Co robić, gdy pokłócisz się z małżonkiem? 4 kroki do rozwiązania konfliktu
Tygodnie w ciszy i lodowaty dystans. Silne emocje. Wzajemne obwinianie się i wypominanie przeszłości. Jak dobrze słuchać i otwarcie mówić o uczuciach? Co robić, gdy wisi nad wami kłótnia?
Małżeństwa są różne, ale wszystkie przeżywają konflikty. To wynika z samej natury związku, w którym łączą się dwie różne osoby. Nie jest możliwe, żeby we wszystkim były zgodne. Może zdaje im się, że tak jest, bo po prostu o tym nie rozmawiają lub nie słuchają się z uwagą.
Nawet jeśli jesteśmy przekonani, że żadnych problemów nie ma, warto stworzyć sobie przestrzeń do rozmowy o swoich uczuciach i potrzebach. To jest jak ze spowiedzią, którą odbywa się przynajmniej raz do roku, żeby uczciwie zapytać siebie, jak się żyje, i nazwać to, co jest złe, po imieniu. Tak samo w związku. Warto usiąść razem przynajmniej raz w roku - może być podczas dobrej kolacji - i zapytać siebie nawzajem:
"Czy jest coś ważnego w twoim życiu, o czym chciałbyś mi powiedzieć, ale nie mówisz lub mówisz, ale ja ciebie nie słucham?". Warto się do takiej rozmowy przygotować i wiedzieć, co chce się powiedzieć. Można też zdecydować, że taką rozmowę będzie się odbywać częściej. Można włączyć ją do małżeńskich "rytuałów". My na przykład proponujemy narzeczonym, by spotykali się na nią co roku w rocznicę odbycia kursu przedmałżeńskiego (na którym ustalają wiele ważnych dla siebie spraw).
Dlaczego tak często nie mówimy wprost? >>
Znamy małżeństwa, które prowadzą ze sobą takie rozmowy raz w miesiącu, w ustalony przez siebie dzień. Dobrym narzędziem do tego jest "Gra małżeńska". Korzystamy z niej na warsztatach. Pozwala ona przeprowadzić rozmowę na dowolny z wybranych przez siebie tematów według określonych zasad, które sprzyjają udanej komunikacji i uczą porozumiewania się. To bardzo przydatne narzędzie, które ułatwia rozpoczęcie rozmowy i przeprowadzenie jej w konstruktywny sposób. Zdecydowanie możemy ją wam polecić.
A teraz wyobraźmy sobie, że wisi nad wami konflikt. Co z nim zrobić?
Krok 1. Przygotowanie się do rozmowy
Na początek warto przyznać się przed sobą, o co ci chodzi, co czujesz, czego potrzebujesz. Jeżeli jeszcze nie wiesz lub szyby w twoim aucie są zaparowane, bo silne emocje obniżają widoczność, daj to jasno do zrozumienia swojemu współmałżonkowi: "Jestem teraz bardzo zdenerwowana, daj mi trochę czasu...", "Wkurzyłem się. Muszę to sobie przemyśleć. Wrócimy do tej rozmowy", "Nie wiem, czemu jestem rozdrażniony, ale nie jestem w stanie konstruktywnie myśleć, a tym bardziej rozmawiać".
Jak być asertywym w małżeństwie? >>
Jeśli nie poczynimy takich przygotowań i rozpoczniemy rozmowę pod wpływem silnych emocji, bez spokojnego przemyślenia sytuacji, istnieje zagrożenie, że zobaczymy we współmałżonku wroga, a nie sprzymierzeńca. To może spowodować, że zaczniemy się mścić, co dodatkowo zaogni konflikt.
Nieraz, kiedy jedno zrobi coś głupiego, drugie chce mu odpłacić pięknym za nadobne. W skrajnych przypadkach zdarza się, że on ją zdradził, więc ona jego też. To już nawet nie jest walka, ale regularna wojna z użyciem ciężkiej amunicji. Na pewno warto zauważyć sam mechanizm nakręcania konfliktu i go nie powielać. To, że ktoś powiedział coś przykrego, nie oznacza, że mamy w odwecie zrobić to samo. Potrzeba jednak czasu, żeby wyciszyć trudne emocje i spojrzeć na sytuację na trzeźwo.
Krok 2. Odpowiednie miejsce i czas
To właściwie powtórzenie warunku przytoczonego powyżej, ale tym razem chodzi o konkretne ustalenia. Kiedy porozmawiamy i gdzie, żeby mieć dobre warunki? Warto poczekać. Jasno zakomunikować współmałżonkowi: "Potrzebuję rozmowy. Dla mnie to ważne, żebyśmy znaleźli na nią czas". Jeśli usłyszymy w odpowiedzi, że druga osoba nie jest jeszcze w stanie rozmawiać, trzeba to uszanować. Obie strony muszą być gotowe. Nieraz się zdarza, że nie czekamy na tego drugiego. Przykładowo:
Mąż jest przejęty trasą, w jaką ruszają, a jego żona jest zła, ponieważ "samochód jest brudny jak zwykle" i ma dość jeżdżenia takim autem. W złości przytacza kolejne dowody na to, jakim jej mąż jest niechlujem.
Oczywiście ona może mieć mu to za złe i z pewnością warto o tym porozmawiać, jednak moment nie jest najszczęśliwszy. Niekiedy trzeba odroczyć spór. Bardzo ważne jest jednak, by na bieżąco wychwytywać problemy i rezerwować sobie czas na spokojną rozmowę. Lepiej w takich sytuacjach na stałe wyrzucić ze słownika sformułowanie: "nie mam czasu". Jeżeli komuś na kimś zależy, to postara się o ten czas, i dobrze dać to współmałżonkowi do zrozumienia - powiedzieć: "W tej chwili nie mogę rozmawiać..." i podać dokładny czas, kiedy będzie to możliwe, a później się z obietnicy wywiązać. Dobrze jest także po tym czasie samemu rozmowę zainicjować, mówiąc: "Wiem, że jest ważna sprawa. Chcesz o tym teraz porozmawiać?".
Krok 3. Wspólna analiza konfliktu
Tu przydatny będzie omówiony już przez nas komunikat "ja". Nazywamy emocje i potrzeby. Stwarzamy przestrzeń na to samo współmałżonkowi. Staramy się zrozumieć, o co nam chodzi. Staramy się odpowiednio używać słów, wystrzegając się komunikatu typu "szantaż" lub "terror". Przykładowo zamiast powiedzieć: "Czy ty w ogóle potrafisz używać hamulca!?", mówimy: "Boję się, kiedy jedziesz z taką prędkością. Uważam, że jedziesz za szybko". Ważne są nie tylko słowa, ale także ton głosu, który wyraża pozytywne nastawienie do drugiej osoby. Sposobu mówienia również można się uczyć; trzeba pamiętać, że on także nakręca konflikt i blokuje konstruktywną rozmowę.
Próbujemy nazwać problem (tylko jeden naraz!) i poszukać rozwiązania, z którego oboje będziemy zadowoleni. Oczywiście nieraz rozmowa zajmie nam więcej czasu, bo jednemu proble- mowi będzie towarzyszyć wiele rozmaitych niuansów. Warto omówić nie tylko sam problem, ale też nasz sposób reagowania na niego. Możemy wtedy dostrzec dodatkowe komplikacje, na przykład to, że w rozwiązaniu danego problemu przeszkadza nam wtrącanie się jednego z naszych rodziców czy też napięcie związane z sytuacją w pracy albo złym samopoczuciem.
Czasami rozwiązaniem będzie po prostu powiedzenie "przepraszam". Bywa, że konflikt został spowodowany jakimś nieprzemyślanym żartem. Jego autor uświadomi to sobie i żałuje, widząc, że sprawił przykrość drugiej osobie.
Jak nie zrobić ze swojego małżeństwa niewygodnej klatki? >>
Szukając rozwiązania, trzeba starać się o kompromis. Przy tym warto pamiętać to, o czym była już mowa: kompromis nie oznacza porażki. To nie jest coś negatywnego. Nie tracimy, ale zyskujemy, jeśli potrafimy coś w sobie zmienić dla drugiej osoby. To jest okazja do rozwoju. Czym innym jest natomiast "zgniły kompromis", gdy ktoś poświęca siebie i to, co dla niego ważne, ale nie jest z tego rozwiązania zadowolony. Czuje, że jest do tego zmuszony. Czasem taka sytuacja zdarza się, kiedy ktoś rezygnuje ze swoich marzeń i aspiracji. Mówiliśmy już o tym w rozdziale o współpracy.
Rozwiązując konflikt, warto mieć także na uwadze, że jeśli decyzja, którą razem podejmujemy, dotyczy dużych zmian życiowych, takich jak przeprowadzka, zakup mieszkania czy zmiana pracy, to po jej podjęciu warto dać sobie jeszcze trochę czasu. Zanim wprowadzicie ją w życie, raz jeszcze na spokojnie upewnijcie się, że oboje uznajecie rozwiązanie za dobre. Czasem można mieć szyby zaparowane także pozytywnymi emocjami. Tak bardzo zapalamy się do jakiegoś pomysłu, że przestajemy być rozsądni, a co gorsza, tracimy z oczu swojego współmałżonka.
Kiedy wiemy już, czego dotyczy konflikt, warto poszukać wszelkich możliwych rozwiązań i wybrać to, które oboje uważamy za najlepsze. Pożądanym efektem wspólnej analizy konfliktu jest dojście do komunikatu "my", analogicznego do komunikatu "ja". Znaleźliśmy rozwiązanie dla naszego problemu, oboje akceptujemy ten pomysł i chcemy go wprowadzić w życie. Warto jeszcze w tym miejscu dodać, że przyjęte przez nas rozwiązanie nie zawsze będzie ostateczne. Czasem zmuszeni jesteśmy odwlec je w czasie i przyjąć tymczasowe środki ostrożności, jak przy awarii auta, której nie potrafimy usunąć. Wiemy, że możemy z nią podróżować, ale mamy na uwadze, że gdy tylko będzie to możliwe, trzeba zawieźć auto do warsztatu.
Krok 4. Pojednanie
Oprócz wspomnianego już zwykłego "przepraszam" warto pod koniec rozmowy okazać sobie miłe uczucia, które wywołał w nas fakt, że udało nam się pogadać. Pojednanie polega na ponownym nawiązaniu bliskości. Dzięki odbytej rozmowie współmałżonek staje nam się jeszcze bliższy. Dobrze jest to okazać. Warto użyć wtedy komunikatu typu pochwała, jak: "Dziękuję, że mnie tak spokojnie wysłuchałeś", "Dziękuję, bardzo pomogło mi, że mogłam wyjaśnić ci motywy swoich decyzji", "Dzięki tej rozmowie zrozumiałem, o co mi w ogóle chodziło, dziękuję".
Okażmy radość nie tylko w słowach, ale też poprzez czułe gesty, przytulenie, uśmiech. Można też stworzyć sobie własne rytuały towarzyszące pojednaniu, jak kolacja w restauracji, wyjście do kina, relaks przy kieliszku wina, miłe SMS-y, liściki.
Nie zawsze konieczne jest podjęcie wszystkich czterech omówionych powyżej kroków. Jeśli para potrafi mówić ze sobą szczerze i konkretnie, a konflikt dotyczy drobnych różnic i nie towarzyszą mu silne, trudne emocje, spokojnie można pominąć pierwsze dwa kroki i od razu przejść do analizy.
Może się także zdarzyć, że konflikt już wydaje się zażegnany, a okazuje się, że przyjęte rozwiązanie jest błędne. Zawsze można raz jeszcze wrócić do tematu, dać sobie czas i wszystkie kroki przejść od początku. Przykładem może być poniższy konflikt o sprzątanie.
Jej najwygodniej jest sprzątać w sobotę rano, on natomiast woli pospać dłużej i zostawić sobie sprzątanie na popołudnie. Dzielą się pomieszczeniami, przy tym jej w udziale przypada sprzątanie kuchni i łazienki. Pod wieczór on zabiera się za sprzątanie, w efekcie czego w łazience pojawia się sterta brudnych ciuchów, a w zlewie mnóstwo naczyń, czyli ona znowu ma co robić. Z luźnego wieczoru, który sobie zaplanowała, nici. Jest rozczarowana i zła.
Wniosek jest prosty. Przyjęte rozwiązanie nie zafunkcjonowało tak, jak powinno. Najlepiej raz jeszcze usiąść i pogadać. Nie wszystko da się przewidzieć. Niektóre rozwiązania trzeba sprawdzić i w razie potrzeby skorygować. Warto być otwartym na te kolejne rozmowy.
Fragment pochodzi z książki Marty i Marka Babik "Kochanie, wojny nie będzie".
Skomentuj artykuł