Jak mężczyźni uciekają od kobiet?

(fot. JD Hancock / flickr.com)

Znam wielu mężczyzn, których miłość do żon została uśpiona. Przestali się starać. Uciekają od przykrej prawdy, że relacja, która miała być przygodą życia, stała się tragedią codzienności. Ta ucieczka przybiera różne formy: hektogodzin spędzonych w pracy, w Internecie albo przed telewizorem. Czasami to wolontariat, prace społeczne albo wspólnota religijna. Ucieczką może być w zasadzie wszystko.

Zaryzykuję stwierdzeniem, że większość mężczyzn, pod pozorem wiary we własne siły, wiedzie życie cichej desperacji. Mam na myśli ten stan, w którym żyjemy na pozór normalnie, sprawy mają się dobrze, ale podskórnie czujemy, że nic, albo prawie nic, nie jest tak, jak trzeba. W naszych domach wieje pustką.

Niektórzy udają tak długo i tak dobrze, że na jakiś czas, sami są skłonni uwierzyć w kłamstwo o własnym szczęściu. Inni zapadają w letarg i żyją z dnia na dzień, zrezygnowani i pogodzeni z fałszywym przekonaniem, że już nic się nie zmieni. Jedni i drudzy, co jakiś czas zderzają się z rzeczywistością, i to są te krótkie momenty przebudzenia, które albo nas kompletnie pogrążają, albo pozwalają złapać oddech i zmienić perspektywę. Psychologia nazywa to kryzysem.

Ta trzecia

Z prawdziwą tragedią mamy do czynienia, kiedy na horyzoncie pojawi się inna kobieta; taka, która jeszcze nie odkryła wszystkich kart, i przed którą mężczyzna może wciąż udawać. To jak brudny opatrunek, przyłożonym na ranę, w którą już dawno wdała się gangrena. Może być tylko gorzej.

Byłem świadkiem takiego dramatu. Jeden z moich przyjaciół pogubił się i nie potrafiliśmy mu pomóc. Po pięciu latach małżeństwa zostawił swoją żonę i trzyletnią córkę, związał się z koleżanką z pracy. Lawina ruszyła: w nowym związku wytrzymał zaledwie pół roku. Później była kolejna próba, i kolejna.

Zawsze ten sam scenariusz, tylko relacje coraz krótsze.

Każdego wieczora żal do samego siebie i wyrzuty sumienia ściskają mu gardło w sposób, którego nie można opisać. Będzie zostawiał za sobą poranionych ludzi tak długo, jak długo nie zrozumie, że problemem nie są niewłaściwe kobiety, ani okrutny pech, ale on sam.

Gra nie warta świeczki

Moją ucieczką była praca. Najpierw. Później źle rozumiana duchowość. Zaledwie rok po ślubie więcej czasu spędzałem w biurze i swojej wspólnocie, niż z własną żoną. Kiedy już wracałem do domu, zwykle "odpoczywałem" przed komputerem, tłumacząc to tym, że potrzebuję czasu dla siebie.

Każdy sygnał wysyłany przez Kamilę, który domagał się uwagi, budził moją frustrację. W pewnym momencie przestałem ją zdobywać, a więc zrezygnowałem z tego, co jest wpisane w moją męską tożsamość. W końcu złapałem się na przykrym spostrzeżeniu, że kompletnie się nie rozumiemy. Nie przyszło mi do głowy, że nie możemy się porozumieć, bo mnie w tym związku już nie ma. Kiedy kobiety mówią, że w każdym facecie tkwi ukryty idiota, mają racje.

Praca po kilkanaście godzin dziennie, z weekendami włącznie, przyniosła efekt. Wielka gala, rozdanie branżowych nagród, i jeszcze większe rozczarowanie. Dokładnie pamiętam, jak stałem na scenie, a kolega z zespołu odbierał nasze zasłużone wyróżnienie.

Patrzyłem na ten wielki świat, do którego za chwilę mieliśmy odważnie wkroczyć, a w głowie dźwięczała mi krótka, pusta myśl: i co, to tyle? Tylko tyle? To naprawdę wszystko?

Gra nie była warta świeczki; zatęskniłem do domu, do Niej. To była chwila, kiedy głos sumienia, przedarł się przez wtłoczone przekonania i mój własny egoizm. Nigdy nie cofnęliśmy się za ten punkt, i mam nadzieję, że to już nie nastąpi. Mamy się dobrze.

Nie musisz wygrywać

Świat współczesny, a zwłaszcza jego męska część, zwariował na punkcie osiągnięć. Uczymy się zarządzać czasem, planować zadania, i realizować cele. Powszechnie przyjęto, i nikt już tego nie neguje, że mężczyzna jest zorientowany na zadanie; na przejście od punktu A do punktu B.

Muszę powiedzieć coś bardzo niepopularnego wśród teoretyków męskości: to absolutna bzdura. Tym bardziej szkodliwa, że wygłaszana równie często z motywacyjnych mównic, jak i kościelnych ambon. To podejście, które przywiązuje nas do kieratu na dwadzieścia okrążeń, tylko po to, aby udowodnić, że możemy zrobić kolejne dziesięć. Możemy; tylko po co?

Podstawowy problem z tą perspektywą polega na tym, że szczęście jest czymś, co dopiero nastąpi; stanem, który dopiero mamy osiągnąć. Wtłaczamy w siebie system, który każe nam koncentrować się na tym, czego jeszcze nie mamy, zamiast myśleć o tym, co mamy i co jest naprawdę ważne. Zaczynamy wierzyć, że będziemy szczęśliwi, jeśli spełnią się nasze pragnienia, kiedy dokonamy zmiany (siebie, innych, miejsca, okoliczności), albo coś zyskamy (awans, aprobatę innych, cokolwiek).

Tymczasem, to właśnie te pragnienia unieszczęśliwiają nas, bo doskonale wiemy, że to dziura bez dna. Jedno spełnienie otwiera kolejne niespełnienie. Po drodze następuje tylko chwila doraźnej przyjemności. To niewolnictwo, które nazwaliśmy rozwojem. Dodatkowo, w taki sposób manifestuje się nasz egoizm, bo doskonale wiemy, że ten proceder szkodzi naszym bliskim, a mimo wszystko, koncentrujemy się na tym, aby to nam było lepiej.

Czytając "Dzikie serce" Eldredga (książkę, która stanowi bezpośrednią inspiracją tego cyklu) długo nie rozumiałem fragmentu, w którym autor podkreśla, że mężczyzna nie może walczyć o swój komfort, swoje dobro; że jego naturalnym powołaniem jest bycie dla innych, i tylko wtedy może być szczęśliwy. Nie rozumiałem, bo ta konstrukcja rzuca wyzwanie mojemu ego.

Wyjście awaryjne

Przyjrzyj się swojej ucieczce. Kiedy ostatni raz usiadłeś z żoną, i rozmawiałeś z nią zupełnie szczerze, spontanicznie? Jeśli jesteś wierzący, kiedy modliłeś się za nią z wdzięcznością? Nie prosząc, nie żaląc się Bogu na to, czego wam brakuje, ale dziękując?

Jeśli z Bogiem ci nie po drodze: kiedy ostatni raz powiedziałeś komuś, za plecami swojej żony, że ona jest wspaniałą kobietą, najważniejszym człowiekiem w Twoim życiu?

Dzień, w którym zrobiłeś to ostatnio, jest pierwszym dniem drogi, z której musisz zawrócić. To będzie droga powrotna do twojego domu.

Jesteś zwycięzcą

Ostatnią rzeczą z jaką chciałbym was zostawić, to przekonanie, że mężczyzna powinien realizować się w domu i tylko w domu. Nie, to skrajność. Musimy podejmować aktywności, które wykraczają daleko poza nasze małżeńskie i rodzicielskie relacje. Żaden człowiek nie jest ograniczony tylko i wyłącznie do domowego miru.

Chodzi o coś zupełnie innego: wszystkie działania, wszystkie rzeczy, których się podejmujesz, jeśli są zakamuflowaną ucieczką od tych, których kochasz, nie przyniosą nic, oprócz rozczarowania. To tylko gra pozorów. Ale kiedy przestaniesz udawać, że wszystko jest w idealnym porządku (a nigdy nie jest), i przestaniesz uciekać z własnego domu, będziesz mógł realizować wszystko to, co jest dla ciebie ważne. Bez strat i - jakkolwiek wzniośle to brzmi - nie po to, aby stać się szczęśliwym, ale dlatego, że będziesz szczęśliwy.

To nie teoria.

To trzeci tekst z dłuższego cyklu My - mężczyźni, który postanowiłem zrealizować dla wspierającej mnie społeczności Banity. Ta praca jest moim "dziękuje" dla wszystkich mężczyzn, których obecność pozwala mi być dobrym mężem, ojcem, bratem, synem, przyjacielem. Jesteście ważni. Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: haloziemia.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak mężczyźni uciekają od kobiet?
Komentarze (28)
ZW
~Zbigniew Wiktorowicz
19 grudnia 2019, 11:54
"Każdy sygnał wysyłany przez Kamilę, który domagał się uwagi, budził moją frustrację." - dlaczego ?! bo zmuszał do zachowania się wbrew naturze ? owa frustracja jest chyba dość powszechnaw związkach w których mężczyzna "już nie zdobywa"
4 lipca 2014, 12:04
Kompletnie nie czuję tego tekstu. Czy to jakieś wezwanie do samobiczowania lub posypania głowy popiołem? Dlaczego mężczyzna ma być winny takiej sytuacji w związku? I dlaczego od razu wszyscy mężczyźni? I dlaczego w każdym ma siedzieć uktyty idiota? Sugerowałbym nieuogólnianie.
J
joanna5
29 grudnia 2014, 15:19
Autor napisał tu swoje spostrzeżenia, wnioski jakie wysunął ze swojego życia..To jest jego punkt widzenia, który jest czysto subiektywny, a nie jakaś prawda uniwersalna, czy tez dogmat w który należy uwierzyć, bez kwestionowania. Nasze doświadczenie z płcią przeciwną, mogą być różne, my sami ludzie też w różnych rodzinach wyrastaliśmy, byliśmy wychowywanie, na swojej drodze spotykaliśmy rózne osoby, sytuacje, doświadczenia życiowe, przebye choroby, tragedie tez nas zmieniaja i tworza nasze jestestwo, tożsamość jako człowieka. W konsekwencji tych czynników nasz odbiór pewnych spraw, zachowań, relacji z drugim człowiekiem bywa odmienny od pozostałych.
C
carla
4 lipca 2014, 11:43
A ja bardzo sobie cenię, że mój mąż ma swoje zainteresowania i że nie "wisi na mnie" przez cały dzień. Na początku małżeństwa może i było, to ożywcze ale z czasem zrobiło się duszno. Teraz są oszary gdzie bardzo blisko działamy razem ale i jest dużo takich gdzie każdy rozwija się tam, gdzie służy to najbardziej jego zbawieniu. Niestety często się zadrza - częściej chyba nawet u kobiet - że nie mają żadnych zainteresowań, tylko są zawieszone na mężczyżnie, potem na dzieciach, potem na wspólnocie ... ale wcześniej czy później muszą stanąć twarzą w twarz z samą sobą, im wcześniej tym lepiej.
M
Marek
4 lipca 2014, 10:38
W Księdze Rodzaju jest napisane, że nie jest dobrze by mężczyzna był sam, z drugiej strony św. Paweł opisuje: " Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą". Zatem do nas należy jak będziemy się realizowali w drodze do świętości. Każdy, czy mężczyzna czy kobieta ma swoje grzechy i trochę nie rozumiem tego artykułu. Nie lepiej motywować młodych meżczyzn niz ciągle kazać im patrzeć pod nogi?
4 lipca 2014, 09:32
Problem z tego typu artykułami jest jeden - poruszają całą sprawę powierzchownie i nigdy nie docierają do głębi. Skutek: nie działają. Autor co prawda przytacza książkę Johna Eldredga, ale zrozumiał ją na poziomie przedszkola. To dużo za mało na tworzenie związku. Mówiąc w skrócie: związki się rozpadają, bo ludzie mają poranione serca. Aby uzdrowić serce, trzeba wejść w każdy zakamarek i otworzyć każdą puszkę. Jest to bolesne, bardzo bolesne i na ogół rozpadnie się całe życie, bo było budowane na fałszywym "ja". Ale tym, który uzdrawia i daje nowe życie jest Jezus Chrystus. Nie ma innej drogi - gwarantuję.
A
Adam
13 maja 2014, 22:16
Ten tekst to spore uproszczenie. Mężczyzna nie ucieka z domu - jest z niego wypędzany!!! Jednak nie jest to na wprost, lecz (jak to kobiety potrafią - podstepnie). A to słyszy, ze inni mają więcej, a to, że trzeba coś kupić, a to ze inni sa bardizej zabawni, ze 'mamusi' było przykro jak byl szczery ... . Jako faceci (i jako kobiety pewnie też) mamy swoje problemy i jak słyszymy, że nie spełniamy jakichś tam wydumanych marzeń, zachcianek czy ideałów naszych żon to dajemy dyla (może nie do końca świadomie), jest to obronna reakcja naszej psychiki! a nie świadoma ucieczka. Niestety głównym grzechem kobiet jest wybujała wyobraźnia, wybujałe oczekiwania, ciągłe pragnienie bycia odgadywaną, odkrywaną, zdobywaną - i OK. Tylko jest jeden problem, nie potraficie zaakceptować swojego faceta, że odkrywa was nie tak jakbyście chciały, nie w takim stopniu, nie w ten sposób - nieustannie nienasycone, niezadowolone, i ostatecznie .... samotne i nieszczęśliwe. A wystarczy trochę pokory, cierpliwosci, zadowlic sie tym co się ma - w końcu też nie jesteście jakimiś gwiazdami (co wiekszość facetów brew powszechnym opiniom akceptuje)
4 lipca 2014, 09:19
Opinia może lekko przesadzona w drugą stronę, ale jednak prawdziwa. Obie postawy wynikają w zasadzie z niezrozumienia własnego serca jak i serca drugiej osoby, jak przez kobiety, tak też przez mężczyzn. Niezrozumienie to wynika ze zranienia, a nie z tego, że jak napisał w artykule autor, w mężczyźnie jest ukryty idiota. Dużo w atrykule jest zresztą powierzchownych i nieprawdziwych wniosków, chociaż wydają się wiarygodne. Szczerze odradzam się nim kierować. Polecam za to książki Johna Eldredga. 
4 lipca 2014, 12:00
@ Adam W Pana słowach jest bardzo dużo racji
M
Maria
28 grudnia 2014, 17:20
wybacz nam kobietom, ale to chyba po Ewie (tej z raju) my to mamy. Ewa była w raju a i tak było jej mało
IT
i tyle na podsumowanie
10 maja 2014, 22:26
jak się facetowi nie podoba, to niech spada na drzewo.
4 lipca 2014, 09:20
Powtarzaj to swojemu bardzo często - jeżeli będzie miał jeszcze trochę rozumu, to Cię wreszcie zostawi i będzie dużo szczęśliwszy.
K
Kobieta
12 stycznia 2014, 18:22
Ten tekst to dalekoidące i dość prymitywne uproszczenie napisane przez kobietę i jak widać po komentarzach kobietom się podoba. Niestety nic w życiu nie jest tak proste i jakby autor miał odrobinę więcej rozumu to wiedział by, że w małżeństwie wszystkie sprawy i zjawiska to interakcaja obojga małżonków. Nie da się napisać o tym autorytatywnie ponieważ każdy przypadek jest indywidualny. Pierwszą rzeczą jaka należałoby przeanalizować to "dlaczego mężczyźni uciekają od kobiet ?". Bardzo łatwo mądrzyć sie teoretyczne, ale warto przeanalizować dogłębnie parę setek czy tysięcy przypadków, a nie generalizować na swoim przykładzie. ...Dlaczego uciekaja od kobiet?
*
*
14 marca 2014, 12:20
Kobieto ... od czegoś trzeba zacząć ...
P
parisette
8 maja 2014, 22:15
Napisane przez kobietę? Konrad Kruczkowski to kobieta?
Krzysztof Łoskot
24 marca 2016, 19:43
Tylko niektórzy uciekają. Mężczyzna wojownik nie ucieka - walczy o swoje małżeństwo. Pamięta co przysięgał. Nie chce się spalić ze wstydu przed samym sobą. Wtedy ma szanse na zwycięstwo, a przynajmniej na wygranych kilka bitew. Bóg obiecał pomoc - z Nim możesz zwyciężać. Ucieczka to blamaż i niewiara. Niestety - coraz więcej jest chłopców wychowanych przez samotne matki, bez wzoru ojca. Albo takich których ojcowie byli zawsze poza domem w "ważnej" pracy. Tacy najczęściej uciekają.
ŻS
Żona szczęśliwego męża
12 grudnia 2013, 15:54
Jestem pewna, że właśnie z takimi mężami żony są szczęśliwe, szczerymi i oddanymi, towarzyszami przygód, którzy codziennie pragną odkrywać ich bezgraniczne piękno, a wystarczy się rozglądnąć jak szczęśliwa żona uszczęśliwia męża i wszystkich dookoła. Mój mąż często powtarza jestem szczęśliwy, bo Ty jesteś szczęśliwa. W tym jest dużo tajemnicy, ale szczęśliwi Ci, którzy dążą do jej odkrywania.
V
Velasquez
12 grudnia 2013, 15:03
@Mężczyzna raczej tego nie pisała kobieta, ale czy mężczyzna? Bardziej chłoptaś, co od wczoraj nie nosi szelek, a już jest mędrcem. Szybko. O. przepraszam, przeszedł kryzys. Klekajcie narody - kryzys? Kryzysik chyba. Mocarz.
Malec Łukasz
11 grudnia 2013, 21:56
zaskakujace jest ze kobiety z jednej strony pragna samo realizacji bo rola mamy gospodyni to niewolnictwo i upokożenie chcą robic kariery coś dla siebie a z drugiej strony pytają gdzie ja gdzie dzieci on tylko w pracy. Medialna nagonka na kobiety by wyszły z domów i na meżczyzn by pozostali w domach. Najpierw niech każda z płci sama sobie otpowie kobiety co to znaczy być kobieta matką żona a mężczyźni co to znaczy być meżczyzną ojcem mężem. Polecam ksiażkę "Maksimum meskości" -Cole Edwin Louis
M
Męzczyzna
11 grudnia 2013, 11:20
Ten tekst to dalekoidące i dość prymitywne uproszczenie napisane przez kobietę i jak widać po komentarzach kobietom się podoba. Niestety nic w życiu nie jest tak proste i jakby autor miał odrobinę więcej rozumu to wiedział by, że w małżeństwie wszystkie sprawy i zjawiska to interakcaja obojga małżonków. Nie da się napisać o tym autorytatywnie ponieważ każdy przypadek jest indywidualny. Pierwszą rzeczą jaka należałoby przeanalizować to "dlaczego mężczyźni uciekają od kobiet ?". Bardzo łatwo mądrzyć sie teoretyczne, ale warto przeanalizować dogłębnie parę setek czy tysięcy przypadków, a nie generalizować na swoim przykładzie.
A
agnieszka
11 grudnia 2013, 09:52
Jakbym czytala o moim mezu. Tylko praca sie liczy,a ja i dzieci juz nie...Nie zwraca na mnie uwagi,dla dzieci nie ma czasu, coraz wiecej pieniedzy i na konto, my i tak nic z tego nie mamy... Nie chce sie mi juz zyc...
M
M.
8 maja 2014, 22:40
Agnieszko, módl się i zaufaj! :)
W
Weronika
10 grudnia 2013, 23:33
Powierzchowne,naiwne! To nieprawda jest,ze scenariusz zawsze ten sam. Jest wiele powtornych zwiazkow udanych,szczesliwych. Jest wiele malznenstw uznanych n=za niewaznie zawarte przez kosciol.
10 grudnia 2013, 22:44
afnfdhvrybfuvcructuctuctuftirugdruhrgd
Z
zinha
10 grudnia 2013, 20:24
dobrze, a jak rozróżnić staranie się żony o zwrócenie uwagi na związek, przebicie się przez wszystkie cele "ucieczki" męża od chęci bycia w centrum uwagi, potrzeby docenienia i pochwalenia, które często mogą być próżnością? a czy mąż, który pracuje kilkanaście godzin dziennie, który uwielbia swoją pracę i wie, że pracuje dla związku/rodziny, zasługuje na miano pracoholika i "ucieka" od żony?
N
niepolaka
10 grudnia 2013, 19:52
Na temat ucieczki, mogę się podzielić swoją obserwacją, że pożądanym mężczyzną dla dużej części pań  jest : 1) wykształcony 2) mający dobrą pracę/pieniądze 3) przystojny   …. „Takiego Chłopaka”   (z braku laku , kompromisy są możliwe). Pytanie jest czy facet ma na tyle grubą skórę , że nie poczuje, że został wybrany , ale nie z miłości a z wyrachowania, a jeśli zrozumie to co z tym zrobi.
K
kmph
10 grudnia 2013, 18:40
SZUKAM ZIEMSKIEGO ANIOŁA –JASNOWŁOSEGO, UDUCHOWIONEGO  Jeśli uznajesz się za poszukiwanego- określ, jak rozumiesz termin „uduchowienie” i co mówi on o TOBIE. Mile widziana (a wręcz oczekiwana) cecha dodatkowa-  współczesna ewenementalność objęta tabu (jak to rozumiesz- napisz mi w wiadomości). Casting otwarty- zawsze aktualny. Zgłoszenia- na priv. Nie ukrywam, że przyda mi się informacja o miejscach Twej egzystencji czy przebywania. KONTAKT: uduchowiona-agnostyczka@o2.pl ... Przepraszam, że powiem brutalnie. Ale przynajmniej szczerze, to co o tym "ogłoszeniu" myślę. Otóż wiedz, że p...isz.
U
UA
10 grudnia 2013, 16:31
SZUKAM ZIEMSKIEGO ANIOŁA –JASNOWŁOSEGO, UDUCHOWIONEGO  Jeśli uznajesz się za poszukiwanego- określ, jak rozumiesz termin „uduchowienie” i co mówi on o TOBIE. Mile widziana (a wręcz oczekiwana) cecha dodatkowa-  współczesna ewenementalność objęta tabu (jak to rozumiesz- napisz mi w wiadomości). Casting otwarty- zawsze aktualny. Zgłoszenia- na priv. Nie ukrywam, że przyda mi się informacja o miejscach Twej egzystencji czy przebywania. KONTAKT: uduchowiona-agnostyczka@o2.pl