Jak zostać dobrą żoną?

(fot. by Victor / flickr.com)
Heidi Bratton / slo

Jeśli chcemy mieć najlepszych małżonków na świecie, same musimy być najlepszymi pod słońcem żonami. Nie możemy wyznaczać sobie podwójnych standardów, z jednej strony określając, jak wiele i co powinien zrobić mężuś, kiedy wróci z pracy, a z drugiej zaś, ile odpoczynku należy się mamie za to, że cały dzień spędziła z dziećmi.

W jednym z podręczników, wydanym w 1960 roku, pisano tak: "Jak być dobrą żoną: gdy mąż wraca z pracy, powinnaś mieć gotowy obiad; planuj, nawet dzień wcześniej, co dobrego ugotować, aby nie spóźnić się z przygotowaniem posiłku. Należy się przygotować: odpocznij przez kwadrans, a dzięki temu, kiedy mąż wróci, będziesz wyglądać świeżo. Popraw makijaż, wpleć wstążkę we włosy. On spędził dzień wśród zapracowanych ludzi. Ty bądź nieco bardziej interesująca. Po nudnym dniu być może będzie potrzebował nieco podniesienia na duchu. Postaraj się namówić dzieci, aby były cicho. Nie narzekaj, jeśli spóźni się na posiłek".

Mogłabym cytować dalej, ale obawiam się, że czytające to kobiety mogłyby zasłabnąć. Działalność ruchów feministycznych uwolniła naszą kulturę od tak barbarzyńskiego rozumienia relacji na linii mąż-żona. Lecz czy istotnie mamy tu do czynienia z "barbarzyństwem"? Która z nas nie chciałaby, aby tak właśnie, z takim poświęceniem potraktował nas mąż po długim i trudnym dniu, w którym zajmowałyśmy się dziećmi? Która z nas nie zareagowałaby wdzięcznością i w zamian nie chciałaby być równie miła dla męża?

W związku z tym przyjrzyjmy się historii Kathy. "Niedawno zaczęłam zastanawiać się nad trudnym dzieciństwem mojego męża i zaniedbywaniem jego samego i innych dzieci w jego rodzinie. Sprawa nie polegała na tym, że miał złych rodziców, którzy go nie kochali - zmagali się po prostu z tysiącem problemów, które ich przytłaczały. W konsekwencji jego rodzice "uciekali" z domu rzucając się na pracę, jednak cierpiała na tym rodzina. Dzieci wstydziły się przyprowadzać do domu kolegów. Zwłaszcza łazienka była powodem wielu frustracji: w umywalce było pełno włosów, wanna rzadko była czysta, a deska na muszli była popękana. Zdałam sobie sprawę, że cały mój wysiłek, aby utrzymać łazienkę w czystości, to był mój mały wkład w wynagrodzenie mężowi tego, czego dawno temu musiał doświadczać. Być może nigdy w pełni świadomie nie zastanawiał się nad tym, ale jestem pewna, że dzięki temu czuł się kochany przeze mnie - głęboko kochany".

DEON.PL POLECA


Są dwa wymiary tego, jak być dobrą żoną. Z jednej strony, mąż powinien nam pomagać we wszystkim, co dotyczy domu oraz - co ważniejsze - w wychowaniu dzieci. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Matka nie powinna być zostawiona sama z podejmowaniem decyzji, które dotyczą dzieci. Jak to już zostało powiedziane, mama nie powinna patrzeć na tatę jak na mieszkającego pod jednym dachem opiekuna do dzieci, on zaś nie może traktować żony jakby była nieopłacaną niańką (i domową gosposią). Jeśli ty sama czujesz się lekceważona przez małżonka lub uważasz, że on nie docenia twojego wkładu w życie rodziny, to jest to problem, który powinien zostać rozwiązany tak szybko, jak to tylko możliwe, jeśli to konieczne, nawet przy pomocy bezstronnego arbitra.

Drugi wymiar problemu bycia dobrą żoną raz jeszcze nakazuje nam spojrzeć na to, co powiedziała Kathy. Musimy dokonywać wyborów w naszym małżeństwie będącym relacją, która daje życie, nie zaś je zabiera. Używanie w małżeństwie czegoś w rodzaju tablicy wyników, służącej do rozliczania obu stron, bardzo rzadko umacnia wzajemną relację. Jeśli twój mąż jest zaangażowany w życie rodziny i stara się być dobrym małżonkiem i ojcem, to jest to dla ciebie czas, aby przestać toczyć wojnę przeciwko opresyjnym, egalitarnym mężom. Jeśli żyjesz w małżeństwie, możesz mieć wyłącznie jednego mężczyznę. A jeśli ten jedyny mężczyzna dobrze wywiązuje się z obowiązków względem ciebie i rodziny, to doceń to błogosławieństwo i przestań czepiać się go wyłącznie dlatego, że jest kim jest. Zgryźliwym stosunkiem do męża, odnoszącym się do tego, co "powinien zrobić" dla rodziny, i do jego obowiązków w domu popychamy go do tego, aby przyjął postawę osoby niezależnej; wypychamy go za drzwi i jak kłody rzucamy mu pod nogi nasze macierzyństwo.

"Wydaje mi się, że można powiedzieć, iż nie było nigdy pokolenia mężczyzn, którzy by mieli mniej wymagań co do tego, co ich własne żony dla nich zrobią". Ruch feministyczny wpłynął na zmianę tych męskich oczekiwań prawie we wszystkich obszarach życia. Być mężczyzną, mężem, ojcem - dziś są to rzeczy, które wywołują dezorientację. Oczekujemy, że mężczyźni rozwiną w sobie wszystkie charakterystyczne dla kobiet cechy opiekuńcze, ale nie zatracą jednak cech męskich. W tym wszystkim nie możemy nie doceniać wysiłków naszych mężów. Nieustannie musimy pracować nad tym, aby zbudować lub odbudować nasz szacunek dla ich wszystkich dobrych cech charakteru.

Czasami - jak ma to miejsce w przytoczonej niżej historii - kobieta nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele nasi mężowie mogą zrobić; nie wie tego, dopóki nie nadarzy się realna potrzeba wykorzystania ich umiejętności. Jennifer, matka rocznej dziewczynki, opowiada takie zdarzenie: "Chciałam na wszelki możliwy sposób w pełni przygotować się do podjęcia obowiązków macierzyńskich, włączając w to weekendowe kursy w szkole rodzenia, na które miałam chodzić razem z mężem; chciałam kupić wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, jakie znalazły się na listach książek i czasopism o macierzyństwie; chciałam postępować zgodnie z sugestiami dotyczącymi żywienia, snu i zakupów; udać się do szkoły karmienia, przystosować łazienkę, skończyć remont w pokoju dziennym...

Mogłabym tak bez końca. Tym jednak, co stanęło mi na przeszkodzie był fakt, że nasz dwukilogramowy powód do radości bez żadnego uprzedzenia pojawił się osiem tygodni za wcześnie. Leżałam w szpitalu, nie bardzo zdając sobie ze wszystkiego sprawę. W domu panował bałagan. Szybko nauczyłam się karmić piersią, zresztą na początku nie bezpośrednio, ale odciągając pokarm. Nie mieliśmy nic, w co można by ubrać nasze dziecko, dlatego szybko, między jednym a drugim karmieniem pojechaliśmy kupić jakieś ubranka. Szybko też dostosowaliśmy się do rytmu życia dziecka, bo dziecko nie należało do najspokojniejszych i buntowało się przeciwko jakimkolwiek próbom narzucenia mu naszych pomysłów. Przez jakiś czas zakupy robili dla nas znajomi, podobnie było z gotowaniem, i to aż do momentu, gdy mąż przejął te obowiązki na siebie, przynosząc mi coś do zjedzenia bez względu na to, czy byłam głodna, czy nie. Kiedy już wszystko się ustabilizowało, wówczas stwierdziliśmy, iż najważniejsze jest to, że wszyscy żyjemy i jesteśmy zdrowi. Przekonałam się też, że nie mogłam znaleźć lepszego adwokata i opiekuna niż mój mąż.

Doskonale poradził sobie w tym czasie, tak trudnym dla nas. Obojętnie, czy chodziło o zapewnienie mi dobrej opieki pielęgniarskiej, zaopiekowanie się dzieckiem, pójście z nim do lekarza, kiedy ja nie mogłam tego zrobić, zadzwonić po przyjaciół lub rodzinę albo spać na niewygodnym krześle obok mojego szpitalnego łóżka - wszędzie był i wszystko robił doskonale. Być może nie wszystko mieliśmy pod kontrolą, zwłaszcza w zakresie organizacji, umiejętności i wszystkich potrzebnych nam rzeczy, lecz nie brakowało nam tego, co faktycznie było konieczne, i ostatecznie dziecko było zdrowe, a rodzina umocniła się i była bardziej zgrana, niż kiedykolwiek wcześniej".

Największe wrażenie robi na mnie jeden element tego opowiadania. Pisząc o swoim doświadczeniu macierzyństwa, Jennifer częściej używa zaimka "my" niż "ja". Według mnie wskazuje to na prawdziwe partnerstwo, jakie cechowało ich relację we wspólnym przeżywaniu macierzyństwa.

Stephanie dzieli się podobnym doświadczeniem sytuacji kryzysowej, która dała jej mężowi okazję do pokazania swoich możliwości: "Mąż bardzo szybko odnalazł się w roli ojca. Sama nie miałam możliwości kontrolowania sytuacji, bo zmagałam się z pewnymi komplikacjami i musiałam poddać się transfuzji krwi. Mąż zmienił córeczce pierwszą pieluchę, po raz pierwszy ją wykąpał... Robił wszystko. Dlatego od samego początku oboje staliśmy się rodzicami, a wszystkie obowiązki, które wspólnie dzieliliśmy w przypadku narodzin całej czwórki naszych dzieci.

"Kobieta, aby spokojnie mogła zaangażować się w to, co niesie ze sobą macierzyństwo, potrzebuje nie tylko żyć w zgodnym małżeństwie, lecz powinna także otrzymywać emocjonalne wsparcie od męża. Każda kobieta, która żyje w związku napiętnowanym przez chaos; związku, który nie stanowi dla niej emocjonalnego wsparcia, prawdopodobnie nie jest w stanie w pełni poświęcić się macierzyństwu". "Powinnyśmy być wielkoduszne, a nie skąpe w miłości i uwrażliwieniu na potrzeby naszych mężów. Ta nasza hojność zwróci się nam, gdy oni okażą podobny szacunek i wsparcie dla naszych macierzyńskich aspiracji".

Więcej w książce: Macierzyństwo. Zostajesz mamusią i wszystko się zmienia - Heidi Bratton

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak zostać dobrą żoną?
Komentarze (34)
Ż
żona
11 maja 2013, 15:03
Przed przyjściem męża z pracy robię makijaż, zmieniam ubranie, obiad czeka o godz 16.10 od prawie czterdziestu lat i z tego powodu nie marzekam. Wiem, że w ten sposób spełniam się jako kobieta , matka (4 dzieci) i żona.
T
tarara
9 maja 2013, 21:38
no jasne ze z kosmosu.albo z telenoweli-lub z planet''jakbycpowinno''.wiadomo ze tak byc powinno jak w podanych przykładach,tak wygladaja zdrowe relacje ale czy w praktyce duzo jest takich przykladow/oj chyba nie ...
O
ola
9 maja 2013, 09:10
To wcale nie jest żaden kosmos, ale budowanie zdrowych relacji. Przekonuje się, że dobra żona to  żona cierpliwa, spokojna i wyrozumiała, niepamiętliwa. A dobry mąż to facet,który żonę kocha, przymyka oko na jej wady i cierpliwie czeka, kiedy jej przejdzie.
T
Tara
8 maja 2013, 17:11
Tak ... jakie to wszystko piękne ... i z kosmosu!!!
A
ala
8 maja 2013, 16:49
Jakie to piękne, hahahaha.... A co jeżeli żona wraca z pracy później niż mąż? I nie piszcie że ma znaleźć inną pracę, bo znaleźć jakąkolwiek to dziś niemal niemożliwe, a mąż nie zarabia tyle żeby wystarczyło na opłaty, jedzenie i utrzymanie niepracującej żony i dzieci? No jak - za 1500 brutto? Śmiech .... albo raczej płacz ....
P
Pio
8 maja 2013, 10:44
Miłość to oddawanie siebie drugiemu. Zatem dobra żona służy mężowi i jest wyrozumiała, a dobry mąż służy żonie i jest dla niej wyrozumiały. Mogą się dzielić obowiązkami jak chcą, ale muszą żyć nie dla samych siebie ale dla swojej rodziny. Wtedy będzie idealnie.
MR
Maciej Roszkowski
13 października 2012, 09:26
Poradnik jak być dobrą żoną, czy dobrym mężem jest całkiem krótki- to "Hymn do milości " Św. Pawła. Czy pamiętamy go? Miłość jak twierdzi Erich Fromm nie jest  darem losu, wygrana w totolotka. Jest sztuką.  I jako taka może i powinna być doskonalona. Może od tego końca?
;
;))
21 września 2012, 08:44
Jak zostać dobrą żoną? Wystarczy mieć dobrego męża.
F
frodo
21 września 2012, 08:21
dobra zona to taka ktora ma ochote na sex, a nie jakies wymowki ciagle
R
RW
7 września 2012, 10:56
Małżeństwo jest dla osób  dojrzałych w odpowiednim stopniu. Polecam, warto czekać, tj.  być trzeźwym,bo osoba  dla Was jest  blisko, nawet w necie. ;-) Teraz jestem szcześliwy nadal lecz inaczej, pełniej, bo z żoną trzymamy się wartości, wierzymy w Boga i na tej podstawie dajemy sobie rade pomimo przeszkód życiowych. Pieknie jest dzielić się miłością z dziećmi. Robimy co możemy i jest nam ze sobą dobrze. Nikt nie kalkuluje, działamy, rozmawiamy, mówimy szczerze o pragnieniach, uczcuiach. Ondarzamy sie miłością. Reszta jest pochodną. Ona wie co robić,a ja wiem, a co budzi niepewność od razu  wyjaśniamy. Dobra żona czy mąż  kochająi  nie potrzebuja katalogów i poradników tak jak wierzący nie potrzebuje prawa karnego,bo  jego norma moralna jest znacznie wyższa. ;-) Dzięki Bogu !
M
Marcel
7 września 2012, 10:12
Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi, Za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność – wśród jego pewności, Za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych, zarażając się każdym bólem, Za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna, Za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi Bądźcie pozdrowieni. Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi, Za wasz lęk przed absurdem istnienia I delikatność niemówienia innym tego, co w nich widzicie, Za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością, Za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego, Za nieprzystosowanie do tego, co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno, Za to, co nieskończone – nieznane – niewypowiedziane, ukryte w was. Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi, Za waszą twórczość i ekstazę, Za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk, Że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami. Bądźcie pozdrowieni Za wasze uzdolnienia – nigdy nie wykorzystane – (niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli poznać wielkości tych, co przyjdą po was), Za to, że chcą was zmieniać, zamiast naśladować, Że jesteście leczeni, zamiast leczyć świat, Za waszą Boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę, Za niezwykłość i samotność waszych dróg, Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi. Źródło:http://mimj.pl/poradnia-pod-wstawiennictwem-sw-ojca-pio/
M
Marcel
7 września 2012, 09:13
Przepraszam tych, których obraziłem. Dziękuję za rady.
K
krytyk
6 września 2012, 14:22
Ciekawe, co by się stało, gdyby nagle żona, która owemu mężowi zacytowanemu w artykule nagle przestała sprzatać tę łazienkę...Poczułby się niekochany? Łazienka zarosła by bródem???? Takie przykłady z katolickich książke przyprawiają o ból głowy. Ręce opadają. Małżeństwo to nie ejst robienie sobie kanapeczek i innych przyjemności, tylko coedzienne zmaganie sie z życiem.
A
Aldona
6 września 2012, 14:02
To może Marcel wczytaj się, co napisałeś niżej, zwłaszcza "...Tylko mężczyźni wierni bożym przykazaniom zasługują na dobre żony..." I chłopie trzymaj się tego! Jak będziesz kochał jak Pan Bóg przykazał to znajdziesz kobietę, którą pociągniesz swoją miłością. Ale może najpierw naucz się dawać z siebie, bo po poniższych słowach na temat kobiet tego nie widać... Miłość powraca. Może Ty tego nie zauważasz albo nie umiesz dobrze wybrać osobę. Bóg dał nam serce do kochania, ale i oczy do patrzenia i głowę do myślenia...
R
rebeka
6 września 2012, 10:47
Normalna żono, Ty masz "mężusia", a ja mam męża, dla którego lubię robić rzeczy, które sprawiają mu przyjemność nawet jeśli to miałoby być robienie mu kanapek do pracy - ma dwie ręce i może sobie zrobić sam, ale ja wiem, że on wtedy czuje się kochany. sama też lubię kiedy robi dla mnie coś np. kawę po obiedzie. można się oczywiście licytować co łatwiej zrobić kawę czy kanapki, ale to zabija całe ciepło. przesade dbanie o "sprawiedliwość" zabija ciepło.
normalna żona
6 września 2012, 10:07
Ten pan, co się wstydził łazienki i bałaganu w domu może mógł ją sam posprzątać. Skoro jego rodzice mieli trochę problemów, to rozumiem, że akuratnie sprzątanie namiętne całego domu na błysk,żeby synuś czuł się jak królewicz, sobie odpuścili. Teraz żonusia mu sprząta. Jakie to piękne. I wzruszające. Taka żona, która wynagradza mężowi krzywdy z dziecinstwa. Właśnie o to chodzi w małżeństwie. Jupiiii
NN
Nikomu nikogo
6 września 2012, 10:05
Być dobrą żoną to trwać w wierności mimo braku miłości, to znosić cierpienie jakie zadaje druga osoba, to dbać o rodzinę choć brakuje sił, to umierać żyjąc by bez względu na wszystko by mąż miał zawsze oparcie. Być dobrą żoną to poświęcenie, wyrzeczenie, często cierpienie i ból, to często rezygnacja z własnego ja by zachować rodzinę.
M
Martinus
6 września 2012, 09:30
Na szczęście jest kryzys finansowy, więc jest szansa że ludzie będą mądrzeć. Tak kobiety i mężczyźni. I każdy będzie swoje obowiązki wypeniał należycie zgodnie z Bożym zamysłem, po staroświecku itp itd. Z docenianiem się wzajemnie. Bo choć moja mama nie pracuje odkąd się urodziłem czy może kilka miesięcy wcześniej to bardzo ją doceniam za to wszystko co dla mnie i dla mojej rodziny W DOMU robiła. Może nie jest nowoczena, może nie jest niewiadomo jaka zwymyślana i może czasem żałuje że nie poszła do pracy itp. ale sama przynaje że robi to co lubi dla nas bo umie i wiem że z miłości. BO ONA KOCHA. :-) A kiedy zaczyna się miłość? Czy nie wtedy gdy nasze "ja" jest mniej ważne od "Ty"?
K
Kris
6 września 2012, 09:25
Feminizm=nowoczesność=technologia. Używane bez umiaru są zagrożeniem dla człowieka. Uważam, że dzisiaj naprawdę powinno się uczyć kobiety jak być dobrą żoną, bo większość matek feminizmem lub komunizmem się zachłysnęła i już je tego nie uczyły co babcie. Sam tytuł jak być dobrą żoną a w artykule nie sądzę by to były dobre rady. Artykuł powinien się nazywać jak być dobrym mężem. Odwracanie tylko wkurza. Myślę, że nasze pokolenia lepiej się dogadują z pokoleniami sprzed komunizmu w różnych kwestiach.
M
Marcel
6 września 2012, 09:19
TYLKO KOBIETY WIERNE BOŻYM PRZYKAZANIOM ZASŁUGUJĄ NA DOBRYCH MĘŻÓW. TYLKO MĘŻCZYŹNI WIERNI BOŻYM PRZYKAZANIOM ZASŁUGUJĄ NA DOBRE ŻONY. GDY MAŁŻONKOWIE ŻYJĄ ZGODNIE Z DEKALOGIEM SĄ SZCZĘŚLIWI.
M
Marcel
6 września 2012, 09:12
Bo wy w taki  razie pantoflarza potrzebujecie. Więc go brońcie przed takimi hasłami i zrezygnujcie raczej z swoich wyobrażeń erotycznych o macho i ze zdrad. Bo jak ktoś jest do wszystkiego to jest do niczego. Ze swoich doświaczeń powiem tylko, że facet potrzebuje kobiety która umie i kocha. Ale widzę że w też tego potrzebujecie. Ale znowu ma kochać, ale nie być kochany bo wy macie "też mi się od życia należy". A no należy jak facet wie to rozumie, ale należy Ci się razem z nim. I nie wpieniajcie mnie głupie egoistki.
M
Martinus
6 września 2012, 09:09
Facet musi wiedzieć, że kobieta go potrzebuje, że czuje się potrzebny, że może się wykazać. Zatem szukajcie takich facetów, którzy będą umieli kochać i którzy was będą kochać. A gdy już go znajdziecie (każda tego jednego) to porządnie wypeniajcie swoje obowiązki i bądźcie dobrymi żonami swojego męża. A gdy nie znajdziecie to nie bawcie się w feminizm czy inne głupoty, bo są faceci którzy umieją kochać a też nie znajdują i też mogą się  bawić w męskich krytykantów złych kobiet. "Gdzie miłość wzajemna i dobroć tam znajdziesz Boga żywego".
DF
do facetów
5 września 2012, 21:56
Bo facet ma prac, prasować, pracowac, dzieci wychowywać, a one co? Impreski i głupoty z koleżankami?? Przyjżyjcie się dzisiejszym kobietom i zastanówcie się czy to wina facetów? Są różni ludzie. Dobrze napisałeś: facet ma prać, prasować, pracować, dzieci wychowywać i jeszcze wiele innych czynności. A nam kobietom też coś od życia się należy.
W
wymagająca
5 września 2012, 21:53
Mężczyzna nie powinien POMAGAĆ, ale uczestniczyć w obowiązkach domowych i wychowaniu dzieci - to nie jest obowiązek kobiety, a mężczyzna łaskawie POMAGA (jak mu się zechce i nie ma meczu w TV). Uwaga na język, którym opisujemy świat:) Pozdrawiam fajnych facetów:) Masz rację, facet ma pracować w domu WIĘCEJ  niż kobieta, ponieważ jest silniejszy pod względem fizycznym. Należy obarczyć go obowiązkami od początku małżeństwa. Facet nie jest do pomocy tylko do pracy. Rodzicami są matka i ojciec, a nie tylko matka, a ojciec dziecka jej dobrodusznie raczy pomagać. I tak mależy wychowywać męża, bo inaczej kobieta będzie za niego pracować, a on będzie siedział przed tv z kuflem piwa w ręku.
S
Sylwia
5 września 2012, 21:26
 Ale cytowany tekst z  książki na początku artykułu pochodzi z lat 50. więc wtedy taka była porządana kobieta i całkiem inne realia społeczne...
M
Marga
5 września 2012, 21:23
Marcel - bardzo Ci współczuję negatywnych doświadczeń z kobietami - ale nie musi tak być zawsze i zależy to również od Ciebie:)
M
Marga
5 września 2012, 21:14
Bardzo się cieszę, że mężczyźni poczuwają się do obowiązków, a nie do okazjonalnego pomagania:) Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
M
Marcel
5 września 2012, 21:12
Bo facet ma prac, prasować, pracowac, dzieci wychowywać, a one co? Impreski i głupoty z koleżankami?? Przyjżyjcie się dzisiejszym kobietom i zastanówcie się czy to wina facetów? Są różni ludzie.
M
Marcel
5 września 2012, 21:10
Tytuł jak zostać dobrą żoną, a wskazówki dla facetów. Bo co? Od nas zalezy jakie one są? A może by one najpierw zaczęły być wierne, to by chętnie się pomagało. W innym artykule też znowu co ma zrobić facet. A może w końcu powiecie im (kobietom) jakie mają być żeby facet był szcześliwy. Bo jest dużo fajnych facetów, a to że z poprzedniego pokolenia kobitki się pomyliły i córeczki odstraszyły lub są feministkami to trzeba im aż tak się podlizywać?
M
Martinus
5 września 2012, 21:04
Aby być dobrą żoną/mężem, matką/ojcem należy być wypełnić w 100% przysięgę małżeńską. To pierwsze. A po drugie należy przestrzegać Dekalogu. To dwie najważniejsze rzeczy i recepty: jak być dobrą żoną/mężem, matką/ojcem, kobietą/mężczyzną, siostrą/bratem, córką/synem, koleżanką/kolegą, pracownikiem/pracodawcą. Tylko tyle. Reszta to opisywanie drobiazgów i strata czasu.
L
leszek
5 września 2012, 20:34
 Poglądy wyrażone w tym artykulu sprawiają, jakby ktoś mentalność sprzed 100 czy 50 lat "unowocześniał" nakładając szminkę i puder aby wyglądały na współczesne. Obydwoje rodzice mają dokładnie takie same obowiązki i prawa odnośnie dzieci czy domu. Jakoś odchowałem troje dzieci zajmując się nimi od urodzenia łącznie z pieluchami, karmieniem i kapaniem i nigdy nie miałem poczucia, że żonie w czymś "pomagam".
A
Aluna
5 września 2012, 20:31
 Marga, święte słowa!
M
Marta
5 września 2012, 20:27
Artykuł jest dobry , ale zauważyłam , że najwięcej artykułów w internecie jest właśnie o tym " Jak być dobrą żoną?" a może dla odmiany napisać "  Jak być dobrym mężem?" Czekam z niecierpliwością na taki artykuł , pozdrawiam :)
M
Marga
5 września 2012, 20:04
Mężczyzna nie powinien POMAGAĆ, ale uczestniczyć w obowiązkach domowych i wychowaniu dzieci - to nie jest obowiązek kobiety, a mężczyzna łaskawie POMAGA (jak mu się zechce i nie ma meczu w TV). Uwaga na język, którym opisujemy świat:) Pozdrawiam fajnych facetów:)