Niewolnicy seksu
Seksoholizm i nałogowe oglądanie pornografii przestają być tematem tabu. Te dwa fenomeny przybierają postać poważnego problemu społecznego. I dobrze, że o nich coraz więcej dyskutujemy.
Wzrasta też liczba kobiet (bo uzależnienie od seksu to głównie domena mężczyzn) zaniepokojonych faktem, że ich partner nie ma ochoty na współżycie. Szukają wtedy informacji i pomocy w internecie lub w aptece. Rośnie asortyment środków sprzedawanych bez recepty, które mają spotęgować pobudzenie seksualne. Tempo życia, stresująca praca, ciągła rywalizacja i lęk przed konsekwencjami kryzysu dramatycznie wpływa zwłaszcza na alkowę 30-40 latków. Ludzi młodych, zdrowych, aktywnych, którzy już nie mają na "to" siły i chęci.
Niby-seks w necie
Według P. Carnesa, amerykańskiego lekarza specjalizującego się w leczeniu uzależnień, autora wielu publikacji na temat seksoholizmu ("Od nałogu do miłości", "Cyberseks - skuteczna walka z uzależnieniem"), podobnie jak od substancji chemicznych, można się uzależnić od emocji, jakie budzi w człowieku internet. Na ogół traci się wtedy zainteresowanie realnym partnerem. Anonimowo, bez zbędnych przygotowań, na wyciągniecie ręki czekają na nas potencjalni kochankowie, gotowi spełniać najbardziej wyszukane fantazje.
Osoba nałogowo korzystająca z wirtualnego seksu przechodzi różne etapy. Pierwszy to oszołomienie nowością, możliwościami, jakie nagle się przed nią roztoczyły. Kolejny to oszukiwanie siebie: " Spokojnie. Wszystko jest pod kontrolą". Następnie przychodzi utrata wrażliwości na obsceniczność materiałów: to, co dotąd rodziło opór i odrazę, zaczyna się podobać, wywoływać większe podniecenie, które kończy się masturbacją. Rozwija się uzależnienie. Ostatniemu etapowi towarzyszy już twarda pornografia i próby przenoszenia wirtualnych doświadczeń do realu. Oczywiście, wirtualny seks nie w każdym przypadku jest destrukcyjny i powierzchowny. Często jest jedyną formą erotycznej bliskości, jaka dostępna jest czasowo rozdzielonym partnerom, choćby ze względu na wyjazdy związane z pracą. O tym, czy dane zachowanie jest problemem, nie decyduje więc częstotliwość, z jaką pacjent je powtarza, ale subiektywne poczucie cierpienia z tego powodu lub jego brak.
Co daje orgazm?
Czy seks może być "uzależniający"? Orgazm, podobnie jak doznania narkotyczne, jest jedną z najintensywniejszych i najszybszych przyjemności, jakich może doświadczyć człowiek. W trakcie zbliżenia w organizmie uwalnia się duża ilość oksytocyny, a wysoki poziom tego hormonu powoduje wydzielanie endorfin. Odczuwamy to jako stan euforyczny, mamy wówczas większą odporność na ból.
Jednak w przeciwieństwie do narkotyków, orgazm (najczęściej) nic nie kosztuje. Z tych powodów, seks często używany jest do nieseksualnych celów - jako lek na stres, czy sposób na poradzenie sobie z bezsennością, podobnie masturbacja. Endorfiny działają odprężająco, a dodatkowo po stosunku wzrasta poziom prolaktyny, hormonu ściśle powiązanego z sennością. Nałóg może się objawiać bardzo częstą, odczuwaną jako przymus, masturbacją, obsesyjnym fantazjowaniem i spędzaniem wielu godzin na wyobrażaniu sobie scen seksualnych, stałym uwodzeniem, wdawaniem się w liczne flirty i romanse, angażowaniem się we współżycie z anonimowymi partnerami, zaliczaniem kolejnych, obnażaniem się, gromadzeniem filmów pornograficznych.
Carnes przekonuje, że erotoman niemal każdą sytuację społeczną, w jakiej się znajduje, postrzega przez pryzmat seksualnego działania. Zaabsorbowanie seksem ma działać w tym wypadku jak środek przeciwbólowy. Obsesja i fantazje to jedyne opanowane strategie radzenia sobie z życiowymi trudnościami. A planowanie, szukanie okazji, stają się sposobem, by przetrwać kolejny dzień. Osobą dotkniętą tym uzależnieniem może być każdy, niezależnie od wykształcenia czy pochodzenia społecznego.
Erotoman cierpi z powodu utraty kontroli nad swoimi zachowaniami seksualnymi, z powodu obsesji i poczucia bezsilności. Im bardziej próbuje się powstrzymać, tym bardziej zachowania te wymykają mu się spod kontroli. Erotomani popadają w skrajności. Okresy, kiedy wszystkie pożądania i potrzeby mają pod ścisłą kontrolą - Carnes nazywa seksualną anoreksją. Seks jest dla takich osób sposobem radzenia sobie z problemami. Carnes twierdzi, że takie osoby potrzebują coraz więcej intensywnych doznań. Jak w każdym uzależnieniu, stopniowo narasta poczucie utraty siebie i własnego życia. Pracę, przyjaźnie, rodzinę czy finanse - wszystkie te dziedziny wymykają się z rąk. Najdotkliwsze są koszty emocjonalne. Pojawiają się myśli samobójcze, poczucie kompletnego spustoszenia w życiu, choroby przenoszone drogą płciową. Seksoholicy często odczuwają pogardę do siebie i ogromny wstyd. Czują się winni z powodu tego, co zrobili swoim bliskim.
Trudności w zdiagnozowaniu
W książce "Od nałogu do miłości" Carnes podaje przykłady seksoholizmu, czyli zagrażającej życiu seksualno-uczuciowej obsesji, które jednak mogą budzić wątpliwości diagnostyczne: "Trzydziestojednoletni mężczyzna, żonaty, ojciec trojga dzieci, od siedemnastego roku życia miewa kontakty z mężczyznami w barach dla gejów. Ożenił się, by z tym skończyć. Zaczął leczyć się z picia, by tego zaprzestać. Obecnie ma AIDS; jego żona także. Oboje umierają."
"Wychowawca uwodzi kolejnego ucznia i uprawia z nim seks. Ma gotowy plan samobójstwa na wypadek, gdyby kiedyś wpadł."
"Sześćdziesięciosześcioletni mężczyzna po raz trzeci zostaje aresztowany za kradzieże damskiej bielizny."
Czy te trzy opisane osoby rzeczywiście są uzależnione? A może u pierwszej z nich zdiagnozować należy tzw. egodystoniczną orientację homoseksualną, u drugiej pedofilskie preferencje seksualne, natomiast trzecia sytuacja związana jest z fetyszyzmem?
Omawiane zjawisko wzbudza jeszcze inne kontrowersje i wątpliwości. Ani w obowiązującej w Europie Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych, ani w obowiązującym w Stanach Zjednoczonych Podręczniku Diagnostycznej i Statystycznej Klasyfikacji Zaburzeń Psychicznych nie znajdziemy rozpoznania seksoholizmu, czy uzależnienia od seksu. Nie istnieją więc wytyczne i kryteria postawienia takiej diagnozy. Specjaliści stają więc przed wieloma trudnościami. Jak odróżnić nałóg od dużych potrzeb seksualnych? Czy powtarzanie określonych zachowań to kompulsja czy uzależnienie? Także pacjenci w bardzo różnych sytuacjach będą nazywali swoje problemy uzależnieniem czy problemem, z którego chcieliby się wyleczyć. Nie mamy aktualnie żadnej normy mówiącej o tym, jaka jest prawidłowa siła popędu seksualnego, np ile zachowań seksualnych powinniśmy podejmować w ciągu tygodnia. Zwykle przyjmuje się, że o ostatecznej ocenie decyduje ogólna wydolność społeczna człowieka i całokształt jego osobowości.
Nie chodzi tylko o seks
U osób, które prowadzą intensywne życie, są aktywne zawodowo i towarzysko, duży poziom libido jest tylko wyrazem witalności i temperamentu. Problem terapeuci rozpoznają wtedy, gdy stosunki seksualne, masturbacja, czy oglądanie pornografii całkowicie przesłaniają pacjentowi inne sfery życia. Znacznie częściej, co do tego zgodni są wszyscy opisujący problem specjaliści, dotyczy to - jak wspomniałam - mężczyzn niż kobiet. Bywa i tak że ogromna aktywność seksualna, paradoksalnie, występuje u osób, które nie mają dużych potrzeb seksualnych.
Profesor Kazimierz Imieliński, jeden z twórców polskiej seksuologii, opisał nerwicowe podłoże erotomanii jako jedyną formę wzbogacania egzystencji człowieka, mimo że mógłby on zdobyć się na coś więcej. Poczucie niższości, niepewność i nieśmiałość, niewiara we własne możliwości seksualne generują wtedy potrzebę stałego upewniania się, sprawdzania i egzaminowanie się. Osoba dąży do hiperkompensacji własnej słabości, podejmując ciągłe zachowania seksualne, nawet gdy nie odczuwa napięcia seksualnego, po to, by potwierdzić własną wydolność i sprawność. Wydaje się zapominać o tym, że miłość wydarza się na wiele sposobów, chociażby kiedy trzymamy się za ręce. Oszałamiające spektrum dostępnych form zaspokojenia seksualnego, presja wizji seksu idealnego, dostarczającego za każdym razem niesamowitych, intensywnych doznań, sprawiają, że łatwo "dajemy się zwariować". Porównując własne życie seksualne z modelem lansowanym przez współczesną kulturę, popadamy w kompleksy. Przecież jeśli wszystko wolno, to wstyd z tego nie skorzystać…
Lee Jampolsky, psycholog, autor poradnika "Leczenie uzależnionej osobowości", rozumie uzależnienie znacznie szerzej niż w powszechnie przyjętych definicjach, jako poszukiwanie szczęścia w rzeczach zewnętrznych, w stosunku do nas samych, w ludziach, miejscach czy substancjach. Uzależnienie opisuje nie jako coś, co człowiek ma lub nie, ale jako kontinuum, podobnie jak zdrowie. Osoba uzależniona, według Jampolsky’ego, jest samotna, doświadcza nieustannego lęku i nie zna samej siebie. Mechanizm prowadzący do uzależnienia to mylenie szczęścia z przyjemnością, ze środkami dającymi krótkotrwałe poczucie ulgi, w które ucieka się przed potencjalnie bolesnymi życiowymi doświadczeniami. Jak na ironię, to właśnie ta ucieczka sprowadza na nas cierpienie.
Osoba uzależniona redukuje seks do aktu fizjologicznego, nie doświadcza innych jego aspektów: przeżyć uczuciowych, duchowych, bliskości i więzi z partnerem. Seks nie jest wówczas przeżyciem intymnym. Z jakich powodów człowiek taki ogranicza seks do sportu lub przedkłada masturbację i oglądanie pornografii nad zbliżenie z partnerem? Często z lęku przed autentyczną bliskością i z powodu braku odpowiedniej dojrzałości do tego, aby wejść w intymną relację.
Lęk wywoływany i podtrzymywany jest nierzadko przez ogromny samokrytycyzm i przekonanie, że pokazując swoje prawdziwe "ja", spotkam się z odrzuceniem, bo "tak naprawdę nie da się mnie lubić". Inni ludzie postrzegani są przez pacjentów jako oceniający, dlatego naprawdę bliskie relacje są w ich oczach niebezpieczne. Ukrywanie strachu nie może jednak doprowadzić do jego usunięcia. Osoby nałogowo oglądające pornografię często perfekcyjnie skupiają się na szczegółach i obawiają się popełnienia jakiegokolwiek błędu do tego stopnia, iż mają trudności z podejmowaniem decyzji. Odkładają wiele spraw na później.
Drogi wyjścia
Dysfunkcyjne przekonania skutecznie obniżają nastój i utrudniają realizację osobistych pragnień i życiowych celów. Terapia zmierza więc do lepszego poznania i zaakceptowania samego siebie. Prawdziwa samoakceptacja nie zostawia już miejsca na uzależnienia i autodestrukcję. Lee Jampolsky podpowiada: "Akceptując to, co jest, znajdziesz nowe możliwości. Osądzając, przeoczysz je."
W tym celu pacjenci badają własne myśli i destrukcyjne przekonania. Stopniowo zaczynają podważać trafność i zasadność samokrytyki, czy błędnych interpretacji reakcji otoczenia. Dopiero wydobywając swoje lęki na powierzchnię, mają szansę zobaczyć, że są one nieuzasadnione. Pacjenci muszą także zmierzyć się z nieprzyjemnymi stanami emocjonalnymi, niepokojem, depresją, wstydem, przed którymi dotychczas uciekali w seks czy pornografię. To chyba jest najtrudniejsze.
Czasami potrzebne jest także rozwijanie umiejętności interpersonalnych, wskazówki dotyczące nawiązywania i podtrzymywania kontaktów społecznych, ćwiczenie asertywności. Niezwykle istotne jest także zapobieganie ewentualnym nawrotom niepożądanych zachowań. Pacjenci uczą się rozpoznawać ryzykowne sytuacje i przewidywać je odpowiednio wcześniej. Identyfikują sygnały nawrotu, mogą to być sygnały z ciała, stany emocjonalne, pojawiające się myśli. Ćwiczą także nowe techniki rozwiązywania problemów, trenują zdolności interpersonalne oraz seksualne. Kolejnym krokiem bywa terapia pary. Ujawnione zdrady, czy odkryta przez partnerkę licząca wiele tysięcy pozycji kolekcja filmów pornograficznych, okazują się dla związków druzgocące i poważnie naruszają więź i zaufanie.
Gdzie szukać pomocy? Jeżeli dotyczy Cię opisany problem, chcesz wrócić do zrównoważonego korzystania z aktywności seksualnej, skontaktuj się najpierw z terapeutą seksuologiem. Psycholog seksuolog posiadający certyfikat Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego tytułuje się jako seksuolog kliniczny. Są także seksuologowie, którzy mają wykształcenie medyczne, jednak oni nie prowadzą psychoterapii. Informacji poszukać możesz np. na http://www.pts-seksuologia.pl/ Pomocy można szukać także w grupach działających zgodnie z programem 12 kroków: http://www.slaa.pl/ , http://www.sa.org.pl/
Anna Golan - psycholog i seksuolog kliniczny, prowadzi prywatny gabinet www.psychoterapiawarszawa.com.pl
Skomentuj artykuł