Przepis na udane ojcostwo

Wszystko, czego potrzebowałem, to przytulić się do mojego dziecka (fot. theloushe)
Daniel W Driscoll / slo

Refleksja o ojcostwie nie wyszła spod pióra eksperta. Napisał je tatuś i mąż, który pragnie odkryć znaczenie tego nowego wymiaru życia, naznaczonego przez ojcostwo. Często nie jest to łatwe...

"Nie był mi już potrzebny wyjazd na weekend ani wolny czas, nie musiałem szaleć na snowboardowej desce. Wszystko, czego potrzebowałem, to przytulić się do mojego dziecka i zagłębić się w miłości, która mnie stworzyła i wciąż nie przestaje formować we mnie tego, kim jestem."

Z Jimem straciłem kontakt jakiś czas temu. Kiedyś obaj mogliśmy liczyć na wzajemną przyjaźń i wsparcie. Jim się nie ożenił i nie miał dzieci. Często, żartując, spieraliśmy się o to, komu w życiu bardziej się powiodło. On wyczekiwał dnia, kiedy będzie miał własne dzieci, ja zaś tęskniłem za czasem, gdy będę mógł iść do kina wtedy, gdy przyjdzie mi ochota. Jim lubił słuchać opowiadań o moich dzieciach, ja o jego weekendach spędzonych za miastem. On był przekonany, że wspaniale jest móc opiekować się maluchami, ja zaś uważałem, że godne pozazdroszczenia jest to, że zawsze może potrenować przed startem w biegu maratońskim. On w swoim ogrodzie zainstalował basen, ja kupiłem huśtawkę. Jim zawsze pamiętał o prezentach dla naszych dzieci na Boże Narodzenie, a ja myślałem, że są one wyrazem jego pragnienia, aby mieć coś więcej, niż posiada. Dobrze wiedziałem, czym jest to pragnienie, przecież ja sam myślałem z zazdrością, że Jim jest człowiekiem niezależnym. Ja także chciałem czegoś więcej, chciałem czegoś innego, niż miałem.

DEON.PL POLECA

Nasza przyjaźń osłabła, gdy odnalazł prawdziwą miłość. Nie miał już czasu, aby słuchać opowiadań o bezsennych nocach, o ospie i o zabawach w parku, po którym biegały dzieci. Teraz jego życie pełne było uniesień i uroków. Pamiętam, że gdy raz rozmawiałem z nim w czwartek po południu, spieszył się, ponieważ czwartki to był "jego szczęśliwy czas". "Aha - pomyślałem - wiem, co to oznacza". Jeśli przyjdzie mu taki kaprys, będzie uprawiał snowboard albo kupi nowy rower. Był czas, że i ja tak żyłem, choć teraz praktycznie już o tym zapomniałem. Życie Jima to trąba powietrzna, pełna różnorakich zajęć. Moje życie zbudowane było na pieluchach i bajkach Disneya. Uczucie Jima zaowocowało odkryciem nowego wymiaru życia, ja sam zaś odczułem wtedy, że brakuje mi tych czasów, kiedy on uważał, że pieluchy i Disney to coś fascynującego.

Teraz to jemu powodziło się lepiej. Jim nie interesował się już tym, co dzieje się u mnie. Już nie zazdrościł mi mojego życia, lecz ja, choć nie chciałem, aby tak było, wciąż mu zazdrościłem.

Doświadczenie przyjaźni z Jimem pozwoliło mi spojrzeć na całe moje życie tak, jak nigdy do tej pory. Wszystko to, czego kiedykolwiek pragnąłem, spełniło się: ożeniłem się z kobietą, którą kochałem, i z tej miłości przyszła na świat czwórka dzieci. Teraz jednak widziałem pewne słabe punkty całej tej sytuacji i czułem, że jestem zmęczony. Niewiele miałem czasu, aby porozmawiać z Felicją, bo wszystko kręciło się wokół dzieci. Jeśli rozmawialiśmy, to najczęściej o nich. Bezsenne noce wydawały się coraz dłuższe, a ja stałem się mniej cierpliwy w ciągu dnia. Jedną z zabawnych rzeczy, która przydarzyła mi się jako tatusiowi, jest to, że byłem zmuszony spać nie w swoim łóżku.

Z całkiem naturalnej ludzkiej ciekawości można zapytać, co zmusiło mnie do dokonania takiego wyboru? Być może czymś normalnym byłoby pragnienie zachowania odrobiny wolności, więcej niezależności i trochę mniej odpowiedzialności? Może było to całkiem naturalne i normalne, mnie to jednak nie odpowiadało. Potrzebowałem, aby mi przypominać, do czego sam wobec siebie mam prawo. Potrzebowałem czegoś, co uzmysłowiłoby mi raz jeszcze, jak wielki jest ten dar, który został mi dany. Tym czymś, co wkrótce dało mi tę świadomość, stały się łzy mojej córki, wypłakane gdzieś o północy.

Wołanie z pokoju Klary stało się dla mnie doświadczeniem obecności Boga, który zawiesił gwiazdy na swoim miejscu, nakazał ziemi wydać życie i umieścił to dzieciątko w naszym świecie. Klara płacząc, nie potrafiła mi powiedzieć, czego właściwie chce. Przebrnąłem przez całą listę niezwykłych potrzeb: dać jej zabawkę, kubek wody, poprawić jej kocyk, otworzyć drzwi albo je zamknąć, zaśpiewać coś, przynieść nocnik - nie chodziło o żadną z tych rzeczy. Nie potrafiła powiedzieć, o co jej chodzi lub czego potrzebuje. Po prostu płakała. W końcu zapytałem: "Klaro, może chcesz, abym położył się razem z tobą?". Kiwając głową, podniosła koc i zrobiła mi miejsce.

Położyłem się obok niej, szukając miejsca pomiędzy książkami i pluszowymi zwierzętami i starając się zmieścić pod jej kocykiem. Klara popatrzyła na mnie i uśmiechając się położyła rękę na mojej piersi, głowę oparła o moje ramię i natychmiast twardo zasnęła. Zrobiło się cicho. Felicja i Liam spali w naszym łóżku, Patryk i Jim w swoim pokoju, gwiazdy wróciły na swoje miejsce, niebiosa i ziemia złączyły się ze sobą tak, jak to powinno być zawsze, a Klara równo oddychała. W tej chwili ogarnął mnie spokój, poczucie jedności i pewność obecności Boga, który otaczał mnie miłością od początku czasów i którego miłość wcieliła się teraz w tych wszystkich, którzy spali w moim domu.

Nie był mi już potrzebny wyjazd na weekend ani wolny czas, nie musiałem szaleć na snowboardowej desce. Wszystko, czego potrzebowałem, to przytulić się do mojego dziecka i zagłębić się w miłości, która mnie stworzyła i wciąż nie przestaje formować we mnie tego, kim jestem.

Zawsze będę pamiętał Jima, nie tylko dlatego, że znaliśmy się od dawna, że pomógł mi (aczkolwiek nieświadomie) nawiązać nowe relacje z rodziną, którą kocham. Takie olśnienie przychodzi nagle, często z najmniej spodziewanej strony. Obecność Jima w moim życiu sprowokowała pytanie. Klara zawołała mnie tej nocy, aby na to pytanie udzielić jasnej odpowiedzi. Problem dotyczył wartości w moim życiu i mądrości dokonanych wyborów. Odpowiedzią było zawierzenie. Tej nocy byłem jak Samuel, który posłyszał głos Boga, wzywający go do świątyni. To mogło dokonać się dopiero wtedy, gdy byłem w stanie powiedzieć: "Mów, Panie, bo sługa twój słucha", tedy właśnie rozpoznałem ten głos.

Fragment pochodzi z książki: Tacierzyństwo. Zostaniesz tatusiem i wszystko się zmienia - Daniel W Driscoll

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Przepis na udane ojcostwo
Komentarze (5)
T2
Tom 23
11 lutego 2014, 12:16
Dziękuje za świadectwo! 
Q
Q1
24 czerwca 2013, 23:21
widze haslo tacierzynstwo i juz mnie wstrzasa - macierzynstwo w spodniach, fuj
S
s.Klara
23 czerwca 2013, 13:52
Piękne.
Jurek
5 stycznia 2010, 09:01
Jedno z większych wyzwań współczesnego świata - być OJCEM
B
Bumi
5 stycznia 2010, 00:29
Piękna hisotoria! To jest własnie szczęscie- nie pieniądze, pozycja społeczna, czy model auta którym jeżdzisz, ale własnie poczucie, ze to Miłość jest najgłębszym sensem naszego życia! Chciałabym, zeby kiedyś mój  przyszły mąż też postrzegał szczęscie w taki sposób:)