Jak odbudować związek po zdradzie?

(fot. kphotographer / flickr.com)
Peter M. Kalellis / slo

Czy chcesz, żeby twój związek został odbudowany, żeby przetrwał? Jeśli odpowiadasz "Nie, mam to już za sobą. Zdecydowałeś już, że twój związek jest nie do uratowania, przepadło więc.

Przypuśćmy jednak, że w głębi duszy żywisz promyczek nadziei, który muska twoje serce i rozpala w nim przelotnie dawną miłość i współodczuwanie. Nie przyznałbyś się do tego bez wahań, a jednak myślisz sobie: "Tak, chcę nadal tego małżeństwa, to ważny dla mnie związek, pragnę go budować".

Gdy tylko odpowiesz "tak", skoncentruj wszystkie myśli i uczucia na tym, że kochasz, i na cierpliwym trudzie działania; skup się na "tak", bądź jak najdalej od "nie". Wszystko w sobie podporządkuj temu celowi i przeznacz tyle czasu, ile będzie trzeba, na doprowadzenie do obiecującego spotkania z partnerem - trzy miesiące, sześć, a może dziewięć. Zwrot "podporządkuj się" może cię odstraszać, pamiętaj jednak - to podporządkowanie nie ma wcale prowadzić do uległości. Winno się odwoływać do tego, co musiało przetrwać w waszych sercach, wynikać z dostrzegania istoty życia, zgody na to, co ono niesie, i wierności życiu, niezależnie od bólu, jakiego przyczynia (ból niewierności jest o wiele większy). Przyjmij zatem, że pojednanie jest obecnie najważniejszą sprawą w twoim życiu.

DEON.PL POLECA

Okres, który teraz nastąpi, nie jest łatwy, a już na pewno nie przyniesie wyraźnych, ostatecznych rezultatów. Znajdą się prawdopodobnie zwolennicy łatwej rezygnacji, którzy w dobrych intencjach będą cię przekonywać, że pojednanie z dotychczasowym partnerem to marzenie ściętej głowy. "Takie rzeczy nigdy się nie udają - powiedzą ci doradcy - znajdź sobie kogoś innego, kto cię będzie kochał i da ci szczęście". Nawet i bez tych głosów będą cię nurtować wątpliwości, czy stary związek da się ostatecznie uratować. To normalne, gdyż rzeczywiście mimo najszczerszych starań można w walce o uratowanie związku pobłądzić i upaść, dotkliwie raniąc uczucia. Nie jesteśmy doskonali i pozostaje nam tylko ufać, że cierpliwość i wytrwałość zwyciężą wszelkie przeszkody.

Pozwól sobie rozpocząć wszystko od nowa.

Jesteście wrażliwi, a to, co się stało, wstrząsnęło wami. Lękacie się, że znowu zostaniecie zranieni. Rodzi się myśl, żeby jak najprędzej zrzucić więzy, umknąć. Skutecznym sposobem na ostudzenie takiego pragnienia jest świadomość, że bardzo często niechęć do partnera bywa odbiciem czegoś, co mamy do zarzucenia samym sobie.

Peggy, pracująca jako prawnik w cenionej firmie, od 25 lat była żoną Bernie’ego, 45-letniego renomowanego inżyniera. Ich córka była na przedostatnim roku w college’u. W czasie służbowej podróży do Japonii Bernie przespał się z inną kobietą. Kiedy Peggy dowiedziała się o romansie męża, przyjęła to spokojnie, nie wybuchnęła nawet złością, lecz w głębi duszy czuła się zraniona i zdradzona. Szczęśliwe i czułe dotąd życie erotyczne małżeństwa od tej chwili się załamało. Peggy usiłowała zracjonalizować i zbagatelizować zdarzenie: "To przecież był tylko drobny wyskok, jakich pełno w dzisiejszych czasach. Nie mogę nawet poważnie gniewać się o to na męża. To, co zrobił, mogło się zdarzyć. To, co zrobił, mogło się zdarzyć każdemu. Mnie samej kiedyś niewiele brakowało, żeby zdradzić go z kolegą, tylko że lepiej panowałam nad swoimi popędami". A jednak fakt zdrady boleśnie dotknął Peggy. "Jak mam mu teraz wierzyć?" - myślała.

Bernie powiedział w rozmowie ze mną: "W naszym związku z Peggy jest ogromny potencjał miłości. Niestety, pół roku temu zachwiałem nim". Zły na siebie, oskarżał się: "Jak mogłem ulec tak głupiej zachciance? Ta przygoda nic dla mnie nie znaczyła".

Współcześni ludzie najwyraźniej bez wielkich oporów przyznają się do tego rodzaju upadków, przy czym zwierzają się z nich często tej właśnie osobie, którą najmocniej zranili. Po sześciu miesiącach od swego ekscesu Bernie, dręczony wyrzutami sumienia, przyznał się do niego żonie, podkreślając, że bardzo żałuje tego, co zrobił. Wierzył, iż żona mu wybaczy, a sam poczuł znaczną ulgę w duszy, zadowolony ze swej uczciwości.
Wyznanie Bernie’ego nie było jednak aktem dojrzałości ani miłości. Kierowała nim intencja, niestety, egoistyczna: chęć zrzucenia z siebie ciężaru winy. Kiedy z nieprzemyślaną intencją powołujemy się na uczciwość, zachowujemy się nieraz w sposób najgorszy z możliwych. Czy Bernie był tego świadom? W szukaniu ulgi poszedł jeszcze dalej, być może nieświadomie poddając żonę testowi: czy dalej będzie mnie kochać tak jak dotąd, kiedy ujawnię przed nią jakieś tkwiące we mnie zło?

Kochając dojrzale, rzekłby sobie tak: "Zburzyłem porządek. Była to moja wina i ja muszę nieść jej ciężar. Nie mam prawa uwalniać się od niej kosztem mojej partnerki. Wsparcia i rady mogę szukać u księdza, u terapeuty czy bliskiego przyjaciela. Być może oni jakoś mi pomogą".

Peggy znalazła w sobie dość miłości, żeby wybaczyć mężowi, niemniej rana przez długi czas się jątrzyła. W końcu Peggy pod kierunkiem terapeuty poddała się badaniu z zastosowaniem inwentarza osobowości; chcąc określić, jakie aspekty jej osobowości i związku z Bernie’em wymagają przepracowania. Zastanawiając się nad pozytywnymi wartościami ich związku, uświadomiła sobie, że Bernie, jakkolwiek złamał przyrzeczenie wierności, jest człowiekiem rozumnym, wrażliwym, pracowitym i dobrym. Przeżyła z nim wiele wspaniałych lat, podróżując po świecie, błogo wspólnie wypoczywając, dzieląc radości i smutki. Wybudowali sobie piękny dom. "Jeślibym zdołała zapomnieć o ranie, jaką mi zadał, i stała się dla niego lepszą partnerką, on też potrafiłby być lepszym partnerem. Czuję w głębi duszy, że nie zawiodłabym się na nim. Wciąż jesteśmy w stanie razem szczęśliwie żyć". Rozważywszy to, Peggy poczuła siłę do działania.

Podzieliła się myślami z Bernie’em, który zgodził się, że zbyt wiele dali z siebie tworząc związek, by teraz łatwo z niego rezygnować. Wdzięczny, że wyciągnęła do jego rękę, odpowiedział: "Musimy wspólnie pracować nad tym, żeby to, co nas dziś łączy, ocalić i pogłębić. Obiecuję, że zrobię, co w mojej mocy, żeby być dobrym mężem". Ich wzajemne uwrażliwienie na potrzeby drugiej strony wzmocniło ostatecznie tę więź.

Czasem wydaje nam się, że w związku popsuło się już zbyt wiele i trzeba pogodzić się z jego rozkładem. Mówimy wtedy: "Nic już nie mogę zrobić". Jednak każdy akt rezygnacji - myśl o niej czy wywołujące taką myśl uczucie - może przyczynić się do uruchomienia procesu naprawy związku. Zostaw sobie trochę czasu, by dojrzeć do woli pojednania; nie wiąż sobie pochopnie rąk nieodwracalnymi posunięciami. Kiedy myślenie negatywne, o krzywdach, jakie partner ci wyrządził, zastąpisz pozytywnym, o wartościach, jakie jest on w stanie wnieść w wasz związek - wtedy twój nastrój powinien się poprawić, masz więc szansę poczuć się silniejszy.

Nie zakładaj, iż nie wolno ci tu ulegać żadnym wahaniom, staraj się jednak w miarę możliwości postępować według obranego kursu. Umiejętność pielęgnacji nadwątlonego związku nie jest łatwa; wymaga koncentracji, zręczności i cierpliwości, jednak można się jej nauczyć, a wtedy otwiera się szansa odtworzenia pozytywnej relacji partnerskiej w najłagodniejszy sposób, bez wzajemnego wkraczania stron w swoje "ja".

Wiecej w książce: ODBUDOWYWANIE ZWIĄZKÓW - Peter M. Kalellis

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak odbudować związek po zdradzie?
Komentarze (28)
O
Ola
19 grudnia 2016, 21:15
do birmen555 ty hyba nigdy nie przerzylas zrady
MN
Marta Nowakowska
3 stycznia 2016, 18:48
Ja radzę walczyć o ukochaną osobę. Być może już nigdy nie będziesz szczęśliwy tak jak właśnie z nią. Ja po porzuceniu nie dałam za wygraną i walczyłam o faceta marzeń wszystkimi sposobami. Pomógł dopiero rytuał ze strony http://urok-milosny.pl i znowu jesteśmy razem. Tak więc nigdy się nie poddawajcie, o swoje szczęscie trzeba walczyć wszelkimi możliwymi sposobami.
M
m
3 kwietnia 2014, 14:45
Naprawdę uważasz, że problem choroby wenerycznej jest tutaj najistotniejszy?  Choroba weneryczna to pikuś w porównaniu z tym co potrafi zrobić taki grom z jasnego nieba jak informacja o zdradzie.  Ma prawo wiedzieć? Ma, ale lepiej żeby z tego prawa nigdy nie skorzystał. Dla własnego dobra.  Jeśli w małżeństwie jest dobrze, komuś coś się przydażyło, to po co to dobrze psuć? Tak bywa niejednokrotnie i o tym piszę. Nie będzie Ci lepiej jeśli się dowiesz, to pewne.  Jeśli zdrada jest wynikiem tego, że jest źle, to trzeba to źle naprawić. Informowanie o zdradzie tutaj też nie pomoże. To tylko cierpienie dla drugiej strony, ogromne cierpienie.  Jeśli tego nie przeżyłaś, to tylko teoretyzujesz, nie wiesz o czym mówisz i obyś nie musiała się dowiedzieć. Kiedyś myślałem podobnie, że tylko na prawdzie można budować, że lepiej wszystko wiedzieć. Ech, to była bardzo kosztowna lekcja. 
K
kaja
3 kwietnia 2014, 14:20
Odpowiedzialny człowiek się przebada - o ile zdradzajacego można nazwać "odpowiedzialnym". Ale wielu się nie przebada i na drugi dzień pójdzie z żoną, męzem, do łóżka. Mało jest takich osobników, którzy żyją w trójkątach? Nawet chodzą do spowiedzi i Komunii, więc żona się nie połapie, że coś kręci na boku. Uwazam, że gdy zdrada nie jest jednorazowa, ale to dłuższy romans, to współmażonek ma święte prawo wiedziec z kim żyje i na co się naraża
M
m
3 kwietnia 2014, 13:49
do "m" - jeśli nic nie będziesz wiedziec o zdradzie, to możesz pewnego dnia się dowiedzieć, że masz chorobę weneryczną, lub Aids - i zastanawiać sie skąd Ci się to wzięło? Ok, sprowadzając do poziomu uwagi, uzupełnienie wcześniejszej rady: zdradziłeś, nie mów, przebadaj się przed podjęciem współżycia z małżonkiem. Teraz pasuje?  Pewnego dnia możesz się dowiedzieć, że masz raka i o wielu innych nieszczęściach.  MOŻESZ. A jak się dowiesz o zdradzie to masz niemal na 100% przechlapane (o ile nie jesteś z kamienia).  Ty i Twoja rodzina.  Jak np ja. 6 miesięcy na psychotropach. Uwierz mi, że wiele bym dał, żeby nie wiedzieć.  Mimo, że tak w gruncie rzeczy to nic się nie stało, ale mniejsza o to.  Jeśli ktoś mówi, że wolałby wiedzieć, że to hipokryzja itd, to po prostu nie wie co mówi. 
K
kaja
3 kwietnia 2014, 11:29
do "m" - jeśli nic nie będziesz wiedziec o zdradzie, to możesz pewnego dnia się dowiedzieć, że masz chorobę weneryczną, lub Aids - i zastanawiać sie skąd Ci się to wzięło?
M
m
3 kwietnia 2014, 10:39
"Kochając dojrzale, rzekłby sobie tak: "Zburzyłem porządek. Była to moja wina i ja muszę nieść jej ciężar. Nie mam prawa uwalniać się od niej kosztem mojej partnerki. Wsparcia i rady mogę szukać u księdza, u terapeuty czy bliskiego przyjaciela. Być może oni jakoś mi pomogą"." Co za BZDURA. To najpierw trzeba przysięgać miłość, wierność i UCZCIWOŚĆ małżeńską, a potem zatajać fakt zdrady przed małżonką. Co za hipokryzja - rzygać się chce. Żadna bzdura. Zapewniam Cię, że nie chciałbyś wiedzieć. Tu nie chodzi o zatajenie dla wygody czy czegoś takiego. Chodzi o oszczędzenie bliskiej osobie OGROMNEGO cierpienia. Nie wybielam samej zdrady, ale powtarzam: jeśli zło juz się stało to niech na tym się skończy. Odbudować związek można bez zadawania tego strasznego ciosu. Z tym mało kto sobie poradzi.  Trzeba zrobić wszystko żeby do takiej sytuacji więcej nie doszło, zmienić swoje postępowanie, odpokutować ze własnym sercu, wynagrodzić małżonkowi, ale NIE MÓWIĆ, nie ranić. To jest nieludzkie. 
M
m
3 kwietnia 2014, 10:07
... Ukrycie zdrady zaleca penitentowi każdy spowiednik I jest w tym dużo mądrości. Jeśli zło już się stało, to trzeba wyciągnąć wnioski, poprawić się, wynagrodzić małżonkowi a nie ranić go informacjami o tym. To zwykle jest ogromny cios, tego się nie robi komuś kogo się kocha, tego nie robi się nawet zwykłemu bliźniemu.  Zło nie może pociągać za sobą kolejnego zła. 
G
GOŚĆ
15 marca 2014, 23:24
Tak myślę ,że nie każdy rozumie co to jest Sakrament Małżeństwa - Sakramentalne Przymierze małżonków z Bogiem . Sakrament małżeństwa jest darem Boga, który daje małżonkom siłę odtwarzania wspólnoty małżeńskiej właściwie w każdej sytuacji. Polecam dla zdradzonych i dla Tych co zdradzają WSPÓLNOTĘ SYCHAR www.sychar.org
M
Moon
15 marca 2014, 12:47
Ja zostałam zdradzona przez męża. Nie rz, nie dwa, sie okazało... Pierwszy raz jak byłam w ciąży z synem, cytuje ...niezobowiązujący sex po pracy, ty byłaś taaaka gruba... 2008 rok Drugi raz jak znowu 2012 rok ...nie miałaś dla mnie czasu a ja mam swoje potrzeby... Trzeci raz - ...ona mi robi śniadania do łóżka, ciągle do mnie dzwoni, interesuje się ma, ty się zajmujesz tylko domem, dziećmi i pracą... - zdrada trwa od czerwca 2013... Słuchajcie zdradzający, przecież jeżeli Bóg kieruje naszym życiem, to wiemy co to prawda, uczciwość, rozmowa, spowiedź. Mój maż chciał pożyć jak koledzy z korporacji, no wiecie: ...sex 7 razy w tygodniu, mam bo i żona i kochanka, super jest... ...imprezy firmowe... ...wjazdy integracyjne... ...dyskoteki... ...kluby... Mąż pożył tym życiem, a raczej żyje dalej, ale ile szkód zrobił przy okazji to szkoda gadać. Córka utyła 15 kg (ma 13 lat) syn się zaczął jąkać (5) a mąż ...no kocham ciebie i kocham kochankę, nie umiem wybrać... Ale - JA wróciłam do Boga, obudziłam się z życia w galerii handlowej, wróciły wartości moralne, JA się odnalazłam. A on, smutny, zagubiony, nieszczęśliwy, z żalem... i bólem w oczach! Czy jest szczęśliwy - nie. Ja sie modle o spokój.
O
Ola
19 grudnia 2016, 21:19
do moon  a moj mnie zradza 10 lat przez kochankie stracilam dziecko
O
Ola
19 grudnia 2016, 21:20
a jeszcze kochanka zadzwonila na policije ze chce jego zabic ze jogo rodzinka wie o niej  tylko mnie caly czas mieli w dupie
A
a.
14 marca 2014, 21:27
Ja zdradziłem żonę. Jeden raz. Byłem u spowiedzi. Nie przyznałem się żonie ale zaczęło nam się układać. Każdy dzień był lepszy od poprzedniego. Zerwałem wszystkie kontakty z tamtą dziewczyną, mimo że wydzwnaiała po kilkanaście razy dziennie na kom., do pracy, wysyłała smsy. W ciągu ostatnich siedmiu dni wreszcie zaprzestała. Dziś wcześniej wybiegłem z pracy, leciałem do domu. Wszedłem do mieszkania, żona była smutna. Nakryłem na stół, usiedliśmy. Ona mnie zapytała, czy ją kiedyś zdradziłem? Powiedziałem, że nie. Oblał mnie zimny pot. Zona powiedziała, że godzinę temu napisała do niej jakaś kobieta i poinformowała że została zdradzona...Czuję się okropnie, choć moje uczucia są teraz najmniej ważne. Nie chiałem siebie tłumaczyć, chciałem wszystko opowiedzieć i do wszystkiego się przyznać. Nie chciała mnie słuchać. Wyszła z domu. Jeśli ktoś to czyta, proszę - nie zdradzaj nigdy i nie kłam. Prawda zawsze wyjedzie...
M
Moon
15 marca 2014, 12:35
CHalo koleś chyba jakas pomyłka w "ilości". Jak to była jedorazowa zdrada o skad kobieta z która zdradziłes żonę miała telefon do domu, pracy, żony co jej naobiecywałeś za fałsz że na twoim działaniu postanowiła ZBUDOWAC SWO ZWIAZEK. Halo,  ...Zerwałem wszystkie kontakty z tamtą dziewczyną, mimo że wydzwnaiała po kilkanaście razy dziennie na kom., do pracy, wysyłała smsy... Uczciwość wymaga szczerości. Żenada. Prawda zawsze wycodzi na jaw, wczesnej cz pózniej.
R
Robert
4 stycznia 2014, 17:39
Jeżeli jakikolwiek spowiednik zaleca ukrycie zdrady to znaczy, że do grzechy złamania przysięgi wierności małżenskiej zaleca jeszcze dodanie grzechu złamania uczciwości małżeńskiej. Taki spowiednik powinien być jak najprędzej usunięty ze stanu duchownego jako szkodnik zalecający (tudzież doradzający) ludziom łamanie przysięgi uczciwości małżeńskiej jaką składali w dniu ślubu.
K
kali
4 stycznia 2014, 16:53
Jestem zdradzoną i to nie jeden raz...chciałam/chcę zgody, pojednania, odbudowania związku ze względu na dzieci...........mąż wybrał swobodę, tak mu wygodniej, bez problemów rodzinnych, z kolejną już partnerką, bez dzieci, czyli życie jak za dawnych młodych wolnych lat Skoro zdradził nie jeden raz, z różnymi kobietami, to może nie jesteś dla niego dość dobra ...
E
Elutka
4 stycznia 2014, 16:03
Ukrycie zdrady zaleca penitentowi każdy spowiednik ... Na szczęście nie każdy. A zalecać nie może tego żaden spowiednik. Może ewentualnie doradzić takie rozwiązanie.
O
o.l.
4 stycznia 2014, 12:00
Co za BZDURA. To najpierw trzeba przysięgać miłość, wierność i UCZCIWOŚĆ małżeńską, a potem zatajać fakt zdrady przed małżonką. ... Ukrycie zdrady zaleca penitentowi każdy spowiednik
R
Robert
4 stycznia 2014, 08:16
"Kochając dojrzale, rzekłby sobie tak: "Zburzyłem porządek. Była to moja wina i ja muszę nieść jej ciężar. Nie mam prawa uwalniać się od niej kosztem mojej partnerki. Wsparcia i rady mogę szukać u księdza, u terapeuty czy bliskiego przyjaciela. Być może oni jakoś mi pomogą"." Co za BZDURA. To najpierw trzeba przysięgać miłość, wierność i UCZCIWOŚĆ małżeńską, a potem zatajać fakt zdrady przed małżonką. Co za hipokryzja - rzygać się chce.
MD
Marcin do ~july
3 stycznia 2014, 13:07
Odnoszę się do artykułu, a w nim jest zarysowana postać męża, który chciał zadośćuczynić i walczyć o związek bo zrozumiał, że to był jego ogromny błąd. Nie uważam, że ktoś kto ulegnie pokusie, ale po niej zrozumie co tak naprawdę zrobił nie może być dalej "prawdziwie kochającym małżonkiem". Co innego gdy ktoś zdradza nagminie i bez skrupułów. Owszem jest prawdopodobieństwo, że druga osoba tego nie udźwignie, ale są psychologowie, księża, itd., którzy mogą małżonkom przez coś takiego przejść. Najważniejsze tylko, aby szukać rozwiązań i byle nie najłatwiejszych. Rozwód, separacja, przebaczenie w przypdku przyznania się do zdrady albo wyrzuty sumienia małżonka, depresje, oddalenie, a w konsekwencji rozwód - wszystkie te konsekwencje ponosi również osoba zdradzona. Jak chcesz wyłączyć taką osobę z poniesienia konsekwencji tego czynu?
J
july
3 stycznia 2014, 12:06
Zgadzam się z Wojtkiem! Przecież prawdziwe, kochające się małżeństwo to "jedno ciało" i nie powinno być pomiędzy nimi tajemnic bo wszystko, wszystkie trudności powinni przeżywać razem. ... Po pierwsze: jeśli ktoś zdradza, to znaczy, że nie jest "prawdziwie kochającym małżonkiem"; po drugie: jeden zdradził, ale już "trudności powinni przeżywać razem" - jeśli uważasz, że konsekwencje Twojej zdrady ma dźwigać współmałżonek, to jest duże prawdopodobieństwo, że on tego nie udźwignie. Związek się rozpadnie, jak to zwykle bywa po zdradzie.
M
Marcin
3 stycznia 2014, 10:30
Zgadzam się z Wojtkiem! Przecież prawdziwe, kochające się małżeństwo to "jedno ciało" i nie powinno być pomiędzy nimi tajemnic bo wszystko, wszystkie trudności powinni przeżywać razem. Oczywiście powinność przyznania się do prawdy zależy od wielu czynników tak więc ciężko stwierdzić, czy w każdej sytuacji byłaby wskazana. Wiadomo w grę wchodzi jeszcze przede wszystkim dobro dzieci, itd...
M
m
3 stycznia 2014, 09:36
Jestem zdradzoną i to nie jeden raz...chciałam/chcę zgody, pojednania, odbudowania związku ze względu na dzieci...........mąż wybrał swobodę, tak mu wygodniej, bez problemów rodzinnych, z kolejną już partnerką, bez dzieci, czyli życie jak za dawnych młodych wolnych lat
O
Ola
19 grudnia 2016, 21:23
narazie chcesz a z czasem nie bedesz moglas na siebie patrzyc ze przebaczyas dupku ja terz probuwala ale nie byc z nim nirz po jakims czasie zniedawidzic siebie
W
Wojtek
2 stycznia 2014, 23:16
"A Ty, Wojtku, nie masz pojęcia jakie skutki dla zdradzonego wywołuje informacja o zdradzie" - otóż mylisz się Lipcu, wiem co oznacza czuć, że ktoś coś ukrywa, widzieć jak ukratkiem płacze, męczy się, ale trwa w kłamstwie bo boi się prawdy. Wiem też jak to jest się dowiedzieć o zdradzie i stawić jej czoła... Na prawde tak ciężko uwierzyć na słowo że prawda wyzwala?
J
july
2 stycznia 2014, 21:51
Autor nie ma chyba zielonego pojęcia jakie skutki wywoła ukrywanie zdrady... ... A Ty, Wojtku, nie masz pojęcia jakie skutki dla zdradzonego wywołuje informacja o zdradzie
W
Wojtek
2 stycznia 2014, 20:24
Po tym fragmencie nie mam ochoty czytać tej książki. Zgadzam się, ludzie zrzucają swój ciężar i krzywdzą drugą osobę, ale jaka w związku z tym alternatywa? Nie mówić nic?! Udawać że jest ok i poradzić sobie z pomocą innych osób... Co za bzdura! Jeśli jesteś z kimś blisko, to czujesz, że zerwała sie relacja, że druga strona coś ukrywa, że jest jakoś dalej, coś sie stalo, ale nie wiesz co. Męczy cie to, spędza sen z powiek, niszczy. I co... Zdradzający ma trwać w kłamstwach i utrzymywać że jest wszystko ok? Czyli autor proponuje obłudę jako lek na zdradę? Autor nie ma chyba zielonego pojęcia jakie skutki wywoła ukrywanie zdrady... Po zdradzie nie ma po prostu miłych sielankowych rozwiązań bez konsekwencji. Osoba którą kochasz została zdradzona i zraniona w momencie czynu, a nie przyznania się do winy. Stanięcie w prawdzie jest pierwszym warunkiem naprawy. Nie ochronisz żony przed cierpieniem nie mówiąc o zdradzie tylko nie zdradzając. Wszelkie próby obejścia sa tchórzostwem.
S
slm
2 stycznia 2014, 19:33
Bajka