"Mały książę" i zagubiony mężczyzna

(fot. still searching / flikcr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

Zagubienie mężczyzny dzisiaj przejawia się w niechęci do rzeczywistego dojrzewania osobowego. W miarę, upływu lat coraz bardziej widoczny jest rozdźwięk pomiędzy wiekiem a dojrzałością, emocjonalną, i duchową.

Niedojrzałość ujawnia się, w tendencji do bawienia się życiem, w niechęci do budowania trwałych związków uczuciowych, przerzucaniu ciężaru życia na najbliższe otoczenie, w braku odpowiedzialności za własne zachowania.

DEON.PL POLECA

Wielu dorosłych mężczyzn przyjmuje postawy i zachowania dojrzewających chłopców. Popularność "Małego księcia" świadczy, że reprezentuje on zbiorowego bohatera dzisiejszego społeczeństwa zachodniego.

Współczesny męski bohater jest tak wrażliwy, że nie chce mieszkać na Ziemi, zakochany w swej róży, odlatuje na inna planetę. W istocie rzeczy wynika to z tęsknoty za idealna atmosfera raju, jaki stwarza dziecku matka.

Jeżeli niedojrzały mężczyzna zawrze związek małżeński, nie wejdzie w głębsza relację emocjonalna z żoną, i z dziećmi; będzie skoncentrowany na sobie i własnych subiektywnych przeżyciach. W sytuacji trudności będzie wycofywał się, w swój własny chłopięcy świat; jego własne hobby będą dla niego ważniejsze niż obowiązki męża i ojca.

Jako mąż i ojciec będzie nieodpowiedzialny.

Kiedy zaś "mały książę" zakocha się w innej kobiecie, czasami młodszej kilkanaście lat od siebie, będzie gotów dla swojej "nowej róży" zostawić żonę i dzieci. Będzie to kolejna próba odnalezienia raju. Nieodpowiedzialność "małego księcia" uderza nie tylko w jego najbliższych, ale także w niego samego.

Fundamentalna zasada "małego księcia", którego równie dobrze można nazwać Piotrusiem Panem, brzmi: życie ma być zawsze niesamowicie wielką, i ciekawą, przygodą. Zasada ta nie daje się, jednak zastosować praktycznie.

Nieustanne poszukiwanie nowych przygód czyni życie "małego księcia", czy tez Piotrusia Pana, jałowym, pustym i pełnym niepokoju. Zaś jego nostalgia za rajską, miłością, i przyjaźnią, czyni go w końcu wyizolowanym i samotnym zarówno w domu rodzinnym, jak tez wśród przyjaciół.

Nierzadko dopiero pod wpływem upojenia alkoholowego ujawnia się, jego frustracja i rozżalenie na cały świat.

Więcej w książce: Ojcostwo - Józef Augustyn SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Mały książę" i zagubiony mężczyzna
Komentarze (34)
P
Pola
21 stycznia 2014, 13:10
Bardzo mądry artykuł, ale zawiera jeden błąd. ;) "Współczesny męski bohater jest tak wrażliwy, że nie chce mieszkać na Ziemi, zakochany w swej róży, odlatuje na inna planetę."   To akurat nie wskazuje na podobieństwo do "Małego Księcia". Wręcz przeciwnie, Mały Książę uciekł od róży, za którą był odpowiedzialny, i to był jego błąd. Dla niego, opuszczenie Ziemi to powrót do domu, a nie ucieczka z niego. Nie był on stworzony do życia tutaj, lecz na swojej planecie, z której notabene uciekł i do której powrót był jego obowiązkiem miłości. W żadnym miejscu nie jest powiedziane, że był zbyt wrażliwy na życie na Ziemi. Co więcej, czytałam ostatnio, że Saint- Exupery sam porównywał się do Małego Księcia, a różę utożsamiał ze swoją żoną. Warto przeczytać "Małego Księcia", przyglądając sie jego wypowiedziom na temat róży jako wypowiedziom autora odnośnie własnej żony. Polecam, wiele może nauczyć. Pozdrawaim. :)
K
Kamil
20 stycznia 2014, 19:54
W 100% zgadzam sie z założeniem odnośnie nieodpowiedzialnych, niedojrzalych facetow. Niestety ktoś ma chyba duże braki w znajomości lektury, albo duży problem w jej interpretowaniu. Jeżeli szukamy porównania dla obecnych mężczyzn prędzej bym pokusił się o Piotrusia Pana. Mały Książe jest książką przede wszystkim o odpowiedzialności, zreszta sam Książe mówił "stajesz się odpowiedzialny na całe życie za to co oswoiłeś". Polecam jeszcze raz zagłębić się w lekturę.
J
ja
20 stycznia 2014, 19:26
no każda róża ma kolce Mały Książe musiał się z tym liczyc wiążac się z różą ;p i żeby od razu wrzątkiem? hym  :) ;p 
L
Literjusz
20 stycznia 2014, 17:52
Epilog (nigdy nieopublikowany) "Małego K'a" jest taki: Mały K'a wraca na swoją planetę. Dojrzały (cokolwiek to dziś znaczy), ze spozycjowanymi wartościami, z proempatycznym ego. I tak sobie żyją z różą. Ale ta... kwękoli, "męczy bułę", generalnie: posuwa się w ignorancji wobec swej próżności. Ale Mały K'a to wszystko znosi. I nie ucieka ponownie z planety. Jednak, pewnego razu, kiedy róża ma jedną z tych nieuzasadnionych "jazd", ktore nawet świętemu Józefowi i świętemu Augustynowi się nie śniły, Mały K'a jest tak zagubiony, że podlewa różę... wrzątkiem. ;) p.s. Szanowny Ojcze Józefie Augustynie, wszystko fajnie, ale w naszej szerokości geograficznej jeszcze chyba wiele wiatrów nawiać będzie musiało, wiele burz przejść i innych zjawisk nie tylko atmosferycznych, by zarówno męska jak i rzeńska część naszego społeczeństwa dojrzała do... dojrzałości, że o dojrzałości do życia w rodzinie (nie tylko ja) nie wspomnę. :) A życie "w przygodzie" nie jest złe. Polecam bardziej tolerancyjne podejście do tych spraw :) Poglądy szkoły Anselmowsko-Grunowskiej pozdrawiają szkołę Józefowo-Augustyńską. :)
F
F
20 stycznia 2014, 08:56
To, że pewien model zachowań jest nazwany w pewien sposób (w tym przypadku "Mały Książę") nie oznacza od razu, że jest kalką osobowości postaci, od której pochodzi. Tak jak choroba Alzheimera nie oznacza wcale, że pan Alzheimer na nią chorował, ale że ją odkrył, opisał :) P.S. Mała uwaga do redaktorów portalu - zróbcie coś z interpunkcją w tekstach, momentami treść staje się naprawdę nieczytelna, a przecież jest tak ważna! Chwała Bogu za Was i za to, co robicie :)
X
x
19 stycznia 2014, 18:42
ej Wy żonaci faceci "mali książeta" no ogarnijcie się w końcu :) ;p  
O
Ona
19 stycznia 2014, 18:34
A ja daje  wielkiego PLUSA za ten artykuł....bo zyłam z takim ksieciem....i wszystko sie zgadza  co do joty.
Z
zgred
19 stycznia 2014, 18:08
Ten artykuł, choć zawiera w sobie wiele trafnych spostrzeżeń, nie powinien być zamieszczany publicznie. Brzmi tak, jakby autor nie znał "Małego Księcia" albo co najwyżej przeczytał jego słabe streszczenie. "Mały Książę" w żadnym wypadku nie jest o tym, co insynuuje autor artykułu. Choć tematyka słuszna, my, meżczyźni XXI wieku, rzeczywiście mamy wiele problemów z dojrzewaniem zwłaszcza emocjonalnym i duchowym, to przykład "Małego Księcia" kompletnie chybiony. To jest przepiękna opowieść bardzo dojrzałego i mądrego autora, wszak Saint-Exupery niewątpliwie takim jest, o rzeczach najbardziej wartościowych. W mojej osobistej biblioteczce "Mały Książę" zajmuje drugie miejsce, zaraz za Pismem Św. Czytanie go przynajmniej raz do roku jest swoistym rytuałem. Bynajmniej nie przeszkadza mi on w dojrzewania i stawaniu się mężczyzną. Towarzyszy mi już od kilku lat i przez ten czas robię ogromne postępy. Choć nie jest to zasługą "Małego Księcia", to na pewno mi on w tym nie przeszkadza, a uważam, że nawet pomaga. Artykuł, choć porusza ważny temat, jest słaby. 
J
jutrzejsza
19 stycznia 2014, 14:25
Ktoś tu chyba ma problem z analizą i interpretacją literacką książki "Mały Książę"... - "Kiedy zaś "mały książę" zakocha się w innej kobiecie, czasami młodszej kilkanaście lat od siebie, będzie gotów dla swojej "nowej róży" zostawić  żonę i dzieci." Mały Książę miał jedną, jedyną różę, którą kochał, której wybaczał jej humory, o którą dbał i dla której się poświęcał, pamiętał o niej nawet, gdy był dlaeko od niej, tęsknił za nią i o niej myślał - co więcej to właśnie go pocieszało. Nie ma więc mowy o żadnej "nowej róży" (której zresztą nie utożsamiałabym w tak bezpośredni i banalny sposób z kobietą, bo wcale nie musi ona kobiety symbolizować) - "...nie chce mieszkać na Ziemi, zakochany w swej róży, odlatuje na inna planetę. (...) W sytuacji trudności będzie wycofywał się, w swój własny chłopięcy świat; jego własne hobby będą dla niego ważniejsze niż obowiązki męża i ojca." Mały Książę to postać o niezwykłej wrażliwości, która nie skupia się na sobie i nie wycofuje, podejmuje wyzwania, nie boi się tego co trudne i bolesne - jest w stanie wyrzec się przyjemności odpoczynku, żeby chronić swoją planetę (wyrywanie baobabów). Pokazując różnice między myśleniem dziecka a dorosłego nie nawołuje do zdziecinnienia, a jedynie do zachowania w sobie ufności, zachwytu, wrażliwości i prostoty dziecka, które nie ocenia ludzi po pozorach (przykład tureckiego naukowca), cieszy się z czyichś dobrych intencji i starań a nie jedynie z efektów (narysowany baranek), ma bogatą wyobraźnię i nie patrzy na wszystko jedynie przez pryzmat pieniędzy (przykład pięknego domu). - "Popularność "Małego księcia" świadczy, że reprezentuje on zbiorowego bohatera dzisiejszego społeczeństwa zachodniego." Myślę, że gdyby w zachodnim społeczeństwie więcej było MĘŻCZYZN podobnych wrażliwością, wyrozumiałością, dobrocią i oddaniem do Małego Księcia to świat byłby piękniejszy...
F
fifuf
19 stycznia 2014, 13:50
LOL WUT? Mały Książę nie ma nic wspólnego z opisaną postawą;(. Jest z kolei określenie "syndrom Piotrusia Pana"...
B2
Bartek 20
19 stycznia 2014, 12:36
Hmm... Z artykółem się może i zgodzę jako facet. Ale nie zapominajmy też o dziewczynach czy kobietach. Czy świat jest ślepy, głupi i niedorozwinięty ? Kto to widział aby 13 i 14 latki zaczeły już uprawiać sex to jest chore moim zdaniem a nie facet który ucieka w swój własny świat. Bo szczeże nie bójmy się tego słowa dość wulgarnego za co przepraszam mocno. W świecie szczegółnie wśród mółodych dziewczyn wchodzących w kobiecość po prostu zaczynają się puszczać, chodzą z byle jakim facetem byle się poruchać, wypieprzyć czy nazywajcie to jak chcecie. Szczeże wole się zająć swoim hobby niż być z byle kurewką. Naprawde świat jest ślepy i nie widzi tego co się dzieję. Mam już dość tych wszystkich tępych dziewczyn które prócz kasy, sexu i egoizmu nic nie widzą po za sobą. Wole już ten czas spędzić grzebiąc przy samochodzie niż spędzać go z dziewczętami do których czuję obrzydzenie. Porządną kobietę to ze świecą szukać. A winy nie można zwalać na facetów też całej bo do tanga trzbe dwojga. Jeśli facet nagaduje swoją dziewczynę na wsółżycie nie musi odrazu rozkładać nug. Są winne obie strony nie tylko męszczyźni.
Miłosz Skrodzki
5 listopada 2013, 16:36
W moim otoczeniu spotykam prawdziwych, twardych facetów Prawdziwy mężczyzna to ten, który kocha swoją żonę i dzieci. I ten który szanuje wszystkie kobiety.
MR
Maciej Roszkowski
4 listopada 2013, 17:48
Szanowny Autorze, Proszę przeczytać "Małego Księcia" i "Piotrusia Pana" Ci dwaj młodzi ludzie różnia się zasadniczo.  I to już nie do Autora. Zewsząd widzimy ataki na rodzinę. Co chwila jacyś "fachowcy" głoszą jej zmierzch, konieczność "przewartościowań", wolności dla wszelkich "związków", "wychowania do życia w rodzinie" które polega na nauce technik seksualnych, najlepiej już od wczesnego dziweciństwa etc. etc. Sprawa dostała się w ręce biurokratów, nawiedzonych i  kretynów. Najczęciej wszystko w jednym. Tu widać siłę biurokracji i mediów. Nic dziwnego, że słabsi, którzy nie wynieśli ze swoich rodzin dobrych wzorców  w tym się gubią.
P
Pan
4 listopada 2013, 17:34
Media pokazują mężczyznę jako ulizanego lalusia w towarzystwie psiapsiółek. W moim otoczeniu spotykam prawdziwych, twardych facetów, doświadczonych przez życie i nikt mi nie wmówi, że to jacyś piotrusie. Pieprzenie medialne. Odwracanie uwagi od rzeczywistych problemów. Rząd was za pysk trzymie no słowa nie piskacie w ich stronę. O.. a propos, Tusk to prawdziwy mężczyzna, wie jak was trzymac krótko na smyczy. Macie swojego mężczyznę. Prawdziy twardziel, nie patyczkuje się. 
B
Bogdan
4 listopada 2013, 17:14
Tytuł artykułu bardziej pasuje do "Piotrusia Pana" i jego zagubionych chłopców. Bardzo bym pragnął, aby współcześni mężczyźni - wszyscy - przeczytali "Małego Księcia". To doskonały materiał do przemyśleń nad sobą i otaczającym nas światem. "Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś" - ten cytat każdy mężczyzna powinien powtarzać sobie rano, zaraz po przebudzeniu i dołączyć do porannej modlitwy tych wszystkich, za których ma być odpowiedzialny - przede wszystkim za własną rodzinę. Jesteś odpowiedzialny za żonę, nawet wtedy,  a może zwłaszcza wtedy, gdy "daje w kość" i chce się uciec nawet na inną planetę. Jesteś odpowiedzialny za dzieci. Nie tylko za ich potrzeby materialne, ale za ich wychowanie. Nie tylko słowe - przykładem życia, przykładem odpowiedzialności. "Mały Książę" może, moim skromnym zdaniem, być treścią warsztatów dla tych mężczyzn, który "się zagubili" i, jak Piotruś Pan, gonią za coraz to nową przygodą. Potrzeba nam takich "Lisów", którzy nauczą nas - mężczyzn znaczenia słowa "odpowiedzialność". Uwaga jeszcze co do formy artykułu - tragiczna interpunkcja. 
J
jackulus
4 listopada 2013, 15:18
@anonim Wiesz, wiele można sprowadzić jedynie do reklamy. W kontekście "robienia kasy" dodam tylko, że proponowane warsztaty są bezpłatne dla uczestników, a ich treść jest opisana. Realna zawartość jest zgodna z opisem. Wydaje się, że obaj jesteśmy zgodni co do tego, że klucz do zmiany niekorzystnych zjawisk w naszym społeczeństwie leży w wychowaniu. Przyczyny, które wymieniasz są wtórne - można podobnych znaleźć jeszcze wiele. Pierwotną przyczyną - zapewne nie jedyną, ale bardzo ważną - jest brak ojców, w wymiarze fizycznym, psychicznym, czy też w obydwu. Która nieobecność jest dotkliwsza zależy już od konkretnego przypadku. Jednakże właśnie obecność i "bycie" są kluczowymi składnikiami wychowania. W czasie wspólnie spędzonego czasu, ma szansę nastąpić przekazanie pokoleniowej pałeczki, przekazanie wzorców męskości. Jeśli to będzie miało miejsce, mniej efektywne będą szkodliwe czynniki w postaci społecznych nacisków, czy wadliwie zaplanowanej edukacji. Warszataty - skoro już o nich wspomniałeś - są kierowane do dorosłych, przyszłych ojców, właśnie po to, aby wagę ich roli w życiu sygnalizować, aby uczulać na to, jaki wpływ mają na swoje dzieci, a tym samym na kierunki zmian, które mają miejsce w naszym społeczeństwie. Dlatego nie zgadzam się z Tobą, że warsztaty nie mogą służyć dorosłym. Nie do przecenienia jest sam fakt spotkania w męskim gronie i dzielenia się wlasnymi doświadczeniami. Ma to wpływ i na "dorosłych", może mieć wpływ również na ich dzieci. Od czegoś przecież trzeba zacząć, poza samym mówieniem, że receptą na zło jest wychowanie. Nie wszyscy wiedzą, co to znaczy dobrze wychowywać. Nie wszyscy mieli (dobre) wzorce. Pozdrawiam.
Jacek Czerwieniec
3 października 2013, 23:18
@GG ...Problemem jest fakt nie dawania tutaj rozwiązania, jakiejś drogi - konkretnej - bez sloganów typu "Drogą jest Chrystus" - takie hasło to nie plan działania, a ogólna wrzutka. ... W moim odczuciu kluczem są kontakty mężczyzn z mężczyznami, materia chwilami niemożliwie trudna. Generalnie chodzi o przekazywanie wzorców, czyli przede wszystkim relacje ojców z synami (a kiedy nie ma ojców, to innych, dojrzałych mężczyzn), ale także wymiana doświadczeń w męskim, "rówieśniczym" gronie.
G
grecia
28 lipca 2013, 11:32
Według mnie mamy do czyniania z zamkniętym kołem. Problem polega na tym, że to matki uczą chłopaków kobiecości i to one muszą wykazać się obiektywizmem, mądrością. Znowu przykład, bardzo ciekawy - Jeff Bridges i jego żona - wzorowe małżeństwo. Ona chciała mieć dzieci, dom itd, on nie. Spotykali się przez 6 msc, ale ponieważ on nie chciał podjąć decyzji, ona, ...namówiona przez jego matkę, postanowiła wyjechać... Coś do niego dotarło... Wielu mężczyzn po latach są wdzięczni za to, że ktoś pomógł im podjąć decyzję, bo bali się zobowiązań, małżeństwa... Problemem w takich sytuacjach są zaborcze matki, tratujące syna jak partnera, rekompensatę/dodatek do relacji z mężem... Jeśli taki chłopak nie zostanie homoseksualistą/ciotą/mamisynkiem to wielki sukces. W plemionach afrykańskich podczas inicjacji matka 'odtrąca' syna, ale po całym rytuale wita go jako mężczyznę. To jest to. A w Europie? Coś ta Europa mężczyznom nie służy...  Pozornie niezależni, pozornie męscy, bierni bez zobowiązań, bez dzikiego serca. 
K
Kobieta
27 lipca 2013, 23:57
Taki jest mój mąż...,niestety. To nie jest atak na mężczyzn, moim zdaniem, ale prawda o wielu współczesnych mężczyznach.
I
Idunno
27 lipca 2013, 15:56
Każdy widzi co chce widzieć, każdy słyszy co chce słyszeć! Polecam ten artykuł: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/ID/mksiaze_wych.html Jest zdecydowanie bardziej przekonywujący!
G
GG
27 lipca 2013, 12:34
Myślę, iż Autor wcale nie oskarża dzisiejszych mężczyzn tylko stwierdza fakty. Sam w sobie odnajduje opisany obraz i wcale nie czuję się urażony. Problemem jest fakt nie dawania tutaj rozwiązania, jakiejś drogi - konkretnej - bez sloganów typu "Drogą jest Chrystus" - takie hasło to nie plan działania, a ogólna wrzutka.
G
greta
27 lipca 2013, 12:19
Dobrze ujęty temat, ale porównanie do Małego Księcia to jednak nie to... Mężczyźni, wychowani przede wszystkim przez matki, mają do nich zazwyczaj dość ambiwalentny stosunek, który praktykują w związkach - wiedzą, że to ojciec powienien nadać im tożsamość zabierając na ryby, na wycieczkę, wędrówki, pokazując świat itd... Może przytoczę przykład - wysłuchałam kiedyś śwadectwa małżeństwa Mądrych, pan z tego małżeństwa, mimo że jego ojciec był alkoholikiem, przyznał, że w tych latach, kiedy najbardziej go potrzebował, tata był - zebierał go na wycieczki, na rower itd. I to zapamiętał, w technikum wiele dały mu książki, rower i tata...  Dzisiaj wiele mężczyzn tłumi w sobie złość, często przejawiającą się pasywną agresją, udają niezależnych myślicieli itp, trzymając się maminej spódnicy i pielęgnując w soebie krytykanctwo i arogancję. Lekiem na to wszystko jest świadomość problemu i odwaga - praktyka. Rodziny nikt sobie nie wybiera. Szatan jest strasznie inteligentny i jeśli chce, zrobi z mężczyzny mięczaka, dając mu najbardziej szczytne i chwalebne rozwiązania by uciec od obowiązku wględem zdrowia psychicznego matki, ojca, siebie i swojej rodziny... 
M
mp
27 lipca 2013, 11:55
Nie rozumiem dzisiejszego ogólnokulturowego ataku na mężczyzn. Coś jest na rzeczy, aby na każdym kroku deprawować dzisiejszego faceta. Drogie Panie czego Wy w końcu chcecie ? Która z Was jest bez grzechu niech pierwsza rzuci kamień. Która z Was pytam ? Proszę Ojca - mam wrażenie, że pisze Ojciec bardzo, bardzo teoretycznie - mimo młodego wieku nauczyłem się jednego - nie wypowiadam się na tematy, których sam nie przerobiłem na własnej skórze - polecam również Ojcu zastanowienie się czy w innej roli potrafiłby być Dużym Księciem.
L
Lvcyna
26 lipca 2013, 22:36
Wydaje mi się, że nie ma co się rozczulać nad Małym Księciem: autorowi prawdopodobnie nie podoba się czułostkowość i sentymentalizm "książątka". Z tej wydelikaconej mąki chleba= męża ani ojca nie będzie! Na  swojej małej planecie nie ma nawet szansy dorosnąć, bo jako dorosły mężczyzna by się na niej po prostu nie zmieścił. I co będzie porabiał całe życie z tą swoją różą? Podlewał ją, wąchał  i wzdychał do niej? A "Mały Książę " wcale nie jest moralizatorską książeczką dla dzieci, podobnie jak nie są nią  baśnie Andersena albo Braci Grimm.
TT
tak to ja
25 czerwca 2013, 12:24
Nie podoba mi się taka interpretacja Małego Księcia. To jednak książka dla dzieci i o dziecku. O. Augustyn trochę krzywdzi autora A. de S. Exupery.
MB
Mateusz Bendek
24 czerwca 2013, 21:03
To dobry artkuł, myślę podobnie, jak Autor.  Mały Książę oraz Piotruś Pan to książki napisane z talentem i błyskiem, niosące ze sobą pewne wartości, ale jednocześnie nieobiektywne, oderwane od rzeczywistości i fantasmagoryczne.
K
kesim
23 czerwca 2013, 20:50
Eeee, taki trochę oskarżający ton - rozumiem że to fragment, ale jak ktoś dalej nie przeczyta, to wychodzi że tacy są źli, a sedno problemu to co?
K
Katarzyna
12 maja 2013, 16:15
Nie wiem skad w ogóle pomysł, aby w ten sposób zestawić dwie, moim zdaniem różne postawy. Nie zgadzam się. Moim zdaniem nie mozna postawić znaku równości między Piotrusiem Panem, a Małym Księciem. Mały Książę nie chce żyć na Ziemi bo jego Róża została gdzie indziej. I wraca do niej bo "jest odpowiedzialny za to, co oswoił". Tym samym naprawia błąd wczesniejszego odejścia. 
F
facet
12 maja 2013, 16:12
..co dotyczy artykulu pani Kobiety to może pani maż potrzebuje wiecej zainteresowania ze strony pani i wszystko bedzie razem ,przecież mąz i żona to jedno ciało.
K
Kobieta
30 kwietnia 2013, 17:38
Mój mąż zachowuje się dokładnie tak, jak jest to tutaj opisane... Dorosły mężczyzna, po 40, prawie 20 letni staż małżeński, 2 dzieci, a on zagubiony, zapracowany, nie radzący sobie ze sobą, małżeństwem, rodziną, wciąż uciekający od rzeczywistości...np. w alkohol...
MK
Mały Książe
27 kwietnia 2013, 23:18
Ale bezsensowny artykuł. Nie miał Ojciec do kogo porównać nieodpowiedzialnego ojca, męża? Akurat Mały Książe kojarzy mi się z poświęceniem, dojrzałością i odpowiedzialnością.  To nie Mały Książe był zagubiony, lecz świat, w którym musiał mieszkać... 
MR
Maciej Roszkowski
27 kwietnia 2013, 17:31
O przepraszam! Mały Książę uczy nas, że odpowiadamy za tych których oswoiliśmy tak jak on miał odpowadać za Lisa, uczy miłości do róży (mimo, że w rzeczywistości była niezwykle kapryśna). To raczej Piotruś Pan jest symbolem dzisiejszych "wiecznych chłopców" .
D
DPMS
27 kwietnia 2013, 17:06
Co zrobią, nic nie zrobią, bo nie znają sposobów na zmianę natury rzeczy.
M
Martinus
27 kwietnia 2013, 09:45
I co autorzy tekstu zrobią żeby ten stan u ludzi zmień?