Przecież każda Ewa chce być podziwiana!

Podobać się – to odwieczne pragnienie kobiety, bardzo silnie odczuwane zwłaszcza w okresie dojrzewania (fot. laura4smith / flickr.com)
Wanda Półtawska / slo

Dziewczęta w okresie dojrzewania przejmują się swoim wyglądem. Dużo wysiłku wkładają w to, żeby się podobać… Każda Ewa chce być podziwiana. Ale nie można dążyć do tego za wszelką cenę!

Przyszła do mnie kiedyś matka 16-letniej dziewczyny. Przerażona, bo… córka uznała, że ma za duże piersi i zaczęła się domagać – ni mniej, ni więcej – tylko operacji plastycznej! Dziewczyna była już w tej sprawie u lekarza, ale ten zażądał zgody rodziców.

DEON.PL POLECA

Zaprosiłam panienkę do siebie, do gabinetu. Istotnie: hoża, dorodna dziewczyna, wysoka, o bardzo jasnej karnacji i blond włosach, złotych brwiach i rzęsach – taka „cała biała”, co to się nie opala, tylko parzy, i przy każdej okazji czerwieni się aż po dekolt. Aż po te piersi, które jej się nie podobają.

Miała na sobie opiętą bluzkę, która podkreślała obfity biust, bardzo obcisłe spodnie uwydatniające fizjologiczne fałdy. Gdy siadała, spodnie zdawały się prawie pękać. Dziewczyna miała minę obrażonego przedszkolaka. Nie wiedziałam, jak zacząć tę rozmowę, bo matka zastrzegła sobie dyskrecję. Zapytałam więc dziewczynę banalnie, w której jest klasie. Okazało się, że dopiero w ostatniej gimnazjalnej, a powinna być w liceum. Miała już prawie 17 lat.

– No i co ci tak przeszkodziło w nauce, że jesteś spóźniona? - Zapytałam.

– Matma – odpowiedziała mi na pytanie jednym słowem. Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Niewielu jest nauczycieli matematyki, którzy umieliby zachęcić uczniów do swojego przedmiotu.

– Jak jest teraz? Czy nadal masz te kłopoty? – zapytałam.

– A, w tym roku to już muszą mnie puścić. W końcu, ile lat mogę siedzieć w jednej klasie?.

– Muszą? – powtórzyłam z pewnym powątpiewaniem.

– Tak, już mama z panią ustaliła!.

Trochę mnie zdziwiło, że mama nie ustaliła tego z panią przed rokiem.

– Mamy w tym roku nową nauczycielkę! – wyjaśniła dziewczyna, jakby czytała w moich myślach.

– Skoro nie problemy szkolne cię do mnie sprowadzają, to co?.

– Bo ja chcę iść na operację!

– Jak to: chcesz? Pewnie musisz?.

– Nie, nie – zaprzeczyła gwałtownie – bo to nie taka operacja…

– A jaka?

I nagle dziewczyna się otworzyła. Powiedziała, że chce mieć zoperowane piersi, bo są za duże. I w ogóle ona cała jest za gruba, a nie chce taka być. Słuchałam uważnie, a potem, nie wchodząc w dyskusję, zaskoczyłam nastolatkę pytaniem:

– Czy jest jakiś święty, którego otaczasz szczególnym kultem?

Patrzyła zdumiona, z niedowierzaniem, ale odpowiedziała:

– Owszem, święty Antoni, bo jak coś zgubię, on mi to znajduje.

– No, to kup wielką świecę, zanieś mu, i podziękuj za to, że nie jesteś chuda jak szczapa.

– Ale… – zaczęła, a ja nie dałam jej dojść do głosu.

– Dziewczyno – tłumaczyłam jej – źle trafiłaś, bo ja mam wstręt do chudych kobiet. Wiesz, jak byłam w twoim wieku, chodziłam do liceum, aresztowali mnie Niemcy i zawlekli do obozu koncentracyjnego, gdzie po paru latach wszystkie kobiety prawie umierały z głodu. Ja do dziś nie mogę się uwolnić od tego widoku setek wychudzonych kobiet, które raz na jakiś czas pędzili do tzw. badenu, do łaźni. Nagie kobiety, tak chude, że nie było na nich kawałka tłuszczu ani nawet mięśni, tylko kości obciągnięte skórą. I te żebra sterczące, i obojczyki, i uda tak chude, że nie miały szans się zetknąć… Ty nie możesz sobie tego wyobrazić, a mnie się to do dziś śni!!! Dziękuj Panu Bogu i św. Antoniemu, że masz co jeść! I może przestań jeść słodycze i zapisz się na rytmikę lub do klubu pływackiego.

Przyglądałam się przez chwilę uważnie jej sylwetce i dodałam:

– I nie ściskaj się tak bardzo, puść luźno długą bluzkę i długą spódniczkę, to nikomu do głowy nie przyjdzie, że jesteś gruba. Był taki malarz, Rubens, który podziwiał krągłe kobiety. Idź na wystawę jego obrazów i pooglądaj sobie.

– Ale moja siostra jest taka szczupła… – zaczęła znowu nastolatka.

– No, to co? – przerwałam jej.

– To ja też chcę… – spojrzała na mnie z żalem w oczach.

– Chcesz – pokiwałam głową – ale jesteś zbudowana tak, a nie inaczej. Nadmiar tłuszczyku można spalić intensywną gimnastyką lub pracą fizyczną, a nie usuwać nożem chirurga! A jeszcze mogę ci powiedzieć, że wczoraj była u mnie twoja starsza koleżanka, z klasy maturalnej, i wiesz, co chciała? Żeby… jej powiększyć piersi, bo uważa, że ma za małe! Jedna za gruba, druga za chuda, a obie macie za mało rozumu! O człowieku nie stanowi jego ciało! Wdzięk dziewczyny to coś więcej niż uroda! Jedne są drobne jak motylki, a drugie jak puszyste niedźwiadki; wszystkie mogą mieć wdzięk. A tobie brakuje tylko uśmiechu. Jesteś naburmuszona jak chmura gradowa.

– Bo się ze mnie śmieją… – spuściła oczy i ciężko westchnęła.

– No, to co? Śmiej się i ty, to wtedy oni przestaną!

Podobać się – to odwieczne pragnienie kobiety, bardzo silnie odczuwane zwłaszcza w okresie dojrzewania. A najwięcej wdzięku ma przecież dziewczyna naturalna, swobodna – zadowolona, że jest taka, jaka jest. Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że żaden człowiek sam sobie nie daje ciała, ale je dostaje – i nie ma potrzeby poprawiać Pana Boga, tylko o to ciało rozumnie dbać.

Owszem, występuje pewna tendencja do odkładania się tłuszczu w okresie dojrzewania, kiedy brakuje równowagi hormonalnej, ale to mija. Poza tym zawsze można przecież wziąć plecak i wędrować po górach, zamiast siedzieć przed telewizorem i ssać cukierki. Ale jakże tej młodej Ewie wytłumaczyć, że wcale nie jest ważne, jak wygląda, a jedynie, kim ona jest?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przecież każda Ewa chce być podziwiana!
Komentarze (32)
M
M@
13 kwietnia 2011, 23:02
Dr Półtawska jest niezwykłą osobą o wielkim sercu i o równie wielkiej pogodzie ducha. Dystans do samego siebie to jest podstawa, bez tego nie można osiągnąć szczęścia. Skupienie na swoim wyglądzie i brak akceptacji samego siebie oddaliło tę dziewczynę od istoty życia. To co usłyszała mogło dać początek przemian, ktoś jej musiał zaświecić lampkę.
Z
znamżycie
13 grudnia 2010, 16:23
Dla mnie kwintesencją artykułu jest pytanie: "jakże tej młodej Ewie wytłumaczyć, że wcale nie jest ważne, jak wygląda, a jedynie, kim ona jest?" I jesteś zdania, że Autorka artykułu zrealizowała ten cel? Bo dziewczę z biustem to jedno, a my, jako czytelnicy to drugie.  Komunikujemy sie z Autorką poprzez ten tekst. Co my odbieramy? Czy chciałabyś być w ten sposób pouczana i pocieszana? Bo ja nie. Każdy ma sobie coś do zarzucenia. Ja z tego powodu na przykład nosiłam przez dwa lata aparat ortodontyczny. Nie paliłam świeczki Antoniemu w podziękowaniu za to, że w ogóle mam zęby.  Wcale nie jest ważne jak wyglądamy - bzdura! To bardzo ważne, i jak ktoś temu zaprzecza ulega pewnemu złudzeniu, może racjonalizacji. Nasz wyglad to częśc nas samych, naszej komunikacji z innymi. Inaczej wyglądamy na weselu inaczej na pogrzebie. Dlaczego - bo to ważne jak wyglądamy. Ubierz się w trampki i idź na eleganckie przyjęcie - dowiesz się jak to nie ważne jak wyglądasz. A mówię tylko o stroju! Nasze ciało, które jest częścią nas jest ważniejsze niż strój, dlatego tak bolą jego defekty - realne czy wyimaginowane. Ta dziewczyna miała problem jakiego doświadcza każdy z nas w różnych momentach. Ale jej problem został zepchnięty jako mało ważny w obliczu Holocaustu. Mnie by to nie pomogło mnie by to wkurzyło. Może jej pomogło? 
A
Aura
13 grudnia 2010, 15:20
Ann. To co napisałaś to jest Twoja interpretacja. Moja interpretacja słów Tess jest taka, że dobrze ujęła temat.  Ja to widzę tak jak ona, chyba mogę?
A
ann
13 grudnia 2010, 15:14
Tess, dobrze rzecz ujęłaś. Nie, nie ujęła dobrze. Fakt, że w rozmowie mogło być coś więcej, tego nie wiemy. Rozmawiamy o tym, co zostało powiedziane, wyeksponowane. Rady: za mało macie rozumu, smiej się z nimi i ubieraj się w szerokie rzeczy (to już mniej ważne, ale też niedobra rada) nie są dobre.
A
ann
13 grudnia 2010, 15:10
Anno, to nie jest nienawiść tylko samodzielne myslenie- komentujemy, to co czytamy ze względu na treść, a nie autora, a po drugie, to troska o młodych ludzi, którzy borykają się z problemem braku akceptacji w otoczeniu, co może w końcu przybierać formę przemocy słownej. Zatem sprawa się ważna, dyskutujemy jak najlepiej pomagać takim osobom, chyba to jest najważniejsze.
Tess S
13 grudnia 2010, 15:08
Czytam i czytam i oczom nie wierzę. Tytuł art. Przecież każda Ewa chce być podziwiana! A o czym jest na forum? Czy dr Wanda Połtawska wysmiewała, czy dobrze radziła itd. A gdzie temat? Moim zdaniem z samego art wcale nie wynika jak została odebrana porada. A może to było powiedziane z lekkim humorem by tej dziewczynie pokazać, że warto poszukać innego rozwiazania niz operacja? Sam tekst nie pokazuje całej strony niewerbalnej tej rozmowy. Serdeczności, uśmiechu... Za szybko oceniacie osobę. A może Pani doktor miała powiedzieć: tak dziecko masz rację, masz za duzy biust i rodzice powinni zgodzic się na jego pomniejszenie. Dobrze, że ubierasz się w zaciasne rzeczy bo wtedy widac lepiej, że jesteś gruba. Tak miała jej powiedzieć? Wszyscy chyba wiemy, że kazda kobieta, i ta młoda i ta stara chce się podobać. Trzeba szukac sposobu na to, żeby wyeksponować to co jeste atutem każdej dziewczyny (kobiety) a trochę ztuszować to co jest jej mankamentem. I do jednego jestm przekonana, że uśmiech i pewność siebie często poprawia wizerunek każdego. A szczupłość, mały biust czy smukła sylwetka nie jest gwarantem powodzenia.
A
Anna
13 grudnia 2010, 15:00
Deonie opamietaj się i nie siej nienawiści w komentarzach. Może warto się dowiedzieć dlaczego JP2 a wcześniej Wojtyła obdarzał ją takim zaufaniem i jaka pełniła rolę (przeczytaj Beskidzkie rekolekcje)
A
Ania
13 grudnia 2010, 14:56
To bardzo kiepski artykuł, obojętnie kto go napisał. Spłycający problemy nastolatek, pokazujący zły stosunek terapeuty do pacjenta, zniechęcający do poszukiwania profesjonalnej pomocy. Mam tylko nadzieję, że nikomu bardzo nie zaszkodzi.
J
joan
13 grudnia 2010, 11:43
Jeżeli wszystkie dziewczęta będą miały wygląd i sylwetkę top modelek, to z kim będą się umawiać piegowaci i zakompleksieni chłopcy, którzy chcą znaleźć dziewczynę na swoją miarę To się umówisz z top modelką. Jeżeli się polubicie. A dlaczegóż to ludzie mają się dobierać wg urody? Chciałbyś dziewczynę, która umawia się z Tobą dlatego, że dla innych jest za brzydka? To niedobre podejście.
P
piegus
13 grudnia 2010, 10:34
 Jeżeli wszystkie dziewczęta będą miały wygląd i sylwetkę top modelek, to z kim będą się umawiać piegowaci i zakompleksieni chłopcy, którzy chcą znaleźć dziewczynę na swoją miarę
E
effa
13 grudnia 2010, 10:22
~znamżycie - świetnie skomentowane...........Jedna rozmowa nie załtwi problemu i terapia dla całej rodzinki może tu coś pomóc. "Grzecznych dziewczynek" ze sztucznym uśmiechem "dygających" nóżką, myśle że mamy dosyć i to właśnie w pokoleniu mamusi tej dziewczyny....... Warto zakończyć ten "rytualny taniec" jak napisano w miesięczniku W DRODZE i nie przenosić swoich zaróno traumatycznych przeżyć, ani maseczek uśmiechu na kolejne pokolenie..........bo to niestety do niczego dobrego nie prowadzi. Trzeba raczej młodym ludziom pomóc, jak akceptować siebie i potem jak uwalniać się ood mamusi..............a to najtrudniejsze chyba........... Tylko prawda wyzwala, więc pokazać trzeba, ze można żyć prawdziwie ze swoimi wszystkimi emocjami i jakie owoce to przynosi..........
:
:-)
13 grudnia 2010, 10:12
Doradzać dziewczynie z dużym biustem obszerne bluzki i długie spódnice to robic z niej klasyczną oazową sierotę z lat 80-tych albo...nieprzymierzając betonowego słonia. Sama mam duży biust. Dziwczyno-kobietko, w żadnym razie tak się nie ubieraj!!! Tuniki dopasowane z biuście ( no nie żeby zaciasne) , puszczone luźno bod linią biustu, spadające do połowy ud i spodnie- byle nie zwężane. ( a też kiedyś chodziłam w luźnych swetrach i długich spódnicach- zaręczam, że to nie dla nas.) Zupa, masz rację, wcale obszerne ciuchy nie tuszują nadmiaru tuszczyku. Miałam ten problem w dzieciństwie, posłuchałam niestety rady starszych i mądrzejszych (rodziców) wieć oprócz tego, że dzieciaki smiały się z nadwagi to kpiły jeszcze, że jestem w ciąży...  swoją drogą dzieciaki potrafią być potworkami, zresztą dorosłe osoby też robiły głupie żarty z mojej sylwetki. Tak iwęc nie żądne; bo ty jesteś nadąsana, śmiej isę razem z nimi, bo wyśmiewanie czyjegoś wyglądu to prymitywizm, nie ma potrzeby dołączać się do tego. Własną osobę też trzeba szanować.
Z
znamżycie
13 grudnia 2010, 10:04
 Czy dlatego że P. Półtawska była w obozie i przyjaźniła się z Janem Pawłem II ma już patent na mądrość???? Bo to Półtawska? Pochodzę z miejscowości wysiedlonej przez Hitlerowców - tu co druga starsza osoba przeżyła Oświęcim! Czy to znaczy, że to wszystko są ludzie mądrzy i wrażliwi? Nie, są rożni. Tak naprawdę nie wiemy jaka była ta rozmowa i ta dziewczyna. Z tego artykułu wynika niewiele. Chyba rozmawiała z nią jednak dłużej niż 2 minuty, a mniej więcej tyle zajęłoby wypowiedzenie tego dialogu. To słaby artykuł. Miała być bajeczka z morałem dla grzecznych dziewczynek, które chodzą w spódniczkach za kolanko i uśmiechają się dołeczkami w buzi. Ale morał jest toporny, bajeczka banalna. Osoba Autorki nic tu nie wnosi. A ludzie są różni. Może warto dziewoją potrząsnąć? Jak jej mamunia wszystko dostarcza na tacy łącznie z promocją z matmy? Śmieją sie z niej bo przerosła wszystkich o głowę a jeszcze repetuje, pewnie z innych przedmiotów tez genialna nie jest, nie ma czym imponować. Tu by sie przydała terapia calej rodzinki, bo szkoda w sumie tej dziewczyny. Bo nie jest ona do końca swojej głupocie winna. Sądzę też że tak bedzie suszyć głowę mamuni, że ta w końcy wysperla te pieniądze na operację dla córci. A córcia ją zrobi i dalej bedzie nieszczęśliwa.
S
syriusz7
12 grudnia 2010, 17:05
Tak się nie powinno doradzać!!! Autorka podała dobry przykład, ale wywołała w dziewczynie poczucie winy i wstyd. Dlaczego obarczyła dziewczynę kolejnym obciążeniem psychicznym? Przecież dało się to zrobić inaczej. Np. powiedzieć, że pragnienie bycia piękną jest naturalne u każdej dziewczyny. Dać jej takie ćwiczenie żeby znalazła w sobie 10 rzeczy, które się jej podobaja... itd. itp. Takim zachowaniem pani Wanda może zrobić wiele złego...
Z
zupa
12 grudnia 2010, 16:32
Jak mało dowiedziałam się z tego  tekstu o dziewczynia, a jak dużo o gustach esttycznych i tarumach Pani Autorki.Czy to nie daje do myslenia???Jakże innym psychiatrą był Kępiński...no ale dystansował się od katolicyzmu... A na marginiesie: Doradzać dziewczynie z dużym biustem obszerne bluzki i długie spódnice to robic z niej klasyczną oazową sierotę z lat 80-tych albo...nieprzymierzając betonowego słonia. Sama mam duży biust. Dziwczyno-kobietko, w żadnym razie tak się nie ubieraj!!! Tuniki dopasowane z biuście ( no nie żeby zaciasne) , puszczone luźno bod linią biustu, spadające do połowy ud i spodnie- byle nie zwężane. Do tego ładny fryz i...jesteś boginią;)))))) od razu poczujesz sie lepiej ( a też kiedyś chodziłam w luźnych swetrach i długich spódnicach- zaręczam, że to nie dla nas.) 
H
hanka
12 grudnia 2010, 15:50
Najlepiej przypiąc łatkę "Pani Wanda wielkim psychiatrą jest" i heja...na młodzież...tudzież paciorki do każdego tekstu. Znam ludzi po wielkich tarumach, u których zaowowcowało to delikatnością i zrozumieniem....Ja rozumiem, że człowiek po przejściach może się zirytować problemem z wielkością piersi ale....niech chodziać ma na tyle dystansu do samego siebie by nie drukowac tego jako rozmowy wzorcowej....piękno jest wartością do której każdy tęskni a uwidacznia się to nawet w tak "prymitywnych problemach"> I naprawdę mozna było tę rowmowę poprowadzić w innym kierunku a nie...dołączać do grona wysmiewających się z dziwczyny. Odzywa sie jak zwykle oceniającą-wartościujący styl bycia chrześcijań...brrr..Biedny Pan Jezus......
E
ela
12 grudnia 2010, 11:02
Anno, ja myslę, że więszkość osób wie kim jest W. Półtawska, ale ta wiedza nie ma wpływu na to jak odbieramy tę historię opisaną w tekście.
A
Anna
12 grudnia 2010, 08:03
Do "Szalom". Mozna przeczytac np." Beskidzkie rekolekcje" Wandy Półtawskiej. I wszystko będzie widaomo.
A
Ania
12 grudnia 2010, 07:40
Starsza osoba, obojętnie - kobieta czy mężczyzna, która przeżyła wiele traum, wyrobiła sobie gruba skórę i kanciasty charakter, siłą rzeczy nie zrozumie młodego człowieka, który ma zupełnie inne problemy niż miał kiedyś ów "terapeuta". Dla wrażliwej młodzieży nalezy szukać psychologów miłych, zdolnych do epatii i w wieku najpóźniej średnim. Bo jaka korzyść z tego, że pani zgromi i wykpi dziewczynę, jeśli jej to w niczym nie pdniesie na duchu? Najwyżej niektórzy czytelnicy będą mieli satysfakcję, że oto próżnej dziewusze się oberwało, dobrze jej tak, bo chciała wyglądać lepiej niż aktualnie. Przecież pani Wanda wcale nie wykpiła tej dziewczyny! Moim zdaniem podeszła do niej z dużym zrozumieniem. A młodzi ludzie bywają bardzo różni i niekoniecznie lubią, by się obchodzić z nimi jak z jajkiem... pracuję z młodzieżą i to właśnie widzę - młody człowiek potrzebuje szacunku, zrozumienia i... jasnego autorytetu, jasnego pokazania granic, a nie chodzenia wokół niego na palcach!
.
.
12 grudnia 2010, 01:35
@:-) Przepraszam, ale pani Wanda nie jest psychologiem. Sprawdziłam, zgadza się. Ale za to jest psychiatrą.
:
:-)
12 grudnia 2010, 01:16
Przepraszam, ale pani Wanda nie jest psychologiem.
.
.
12 grudnia 2010, 00:39
Starsza osoba, obojętnie - kobieta czy mężczyzna, która przeżyła wiele traum, wyrobiła sobie gruba skórę i kanciasty charakter, siłą rzeczy nie zrozumie młodego człowieka, który ma zupełnie inne problemy niż miał kiedyś ów "terapeuta". Dla wrażliwej młodzieży nalezy szukać psychologów miłych, zdolnych do epatii i w wieku najpóźniej średnim. Bo jaka korzyść z tego, że pani zgromi i wykpi dziewczynę, jeśli jej to w niczym nie pdniesie na duchu? Najwyżej niektórzy czytelnicy będą mieli satysfakcję, że oto próżnej dziewusze się oberwało, dobrze jej tak, bo chciała wyglądać lepiej niż aktualnie. A tu nie chodzi tylko o wygląd, dziewczyna wyartykułowała jasno, że jest wysmiewana przez rówiesników. W wieku nastoletnim akceptacja otoczenia ma ogromne znaczenie dla samopoczucia psychicznego a nawet dla późniejszego rozwoju. Psycholog powinien o tym wiedzieć a nie z przyjemnością dla siebie pogrążać pacjenta jeszcze bardziej. Wiecej zrozumienia dla ludzi w różnych sytuacjach i na różnych etapach życiowych, gdyż między innymi ono stanowi o miłości bliźniego, jaką przykazał nam praktykować Jezus Chrystus.
E
ela
11 grudnia 2010, 23:58
Jeżeli się czuje, że ktoś nas akceptuje takim jakim jestem, to jest szansa na wyjście z trudności, punkt odbicia. I pewnie coś takiego zaistniało w tym spotkaniu. Być może tak się stało- tego nie wiemy. Każdy jest inny, na każdego może zadziałać inna terpia. Moim zdaniem jednak dosyć ryzykowne jest rozwiązywanie takiego problemu poprzez częściowe przerzucanie winy na pokrzywdzonego (rzekome objadanie się cukierkami) czy też banalne rady- smiej się sama z siebie, to oni przestaną. Wysmiewanie czyjegoś wyglądu jest naganne i to powinno być wyraźnie powiedziane.
B
b.
11 grudnia 2010, 23:24
dr Półtawska była w moim mieście, bardzo żałuję że nie mogłam wysłuchać jej wystąpienia. Chciałabym ją spotkać.   Słucha się osób, które są spójne w słowie i zachowaniu, one wzbudzają szacunek. A wówczas nawet trudne słowa  trafiają do "chorego", czyż nie? Dla osoby postronnej mogą się wydawać dziwaczne, ale nie nam miały pomóc, tylko tej dziewczynie. Pomóc zobaczyć problem z zewnątrz. Jeżeli się czuje, że ktoś nas akceptuje takim jakim jestem, to jest szansa na wyjście z trudności, punkt odbicia. I pewnie coś takiego zaistniało w tym spotkaniu.
O
Ola
11 grudnia 2010, 22:36
Przepraszam za uwagę, ale gdyby Pan Jezus tak "delikatnie" napominał,  zamiast z zachętą i uleczonym zranieniem, odeszłabym załamana z pogłębioną raną. Postawa naburmuszonej nastolatki i drastyczne wspomnienia wywołały u Pani negatywne emocje, ale nastoletni wiek i problemy dziewczyn w tym wieku takie właśnie są. Dodatkowo szydzenie innych znane jest  jedynie Jemu i ludziom, na których dopuszcza podobne cierpienia. Nawet niektórzy Święci, uginali się pod ciężarem zniewag. Pan brzydzi się szydercami, wiele jest o tym w Piśmie Świętym. Dlatego warto móić osobom, które spotyka krzywda ze strony języka innych ludzi, zeby modlili się za swoich prześladowców, to ich uświęci, a Pan prędko pośpieszy im z pomocą, miłuje bowiem tych, co dobrze czynią. Rada, by się śmiałą sama z siebie, nie jest zbyt trafna, bo byłaby akceptacją i swego rodzaju przyzwoleniem na zadawanie cierpienia, które jest GRZECHEM. Nikt nie dał im takiego prawa. A trzeba być bliźnim również dla siebie. Zabawa cudzym kosztem nie pochodzi od Pana. Opłakiwanie swoich słabości, nie śmianie się - Pan wskazywał jako dobrą postawę. Zdrowa miłośc własna jest warunkiem miłości Boga i bliźniego. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu jest grzechem, natomiast nałóg jedzenia już chorobą, u której podstaw leżą głębsze problemy. Porada, której Pani udzieliła, mogła zawstydzić i upokorzyć.  Problem ludzi z nadwagą w głownej mierze wynika z tego, ze ludzie stosują stereotyp leniucha i obżartucha. "W końcu z powietrza się nie tyje". Jeszcze większy problem, iż choć to nie zawsze jest prawdą, osoby otyłe nauczyły same się tak oceniać.  Następnym razem radzę poradzić modlitwę do Pana, aby Sam pomógł takiej osobie, jeśli czegoś nie rozumiemy do końca. Sam PAn niech będzie Sędzią i Pocieszycielem, a także Lekarzem i Doradcą. Szczęść Boże
E
ela
11 grudnia 2010, 21:17
To, że ktoś jest okrągły to nie znaczy, że je cukiekri przed telewizorem zmaist wędrować. Czasem bywa zupełnie odwrotnie, na pewno zdrowy tryb życia jest ważny ale w pierwszej kolejności skłonności danego organizmu. Poza tym oczywiście trzeba młodzieży wpajać, jak patrzeć na bliźniego, ale to długi proces, a z niej się smieją już teraz i trzeba dać je wsparcie, zrozmieć ją. Łatwo powiedzieć, że ma się usmiechać i coś- tam. Kiedy dziewczyna wie, że się podoba, to i uśmiecha się chętniej, i ma więcej wdzięku. Na pewno są dziewczyny mniej urodziwe a bardzo pogodne i sympatyczne, że tym dodają sobie wdzięku, ale trzeba też zrozumieć takie przypadki. Czasami to napiętnowanie otoczenia przygniata, czasem nie wiadomo co było pierwsze: jej naburmuszenie i drwiny kolegów, czy najpierw brak akceptacji i stąd jej wycofanie. Napiętnowanie "innych' w naszym społeczeństwie to ważny problem, trzeba rozwiązywać go kompleksowo, wychowywać młodzież ale w indywidualnych przypadkach starać się zrozmieć, a nie traktować dziewczynę jakby jakieś cuda wymyslała.
D
DNA
11 grudnia 2010, 21:15
 Co za kategoryczne stwierdzenie. A skąd to autor wie na pewno, że każda? To jakieś szkodliwe uogólnienie.
A
Anna
11 grudnia 2010, 19:54
No ale dalej milczenie na temat kim jest i jaką rolę pełniła dr Półtawska. Ocena o. Dariusza tak wybitnej osoby, mimo że pozytywna, wydaje się niestosowna. Kto INNY ja oceniał
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2010, 19:50
A mnie się tekst zasadniczo podobał. Chociaż to prawda, że między tą dziewczyną a panią Półtawską jest pewnego rodzaju przepaść, przepaść dojrzałości. Już nie raz zauważyłem, że osoby, które przeszły przez obozy koncentracyjną mają w sobie znacznie więcej wolności i nie obawiają się, co też inni powiedzą, jak zareagują na ich słowa. Myślę tutaj też o kard. Kozłowieckim czy W. Bartoszewskim. Po prostu mówią co rzeczywiście myślą. Problem w tym, że to, co dla dr Półtawskiej jest oczywiste, bo ona to już wszystko "przerobiła", dla owej dziewczyny wciąż jest problemem. Pytanie, czy należy taką taktykę stosować w terapii? Tak i nie. Czasem mam wrażenie, że jedynie nazwanie czegoś po imieniu, pewien wstrząs może rzeczywiście pomóc człowiekowi, zamiast kluczenia i, jak to pewnego razu ujęła dyrektorka jednego z warszawskich hospicjów, "miziania", czyli takiego taniego pocieszania, z którego nic nie wynika. Ale terapia wstrząsowa nie działa na każdego. Zazwyczaj zmiany wymagają czasu. W każdym bądź razie podoba mi się ta bezpośrodniość pani Półtawskiej
A
Anna
11 grudnia 2010, 19:17
Gratuluję moderacji. "Wspaniałe" komentarze na temat dr. Półtawskiej. Chyba nie wiedzą jednak o kim piszą. Może by Deon zareagował i wyjaśnił kim jest dr Wanda Półtawska
K
kiki
11 grudnia 2010, 19:13
Kobieta chyba chciała się wygadać.Niie wiem kto tu komu robił sesje.Rozmawiałm kiedyś z taką panią psycholog...w okresie dojrzewania...Przez całą godzinę dowiedziała się jakie skończyła szkoły, jakie miała problemy w dziciństwie, co sądzi na temat chudych i grubych, wegetarian, buddyztów i...dentystów
M
miksa
11 grudnia 2010, 19:10
Ale głupia terapeutka....pewnie nigdy nie miała za duzych piersi...wiem że to nie problem - z perspektywy wieku, ale ta dziwczyna nie była w obozie koncentracyjnym i najzwyczajniej w swiecie krępuje się swojej kobiecości, co w tym wieku wypada delikatnie zrozumieć a nie zarażać swoimi obsesjami dot. obozu...sorki....może nie w tej sytuacji z argumentami takiego kalibru.....