Jak dziś piją kobiety?

(fot. shutterstock.com)

Szybkie tempo, mocne trunki, dużo, do dna. Że kobiecie nie wypada? Że to dziwaczne? Ooo, nie znacie tak naprawdę kobiet!

Pójdziesz do modnej knajpy i zobaczysz, jak pije nowoczesna, niezależna kobieta. Nie będzie to widok specjalnie miły. Szybkie tempo, mocne trunki, dużo, do dna, bo wreszcie tę nieznośną nierówność, to upokarzające nierównouprawnienie można zamazać, odrzucić, schować wraz z niemodnymi hasłami, nieprzystającymi do naszych czasów normami w zakurzonym pudle i odstawić na pawlacz. Że kobiecie nie wypada? Że to dziwaczne? Ooo, nie znacie tak naprawdę kobiet! Współczesna kobieta jest samodzielna, samowystarczalna, świetnie wykształcona, czasem lepiej od kolegów z pracy, czasem lepiej od przełożonych (a czasem tylko jej się tak wydaje, co jedynie pogarsza jej sytuację). I naprawdę może sobie pozwolić, na co tylko przyjdzie jej ochota. W końcu stanowi sama o sobie. Może się bawić na równi z nimi, a nawet bardziej, szarżować, wchodzić w wyniszczającą międzypłciową rywalizację i łapać się na fałszywe poczucie, że te sztuczki z knajpianą równością skutecznie znoszą frustrację i poczucie niesprawiedliwości.

DEON.PL POLECA

Nowoczesna, silna i pewna siebie kobieta może dać z siebie wszystko w tym modnym lokalu. A i tak niewielu to zobaczy, bo przecież tylko niewielki procent społeczeństwa chodzi do modnych drogich lokali. Niewielu potrafi przesunąć w wyobraźni ten migotliwy klubowy kadr o parę godzin, a czasem tylko kilka kwadransów do przodu. Niewielu zobaczy, co kobieta robi (i co się z nią dzieje, bo alkohol odbiera podmiotowość) w środku nocy w klubowej toalecie, gdzie i z kim ląduje nad ranem. Jeszcze mniej ma świadomość tego, ile spraw zawala, z ilu rezygnuje (powiedzmy, że świadomie i dobrowolnie).

Może być i tak, że wśród znajomych, w towarzystwie, trzyma poziom - choć w tym kontekście właściwiej byłoby mówić o pionie - spokojnie, wręcz dystyngowanie sączy lampkę drogiego wina. Jeśli wie, że tam, w domu, czeka cała butelka albo i dwie. Może ją zdradzać co najwyżej pewna nerwowość - spieszy się - i nieuważność - bardziej od rozmów przy barze czy stoliku interesuje ją, wabi i wciąga zawartość tych dodających otuchy butelek, wiernie czekających na swoją panią.

Dziewczyny z dyskotek nie mają takich zahamowań, jeszcze nie muszą się maskować. Zresztą, w domu nie czeka nic poza nieudanymi rodzicami. A jeśli są tam jakieś butelki, to na pewno nie dla nich przeznaczone. W klubach i dyskotekach chodzi o to, żeby było wesoło. A wesoło jest wtedy, gdy leje się alkohol. I nie ma w tym żadnej głębszej filozofii. Jest za to dość przykry skutek - przy częstym używaniu substancji psychoaktywnych dochodzi w części przypadków do uzależnienia. Można się oczywiście bawić w grę: "mnie to nie spotka", choć ta akurat nie jest specjalnie skutecznym zaklęciem i ochroną.

Jest też rzesza kobiet, które nie chodzą nigdzie. Nie pchają się w ryzykowne miejsca, a mimo to wpadają w pułapkę. Piją lajtowo: piwkują, drinkują, całymi dniami są na leciutkim rauszyku, wyluzowane. Tylko w którymś momencie okazuje się, że nie mogą przestać, że bez tego piwka i drineczka nie da się wykonać żadnej czynności, rano nie da się podnieść z łóżka, a wieczorem zasnąć. Żeby zobaczyć, czym jest alkoholizm kobiet, trzeba by zajrzeć do ich domów, kuchni, pokoi dzieci. Do szafek i torebek w pracy. Popatrzeć na ich dzieci, o ile jeszcze je mają.

Co alkohol robi z kobiecym organizmem, i jak to jest wybitnie "niesprawiedliwe" i nierówne płciowo, można przeczytać w wielu mniej lub bardziej naukowych opracowaniach. Zastraszające jest to, że pije - dużo, ponad miarę - coraz więcej kobiet, można by rzec - masowo. I to kobiet ze sfer i środowisk dawniej w pewien sposób chronionych zwyczajami, normami - dawniej naprawdę nie wypadało i dla niektórych to była bardzo silna bariera. Nie znaczy to, że nieprzekraczalna, ale jej przekroczenie łączyło się z bardzo wysokimi kosztami. Dziś te koszty są niewielkie lub nie ma ich wcale. Kiedyś, jeśli w ogóle można mówić o normie w intensywnym używaniu i nadużywaniu alkoholu, picie było zachowaniem dopuszczalnym co najwyżej w obszarze tzw. nizin społecznych. Dziś zacierają się granice przyzwolenia na zachowania po alkoholu, niezależnie od środowiska pijących osób. Różnicą wciąż może być gatunek i marka (czyli cena) alkoholu i stopień wyrafinowania rozrywek towarzyszących piciu. Poziom zniszczeń zdrowotnych, emocjonalnych i duchowych jest coraz bardziej zbliżony, jeśli nie identyczny.

Zastraszające jest to, że piją coraz młodsze kobiety, dziewczyny jeszcze. Śliczne, inteligentne, delikatne. Jeszcze nie wiedzą, że do czasu. A gdy to słyszą - nie wierzą. Że alkohol wyjątkowo okrutnie obchodzi się z urodą i urokiem. Mają ledwie dwadzieścia, dwadzieścia parę lat i na swoim koncie kace giganty, urwane filmy, padaczkę alkoholową czy delirium (czasem nie mają pojęcia i mieć go nie chcą, że te koszmarne majaki albo choćby wrażenie, że pod łóżkiem czy kołdrą roi się robactwo, to właśnie to; czasem błyskawicznie "zapominają" i nie mają zamiaru kojarzyć tych stanów i wizji z alkoholem). Dawniej, jeszcze 15 lat temu, takie stany zdarzały się mocno zaawansowanym w chorobie alkoholikom. Alkoholikom-mężczyznom.

Fizyczne objawy, nagie, bezlitosne fakty, to coś, co można złapać i dzięki czemu namierzyć problem, choć bardzo rzadko udaje się to zrobić samemu. Zwykle stoi za nimi ruina emocjonalna, psychiczna, duchowa. Niekoniecznie materialna. Kobieta nie musi stracić wszystkiego (wydaje się, że to mężczyźni bardziej odczuwają upadek materialny i niewyrabianie się w roli silnej, sprawczej jednostki), równie dobrze może zwyczajnie nie mieć czego tracić, bo pijąc od wczesnych lat nie zdążyła niczego zbudować. Jeśli nawet trafi na terapię i usłyszy pytanie o straty spowodowane nadużywaniem alkoholu, naprawdę może ich nie dostrzec.

Trudno zobaczyć i przyjąć, że jeśli około trzydziestki nie ma niczego i nikogo, jakiegoś miejsca do życia, wykształcenia, pracy, przyjaciół, w miarę ułożonego życia osobistego, dzieci, choćby zarysu tego, co chciałaby w życiu robić, to niekoniecznie jest winą nieszczęśliwego dzieciństwa, fatalnej koniunktury, czy złego układu planet. Że jeśli spędza się czas na piciu (nie licząc przy tym ani czasu, ani "litrażu", bo konkretne, realne liczby zawsze wyglądają alarmująco, a to rodzi kłopotliwy dyskomfort), to nawet ten, który pozostaje, nie jest przeznaczany na budowanie relacji i osiąganie celów, na szukanie miejsca w życiu i realizowanie marzeń. Alkohol nie pozwala na to nawet wtedy, gdy we krwi uzależnionej osoby nie ma śladu procentów. Przy tym tak ładnie tłumaczy* (patrz: mechanizmy obronne), dlaczego tak się dzieje, dlaczego inaczej się nie da, przekonuje* właściwie, że to świadomy wybór pijącej osoby. Bo tak łatwiej, bo lepiej. I właściwie nic takiego się nie dzieje. A gdy odzywa się ta dziwna, nieprzyjemna, choć z czasem coraz bardziej przerażająca, pustka - jest prosty sposób, wyjątkowo skuteczne lekarstwo. Dostępne na wyciągnięcie ręki. Dla każdego, wreszcie po równo…

*Oczywiście, alkohol niczego sam nie robi, antropomorfizacja jest tylko środkiem wyrazu, choć bywa nadużywana do dość prostego i zdaje się częstego mechanizmu zrzucania z siebie odpowiedzialności w stylu: To nie ja, to alkohol zrobił…

Mika Dunin - pseudonim literacki polskiej dziennikarki, eseistki, blogerki (www.mika-dunin.blogspot.com), autorki znakomitego Antyporadnika.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak dziś piją kobiety?
Komentarze (13)
H
HDam
20 sierpnia 2014, 09:55
Dunin na Deonie? Bliska koszula ciału, a lewackie aktywistki i aktywiści ... Deonowi.
Dariusz Piórkowski SJ
20 sierpnia 2014, 22:53
To nie ta Dunin, kochany. To pseudonim literacki.
E
Ernest
22 sierpnia 2014, 10:15
Z Kingą Dunin ci się pomyliło.
J
ja
19 sierpnia 2014, 20:31
 "Szybkie tempo, mocne trunki, dużo, do dna, bo wreszcie tę nieznośną nierówność, to upokarzające nierównouprawnienie można zamazać, odrzucić, schować wraz z niemodnymi hasłami, nieprzystającymi do naszych czasów normami w zakurzonym pudle i odstawić na pawlacz." Tyle mi wystarczyło, by po wstępnymz zaciekawieniu wywołanym tytułem minęła mi ochota na przeczytanie całości. Wytrwałam, by nikt nie zarzucił mi, że komentuję, a nie czytam. Temat ważny, interesujący i niepokojący, ale założenie, że przyczyną picia kobiet jest chęć dorównania mężczyznom, jest żałosne! Autorka niby temat zna, w miarę obszernie się wypowiada, podpisuje się swoim imieniem i nazwiskiem, ale w rzeczywistości się ośmiesza. Jak można jako przyczynę sięgania przez kobietę do kieliszka/lampki wina czy kufla piwa wskazywać chęć dorównania przeciwnej płci czy wyraz wyzwolenia i nowoczesności? To by oznaczało ukryte kompleksy, a autorka nie zauważyła, że ta "nowoczesna" kobieta ich nie ma. Wewnętrznie sprzeczna teza. Ten artykuł stanowi publikację pamiętnika czy miał być raczej próbą opisania zjawiska? Oczywiście zgadzam się, że to tzw."picie kobiet" jest coraz bardziej zauważalne, że rzeczywistość, otoczenie i kultura picia się zmienia, ale takie przedstawianie przyczyn spycha kobiety do roli tępych, zakompleksionych naśladowczyń, podczas gdy prawdziwe powody mogą być zupełnie gdzie indziej, znacznie powazniejsze, bo, jak widać, przez wielu niedostrzegane.
DV
Don Vito
20 sierpnia 2014, 00:36
Piszesz, że założenie, że przyczyną picia kobiet jest chęć dorównania mężczyznom, jest żałosne, a gdzie w tym artykule wyczytałaś, że jest to jedyna przyczyna? Alkoholicy, płci obojga, piją bo deszcz pada albo jest za gorąco, piją, bo nasi wygrali albo przegrali, piją, bo ich mąż/żona zdradza albo osacza miłością, piją, bo chcą wydawać się młodsi albo bardziej dorośli, piją, bo... Piją TAKŻE z powodów, które wymieniał Mika Dunin. I tysiąca innych...
AJ
a ja
20 sierpnia 2014, 11:21
Ten artykuł zdaje się nie mówi o tym, "dlaczego", tylko jeśli już "jak". Więc czepianie się, że autorka chybia z założeniem, które Ty sobie wyobraziłaś jest, hm... Jeśli autorka temat zna, to nie będzie się plątała w przyczyny alkoholizmu, bo co do tego nie są pewni nawet specjaliści i naukowcy. tak jak ktoś już tu napisał: alkoholicy nie piją z konkretnych powodów, te wszystkie powody to co najwyżej wygodne preteksty.
Z
Zielonooka
20 sierpnia 2014, 15:34
Piszesz, że chęć dorównania mężczyznom byłaby oznaką ukrytych kompleksów. Hm... Ty wiesz cokolwiek o chorobie alkoholowej i alkoholikach (płci dowolnej)? Większość z nich, w okresie "czynnym",  ma bardzo niskie poczucie własnej wartości. Właśnie między innymi kompleksy wszelkiej maści starają się utopić w kieliszkach, puszkach, butelkach i innym szkle. Natomiast to, że niektóre kobiety ścigają się z mężczyznami, na różnych, dziwnych płaszczyznach zresztą, to fakt. Czy to zachowania świadczące o ułomności intelektualnej, czy naśladownictwie? Nie wiem. Z pewnością niemądre, ale czy niegodne "prawdziwej kobiety? Myślę, że Pani Dunin opisała bardzo prawdziwy  - niestety - obraz NIEKTÓRYCH kobiet.
G
grzesiek
20 sierpnia 2014, 23:50
Piszesz o głębszych powodach picia. To może po prostu napisz coś o tych głebszych powodach, chętnie to rozważymy. Jeżeli wiesz coś więcej na temat alkoholizmu, to pewnie napiszesz coś ciekawego. A jeżeli nie wiesz, to skąd wiesz, że to nie kompleksy są powodem picia? Mi (człowiekowi, który o alkoholizmie niewiele wie, bo życie mu tej przypadłości oszczędziło) się wydaje, że kompleksy są całkiem "zrozumiałą", jeżeli można to tak nazwać, przyczyną zaglądania do butelki. Przychylam się do obserwacji przedmówców. Chyba przeczytałaś tekst z jakimś, wybacz mi to określenie, feministycznym uprzedzeniem. Artykuł nie jest o "nowoczesnych" kobietach, tylko o kobietach-alkoholiczkach. Autorka nie mówi, że kobiety nowoczesne piją za dużo i są takie-a-takie, ale że kobiety-alkoholiczki często usprawiedliwiają picie nowoczesnością bądź korzystają z przyzwolenia, jakie przysługuje kobietom nowoczenym . Czy tak jest, nie wiem, ale jeżeli masz inne wytłumaczenia, to czemu ich po prostu nie podasz?
Z
Zielonooka
19 sierpnia 2014, 16:06
Artykuł rzeczywiście bardzo ciekawy. Do tego napisany piękną polszczyzną. W podobnej konwencji jest zresztą cała książka Pani Dunin. Zmieniłabym tylko jego tytuł na: Jak nadużywają alkoholu kobiety? Bo na szczęście, nie wszystkie współczesne, niezależne, młode kobiety piją w ten właśnie sposób. Po całej serii artykułów dotykających problematyki alkoholizmu, które ostatnimi czasy ukazały się na Deonie, nasuwa mi się jedna myśl. Zatrważająca jest przede wszystkim nieświadomość, czym jest choroba alkoholowa i jak łatwo przekroczyć tę cieniutką granicę między piciem towarzyskim, a uzależnieniem. Picie jest przecież trendy. Szczególnie wśród młodych ludzi. Tylko później pustka, cierpienie, samotność, zgrzytanie zębów i łzy...
19 sierpnia 2014, 12:23
Odpowiedż na pytanie zawarte w tytule artykułu jest bardzo prosta: sporo, by nie powiedzieć na potęgę! Taka jest przynajmniej obserwacja z mego rodzimego Krakowa. Jak się zrobi małą, nocną eskapadę z piątku na sobotę lub z soboty na niedzielę to wszystko będzie jasne. Na ulicach tabuny w sztok pijanych ludzi. Wśród nich wiele, ale to baaardzo wiele mhm...,,niewiast'' haha XD, nierzadko bardzo, ale to bardzo skąpo przyodzianych, wdzięki swe ochoczo eksponujących. No i oczywiście niezbyt trzeźwych. Skąd autorka tekstu wzięła dziewczyny ,,śliczne, inteligentne i delikatne''?,nie wiem. Moje doświadczenie jest raczej odwrotne. Impertynencja, arogancja, samozachwyt, egotyzm i najzwyklejsze chamstwo - here comes the girls! Nierzadko pod względem chamstwa zostawiają facetów daleko w tyle, ale to szczegół. Spróbuj zresztą takiej lafiryndzie coś powiedzieć, a możesz dostać po pysku. Co do gorzały i grzania. Sam nie powiem, abym za kołnierz wylewał, bo to by oznaczało wielkie lekce sobie ważenie staropolskiej tradycji, ale trza znać umiar mocium panie! Nieraz sam byłem pod wrażeniem ile laski potrafią w siebie wlać. Inna sprawa, że nierzadko bywało i tak, że to co zatankowały po kilku, kilkunastu minutach wędrowało niejako ,,nazad'' ;), wielki ambaras, konfuzję i niezręczność w kompanii czyniąc. Wtedy moja kompanija - składająca się ,,podłych, zajadłych seksistów'' jak kiedyś zostaliśmy, Bóg jeden wie dlaczego, określeni przez taką jedną, jakich jest wiele }-:>, opuszczała te nieszczęsne towarzystwo. Niemniej widok naprutych panien wielce smutnym zawsze mi się zdawał. A rozmowa z taką to już w ogóle! Upadek obyczajów i tyle! Wyjdą takie z klubu, nawalone w trzy d***, i rżą jak konie. I szanuj tu takie, jak się same nie szanują!. ,,Emancypacja? Nowoczesne, wyzwolone kobiety?'' Bez jaj. Jedna, wielka bujda na resorach!
DV
Don Vito
19 sierpnia 2014, 08:06
Bardzo dobry tekst, ciekawe spojrzenie. Kiedy na początku 1999 roku przestawałem pić, kobiety tak jeszcze nie piły, a przynajmniej ja tego nie zaobserwowałem. Ale... wszystko się przecież zmienia. Czasem na lepsze, innym razem wprost przeciwnie. Książka też super!
M
Morgan
19 sierpnia 2014, 10:26
W sumie to nie wiadomo, czy aż tak bardzo się zmieniło czy po prostu wyszły z ukrycia. Kiedyś kobiety potrzebowały nawet oddzielnych grup terapeutycznych, teraz aż tak bardzo się już chyba nie wstydzą.
M
marek
19 sierpnia 2014, 18:26
Podzielam zanie Morgana, że "Alkoholiczka" to super książka. Wciąga i jest napisana dobrym językiem. Nie nuży, nie mówiąc już o dość głębokim ukazaniu problemu alkoholizmu kobiet. Polecam również.