Era turbo-kobiety
Wszyscy zajmujemy się generalnie zbyt wieloma rzeczami. Wiele z nas to "wieloczynnościowcy". Znaczy to, że - tak jak komputer - coraz więcej rzeczy czynimy równocześnie: prowadząc samochód malujemy usta albo zjadamy pospiesznie jakiś batonik, idąc z dzieckiem na spacer i prowadząc wózek uprawiamy jednocześnie jogging albo rozmawiamy przez telefon opróżniając naczynia ze zmywarki albo przebiegamy w telewizji przez trzydzieści programów, pisząc równocześnie maile albo robiąc porządki w papierach.
Typowy obraz takiej rzeczywistości ujęła jedna z reklam komputerów: matka siedzi przy komputerze i klika w klawiaturę, karmiąc jednocześnie dziecko - nie widząc, że łyżeczkę - zamiast dziecku do buzi - wkłada psu do pyska, który akurat też siadł w pobliżu…
Dla kobiet pracujących zawodowo prawdziwy stres zaczyna się po wyjściu z pracy. Czas pomiędzy godziną 17.00 a 21.00 jest dla nich najbardziej napiętą porą dnia. Teraz kobieta musi spełnić nie tylko jedną rolę - pracownika w firmie - lecz musi unieść wiele ról naraz: matki, osoby robiącej dla domu zakupy, kucharki, pani domu, przyjaciółki, żony, ukochanej, osoby uważnie słuchającej innych. To aktywność kobiety w tych właśnie godzinach na wielu frontach równocześnie najbardziej osłabia jej system immunologiczny, stając się przyczyną później szych zaburzeń krążeniowych i chorób serca, bólów głowy, pleców, żołądka, bezsenności i tak dalej.
90 sekund dookoła świata
Obecnie potrafimy w ciągu 90 sekund przemieścić się w Internecie na drugi koniec świata, a i tu nawet towarzyszy nam lęk, że możemy opuścić coś ważnego. Nasz mózg zmuszony jest działać jak ogromna centrala, która nieustannie coś włącza i rozłącza. Coraz więcej ludzi spędza czas - nie tylko zawodowo - przed komputerem. Tego czasu brakuje nam potem dla najbliższych. Dla wielu korzystanie z mediów stało się zajęciem wypełniającym szczelnie cały czas, jakim dysponują. Niemało osób ma objawy autentycznego uzależnienia się od mediów. Nawet jeśli ciebie to nie dotyczy, również zapewne i ty w pewien sposób odczuwasz to w swoim życiu. Może to być na przykład sytuacja, że twój mąż nie może wieczorem oderwać się od Internetu, a oprócz tego ogląda też telewizję albo stale wisi na komórce. Wielu ludzi jednak sobie z tym nie radzi. Nasz mózg jest bowiem skamienieliną, choć rzecznicy nowych szybkości uważają, że jego struktury dostosują się do nowych wymagań szybciej, niż możemy przypuszczać.
Mimo to wydaje się pewne, że nasz mózg funkcjonuje wedle starej zasady: "Jedno po drugim, po kolei". Badacz mózgu i psycholog z Monachium, Ernst Pöppel, doszedł do wniosku, że mózg człowieka jest dziś przeciążony wieloma oddziałującymi nań bodźcami (multitasking). Jego budowa tego nie przewiduje. Możemy wprawdzie szybko nadążać za różnymi informacjami, ale tylko powierzchownie. Nie jesteśmy już w stanie intensywnie, i głębiej ich przetworzyć. W okienku czasowym naszego mózgu i w naszej świadomości jest zawsze miejsce tylko dla jednego tematu. Mózg nasz nie nauczy się też innego funkcjonowania - twierdzi Pöppel - ponieważ nie ma on budowy dowolnej. Nawet, jeśli u przyszłych pokoleń dałyby się stwierdzić pewne zmiany, będące wynikiem dostosowania, to i tak podstawowe zasady myślenia pozostaną niezmienne. "Na stałe nie poprawimy naszej uwagi - pisze dalej ten uczony - poprzez codzienne przebywanie wśród wielu bodźców, raczej w ten sposób rozpraszamy dosłownie i osłabiamy naszą zdolność koncentracji. A ponieważ multitaskting nie dostarcza istotnej wiedzy o świecie, indywidualny rozwój inteligencji i wiedzy są tu niewielką pomocą".
Dotyczy to także "złodzieja czasu" - telewizora. Fachowcy obliczyli, że w sumie przeciętny człowiek spędza przed telewizorem dziesięć lat swego życia! A przecież mógłby ten czas poświęcić rodzinie, partnerowi, przyjaciołom czy pielęgnować jakieś hobby. Albo po prostu czasem nie robić nic. Tak oto telewizor stał się w naszym pokoleniu największym pożeraczem czasu i niszczycielem naszych rodzinnych relacji. Wielu ludzi ogarnia poczucie, że w coraz mniejszym stopniu żyją własnym życiem, a coraz bardziej zajmują się rzeczami, które z nimi samymi nie mają nic wspólnego. Oglądamy na ekranie miłości i związki miłosne, zamiast kochać i być kochani we własnym życiu.
36, joga, SPA i inne turbometody
Mówiąc krótko i pesymistycznie: żyjemy w stresującym społeczeństwie, gdzie większość z nas jest przeciążona obowiązkami i nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca, w którym można by się odprężyć, znaleźć spokój i czas na to, by poświęcić więcej uwagi pełnej miłości bliskim osobom. Nawet w chwilach wolnych od obowiązków zawodowych znajdujemy się pod presją. Naszą wyobraźnię zawojowały modne zabiegi, regenerujące młodość i tężyznę ciała. Czujemy się więc w obowiązku natychmiast zająć się swoim ciałem jak za naciśnięciem guzika doświadczyć efektu tych zabiegów. Przede wszystkim zyskują tu - jak się wydaje - kobiety: współczesny ideał piękności wymaga przecież, by kobieta przez całe swe życie utrzymywała swą figurę w ryzach rozmiaru 36 i w ogóle, żeby wyglądała jak własna córka. W dzisiejszym świecie trendy zmieniają się tak szybko, że trudno za nimi nadążyć. Dzisiaj powinieneś biegać na automatycznej bieżni, jutro już poczujesz się w obowiązku wskakiwać i zeskakiwać (ćwiczyć) na schodkach na siłowni, a pojutrze dowiesz się, że najkorzystniej wisieć głową w dół na drabince domowego pokoju do gimnastyki. Potem jeszcze dobrze by było odprężyć ducha przy pomocy ćwiczeń jogi, a jutro zastosować masaż olejkami według metody ajurwedy, pojutrze natomiast wypróbować specjalne dzwoneczki dla uzyskania wewnętrznej równowagi. Chwytanie się różnych sposobów, by móc się rozluźnić, wypocząć, to męczące "turbometody". Brakuje chwil prawdziwego odpoczynku, żeby ...wypocząć. W ciągu krótkiego czasu trzeba bowiem nadrobić i wyrównać niezliczoną ilość godzin przeżytych w pośpiechu. I znowu w tym wszystkim nie starcza czasu, by stworzyć właściwe warunki dla pielęgnowania miłości.
Zanikła w nas potrzeba tej koniecznej dozy spokoju, potrzebnej nam w życiu. Wielu z nas nie ma bladego pojęcia o tym, jak bardzo łączy się to z koniecznością zatrzymania się, wyhamowania szybkości życia. W naszym społeczeństwie panuje przekonanie, że powinniśmy być efektywni nawet wtedy, kiedy nic nie robimy, dlatego nawet nasz wypoczynek rozpoczynamy z myślą, że w tym czasie też musimy coś osiągnąć. Dlatego przede wszystkim trzeba zacząć od generalnego porządku we własnym grafiku. Musi się znaleźć w nim czas, który nie jest "po coś", lecz z którym nie jest związany żaden konkretny cel.
Zerwij z równoczesnym robieniem kilku rzeczy naraz, nie poddawaj się "multitaskingowi". Rób zawsze tylko jedną rzecz w danej chwili. Kiedy oglądasz telewizję, koncentruj się właśnie na tym. Kiedy szukasz czegoś w Internecie, zrób to w czasie, którego granice sama wcześniej ustalisz. Daj sobie ten luksus i nie stań się niewolnikiem własnej komórki, przestań być telefonicznie osiągalna dla wszystkich i o każdej porze. Przekonaj się kiedyś, jak wspaniały może być dzień z wyłączoną komórką! Jeśli właśnie spędzasz czas ze swoim mężem albo z przyjaciółką, niech ten czas będzie tylko na to! Starzy rybacy na naszej wyspie mawiają: "Jest czas łowienia i czas suszenia sieci".
Wolniej nie znaczy gorzej!
Weź sobie do serca zasadę: "Wolniej, ale lepiej"
- Rób więcej krótkich przerw, które pozwolą ci wypocząć! Spróbuj każdego dnia poświęcić czas tylko sobie i partnerowi -zaplanuj spokojnie codzienne pół godziny, które będzie tylko dla was.
- Kiedy spędzasz czas wolny, nie staraj się umieścić w nim wszystkiego, czego nie udało ci się zrobić kiedy indziej. Twój czas wolny ma być naprawdę wolny, również od wyznaczania sobie różnych aktywności.
- Zastanów się, pod jakim względem ty i twój związek potrzebuje nadrobienia pewnych braków. Zrezygnuj jednak z pomysłów kontrastowego spędzania czasu w stosunku do waszych dni powszednich.
- Uzmysłów sobie jasno, że sama jesteś panią własnego czasu. Nie zawsze inni ludzie kradną ci twój czas. Ty sama decydujesz o tym, ile czasu możesz poświęcić dla siebie. Zredukuj różne terminy i sprawy, jeśli tylko to możliwe!
- Nie bierz na siebie tak wiele spraw. Spróbuj wyznaczyć priorytety i rezygnuj z rzeczy mniej istotnych.
- Podziel swoje obowiązki na małe porcje, to chroni przed poczuciem przeciążenia. Wiele spraw, w które się angażujemy, niewiele wnosi w nasze życie. Jeśli przekonasz się, co się stanie, gdy przestaniesz się w nie angażować, będziesz zdziwiona, jak wiele zajęć możesz po prostu skreślić ze swojej listy!
- Wprowadź rytuały, które będą stanowić ramy twojej codzienności. Nasz świat wypadł ze swych naturalnych kolein, jakie wyznaczał rytm dni powszednich i świątecznych, dlatego straciliśmy ważne rytuały - na przykład rytuał dnia świątecznego; te właśnie musimy sami sobie odtworzyć. Żeby to stało się możliwe, musisz nadać charakter biegowi dni i tygodnia. Możesz na przykład wprowadzić zwyczaj, że zawsze w określony dzień tygodnia będziesz spotykać się w jakiejś kawiarni czy innym miejscu z mężem, przyjaciółmi, dziećmi czy z kim chcesz. Wszystko, co wyznacza pewna regularność, powtarzalność, będzie sprzyjać zarówno tobie, jak i związkowi, w którym jesteś.
- Chroń się przed planami, w jakie chcą cię wciągnąć osoby spoza najbliższego kręgu rodziny - krewni czy przyjaciele: rodzaj uprzedzającej uległości z twojej strony daje im pole do występowania z propozycjami w twoim kierunku, które nie zawsze muszą ci odpowiadać. Często mamy wyrzuty sumienia, gdy chcemy albo musimy się od nich wymigać. Ty i twój partner czy twoja rodzina macie prawo do zrealizowania własnych potrzeb, własnych planów. Jeśli na przykład twoi rodzice czy dalsi znajomi mówią: "Przecież wy i tak nie macie żadnych planów na sobotę", musisz im uświadomić, że czasem po prostu potrzebujecie pobyć sami z sobą. Nie musisz zawsze czuć się odpowiedzialna za samotnych znajomych, ciotki czy koleżanki, które właśnie przeżywają problemy miłosne i chciałyby się przed tobą wygadać.
- Czerp siły z rytmu natury. Chodźcie razem tak często, jak to możliwe, na spacery. Spróbujcie świadomie, wspólnie dostrzegać piękne strony różnych pór roku i napawać się nimi. Kto ma ogródek albo choćby balkon, także tam może się cieszyć obserwowaniem roślin, ptaków i owadów.
Więcej w książce: Kochać szczęśliwie - Sylvia Schneider
Skomentuj artykuł