Kim bym była, gdybym nie dostawała lania?

(fot. depositphotos.com)
Magda Jasińska

Kiedy dorastałam czułam, że muszę zasłużyć na miłość. Czułam też, że miłość musi boleć. Może dlatego pakowałam się w toksyczne związki, mimo, że na pierwszy rzut oka było widać, że osoba, z którą się wiążę nie jest godna zaufania? Może szybciej powiedziałabym „stop”, gdyby nie zostało mi wpojone, że ludzie, którzy kochają to również ci, co zadają ból?

Czasem się nad tym zastanawiam, czy byłabym kimś innym, gdyby nie dostawała lania? Gdybym była wychowywana bez kar cielesnych, czy bym wyrosła na kogoś innego? Czy może bym pozostała sobą.

Kilka miesięcy temu dosyć głośno było o wypowiedzi Rzecznika Praw Dziecka p. Mikołaja Pawlaka o tym, że „klaps nie zostawia wielkiego śladu”. „Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie” .

Jako osoba, która dostawała jedno i drugie, gdy jeszcze nie potrafiła rozróżnić jednego od drugiego to mogę powiedzieć, że…

Klaps to przekroczenie granicy

Od klapsa się zaczyna. Potem, gdy dorosły nie widzi upragnionych efektów – klaps zamienia się w bicie. W końcu klaps nie robi na dziecku wrażenia, bo do wszystkiego można się przyzwyczaić. Dorosły traci kontrolę nad sytuacją i okazuje się, że jeden klaps zamienia się w drugi, a potem idzie cała seria.

A nawet jeśli nie… Sam klaps to naruszenie nietykalności cielesnej. Dziecko też ma do niej prawo.

Jeden klaps może zburzyć zaufanie, podkopać pewność siebie, sprawić, że młody człowiek nie poczuje się już bezpiecznie w obecności osoby dorosłej. 

A jako rodzice jesteśmy zobowiązani do tego, by chronić nasze dzieci. Czemu zatem tak często sami stajemy się oprawcami?

Dlaczego rodzice biją dzieci?

Chyba najbardziej smutna odpowiedź jest taka, że wierzą w „wychowawczy aspekt” klapsów. Nie chcą, by dzieci „wchodziły im na głowę”. Chcą wprowadzić dyscyplinę. 

Dyscyplina jest dobra, jest też potrzebna. Ale chyba niektórzy nie znają definicji słowa „dyscyplina”. A brzmi ona tak: dyscyplina pochodzi bezpośrednio od łacińskiego słowa „disciplina” używanego już w IX wieku na określenie kształcenia, nauczania i uczenia się. Zatem w chwili, gdy wyraz ten zaistniał w naszym języku, „dyscyplina” oznaczała naukę ("Grzeczne dziecko" Siegel Daniel, Bryson Tina).

Dzisiejsze rozumienie tego słowa nieco się zmieniło. Większość z nas kojarzy z praktyką dyscypliny jedynie kary. Ale czego uczą kary? Spójrzmy na sprawę oczami dzieci.

Co czują dzieci, które są bite?

Można mówić o poczuciu osamotnienia, poczuciu nie bycia kochanym, odczuwaniu braku akceptacji. Ale chyba najlepiej będzie nam zrozumieć co czuje dziecko, gdy przytoczę fragment mowy Astrid Lindgren z 1978: „A tym, którzy z takim zapałem wołają o twardą rękę i krótsze cugle, chciałam przytoczyć, co pewnego razu opowiedziała mi jedna starsza kobieta. Wtedy gdy wierzono w takie metody, była młodą matką. „Oszczędzaj rózgi, a zniszczysz brzdąca”, właściwie w to nie wierzyła, ale raz jej mały synek zrobił coś takiego, że uznała, iż powinna go ukarać rózgą, pierwszy raz w życiu. Nakazała mu wtedy, żeby sam przygotował rózgę. Chłopiec wyszedł i długo nie wracał. W końcu przyszedł zapłakany i powiedział: „Nie znalazłem żadnej rózgi, ale masz tu kamień, którym możesz we mnie rzucić”. Wtedy mama także się rozpłakała, ponieważ nagle wszystko ujrzała oczami dziecka. Dziecko musiało pomyśleć: „moja mama chce mi zadać ból, a do tego równie dobry może być kamień”. Objęła go i przez chwilę płakali razem. A potem położyła kamień na półce w kuchni i leżał tam na wieczną pamiątkę tej obietnicy, którą złożyła sama sobie w tamtej chwili: nigdy przemoc!”.

Dla dziecka nie ma znaczenia czy użyjesz rózgi, paska, patyka, czy ręki. Zadasz ból. Tylko tyle będzie pamiętać. Poczuje się odrzucone i niekochane. 

Co myślą dzieci zaraz po tym, jak dostaną lanie?

"Och! Jakich to ja mam cudownych rodziców. Dzięki temu, że zadali mi ból to teraz wiem jak mam postępować. Od teraz będę im bezgranicznie ufać, mówić o wszystkim, nigdy nie popełnię błędu, bo dzięki temu, że nie mogę siedzieć na pupie to już wiem co jest dobre, a co złe. Chwała im za to. Kocham ich bezgranicznie!" ("Grzeczne dziecko" Siegel Daniel, Bryson Tina)

Zapewniam Cię, że żadne dziecko tak nie pomyślało. Na myśl przychodzą najgorsze rzeczy, gdy skóra jeszcze szczypie. Gdy ból rozchodzi się po ciele. Myśli się o zemście i nie o tym, by dobrze postępować. Tylko o tym, by dobrze ukrywać złe występki. 

Jakie były skutki bicia u mnie?

Obserwowałam jak wiele zabrało mi zrozumienie, że rodzice chcieli dobrze, ale wybrali złą drogę. Zrozumiałam to dopiero teraz. Kiedy dorastałam czułam, że muszę zasłużyć na miłość. Czułam też, że miłość musi boleć. Może dlatego pakowałam się w toksyczne związki, mimo, że na pierwszy rzut oka było widać, że osoba, z którą się wiążę nie jest godna zaufania? Może szybciej powiedziałabym „stop”, gdyby nie zostało mi wpojone, że ludzie, którzy kochają to również ci, co zadają ból? Nie wiem.

Czy bym nie zadawała sobie bólu przez samookaleczenia, gdybym miała możliwość wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje, gdy dorastałam?

Być może mniej bym kłamała jako nastolatka, bo nie bałabym się, że pas zostanie wyciągnięty z szafy. Prawdopodobnie nie musiałabym udawać kogoś, kim nie jestem. Może nie pakowałabym się w kłopoty, a potem nie musiałabym wymyślać jakiejś ściemy, skąd choćby te podbite oko. Może odczuwałabym mniejszy wstyd, upokorzenie.

Pewnie nie szukałabym okazji, by jak najszybciej wyprowadzić się z domu. Tak łapczywie nie szukałabym miłości. Tak desperacko nie chciałabym być kochana. Może moje życie potoczyłoby się inaczej.

Pewnie miałabym lepszy kontakt z rodzicami.

O ironio, mimo wszystko, wiem, że rodzice robili to w dobrej wierze. Chcieli mnie uchronić przed błędami. Ale forma tej ochrony niszczyła przy okazji zaufanie. Coś, co buduje się przez lata, a można zniszczyć przez jedną decyzję. Decyzję, która przynosi ból i żal. I naznacza piętno na całe życie. 

Przełomowy moment

Wydaje mi się, że w życiu każdego bitego dziecka przychodzi taki moment refleksji. Kiedy zastanawiałam się jak można to rozsądnie wytłumaczyć to próbowałam wmówić sobie, że tak po prostu jest, że każdy rodzic tak robi. Dopóki w liceum nie poznałam koleżanki, która uświadomiła mi, że jej rodzice nigdy nie podnieśli na nią ręki. I można było. Kolejny argument też został obalony, bo owa koleżanka „wyszła na ludzi”.

Próbowałam wytłumaczyć ich zachowanie tym, że tak bardzo mnie kochali. Ale patrzyłam na ich małżeństwo i tam widziałam miłość. A nie dochodziło do rękoczynów. Wniosek był prosty- coś ze mną było nie tak. I choć nie była to prawda, to w nią uwierzyłam.

Nie winię rodziców

I nie winię moich rodziców, bo wiem, że takie „wychowanie” wynieśli z domu. Zakorzenione przekonanie, że tak trzeba. W innych kwestiach starali się, by mnie i siostrze niczego nie zabrakło.

Wybaczyłam im. I dla jasności, pewnie moje dzieci też wiele rzeczy będą musiały mi wybaczyć. Zdaję sobie sprawę, że jako mama nie jestem idealna. Zdarza mi się podnieść głos, powiedzieć o jedno słowo, czy zdanie za dużo. To wszystko też wywiera wpływ na dorastającego człowieka. Jednak do tej listy rzeczy do przebaczenia nie dodam bicia. A pojedynczy klaps to też bicie. 

Bicie to przejaw bezsilności rodzica. Ja też nieraz odczuwam bezsilność jako matka. To normalne. Jednak wiem, że nie wezmę pasa w dłoń, moja ręka nie posłuży do zadawania klapsów. Nie tędy droga. 

O ironio, teraz mam z moimi rodzicami znacznie lepszy kontakt. Teraz rodzi się zaufanie i troska. Może właśnie teraz, bo pozbyłam się strachu. Strachu przed tym, że mi się dostanie, gdy coś zrobię nie tak. 

Pogodziłam się z moją przeszłością, ale drogi rodzicu, jeśli wahasz się czy podnieść rękę na swoje dziecko, czy wyjąć pas, by złoić mu dupę, by w końcu zrozumiało. To musisz zdać sobie sprawę, że Twoje decyzje niosą ze sobą konsekwencję. Konsekwencje, z którymi musisz żyć Ty i Twoje dziecko.

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu "Mamine skarby".

Magda Jasińska - fotograf, blogerka, żona i mama dwójki w jednym. Prowadzi bloga "Mamine skarby"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kim bym była, gdybym nie dostawała lania?
Komentarze (12)
JR
~Justyna Ryll
17 lutego 2021, 13:07
Bicie i wszelka przemoc, to po prostu tresura. Bo wychowywanie polega na sile rozumu rodzica: uczenia dobrych postaw i czynów, na podstawie logicznych i prawdziwych argumentów, i z pozostawieniem miejsca na wolną wolę swojego dziecka.
JR
~Justyna Ryll
17 lutego 2021, 13:00
Rodzic który krzywdzi własne dziecko, sam wydaje na siebie pewien wyrok. Bo nawet jeśli dziecko mu to przebaczy, to nigdy nie będzie już mogło nazwać takiego rodzica swoim przyjacielem, szczególnie jeśli wie, że jego rodzic się jeszcze nie nawrócił. Taki rodzic, na własne życzenie, traci bezpowrotnie coś bardzo ważnego: zaufanie swojego dziecka. A tym samym wyrzeka się prawdziwego rodzicielstwa...
ST
~Seweryn Tru
16 listopada 2020, 15:41
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że autorka tego tekstu próbuje znaleźć winnych swoich własnych błędów. Winnych swoich wyborów, swoich toksycznych związków, itd.. I najwygodniej zwalić to na rodziców. To oni są winni - stwierdza publicznie, by potem łaskawie im przebaczyć wobec publiki. A wszystko to w okowach nowowiedzy na temat wychowania, która ogłasza, że ci wszyscy, którzy byli przed nami, przodkowie, przez tysiąclecia trwali w ciemnościach, a oto my teraz wychodzimy do światła. Zobaczymy, co wyjdzie z tego "bezstresowego" eksperymentu wychowawczego,. Zdaje się, że pierwsze tego efekty widzieliśmy w ostatnich tygodniach na ulicach polskich miast. Wszyscy słyszeliśmy, jaki komunikat zwrotny dały wszystkim i wszystkiemu te "spokojne" dzieci.
AA
~A. A.
18 stycznia 2021, 17:25
Ale tak własnie się dzieje. Dzici bite przez rodziców przestają kochać siebie, traca pewność siebie, brak im poczucia bezpieczeństwa - są zagubione w życiu.
JA
~Justyna A-M
8 marca 2020, 15:32
Nasi rodzice, dziadkowie i pradziadkowie wychowywali się tradycyjnie, niektórzy w okresie okupacji, niektórzy byli w obozach koncentracyjnych. Odbudowali kraj z wojennych zniszczeń, wychowali swoje potomstwo i pomagali w wychowywaniu wnuków. Nie było tak wielu przypadków depresji, zaburzeń emocjonalnych , depresji, prób samobójczych jak teraz. A i tak w Polsce jest lepiej pod tym względem niż na Zachodzie. Znowu wleczemy się w tyle za postępem.
MI
~Michał I.
23 listopada 2020, 23:38
'Nie było" czy "nie było widać"? Mało było samobójstw choćby w II RP? Hitlerowcy w obozach nie byli zaburzeni emocjonalnie? Nie twierdzę, ze to przez bicie w dzieciństwie, ale "Nie było tak wielu przypadków depresji, zaburzeń emocjonalnych , depresji, prób samobójczych jak teraz" to kompletna bzdura.
AA
~Anna A.
18 stycznia 2021, 17:24
Wystarczy preczytać "Rozmowy z katem" - zwyrodnialcy faszystowscy pochodzili z rodzin, które uzywały pasa, wyrośli z bitych dzieci, które nauczono, że przemoc jest normalna.
ML
~Mariusz L
8 marca 2020, 02:03
Tak się zastanawiam czy w życiu dorosłym nie ma klapsów, poniżania, nawet zniewolenia człowieka? Coraz częściej widzę prezentacje o wychowaniu dzieci za komuny a Teraz. I śmiem twierdzić że gdyby teraz nie daj Boże woja to byłaby bardziej okrutna. Ludzie bezstresowo wychowani nie mają zahamowań i wszystko się im należy. Nie mają poczucia wstydu to już zupełnie zostało wyeliminowane. Pomijam przypadki pedofili czy znęcania się, ale zachodnie wychowanie powoli prowadzi do degradacji naszego społeczeństwa. Wojna już trwa od bardzo dawna i toczy się głowach i macicach niestety to też efekt bezstresowego wychowania. No cóż na samym końcu stoi ojciec kłamstwa. Pozdrawiam innych lemingów.
AA
~Anna A.
18 stycznia 2021, 17:27
Ależ nie chodzi wcale o bezstresowe wychowanie. Trzeba dzieci uczyć odpowiedzialności, to jasne, ale z szacunkiem dla nich, bez bicia. Da się to zrobić, zapewniam.
Oriana Bianka
3 marca 2020, 19:59
Bardzo potrzebny artykuł. Chciałabym tylko dodać, że nie tylko bicie krzywdzi dziecko, ale również przemoc psychiczna, agresja, krzyki, poniżanie, nierealne wymagania, brak akceptacji.
BK
bambo kokos
5 stycznia 2021, 17:41
...klaps to pikuś przy przemocy psychicznej...dlatego jeden klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził, a czesto wyszedł na zdrowie. Klaps nie jest znęcaniem się nad dzieckiem, o ile jest klapsem... niestety ten artykuł jest jest fałszywie poprawny politycznie dlatego odradzam rodzicom czytania tych wypocin. "Może dlatego pakowałam się w toksyczne związki..." może,jak to morze...bywa głębokie i szerokie...
AR
~Alicja Rozmach
3 marca 2020, 11:31
Wspaniały, mądry tekst. Pełen zrozumienia dla drugiego człowieka, jako osoby. W szczególności powinniśmy tak traktować nasze dzieci, ale zbyt często się to nie udaje. Gratuluję i powodzenia. Także nigdy nie uderzyłam moich dzieci i wiem, że to możliwe.