Ojcowska przyjaźń

Im głębsza jest wspólnota myślenia i tworzenia, tym mocniejsza przyjaźń (fot. sxc.hu)
ks. Józef Augustyn SJ / slo

Ze wszystkich darów natury, cóż jest słodszego dla mężczyzny niż dar jego dzieci?
(Cyceron)

Dzieci potrzebują nie tylko naszej opieki i rodzicielskiej miłości, ale także partnerskiego spotkania i przyjaźni. Co prawda staramy się o nasze dzieci, robimy dla nich wiele, jednak rzadko się z nimi przyjaźnimy. One, dorastając, mają swoje młodzieżowe sprawy, a my nasze dorosłe - męskie, kobiece, zawodowe. Szukając wokół siebie przyjaźni i bliskości, często nawet nie przychodzi nam do głowy, że moglibyśmy zaprzyjaźnić się z własnymi dziećmi.

Każda przyjaźń, także z własnym dzieckiem, zakłada wspólną płaszczyznę zainteresowania. Przyjaciele wspólnie "coś" zgłębiają, budują, czegoś poszukują. Im głębsza jest wspólnota myślenia i tworzenia, tym mocniejsza przyjaźń.

W dzieciństwie to ojciec proponuje dzieciom płaszczyznę twórczości i spotkania: zabawę, spacer, sport, hobby, lekturę. "Najwspanialszymi chwilami dla mnie są te, kiedy mój ojciec i ja robimy to, co on sam robił, gdy był jeszcze chłopcem" - mówi siedmioletni Robert. Znany pisarz J. M. Coetzee w książce Chłopięce lata pisze: "Nigdy tak mocno nie czułem, że żyję, jak w te wczesne poranki, gdy jako chłopiec wyruszałem z ojcem ze strzelbą w górę suchego koryta rzeki, tropiąc zwierzynę, antylopy, zające".

DEON.PL POLECA

Wspólne bycie razem ojca z dzieckiem to doskonała okazja do szczerych rozmów. Gdy nawiąże się nić przyjaźni w dzieciństwie, wówczas w miarę dorastania dzieci same będą dzielić się własnymi zainteresowaniami z tatą.

Ojcowie zapracowani, zajęci karierą, pracą, hobby muszą zdawać sobie sprawę z tego, że krótki jest czas na zbudowanie przyjaźni ze swymi dziećmi: tylko do okresu dorastania. Wielu czuje się zawiedzionych swoimi dziećmi, gdy w okresie dojrzewania stawiają opór: zachowują się niegrzecznie, prowokująco, nie dają sobie nic powiedzieć, pyskują. To sygnał, że dziecko traci serce do ojca, bo nie czuje się z nim związane. To ostatni dzwonek, aby podjąć próbę budowania z nim przyjaźni. Ojciec w takich chwilach nie powinien się obrażać, kłócić, gniewać - to jedynie pogłębia konflikt.

A kiedy syn nagromadzi wiele żalu do ojca z powodu jego obojętności, poniżania, alkoholizmu, będzie z nieufnością traktował każdą próbę nawiązania z nim dialogu. Kiedyś jeden z ojców żalił się przede mną: "Chciałem porozmawiać z moim synem po przyjacielsku ’jak z mężczyzną’. On nie chciał ze mną rozmawiać. Rozpoczynałem rozmowę na różne sposoby. Pewnego dnia powiedział mi wprost: ’Trzeba było zacząć ze mną rozmawiać, kiedy byłem młodszy’. Wtedy uświadomiłem sobie swój błąd: zgodziłem się, by całe jego dzieciństwo zajmowała się nim tylko matka. To z nią jest teraz związany, a mnie traktuje prawie jak wroga".

W dzieciństwie chłopcy walczą o uwagę, życzliwość i przyjaźń swych ojców. Narzucają im się z różnymi drobnymi sprawami.

One nie są dla nich ważne, to tylko pretekst, by zbliżyć się do taty, od czegoś zacząć rozmowę. A kiedy ojciec mówi: "Nie zawracaj mi głowy drobiazgami", czują się odrzuceni, zranieni. Chłopięca duma zostaje upokorzona. Gdy syn przychodzi do ojca i o coś go prosi, ten nie powinien odsyłać go do matki. Syn szuka bowiem spotkania i więzi z nim. Wie, że do matki może udać się w każdym momencie.

Dorastający chłopcy stają się coraz bardziej niezależni i samodzielni, a gdy noszą w sercu wiele żalu do swoich ojców, wówczas odsuwają się od nich. Grupa rówieśnicza zaspokaja ich potrzebę afiliacji, a ojciec przegrywa w rywalizacji o pozyskanie syna. Teraz sytuacja się odwraca. To ojciec prosi o trochę uwagi i życzliwość syna, ale ten staje się głuchy na jego prośby. Jeżeli ojciec nie doceni walki dzieci, zwłaszcza synów, o jego miłość, akceptację i czas w okresie dzieciństwa, może być pewny, że one nie zauważą jego starań o ich serdeczność, życzliwość i pomoc na stare lata. To żony winny przypominać mężom, by pamiętali o tej prawidłowości, gdy dzieci zbliżają się do jest jego kariera i praca niż dziecko, jutro dla dziecka ważniejsze niż ojciec mogą okazać się jego własne sprawy.

Ojciec winien szukać przyjaźni zarówno z córką, jak i z synem, choć będą to dwa rodzaje przyjacielskiej więzi. Dorastającej dziewczynce łatwiej jest nieraz znaleźć wspólny język z ojcem niż z matką. Ma to miejsce szczególnie wówczas, gdy mama, niepewna siebie i swojej kobiecości, nieświadomie z nią rywalizuje. Przyjaźń z ojcem jest pozbawiona tej rywalizacji. Przyjaźń ojca z córką jest budowana bardziej wokół ich więzi uczuciowej, troski o siebie oraz gotowości udzielania sobie wzajemnej pomocy, aniżeli na wspólnych zainteresowaniach intelektualnych, zawodowych czy na wspólnym działaniu. Świat zainteresowań nastolatki i dorosłego mężczyzny zwykle różni się diametralnie. Ważny dar, jaki ojciec może ofiarować swej córce, to poczucie bezpieczeństwa i kobieca pewność siebie, której tak bardzo w okresie wzrastania potrzebuje.

Przyjaźń ojców z synami bywa trudniejsza. Nastoletni chłopcy pragną nie tylko dorównać swoim ojcom, ale ich także przewyższyć, pokonać. W okresie dorastania następuje swoista rywalizacja syna z ojcem. I choć bywa to forma zabawy, mimo wszystko syn usiłuje wygrać z tatą, by potwierdzić własną dorosłość. Jeżeli ojciec jest dojrzały, nie obawia się tej rywalizacji, zna bowiem doskonale swoją rolę i pozycję syna. Gdy jednak zbyt poważnie traktuje narzucone mu przez syna wyścigi, może poczuć się zagrożony. Łatwo może obudzić się w nim niechęć do własnego dziecka. Przyjaźń ojca z synem nie polega na wzajemnej trosce o siebie czy też silnej więzi emocjonalnej (te mężczyźni realizują przede wszystkim w relacji do kobiet), lecz na wspólnej pracy, zainteresowaniach religijnych, intelektualnych, społecznych, politycznych.

W latach dorosłych, gdy synowie już mają swoje dzieci, winni starać się budować przyjaźń ze swoimi ojcami wbrew wszystkim zranieniom, których być może doznali w dzieciństwie. Wzajemna niechęć, obojętność, jaka narosła, nie może się przecież utrwalić na wieki. Oto szczere wyznanie dorosłego mężczyzny w książce List do ojca: "Miałeś, tato, 59 lat. Odszedłeś. Żal, że przez tyle lat nie otworzyłem się pierwszy. Nie powiedziałem Ci, jak bardzo Cię kocham. Jak bardzo chciałbym dziś z tobą pogadać. Nie potrafię się z tym pogodzić". Parafrazując słowa ks. Jana Twardowskiego, chciałoby się powiedzieć dorastającym i dorosłym już synom: "Spieszcie się kochać waszych ojców, tak szybko odchodzą". To bardzo bolesne nieść przez dorosłe życie świadomość skłócenia z własnym ojcem.

Aby mężczyzna mógł patrzeć z ufnością w oczy swoich dzieci, zwłaszcza synów, musi najpierw w ten sam sposób spojrzeć w oczy własnego ojca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojcowska przyjaźń
Komentarze (4)
M
mczka
9 lipca 2014, 20:00
Teraz ojcowie mają możliwość wzięcia ulropu ojcowskiego. Zobaczcie: [url]http://ojcowski.waw.pl/urlop-ojcowski-2/[/url]
PW
Pietia W.
20 marca 2011, 12:18
@Rok temu Rodzice obchodzili 60 rocznicę ślubu. Dzisiaj wiem, że są jednym z największych darów, jaki otrzymałem od Boga. Wiem, że mimo różnych słabości, są dobrymi ludźmi. Jeśli we mnie jest jakieś dobro, to właśnie w głównej mierze dzięki moim Rodzicom@. dziękuję za to świadectwo.
T
Tomek
19 marca 2011, 00:49
Dziękuję za ten artykuł... Moge na swoim przykładzie napisać, że te rzeczy utracone w latach dojrzewania, można później odzyskać. Mnie się to udało. W mojej rodzinie podział obowiązków zawsze był ustalony: Mama wychowywała dzieci, Tata pracował na utrzymanie domu. Pracował bardzo ciężko. Był rzemieślnikiem i prowadził całe życie własną zawodową działalność. Kiedy my (ja i moje rodzeństwo) dorastaliśmy, stopniowo każde z nas wkraczało w świat rzemieślniczego zakładu Taty - wszyscy musieliśmy pomagać. W okresie dojrzewania byłem emocjonalnie bardzo związny z Mamą, a przeciwko Tacie się buntowałem. Do tego jestem najmłodszy z rodzeństwa, więc byłem najbardziej "bezczelny". Wydawało mi się, że konieczność zapracowania na wiele materialnych rzeczy, które chciałem mieć, to nieuczciwość ze strony Taty. Buntowałem się. Miotałem. Ileż to razy pokłóciłem się z nim, ile przekleństw po cichu wypowiedziałem... Dzisiaj się tego wstydzę, a ilekroć o tym pomyślę, chciałbym to wymazac z pamięci. Wiem, że Tata wychował mnie najlepiej, jak potrafił. Tak, z pewnością moża sobie wyobrazić, że mógłbym zyskać więcej zrozumienia w okresie dojrzewania, więcej porozumienia na poziomie emocjonalnym itd. Ale to, co otrzymałem było najlepszą rzeczą, jaką mogłem otrzymać. Zrozumienie pewnych spraw i właściwe na nie spojrzenie zajęło mi dużo czasu. Stało się to, kiedy już na dobre sam byłem po "trzydziestce. Dopiero wtedy prawdziwie i świadomie "odkryłem" ojcowską miłość. Miłość, która oczywiście cały czas mnie otaczała, ale nie jej nie dostrzegałem. I nie stało się to, z powodu moich własnych dzieci, bo moja córeczka urodziła się, kiedy miałem już 37 lat. Rok temu Rodzice obchodzili 60 rocznicę ślubu. Dzisiaj wiem, że są jednym z największych darów, jaki otrzymałem od Boga. Wiem, że mimo różnych słabości, są dobrymi ludźmi. Jeśli we mnie jest jakieś dobro, to właśnie w głównej mierze dzięki moim Rodzicom.
I
Ines
10 lipca 2014, 12:59
Jakie piękne świadectwo. Dziękuję!!! :)