Ile kosztuje praca kury domowej?

(fot. shutterstock.com)
Heidi Bratton

Na początku starałam się przebrnąć przez wszystko to, co nudne. Znaleźć radość w wykonywaniu takich zadań, jak np. gotowanie i sprzątanie. Chciałam być dobrą matką. Wszystko to jednak było sztuczne...

Moje życie stało się mniej wyraziste i jakby toczyło się za zasłoną - a jednak zdecydowałam się pokochać moje "przywiązanie do domu", życie rodzinne oraz sprawiać wrażenie, że jestem dobrą gospodynią. Szczerze mówiąc, nie byłam jednak przekonana co do potrzeby i wartości tego, co robiłam. Głębokie pragnienia, aby właściwie odpowiedzieć na zadania związane z macierzyństwem, opanowały moje myśli i przezwyciężały mętlik w mojej głowie. Pomysł pozostania w domu był najlepszą i słuszną rzeczą, na jaką mogłam się zdecydować, biorąc pod uwagę dobro moich dzieci, dlatego poszłam za tym, nawet jeśli nie do końca czułam, że tak powinno być.

Susan Maushart nazywa "maskami" różne role, jakie kobieta odgrywa wobec własnych dzieci oraz sprawy, co do których musi zdecydować, czy je podjąć, czy zaniechać (chodzi tu o decyzję, czy podejmować pracę poza domem, karmić butelką czy piersią, o sprawy związane z codzienną opieką nad dzieckiem, z pracami w domu oraz o to, jak ma wyglądać jej małżeństwo wtedy, gdy pojawią się dzieci) . Maushart twierdzi, że maski te są udekorowane przez odczuwaną satysfakcję lub niezadowolenie, jakie jest konsekwencją dokonanego wyboru. Dalej pisze, że "wszystkie maski są podporą udawania". Z kolei omawia różne sposoby "udekorowania" tych masek za pomocą różnych pragnień, które stają się częścią życia kobiety.

Nigdy nie pomyślałabym o sobie jako o hipokrytce, ale patrząc wstecz, widzę, że robiłam miny - zakładałam różnego typu maski szczęśliwej matki i żony, aby ukryć pod nimi wewnętrzne "wrzenie". Nauczyłam się dobrze ukrywać moje prawdziwe odczucia po to, aby robić na innych dobre wrażenie. Kiedy zaś zaczęłam poddawać się przemianom, jakie macierzyństwo wprowadziło w moje życie, modlić się i prosić Boga, aby objawił mi, jakie jest moje powołanie (ów niepowtarzalny plan dotyczący relacji, odpowiedzialności oraz roli rzeczy materialnych w moim życiu), wówczas objawił mi się zupełnie nowy obraz-porównanie różnych roli i zadań, z jakimi usiłowałam się zmierzyć.

Ten nowy obraz to wyobrażenie, że nie zakrywam twarzy "maskami", lecz wkładam różne "kapelusze". Ta analogia jest mi o wiele bliższa niż obraz masek. Uznając fakt, że wszystkie te obowiązki i role, jakie pełnimy, są dla nas w pewnym sensie wsparciem, porównując je do kapeluszy, nie traktujemy ich jako czegoś, za czym ukrywamy własną twarz, lecz wkładamy je, jak wkłada się ubranie. Nosimy różne kapelusze na różną pogodę. Są one zarówno zabawne, jak i funkcjonalne. Możemy nawet włożyć ich kilka jednocześnie. Nie ukrywamy jednak pod nimi własnej twarzy.

Connie Fourre Zimney pomogła mi w innej perspektywie spojrzeć na to, co oznacza być gospodynią domową: "Zadania wypełniające cały mój dzień istotnie wykonuję po to, aby to miejsce, w którym mieszkamy, stało się przyjaznym domem całej mojej rodziny". Odkryła ona własną rolę matki, podobnie jak artysta uświadamia sobie własne powołanie - bierze do ręki surowy materiał i tworzy z niego coś, co "staje się manifestacją oraz co przemawia do ludzkiego serca".

Autorka ta potrafiła spojrzeć na ludzi, miejsca oraz na czas jako na ten materiał, który jako kobiecie-artystce pozwolono jej przekształcić w autentyczny dom. Pomogła mi tym samym uświadomić sobie, że pojęcie "gospodyni domowa" zostało kompletnie wypaczone. Termin ten, tak jak brzmi on dzisiaj, jest pozostałością i owocem działalności pokolenia feministek, które podjęły próbę wyjaśnienia "problemu, którego nikt jeszcze nie nazwał". Skończyło się jednak na stworzeniu karykatury budzącej współczucie postaci, którą nazwano "gospodyni domowa", i która została odarta z całej radości tworzenia domu i zaprzęgnięta do niewolniczej harówki w domowym kieracie.

Pewna kobieta o imieniu Jenny dzieli się swym zaskoczeniem, jakim było dla niej doświadczanie radości ze wszystkiego, co związane było z domowymi pracami. "To był dla mnie szok, kiedy zaczęły mi sprawiać przyjemność prace domowe i przygotowanie obiadu dla mojego męża i córki. Nigdy nie myślałam o tym, że typowe obowiązki gospodyni domowej mogą dawać tyle satysfakcji; wręcz przeciwnie, myślałam, że nie polubię wszystkich tych spraw. Ale teraz sprawia mi przyjemność to, że jestem tu dla mojej rodziny, zamiast wpadać do domu po pracy i spieszyć się, żeby w pół godziny przygotować coś do zjedzenia".

Co za radość! Nie zostałam gospodynią domową wyłącznie dlatego, że nie mogłam robić kariery. Moim celem było poświęcenie się przyziemnym obowiązkom polegającym na trosce o dom i dzieci. Chciałam stworzyć sprzyjające środowisko, w którym mogłabym wychowywać dzieci w wierze i ukierunkować je na nasz wieczny dom w niebie. Nie chodziło tu wcale o perfekcyjne wypełnianie codziennych obowiązków ani o dokonywanie wielkich rzeczy. Wszystkie czynności związane z troską o dom tylko w niewielkim stopniu stają się wsparciem dla ogólnie pojętego macierzyństwa. lecz - uwaga, to wywarło znaczący wpływ na moje życie bez solidnego i pewnego systemu wsparcia szczytne idee macierzyństwa pozostają wyłącznie złudnym marzeniem, domkiem z kart, który prędzej czy później musi się rozpaść. "Nie pogardzajmy na co dzień małymi rzeczami i nie pozwólmy, aby zmęczyło nas czynienie dobra".

Ostatecznie - dzięki temu, co tak bardzo wpłynęło na przemianę mojego życia - uwolniłam się od myślenia w kategoriach ekstremalnych, a mianowicie że prowadzenie domu jest harówką, która musi sprawić, iż kobieta staje się nudną gospodynią. Zrozumienie faktu, że najwznioślejszym celem, jaki stoi przede mną, jest zbudowanie domu zmobilizowało zarówno mój umysł, jaki serce. Teraz sprawia mi wielką radość planowanie i organizacja posiłków, prania, sprzątania, wspólnych weekendów i wszystko, w co jeszcze bardziej mogę zaangażować własne macierzyństwo. Czuję wielką przyjemność, gdy widzę, że mój dom dobrze funkcjonuje.

Gdyby oceniać finansową wartość pracy każdej matki, czyli zliczyć koszty sprzątania, gotowania, szycia, zakupów i innych, ile wówczas wyniósłby roczny koszt tych prac?

Lecz nie jest możliwe, aby ocenić wartość matczynej troski, współczucia i poświęcenia - wszystko to jest bezcenne. Kiedy ostatnio słyszałeś o jakiejś gosposi, która przesiedziałaby całą noc przy chorym dziecku?  Końcowy wynik jest taki, że matka znaczy o wiele więcej dla rodziny niż jakikolwiek pracodawca może zaoferować za tego typu pracę.

Macierzyństwo jest pracą. Podobnie jak zarządzanie domem - są to obowiązki, które często wrzucane są do jednego koszyka i nie dostrzega się między nimi różnicy. Macierzyństwo jest pracą, która ma konkretną wartość - i pamiętaj o tym, jeśli to ci w czymś pomoże. Co więcej, kalkulując tę wartość, możesz odkryć, że taka troska w innych przypadkach jest czymś niespotykanym, nie wspominając już o pełnym miłości poświęceniu, jakie matka oferuje swojej rodzinie. Praca wykonywana przez matkę jest nie do oszacowania.

Fragment pochodzi z książki Heidi Bratton.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ile kosztuje praca kury domowej?
Komentarze (5)
Oriana Bianka
20 lutego 2017, 20:46
Praca gospodyni domowej jest bardzo ważna - nie należy więc dyskryminować mężczyzn, oni nie są gorsi i też mogą wykonywać ten zawód. :-)  Oczywiście wynagrodzenie musi być adekwatne po dokładnym wycenieniu prac domowych.
20 lutego 2017, 15:44
@MR Ty myślisz? Przestań siać grozą! I jeszcze o dzietności piszesz. Opamiętaj się!!!
MR
Maciej Roszkowski
20 lutego 2017, 16:37
Kwestię Pani udziału w budowie Pomnika Ubóstwa Umysłowego omawiam gdzie indziej. Nie chcę się rozpraszać.
MR
Maciej Roszkowski
20 lutego 2017, 14:32
Myślę, że kobieta, która opiekuje się dzieckiem lub dziećmi i prowadzi dom, czyli "siedzi w domu" zasługuje na średnią krajową. Od takiej kwoty powinien wpłacać składkę skarb państwa do ZUS. Wtedy skończyły by się problemy z dzietnością.
Ł
Łukasz
20 lutego 2017, 12:26
Pracy jest bardzo dużo, a przeliczanie tego w ten sposób jest trochę śmieszne. Popatrzcie - [url]http://www.gowork.pl/praca/gliwice;l[/url] Poimo tego, że sytuacja na rynku pracy wygląda dobrze, trudno oczekiwać że na takim etacie kobieta by zarobiła więcej niż 2 tysiące. Te 2 tysiące to już świetny wynik.