Poczuliśmy chęć wypełnienia tej ważnej misji!

Dziadkowie to dla wnuków gwarancja wspaniałej przygody. Dlatego są tak potrzebni, wręcz niezbędni. (fot. sean_dreilinger / flickr.com)
Redigolo Giampaolo / slo

Oczekiwanie i niespodzianka. Właśnie w ten sposób zostajemy dziadkami. Przez długi czas marzymy o wnuku, ale gdy zobaczymy go narodzonego, jest to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju. Nawet najbardziej sceptyczni teściowie, ci, którzy bronią się zdaniami typu: „wasze dzieci są wasze, sami je wychowujcie”, nie kryją zachwytu, stojąc nad kołyską malucha.

Dzieci, jak wiadomo, mają zdolność jednoczenia rodziny: wyczuwają natychmiast, że mama i tata są niezbędni, jak również to, że do pełni szczęścia potrzebni są dziadkowie. Dziadkowie tkwią w DNA dzieci, są częścią dziecięcych potrzeb, marzeń, radości życia. Ale także codziennego trudu. Pamiętajcie o jednym. Tego, że zostaliście dziadkami, nie zawdzięczacie waszym dzieciom, zięciowi czy synowej. Same wnuki powierzają wam do wypełnienia misję bycia dziadkiem.

Prawdziwymi dziadkami nie zostaje się skutkiem naturalnego procesu, ale dzięki wezwaniu. Wnuk wzywa (niektórzy twierdzą, że wzywa Bóg, i niewykluczone, że jest tak naprawdę, przecież ma On zwyczaj użyczania Swego głosu, komu zechce: dzieciom, biednym, chorym itp.), a wy możecie na jego wezwanie odpowiedzieć lub nie. Jeśli zdecydujecie się odpowiedzieć, pamiętajcie, aby zadać właściwe pytanie. Nie pytajcie: „Kim jesteś?”. Tą drogą nigdzie nie zajdziecie. Pytanie, które umożliwi wam rozpocząć właściwie nową misję, brzmi: „Gdzie mieszkasz?”. W odpowiedzi usłyszycie fascynujące zdanie: „Przyjdź i zobacz”.

DEON.PL POLECA

Musimy zatem wyjść z własnego domu, zostawić na chwilę nasze zajęcia, zapomnieć o naszych sprawach i odwiedzić wołającego wnuka. Najpierw trzeba się udać tam, „gdzie” on jest. A potem wnuk weźmie was za rękę i zaprowadzi do miejsca, gdzie wstaje słońce, gdzie zachodzi, pokaże horyzont, bo tam właśnie zamierza dojść. Kiedy już podniesiecie się z kanapy teściów – tej wygodnej kanapy, na której odpoczywacie po latach pracy – i skierujecie się tam, gdzie mieszka wnuk, już nic was nie zatrzyma. Poczujecie chęć wypełnienia misji.

Każde powołanie zakłada wykonanie misji, przebycie jakiejś drogi. Dzieci już po kilku miesiącach zaczynają się samodzielnie poruszać i odkrywać świat. Mają mnóstwo rzeczy do zbadania i obserwowania. Rola dziadków polega na tym, aby otworzyć przed wnukami szersze horyzonty, w przeciwnym wypadku mogą one poznać tylko to, co obowiązkowe: szkołę, siłownię, dyskotekę, pracę, dom (to ostatnie z coraz większym trudem i z coraz większą niechęcią: po co wracać do domu, skoro jest jeszcze tyle do zobaczenia?). Obecność dziadków stwarza możliwość poznania także dróg alternatywnych, nieobowiązkowych: ogród, bajki, kościół, góry, morze, relikty przeszłości, drobiazgi z innych czasów – z czasów waszej młodości, waszą młodość, wasze marzenia. Dziadkowie to dla wnuków gwarancja wspaniałej przygody. Dlatego są tak potrzebni, wręcz niezbędni.

Tak, jesteście niezbędni, ale uważajcie, aby nie zaanektować wnuka. Nie jest waszym dzieckiem, jest dzieckiem swoich rodziców. Należy do samego siebie. Chce się czuć akceptowany, kochany, doceniany, bezpieczny. Nie chce natomiast być manipulowany za pomocą środków pediatrycznych, wychowawczych, ekonomicznych. Stał się już tym, kim miał się stać. Wspierajcie go w jego własnych dążeniach, nie traktujcie go jako narzędzia do realizacji swoich celów, nie zmuszajcie do niczego. Dzieci lubią towarzystwo dziadków dlatego, że oni zawsze dysponują wolnym czasem, który spędzają, jak chcą.

Wasza sytuacja jest idealna, ponieważ nie musicie się narzucać. Wnuk bierze od babci i dziadka to, co jest mu potrzebne. Nie sądźcie, że wiecie lepiej od wnuka, czego on potrzebuje. Wbrew opinii rodziców i dziadków prowadzących konsumpcyjny tryb życia, dziecko nie potrzebuje wielu rzeczy. Potrzebuje wielu osób, wielu wzorców, wielu przykładów, wielu prawdziwych historii, wielu fantastycznych opowiadań.

Każdy misjonarz jest wysłannikiem, ma do przekazania dobrą wiadomość. Chce coś powiedzieć, chce być wysłuchany, chce czegoś nauczyć. Ma do przekazania słowa życia, słowa zbawienia. Rodzice mają tendencje do uczenia dzieci słów konkretnych, użytecznych, niezbędnych do porozumiewania się, do realizowania swoich celów, do zadawania pytań i udzielania odpowiedzi, do bronienia się i konfrontowania swoich poglądów z poglądami innych. Słownictwo wpojone przez rodziców jest praktyczne, wydajne, funkcjonalne.

Zadaniem dziadków jest przekazanie wnukom słów zaufania, czułości, modlitwy (dzieci szybko uczą się modlić do dziadków, między innymi dlatego, że modlitwy skierowane do rodziców nie zawsze przynoszą oczekiwany efekt w postaci cudu). Również słów wolności i godności. Dziadkowie i babcie mogą spędzać całe popołudnia, opowiadając do woli i nie respektując zasad prowadzenia dyskusji i reguł logiki. Stosują się tylko do reguł żywej, gorącej, spontanicznej rozmowy i cieszą się byciem razem z wnukami. Słowa przyswojone dzięki dziadkom sprawiają, że nie czujemy się w naszym życiu gościem, lecz głównym bohaterem.

Do wypełnienia waszej misji najbardziej przydatne jest wasze doświadczenie. Jest to jednak doświadczenie rodziców i musicie zastanowić się, jak korzystać z niego w nowej sytuacji. Żadna szkoła wam w tym nie pomoże, ponieważ zawodu dziadków nie uczą w żadnej szkole. Każdy wnuk jest inny, nie ma uniwersalnych sposobów na utrzymywanie z nim dobrych kontaktów. Zresztą wnuk nie prosi dziadków o reguły – prosi o nie rodziców, choć rodzicom często się wydaje, że nawet nie chce o regułach słyszeć.

Wnuk prosi dziadka o pomoc nie dlatego, że sam nie umie sobie poradzić, ale po to, aby się dowiedzieć, co to jest pomoc i czy naprawdę jest skuteczna. Prosi, aby wziąć go na ręce, i dzięki temu uczy się, że ręce służą do podnoszenia innych. Chce posiedzieć na kolanach babci, aby zrozumieć, że na kolana bierze się innych. Prosi ją o cukierki, aby poznać, co to słodycz. Głaszcze babcię po twarzy, aby przekonać się, że skóra służy do pieszczoty. Pozwala sobie przy dziadkach na kaprysy, aby sprawdzić, jak bardzo może im ufać.

Dziadkowie to nie czasowi zastępcy rodziców. Nie są też sztabem kryzysowym. Stanowią niepowtarzalną okazję dla wnuków, rodziny, społeczeństwa do zerwania z tym perwersyjnym mechanizmem, który każe nam pocieszać dziecko zmartwione tym, że się narodziło, zamiast przekonywać je, jak wspaniałą przygodą jest życie. Do wykonania tego zadania najbardziej predestynowani są dziadkowie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Poczuliśmy chęć wypełnienia tej ważnej misji!
Komentarze (5)
D
dziękuję za dziadków
23 stycznia 2011, 08:34
współcześni dziadkowie coraz częściej sadzają wnuki przed telewizorem, żeby mieć spokój Mów za siebie! Ano tal trzeba, a nie uogólniać. Moich nie zapomnę - bardzo kochałam, a oni kochali mnie... Można było z nimi spokojnie pogadać, mieli cierpliwość ...itd. itd.
T
tommys
12 października 2010, 11:14
współcześni dziadkowie coraz częściej sadzają wnuki przed telewizorem, żeby mieć spokój
T
teresa
10 października 2010, 14:29
Dziadkowie mają  tłumaczyć wnukom postępowanie ich rodziców[dosłownie] oraz wynagradzać błędy  obojgu stronom ,ucząc mądrego rozwiązywania problemów.Czy dużo emocji wmoich wypowiedziach?
D
Dziadek
30 kwietnia 2010, 16:56
Chociaż jestem dziadkiem od trzynastu lat i mam sześcioro wnucząt, nie zauważyłem, abym im był potrzebny do tych wszystkich "rzeczy", które tak naturalnie powinny się objawiać w zainteresowaniach wnuków. Może to inny świat od tego, widzianego przez Radigolo Giampaolo? Teraz dzeci raczej uczą dziadków.
T
teresa
30 kwietnia 2010, 12:10
Bzdura. Zmówiliście się czy co? Misja- dzieci. Dziadków to trzeba wychować od małego.Pokolenie prawdziwie przedwojennych dziadków już niestety wymiera. Nowi- pożal się Boże, jak tu wykręcić się od fiskusa i dokopać konkurencji.