W dużych i małych ramach

Dzieci potrzebują niezmiennego osobowego systemu odniesienia (fot. PhotograTree)
Jan Uwe Rogge, Bettina Mähler / slo

Dzieci rozwijają się - potrzebują na to czasu. Każde dziecko we własnym tempie. Ale rozwoju nie wyznaczają ciągłe kroki naprzód. Każde dziecko tworzy jakąś swoistą własną wartość, niezależnie od swoich zupełnie indywidualnych predyspozycji dotyczących temperamentu, uwagi, mowy, zdolności czy gotowości do nauki. Tylko te dzieci, które czują, że są akceptowane takimi, jakie są, że stawia się na ich pozytywne strony, mogą wykształcić samodzielność i odwagę cywilną, rozwinąć się jako niezależne osobowości.

Dopiero patrząc wstecz, kiedy dzieci są już duże i dorosłe, rozwój jawi się jako nieprzerwany ruch do góry i do przodu. Gdy jest się w trakcie procesu wychowywania, to taką samą regułą jest zastój i kroki wstecz, opóźnienia i spowolnienia.

Droga do życia rozpoczyna się od pierwszego kroku. U niektórych dzieci trwa to dłużej, u niektórych krócej, jedne robią duże skoki w rozwoju, inne małe, niektóre skaczą w butach siedmiomilowych, inne stawiają drobne kroczki. Przyczyny są tak złożone, jak i różnorodne: oto przychodzą dzieci na świat z małymi defektami neurologicznymi i genetycznymi, niektóre przezwyciężają swoje małe dysfunkcje, mogą się nauczyć radzić sobie z tym w życiu. A znów inne dzieci przeżywają kryzysowe okoliczności życiowe, które jeszcze pogarszają problemy organiczno-biologiczne. Są dzieci wzrastające w otoczeniu społecznym i rodzinnym, które sprzyja rozwojowi, są
i takie, co żyją w warunkach, które zakłócają procesy ważne dla życia.

Weźmy jeszcze pod uwagę strukturę psychiczną samych dzieci - niektóre przychodzą na świat z niesłychaną odpornością, nie omijają kryzysów, ale pokonują je konstruktywnie. Lecz są też wrażliwe dzieci, które wiele biorą na siebie (bo muszą) i które niemal zabijają spadające na nie nawałnice. Ogólnie biorąc jednak: dzieci są silne, dbają o siebie - jedne tak, że to od razu widać, inne - spokojniej.

DEON.PL POLECA

Natura wyposażyła je w odruchy - krzyk i odruch chwytania - żeby zwracały na siebie uwagę, żeby się trzymały, żeby przeżyły. Dzieci walczą o swój rozwój, o swoje życie. Jeśli nie doznają pomocy, to dokładają starań, żeby je widziano i słyszano. Niektóre robią to - stosując odpowiednie środki, inne - nieodpowiednie, ale skuteczne. Właśnie stosownie do swoich możliwości.

Dać oparcie

Mądrość wschodnia głosi, że powinno się uczyć dzieci pływać. To jest najważniejsza technika przetrwania. Uczenie pływania ma coś wspólnego z trzymaniem i puszczaniem. Kiedy oseski nie umieją pływać, trzeba trzymać pod nimi wyprostowane ramiona, żeby nie utonęły. Robią pierwsze próby pływania, często niezgrabne, ciągle nabierając własnej mocy. I kiedy później umieją już naprawdę pływać, można wprawdzie opuścić ramiona, ale dzieci potrzebują jeszcze uczucia „podtrzymywania" - na wypadek ubytku sił czy spadku energii. I w końcu odpływają- pewne siebie, o własnych siłach, z ufnością, że są obok pomocne ręce, gdyby były kiedyś znowu potrzebne.

Ale dzieci uczą się pływać bardzo indywidualnie - i tak też należy kształtować „podtrzymywanie": za każdym razem przystosowane do dziecka, a nie do dzieci w ogóle. Nieśmiałe dziecko potrzebuje więcej czasu niż ciekawskie i rezolutne, dziecko z problemami dużej motoryki dużo więcej czasu niż fizyczny i duchowy „samolot odrzutowy". Każde dziecko tworzy jakąś swoistą własną wartość, niezależnie od swoich zupełnie indywidualnych predyspozycji dotyczących temperamentu, uwagi, mowy, zdolności czy gotowości do nauki. Tylko te dzieci, które czują, że są akceptowane takimi, jakie są, że stawia się na ich pozytywne strony, mogą wykształcić samodzielność i odwagę cywilną, rozwinąć się jako niezależne osobowości.

Dzieci potrzebują niezmiennego osobowego systemu odniesienia, który zapewnia im orientację. I ten system musi być tak skomponowany, żeby znalazły w nim miejsce zupełnie odmienne temperamenty i charaktery. Jeśli dzieci z zaburzeniami albo opóźnieniami rozwojowymi wiedzą, że rodzice, którzy dają oparcie, są obok, to mogą bardzo dobrze żyć ze swoimi indywidualnymi słabościami i małymi wadami. A jeśli jeszcze do tego mają rodziców, którzy zapewniają sobie fachowe wsparcie, kiedy ich wiedza pedagogiczna jest na wyczerpaniu, jest to dobry prognostyk na przyszłość.

Cierpliwie jak ogrodnik

Są trzy typy nauczycieli: jeden, który przekazuje swoim dzieciom wiedzę, żeby były mądre. Jest garncarz, który formuje dzieci na własne podobieństwo, i w końcu ogrodnik, który wie, ile wody potrzeba jakiej roślinie - kaktusowi innej niż bluszczowi.

Dzieci wykraczające poza ramy potrzebują przede wszystkim ogrodnika. Ale potrzebują też rodziców, którzy są gotowi uczyć się od swoich dzieci - nieomylności dbania o siebie, siły zwracania na siebie uwagi, ich intuicji i zdolności otwarcia na niespodzianki. Rodzicom potrzebna jest literatura o dzieciach, które wykraczają poza ramy. I czas, żeby zgromadzić wiedzę. Mądrości wychowawczej nie pozyskuje się z książek, lecz z praktyki; z działań, składających się z prób i błędów, z chaosu i jasności; mądrość wychowawcza polega ostatecznie na towarzyszeniu dzieciom w rozwoju w ich własnym tempie.

Więcej w książce: Jak wychowywać wyjątkowe dzieci. Poradnik dla rodziców - Jan Uwe Rogge, Bettina Mähler

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W dużych i małych ramach
Komentarze (1)
S
sis
18 marca 2010, 13:22
Jakie to ważne żeby dzieci czuły, że są akceptowane takimi, jakie są, bo rzeczywiście tylko wtedy będą mogły rozwinąć się jako niezależne osobowości. Za mało porusza się takich tematów!