Małżeńskie negocjacje

(fot. shutterstock.com)
Lucia Pelamatti / slo

Sekret udanego małżeństwa leży także w zdolności do negocjowania i nieustannego renegocjowania ról i funkcji, w zależności od zmieniających się warunków rodzinnych.

Są tacy, co twierdzą, że w ciągu życia potrzebne jest wiele związków małżeńskich, zmieniających się wraz z wiekiem, sytuacją, w której się żyje i z wyłaniającymi się potrzebami.

W okresie narzeczeństwa lub w pierwszym okresie małżeństwa, kiedy jest się wolnym od poważniejszych obowiązków rodzinnych i bardzo zakochanym, istnieje gotowość pełnego oddania się drugiej osobie. Pojawia się wówczas potrzeba małżeństwa romantycznego, wypełnionego czułością i pieszczotami, w którym obie strony koncentrują na sobie nawzajem całą uwagę. Dysponuje się wtedy dużą ilością wolnego czasu, który można poświęcić sobie i drugiej osobie: całuskom i przytulankom nie ma końca!

Ale sytuacja zmienia się, gdy przychodzą na świat dzieci. Trzeba przejść do miłości ofiarnej: ciągle będąc zakochanym, trzeba stawić czoło nieznanym dotychczas rodzajom odpowiedzialności, uznać nowe priorytety.

Wymiana afektów wewnątrz związku, wciąż pożądana, musi ustąpić miejsca czułości i oddaniu w stosunku do dzieci. Staje się przed potrzebą małżeństwa odpowiedzialnego, opartego na miłości ofiarnej.

Potem płyną lata, dzieci rosną i ze względu na studia, pracę zawodową czy związek małżeński opuszczają rodzinę. Małżeństwo staje przed nowym wyzwaniem, określanym jako "puste gniazdo": małżonkowie znowu są sami; w osnowę ich życia wplatają się wspomnienia i doświadczenia ze wspólnej przeszłości. I tu rodzi się potrzeba nowego małżeństwa, opartego na wzajemnym wspomaganiu.

Jeśli do tej pory wszystko układało się dobrze mimo nieuniknionych lepszych i gorszych momentów, to teraz obydwoje z oddaniem zajmują się sobą nawzajem, opierając wzajemną relację na czułości. Jeśli jednak z biegiem lat nagromadziły się napięcia i obopólne pretensje, teraz niemal nie mogą się nawzajem znieść. Czasami budowane są prawdziwe domowe barykady, aby nie widzieć drugiej osoby, aby móc jej unikać na tyle, na ile to tylko możliwe.

Jednakże jeśli w chwili, gdy nadchodzi czas na przejście z jednej fazy życia małżeńskiego do drugiej, zwłaszcza kiedy rodzą się dzieci, jedno z dwojga zamierza kontynuować poprzednie stadium, nie przyjmując do wiadomości nowej sytuacji i usztywnia swoją dotychczasową postawę, nie godząc się na żadne ustępstwa, wówczas skazuje drugie na przymusową służbę i na niesprawiedliwe przeładowanie obowiązkami.

Pomyślmy choćby o porannym wstawaniu małżeństwa bezdzietnego i porównajmy je z takim samym porankiem kilka lat później, gdy mają już dwójkę dzieci, które trzeba wyprawić do szkoły. Wszystko wtedy wygląda zupełnie inaczej! Jeśli w małżeństwie nie zabraknie dojrzałości i gotowości do współpracy, można wszystkiemu z łatwością podołać, jeśli jednak jedno z dwojga nie uznaje nowej sytuacji i ucieka przed trudnościami, naraża wszystko na niebezpieczeństwo...

Często niedojrzały małżonek próbuje uciekać nie tylko przed sytuacją, ale i od stołu dyskusji z samym sobą. Wyrabia w sobie wewnętrzne przekonanie, że cała wina leży po stronie drugiej osoby i żywi złudzenie, iż uciekając i poszukując nieodpowiedzialnych alternatyw, takich jak gromadzenie kolekcji nowych partnerów / partnerek, będzie mógł rozwiązać trudną sytuację.

Para żyjąca w zdrowej relacji, właśnie przez powtarzające się negocjacje i renegocjacje, uruchamia całą serię różnych wymiarów małżeństwa, zachowując tego samego partnera, podczas gdy para chora próbuje gromadzić przedziwne kolekcje...

Więcej w książce: BOLESNA MIŁOŚĆ - Lucia Pelamatti

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Małżeńskie negocjacje
Komentarze (15)
KI
krótko i na temat
24 lutego 2015, 13:12
w małżeństwie najważniejsza jest miłość!!!!!!! Żadne negocjacje, renegocjace itp. nie pomogą, jesli nie ma uczucia. 
KI
krótko i na temat
24 lutego 2015, 15:10
osoba, która dała minusa, oczywiście nie jest w żadnym związku i nie ma pojęcia co to jest miłość.
A
Andrzej
24 lutego 2015, 20:43
To, że w małżeństwie najważniejsza jest miłość - to nie podlega dyskusji. Nie mylmy tylko miłości z uczuciami. Uczucie to np. zakochanie, a miłość, to znacznie więcej.  
Krzysztof Łoskot
2 grudnia 2015, 12:14
Negocjacje mogą być jedną z form dojrzałej miłości. Uczucia nie zawsze są przyjemne a jednak miłośc może z nimi być.
A
AlBo
18 czerwca 2013, 12:42
     "Po co stałe noegocjacje i renegocjacje? Kto wymyśla takie głupoty? Jeżeli pojawia się w małżeństwie nowa sytuacja - dziecko, choroba małżonka itp., to całkiem po prostu małżonkowie rozdzielają pomiędzy siebie nowe obowiązki i na tym koniec. A kiedcy dzieci opuszczą dom, to małżonkom ubyło obowiązków, ale w międzyczasie przybyło latek, więc potrzebują więcej czasu dla siebie i niczego nie potrzeba renegocjować." Oj, Jazmig i inni! Nawet nie wiesz, jak wcześnie w niektórych małżeństwach trzeba ''negocjować"! A im wcześniej, tym lepiej, bo spokojniej. I to dla dobra CAŁEJ powiększającej się rodziny, bo nie każda ze stron ma ochotę brać na siebie obciążenia. Niech dobre wspomnienia z początków małżeństwa dadzą siłę do wytrwania do konca!!!
jazmig jazmig
18 czerwca 2013, 09:46
Po co stałe noegocjacje i renegocjacje? Kto wymyśla takie głupoty? Jeżeli pojawia się w małżeństwie nowa sytuacja - dziecko, choroba małżonka itp., to całkiem po prostu małżonkowie rozdzielają pomiędzy siebie nowe obowiązki i na tym koniec. A kiedcy dzieci opuszczą dom, to małżonkom ubyło obowiązków, ale w międzyczasie przybyło latek, więc potrzebują więcej czasu dla siebie i niczego nie potrzeba renegocjować.
Krzysztof Łoskot
2 grudnia 2015, 12:16
Kto dzieli u Was te nowe obowiązki? Zapewne Ty jako bardziej wygadany i zdecydowany. I zapewne bez negocjacji!
SK
szósta kucharka
18 czerwca 2013, 00:43
skoro jest tyle przepisów na pyszna zupę, dlaczego tak często bywa PRZESOLONA
.W
...ciągle w drodze...
24 lutego 2015, 11:40
trochę z powodu "szóstych kucharek", a i sól bywa różna...
E
Egri
17 czerwca 2013, 19:21
Do noah Bo się namnożyło różnej maści psychologów, socjologów, filozofów i (niestety) teologów, z których każdy postawił sobie za punkt honoru ująć życie w punkt. W swej pysze czują się zobowiązani oświecic cały świat, zapomnieli, że jedynym gwarantem prawdziwego i szczęśliwego życia jest Bóg, a nie żadne "... powtarzające się negocjacje i renegocjacje...". Jeżeli małżeństwo wg autorki to ciągła gra, negocjacje, renegocjacje, podjazdy i podchody na zasadzie "kto kogo" to niestety, jest to jakiś koszmar i współczuje jej. Myślę sobie, że jednak ja miałem farta - lubię moją żonę. Lubię z nią być.
Z
ziuteka
17 czerwca 2013, 19:15
Niestety, teoria zawsze rozbiega się z rzeczywistością. Leninowi tez się wydawało, że socjalizm, to najpiękniejszy ustrój na świecie, jednak ludzie to sku....ny i dlatego teorię można schować do kieszeni, bo i tak każdy zrobi jak jemu wygodnie. Teraz to jest prawo buszu i nikt tego nie zmieni. Chcesz się dusić w małżeństwie mimo swojej woli ? Proszę bardzo ! Jak chcesz czegoś od życia, które cię rozczarowało wcześniej, też żaden problem. Można się rozstać bez szkody dla dzieci.  Co ! Nie oglądacie telewizji ? Gwiazdom i celebrytom wolno wszystko i społeczeństwo bije brawo, ale jak zwykły szarak coś zrobi nie tak, to wielkie halo w towarzystwie ! Ah ! Zycie jest bardzo trudne, ale tylko dla tych, co się zastanawiają, co jest nie tak ! Dla pozostałej reszty to niewielki kłopot. Robią jeden krok i załatwiają wszystko, oczywiście z wygodą dla siebie. Mowa tu jest o małych wojnach. Jakby świat się opierał na teorii, to żylibyśmy w sielance. A tak lekko to nie ma :)
Krzysztof Łoskot
2 grudnia 2015, 12:18
Żal mi Ciebie i Twoich bliskich!
S&
sakramentalne "nie"
17 czerwca 2013, 19:00
Tak się tylko zastanawiam .. skoro jest tyle znakomitych przepisów na udane małżeństwo, skoro tyle wiadomo co wywołuje kryzysy, skoro psycholodzy znakomicie poznali mechanizmy i symptpmy złych relacji małżeńskich to dlaczego coraz więcej małżeństw się rozpada... coś jest nie tak albo z tą wiedzą albo z jej przekazywaniem w przygotowaniu młodych ludzi do małżeństwa albo coraz więcej ludzi jest niedojrzałych do małżeństwa albo jeszcze coś innego.... jak to czytam to mi się wydaje, że kreuje się jakieś doskonałe przepisy i wzorce, które jest w stanie wypełnić niewielki odsetek małżonków a co z resztą....? ... Mówimy o Sakramencie Małżeństwa??? Tam nie ma dwoje, lecz troje! Cała tajemnica: mąż, żona i Jezus, bez którego małżeństwa u katolika nie istnieje. Ale kto dzisiaj opowie młodym o Sakramencie Małżeństwa, skoro księża nawet promują związki cywilne, te drugie, i piszą jawnie o tym, że pomagają tym drugim, a nie sakramentalnym! To nie jest nauka Pana Jezusa, który jest obecny w Sakramencie Małżeństwa nawet jak masz pięć żon/mężów! Ale ksiądz napisze, że nie i ludzie mu wierzą jakby był Bogiem, takim jak Jezus, a On Bogiem jest! To właśnie Jezus Bogiem jest i wyniósł dla nas małżeństwo "do szumnej nazwy" do rangi sakramentalnej, podobno, bo mozliwe, że to kłamstwo!... skoro księża pomagają drugim związkom cywilnym, to pewnie kłamstwo o tym sakramencie - stworzone na potrzeby by nie było rozpusty, czy cuś tam.
N
naoh
17 czerwca 2013, 18:36
Tak się tylko zastanawiam .. skoro jest tyle znakomitych przepisów na udane małżeństwo, skoro tyle wiadomo co wywołuje kryzysy, skoro psycholodzy znakomicie poznali mechanizmy i symptpmy złych relacji małżeńskich to dlaczego coraz więcej małżeństw się rozpada... coś jest nie tak albo z tą wiedzą albo z jej przekazywaniem w przygotowaniu młodych ludzi do małżeństwa albo coraz więcej ludzi jest niedojrzałych do małżeństwa albo jeszcze coś innego.... jak to czytam to mi się wydaje, że kreuje się jakieś doskonałe przepisy i wzorce, które jest w stanie wypełnić niewielki odsetek małżonków a co z resztą....?
Krzysztof Łoskot
2 grudnia 2015, 12:19
Tak zawsze było. Prawdziwie wierzących było zawsze mało. !0 przykazań znanych jest tysiące lat i ico?