasz, to Ci przypomnę: Zanegowałeś znaczenie ojca/mężczyzny jako wzorca męskości powołując się na swój przykład, bo gdybyś nie zanegował tego znaczenia ojca/mężczyzny, to nie mógłbyś twierdzić, że nie miało to żadnego wpływu na Twoją męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, i musiałbyś uznać że miało to znaczący wpływ na Twój stosunek do homoseksualizmu...[2010.11.05 godz. 12:40:35] Qvelario, znowuż urywasz sobie fragment, koniec zdania, i bierzesz pod uwagę tylko ten urwany fragment. Weź pod uwagę również fragment który pominąłeś nie podkreślając go! Nie mógłbyś twierdzić, że nie miało to żadnego wpływu na Twoją męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, i musiałbyś uznać że miało to znaczący wpływ na Twój stosunek do homoseksualizmu... A więc nie chodzi o to że brak ojca powoduje stosunek do homoseksualizmu, lecz o to że brak ojca może mieć wpływ na męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, a dopiero z tym(!) wiąże się stosunek do homoseksualizmu.
L
leszek
6 listopada 2010, 20:13
@velario Brak wzorca ojca/mężczyzny w wychowywaniu powoduje przejmowanie wzorców kobiecych i jest jedną ze znanych przyczyn skłonności homoseksualnych lub wręcz homoseksualizmu. I nie ja to wymysliłem! Więc najpierw się sam podszkol i poddaj krytycznej analizie swoje poglądy. Rozumiem że to trudne, bo podważa Twoje ideologiczne założenie o równoważności homo- i hetero-, ale wysil się a prawda Cię wyzwoli. No to, leszku - też wysil się trochę, przeczytaj poniższy tekst i poznaj prawdę. Może Cię wyzwoli...: "Jeszcze jedna obserwacja każe mi zakwestionować priorytetową rolę deficytu męskiej miłości w rozwoju homoseksualizmu, a mianowicie fakt, że w naszych duszpasterstwach nie zaobserwowaliśmy przewagi mężczyzn wychowywanych bez ojców. Całkowita nieobecność ojca nie wydaje się decydująco wpływać na rozwój homoseksualizmu." A. Medinger: "Podróż ku pełni męskości". Wyd. W Drodze, Poznań 2005 r., s. 61. A to ciekawe. Czy mam przez to rozumieć że to wydawnictwo i tamten duszpasterz jest dla Ciebie pewnym autorytetem? I zaprzestajesz uznawać homoseksualizm za normalność? Czy tylko wybierasz sobie to co Ci ideologicznie pasuje? A to co nie pasuje to odrzucasz? Ale wracając do tematu... Aby można było na podstawie ilości homoseskualistów wychowywanych bez mężczyzn wnioskować o roli deficytu męskoskiej miłości w rozwoju homoseksualizmu to wpierw rodziny bez ojców powinny stanowić połowę społeczeństwa i nie powinno być żadnych innych przyczyn homoseksualizmu. Skoro rodziny bez ojców/mężczyzn stanowią jednak mniejszość, a brak ojca/mężczyzny nie jest jedynym czynnikiem, to wnioskowanie na podstawie ilości homoseksualistów pochodzących z rodzin bez ojców/mężczyzn jest błędem w metodzie. A poza tym to wcale nie uważam że jest to czynnik DECYDUJĄCO wpływający lecz ZNACZĄCO wpływający, tzn. że nie przesądzający o niczym ale mający znaczący wpływ.
L
leszek
6 listopada 2010, 19:47
A wracając do artykułu... [...] Czyli tradycyjnie, głuche milczenie bo tak jest wygodniej?
L
leszek
6 listopada 2010, 19:45
Uważam, Leszku, że żaden kontekst ani odniesienie nie są tu potrzebne, bo nic nie usprawiedliwia używania wobec oponenta takich sformułowań, jakie podał velario. Owszem, zło jest złem niezależnie od okoliczności. Tyle tylko że nie zawsze co wyrwane z kontekstu jawi się jako zło w rzczywistości jest takim złem jak możnaby sądzić bez kontekstu. Zgoda, niektóre zwroty nie są zbyt eleganckimi sformułowaniami, ale czy nie widzisz różnicy pomiedzy stwierdzeniem czegoś tak sobie, a sprowokowaną odpowiedzią na coś? Czym innym jest stwierdzenie, że nazwałaś kogoś zakłamanym posiadaczem pełni prawdy, a czym innym jest uzupełnienie, że była to odpowiedź po stwierdzeniach oponenta, że Ty uważasz się za posiadacza pełni prawdy? Po prostu nie umiesz dyskutować. Gdy ktoś Ci nie przytakuje, od razu się unosisz. Zamiast napisać: "nie zgadzam się z tobą, ponieważ..." albo "masz rację, ale w moim odczuciu to nie ma związku z tematem artykułu. Może podyskutujemy o tym przy innej okazji?" czy coś w tym rodzaju, Ty wolisz od razu walnąć coś o "nawiedzonych głupotach" czy "bzdurnych przykładach". Nie zgadzam się z Tobą. Tu nie chodzi o to że się unoszę bo ktoś mi nie przytakuje. Ale problem rzeczywiście w tym, że nie używam języka dyplomacji lecz czasem dość dosadnych sformułowań. Fakt, to nie w moim stylu stwierdzić że te aromaty nie leżą w moim guście. Ja prosto z mostu powiem aby otworzyć okno bo nie znoszę smrodu. Zauważ jednak @radomianko, że ja się nie wypowiadam o osobach! Ja się wypowiadam o stwierdzeniach, o poglądach. Ja mówię że coś jest nawiedzonymi głupotami, a nie że ktoś jest nawiedzoną idiotką. Gdybyśmy nie rozmawiali w internecie, tylko na żywo, towarzystwo zażenowane takim grubiaństwem natychmiast odeszłoby od Ciebie i zostałbyś sam ze swoją kipiącą złością. Tu, niestety, poniekąd jesteśmy na Ciebie skazani:-( Gdybyśmy rozmawiali na żywo to sam nie wdawałbym się w dyskusje z niektórymi osobami. Ale zaręczam Ci że nie ma we mnie kipiącej złości. Gdyby była we mnie kipiąca złość, to zamiast wypowiadać się o cudzych poglądach (być może zbyt dosadnie ale jednak merytorycznie) wypowiadałbym się o ich głosicielach (równie chamsko i agresywnie jak i oni niekiedy). Akurat niedawno wysłałem na forum przykłady 'kulturalnych' wypowiedzi... a była na nie jedynie jedna reakcja, i to od osoby której smoczyca nadepnęła na odcisk...
L
leszek
6 listopada 2010, 19:12
velario - lesiu takimi pustymi frazesami nas własnie karmi... mówi wiele...NIC NIE MÓWIĄC... jakby zapomniał że nie ważna ilość a jakość...ale jak ktoś Trollem to trudno domagać się jakości. [...] Kiedyś takie osobowości eliminowało się z życia, a dziś jakoś widzę i redakcji brak odwagi na blokadę mimo, że głosu znaczącego w dyskusje tu obecne nie wnosi. Czas chyba coś z tym zrobić.... Oj smoczyco, pozwolę sobie w takim razie przytoczyć Twoje wiele mówiące złotouste wypowiedzi. Zapewne osób w ten sposób się odzywających nie należałoby eliminować bo wnoszą znaczący głos w dyskusje... Najpierw może kilka stąd: <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,3,753,15,katolik-w-zwiazku-niesakramentalnym.html">http://www.deon.pl/forum/temat,3,753,15,katolik-w-zwiazku-niesakramentalnym.html</a> 2009-11-22 21:51:38 leszku wybacz, ale pobiłeś mnie i chyba Barego swoją bezsensowną argumentacją, ja nie zamierzam przerzucać się z tobą na puste słowa bo to donikąd nie prowadzi. Czynisz swoją postawą i prezentowanymi poglądami z tego zacnego miejsca pseudo onetowe forum, a już miałam nadzieję na ciekawą polemikę i mądrą dyskusję. Myliłam się, jesteś niczym chochlik siejący zamęt. [...] Się nie znają Oceniają Sami z siebie Nic nie dają I krytyków Krytykują Gdyż się wtedy Lepiej czują Co nie trafi W ich guściki Będą niszczyć Na wyścigi Straszna sprawa Boli głowa Forumowa Wolność słowa 2009-11-23 10:55:10 Tak jedynie "poglądowo słuszny" człowiek pochował swoją wiarę... i najważniejsze z przykazań....a tak dobrze się zapowiadał :( A teraz dla odmiany stąd: <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,3,9379,2,nobel-z-medycyny-za-zaplodnienie-in-vitro.html#p66727">http://www.deon.pl/forum/temat,3,9379,2,nobel-z-medycyny-za-zaplodnienie-in-vitro.html#p66727</a> 2010-10-04 18:44:47 Wpisujecie się tymi postami poniżej idealnie w nurt Polaka katolika, otwrtego na innych, kochającego nieprzyjaciół swoich...zachowujecie się jak banda hien, która uzurpuje sobie prawo do jedynej racji nie mając pojęcia o rozmiarze problemu i możliwości jakie dziś daje medycyna. Czytacie fragmentarycznie, wyrywając zdania z konteksty czego Lesio "yntelygent - omnibus" dał dowody poniżej. Nie potrafisz patrzeć na całość problemu, bo nie chcesz otworzysie na innych Leszku, bo patrzysz przez pryzmat swojego "ja". Twoje katolickie ja nakazuje Ci szanować bliźnich, bez względu na ich poglądy, a Ty dajesz obraz swojej ułomności intelektualnej. Tak, jesteś intelektualnym oszołomem, wszystkowiedzącym i uzurpującym sobie prawo do jedynie własnej racji ignorantem, a nie katolikiem. 2010-10-18 13:07:06 do deonowego Palikota, o ile wiem to do Ciebei się nie zwracałam, więc bądź łaskaw nie komentować moich wypowiedzi. [...] 2010-10-18 13:40:44 Jesteś naprawdę idiotą czy zafdufanynm w sobie dupkiem, który uznaje tylko swoją rację?? I jeszcze stąd: <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,3,10117,3,ponad-polowa-polakow-skorzystalaby-z-in-vitro.html">http://www.deon.pl/forum/temat,3,10117,3,ponad-polowa-polakow-skorzystalaby-z-in-vitro.html</a> 2010-10-23 18:04:49 leszek moja odpowiedź nie był skierowana do Ciebie więc odpowiem jak na to zasługijesz - zamknij sie. Moja cierpliwość do Ciebie się wyczerpała. Do twojej wiadomości ..IP sprawdzone.... ;) Myślę że wystarczy tego potoku chamstwa :-( Błękitne Niebo, czy teraz z kolei zgłosisz wszystkie posty @smoczycy żądając moderacji? ;-]
Martino
6 listopada 2010, 19:11
@leszek: Nie mierz Błękitnego Nieba własną miarą. Ona wyraźnie napisała, o co jej chodzi: chciałam, abyś wiedział co napisał on o Tobie!, więc logicznym byłoby raczej odpisanie: Tak, wiem, niestety. Powtarzam. Mógłbym zrobić analogiczą listę. Przykłady takich Twoich porównywalnych określeń podawałem poprzednio. Ale skoro nic to nie dało to tylko potwierdzasz moje przekonanie że robienie tego nie ma sensu. To znajdź jakieś porównywalne do "nie wyrosłeś na normalnego człowieka", "anomalia", "bezczelny kłamca" lub "zakłamany nieszczęśnik". Czekam, ze spokojnym sumieniem:-)
R
radomianka
6 listopada 2010, 18:28
Oj velario, dlaczego zamiast odpowiedzieć na proste pytanie Błekitnego Niebia przechodzisz do ataku na mnie? Zbyt trudne/drażliwe było pytanie? ;-) A co do Twoich cytatów... Nie wiesz na czym polega cytowanie? Nie wiesz jak się cytuje? Dlaczego nie podajesz ani kontekstu ani żadnego odniesienia do źródła aby każdy sam mógł się przekonać jaki jestem wredny? Uważam, Leszku, że żaden kontekst ani odniesienie nie są tu potrzebne, bo nic nie usprawiedliwia używania wobec oponenta takich sformułowań, jakie podał velario. Po prostu nie umiesz dyskutować. Gdy ktoś Ci nie przytakuje, od razu się unosisz. Zamiast napisać: "nie zgadzam się z tobą, ponieważ..." albo "masz rację, ale w moim odczuciu to nie ma związku z tematem artykułu. Może podyskutujemy o tym przy innej okazji?" czy coś w tym rodzaju, Ty wolisz od razu walnąć coś o "nawiedzonych głupotach" czy "bzdurnych przykładach". Gdybyśmy nie rozmawiali w internecie, tylko na żywo, towarzystwo zażenowane takim grubiaństwem natychmiast odeszłoby od Ciebie i zostałbyś sam ze swoją kipiącą złością. Tu, niestety, poniekąd jesteśmy na Ciebie skazani:-( 
L
leszek
6 listopada 2010, 18:08
@velario: @leszek: Oj velario, dlaczego zamiast odpowiedzieć na proste pytanie Błekitnego Niebia przechodzisz do ataku na mnie? Zbyt trudne/drażliwe było pytanie? ;-) Problem w tym, że Błekitne Niebo nie postawiła mi żadnego pytania:-) Owszem, wprost nie postawiła pytania zakończonego pytajnikiem. Ale skoro napisała: Velario, Leszek uważa, że jesteś homoseksualistą. Właśnie doczytałam jego słowa w tym wątku. Napisałam, bo nie wiem, czy gdzieś o tym pisałeś jawnie, chciałam, abyś wiedział co napisał on o Tobie! Pozdrawiam. to logicznym byłoby odpowiedzieć: 'tak pisałem' lub 'nie, nie pisałem' jawnie że jestem homoseksualistą zamiast przechodzić do ataku na mnie. Każdy może sobie wyprodukować dowolną listę. Wyrywając z kontekstu lub wręcz fantazjując. Gdyby to miało sens i cokolwiek mogło spowodować to mógłby zrobić zestawienie Twoich co ciekawszych wypowiedzi. Wiem, że tego nie zrobisz. Dlaczego? Bo podobnie jak Błękitne Niebo nigdy do nikogo nie stosowałem na tym portalu choćby porównywalnych określeń do tych, jakie Ty skierowałeś pod moim adresem. Powtarzam. Mógłbym zrobić analogiczą listę. Przykłady takich Twoich porównywalnych określeń podawałem poprzednio. Ale skoro nic to nie dało to tylko potwierdzasz moje przekonanie że robienie tego nie ma sensu.
L
leszek
6 listopada 2010, 18:01
Zgłaszam wszystkie posty Leszka do moderacji! Karygodne. Błekitne Niebo, naprawdę nie zaważyłaś, że @velario przechodząc do ataku wykręcił się od udzielenia odpowiedzi na Twoje proste pytanie? No to może ja odpowiem za @velario. On nigdzie nie napisał jawnie że jest homoseksualistą, jedynie pisząc zawsze tak pisał jakby temu chciał zaprzeczyć - JAKBY chciał zaprzeczyć. Tzn. nigdy nigdzie nie zadeklarował się jako homoseksualista i nigdy nigdzie nie zaprzeczył że jest homoseksualistą. Tylko pisał tak JAKBY chciał zaprzeczyć, pisał tak że sprawiał pozory zaprzeczenia. Tyle że z tego co pisze tu i gdzie indziej jednoznacznie wynika że jest homoseksualistą.
Martino
6 listopada 2010, 17:51
@leszek: Oj velario, dlaczego zamiast odpowiedzieć na proste pytanie Błekitnego Niebia przechodzisz do ataku na mnie? Zbyt trudne/drażliwe było pytanie? ;-) Problem w tym, że Błekitne Niebo nie postawiła mi żadnego pytania:-) Każdy może sobie wyprodukować dowolną listę. Wyrywając z kontekstu lub wręcz fantazjując. Gdyby to miało sens i cokolwiek mogło spowodować to mógłby zrobić zestawienie Twoich co ciekawszych wypowiedzi. Wiem, że tego nie zrobisz. Dlaczego? Bo podobnie jak Błękitne Niebo nigdy do nikogo nie stosowałem na tym portalu choćby porównywalnych określeń do tych, jakie Ty skierowałeś pod moim adresem.
L
leszek
6 listopada 2010, 17:39
Velario, Leszek uważa, że jesteś homoseksualistą. Właśnie doczytałam jego słowa w tym wątku. Napisałam, bo nie wiem, czy gdzieś o tym pisałeś jawnie, chciałam, abyś wiedział co napisał on o Tobie! Pozdrawiam. O, żeby tylko homoseksualistą!:-) Dla leszka jestem również: (wszystko, co poniżej, to cytaty) [...] A teraz garść co ciekawszych fragmentów z komentarzy leszka do moich wypowiedzi: [...] Wystarczy? :-) Jeśli nie, to reszta czeka na opublikowanie...   Oj velario, dlaczego zamiast odpowiedzieć na proste pytanie Błekitnego Niebia przechodzisz do ataku na mnie? Zbyt trudne/drażliwe było pytanie? ;-) A co do Twoich cytatów... Nie wiesz na czym polega cytowanie? Nie wiesz jak się cytuje? Dlaczego nie podajesz ani kontekstu ani żadnego odniesienia do źródła aby każdy sam mógł się przekonać jaki jestem wredny? Mógłby wówczas zobaczyć np. że najpierw było Twoje stwierdzenie: Współczuję, bo to oznacza, że musiałeś się wychować w jakiejś strasznie opresyjnej kulturze. a dopiero potem padło moje stwierdzenie iż: A ja z kolei Tobie współczuje. Musiałeś wychować się jakiejś strasznie zdegenerowanym środowisku. Ale nie usprawiedliwia Cię to. I tak samo, najpierw Ty stwierdziłeś: Jak się wychodzi, tak jak Ty, z założenia, że się posiadło pełnię prawdy [...] oraz w dalszej części, gdy dowodziłeś że zadaniem nauczyciela jest wyłącznie przekazywanie wiedzy a nie wychowywanie: Najwyższym prawem jest Konstytucja, a ta mówi wyraźnie, kto ma prawo wychowywać dzieci. Rozumiem, że jako posiadaczowi pełni prawdy nie chciało Ci się po nią sięgnąć, więc podpowiem, że jest to ujęte w jej w art. 48 ust. 1. Konstytucja nie mówi natomiast nic o wychowywaniu dzieci przez nauczycieli. a dopiero na to odpowiedziałem Ci m.in.: Mimo wszystko miałem o Tobie lepsze zdanie, łudziłem się że się różnimy ale dyskutujesz uczciwie. Ale w tej chwili zmieniam zdanie. Ale jak sobie pogrywasz i usiłujesz udawać głupiego to sobie dyskutuj sam ze sobą zakłamany posiadaczu pełni prawdy. Uważam że nie ma sensu analizować wszystkiego. Jak ktoś ma takie zaparcie to może sobie zrobić to sięgając np. <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,3,9188,1,kosciol-a-prawa-gejow-i-lesbijek.html">tutaj</a>. Podaję link do źródeł bo nie boję się tego co one pokazują i uważam że one mówią same za siebie. Każdy może sobie wyprodukować dowolną listę. Wyrywając z kontekstu lub wręcz fantazjując. Gdyby to miało sens i cokolwiek mogło spowodować to mógłby zrobić zestawienie Twoich co ciekawszych wypowiedzi.
L
leszek
6 listopada 2010, 17:04
Na szczęście nie masz nic do zarzucenia moim postom. Nigdy nikogo nie wyzwałam na tym forum, w przeciwieństwie do Ciebie, bo Ty robisz to nagminnie! Karygodne, że uchodzi Ci to poniżanie ludzi na DEON.pl na sucho!! Nie kolekcjonuję Twoich (ani niczyich innych) wypowiedzi więc nie zacytuję Ci z marszu. Ale jeden link mam akurat zapisany razem z tym co odpowiadałem, jak nie odróżniając wypowiedzi abpa Hosera od jej omówienia prasowego zarzuciłaś mi że sugeruję manipulację Radia Watykańskiego. A jak Ci odpowiedziałęm to zamilkłaś jak grób. Przypomnij sobie jak nie pamiętasz, masz to <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,3,9889,2,metoda-in-vitro-przeciwna-godnosci-czlowieka.html">tutaj</a>.
L
leszek
6 listopada 2010, 14:41
ps. na innych forach pan Leszek już byłby zbanowany sto razy, niestety, taka jest prawda. Myślę, że wyrozumiałośc redakcji deonu pozwala mu na te wyzwiska - mówiąc ściślej wykorzystuje brak reakcji na ciągłe poniżanie ludzi! Zgłaszam wszystkie obrazliwe posty Leszka do moderacji. Od pół roku nikt nie ma odwagi tego napisać. Błekitne Niebo, o jakich wyzwiskach mówisz? Które TE wyzwiska masz na myśli? Jak chcesz zgłosić jakieś moje posty do moderacji to KONKRETNIE KTÓRE? Każdy może sobie napisać: zgłaszam wszystkie obraźliwe posty np. Błękitnego Nieba do moderacji. Napisz KONKRETNIE które/jakie wyzwiska i które posty!
Martino
6 listopada 2010, 14:05
@leszek: Oczekuję jedynie abyś najpierw sam uzasadnił swoją wypowiedź. Ale jak widzać nie jesteś w stanie uzasadnić swojej wypowiedzi więc wolisz zrezygnować z mojego uzasadnienia. Przykład pustego frazesu pierwszy z brzegu. Autor napisał, że : Młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest niezbędny jak powietrze, jak woda. Chyba nie oczekujesz na poważnie, żebym wykazywał, że nie jest tak, iż od braku dojrzałego mężczyzny u swego boku młodzi mężczyźni masowo wymierają - tak jak wtedy, gdy zabraknie powietrza lub wody? Inny: Warto zapewnić kontakt dziecka z mężczyzną. To jest jego wielka potrzeba, nawet jeśli niewyartykułowana. Albo Autor sądzi po sobie - w takim przypadku nie ma podstaw, by swoją obserwację uogólniać, albo, co bardziej prawdopodobne, najpierw przyjmuje tezę, że kontakt dziecka z mężczyzną jest konieczny dla jego rozwoju, a potem wykazuje jej zasadność istnieniem takich potrzeb u dziecka. I jak to zwykle w ideologii bywa, gdy fakty nie pasują do tezy, tym gorzej dla faktów. Jeżeli więc dziecko nie zgłasza takiej potrzeby to dla Autora nie oznacza, że jej nie ma, tylko że jest ona "niewyartykułowana". Natomiast przy uznaniu że brak ojca ma znaczenie Twoje pytanie nie było pytaniem retorycznym lecz propagandą. Nie znasz mnie osobiście, więc nie wiesz, czy brak ojca miał jakiekolwiek znaczenie dla mojego życia. Ale to Ci nie przeszkadza na wszelki wypadek przyjąć założenia, że jednak miał. W takim razie to nie moje retoryczne pytanie, lecz Twoja odpowiedź jest propagandą. To niezupełnie prawda, nie nazwałem Cię tak ot sobie anomalią, a wyłącznie odpowiedziałem na Twoje pytanie. Ale zaprzeczyłeś, że wyrosłem na normalnego człowieka, ergo - jestem nienormalnym człowiekiem. A o to akurat nie pytałem. To powiedziałeś o mnie właśnie "tak ot sobie", czyli z czystej złej woli.
Martino
6 listopada 2010, 13:39
@leszek: I nie przeinaczaj. Ja nie pisałem, że wychowanie bez ojca/mężczyzny powoduje pozytywny stosunek do homoseksualistów, ale że może owocować skłonnościami i postawami homoseksualnymi. Ależ pisałeś, jak najbardziej! Jeżeli nie pamiętasz, to Ci przypomnę: Zanegowałeś znaczenie ojca/mężczyzny jako wzorca męskości powołując się na swój przykład, bo gdybyś nie zanegował tego znaczenia ojca/mężczyzny, to nie mógłbyś twierdzić, że nie miało to żadnego wpływu na Twoją męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, i musiałbyś uznać że miało to znaczący wpływ na Twój stosunek do homoseksualizmu...[2010.11.05 godz. 12:40:35]
Martino
6 listopada 2010, 13:30
@leszek: Przy braku ojca chłopiec nie ma męskich wzorców, nie wie co to znaczy na co dzień być mężczyzną, dlatego intuicyjnie ich poszukuje w otoczeniu i garnie się do mężczyzn. Chyba że jest już na tyle zdominowany przez matkę, że stara się właśnie ją naśladować. Naprawdę, zachęcam Cię velario do podszkolenia się z choć z psychologii rozwojowej i wychowawczej. Jak napisałem w pierwszym poście w niniejszym wątku, wychowałem się praktycznie bez ojca i WIEM jak to jest z własnego doświadczenia, więc książek na ten temat czytać nie muszę. I pamiętam, że ani nie garnąłem się do mężczyzn, ani też nie naśladowałem matki. Kurczę, może naprawdę jestem anomalią?:- )  Brak wzorca ojca/mężczyzny w wychowywaniu powoduje przejmowanie wzorców kobiecych i jest jedną ze znanych przyczyn skłonności homoseksualnych lub wręcz homoseksualizmu. I nie ja to wymysliłem! Więc najpierw się sam podszkol i poddaj krytycznej analizie swoje poglądy. Rozumiem że to trudne, bo podważa Twoje ideologiczne założenie o równoważności homo- i hetero-, ale wysil się a prawda Cię wyzwoli. No to, leszku - też wysil się trochę, przeczytaj poniższy tekst i poznaj prawdę. Może Cię wyzwoli...:  "Jeszcze jedna obserwacja każe mi zakwestionować priorytetową rolę deficytu męskiej miłości w rozwoju homoseksualizmu, a mianowicie fakt, że w naszych duszpasterstwach nie zaobserwowaliśmy przewagi mężczyzn wychowywanych bez ojców. Całkowita nieobecność ojca nie wydaje się decydująco wpływać na rozwój homoseksualizmu." A. Medinger: "Podróż ku pełni męskości". Wyd. W Drodze, Poznań 2005 r., s. 61.
Martino
6 listopada 2010, 13:01
Velario, Leszek uważa, że jesteś homoseksualistą. Właśnie doczytałam jego słowa w tym wątku. Napisałam, bo nie wiem, czy gdzieś o tym pisałeś jawnie, chciałam, abyś wiedział co napisał on o Tobie! Pozdrawiam. O, żeby tylko homoseksualistą!:-) Dla leszka jestem również: (wszystko, co poniżej, to cytaty) - żałosny, - zakłamany posiadacz pełni prawdy, - bezczelny kłamca, - zakłamany nieszczęśnik. A teraz garść co ciekawszych fragmentów z komentarzy leszka do moich wypowiedzi: - kuriozalne konstrukcje słowne - nowomowa - co ty pleciesz - musiałeś się wychować w strasznie zdegenrowanym środowisku - skoro się zapierasz jak przysłowiowy osioł - nie odwracaj kota ogonem - budujesz fantastyczne teorie - sobie pogrywasz i usiłujesz udawać głupiego - stosujesz wyjątkowo perfidne i nieuczciwe chwyty dyskusyjne - manipulujesz - zwyczajnie kłamies - mieszasz pojęcia - coraz bardziej mącisz - przykład tak bzdurny że wręcz idiotyczny - argument (...) zakrawa na jawną kpinę Wystarczy? :-) Jeśli nie, to reszta czeka na opublikowanie...  
L
leszek
6 listopada 2010, 12:31
@velario @leszek: Nie bądź taki cwany! Najpierw 2009-10-23 23:07:37 zarzuciłeś autorowi, że jego tekst jest pełen pustych frazesów, cytuję: Tekst jest pełen pustych frazesów, skrojonych pod z góry założoną tezę. A jak Ci odpowiedziałem, że to Twoja krytyka jest pełna pustych frazesów, to domagasz się aby Ci to pokazywał dokładniej? No to najpierw sam napisz KONKRETNIE, które fragmenty artykułu uważasz za puste frazesy (i uzasadnij to). A wtedy ja odpowiem Tobie. OK? Dzięki, przeżyję i bez tego. Przy okazji - to kolejny przykład tego, co mi zarzucasz, czyli wykręcania się od odpowiedzi. Chyba nie zrozumiałeś więc powtórzę. TO TY PIERWSZY zarzuciłeś autorowi że jego tekst jest pełen pustych frazesów. Ja Ci jedynie zwróciłem uwagę, że Twoja krytyka nie zawiera żadnych merytorycznych argumentów i sama jest pełna pustych frazesów. Dlatego domagałem się abyś nie odwracał kota ogonem i Ty najpierw napisał konketnie co jest wg ciebie pustym frazesem. To nie sztuka napisać szereg pustych frazesów twierdzących że czyjś tekst jest pełen pustych frazesów, a potem wypiąć się na uzasadnianie swojej wypowiedzi ale domagać się aby uzasadniano krytykę Twojej wypowiedzi. Ja się od odpowiedzi nie wykręcam. Oczekuję jedynie abyś najpierw sam uzasadnił swoją wypowiedź. Ale jak widzać nie jesteś w stanie uzasadnić swojej wypowiedzi więc wolisz zrezygnować z mojego uzasadnienia. Tylko dlaczego zarzucasz mi przy tym wykręcanie się od odpowiedzi? Też nie będę komentował, bo to nie wymaga żadnego komentarza. Przyznaję 100% racji i gratuluję zdolności do samokrytyki. Niestety, nie mogę się zrewanżować tym samym...   Zauważ jedynie że to TY SAM zadałeś pytanie, a ja Ci jedynie odpowiedziałem na TWOJE PYTANIE. Gdybyś nie zadał TAKIEGO pytania to nie udzieliłbym Ci TAKIEJ odpowiedzi. Znasz takie pojęcie jak "pytanie retoryczne"? Sprawdź sobie chociażby w wikipedii. Wiem co to jest pytanie retoryczne. I wyobraź sobie że nawet domysliłem się iż zadając je uważałeś je za retoryczne. I ta retoryczność miała być argumentem/dowodem na prawdziwość tego co pisałeś. Że skoro nie wyrosłeś na żadną anomalię nie mając męskich wzorców to jest to (wg Ciebie) dowodem na to, że autor artykułu nie ma racji pisząc o znaczeniu tych wzorców. I właśnie dlatego Ci odpowiedziałem, gdyż ja nie uważałem tego pytania za retoryczne. To pytanie może być uznawane za retoryczne wyłącznie przy wcześniejszym założeniu ideologicznym że brak ojca nie miał na Ciebie wpływu. Natomiast przy uznaniu że brak ojca ma znaczenie Twoje pytanie nie było pytaniem retorycznym lecz propagandą. Ale skoro odpowiedziałeś, to w sumie dobrze. Dowiedziałem się czegoś przy okazji o Tobie. Konkretnie tego, że nawet nie znając drugiego człowieka jesteś w stanie tak prosto z mostu nazwać go "anomalią" i powiedzieć, że nie wyrósł na normalnego. Nie to, żebym się specjalnie zdziwił. W innych wątkach, gdy już argumentów brakowało, nie takimi obdarzałeś mnie epitetami. To niezupełnie prawda, nie nazwałem Cię tak ot sobie anomalią, a wyłącznie odpowiedziałem na Twoje pytanie. I już Ci nawet Aura odpowiedziała. Ale mogę jeszcze i ja, inaczej. Jak ktoś uważa że homoseksualizm jest normą itp itd (już nie będę wyliczał) to mam do wyboru uznać go albo za człowieka złęj woli albo za człowieka błądzącego. I zawsze wolę uznać za błądzącego. A skoro homoseksualizm jest anomalią, to za anomalię, zwłaszcza gdy mi będzie wmawiał że homoseksualizm jest równoprawnym wariantem normalności.
L
leszek
6 listopada 2010, 12:29
@velario skoro jednak chcesz kontynuować... Oto przykład dokładnie tego samego, co mi zarzucasz, czyli pisania pod z góry założoną tezę. Teza ta brzmi, że brak ojca ma wpływ na męskość chłopca oraz jego stosunek do kobiet i mężczyzn. To nie jest żadna teza lecz potwierdzony fakt! Zainteresuj się psychologią rozwojową, poczytaj o prawidłowościach dojrzewania, o patologiach i ich przyczynach to się przekonasz. Dziecko przejmuje wzorce zachowań od swoich rodziców. Chce być takie jak oni i je naśladuje. Dziewczynka identyfikuje się z matką i usiłuje ją naśladować, swój stosunek do mężczyzn wyrabia na podstawie obserwacji stosunku matki do mężczyzn, głównie do męża. A na podstawie obserwacji ojca formuje sobie swoje zainteresowanie mężczyznami, swój wzorzec pożądanego męża i ojca swoich dzieci. Małe dziewczynki czasem wręcz stwierdzaj aże jak urosną to wyjdą za mąż za tatę (a nie mamę!). Chłopiec również przejmuje wzorce zachowań od swoich rodziców. Identyfikując się z ojcem usiłuje go maśladować, swój stosunek do kobiet wyrabia na podstawie obserwacji stosunku swojego ojca do kobiet, głównie do żony. A na podstawie obserwacji matki formuje sobie swoje zainteresowanie kobietami, swój wzorzec pożądanej żony i matki swoich dzieci. Mali chłopcy często twierdzą natomiast, że jak urosną to ożenią się z mamusią (a nie z tatą!). Dlatego tak ważne jest aby dziecko wychowywało się w pełnej rodzinie, a wszelkie nieprawidłowości osobowościowe rodziców mają silny wpływ na charakter dziecka, czasem wywierając piętno na całe życie. Przy braku ojca chłopiec nie ma męskich wzorców, nie wie co to znaczy na co dzień być mężczyzną, dlatego intuicyjnie ich poszukuje w otoczeniu i garnie się do mężczyzn. Chyba że jest już na tyle zdominowany przez matkę, że stara się właśnie ją naśladować. Naprawdę, zachęcam Cię velario do podszkolenia się z choć z psychologii rozwojowej i wychowawczej. Co się zaś tyczy wpływu braku ojca/mężczyzny na stosunek do homoseksualizmu - cóż, chyba przyłączę się do apelu Błekitnego Nieba byś "opanował" swoją wszechwiedzę, a dokładniej - poddał ją krytycznej analizie. Pisałem o skłonnościach i postawach homoseksualnych a nie o stosunku do homoseksualizmu. Brak wzorca ojca/mężczyzny w wychowywaniu powoduje przejmowanie wzorców kobiecych i jest jedną ze znanych przyczyn skłonności homoseksualnych lub wręcz homoseksualizmu. I nie ja to wymysliłem! Więc najpierw się sam podszkol i poddaj krytycznej analizie swoje poglądy. Rozumiem że to trudne, bo podważa Twoje ideologiczne założenie o równoważności homo- i hetero-, ale wysil się a prawda Cię wyzwoli. Czy pozytywny stosunek do homoseksualistów, powszechnie spotykany np. wśród ludzi lewicy, świadczy o tym, że wszyscy politycy i sympatycy tego nurtu wychowali się bez ojca/mężyczyzny? Nie odwracaj kota ogonem. Ja również mam pozytywny stosunek do homoseksualistów. Ale nie oznacza to że homoseksualizm uznaję za prawidłowość. Tak samo mam pozytywny stosunek do gruźlikó i schizofreników a nie uważam gruźlicy czy schizofrenii za warianty kwitnącego zdrowia. I nie przeinaczaj. Ja nie pisałem, że wychowanie bez ojca/mężczyzny powoduje pozytywny stosunek do homoseksualistów, ale że może owocować skłonnościami i postawami homoseksualnymi. A to że wśród ludzi lewicy dośc powszechnie jest spotykane uznawanie homoseksualizmu za rónoprawny wariant normy ma takie samo znaczenie jak i dość powszechnie spotykana u nich aprobata zabijania nienarodzonych. I bierze się to stąd że lewica z reguły ma światopogląd materialistyczny, i to w wariancie uznającym że nie ma żadnych obiektywnych norm moralnych i nie ma żadnych prawd obiektywnych, a wszytko jest względne, każdy może sobie sam określać co jest WG NIEGO dobre. Parlament Islandii jednogłośnie przyjął ustawę rozszerzającą definicję małżeństwa na związki osób tej samej płci, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że wszyscy islandzcy deputowani wychowali się bez ojców... Ponownie mówię: przeinaczasz! Nie twierdziłem że aprobata homoseksualizmu jako wariantu równoprawnej normy bierze się z wychowania bez ojca. A tak apropo głosowań... To że w UE przegłosowano dyrektywę zgodnie z którą marchewka jest owocem wcale nie spowodowało że marchewka stała się owocem gdyż nadal pozostała warzywem.
T
teresa
6 listopada 2010, 11:50
Dlaczego rozwód oznacza zerwanie umowy małżeńskiej oraz wycofanie się z rodzicielskich obowiązków tego nie wiem. Wiem jedno ,ten kto opuszcza swoje dzieci dla orgazmu wiąże sobie koło młyńskie u szyi. Rany dzieci będą krzyczeć- nawet gdy matki zamilkną.
M
marzycielka
6 listopada 2010, 11:45
I to już moja ostatnia myśl w tym wątku ;) Jeszcze raz życzę Ci velario jak najszybszego odcięcia się od złego towarzystwa. Kobietom, również nie jest łatwo znaleźć drugą połówkę bo z nimi też "nigdy nie wie, oj nie wie się ..." ale to nie znaczy, że z tego powodu mają schodzić na drogę dewiacji. Jeszcze raz się powtórzę - najpierw trzeba zerwać ze złym towarzystwem - następnie zacząć budować (samemu lub z kimś zależy od Ciebie) na trwałym fundamencie jakim jest Dekalog i z pomocą Bożą głównie poprzez Eucharystię i Twoją drugą połówkę (jeśli to jest zgodne z Wolą Bożą) wszystko dobrze będzie ...
M
marzycielka
6 listopada 2010, 11:40
Ps. Pisząc: "Bo jak wiemy, już Biblia mówi, że nie jest dobrze by mężczyzna był sam." Miałam na myśli fr<x>ament ze ST opowiadający o stworzeniu pierwszych ludzi - to, że Pan Bóg stworzył kobietę mężczyźnie by miał się lepiej (krótko mówiąc). Nie będę się tu rozpisywać jak leszek ;) Właśnie przeczytałam ciekawy artykuł mniej więcej o tym, polecam: Jakość związku zależy od dobrej komunikacji - Gigi Avanti / slo Pisząc: "Będę się też modliła by Ci się udało." miałam raczej na myśli modlitwę w intencji odcięcia się velario od gejowskich grup propagandowych (wydaje mi się, że tak jest choć mogę się mylić), które to mieszają ludziom w głowach (zwłaszcza przeżywającym jakieś problemy, lub mającym złe doświadczenia z płcią przeciwną) i ściągają ich na złą drogę wmawiając, że normalne jest to co nie jest normalne (np. skoro do tej pory trafiali na same głupie i niezadbane kobiety to to znaczy, że wszystkie takie są i niemożliwe jest by udało się w przyszłości spotkać jakąś kobietę fajną, zadbaną, mądrą). Ogólnie mówiąc aby powrócić na złą drogę najpierw należy ociąć się od złego towarzystwa (tu chodzi o gejowskich propagatorów, ale podobnie jest ze sektami, towarzystwem pijackim itp.). Po odciciu się od złego towarzystwa dobrze jest znaleźć jakieś dobre towarzystwo, choć nie koniecznie, może wystarczyć jedna soba np. "druga połówka" lub też samotność. Każdy musi sam zdecydować co dla niego będze najlepsze. Kończę już by nie namieszać bardziej niż było ;)
Martino
6 listopada 2010, 01:52
@marzycielka Przepraszam, że się wtrącę, chciałam tylko życzyć velario byś znalazł sobie jak najszybciej fajną i mądrą kobietę (jeszcze jest trochę takich na tym świecie) i myślę,że właśnie ona, ta druga połówka może być dla Ciebie najlepszym lekiem na całe zło. Bo jak wiemy, już Biblia mówi, że nie jest dobrze by mężczyzna był sam. Unikaj złego towarzystwa zwłaszcza propagatorów gejostwa bo oni ściągają ludzi na złą drogę. Trzymaj się i nie daj się im. Będę się też modliła by Ci się udało. Dzięki, ale oby lekarstwo nie okazało się gorsze od choroby;-) "Bo z kobietami nigdy nie wie, oj nie wie się..."
Martino
6 listopada 2010, 01:50
@leszek: Nie bądź taki cwany! Najpierw 2009-10-23 23:07:37 zarzuciłeś autorowi, że jego tekst jest pełen pustych frazesów, cytuję: Tekst jest pełen pustych frazesów, skrojonych pod z góry założoną tezę. A jak Ci odpowiedziałem, że to Twoja krytyka jest pełna pustych frazesów, to domagasz się aby Ci to pokazywał dokładniej? No to najpierw sam napisz KONKRETNIE, które fragmenty artykułu uważasz za puste frazesy (i uzasadnij to). A wtedy ja odpowiem Tobie. OK? Dzięki, przeżyję i bez tego. Przy okazji - to kolejny przykład tego, co mi zarzucasz, czyli wykręcania się od odpowiedzi. Też nie będę komentował, bo to nie wymaga żadnego komentarza. Przyznaję 100% racji i gratuluję zdolności do samokrytyki.   Zauważ jedynie że to TY SAM zadałeś pytanie, a ja Ci jedynie odpowiedziałem na TWOJE PYTANIE. Gdybyś nie zadał TAKIEGO pytania to nie udzieliłbym Ci TAKIEJ odpowiedzi. Znasz takie pojęcie jak "pytanie retoryczne"? Sprawdź sobie chociażby w wikipedii. Ale skoro odpowiedziałeś, to w sumie dobrze. Dowiedziałem się czegoś przy okazji o Tobie. Konkretnie tego, że nawet nie znając drugiego człowieka jesteś w stanie tak prosto z mostu nazwać go "anomalią" i powiedzieć, że nie wyrósł na normalnego. Nie to, żebym się specjalnie zdziwił. W innych wątkach, gdy już argumentów brakowało, nie takimi obdarzałeś mnie epitetami. 
Martino
6 listopada 2010, 01:37
@leszek: Powyższy artykuł dotyczył znaczenia ojca lub choć innego dojrzałego mężczyzny jako wzorca męskości w rozwoju i dorastaniu każdego chłopca. Brak takiego wzorca poważnie zaburza formowanie się osobowości chłopca i jego dojrzewania do bycia mężczyzną. Jest to jedna z istotnych przyczyn pojawiania się skłonności i postaw homoseksualnych. I znamienne jest, że to akurat właśnie ktoś taki jak Ty, a nie nikt inny usiłował zanegować znaczenie ojca/mężczyzny jako wzorca męskości w życiu chłopca. Zanegowałeś znaczenie ojca/mężczyzny jako wzorca męskości powołując się na swój przykład, bo gdybyś nie zanegował tego znaczenia ojca/mężczyzny, to nie mógłbyś twierdzić, że nie miało to żadnego wpływu na Twoją męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, i musiałbyś uznać że miało to znaczący wpływ na Twój stosunek do homoseksualizmu... Oto przykład dokładnie tego samego, co mi zarzucasz, czyli pisania pod z góry założoną tezę. Teza ta brzmi, że brak ojca ma wpływ na męskość chłopca oraz jego stosunek do kobiet i mężczyzn.  Co się zaś tyczy wpływu braku ojca/mężczyzny na stosunek do homoseksualizmu - cóż, chyba przyłączę się do apelu Błekitnego Nieba byś "opanował" swoją wszechwiedzę, a dokładniej - poddał ją krytycznej analizie. Czy pozytywny stosunek do homoseksualistów, powszechnie spotykany np. wśród ludzi lewicy, świadczy o tym, że wszyscy politycy i sympatycy tego nurtu wychowali się bez ojca/mężyczyzny? Parlament Islandii jednogłośnie przyjął ustawę rozszerzającą definicję małżeństwa na związki osób tej samej płci, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że wszyscy islandzcy deputowani wychowali się bez ojców...
L
leszek
5 listopada 2010, 19:08
Przepraszam, że się wtrącę, chciałam tylko życzyć velario byś znalazł sobie jak najszybciej fajną i mądrą kobietę (jeszcze jest trochę takich na tym świecie) i myślę,że właśnie ona, ta druga połówka może być dla Ciebie najlepszym lekiem na całe zło. Bo jak wiemy, już Biblia mówi, że nie jest dobrze by mężczyzna był sam. Unikaj złego towarzystwa zwłaszcza propagatorów gejostwa bo oni ściągają ludzi na złą drogę. Trzymaj się i nie daj się im. Będę się też modliła by Ci się udało. Marzycielko, nie tak hop hop :-))) Nie uszczęśliwiaj nikogo na swoją modłę :-))) Chyba nie słyszałaś czym się różni kawaler od żonatego? Kawalerowi wszędzie źle, a żonatemu tylko w domu ;-))) A tak na poważnie to zobacz co mówi Biblia na którą się powołujesz! Zajrzyj co św. Paweł pisze Koryntianom w swoim pierwszym liscie do nich (1 Kor 7): 1 Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą. 2 Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża. [...] 8 Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. 9 Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąc. [...] 24 Bracia, niech przeto każdy trwa u Boga w takim stanie, w jakim został powołany. 25 Nie mam zaś nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten, który – wskutek doznanego od Pana miłosierdzia – godzien jest, aby mu wierzono. 26 Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. 27 Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony. 28 Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym ich wam oszczędzić. 29 Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, 30 a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; 31 ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata. 32 Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. 33 Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. 34 I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Dlatego nie uważam aby słusznym było modlenie się konkretnie o znalezienie sobie kogoś i związanie z kimś. Nie wiadomo co dla kogo jest dobre. Znacznie lepiej jest modlić się o to aby każdy odszukał dokładnie to co dla niego najlepsze, a nie o to co nam się wydaje najlepsze...
M
marzycielka
5 listopada 2010, 17:43
Przepraszam, że się wtrącę, chciałam tylko życzyć velario byś znalazł sobie jak najszybciej fajną i mądrą kobietę (jeszcze jest trochę takich na tym świecie) i myślę,że właśnie ona, ta druga połówka może być dla Ciebie najlepszym lekiem na całe zło. Bo jak wiemy, już Biblia mówi, że nie jest dobrze by mężczyzna był sam. Unikaj złego towarzystwa zwłaszcza propagatorów gejostwa bo oni ściągają ludzi na złą drogę. Trzymaj się i nie daj się im. Będę się też modliła by Ci się udało.
L
leszek
5 listopada 2010, 17:26
No to jak Auro? Zastanawiające czy też nie zastanawiające? Bo dla mnie byłoby to bardzo zastanawiające, gdyby kolejne osoby ciągle powtarzały wyłącznie enigmatyczne stwierdzenia lub wręcz obraźliwe epitety, ale jak przychodziłoby do konkretów, to zalegałoby głuche milczenie... Auro, coś tu jest nie tak, bo jeżeli źle mówię, to wykaż mi co było złego, a jeżeli dobrze mówię to dlaczego mnie bijesz...
L
leszek
5 listopada 2010, 12:40
@velario Ani powyższy artykuł nie dotyczy problemu homoseksualizmu, ani też nie odnosi się do niego mój komentarz, który powyżej zacytowałeś. Podnosząc więc, że komentarz ten napisałem pod z góry założoną tezę (że homoseksualizm nie jest zboczeniem) to – pozwolę sobie użyć Twoich własnych słów, które skierowałeś do Błękitnego Nieba, więc na pewno ich nie uznasz za obraźliwe – wystrzeliłeś z jakimiś nawiedzonymi głupotami. Powyższy artykuł dotyczył znaczenia ojca lub choć innego dojrzałego mężczyzny jako wzorca męskości w rozwoju i dorastaniu każdego chłopca. Brak takiego wzorca poważnie zaburza formowanie się osobowości chłopca i jego dojrzewania do bycia mężczyzną. Jest to jedna z istotnych przyczyn pojawiania się skłonności i postaw homoseksualnych. I znamienne jest, że to akurat właśnie ktoś taki jak Ty, a nie nikt inny usiłował zanegować znaczenie ojca/mężczyzny jako wzorca męskości w życiu chłopca. Zanegowałeś znaczenie ojca/mężczyzny jako wzorca męskości powołując się na swój przykład, bo gdybyś nie zanegował tego znaczenia ojca/mężczyzny, to nie mógłbyś twierdzić, że nie miało to żadnego wpływu na Twoją męskość i stosunek do kobiet i mężczyzn, i musiałbyś uznać że miało to znaczący wpływ na Twój stosunek do homoseksualizmu... A co do "pustych frazesów" - znów sparafrazuję Twoje słowa: "Konkrety! Konkrety, leszek! Pisz KONKRETNIE o co Ci chodzi!" (Twój post z 3.11.2010 godz. 15:54:37). Który fragment mojej wypowiedzi jest pustym frazesem? Nie bądź taki cwany! Najpierw 2009-10-23 23:07:37 zarzuciłeś autorowi, że jego tekst jest pełen pustych frazesów, cytuję: Tekst jest pełen pustych frazesów, skrojonych pod z góry założoną tezę. A jak Ci odpowiedziałem, że to Twoja krytyka jest pełna pustych frazesów, to domagasz się aby Ci to pokazywał dokładniej? No to najpierw sam napisz KONKRETNIE, które fragmenty artykułu uważasz za puste frazesy (i uzasadnij to). A wtedy ja odpowiem Tobie. OK? A może, skoro wyrosłem na normalnego człowieka, jestem jakąś anomalią? Rzecz w tym że właśnie nie wyrosłeś na normalnego człowieka i jesteś jakąś anomalią... Tego nie będę komentował. Myślę, że pozostali użytkownicy DEONU reprezentują wyższy niż Ty poziom kultury i domyślą się dlaczego:-) Też nie będę komentował, bo to nie wymaga żadnego komentarza. Zauważ jedynie że to TY SAM zadałeś pytanie, a ja Ci jedynie odpowiedziałem na TWOJE PYTANIE. Gdybyś nie zadał TAKIEGO pytania to nie udzieliłbym Ci TAKIEJ odpowiedzi. A tak jeszcze z innej beczki. Po naszych dawnych sporach trafiłem w internecie na Twoje wypowiedzi w różnych miejscach. Szczególnie mnie poruszyła ta, że Kościół nie ma dla Ciebie żadnej INNEJ propozycji, że nie ma Ci nic do zaoferowania. To pokazało mi Ciebie jako człowieka który nie tyle lansuje homoseksualizm co usiłuje znaleźć dla siebie miejsce w świecie. Powiem więc tak: z całego serca życzę Ci abyś odnalazł swoje miejsce w świecie, abyś również (a może przede wszystkim) w Kościele odnalazł coś dla siebie... I może spróbujmy kończyć ten wątek?
Martino
4 listopada 2010, 23:06
@leszek: Tekst jest pełen pustych frazesów, skrojonych pod z góry założoną tezę. Wychowałem się bez ojca (który zmarł w młodym wieku) i nie przypominam sobie okresu, w którym bym się "kleił" do innych facetów. A twierdzenie, że młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest potrzebny "jak powietrze i woda" - trzeba chyba traktować w kategoriach uniesienia poetyckiego autora, rażącego w poważnym tekście. @velario, to co napisałeś jest właśnie pełne pustych frazesów skrojonych pod Twoją z góry założoną tezę, że homoseksualizm nie jest zboczeniem. (...) Wypierasz z siebie uznanie się za dewianta, więc budujesz sobie teorie pod z góry założoną tezę, że homoseksualizm jest normalnością. Ani powyższy artykuł nie dotyczy problemu homoseksualizmu, ani też nie odnosi się do niego mój komentarz, który powyżej zacytowałeś. Podnosząc więc, że komentarz ten napisałem pod z góry założoną tezę (że homoseksualizm nie jest zboczeniem) to – pozwolę sobie użyć Twoich własnych słów, które skierowałeś do Błękitnego Nieba, więc na pewno ich nie uznasz za obraźliwe – wystrzeliłeś z jakimiś nawiedzonymi głupotami. A co do "pustych frazesów" - znów sparafrazuję Twoje słowa: "Konkrety! Konkrety, leszek! Pisz KONKRETNIE o co Ci chodzi!" (Twój post z 3.11.2010 godz. 15:54:37). Który fragment mojej wypowiedzi jest pustym frazesem? A może, skoro wyrosłem na normalnego człowieka, jestem jakąś anomalią? Rzecz w tym że właśnie nie wyrosłeś na normalnego człowieka i jesteś jakąś anomalią... Tego nie będę komentował. Myślę, że pozostali użytkownicy DEONU reprezentują wyższy niż Ty poziom kultury i domyślą się dlaczego:-)
L
leszek
4 listopada 2010, 22:54
sorry, przegapiłem podpisanie się
M
minimax
4 listopada 2010, 22:32
O mamma mia! leszek -biedaku...To przykre, tak całe życie spożywać posiłki samemu:-(
PP
po prostu chrześcijanin
4 listopada 2010, 22:26
Ewangelia jest Dobrą Nowiną, a Dobrą Nowiną nie jest to że ktoś jest zboczeńcem i pójdzie do piekła jak się nie poprawi lecz to że Jezus kocha każdego, również każdego grzesznika. Nie oznacza to jednak że nie należy zła nazywać złem! Zauważ co np. św.Paweł pisał Koryntianom (1 Kor 5,1-13). Św. Paweł ostrzega przed samym zadawaniem się z grzesznikami, nawet do posiłków nie należy z nimi siadać. Nie mówiąc już o tym, że źle czyniących nazywa, czy jak wolisz wyzywa od rozpustników, chciwców, bałwochwalców, oszczerców, pijaków lub zdzierców. To nie ma nic wspólnego z Ewangelią. "A wszyscy, widząc to, szemrali: "Do grzesznika poszedł w gościnę" (...) Mt. 19.7.
L
leszek
4 listopada 2010, 20:20
Leszku nie chciał bym się wymądrzać czy też moralizować bo nie o to chodzi wydaje mi się że powinniśmy iść raczej za wzorem pierwszych chrześcijan którzy źle czyniących nie nazywali dewiantami,zboczeńcami tylko okazując im miłość pokazywali im inne lepsze życie i tym zjednywali innych  ~zdeklarowany chrześcijaninie, również nie chciałbym się wymądrzać czy moralizować bo nie o to chodzi. A w dodatku zgadzam się z Tobą, że źle czyniących należy przede wszystkim zjednywać pokazując im lepsze życie. Ewangelia jest Dobrą Nowiną, a Dobrą Nowiną nie jest to że ktoś jest zboczeńcem i pójdzie do piekła jak się nie poprawi lecz to że Jezus kocha każdego, również każdego grzesznika. Nie oznacza to jednak że nie należy zła nazywać złem! Zauważ co np. św.Paweł pisał Koryntianom (1 Kor 5,1-13). Św. Paweł ostrzega przed samym zadawaniem się z grzesznikami, nawet do posiłków nie należy z nimi siadać. Nie mówiąc już o tym, że źle czyniących nazywa, czy jak wolisz wyzywa od rozpustników, chciwców, bałwochwalców, oszczerców, pijaków lub zdzierców.
ZC
~zdeklarowany chrześcijanin
4 listopada 2010, 19:58
Leszku nie chciał bym się wymądrzać czy też moralizować bo nie o to chodzi wydaje mi się że powinniśmy iść raczej za wzorem pierwszych chrześcijan którzy źle czyniących nie nazywali dewiantami,zboczeńcami tylko okazując im miłość pokazywali im inne lepsze życie i tym zjednywali innych 
L
leszek
4 listopada 2010, 16:23
Zastanawiające czy też nie zastanawiające? dla mnie byłoby bardzo zastanawiające, gdyby nie tylko jedna osoba, ale kilka i to wielokrotnie w różnych odstępach czasu, pod różnymi artykułami zwracała mi uwagę na to samo Leszku, coś tu jest nie tak. Dla każdej myślącej osoby powinno to być zastanawiające. Powiedz mi jednak co tu jest nie tak. Niby na co nie jedna osoba zwracała mi uwagę? Ale pokaż konkretnie, na przykładach, a nie za pomocą osądzających epitetów. Zauważ że ja zawsze podaję uzasadnienie do tego co piszę, często z cytatami (co tak wnerwia niektórych). Nie jest jednak żadnym argumentem stwierdzenie że wiele osób mnie nie cierpi, bo wielu osobom się ponarażałem pokazując nieprawdziwość ich stwierdzeń. Dodam, że zgadzam się z BuzuMatem, bo jeśli zaprzecza się jakiemuś zdaniu, to albo mu się zaprzecza, albo nie. No i widzisz Auro, tu jest co najmniej jeden z psów pogrzebany ;-] Oczywiście zgadzam się z Tobą że jak się zaprzecza jakiemuś ZDANIU to albo mu się zaprzecza albo nie. Zauważ jednak że kilkakrotnie stwierdzałem prostując/wyjaśniając zarzuty, że ja wcale nie zaprzeczałem temu zdaniu! Zgadzam się że Chrystus może być wzorcem osobowym i że siłą mężczyzny jest jego charakter! Ty napisałeś na zdanie Błękitnego Nieba: Nieprawda No więc czyżby Twoje wyjaśnienia pod tym "Nieprawda" miały tłumaczyć jednak coś innego? (Że jednak prawda, ale?) Auro! Już przecież pisałem/tłumaczyłem... i to parę razy... a Ty się mnie pytasz: czyżby moje wyjaśnienia miały tłumaczyć jednak coś innego... Ja nie odnosiłem się do zdania zawieszonego w próżni i moja wypowiedź nie kończyła się na pierwszej kropce lecz była pewną całością. I odnosiłem się nie do tego czy Jezus jest czy nie jest wzorcem, ale do tego że idiotyzmem jest podawać to jako argument w dyskusji na temat konieczności męskich wzorców w dojrzewaniu chłopców. Że przy braku ojca czy innego dojrzałego mężczyzny w otoczeniu, chłopiec może dojrzewać do roli mężczyzny biorąc przykład z Jezusa jako wzorca. Podałem też bardzo obrazowy przykład, że gdyby Jezus miał zastępować męskie wzorce w wychowywaniu, to należy bez obaw powierzać dzieci lesbijkom. Auro, naprawdę uważasz, że jak kilku czy kilkunastoletni dzieciak nie ma ojca ani żadnego mężczyzny w swoim otoczeniu, to może wyrastać na mężczyznę czerpiąc męskie wzorce z Jezusa Chrystusa?!?
L
leszek
4 listopada 2010, 15:36
Czytajmy ze zrozumieniem. Dewiant to nie wyzwisko. Odsyłam do słownika, choćby PWN ( http://swo.pwn.pl/haslo.php?id=5717 ) Jest tam napisane o dewiancie: 1. "psych." a) człowiek o nieprawidłowej osobowości, mający różne odchylenia od normy, np. w postępowaniu, w zachowaniu, w wyglądzie b) zboczeniec seksualny 2. "socjol." człowiek naruszający ważne normy i wzory społeczne <od dewiacja> Jeżeli dla ciebie człowiek o nieprawidłowej osobowości i zboczeniec to określenia chociażby neutralne to gratuluję ,oby ciebie nikt nie obdarzał tak przyjaznymi określeniami zdeklarowany_chrześcijaninie, to czy się komuś dane określenie podoba czy nie to zupełnie osobna sprawa. Istotne jest to, że nie są to wyzwiska i nie są to nieprzyjazne określenia. Określenia zboczeniec, jako współcześnie uznanego za pejoratywne nie użyłem, a stwierdzenie o nieprawidłowej osobowości nie jest wyzwiskiem. Tak samo nie jest wyzwiskiem nazwanie dewiantem kogoś kto łamiąc ważne normy i wzorce społeczne twierdzi, że homoseksualizm jest równoprawnym wariantem normy, a ponadto twierdzi że penisa można sobie wsadzać gdzie się da bo nigdzie nie jest powiedziane że musi to być pochwa.
ZC
zdeklarowany chrześcijanin
4 listopada 2010, 15:01
Czytajmy ze zrozumieniem. Dewiant to nie wyzwisko. Odsyłam do słownika, choćby PWN ( http://swo.pwn.pl/haslo.php?id=5717 ) Jest tam napisane o dewiancie: 1. "psych." a) człowiek o nieprawidłowej osobowości, mający różne odchylenia od normy, np. w postępowaniu, w zachowaniu, w wyglądzie b) zboczeniec seksualny 2. "socjol." człowiek naruszający ważne normy i wzory społeczne <od dewiacja> Jeżeli dla ciebie człowiek o nieprawidłowej osobowości i zboczeniec to określenia chociażby neutralne to gratuluję ,oby ciebie nikt nie obdarzał tak przyjaznymi określeniami
ZC
zdeklarowany chrześcijanin
4 listopada 2010, 14:44
Dodam jeszcze dla porządku, że jeśli ktokolwiek deklaruje się homoseksualistą i utrzymuje że to norma, to chyba nie powinien się zdziwić jeśli zadeklarowany chrześcijanin nazwie go dewiantem. A dlaczego zaraz ma go jakoś nazywać a już szczególnie nazwą która ma jednoznacznie pejoratywny wydźwięk poza tym dewiant sugeruje jakby zagrożenie z jego strony,ja nie jestem homoseksualistą nie zgadzam się z nim w wielu sprawach ,nie podzielam większości głoszonych przez niego i środowiska gejowskie poglądów ale nie mam zamiaru ich wyzywać 
L
leszek
4 listopada 2010, 14:12
I jeszcze jedno leszku - jak masz nieodpartą chęć rozdawania innym ludziom cenzurek, oceniania czy są dewiantami czy anomaliami - to racz się przenieść na onet.pl albo podobny portal, a DEON zostaw w spokoju. Tam nie będziesz musiał się hamować.   Jeżeli homoseksualistów nie uważasz za dewiantów to może sam się przenieś na onet lub podobny portal. Zwłaszcza że jak widzę lubisz bezczelnie fałszować cudze wypowiedzi.
L
leszek
4 listopada 2010, 14:10
Leszku, sam sobie zaprzeczasz. Kiedy wczoraj Błękitne Niebo napisała: Nasz Pan Jezus Chrystus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny! Poza tym siła mężczyzny tkwi w nim samym, w sile charakteru! Prawda?! :-) Ty odpisałeś krótko: NIEPRAWDA :-( @buzuMAT, piszesz nieprawdę! Odpisałemwcale nie jednym słowem, cytuję: NIEPRAWDA :-( Błękitne Niebo, Widzę, że się coraz bardziej nakręcasz w wypisywaniu tzw. nawiedzonych głupot... Wychowywaniem dziecka zajmują się żywi rodzice z krwi i kości, a nie Pan Jezus z Matką Boską. Według Twoich nawiedzonych teorii to należałoby bez oporów dawać chłopców na wychowanie np lesbijkom, bo i tak Pan Jezus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny? ;-] A rzecz właśnie w tym, że aby chłopiec stawał się mężczyzną, to wpierw musi mieć wzorzec mężczyzny. Musi widzieć czym się różni kobiece zachowanie mamusi od męskiego zachowania tatusia. A więc że nieprawdą jest gdyż to rodzice zajmują się wychowywanem dziecka! A więc NIEPRAWDA, że Jezus Chrystus może być wzorem osobowym dla każdego mężczyzny i NIEPRAWDA, że siła mężczyzny tkwi w sile jego charakteru. Nieprawda! Nawet gdyby uznać że wyraziłem się wprowadzając w błąd (choć nie widzę ku temu żadnych podstaw) to po moich wyjaśnieniach nie powinno być już jakichkolwiek wątpliwości. Odpisałem przecież, że: Błękitne Niebo, przekręcasz fałszując sens! Ja wcale nie twierdziłem, że to Jezus jest bzdurnym wzorcem, lecz że Twoje wpisy są bzdurne. Jak w wątku na temat potrzeby ojca przez dziecko, przy wypowiedziach pokazujacych potrzebę ojca dla prawidłowego rozwoju, Ty wystrzelasz ze swoim stwierdzeniem że: Nasz Pan Jezus Chrystus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny! Poza tym siła mężczyzny tkwi w nim samym, w sile charakteru! Prawda?! :-) to nazwanie tego przeze mnie nawiedzonymi głupotami było i tak łagodne. Jeszcze tylko brakuje abyś dopisała, że w takim razie lesbijki powinny mieć prawo adopcji. Potem napisałeś:  (...) Ty wystrzelasz ze swoim stwierdzeniem że: Nasz Pan Jezus Chrystus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny! Poza tym siła mężczyzny tkwi w nim samym, w sile charakteru! Prawda?! :-) to nazwanie tego przeze mnie nawiedzonymi głupotami było i tak łagodne. A teraz piszesz: Wcale tych stwierdzeń nie nazywałem nawiedzonymi głupotami! @buzuMAT, Znowuż piszesz nieprawdę! Preparujesz moją wypowiedź usuwając z niej to co istotne! Akurat w poprzednim akapicie zacytowałem całą wypowiedź, wraz z tym co tak bezczelnie usunąłeś! Jesteś po prostu niepoważny. Nie, buzuMAT, to Ty jesteś manipulatorem. Fałszujesz moje wypowiedzi wyrywając z nich to co Tobie pasuje i ignorując to co przeczy Twoim tezom. Twoje fałszerskie manipulacje są nikczemną niegodziwością...
Szymon Żminda
4 listopada 2010, 14:07
Leszek to troll, zalecam całkowitą ignorancję jego postów.
B
buzuMAT
4 listopada 2010, 13:39
I jeszcze jedno leszku - jak masz nieodpartą chęć rozdawania innym ludziom cenzurek, oceniania czy są dewiantami czy anomaliami - to racz się przenieść na onet.pl albo podobny portal, a DEON zostaw w spokoju. Tam nie będziesz musiał się hamować.  
B
buzuMAT
4 listopada 2010, 13:37
Leszku, sam sobie zaprzeczasz. Kiedy wczoraj Błękitne Niebo napisała: Nasz Pan Jezus Chrystus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny! Poza tym siła mężczyzny tkwi w nim samym, w sile charakteru! Prawda?! :-) Ty odpisałeś krótko: NIEPRAWDA :-( A więc NIEPRAWDA, że Jezus Chrystus może być wzorem osobowym dla każdego mężczyzny i NIEPRAWDA, że siła mężczyzny tkwi w sile jego charakteru. Potem napisałeś:  (...) Ty wystrzelasz ze swoim stwierdzeniem że: Nasz Pan Jezus Chrystus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny! Poza tym siła mężczyzny tkwi w nim samym, w sile charakteru! Prawda?! :-) to nazwanie tego przeze mnie nawiedzonymi głupotami było i tak łagodne.   A teraz piszesz: Wcale tych stwierdzeń nie nazywałem nawiedzonymi głupotami! Jesteś po prostu niepoważny.
L
leszek
4 listopada 2010, 10:14
@leszek: Ja wcale nie twierdziłem, że to Jezus jest bzdurnym wzorcem, lecz że Twoje wpisy są bzdurne. Jak w wątku na temat potrzeby ojca przez dziecko, przy wypowiedziach pokazujacych potrzebę ojca dla prawidłowego rozwoju, Ty wystrzelasz ze swoim stwierdzeniem że: Nasz Pan Jezus Chrystus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny! Poza tym siła mężczyzny tkwi w nim samym, w sile charakteru! Prawda?! :-) to nazwanie tego przeze mnie nawiedzonymi głupotami było i tak łagodne Nie, no leszek, jestem pod wrażeniem. Nie mam pojęcia, co jest bzdurnego w stwierdzeniu, że Jezus Chrystus może być wzorcem osobowym dla mężczyzny, albo że siła mężczyzny tkwi w sile charakteru. Ty łagodnie nazwałeś te oczywiste stwierdzenia "nawiedzonymi głupotami". Aż strach pomyśleć, jakie bluzgi byśmy tu czytali, gdyby Twoja iście anielska łagodność przegrała jednak z naporem emocji... @buzuMAT, Dlaczego nie czytasz wątku zanim napiszesz? Piszesz nieprawdę! Wcale tych stwierdzeń nie nazywałem nawiedzonymi głupotami! Już to tłumaczyłem! Już tłumaczyłem, że wcale nie twierdziłem że coś bzdurnego jest w stwierdzeniach, że Jezus Chrystus może być wzorcem osobowym dla mężczyzny albo że siła mężczyzny tkwi w sile charakteru . Nawiedzonymi głupotami jest używanie tego typu stwierdzeń w dyskusji na temat znaczenia i potrzeby ojca dla prawidłowego rozwoju i dojrzewania chłopca do roli mężczyzny. Owszem, Jezus Chrystus może być wzorcem osobowym dla mężczyzny! Ale to wcale nie powoduje że dziecko, zwłaszcza chłopiec, nie potrzebuje w wychowaniu ojca! Bo w ten sposób argumentując należałoby uznać, że lesbijki mogą brać na wychowanie chłopców, a oni i tak wyrosną na mężczyzn, gdyż przecież pomimo braku ojca to Jezus Chrystus może być wzorcem osobowym dla mężczyzny.
L
leszek
4 listopada 2010, 10:00
Szkoda że nie potrafisz odróżnić wpisów merytorycznych od ataków personalnych. Ale to Twój problem. ...napisał leszek, który raptem kilka godzin wcześnej napisał do niejakiego velario, że wypiera w sobie uznanie się za dewianta i że jest (on sam, nie jego poglądy) anomalią (sic!) No to śmiać się, ni płakać... @buzuMAT, sam nie wiem czy się śmiać czy płakać, bo już raz odpowiadałem na coś takiego, ale najwyraźniej nie czytałeś... @velario z wielkim zaangażowaniem usiłował tu znacznie wcześniej dowodzić że homoseksualizm jest czymś normalnym. A teraz zaczął krytykować artykuł twierdząc że rola ojca nie ma znaczenia czego dowodem jest on sam jako wychowywany bez ojca. Swojej wypowiedzi że @velario wypiera z siebie uznanie się za dewianta nie uważam więc za żadem persolany atak lecz za merytoryczny argument. Jako homoseksualista, nie chcąc uznać siebie za dewianta neguje rolę ojca. Wypowiedź dotycząca anomalii była odpowiedzią na KONKRETNĄ wypowiedź @velario stwierdzającą że: A może, skoro wyrosłem na normalnego człowieka, jestem jakąś anomalią?
L
leszek
4 listopada 2010, 09:49
Leszek, i znów Twoja projekcja :-) pół roku się znamy i pół roku to samo. Skoro zawsze występujesz na DEON.pl jako ten mądrzejszy, to czemu wciąż powtarzasz te same błędy?! To ma być te Twoje zostawienie w spokoju?!? A jak żeś to sobie wymyśliła że zawsze występuję na deon jako ten mądrzejszy? Złożyłem gdzieś taką deklarację? Bo ja twierdzę, że wypisując tego typu epitety zwyczajnie usiłujesz się odreagować poprzez oplucie mnie... Zauważ, że ja nazywając to co napisałaś 'nabożnymi głupotami' KONKRETNIE UZASADNIŁEM to! Nabożną głupotą jest w dyskusji na temat znaczenia i potrzeby obecności ojca w wychowaniu i dojrzewaniu chłopca do roli mężczyzny wygłaszanie argumentu że wzorem dla mężczyzny może być Jezus Chrystus. Błękinte Niebo, to Ty wciąż powtarzasz te same błędy. Usiłujesz wygłaszać nabożne refleksje, ale Ci to nie bardzo wychodzi, a jak już walniesz jakąś głupotę, to potem bronisz jej do upadłego, czasem wręcz wypisując coraz większe głupoty. A przyparta do muru milkniesz, udajesz że Ciebie nie ma aby nie przyznawać się do błędów, i po pewnym czasie zacząć pisać jak gdyby nic... Ostatni przykład to Twoje upieranie się że prasowe omówienie wypowiedzi abpa Hosera jest jego autentyczną wypowiedzią i zarzucanie mi posądzania Radia Watykańskiego o manipulację - a jak Ci odpisałem dowodząc że nie masz racji to oczywiście zamilkłaś, nie uznałaś za stosowne ani przyznać mi racji, ani przeprosić za swoje bezzasadne oskarżenia. Jak już nie pamiętasz to możesz sobie to przypomnieć tutaj: <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,3,9889,2,metoda-in-vitro-przeciwna-godnosci-czlowieka.html">http://www.deon.pl/forum/temat,3,9889,2,metoda-in-vitro-przeciwna-godnosci-czlowieka.html</a>
B
buzuMAT
3 listopada 2010, 22:50
@leszek: Ja wcale nie twierdziłem, że to Jezus jest bzdurnym wzorcem, lecz że Twoje wpisy są bzdurne. Jak w wątku na temat potrzeby ojca przez dziecko, przy wypowiedziach pokazujacych potrzebę ojca dla prawidłowego rozwoju, Ty wystrzelasz ze swoim stwierdzeniem że: Nasz Pan Jezus Chrystus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny! Poza tym siła mężczyzny tkwi w nim samym, w sile charakteru! Prawda?! :-) to nazwanie tego przeze mnie nawiedzonymi głupotami było i tak łagodne Nie, no leszek, jestem pod wrażeniem. Nie mam pojęcia, co jest bzdurnego w stwierdzeniu, że Jezus Chrystus może być wzorcem osobowym dla mężczyzny, albo że siła mężczyzny tkwi w sile charakteru. Ty łagodnie nazwałeś te oczywiste stwierdzenia "nawiedzonymi głupotami". Aż strach pomyśleć, jakie bluzgi byśmy tu czytali, gdyby Twoja iście anielska łagodność przegrała jednak z naporem emocji...
B
buzuMAT
3 listopada 2010, 22:40
Szkoda że nie potrafisz odróżnić wpisów merytorycznych od ataków personalnych. Ale to Twój problem. ...napisał leszek, który raptem kilka godzin wcześnej napisał do niejakiego velario, że wypiera w sobie uznanie się za dewianta i że jest (on sam, nie jego poglądy) anomalią (sic!) No to śmiać się, ni płakać...
L
leszek
3 listopada 2010, 19:48
Panie Leszek, bardzo proszę, zostaw mnie pan w świętym spokoju. I to pisze osoba która nie dalej jak kilka godzin wcześniej dokładnie w tym wątku, jak Filip z konopii wyskoczyła z błyskotliwie 'merytorycznym' wpisem, który zacytuję w całości: Leszek, opanuj swoją wszechwiedzę. Może więc sama zostaw mnie w spokoju? Pani Błękitne Niebo, nic do Ciebie nie mam. Odnoszę się jedynie do tego co trafia Ci się wypisywać. Nie chcesz abym komentował to zamiast pisać na publicznym forum pisz na priv. Szkoda że nie potrafisz odróżnić wpisów merytorycznych od ataków personalnych. Ale to Twój problem.
L
leszek
3 listopada 2010, 18:14
"Siłą mężczyzny jest jego charakter."                              Matka Teresa z Kalkuty No i co z tego?!? Niby do czego to?!? Zgadzam się z tym całkowicie. CO nie zmienia faktu że Twoje nabożne bzdury są nabożnymi bzdurami.
L
leszek
3 listopada 2010, 16:54
Jezus Chrystus nie jest bzdurnym wzorcem osobowym. Błękitne Niebo, przekręcasz fałszując sens! Ja wcale nie twierdziłem, że to Jezus jest bzdurnym wzorcem, lecz że Twoje wpisy są bzdurne. Jak w wątku na temat potrzeby ojca przez dziecko, przy wypowiedziach pokazujacych potrzebę ojca dla prawidłowego rozwoju, Ty wystrzelasz ze swoim stwierdzeniem że: Nasz Pan Jezus Chrystus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny! Poza tym siła mężczyzny tkwi w nim samym, w sile charakteru! Prawda?! :-) to nazwanie tego przeze mnie nawiedzonymi głupotami było i tak łagodne. Jeszcze tylko brakuje abyś dopisała, że w takim razie lesbijki powinny mieć prawo adopcji.
L
leszek
3 listopada 2010, 16:53
"Wypierasz z siebie uznanie się za dewianta" "Rzecz w tym że właśnie nie wyrosłeś na normalnego człowieka i jesteś jakąś anomalią..." Jakim prawem piszesz tak do Velaria?! A jakim prawem Ty wyrywasz z kontekstu moje wypowiedzi i fałszując je w ten sposób stawiasz mi zarzuty?!? To co napisałem odnosiło się do KONKRETNEJ wypowiedzi @velaria, w której negując potrzebę ojca w rozwoju dziecka stwierdził, że: A może, skoro wyrosłem na normalnego człowieka, jestem jakąś anomalią? Moja wypowiedź była przepisaniem jego wypowiedzi i zaprzeczeniem jej. A pisałem do osoby, która wcześniej prezentowała tutaj teorie mające dowodzić że homoseksualizm jest normą, tyle że samemu oficjalnie nie ujawniając się tutaj jako homoseksualista.
L
leszek
3 listopada 2010, 15:54
Leszek, opanuj swoją wszechwiedzę. Konkrety! Konkrety, Błękitne Niebo! Pisz KONKRETNIE  o co Ci chodzi! Że zareagowałem na Twoje bzdurne wpisy na temat wzorców osobowych to usiłujesz mnie dyskredytować?
L
leszek
3 listopada 2010, 13:58
Tekst jest pełen pustych frazesów, skrojonych pod z góry założoną tezę. Wychowałem się bez ojca (który zmarł w młodym wieku) i nie przypominam sobie okresu, w którym bym się "kleił" do innych facetów. A twierdzenie, że młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest potrzebny "jak powietrze i woda" - trzeba chyba traktować w kategoriach uniesienia poetyckiego autora, rażącego w poważnym tekście. @velario, to co napisałeś jest właśnie pełne pustych frazesów skrojonych pod Twoją z góry założoną tezę, że homoseksualizm nie jest zboczeniem. Skoro sam wychowałeś się bez ojca, to cakowicie zrozumiałe jest że doświadzenie bycia z ojcem jest Ci zupełnie obce. Wypierasz z siebie uznanie się za dewianta, więc budujesz sobie teorie pod z góry założoną tezę, że homoseksualizm jest normalnością. A może, skoro wyrosłem na normalnego człowieka, jestem jakąś anomalią? Rzecz w tym że właśnie nie wyrosłeś na normalnego człowieka i jesteś jakąś anomalią... Czego się go czepiasz czy to że ma inne zdanie to wystarczający powód żeby mu po chrześcijańsku dokopać? @realisto, być może że napisałem zbyt ostro, sam się nad tym zastanawiam. Ale tu nie chodziło o dokopanie komuś kto ma inne zdanie. Widzę, że nie jesteś zorientowany. Rzecz w tym, że wcześniej @velario gorliwie twierdził, że homoseksualizm jest czymś jak najbardziej normalnym i prawidłowym, że jest wręcz jednym z róznoprawnych wariantów normalności. Przy dowodzeniu swoich teorii twierdził wręcz, że współżycie seksualne nie ma związku z płciowością, i nie musi wiązać się z posiadaniem prącia i pochwy, bo nigdzie nie jest powiedziane, że prącia należy wkładać do kobiecej pochwy, gdyż można go wkładać w całkiem dowolne miejsca(sic!). Zauważ więc, że i to co napisał @velario w komentarzu do artykułu, i odpowiedź której mu udzieliłem są związane z w/w. @velario, nie uważa siebie za dewianta w związku ze swoim homoseksualizmem, więc pisze pod z góry skrojone przez siebie tezy, że homoseksualizm jest czymś normalnym, a nie np. wynikiem braku ojca w dzieciństwie. A ja mu na to odpowiadam, że to on pisze pod z góry skrojone przez siebie tezy, bo brak ojca ma znaczenie...
L
leszek
3 listopada 2010, 13:40
Nasz Pan Jezus Chrystus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny! Poza tym siła mężczyzny tkwi w nim samym, w sile charakteru! Prawda?! :-) NIEPRAWDA :-( Błękitne Niebo, Widzę, że się coraz bardziej nakręcasz w wypisywaniu tzw. nawiedzonych głupot... Wychowywaniem dziecka zajmują się żywi rodzice z krwi i kości, a nie Pan Jezus z Matką Boską. Według Twoich nawiedzonych teorii to należałoby bez oporów dawać chłopców na wychowanie np lesbijkom, bo i tak Pan Jezus może być jak najbardziej wzorcem dla każdego mężczyzny? ;-] A rzecz właśnie w tym, że aby chłopiec stawał się mężczyzną, to wpierw musi mieć wzorzec mężczyzny. Musi widzieć czym się różni kobiece zachowanie mamusi od męskiego zachowania tatusia.
R
realista
3 listopada 2010, 13:38
Tekst jest pełen pustych frazesów, skrojonych pod z góry założoną tezę. Wychowałem się bez ojca (który zmarł w młodym wieku) i nie przypominam sobie okresu, w którym bym się "kleił" do innych facetów. A twierdzenie, że młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest potrzebny "jak powietrze i woda" - trzeba chyba traktować w kategoriach uniesienia poetyckiego autora, rażącego w poważnym tekście. @velario, to co napisałeś jest właśnie pełne pustych frazesów skrojonych pod Twoją z góry założoną tezę, że homoseksualizm nie jest zboczeniem. Skoro sam wychowałeś się bez ojca, to cakowicie zrozumiałe jest że doświadzenie bycia z ojcem jest Ci zupełnie obce. Wypierasz z siebie uznanie się za dewianta, więc budujesz sobie teorie pod z góry założoną tezę, że homoseksualizm jest normalnością. A może, skoro wyrosłem na normalnego człowieka, jestem jakąś anomalią? Rzecz w tym że właśnie nie wyrosłeś na normalnego człowieka i jesteś jakąś anomalią... Czego się go czepiasz czy to że ma inne zdanie to wystarczający powód żeby mu po chrześcijańsku dokopać?
L
leszek
3 listopada 2010, 13:33
Jan Paweł II wychowany prawie bez ojca. Sama wpadłaś na tę bzdurną rewelację czy wyczytałaś ją gdzieś?
L
leszek
3 listopada 2010, 10:03
Tekst jest pełen pustych frazesów, skrojonych pod z góry założoną tezę. Wychowałem się bez ojca (który zmarł w młodym wieku) i nie przypominam sobie okresu, w którym bym się "kleił" do innych facetów. A twierdzenie, że młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest potrzebny "jak powietrze i woda" - trzeba chyba traktować w kategoriach uniesienia poetyckiego autora, rażącego w poważnym tekście.  @velario, to co napisałeś jest właśnie pełne pustych frazesów skrojonych pod Twoją z góry założoną tezę, że homoseksualizm nie jest zboczeniem. Skoro sam wychowałeś się bez ojca, to cakowicie zrozumiałe jest że doświadzenie bycia z ojcem jest Ci zupełnie obce. Wypierasz z siebie uznanie się za dewianta, więc budujesz sobie teorie pod z góry założoną tezę, że homoseksualizm jest normalnością. A może, skoro wyrosłem na normalnego człowieka, jestem jakąś anomalią? Rzecz w tym że właśnie nie wyrosłeś na normalnego człowieka i jesteś jakąś anomalią...
TP
teresa polonia
3 listopada 2010, 05:09
Sa tematy, które zawsze sa aktualne. Na całoksztalt młodego czlowieka działa w pierwszej kolejnosci rodzina: matka,ojciec,rodzenstwo,dziadkowie....... . W drugiej kolejnosci otoczenie,spoleczenstwo:przyjaciele, znajomi......... . Blekitne Niebo- w swoim komentarzu mowi nam o Kims, kto jest ponad wszystkimi.
M
minimax
31 października 2010, 17:08
O proszę, znów ten artkuł. Widzę, że odgrzewamy kotlety:-/
Martino
26 czerwca 2010, 08:50
To czym można wytłumaczyć fakt, że w pokoleniu wojenne, w którym w większosci przypadków zabrakło ojca bo zginął na wojnie - i do tego dochodziły jeszcze traumatyczne przezycia - jest niewielki procent homoseksualistów?? A czy w ogóle jest takie pokolenie, w którym procent homoseksualistów jest "znaczny"? Różne badania wskazują, że odsetek jest zawsze mniej więcej taki sam: 2-5%.
Jadwiga
25 czerwca 2010, 07:06
JurekS Bardzo dobry i ważny w dzisiejszych czasach artykuł. velario, w artykule znajduję wiele potwierdzenia, że chłopiec pozbawiony dobrego wzoru ojcostwa jest zagrożony np. ucieczką w homoseksualizm. To czym można wytłumaczyć fakt, że w  pokoleniu wojenne, w którym w większosci przypadków zabrakło ojca bo zginął na wojnie - i do tego dochodziły jeszcze traumatyczne przezycia - jest niewielki procent homoseksualistów??
M
minimax
25 czerwca 2010, 01:44
Bardzo dobry i ważny w dzisiejszych czasach artykuł. velario, w artykule znajduję wiele potwierdzenia, że chłopiec pozbawiony dobrego wzoru ojcostwa jest zagrożony np. ucieczką w homoseksualizm. Rzeczywiście, STRASZNE zagrożenie. Gdyby uciekł w narkomanię, badytyzm, alkoholizm, to JurekS nie byłby tak przerażony...
Martino
24 czerwca 2010, 21:37
W dzieciństwie jasne, potrzeba pokopać z synem w piłkę! Poczuć swoją własną siłę potrzebuje mały chłopak, podpatrzeć spryt taty w składaniu latawca!... Stwierdzam po sobie - to jest NAJZUPEŁNIEJ ZBĘDNE.
WP
wychowany prawie bez ojca
23 czerwca 2010, 21:53
...w artykule znajduję wiele potwierdzenia, że chłopiec pozbawiony dobrego wzoru ojcostwa jest zagrożony np. ucieczką w homoseksualizm. W którym miejscu znajduje się potwierdzenie, że chłopiec pozbawiony dobrego wzoru może uciekać w homoseksualizm ?
Jurek
23 czerwca 2010, 17:15
Bardzo dobry i ważny w dzisiejszych czasach artykuł. velario, w artykule znajduję wiele potwierdzenia, że chłopiec pozbawiony dobrego wzoru ojcostwa jest zagrożony np. ucieczką w homoseksualizm.
V
velario
25 października 2009, 08:59
Być może zbyt emocjonalnie podchodzę do takich tekstów, ale odbieram je w ten sposób, że ktoś na siłę próbuje zrobić ze mnie ofiarę losu. Wychowałem się w niepełnej rodzinie, na pewno nie było mi łatwo, ale uważam, że ostateczne nie jestem w niczym mniej wartościowy niż ci, którzy zawsze mieli i ojca i matkę. W żadnym razie nie czuję się "wybrakowany" czy spolecznie upośledzony, a swoje dzieciństwo oceniam jako generalnie szczęśliwe. Na podstawie swego doświadczenia mam więc prawo stwierdzić, że tekst Andrzeja Ładyżyńskiego wyraża osobiste idee autora i ma się nijak do rzeczywistości.
S!
S''apere !
25 października 2009, 02:54
OK, ~velario, sorry!!
V
velario
24 października 2009, 23:24
Drogi s'apere! Nie zrozumieliśmy się. Mój komentarz nie odnosi się do tego co Ty napisałeś, lecz do powyższego tekstu Andrzeja Ładyżyńskiego. To w tym właśnie tekście pojawia się zdanie (zapisane zresztą boldem), że młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest potrzebny jak niezbędny jak powietrze i woda. Kto jest autotytetem dla młodego chłopca? Pewnie dla każdego z nich kto inny, od własnego ojca poczynając na Robercie Kubicy kończąc. Moim autorytetem w dzieciństwie była matka.
S!
S''apere !
24 października 2009, 01:39
Widzę, że nie wczytałeś się dobrze - 1/ to nie puste frazesy, gdyż mówię, że "widziałem ów ból w oczach młodych chłopców"; 2/ teza wcale nie była założona "z góry" - po prostu napisałem swoje przemyślenia na temat artykułu, a jeśli tak to co to sugeruje? 3/ nie napisałem, że dotyczy to wszystkich dzieci wychowywanych przez ojców, choć w sporej większości - jeśli nie dla wszystkich, to sugeruje to, że istnieje przynajmniej jeden, do którego reguła się nie stosuje 4/ nie napisałem "jak powietrze i woda" - to nie moje słowa. Napisałem, że po prostu poszukują autorytetu. Dlaczego to uniesienie poetyckie? A czy Twój komentarz to "poważny tekst", co mi sam zarzucasz? Sam dajesz tu upust emocjom?? 5/ interpretujesz to co napisałem na opak - wszak nawet nie zasugerowałem, że sytuacja przeciwna do podanej rodzi automatycznie anomalie 6/ PS: kto jest autorytetem dla młodego chłopca?
V
velario
23 października 2009, 23:07
Tekst jest pełen pustych frazesów, skrojonych pod z góry założoną tezę. Wychowałem się bez ojca (który zmarł w młodym wieku) i nie przypominam sobie okresu, w którym bym się "kleił" do innych facetów. A twierdzenie, że młodemu mężczyźnie mężczyzna dojrzały jest potrzebny "jak powietrze i woda" - trzeba chyba traktować w kategoriach uniesienia poetyckiego autora, rażącego w poważnym tekście. A może, skoro wyrosłem na normalnego człowieka, jestem jakąś anomalią?
S!
S''apere !
21 października 2009, 23:34
Faktycznie, strata Ojca dla chłopca - to największa strata. Ale chyba boleśniejsza jest, gdy ojciec jest, ale nie zauważa syna. Nieraz widziałem ów ból w oczach młodych chłopców, którzy ignorowani przez tatę poszukiwali wzoru, autorytetu w innych mężczyznach - bo każdy chyba facet wie, że do męskości musi dorosnąć, ale podświadomie wie też, że owąż męskość musi od kogoś otrzymać.
M
MAC
16 października 2009, 15:21
Pięknie napisane i otwierające oczy. PORTAL jest Super!