Prace domowe dzieci. Bądźmy na bieżąco!

(fot. by Cayusa)
Emilia Dziubak / slo

Prace domowe zadawane uczniom mają na celu utrwalanie poznanych zagadnień, przygotowują do samokształcenia i uczą odpowiedzialności. Dziecko od wczesnych lat trzeba przyzwyczajać do wypełniania obowiązków. Wiele rodzin stosuje tabelę dyżurów, w które zaangażowani są wszyscy domownicy.

Nie bójmy się motywować najmłodszych, zadając im proste prace.

Wiadomo, że im starsze dziecko, tym więcej możemy od niego oczekiwać, ale ma ono także większe potrzeby. Kiedy rozpoczyna naukę szkolną powinno mieć swoje ciche i dobrze oświetlone miejsce, w którym będzie pracowało. Warto obserwować swoją pociechę i dostosowywać miejsce pracy do jej indywidualnych potrzeb. Bardzo istotną kwestią jest pora odrabiania lekcji. Wielu uczniów po powrocie ze szkoły potrzebuje chwili oddechu - nie możemy zatem wymagać, aby od razu siadali do nauki.

Z drugiej strony zostawiając to na późny wieczór będziemy walczyć ze zmęczeniem dziecka, a przede wszystkim wprowadzamy nawyk odkładania obowiązków na później. Dobrze jest ustalić stałą porę i konsekwentnie jej przestrzegać. Nie odkładajmy też pracy domowej na weekend - niech będzie to czas relaksu i ewentualnych powtórek do sprawdzianu, a nie żmudnego dłubania w zeszycie. Zawsze odrabiajmy lekcje w dniu ich zadania. Pomagając dziecku, zacznijmy od własnego entuzjazmu i zainteresowania problemem. Chwalmy za chęci i systematyczność.

DEON.PL POLECA

Dobrze jest połączyć zadania domowe z codziennym życiem. W pracy nad ładnym pismem proponuję, aby dziecko pisało dla nas listy zakupów lub spisywało przepisy kulinarne. W zadaniach z matematyki warto pokazać ile to jest kilogram i litr oraz nazywać kształty przedmiotów codziennego użytku. Jeżeli będziemy na bieżąco z pracami domowymi dzieci, to nawet na rodzinnym spacerze przypomną nam się różne zagadnienia, które akurat były omawiane w szkole i pokażemy ich praktyczne zastosowania.

Odwołujmy się także do wyobraźni dzieci - poprośmy, aby narysowały to, co przeczytały w książce lub to, czego właśnie się uczyły. Dzięki temu w przyszłości będzie im łatwiej korzystać z tzw. map myśli (szczególny rodzaj notowania, pobudzający do pracy obie półkule mózgu). Ta metoda jest przydatna zwłaszcza osobom, które lepiej zapamiętują wzrokowo (tzw. wzrokowcy).

Inaczej uczą się słuchowcy - wolą głośno przeczytać lub usłyszeć informacje od drugiej osoby, a jeszcze inaczej kinestetycy, którzy zdobywają wiedzę poprzez ruch i dotyk. Ucząc się z dzieckiem szybko się zorientujemy, do której grupy należy. Będziemy wiedzieli, w jaki sposób nasz syn czy córka najefektywniej się uczy.

Jeszcze inaczej wygląda odrabianie pracy domowej z religii, zwłaszcza, kiedy trzeba z dzieckiem pójść do kościoła i pokazać mu czym są Roraty, Godzinki, Gorzkie Żale czy Nabożeństwo Majowe. W tym przypadku konieczne jest dawanie dobrego przykładu i świadectwa swojej wiary.

Rodzic powinien być otwarty na pomaganie, ale nienarzucający się. Niech nasze dziecko wie, że zawsze może do nas przyjść, aby porozmawiać i skonsultować swoje poczynania.

Zauważmy też, że prace zadawane w szkole są dobrym pretekstem do rozmowy na ważne tematy. Pamiętajmy, że promowane współcześnie wartości nie zawsze są zgodne z wymogami wiary katolickiej.

Dyskretna kontrola realizacji prac domowych jest wskazana, pamiętajmy jednak, aby unikać mechanizmu "zdartej płyty". Nie przyzwyczajajmy dziecka, że jesteśmy z nim zawsze przy odrabianiu lekcji i wszystkiego pilnujemy. Należy stopniowo się wycofywać i pozwolić działać samodzielnie. W pewnym momencie nie będzie potrzebowało stałej obecności, a rodzice, którzy włożyli pracę w kształtowanie nawyku obowiązkowości, będą zbierać jej obfite owoce.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prace domowe dzieci. Bądźmy na bieżąco!
Komentarze (3)
MT
Mama też 3
8 listopada 2013, 11:40
Też się zgadzam. Ja też mam troje dzieci, najstarsze od września w szkole. Niestety córka siedzi w szkole długo, bo nie mamy możliwości odbierać jej wcześniej - z powodu naszej pracy ale też ilości jej zajęć i zajęć dodatkowych w szkole. Choć córka w szkole odrabia większość lekcji, to zawsze zostaje jakaś czytanka i to zawsze na późny wieczór. Mała wciąż pyta kiedy się będzie mogła pobawić lub obejrzeć bajkę.. Autor artykułu niestety pisze o jakimś utopijnym świecie. Fajnie byłoby tak się z dzieckiem uczyć. Ale ja musiałabym sama nie pracować, odbierać małą ze szkoły o 13, po 2 godz. młodszą dwójke z przedszkola i spędzać z nimi całe popołudnie. Chętnie bym na to poszła... Tylko za coś trzeba żyć. Smutne to, bo naprawdę żal mi mojego dziecka, które choć lubi się uczyć i samo chce dodatkowych zajęć, to jest tak bardzo "obładowane" tym wszystkim....
M
mama3
13 września 2012, 13:42
Zgadzam się z mamą 4 dzieci. Ja mam tylko 3, z czego jedno w szkole od niedawna, ale już odczuwam, jakim to jest dla mnie obciążeniem. 7-latek ma np. do domu 4 strony  kaligrafii, coś powycinaać i pokleić, rysunek z religii, zadania rz angielskiego. Wracam do domu na  17.30. gdzie czeka na mnie pozostała dwójka stęskniona po siedzeniu od rana z nianią. Pytanie: Kim mam się zająć? Uczniak siedzi co najmniej do 20.30 i odrabia lekcje, a ja nie mogę tylko jemu poświęcić uwagi. A gdzie ruch na powietrzu, gdzie miejsce na inne  zajęcia?, normalne życie domowe?
M
Mama
18 marca 2012, 20:40
To raczej brzmi jak zachęta do edukacji domowej niż do pomagania dziecku w odrabianiu lekcji. Praktyka jaest taka ( a piszę to jako matka czworga dzieci "szkolnych"), że to co zadane nie pozostawia już czasu i sił na takie zajęcia jak przepisywanie listy zakupów czy rysowanie obrazków do lektur. Zadawane jest wypełnianie zeszytów ćwiczeń i inne malo twórcze rzeczy - im szkoła ambitniejsza, "lepsza", tym więcej i nie ma czasu na coś własnego. Z moich obserwacji wynika, że coraz mniej nauczycieli próbuje czegokolwiek dziecko NAUCZYĆ. Raczej odpytują i zadają następna partie do nauczenia się w domu. A pono w Finlandii, która edukacyjnie osiąga spore sukcesy, nie zadaje się do domu wcale - za to dziecko wraz z nauczycielem pracuje i uczy się w szkole. Ludzie, po co szkoła, jeżeli to w domu mam wszystko z dzieckiem "przerabiać" na nowo...