Jak wydostać się z "pętli przebodźcowania"? Oto trzy skuteczne sposoby

Fot. Depositphotos

"Ludzki mózg ma cudowną zdolność filtrowania informacji docierających z otoczenia i poświęcania uwagi jedynie tym bodźcom, które są ważne dla naszego funkcjonowania. W skrajnych sytuacjach, gdy bodźców jest za dużo lub gdy są zbyt silne, ta zdolność zostaje zaburzona"- pisze Przemysław Gwadera SJ w książce "Medytacje dla przebodźcowanych". Autor przygotował w niej propozycje specjalnych medytacji, które pomagają odzyskać spokój i prowadzą coraz bardziej w głąb siebie samego.

Przebodźcowanie pojawia się, gdy nasz układ nerwowy odmawia posłuszeństwa na skutek przeciążenia zbyt dużą ilością impulsów. Czujemy wtedy, że nagle wszystko nas przytłacza, jakby zupełnie opuściła nas energia życiowa. Nie tylko praca, ale nawet rozmowa czy wspólna zabawa z bliskimi staje się ciężarem. Towarzyszą temu często drażliwość, uczucie fizycznego zmęczenia, ból głowy, niepokój i trudności z koncentracją. Pojawia się chęć, by gdzieś uciec i się schować. Jeśli ten stan utrzymuje się przez dłuższy czas, może skutkować w nas poczuciem wypalenia.

W swej istocie przebodźcowanie jest zjawiskiem zakorzenionym w funkcjonowaniu układu nerwowego. Ludzki mózg ma cudowną zdolność filtrowania informacji docierających z otoczenia i poświęcania uwagi jedynie tym bodźcom, które są ważne dla naszego funkcjonowania. W skrajnych sytuacjach, gdy bodźców jest za dużo lub gdy są zbyt silne, ta zdolność zostaje zaburzona. Nie mogąc nadążyć za ciągłym napływem impulsów, mózg interpretuje sytuację, w której się znaleźliśmy, jako stan zagrożenia. Zaczyna więc przygotowywać cały organizm do walki lub ucieczki, pobudzając odpowiednie gruczoły do wytwarzania adrenaliny oraz kortyzolu, zwanych hormonami stresu. Kortyzol w połączeniu z innymi neuroprzekaźnikami zwiększa z kolei aktywność tych części mózgu, które odpowiadają za podejmowanie szybkich decyzji i reagowanie na groźne sytuacje. Przez to mózg staje się bardziej wrażliwy na sygnały kojarzące się z zagrożeniem. Niestety długo utrzymujący się stres powoduje, że nawet te bodźce, które normalnie uważalibyśmy za zupełnie neutralne (np. dźwięk przychodzącej wiadomości, szczekanie psa na podwórku, pukanie do drzwi), są odbierane przez mózg jako potencjalne niebezpieczeństwo. W efekcie znów dochodzi do podniesienia poziomu kortyzolu i do większego wyczulenia mózgu na bodźce. Tworzy się błędne koło lub, mówiąc bardziej fachowo, "pętla negatywnego sprzężenia zwrotnego".

Jak wydostać się z "pętli przebodźcowania"?

Aby wyrwać się z tej pętli, potrzebujemy przestać nerwowo reagować na bodźce, a w zamian za to dać naszemu mózgowi sygnał, że zagrożenie minęło i jesteśmy już bezpieczni. Jak to zrobić? Sposobów jest kilka. Najprostszy polega na spowolnieniu ruchów i wzięciu kilku świadomych, głębokich oddechów. Ciało informuje mózg o sytuacji, w której aktualnie się znajdujemy. Kiedy pozwalamy sobie na poruszanie się bez pośpiechu i spokojne oddychanie, układ nerwowy odczytuje to jako zachętę do przejścia ze stanu alarmowego do normalnego trybu działania.

Drugim sposobem jest zaangażowanie wyobraźni. Mózg nie odróżnia wyobrażonych sytuacji od tych, które dzieją się realnie w naszym otoczeniu. Często doświadczamy negatywnych konsekwencji tego faktu. Gdy rozważamy w głowie czarne scenariusze lub kiedy rozpamiętujemy minione niebezpieczne sytuacje, mózg reaguje tak, jakby zagrożenie było tuż obok nas w tej właśnie chwili. Podnosi nam więc poziom kortyzolu i wprowadza organizm w stan gotowości. Możemy jednak świadomie wykorzystać to ograniczenie naszego mózgu i zamiast myśleć o rzeczach, które budzą w nas lęk, zwizualizować sobie bezpieczne miejsce, w którym chcielibyśmy się znaleźć. Może to być na przykład pachnąca ziołami łąka w letni słoneczny dzień lub przytulna chatka w lesie, przy której szemrze strumyk i śpiewają ptaki. Świadome wizualizacje aktywują inne obszary naszego mózgu niż odruchowe zamartwianie się, co pozwala zahamować negatywną samonakręcającą się spiralę.

Trzeci sposób polega na skontaktowaniu się z Siłą Wyższą poprzez modlitwę. Nie chodzi jednak o to, by prosić Boga o odsunięcie od nas męczących bodźców albo obniżenie poziomu kortyzolu, ale o uświadomienie sobie Jego życzliwej obecności tuż obok. Otwarcie się na duchową perspektywę pozwala zrozumieć własną sytuację w szerszym kontekście i odzyskać poczucie połączenia z innymi. Głęboki oddech, zaangażowanie wyobraźni i świadome zwrócenie się ku Bogu to najlepsze znane mi sposoby wychodzenia z błędnego koła stresu i przebodźcowania.

Fragment książki Przemysława Gwadery SJ "Medytacje dla przebodźcowanych"

Ukończył filozofię na Uniwersytecie Kopenhaskim i teologię na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie. Na co dzień pracuje w Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej w Gdyni. Publikuje na profilu Duchowość cielesności na YouTube, Facebooku i Instagramie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak wydostać się z "pętli przebodźcowania"? Oto trzy skuteczne sposoby
Komentarze (3)
LK
~Leon K
6 maja 2024, 05:56
Cenne wskazówki. Dziękuję
PN
~Paweł Nowak
5 maja 2024, 13:43
A mnie artykuł wydał się interesujący. Przeczytałem z ciekawości, bo po miniaturce wydawało mi się, że miałem okazję poznać, nie wiem czy już wtedy księdza, autora ponad dekadę temu na JDM w Świętej Lipce. Czasem jest to ciekawa refleksja, jaki kierunek na przestrzeni lat obierają nasze drogi. Pozdrawiam i z Panem Bogiem.
DT
~Darek Tomoń
4 maja 2024, 09:56
Proszę księdza, jeśli chodzi o obecność Boga i uświadomienie sobie tego to nie „obecność tuż obok mnie” ale WE MNIE - w moim sercu, a to jest znaczna różnica. Po prostu modlitwa serca - wg Ojców Pustyni. Tak trzeba napisać a nie silić się na jakieś artykuły …