Jak się nie rozwieść?

(fot. shutterstock.com)
Maria Jankowska / slo

Skoro nie ma idealnych ludzi, nie ma również idealnych małżeństw, a każda para przechodzi przez trudności i kryzysy. Tylko od nich zależy, jak będą sobie z nimi radzili.

Wzrasta liczba rozwodów. Opinia publiczna coraz częściej wyraża "zgodę" na takie rozwiązanie dla par, których wspólne życie stało się trudne. Jednakże tu i ówdzie pojawiają się informacje o depresji po rozstaniu, o przeżywaniu dramatu, o pogorszeniu warunków materialnych, o braku szczęścia przy boku nowej osoby. Mimo pozornego przyzwolenia na rozwody nikt nie kwestionuje, iż jest to traumatyczne przeżycie dla obu stron związku, a nade wszystko dla dzieci, które tracą poczucie bezpieczeństwa i możliwość dorastania w pełnej kochającej się rodzinie. Skoro koszty emocjonalne, społeczne i materialne rozwodów są tak duże, to należałoby pomyśleć, w jaki sposób budować szczęśliwe małżeństwo. Czy jest to w ogóle możliwe? Prawda jest taka: nie ma idealnych małżeństw, ponieważ nie ma idealnych ludzi.

Dwie połówki?

Psychologowie przeprowadzili wiele badań, by sprawdzić, jakie typy osobowości małżeńskich są ze sobą szczęśliwsze: podobne czy różniące się charakterami. Często słyszę to pytanie i zazwyczaj odpowiadam: nie jest najważniejsze, jakie cechy osobowości mają małżonkowie i czy bardzo się od siebie różnią, ponieważ nie stworzono dotąd żadnej uznanej koncepcji na ten temat. Najważniejsze dla szczęścia małżonków jest to, co oni sami robią dla związku i w jaki sposób o niego dbają. Teorie typu "połówki jabłek", które spotkają się razem, dopełniają i stanowią jedność, jest spojrzeniem bardziej życzeniowym, niemającym przełożenia na rzeczywiste relacje w małżeństwie. Wchodząc w związek małżeński, należy przede wszystkim uświadomić sobie, że druga osoba została dana przez Boga do tego, by iść z nią przez życie i dzielić wszelkie problemy. Skoro nie ma idealnych ludzi ani małżeństw, to każda para przechodzi przez trudności i kryzysy i tylko od nich zależy, jak sobie będą z nimi radzili.

DEON.PL POLECA

Rutyna niszczy

Najważniejszym zadaniem małżonków jest budowanie relacji i osobistej więzi. Tak jak nie jest możliwe, by roślina rozwijała się bez wody albo ogień palił się bez drewna, tak nie jest możliwe budowanie małżeństwa bez ustawicznego "dokładania" do małżeńskiego ognia. Takimi drewienkami, które nie pozwalają więdnąć miłości, jest troska o dobro drugiego człowieka w codziennych sprawach. Miłość i zauroczenie, które zaprowadziły dwoje ludzi do ołtarza, nie wystarczają, by związek przetrwał, a para była usatysfakcjonowana wspólnym życiem. Trzeba przejść przez kolejne stadia rozwoju i problemów. Na początku małżeństwa duże znaczenie odgrywają intymność, bliskość i czułość, fascynacja cechami osobowości, poglądami.

W miarę upływu lat małżonkowie stwierdzają, że znają się jak własną kieszeń, że potrafią bezbłędnie przewidzieć reakcje drugiej osoby i jej humory. Niepostrzeżenie wkrada się niszcząca rutyna. Należy zatem dbać o miłość w każdej fazie małżeństwa, dbać o siebie nawzajem, o swoje potrzeby, o szacunek dla drugiej osoby, jej odmienności i indywidualności, pozwalając na autonomię i wspierając się we wszystkim. Koniecznie należy pamiętać o rocznicach ślubu, imienin, urodzin i innych ważnych datach. Dobrze jest bez okazji sprawiać drobne przyjemności, np. przygotować poranną kawę, wysłać miłego SMS-a, dać prezent, zostawić karteczkę ze słowami "kocham cię", wręczyć kwiatka, obdarować czułym spojrzeniem i dotykiem.

Czas biegnie razem

Czas spędzany razem z małżonkiem jest ważnym czynnikiem spajającym małżeństwo. Można bowiem mieszkać razem, a żyć jakby obok siebie. Należy zadbać, aby wspólne chwile dawały zadowolenie i satysfakcję obu stronom. Siedząc na kanapie i patrząc w ekran telewizora, z pewnością nie wskrzesimy atmosfery romantycznej miłości. Trzeba wykazać się pomysłowością. Można zaproponować wspólne przygotowanie kolacji, a potem spożyć ją w eleganckim klimacie. Można kupić bilety do teatru, kina i zatroszczyć się o opiekę dla dzieci. Bardzo dobrym wzmocnieniem małżeństwa jest planowanie co jakiś czas "randek" małżeńskich, czyli wspólnego wyjścia i zorganizowania ich tak, by odzwierciedlały dobre momenty życia, kiedy miłość rozkwitała.

Rozmawiajmy!

Właściwa komunikacja to kolejny element udanego związku. Należy rozmawiać o wszystkim, co dotyczy spraw życia małżeńskiego, rodzinnego i zawodowego, i próbować od razu rozwiązywać problemy, uzgadniać wspólne stanowisko. Trzeba być otwartym na potrzeby drugiej strony, przemawiać w sposób zrozumiały i pełen szacunku, bez sięgania po raniące czy obraźliwe słowa. Kwestie sporne należy rozpatrywać spokojnie, a jeśli eskalacja emocji jest zbyt wysoka, przełożyć rozmowę na inny czas.

Można zasięgnąć rady u przyjaciół, pytać inne małżeństwa, jak radzą sobie z podobnymi problemami, a także szukać pomocy u specjalistów. Wizyta u psychologa, doradcy rodzinnego nie jest żadną ujmą na honorze. Inna osoba potrafi spojrzeć na problem z dystansem i wskazać sposoby rozwiązania. Sprawdzonym sposobem pogłębiania miłości małżeńskiej jest wspólna wieczorna modlitwa, choćby najkrótsza, składająca się tylko z kilku słów. Nie sposób klęknąć do modlitwy z sercem zawziętym i zamkniętym na drugiego człowieka. A jeśli nawet małżeństwo przechodzi przez głęboki kryzys i różnego rodzaju trudności, to w modlitwie można wszystko powierzyć Bogu i prosić, by towarzyszył w trudach, uzdrawiał to, co słabe i chore, oraz pomagał w budowaniu miłości.

TOBIE

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak się nie rozwieść?
Komentarze (14)
S
Stanley
19 marca 2015, 14:09
Skorzystałem z pomocy Pana Boga jednak okazało sie to za mało. Potem były wizyty u psychologa. Chciałem terapii rodzinnej . Niestety moja ex juz kręciła na boku z innym. Potem zapragnęła rozwodu i alimentów. Pierwsze sąd jej przyznał , drugiego już nie. Chyba jestem jednym z nielicznych mężczyz którym sąd dał wiarę. Czy jestem szczęśliwy? Pojęcie bardzo względne. Na pewno psychicznie jestem spokojniejszy. Mimo wygranej w sądzie czuje że jednak coś przegrałem. Powrót? Nie ma takiej możliwości. Nie gniewam sie na KK , żyję. Uczęszczam regularnie na Eucharystię. Sakramenty? na ile pozwala moja wiara.
Andrzej Ak
20 października 2015, 02:52
A może w Twoim przypadku jest to próba? Taka sama, choć nieco inna niż u Hioba, jednak może mieć na celu sprawdzenie Twojej wierności Bogu? O ile zdołasz wyzwolić się od wszelkich negatywnych myśli i dostrzeżesz w swej żonie kobietę upadłą potrzebującej twojej modlitwy, o tyle może być większa twoja nagroda u Boga. Wiem, że to trudne, baa nawet bardzo trudne. Jednak takie ciosy życie rozdaje wielu ludziom. Nie ty pierwszy i nie ostatni. Spróbuj wykorzystać tę dolinę życia do wzrośnięcia w wierze idąc dalej przez życie ze słowami Ps 23.
22 października 2015, 21:39
Jeśli żyjesz w tzw. "grzechu" to możesz zrezygnowac z uczeszczania do Kościoła bo i tak nici ze zbawienia. 
22 października 2015, 21:40
Co za nuda i pitolenie. 
I
iwka
19 marca 2015, 08:30
Do tanga trzeba dwojga. Pięknie się mówi. Każdy o tym wie, ale muszą tego chcieć oboje. Muszą o siebie dbać oboje, a nie tylko jedna strona, która prędzej czy później, nie widząc odwzajemnionych działań, bardzo szybko się wypali i może być gorzej niż zanim zaczęła coś działać.
,
,,,
19 marca 2015, 09:21
Zgadzam się. Mi się takie wypalenie zdarzyło. A teraz nie chce mi się już działać, bo po co tracić energię na coś, co jest tak naprawdę "martwe".
I
iv
20 marca 2015, 14:35
Ja też się zgadzam. Przeszłam to. Druga strona widziała tylko swoją rację. Nie było mowy o rozmowie. Ile można walić głową w mur?
,
,,,
28 marca 2015, 09:05
No właśnie, ile można walić głową w mur. Zapraszam w dobrej intencji, po przyjacielsku na kawę, do kina (notabene osobę dojrzałą, jak się okazało tylko fizycznie) i co słyszę: "ach i och, ojej, to nie wypada, pewnie chcesz mnie "skrzywdzić""(??!!). W takiej sytuacji zażenowanie takim "pieszczeniem się nad sobą", innymi słowy "niedojrzałym" zachowaniem staje się ogromne. Gdy człowiek w końcu się wycofuje, to nagle słychać "płacz i zgrzytanie zębów", "ja się zmienię". Ale zażenowanie i niechęć  pozostaje, a człowiek robi się ostrożny. Bo skoro ta osoba jest tak "zmienna" i niestabilna emocjonalnie, to w końcu może wykorzystać to kiedyś przeciwko mnie. Lepiej dać sobie spokój i pozwolić sercu zagasnąć....
,
,,,
28 marca 2015, 10:41
Egocentryzm, powierzchowność - w każdej dziedzinie życia, niedojrzałość emocjonalna, zmienność w zależności od tego jak "wiatr zawieje", nieszczerość i kłamstwa potrafią skutecznie odstraszyć i zadusić nawet największą... Powtórzę to jeszcze raz: moje zażenowanie jest ogromne. Jeśli ta druga strona nic nie zrobi, żeby ratować to, co pozostało... Żal zostanie... ale po jej stronie, choć ja nie chcę jej umartwiać, moje serce jeszcze - na razie - dla niej bije. Zawsze pozostaje nadzieja, że się nad sobą zastanowi.
L
lil
19 marca 2015, 08:01
A lekarz, który ma problemy ze zdrowiem nie może leczyć innych? Nie ważne jaką rodzinę ma psycholog, jak wykorzystuje w terapii konkretną wiedzę to i tak nam pomoże. Wiadomo, w każdym zawodzie są świry, ale to zdecydowana mniejszość.
M
Marcelina
18 marca 2015, 23:19
Pomocne!:) Dzięki ;)
W
wanda
18 marca 2015, 22:27
Zanim zdamy się z naszymi problemami na psychologa,powinniśmy  przyjrzeć się rodzinie psychologa.Czy zdaje on egzamin jako rodzic , swojej rodzinie....
J
jhkg
18 marca 2015, 23:17
Zazwyczaj tak jest, że sam psycholog ma więcej problemów (i dlatego wybrał ten zawód) niż ludzie, którzy do niego przychodzą. W dzisiejszych czasach już lepiej się modlić, niż udawać do psychologa, który jeszcze bardziej namiesza nam w głowie, bo dobrych i naprawdę niezłych psychologów z powołania, to można wyliczyć na paluszkach jednej ręki.
G
gjmthzm
18 marca 2015, 23:36
Zgadzam się z tobą. Jak już się udać to najlepiej do psychologa chrześcijańskiego. Tu mamy pewność, że nie namiesza nam w głowie. A na psychologii coraz częściej uczą się dziwnych praktyk, jak hipnoza. Psychologię studiuje nie tylko wiele osób, które ma ze sobą problemy, ale również wiele osób, które chce wykorzystać zdobytą tam wiedze do „pracy” jako wróżka. Nie żartuję, ale z moją koleżanką na roku jest sporo osób, które tym się zajmują lub chcą się tym zajmować.