Samotny jak pluszak...

Czy zabawki muszą przejąć funkcję przyjaciół i powierników? (fot. jolien_vallins)
M. Nawrocka / slo

Pokoje współczesnych dzieci często toną w stertach zabawek. Jeśli dziecko nauczono dbać o względny porządek – jego pokój tonie w pudełkach z poukładanymi zabawkami. Tak czy owak – tonie.

Cywilizacja śmiecia wdziera się więc do dziecięcego świata z nie mniejszą skutecznością niż do świata dorosłych. Góry nikomu niepotrzebnych przedmiotów piętrzą się wokół, odgradzając nas nie tylko od okien i świeżego powietrza, ale przede wszystkim od siebie nawzajem. Łatwiej bowiem brak serdeczności, ochoty na wspólne przebywanie czy rozmowę zastąpić kolejnym podarunkiem (zabawką), niż przełamać własną niechęć do ofiarowania prezentu znacznie cenniejszego: siebie i swojego czasu. „Nie mam czasu”, „jestem zmęczony”, „później”, „za chwilę”, „nie teraz”, „daj mi spokój”, „zajmij się czymś”, „pobaw się sam”… Ile razy nasze dzieci słyszą codziennie podobny komunikat? Aż dziw bierze, że nie zniechęcają się mimo to i że wciąż jeszcze mają nadzieję na wolne pięć minut dziennie, które zapracowani mamusia i tatuś wygospodarują wreszcie w biegu między programem publicystycznym a serialem. Można by nawet przewrotnie stwierdzić, że wydłużający się wciąż czas emitowania reklam telewizyjnych sprzyja pogłębianiu więzi rodzinnych. Bo im więcej nudnych i hałaśliwych reklam, tym chętniej dorośli odrywają wzrok od odbiornika. I jest to wreszcie sprzyjająca chwila, żeby tata odpowiedział na pytanie zadane mu przez syna dwie godziny temu, a mama przypomniała sobie o córce, która rano miała finał szkolnego konkursu recytatorskiego.

W domu, w którym czas jest towarem najściślej przez rodziców reglamentowanym, zabawki muszą przejąć funkcję przyjaciół i powierników. Wtedy zwykły pluszowy miś, który normalnie byłby przytulanką do poduszki albo raz na jakiś czas bohaterem wesołej zabawy w dziecięcym pokoju, staje się substytutem relacji społecznych dla samotnego dziecka. Zastępuje nie tylko mamę, która aktywna zawodowo i dźwigająca na barkach ciężar prowadzenia całego domu psychicznie i fizycznie „wysiada” z powodu nadmiaru sensownych i bezsensownych obowiązków. Zastępuje tatę – przewodnika po świecie przygody i twórczej zabawy. Ale zastępuje również brata lub siostrę, którzy z różnych powodów nigdy się nie urodzili. Pełne zabawek pokoje „jedynaków z wyboru” to chyba jedne z najsmutniejszych dziecięcych pokoi. Konkurować z nimi w smutku i osamotnieniu mogą tylko trzeszczące w szwach bawialnie domów dziecka, wypełnione po brzegi klockami, lalkami, grami planszowymi i samochodzikami z bożonarodzeniowych darów firm i ofiarodawców z gestem.

Co więc zrobić ze stosem nikomu niepotrzebnych zabawek z dziecięcego pokoju? Pozostawić ukochane i niezbędne, a ładne i edukacyjne oddać tym, którzy są pewni, że ich potrzebują, brzydkie i dziwaczne natomiast wrzucić do pojemników na surowce wtórne. Przewietrzony w ten sposób dziecięcy pokój zyska przestrzeń i światło, a my zyskamy czas, który regularnie marnowaliśmy na robienie syzyfowej pracy: porządku w tej stercie. A co zrobić z odzyskanym czasem? Na to pytanie najchętniej odpowiedzą nam dzieci…

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Samotny jak pluszak...
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.