Ludzie wtrąceni w otchłań smutku. Wszystko gaśnie. Psychiatra Antoni Kępiński o depresji

Zdjęcie ilustracyjne (Fot. depositphotos.com/pl)
dm

Jakby za przekręceniem kontaktu wszystko gaśnie, świat traci swą barwę, przyszłość zamienia się w czarną ścianę nie do przebycia, a przeszłość w pasmo ciemnych wydarzeń obciążających chorego poczuciem winy. Znika normalna energia życiowa, każda decyzja staje się niesłychanie trudna, najbłahsze sprawy urastają do problemów, których niepodobna rozwiązać. Przed chorym piętrzą się trudności jak niebotyczne góry - pisał w książce „Melancholia” psychiatra Antoni Kępiński.

Maluje w niej różnorodne odcienie i głębię smutku objawiającego się w zespołach depresyjnych i uświadamia niewyobrażalne dla ludzi zdrowych cierpienia osób owładniętych melancholią. Nie tylko wzbogaca wiedzę o tej chorobie, ale i pobudza wrażliwość na los chorujących.

Zachorowań na depresję już wtedy przybywało, i to w szybkim tempie. Jak pisał w przedmowie do pierwszego wydania „Melancholii” prof. Eugeniusz Brzezicki: „Mimo wspaniałych osiągnięć naukowo-technicznych i znacznej poprawy warunków życia nie można naszego stulecia nazwać radosnym; prawdziwa radość życia jest w nim zjawiskiem coraz rzadszym, a smutek coraz bardziej powszechnym”.

Napisał to ponad pół wieku temu, a dzisiaj w krajach wysoko rozwiniętych depresja dotyka już ponad trzydzieści procent społeczeństwa (w Polsce ponad 20 proc.). Choroba ta odbiera energię życiową, wtrąca w otchłań smutku, a niekiedy doprowadza do samobójstwa, jest więc poważnym zagrożeniem. Niektórzy jednak utrzymują, że zapadalność na depresję kliniczną nie wzrasta aż tak szybko.

DEON.PL POLECA

Kępiński wyjaśnił powstawanie i przebieg zespołów depresyjnych również na podstawie swojej oryginalnej koncepcji metabolizmu informacyjnego, czyli wymiany informacji, jaka następuje między organizmami żywymi a środowiskiem.

Są to skomplikowane procesy decydujące o nastroju i samopoczuciu człowieka, a więc o jego zadowoleniu, szczęściu czy też smutku, aż do głębokiej rozpaczy. Poruszający jest zamieszczony w tej książce opis chorego na depresję oraz jego przeżyć.

W depresji smutek nachodzi człowieka bez uchwytnej przyczyny. Jakby za przekręceniem kontaktu wszystko gaśnie, świat traci swą barwę, przyszłość zamienia się w czarną ścianę nie do przebycia, a przeszłość w pasmo ciemnych wydarzeń obciążających chorego poczuciem winy. Znika normalna energia życiowa, każda decyzja staje się niesłychanie trudna, najbłahsze sprawy urastają do problemów, których niepodobna rozwiązać. Przed chorym piętrzą się trudności jak niebotyczne góry. Spadek dynamiki życiowej objawia się zarówno w czynnościach psychicznych, jak też fizycznych.

Objawy i skutki depresji

Myślenie staje się trudne, kojarzenia są skąpe, myśl obraca się wokół jednego tematu: beznadziejności własnego życia, własnych win i własnej bezradności, marzeń o śmierci, która wydaje się jedynym wybawieniem. Słabnie pamięć, świat otaczający nie pociąga, wszystko jest przykre i bolesne…

Na skutek obniżonej dynamiki życiowej zwalnia się tempo procesów psychicznych. Choremu nic się nie chce, ogarnia go apatia.

Wiele jest przyczyn takiego cierpienia i nie wszystkie zostały do końca poznane. Różne są też postacie depresji: inwolucyjna, wieku młodzieńczego, poporodowa, objawowa, organiczna, starcza. Depresja towarzyszy również innym zaburzeniom psychicznym.

Depresyjny charakter miewa choćby frustracja twórców; inny rodzaj smutku nachodzi ludzi, gdy utracą obiekt miłości czy też są skrajnie wyczerpani; jeszcze inaczej zaczyna się i przebiega depresja reaktywna po jakimś tragicznym wydarzeniu.

Interesujące są poglądy Kępińskiego na depresję, którą nazwał cywilizacyjną. Snując refleksje nad współczesnym mu światem, pisał o nerwicorodnych czynnikach, które mogą doprowadzić do głębokiego obniżenia nastroju: (…) uderza dysproporcja między naukowo-technicznymi osiągnięciami naszej cywilizacji a stopniem zadowolenia z własnego życia. Jest to swoisty smutek spełnionej baśni.

Najśmielsze marzenia ludzkości ziściły się, a mimo to człowiek się nie cieszy, co więcej - jest niezadowolony z tego, co stworzył, z czasów, w których żyje, czuje bezsens własnej egzystencji, tęskni za formami życia bardziej prymitywnymi i prostszymi, za powrotem do natury (…), nie potrafi cieszyć się życiem, śmiać się i bawić (…). Mimo wygód i wszelkich udogodnień, jakie przynosi współczesna cywilizacja, jest smutny, znudzony, niezadowolony z siebie i otaczającego świata, nie widzi możliwości poprawy, lęka się zagłady atomowej.

Poczucie nieszczęścia w depresji

Kępiński przyznaje, że trudno dociec, od czego zależy ludzkie szczęście czy też raczej poczucie nieszczęścia. Dostrzega różne czynniki, jakie najczęściej wpływały w jego czasach na obniżenie nastroju. Człowiek za pośrednictwem środków przekazu ciągle styka się z wydarzeniami w odległych miejscach kuli ziemskiej, często tragicznymi, i jakby z konieczności, aby móc te nieszczęścia znieść, obojętnieje na niedolę innych. W natłoku zdarzeń, informacji i fizycznej bliskości ludzi żyjących w wielkich skupiskach wytwarza się między nimi wzajemna wrogość.

Nikną więzi, a czując obojętność wokół siebie, człowiek zaczyna być coraz bardziej samotny i staje się egocentryczny - chce więcej brać, niż daje. Zdaniem Kępińskiego powinniśmy się bać nie tyle przeludnienia, ile własnego lęku i nienawiści. Zaleca zatem dbałość o rozwój sfery uczuciowej, by przebiegał na równi z rozwojem intelektualnym.

Już w czasach Kępińskiego napływ wiedzy o świecie stał się tak dynamiczny jak nigdy wcześniej. A mimo to, jak pisał: „Człowiek czuje się znudzony, odczuwa wewnętrzną pustkę, cierpi na niestrawność psychiczną, wynikającą z niemożności wchłonięcia nadmiaru informacji (…). Słowem, nie ma okazji do wykazania własnych możliwości wymiany informacyjnej ze środowiskiem, z powodu negatywnego nastawienia do niego”. Otoczenie nie umożliwia mu bowiem realizacji jego planów i marzeń.

Skomplikowane stosunki ekonomiczno-społeczne zmuszają do przyjęcia postawy konsumpcyjnej, a nie twórczej. Kurczy się jego ekspansja życiowa. Może właśnie z tego bierze się smutek człowieka naszej epoki: że nie wchodzi w głębszą interakcję z otoczeniem, nie zmienia go ani siebie pod jego wpływem? Przecież człowiek zawsze chce tworzyć coś, co będzie sięgało poza jego kres, chce zostawić ślad. Te transcendentne dążenia nadają sens zarówno życiu, jak i śmierci.

Ludzie nie mieli takich możliwości, kiedy Kępiński o tym pisał, a tym bardziej nie mają ich teraz. Większość z nas pozostaje konsumentami, także kultury. Nie tworzy sztuki: nie gra ani nie śpiewa, nie pisze wierszy, nie maluje, rzadko tańczy. Tymczasem, jak uznał Kępiński, „(…) rozładowanie uczuć negatywnych umożliwia realizacja tendencji twórczych i transcendentnych tkwiących w człowieku, jest to, jak się zdaje, najważniejszym problemem naszej kultury”.

Niestety, od czasów, kiedy o tym pisał, nic się w tym względzie nie zmieniło na lepsze. Człowiekowi współczesnemu, zdaniem Kępińskiego, brak wiary, nawet jeśli deklaruje się jako osoba wierząca. Nie może więc nadać życiu głębszego znaczenia. Jest zdany wyłącznie na siebie, ma poczucie bezsensu i świadomość, że wraz ze śmiercią wszystko się kończy, odczuwa chaos wewnętrzny i zewnętrzny. A że wiara jest mu potrzebna, jest podatny na opowieści fałszywych proroków.

Wycofanie się z kontaktów z rzeczywistością

Trudno sobie wyobrazić, jak bardzo zmienione i zubożałe jest w depresji życie, jak uboga jest gama uczuć - smutek, ciężkość myśli - jak duże są zahamowania fizyczne i psychiczne. W dodatku chorego ogarnia lęk i towarzysząca mu zwykle agresja. Jego nastrój i uczucia Kępiński nazywa kolorytem emocjonalnym. Rytm przyrody też nie jest tu bez znaczenia. Zdrowi ludzie tego nie pojmują. Samopoczucie człowieka i jego relacje z innymi zależą w dużej mierze od jego uczuć. Życie wymaga elastyczności, a utrwalenie negatywnej postawy utrudnia, czasem wręcz uniemożliwia współżycie z otoczeniem.

Nienawiść niszczy nie tylko nienawidzonego, ale i nienawidzącego. W dodatku ten, kto cierpi na niedosyt pozytywnych uczuć, ma też często poczucie krzywdy. Niestety, uczucia negatywne są silne, mają większą siłę oddziaływania niż pozytywne (dziś użylibyśmy już innej terminologii, raczej nacechowując uczucia jako trudne lub przyjemne).

W depresji człowiek wycofuje się z kontaktów z rzeczywistością, bo jest dla niego zbyt przykra, a zetknąwszy się z obojętnością czy wrogością, jeszcze mocniej popada w depresję, silniejsze też jest wtedy jego poczucie krzywdy i dążenie do izolacji. Uczucia negatywne zrywają więź człowieka z życiem, a wtedy staje się jakby martwy, podobnie jak martwy jest w jego odbiorze otaczający go świat.

Miłość nierzadko zamienia się w nienawiść. Nienawidząc innych, człowiek nienawidzi też siebie, a to go unieszczęśliwia. Niekiedy ludzie, nie wierząc w możliwość zdobycia obiektu miłości, lokują uczucia w przedmiotach martwych lub zadowalają się wysoką pozycją społeczną. Dotyczy to zwłaszcza tych, dla których nawiązanie uczuciowych kontaktów z otoczeniem jest tak trudne, że prawie niemożliwe.

Kępiński pisze zaś, że tylko „(…) miłość daje człowiekowi uczucie swobody i wolności, znika wtedy skrępowanie, co nawet w ruchach zakochanego się przejawia, są one bardziej spontaniczne, żywsze, bardziej naturalne”. Chorzy na depresję cierpią bardzo, są nieszczęśliwi, ale ci, których ta choroba nie dotknęła, nie potrafią tego pojąć i zwykle opacznie tłumaczą sobie ich zachowania. Przypuszczają, że są zarozumiali, wynoszą się i gardzą innymi, dlatego się z nimi nie kontaktują.

Chorzy niekiedy po swojemu i nietrafnie szukają różnych sposobów na zdobycie uznania otoczenia. „Patrząc na ludzkie dążenia do zaspokojenia ambicji, które bywają nienasycone, nie można oprzeć się wrażeniu, że u ich podłoża tkwi patologia widzenia samego siebie” - zauważył Kępiński.

Poczucie winy w depresji

„Sukcesy, do których niestrudzenie dążą, mają poprawić realny obraz siebie i być tym samym źródłem radości życia. Powstaje jednak pytanie: czy poprawienie własnego autoportretu rzeczywiście może być tym źródłem?”. I dodał, że obraz samego siebie poprawi się, gdy człowiek będzie zdolny do miłości. Zapewnia to przewaga postawy „daję” nad „biorę”.

Rozważania Kępińskiego zawierają wątek aksjologiczny. Poczucie winy można by jego zdaniem traktować jako karę za naruszenie systemu wartości moralnych. Zawsze powoduje ono zaciemnienie własnego obrazu, a więc prowadzi też do obniżenia nastroju. Poczucie winy Kępiński nazwał najdelikatniejszym, a jednocześnie najsilniejszym łącznikiem z ludzką wspólnotą. Tak jak i poczucie krzywdy, bywa ono najczęstszą przyczyną depresji nerwicowych.

Interesujące są jego dociekania, czy i w jakim stopniu porządek moralny jest zakodowany w genetyce człowieka. Czy moralność jest tylko wynikiem wychowania, czy też istnieje moralność naturalna, wrodzona? Kępiński przypuszcza, że jakieś zasadnicze tendencje do tworzenia najwyższego systemu samokontroli są uwarunkowane genetycznie.

* * *

Fragment pochodzi z książki Krystyny Rożnowskiej „Antoni Kępiński. Portret genialnego psychiatry”, wydanej nakładem wyd. MADNO inside.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ludzie wtrąceni w otchłań smutku. Wszystko gaśnie. Psychiatra Antoni Kępiński o depresji
Komentarze (2)
BT
~Beata Tomczyk
22 lipca 2024, 12:46
Proponuję poczytać książkę wg. SW. Hildegardy z Bingen " Leczenie chorób duszy" dr W. Strehlow. Terapia Hildegardowa dla cierpiących na depresję, lęki, bezsenność lub stres. Opisuje ona przyczyny depresji i lęku jakie niszczą ludzi oraz środki jakimi leczyć depresję i lęki.
XY
~x y z
5 lipca 2024, 22:49
Tak się kończy antyfaszyzm.