To przyczyny nagłej śmierci łóżeczkowej?

(fot. shutterstock.com)
Ludwika Tomala / slo

Polski zespół naukowców chce udowodnić, że nagłej śmierci łóżeczkowej można zapobiec. O tym, że niemowlak jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ostrzegać mogłaby rodziców pieluszka zmieniająca kolor pod wpływem pewnych związków chemicznych w moczu dziecka.

- Będziemy próbowali wykryć w moczu biomarker, który pozwoli wystarczająco wcześnie ostrzec przed tym, że dziecko jest zagrożone nagłą śmiercią łóżeczkową - wyjaśnia w rozmowie z PAP dr Paweł Szczęsny z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN w Warszawie.

Mechanizm zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS) nie jest jeszcze dokładnie poznany.

- Na Zachodzie diagnozuje się nagłą śmierć łóżeczkową, wykluczając wszystkie inne powody, z których dziecko mogło umrzeć. Wprawdzie dominującą hipotezą dotyczącą przyczyn SIDS wydaje się być nieprawidłowość w rozwoju układu nerwowego, to my, jak i kilka innych zespołów na świecie, przypuszczamy, że zespół nagłej śmierci łóżeczkowej ma podłoże metaboliczne. To - według nas - ciąg nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, które prowadzą do tego, że dziecko zasypia, a rodzic znajduje je martwe - mówi dr Szczęsny. Dodaje, że ten ciąg zbiegów okoliczności daje się sprowadzić do jednego wspólnego mechanizmu, który powoduje zatrzymanie przepony, głównego mięśnia oddechowego.

DEON.PL POLECA


- Nagła śmierć łóżeczkowa jest nagła dla rodziców. Ale wszystko wskazuje na to, że zmiany metaboliczne, które prowadzą do tego nagłego zdarzenia, toczą się już wcześniej. Nasze wstępne wyniki zakładają, że SIDS daje się przewidzieć z wyprzedzeniem 24-48 godzin - informuje biolog.

O zagrożeniu SIDS - jak ma nadzieję naukowiec - będzie się można dowiedzieć, jeśli wykryje się w moczu dziecka pewną charakterystyczną kombinację związków chemicznych.

- Najbardziej oczywistym pomysłem jest zaprojektowanie prostego markera chemicznego, który mógłby być dodawany jako składnik do pieluszek jednorazowych. W sytuacji, kiedy przy przewijaniu rodzic zobaczy, że pieluszka zmieniła kolor, będzie to sygnał, żeby - zamiast kłaść dziecko spać - udać się z nim do lekarza na badania. Lekarz zdecyduje wtedy, jak przeciwdziałać zagrożeniu - zaznacza laureat programu LIDER.

Naukowiec wyjaśnia, że zauważono związek SIDS z infekcjami, z przegrzaniem, z narażeniem na dym tytoniowy, z nieprawidłową pozycją podczas snu czy z niską masą urodzeniową.

- Te wszystkie czynniki nie tyle wywołują SIDS, co zaburzają homeostazę organizmu (a więc wybijają organizm ze stanu równowagi - PAP). Byłem bardzo zaskoczony, kiedy dowiedziałem się, że powyższe czynniki zaburzają homeostazę praktycznie w identyczny sposób - komentuje badacz z IBIB PAN.

Zdaniem naukowca zarówno niska waga urodzeniowa, infekcje, dym, nieprawidłowa pozycja mogą prowadzić do zaburzenia gospodarki fosforanowej w organizmie. A dziecko niestety nie może sobie uzupełnić niedoboru fosforanów tak, jak robią to duże dzieci i dorośli. - My mamy potężny zapas fosforanów w kościach, a niemowlęta - jeszcze nie - zwraca uwagę rozmówca.

Tymczasem fosforany są w organizmie składnikiem ATP - głównego paliwa komórek, substancji niezbędnej każdej z komórek do życia. A mięśniem wyjątkowo wrażliwym na niedobór ATP jest przepona. Kiedy w jej komórkach nie ma zapasu energii, żeby pracować, przepona po prostu się zatrzymuje. To, że w przeponie niemowlaka zabraknie zapasów energii, wynikać może z różnych czynników. Dr Szczęsny wyjaśnia, że ATP może np. zostać zużyte przez układ odpornościowy w procesie zwalczania infekcji górnych dróg oddechowych albo szkodliwych substancji z dymu papierosowego. Poza tym zapas fosforanów w kościach jest dużo mniejszy w ciele dzieci o niskiej masie urodzeniowej. Nieprawidłowa z punktu widzenia obecnych wytycznych dotyczących zapobiegania SIDS pozycja snu (tj. na brzuchu) może zmuszać przeponę do bardziej wytężonej pracy, co również przekłada się na zwiększone zapotrzebowanie na energię.

Tak więc, jak przypuszcza biolog, w sytuacji wykrycia zagrożenia nagłą śmiercią łóżeczkową, lekarz mógłby np. zdecydować o uzupełnieniu niedoboru fosforanów w organizmie. Na razie jednak są to hipotezy, które trzeba będzie potwierdzić w badaniach.

Zespół nagłej śmierci niemowlęcia to przyczyna numer jeden śmierci zdrowo urodzonych niemowląt w krajach cywilizowanych. Według różnych szacunków zdarza się średnio raz na kilka tysięcy, czy kilkanaście tysięcy żywych urodzeń. - Dla Polski oznaczałoby kilkadziesiąt-kilkaset zgonów rocznie. W naszym kraju nie prowadzi się jednak systematycznej diagnostyki w kierunku zespołu śmierci łóżeczkowej - komentuje badacz.

*Naukowiec na realizację tych badań otrzymał grant w ramach projektu LIDER Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

PAP - Nauka w Polsce

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To przyczyny nagłej śmierci łóżeczkowej?
Komentarze (6)
jazmig jazmig
1 stycznia 2015, 10:09
Skoro nie są znane przyczyny, to całe te wywody są niepoważne. Nagła śmierć łóżeczkowa jest stosunkowo nowym zjawiskiem i pojawiła się wtedy, gdy zaczęto lansować kładzenie dziecka do snu na brzuszku, a nie na pleckach. Większość przypadków takiej śmierci dotyczy dzieci śpiących na brzuszku.
M
mss
31 grudnia 2014, 17:30
Mieszkam w Norwegii i tu kladzie sie ogromny nacis na odpowiednie ulozenie dziecka (noworodka i starsze dzieci rowniez) do snu. W kazdej przychodni dzieciecej sa plakaty informujace, aby klasc noworodki do snu tylko i wylacznie na pleckach. Norwescy naukowcy przeprowadzili badanie na noworodkach,  z ktorego wyniknelo, ze najwiecej dzieci, z posrod tych, ktore zmarly nagla smiercia lozeczkowa, byly ulozone w czasie snu nie na pleckach. Moze troszke poczytac o tym w internecie, niestety nie wiem czy dostepne jest po polsku.
A
A-Z
30 grudnia 2014, 16:34
"Śmierć łóżeczkowa" to wielka tragedia dla rodziców. Nie wyobrażam sobie tego.
B
Bez
30 grudnia 2014, 17:27
dlatego też  nie powinno szczepić się noworodków...
D
Dot
30 grudnia 2014, 18:14
Gdyby szczepienia powodowały SIDS (a w Polsce zaszczepionych jest ok 85-90% populacji), łóżeczkowa śmierć niemowląt zdarzałaby się pewnie częściej niż raz kilka-kilkanaście tysięcy dzieci, jak podają autorzy artykułu.   Ale oczywiście możesz obwiniać szczepienia o wszystko zło tego świata. Zaprzeczając oczywistemu faktowi, że odkąd zaczęto szczepić ludzi znakomicie zmniejszyła się śmiertelność we wszystkich grupach wiekowych, a głównie wśród dzieci do lat 5. Możesz też nie szczepić własnego dziecka/dzieci, chociaż nie wiem czy uchroni to kogokolwiek przed SIDS. Jednak będziesz wtedy ryzykować, że Twoje dziecko umrze np. z powodu krztuśca (niewydolność oddechowa - podobno wyjątkowo nieprzyjemny sposób umierania), pneumokoków (sepsa może spowodować zgon w ciągu kilku godzin), czy tężca (powikłąnia neurologiczne), etc. Życzę mądrych wyborów i rozwagi w formułowaniu myśli w Nowym Roku.
P
pcs
1 stycznia 2015, 11:01
Nie wiemy jaki jest mechanizm nagłej śmierci łóżeczkowej. Znamy za to mechanizm prowadzący do tragedii w innych przypadkach. Przyczyną jest w nich głupota rodziców, którzy nie szczepią swoich dzieci. Uważam, że powinni oni odpowiadać za narażanie zdrowia swoch dzieci, a w wypadku śmierci, odpowiadać jak za zabicie dziecka.