To jest złe, tak nie wolno...

Rodzice, wychowując dziecko, są z nim w nieustannym dialogu (fot. jellywatson/flickr.com)
Wanda Papugowa / slo

Stosunek dziecka do wartości kształtuje się w kontekście relacji społecznych z osobami znaczącymi, a szczególnie relacji, które mają podłoże uczuciowe. Matka i ojciec - osoby dla dziecka najważniejsze − wprowadzają dziecko w obszar, który dla nich samych jest ważny: w swój świat wartości.

Relacja między rodzicami a dzieckiem wyznacza sposób komunikacji, odnoszenia się do dziecka, nazywania zachowań dziecięcych, zwracania uwagi, wydawania poleceń, karcenia, nagradzania. Z płaszczyzny tej relacji, która w rodzinie jest zarówno hierarchiczną jak i pełną uczuć, możliwe jest przekazywanie i przyswajanie wartości na bazie mechanizmów identyfikacji, naśladowania i modelowania.

DEON.PL POLECA

Rodzice, wychowując dziecko, są z nim w nieustannym dialogu. Przekazują uwagi krytyczne, oceny pozytywne, pozostają z dzieckiem w przestrzeni nieustannej konwersacji. Formułowanie ocen odbywa się na bazie własnego systemu wartości, a wyrażanie własnego stanowiska to proces wartościowania. Według definicji Jadwigi Puzyniny polega on na "stwierdzeniu, jakie wartości pozytywne i negatywne właściwe są, zdaniem osoby wartościującej - danym cechom, zachowaniom, stanom rzeczy, pośrednio przedmiotom". Tak więc każde stwierdzenia matki: " to jest złe, to dobre, ładne, tego nie lubię, to mi się podoba", wynikają z jej preferencji, z własnego systemu wartości, który na drodze komunikacji przekazuje dziecku.

Wartościujące komunikaty, wynikające z intencji wychowawczych, przyjmowane są przez dziecko jako oczywiste, bezwarunkowe, bo umocowane w autorytecie osób znaczących. Dzieciństwo naznaczone jest naturalnym podporządkowaniem, co oznacza, ze sądy wartościujące wypowiadane przez dorosłych są przyjmowane przez dziecko jak prawa o absolutnym charakterze. Informacja matki, która brzmi "jesteś grzeczny" znaczy dla dziecka również: "jestem dobry". Informacja o nieposłuszeństwie rozumiana jest jako "jestem zły". Rozwój moralny w czasie dzieciństwa, nazywany fazą realizmu moralnego, cechuje się brakiem rozumienia intencji i przyjmowaniem zasad moralnych w sposób konkretny, gdyż konkretność jest cechą myślenia małego dziecka.

Mały człowiek zna świat tylko tak, jak go widzi, słyszy, dotyka. Wartościowanie przyjmuje więc automatycznie, bezrefleksyjnie, a często jak nakaz. U małego dziecka nie budzi sprzeciwu nawet kłamstwo dorosłego, bo nie kwestionuje ono tego, co mówi dorosły, a ufność, jaką obdarza matkę i ojca, jest istotna dla formowania zrębów osobowości.

Wszelkie informacje wartościujące, płynące z ust dorosłego, mają dla dziecka poważne znaczenie. Są niezbędne dla uporządkowania dziecięcego świata i utrzymania poczucia bezpieczeństwa. Jednoznaczne komunikaty "to jest złe, tak nie wolno, zakazuję, nie zgadzam się", wkomponowane w kontekst, który związany jest z zagrożeniem, są dla dziecka wsparciem i uczą go rozstrzygnięć moralnych. Wychowując dziecko warto mieć na uwadze ten aspekt procesu wartościowania. Kiedy w ślad za negatywną oceną pojawia się zakaz, dziecko wchodzi w świat zasad moralnych, otwiera się przed nim wyższy etap rozwoju. Informacje wartościujące nie ograniczają się do negatywnych sądów. Zachwyt nauczycielki, jej uznanie dla poprawnie wykonanego zadania jest zarówno okazją do przyjmowania jej poglądu na piękno, jak i działa jako uznanie dla autora. "Skoro to, co zrobiłem, podoba się mojej pani, to ja się jej podobam". Uznanie osoby znaczącej wpływa istotnie na kształtowanie poczucia własnej wartości.

Wartościowania uczy się więc dziecko w procesie socjalizacji, a szczególną rolę mają w tym uczeniu znaczące osoby dorosłe. Matka, ojciec, nauczycielka w przedszkolu przekazują wartości, które dla nich są istotne, a które ujawniają się w ich stosunku do świata, aktywności, tworzeniu relacji, wypowiadanych sądach, a więc w różnorodnych przejawach codziennego życia. Drogą identyfikacji z najbliższą osobą znaczącą dziecko przejmuje podstawowe schematy funkcjonowania. Naśladuje w zabawie zachowanie wartościujące, a potem wybiórczo stosuje rozwiązania podpatrzone u kogoś, kto stanowi model. Wartościowanie i wychowywanie dzieją się równocześnie. Wprowadzanie w świat wartości nie odbywa się jednak drogą moralizowania i wykładu, ani przez zapisanie wzniosłego tematu lekcji, ale poprzez konkretne zachowania, w których osoba dorosła podejmuje działania rozstrzygające, oceniające, kształtujące wrażliwość estetyczną i moralną. Poprzez swoje zachowanie jest dla dziecka wzorem, modelem, autorytetem, a równocześnie przyczynia się do tworzenia fundamentu jego tożsamości.

Dzieciństwo jest okresem, w którym kształtują się istotne elementy osobowości. Według koncepcji badaczy rozwoju: Lwa S. Wygotskiego i Erika Eriksona, człowiek w konfrontacji ze światem doświadcza wielu kryzysów, które ujawniają się stanem napięcia wywołanym rozbieżnością pomiędzy wymaganiami otoczenia a własnymi możliwościami. W efekcie redukcji tego napięcia nabywamy nowe umiejętności pozwalające na dostosowywanie się do otoczenia.

Około 2-3 roku życia dziecko uczy się samodzielnej obsługi i zarazem doświadcza wielu porażek. Pojawia się poczucie wstydu, ale i autonomii. Przejście, z pomocą dorosłego, przez to stadium kształtuje poczucie własnej odrębności i samokontroli. Ważny to okres w życiu dla kształtowania zrębów osobowości i pierwszych odruchów sumienia istotnego dla procesu wartościowania i rozwoju moralnego.

Około 4. roku życia, kiedy inicjatywa dziecięca rozwija się intensywnie, dziecko popada często w konflikty i zaczyna przeżywać poczucie winy - również bardzo istotne dla umiejętności oceny własnego postępowania, kształtowania przejawów zadośćuczynienia i późniejszej refleksji nad sobą. W tym kontekście kształtują się początki sumienia, które u dziecka może być prymitywne, okrutne, bezkompromisowe. Jeśli dorośli włączą się w to stadium z własnym okrucieństwem lub przesadną surowością, mogą odwrócić uwagę od potencjalnego dobra, a skierować dziecko ku moralności utożsamianej z siłą i ograniczaniem.

Stosunek do samego siebie, poczucie własnej wartości, kształtowanie stosunku do świata - wszystko to dzieje się w kontekście społecznych oddziaływań. Niemożliwe jest ujęcie tożsamości wyłącznie na gruncie psychologii czy socjologii. Dziedziny te pomijają najważniejszy fakt, iż człowiek leży w jakiejś orientacji względem dobra, posiada orientację moralną. Orientacja ta wyznacza jego tożsamość, czyniąc go podmiotem, a nie przedmiotem.

Według opinii współczesnego filozofa Charlesa Taylora, osoba ludzka kreuje swoją tożsamość w dialogu, w społecznej przestrzeni ciągłej konwersacji. "Istota ludzka w nieunikniony sposób egzystuje w przestrzeni kwestii etycznych, nie może uniknąć oceniania siebie w relacji do pewnych standardów. Uciec od wszystkich standardów nie oznaczałoby wyzwolenia, ale popadnięcie w totalną dezorientację". W filozofii Taylora szczególne miejsce zajmuje artykulacja. W czasach współczesnych istnieją tendencje do nadawania szczególnej wartości temu, co wyartykułowane.

W jaki sposób artykulacja wpływa na istnienie dobra? Po pierwsze, dobro wyartykułowane staje się dostępne dla ludzi. Wchodzi w świat ludzki, i staje się dobrem możliwym, dostępnym w wyborze. W tym sensie dobra istnieją dla nas. Najlepszym przykładem jest Biblia, która artykułuje religię chrześcijańską. Bóg jest obecny niejako za sprawą Księgi, która mówi o Nim. Wyartykułowane dobra podlegają naszym wartościowaniom, zaś to, co pominięte w artykulacji, niemożliwe jest do dostrzeżenia, więc nie podlega naszym wyborom.

Taylor zawęża pole artykulacji tylko do jednej formy ekspresji - do języka. Przyjmując takie ograniczenie, przyjrzyjmy się komunikacji pomiędzy dorosłymi i dziećmi, która odnosi się do wartościowania.

Komunikaty wartościujące mają określone konsekwencje wychowawcze, ujawniające się skutecznością, jeżeli formułowane są jednoznacznie, bez wątpliwości. Komentarz nauczycielki "jak długo masz zamiar go bić?" nie jest zrozumiały przez 6-latka jako zakaz bicia. Jest cyniczny, oceniający i nie ma w nim jednoznacznej oceny bicia, ani jego zakazu. Wprowadza chaos w obszarze wartościowania. Ponadto zawiera domniemaną intencję dziecka w sformułowaniu "masz zamiar". Skłania raczej do agresji niż do jej zaprzestania.

Słowo "przepraszam", niezbędne dla kształtowanie kulturalnych nawyków, bywa kojarzone z zaklęciem "abra-kadabra", ponieważ przedszkolakom wprowadzono sugestię: "powiedz magiczne słowo". Jednocześnie użycie słowa "przepraszam" w kontekście magii zwalnia dziecko z odpowiedzialności. Już nie "ja" przepraszam, ale czyni to za mnie "magiczne słowo".

Jeżeli w kontekście nieprawidłowych zachowań dziecięcych pada uwaga: "powiedz przepraszam", a brak jest jednoznacznej wartościującej oceny zachowania i zakazu, dziecko poprzestaje na przeproszeniu i swego zachowania nie koryguje.

Z kolei ocena wartościująca: "to, co zrobiłeś, jest głupie", stosowana bardzo często, odnosi się do diagnozy potencjału intelektualnego, a nie ma waloru wychowawczego. Utrwala się jednak szybko i określenie "jesteś głupi" staje się powszechnym ewaluacyjnym stwierdzeniem używanym przez wszystkie dzieci. Utrwala się również przekonanie adresata takiej diagnozy, że rzeczywiście "jest głupi". Negatywna ocena zachowania dziecięcego powinna kończyć się wskazaniem zachowania, które dorosły ocenia jako pozytywne, a więc wskazaniem dobra. Nie wystarczy mówić dziecku "tak jest źle", ale trzeba pokazać, jak jest dobrze.

Nazywanie tego, co dobre, pokazywanie przykładu własnego zachowania i podejmowanie rozstrzygnięć moralnych dla dobra, nagradzanie akceptacją za dobre zachowania, są drogą uczenia stosunku dziecka do świata wartości.

W okresie dzieciństwa rozpoczyna się kształtowanie stosunku człowieka do dobra. Fundament na drodze odkrywania wartości stanowią nasze pierwsze doświadczenia wyniesione z kontaktu z osobami znaczącymi. Kolejne etapy życia to przyswajanie wartości wnoszonych przez grupy rówieśnicze, potem budowanie własnej hierarchii i konfrontacja tego, co oferuje świat z własnym systemem wartości. Znaczenie okresu dzieciństwa dla funkcjonowania w świecie wartości jest bardzo istotne, a to, jaką ofertę dorosły przedstawi dziecku, zaowocuje jego późniejszym stosunkiem do spraw najważniejszych.

Realizacja tego procesu jest silnie nacechowana wpływem kulturowym, co w ostatnich czasach ujawnia się zmianą relacji dorosły − dziecko z hierarchicznej na równoległą. Działania wychowawcze, za które dorośli ponoszą odpowiedzialność i które wraz z przekazywaniem wartości dokonują się w procesie socjalizacji, stały się mało wyraziste. Rodzice oczekują działań wychowawczych od nauczycieli, a nauczyciele w obawie przed konfrontacją z rodzicami zajmują postawę ostrożną i raczej godzą się z intuicyjnym postępowaniem dziecka niż na nie wpływają. Ten obraz relacji dziecka z dorosłym cechuje kulturę prefiguratywną, a w obszarze filozofii − postmodernizm. Dziecko zajmuje równorzędną pozycję z dorosłym i jego oczekiwanie co do rozstrzygnięcia w sprawach wartości często trafia w pustkę.

Dziecko, które otrzymało od dorosłych swobodę decydowania w wielu sprawach, ma trudność w podporządkowaniu się decyzji, która z punktu widzenie dorosłego jest dla jego dobra. Zanika bezpośredni kontakt wychowawczy z nauczycielem, który ogranicza swoje oddziaływania do powiadomienia rodziców o funkcjonowaniu dziecka. Powiadomienie także nie skutkuje wychowawczo, bo rodzice reagują najczęściej obronnie i nie podejmują działań korygujących. Zanika także bezpośredni kontakt wychowawczy z rodziną, która przekazując dziecko instytucjom zmniejsza strefę wpływu i skazuje się na poczucie braku profesjonalizmu.

Rodzice zamiast ukazywać dobro, prezentują bezradność. Zamiast wychowywać, prowadzą do specjalistów. Zamiast objaśniać świat, zdają się na objaśnienie płynące z mediów. Przemiany kulturowe zaowocowały postawami konsumpcyjnymi, które czynią ludzi łatwym łupem reklamy. Wiedza o procesie wartościowania jest cynicznie stosowana dla konstruowania atrakcyjnej oferty handlowej, a podatność dziecka jest tu w pełni wykorzystywana.

Filozof amerykański Allan Bloom w taki sposób przedstawia tę sytuację: "Człowiek nowożytny zatracił zdolność do wartościowania, a zarazem swe człowieczeństwo. Samozadowolenie, konformizm, wygodne rozwiązania problemów, wszystko to wskazuje, że człowiek nie potrafi już wznieść oczu ku horyzontom, za którymi kryje się jego potencjalna doskonałość i przezwyciężenie siebie samego. Oznaką kryzysu człowieczeństwa jest nasz sposób użycia słowa "wartość".

Pojawiają się pytania: ku czemu będą się kierować współczesne dzieci, co wybiorą, co będą nazywać wartością, czy kultura zmieniająca się niszczy dawne, a zaoferuje nowe wartości, czy te, które istnieją ponadczasowo, będą interesujące? Jakie skutki dla rozwoju dziecka ma pozostawienie go bez wsparcia w rozeznawaniu świata wartości?

Poruszając się w przestrzeni pytań pamiętajmy, że to właśnie czyni nas podmiotami poszukującymi orientacji wobec dobra.

Kanony wiedzy filozoficznej, socjologicznej, psychologicznej wskazują jednoznacznie, że wartościowanie jest człowiekowi potrzebne, a dorosły pełni ważną rolę wprowadzając dziecko w proces wartościowania i kształtowania jego stosunku do świata. Nawet wtedy, gdy sam popełnia błędy, nie zmienia przez to ponadczasowych standardów, które czynią świat możliwym do zniesienia. Trudne relacje dziecka z dorosłym nie są pozbawione szansy na odnalezienie drogi do wartości, a jedynie ją komplikują. Współczesny młody piosenkarz, raper Adam Ostrowski, zawiera w swoim tekście nadzieję na ponadczasową ludzką intuicję kierującą nas do dobra: (…)wierzę, że los, który wartości skąpił, w końcu sam siebie wykończy oddając to co nasze/wiesz, że każdy z nas ma patent, by nie stać się Judaszem.

Wanda Papugowa - psycholog, dyrektor Samorządowego Ośrodka Psychologiczno-Pedagogicznego w Krakowie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To jest złe, tak nie wolno...
Komentarze (6)
E
Ewa
1 maja 2014, 20:36
Jest to prawda. Wartosci, autorytety...dlatego właśnie wychowanek sierocinca w Zabrzu - bity , upokarzany przez zakonnice ( s. Bernadetta), molestowany seksualnie - na skutek takich wzorcow od malenkości -  zgwalcil i zamordował 8 letnie dziecko. Bo dla dzieci które z jakichś powodów rodzicow nie maja - autorytetami staja się opiekunowie.
O
ogień
8 maja 2014, 11:27
Strasznie przykry przypadek! Rozumiem, że skupiasz sie na tym, gdyz w mediach temat jestm powiązany głównie ze środowiskiem duchowieństwa. Wg statystyk pedofilia dotyczy w znacznie większym stopniu nauczycieli czy trenerów sportowych, a w jeszcze większym środowisk homoseksualnych. Skupiajac się na wybranych, nagłaśnianych przypadkach przyczyniamy sie raczej do ogólnej, politycznie poprawnej nagonki i raczej niż zrozumienia rzeczywistych problemów, co nie zbliża nas do ich rozwiazywania
A
A.A.
9 maja 2014, 16:43
Tylko że w Kościele pedofilia nie powinna istnieć WOGÓLE. 
K
k
12 maja 2014, 15:58
Nie powinna też istnieć w szkole, sporcie itp. W ogóle nie powinna istnieć.
L
leszek
22 czerwca 2010, 15:34
[...] Wartościowanie i wychowywanie dzieją się równocześnie. Wprowadzanie w świat wartości nie odbywa się jednak drogą moralizowania i wykładu, ani przez zapisanie wzniosłego tematu lekcji, ale poprzez konkretne zachowania, w których osoba dorosła podejmuje działania rozstrzygające, oceniające, kształtujące wrażliwość estetyczną i moralną. Poprzez swoje zachowanie jest dla dziecka wzorem, modelem, autorytetem, a równocześnie przyczynia się do tworzenia fundamentu jego tożsamości. [...] Chyba najlepszy z atrykułów na ten temat dotychczas umieszczanych na Deonie. Szczególnie godne polecenia do przeczytania tym wszystkim nieszczęśnikom którym wydaje się, że wychowywanie i przekazywanie wartości może odbywać się poprzez bicie.
L
lok
20 czerwca 2010, 19:40
wszystko prawda