Adam Szustak OP: na tym polega problem wielu mężczyzn

Fot. Joshua Earle / Unsplash
Adam Szustak OP

"Mamy więc na świecie łaknące mężczyzn kobiety, a tuż obok mężczyzn, którzy nie są mężczyznami, nie są ojcami, są jak wyjące zwierzęta na pustyni. Mimo tego że świat wydaje się ogarnięty, wszystko jakoś przecież funkcjonuje" - pisze Adam Szustak OP. Dominikanin, w oparciu o historię Eliasza, stara się znaleźć źródło problemu wielu współczesnych mężczyzn i jego rozwiązanie.


"Z mężczyznami dzieje się dzisiaj znacznie gorzej, niż z kobietami. Zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak i trzeba szukać dla nich specjalnej ścieżki, by stali się prawdziwie sobą" - uważa Adam Szustak OP. Zainspirowani jego słowami postanowiliśmy przygotować coś specjalnie dla mężczyzn. Jak mężczyzna może wykorzystać doświadczenie własnych grzechów i słabości w budowaniu swojej tożsamości? Dlaczego najczęstszą odpowiedzią Boga na wołanie mężczyzny jest cisza? Jak to możliwe, że kobieta, którą "ratuje" mężczyzna, staje się ratunkiem dla niego? Odpowiedzi na te i inne pytania poszukamy wspólnie z Adamem Szustakiem OP, autorem książki "Projekt Eliasz. Czym jest męska tożsamość?".


Historia Eliasza zaczyna się tak:

Prorok Eliasz z Tiszbe w Gileadzie rzekł do Achaba: «Na życie Pana, Boga Izraela, któremu służę! Nie będzie w tych latach ani rosy, ani deszczu, dopóki nie powiem». Potem Pan skierował do niego to słowo: «Odejdź stąd i udaj się na wschód, aby ukryć się przy potoku Kerit, który jest na wschód od Jordanu. Wodę będziesz pił z potoku, krukom zaś kazałem, żeby cię tam żywiły». Poszedł więc, aby uczynić według rozkazu Pańskiego, i podążył, żeby zamieszkać przy potoku Kerit na wschód od Jordanu. A kruki przynosiły mu rano chleb i mięso wieczorem, a wodę pijał z potoku.

1 Krl 17, 1–6

Ten tekst to miejsce w Biblii, w którym po raz pierwszy pojawia się Eliasz. W jakim kontekście go poznajemy? I oczywiście nie chodzi mi o odsłonięcie całej warstwy historycznej tego fragmentu, tylko o dostrzeżenie pewnych faktów, które rzeczywiście są elementami historii Eliasza, ale jednocześnie stanowią szkic naszej sytuacji jako mężczyzn.

To jasne, że ten tekst nie jest biblijną przypowieścią, Eliasz był realną postacią. Całą tę historię Eliasza od początku do końca będziemy jednak traktowali jako opowieść o naszym wnętrzu i o naszej tożsamości.

W jakim momencie historii Izraela pojawia się Eliasz? Kiedy Izrael zostaje podzielony na dwa oddzielne królestwa: na północy Izrael, a na południu Juda, czyli pokolenie Judy. Eliasz działa w tak zwanym północnym królestwie. Jest to ważna informacja, ponieważ sytuacja północnego królestwa była zupełnie inna niż południowego. Na północy królem jest niejaki Achab. Jego żona zaś to królowa Izebel, po naszemu Iza, która - jak się potem okaże - jest znacznie silniejszą osobą niż król. W królestwie panuje niewiarygodny dobrobyt. Czasy Eliasza to bowiem taki okres, w którym nie było wojen z żadnymi ościennymi państwami. Ten stan był dość nietypowy dla Izraela, ponieważ gdy sięgnie się do historii narodu wybranego, to nie sposób nie zauważyć, że Izraelici nieustannie trwają w jakichś wojnach i konfliktach. Tym razem jest inaczej: nie ma żadnych konfliktów zbrojnych, panuje ogromny dobrobyt. Kraj rozwija się finansowo, gospodarczo i społecznie, ponieważ na tych ziemiach żyją obok siebie w symbiozie różne narody. Nie pojawia się coś charakterystycznego dla żydowskiego podejścia do innych narodów, czyli pewna niechęć wobec pogańskich zwyczajów i religii. To życie w symbiozie po jakimś czasie oznacza jednak mieszanie się poszczególnych narodów ze sobą, a co za tym idzie także dosyć mocny synkretyzm religijny. Historia Eliasza zaczyna się w momencie, gdy Achab za namową swojej żony Izebel odchodzi od wiary w Boga Jahwe i choć na początku nie neguje oraz nie prześladuje jej, to po jakimś czasie przyjmuje wierzenia swojej żony i czci Baala. W ten sposób powstaje coraz więcej pogańskich świątyń, coraz więcej miejsc kultu i coraz więcej ludzi zaczyna wierzyć w Baala.

Czy ten obraz nie przypomina Ci naszego współczesnego świata? Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że w niektórych miejscach na ziemi nie żyje się dobrze i brakuje chleba. Ale nasza część świata - czyli miejsce, gdzie żyjemy: Europa, Stany Zjednoczone, wszystkie kraje, które są dość mocno cywilizowane - doświadcza dość sporego dobrobytu. Jasne, że nie neguję różnych problemów ekonomicznych czy gospodarczych, które mamy chociażby w Polsce. Generalnie jednak żyjemy w dobrobycie. Skoro bowiem możesz teraz siedzieć i czytać książkę, to znaczy, że nie musisz siedzieć w pracy od siódmej rano do dwudziestej drugiej, bo masz siłę i czas to robić. I nie chodzi o to, że w Twoim życiu jest fantastycznie i niczego nie potrzebujesz. Nie cierpisz głodu, nie jesteś bezdomny, masz robotę, to oznacza dobrobyt, w którym żyjemy. Widzisz więc, że sytuacja królestwa północnego Izraela jest nam dość bliska. Co więcej, nasz świat podobny jest do państwa Achaba, również w mnogości współistniejących ze sobą różnych prądów myślowych i religii. Nie odkryję Ameryki, gdy powiem, że chrześcijaństwo nie jest już jedyną, główną siłą przewodnią współczesnej kultury czy cywilizacji. Coraz częściej jest zaś religią prześladowaną.

Reprezentantem królestwa północnego, a zatem także naszego świata, jest człowiek, który ma na imię Achab. Kim on jest? Królem tego świata, ale jednocześnie strasznie marnym facetem. Gdyby sięgnąć do wcześniejszych rozdziałów Pierwszej Księgi Królewskiej, okazuje się, że Achab funkcjonuje w swoim życiu jak kapeć, a nie jak facet. Wszystko w jego życiu dzieje się tak, jak każe królowa Izebel. Achab jest więc tylko i wyłącznie pachołkiem, prawdopodobnie z powodów seksualnych. On jest zupełnie poddany tej kobiecie dlatego, że jej potrzebuje seksualnie. Izebel jest zaś niezwykle silną jednostką, więc de facto ona rządzi w tym kraju. Imię Achab  po polsku można przetłumaczyć jako "brat mojego ojca". I choć to wyrażenie w naszym języku jest dość neutralne, w hebrajskim oznacza coś negatywnego. W tym określeniu chodzi bowiem o to, że ktoś jest prawie ojcem, czyli nie jest ojcem, tylko prawie, i w tym przypadku "prawie" robi różnicę. Czyli mamy faceta, który chce być mężczyzną, ojcem, ale jest "prawie", czyli naprawdę taki nie jest.

Co ciekawe, w rdzeniu imienia Achab znajduje się także czasownik, który po hebrajsku oznacza wyjące na pustyni zwierzę. Język hebrajski jest tak zbudowany, że posługuje się obrazami przyporządkowanymi do poszczególnych słów. Wszystkie pojęcia abstrakcyjnie wyrażone są w nim obrazami, a co za tym idzie, słowa zawierają obrazy. Rdzeń słowa "Achab" jest zbudowany na obrazie zwierzęcia, które siedzi w jakimś pustynnym miejscu i wyje. Jeśli zestawimy to z faktem, że myśląc o Achabie, myślimy o nas, mężczyznach, wyłania się z tego dość nieprzyjemny obraz. Facet jest tu pokazany jako ktoś, kto wyje za nie wiadomo czym, kto żyje na pustyni, kto jest całkowicie podległy kobietom, kto nie ma żadnej siły ani woli, bo rządzi nim kobieta, kto jest jej niewolnikiem z powodów seksualnych, kto ma w sobie kalekie ojcostwo, bo jest prawie jak ojciec. W naszym świecie, podobnie jak to się dzieje w czasach Eliasza, mamy coraz większy kryzys tego, co znaczy być facetem. Zauważ, ile w Kościele powstaje grup, których celem jest ratowanie męskości. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie było. Od niedawna tworzy się specjalne duszpasterstwa dla mężczyzn. Skąd zatem wziął się taki pomysł? Zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak i że trzeba szukać specjalnej ścieżki dla mężczyzn, by stali się prawdziwie sobą. Kiedy patrzę na ludzi, którzy do mnie przychodzą na rozmowy, mam wrażenie, że z mężczyznami dzisiaj jest znacznie gorzej niż z kobietami. Oczywiście nie chodzi o to, że z kobietami jest idealnie, bo nie jest. Znacznie jednak gorzej jest z facetami. Gdy bowiem widzę, jak się degradujemy tym, co robimy, to sądzę, że jesteśmy w o wiele gorszym stanie. I my jesteśmy częścią tego świata opisanego w Pierwszej Księdze Królewskiej. Mamy zaspokojone potrzeby gospodarcze, więc wydaje nam się, że ogarniamy rzeczywistość, bo przecież pracujemy, zarabiamy pieniądze, wszystko jakoś funkcjonuje, a tak naprawdę wewnątrz jesteśmy jak wyjące zwierzęta na pustyni, które nie wiedzą, o co w tym wszystkim w ogóle chodzi.

Jakby tego było mało, dochodzi jeszcze ta kobieta, królowa Izebel. Jej imię tłumaczy się dosłownie jako "Gdzie jest książę?". To jest więc kobieta, która w swojej istocie ma pragnienie prawdziwego mężczyzny. To jest bardzo piękny symboliczny obraz pokazujący nasz świat, który składa się z marnych facetów i kobiet desperacko poszukujących prawdziwych mężczyzn. Gdy rozmawiam z kobietami, dostrzegam, że naprawdę jedną z największych bolączek współczesnych kobiet nie jest to, że im nie idzie w życiu lub że są grzeszne. One mówią: "Ojcze, bardzo chętnie zbudowałabym sensowne życie, tylko nie ma z kim". Czyli ich największą bolączką jest fakt, że nie ma wokół prawdziwych, dojrzałych mężczyzn. Większość facetów obok nich to patałachy, więc nic dziwnego, że wszystkie chodzą z wypisanym na czole pytaniem "Gdzie jest książę?". I tak wygląda ich życie.

Mamy więc na świecie łaknące mężczyzn kobiety, a tuż obok mężczyzn, którzy nie są mężczyznami, nie są ojcami, są jak wyjące zwierzęta na pustyni. Mimo tego że świat wydaje się ogarnięty, wszystko jakoś przecież funkcjonuje, czytamy sobie książki… No właśnie: Dlaczego to czytasz? Uwaga, teraz będzie ostro. Gdybyś był pełnym mężczyzną, gdybyś dokładnie wiedział, o co chodzi w byciu dojrzałym mężczyzną, to byś tego nie czytał. Oczywiście mam nadzieję, że nie odłożysz teraz tej publikacji. Jak mówiłem na początku, to nie będzie łatwy tekst. Piszę tak mocno z jednego prostego powodu: ja sam szukam tego, kim mam być jako mężczyzna. Nie piszę dlatego, że wiem i teraz Ci wszystko opowiem, jak masz żyć. Nie. Chcę razem z Tobą czytać historię Eliasza i odkrywać to, czego mi też brakuje, czego usilnie poszukuję, czyli tego, co znaczy być mężczyzną. Nie szukaj więc w tej książce pogadanki motywacyjnej. Piszę to, byśmy w końcu znaleźli naszą tożsamość i by kobiety nie musiały chodzić po świecie z imieniem Izebel: "Gdzie jest książę?", tylko żeby każda miała imię: "Za dużo książąt i nie wiem, którego wybrać". Taki właśnie jest nasz problem.

Tekst pochodzi z książki Adama Szustaka OP "Projekt Eliasz. czym jest męska tożsamość?">>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Adam Szustak OP: na tym polega problem wielu mężczyzn
Komentarze (1)
DS
~Damian Szymczak
25 sierpnia 2020, 09:34
Aby nie było wątpliwości-to moje prawdziwe imię i nazwisko. Na początek-jestem człowiekiem wierzącym. Ale Szustak nie jest dla mnie żadnym ojcem-to szlachetne powołanie, z którym on nie ma nic wspólnego. Biedny zakompleksiony frustrat, chyba w każdym odcinku w bezczelny, prymitywny sposób poniżający mężczyzn. Choć tu już przeszedł sam siebie porównując mężczyzn do zwierząt. Ten pan jest jednym wielkim problemem z samym sobą. Bo to rozpaczliwe obrażanie mężczyzn to (niech zgadnę) żałosne zagłuszanie swych frustracji? Na świecie jest wielu wspaniałych, odpowiedzialnych i dzielnych mężczyzn. I jest też taki Szustak. I jeszcze ne koniec-kiedy pan się nauczy szacunku należnego mężczyznom?