Męski indeks uczuć zakazanych

(fot. by Loops San / flickr.com)
Bogusław Szpakowski SAC

Współcześni mężczyźni zostali schwytani w pułapkę. Społeczeństwo, które sami współtworzą, z jednej strony wymaga od nich, aby byli wrażliwi, serdeczni i roześmiani, a jednocześnie wysyła ich na wojnę, gdzie mają wykazać się twardością, bezwzględnością i okrucieństwem.

Dla współczesnego mężczyzny dylematem staje się wyzwanie: jak scalić w sobie przeciwstawne cechy osobowości? Być wrażliwym, czułym, wyrozumiałym, a zarazem pozostać silnym, pewnym siebie, stanowczym i odpowiedzialnym - to wyzwanie dla wielu mężczyzn staje się tym trudniejsze, że męskości nikt ich nie uczy, a fala krytyki świata męskiego narasta. Zwłaszcza ruchy feministyczne bazują na miażdżącej krytyce tzw. cywilizacji patriarchalnej, oskarżając mężczyzn o wszelkie zło w historii ludzkości.

Wielu współczesnych mężczyzn żyje jednostronnie. Są silni i niewrażliwi - to typowy macho lub narcyz - albo bywają wrażliwymi i bezbronnymi - to Pan Milusiński. Jeszcze inni rezygnują z siebie, wybierając drogę samozniszczenia - to uzależnieni od alkoholu czy narkotyków. Są też tacy, którzy wybierają bezdomność. "Chłopcy bez ojców", często jedyny kontakt z męskością uzyskują przez pojedynek z policjantami po zakończonym meczu piłkarskim. Nieliczni wybierają drogę na skróty, "odlatując w duchowość" - to przedwcześni mistycy.

Jednostronność osobowości mężczyzny owocuje w jego życiu psychicznym i duchowym cierpieniem, o którym zazwyczaj on milczy. Na szczęście wielu mężczyzn przerywa ten niemy ból. Znajdują konstruktywną drogę osobistego rozwoju w męskich grupach samopomocowych czy terapeutycznych. Inni dorastają w terapii indywidualnej lub wzrastają na ścieżkach duchowych, korzystając z ćwiczeń rekolekcyjnych i kierownictwa duchowego. Na każdej z tych dróg staje przed mężczyzną nieuniknione wyzwanie scalenia w sobie przeciwstawnych cech męskiej osobowości. By sprostać temu wyzwaniu, warto podjąć bardziej szczegółową refleksję. W tym duchu pragnę przedstawić niniejsze rozważania, ufając, że staną się one inspiracją do pracy nad człowieczeństwem w męskim wcieleniu.

DEON.PL POLECA


Męski indeks uczuć zakazanych

Wielu mężczyzn przeżywa zakłopotanie, gdy usłyszą pytanie: Co czujesz? Czego pragniesz? Niektórzy już samo to pytanie uważają za niestosowne. Zmieszanie, a nawet oburzenie, wywołane nim wybudza mężczyznę ze stanu emocjonalnego letargu i odrętwienia. Dlaczego tak się dzieje? Powodów jest zapewne wiele. Chcę tu jedynie zwrócić uwagę na uwarunkowania ponadindywidualne, a więc społeczno-kulturowe. Mężczyźni zostają poddani społecznej presji - żąda się od nich, by udowodnili, że są prawdziwymi mężczyznami. "Gdzie ci mężczyźni, orły, sokoły, bażanty?" - śpiewała przed laty Danuta Rinn. Pytania typu: Czy potrafię? Czy mi się uda? Czy sobie poradzę? - stale nurtują umysł mężczyzny. Nosi on w sobie kategoryczny imperatyw, który brzmi: Muszę się sprawdzić! Męskość trzeba nieustannie udowadniać czynami. Egzamin trwa bez przerwy.

Męską duszę bierze w posiadanie lęk, przedmiotem największej obawy mężczyzny jest zdemaskowanie, że nie jest prawdziwym mężczyzną. Opanowany przez strach mężczyzna zamyka się we własnej wieży samotności. Nie szuka dla siebie pomocy. Czuje się zagrożony przez przyznanie się do słabości i braku odporności. Deprymuje go odsłonięcie życia wewnętrznego przed kimś drugim, upokarza nieumiejętność samodzielnego rozwiązania problemów. Przyjmuje wobec nich postawę zadaniową. Pragnie natychmiastowej ulgi i konkretnych rezultatów. Nie chce przyjąć do wiadomości, że jego kryzys to efekt końcowy, konsekwencja tłumienia przez całe lata emocji.

Na męskim indeksie uczuć zakazanych pierwsze miejsce zajmuje strach. Mężczyzna stara się udowodnić reszcie świata, że się nie boi. Inaczej przylgnie do niego etykietka tchórza. Może niepotrzebnie narazić się na niebezpieczeństwo, byle ocalił swoje poczucie męskości.

Zakazane jest dla niego uczucie słabości, biada, gdy nie wygrywa w sporcie, biznesie, ociąga się w robieniu kariery. Jeśli nie odnosi sukcesów, przegrywa w wyścigu o "stołek", przestaje być postrzegany jako charyzmatyczny, interesujący i fascynujący. Grozi mu etykieta nieudacznika i przegranego. Jego wrogiem staje się potrzeba bierności, kontemplacji, tracenia czasu. Te złe uczucia trzeba przepędzić z duszy, oddając się wyłącznie aktywności, produktywności, celowemu działaniu, bo to męski sposób bycia.

Udowadnia tak, że jest dojrzały i odpowiedzialny. Dobrze, gdy jest smutny i zamyślony, bo to znak, że życie traktuje poważnie. Jednak na łzy nie może sobie pozwolić, to zbyt sentymentalne, a do tego może wówczas zostać uznany za nadmiernie kobiecego.

Ciosem dla mężczyzny stają się dysfunkcje natury seksualnej. Na ogół mężczyzna swoich problemów seksualnych nie wiąże ze sferą uczuciową. Nie potrafi postrzegać swojej reakcji jako konkretnego wyrazu emocji. Stąd chce szybko wyleczyć zaistniałą dysfunkcję seksualną, nie lecząc własnej duszy. Chętnie skorzysta z pomocy seksuologa, by usunąć objaw, zamiast poddać się głębszej analizie psychologicznej.

Zakazane uczucia obejmują także układ relacji międzyludzkich: Jeśli nie będę twardy, mogą wziąć mnie za geja. Mężczyzna żywiący wobec drugiego mężczyzny serdeczne uczucia popada w lęk, zaczyna wątpić w siebie, podejrzewa siebie o skłonności homoseksualne. Blokuje w sobie zdolność do nawiązywania ciepłych, pełnych troski kontaktów z innymi mężczyznami. Zachowuje ochronny dystans wobec przedstawicieli tej samej płci. Towarzyszy temu obronna, izolująca sztywność, bezsłowny komunikat: Nie dotykaj mnie! By nie zostać oskarżonym o męski szowinizm, wielu mężczyzn staje się piewcami kobiecości i nie ważą się stawić czoła kobiecie. Są zawsze mili i gotowi do pokuty za krzywdy, które mężczyźni wyrządzili kobietom na przestrzeni dziejów.

Współczesna kultura czyni z mężczyzn najpierw łagodnych baranków, a następnie żąda od nich tygrysiej energii i dzikości serca. Nierzadko kobiety pogardzają mężczyznami, którzy utracili fantazję i pasję życia. Oczywiście, nie brakuje mężczyzn prymitywnie zintegrowanych, agresywnych, dominujących, "damskich bokserów", którzy swoim zachowaniem upokarzają siebie i męską godność. Ta pobieżna analiza odsłania przed nami zdehumanizowany obraz mężczyzny. Choroba przywołuje lekarstwo, a męską duszę może uzdrowić wewnętrzny proces, w którym sam mężczyzna otwiera się na własny świat uczuć, czyli na siebie samego. To delikatne otwieranie drzwi do wewnętrznego domu, którym jest konkretny mężczyzna.

Męska wrażliwość

Nie tylko męski ton głosu brzmi inaczej niż kobiecy. Mężczyznę od kobiety różnią gesty, mimika, ekspresja ciała. Inaczej doświadcza on swojej emocjonalności, inne jest serce mężczyzny, a inne kobiece. Wielu mężczyzn nosi w sobie fałszywe przekonanie na temat męskiej wrażliwości. Traktują ją jako oznakę słabości, a ponieważ wstyd jest być mężczyzną słabym, dlatego trzeba jak najszybciej pozbyć się słabości.

Mężczyźni bogaci emocjonalnie mają często niskie poczucie swojej wartości, ponieważ są przekonani, że wrażliwość jest słabością. Walczą ze swoją wrażliwością, próbują ją w sobie głęboko ukryć lub się jej pozbyć. W ten sposób okaleczają sami siebie, zadają sobie ból i dehumanizują się. "Największym niebezpieczeństwem jest stracić samego siebie, ale może to ujść niepostrzeżenie. Żadna inna strata nie przychodzi tak niepostrzeżenie; każda inna strata, ręka, noga, pięć dukatów, żona - to co innego" - pisał Søren Kierkegaard. Strata serca to strata duszy.

Mężczyzna, który staje się tylko "głową i brzuchem", jest człowiekiem okaleczonym, próbującym pozbyć się drogocennego skarbu - serca. Na szczęście jest to daremny wysiłek, ponieważ odgradzanie się od uczuć, wypychanie ich poza obszar świadomości nie unicestwia ich. Pozornie tylko uciszają się, ale poza naszą kontrolą narastają, spiętrzają się i burzą, domagając się miejsca w ludzkiej duszy. Zepchnięte do ciemnej piwnicy człowieczego domu, próbują przemówić do nas swoistym językiem: napięciem, objawami bólowymi, bezsennością. Czasem wybuchają w niepożądanych momentach, zakłócając kontakt z innymi osobami. Tracimy wtedy jasność myślenia i wolność osobowej ekspresji. Nie mając kontaktu ze swoimi uczuciami, nie znamy siebie i nie posiadamy siebie. Tracimy kompetencje, by sobie panować. Jest to strata wewnętrznej wolności: nie znając swoich uczuć, nie możemy wnikać w motywację swoich wyborów i zachowań, nie możemy przewidywać swoich reakcji, panować i kierować nimi. To one częściowo kierują nami, szczególnie w tych momentach, kiedy napinamy naszą wolę.

Uczucia tkwią w nas głęboko, głębiej niż nasze myśli. Są tym, czym my jesteśmy. Dlatego być w kontakcie ze sobą samym oznacza być w kontakcie ze swoimi uczuciami. Chodzi o proces uświadamiania sobie ich, o ich świadome przeżywanie. Poznawanie własnych uczuć to droga do poznawania samego siebie. Utrata kontaktu z uczuciami przekłada się na utratę kontaktu ze sobą samym. To skutkuje chorobą na śmierć, jak to nazwał Kierkegaard. Wrażliwość serca jest wielkim dobrem i bogactwem męskiej duszy. W rzeczywistości oznacza jego wewnętrzną siłę. Mężczyzna będący w kontakcie ze sobą samym, własnymi uczuciami, jest świadomy swoich dążeń i konfliktów wewnętrznych, które może rozwiązywać, stając się wolnym i zdeterminowanym w działaniu. Wie, czego chce, i umie wybierać. Każde z uczuć coś nam mówi, czegoś nas uczy, jest pomocne w odczytywaniu tego, co się dzieje w nas i między nami a światem. Trzeba tylko nauczyć się je dostrzegać, wsłuchiwać się w nie, świadomie je przeżywać i odczytywać sens, jaki ze sobą niosą. ¯ywe uczucia, które w nas płyną, są jak strumienie wody żywej. Sprawiają, że jesteśmy wewnętrznie żywi, a życie nabiera smaku i staje się wyborne.

Zawalczyć o własne serce

W każdym mężczyźnie drzemie wojownik. Kiedy się budzi, mężczyzna jest gotowy do walki. W tym wypadku to walka o siebie, własne serce i człowieczeństwo. Cnotami wojownika są: odwaga, inteligencja, wytrwałość i nadzieja zwycięstwa. Najpierw trzeba zaatakować dotychczasowe przekonania na temat uczuć, odebrać im absolutystyczny charakter, przeformułować je, zgodnie z poznawaną prawdą. Kiedy padają betonowe fortece naszych mentalnych przekonań, tworzy się wewnętrzny klimat sprzyjający odzyskiwaniu uczucia. Oczywiście, nie można sobie "nakazać" takich czy innych uczuć. Pojawiają się one spontanicznie i stopniowo, to proces, który dokonuje się w czasie. Wymaga od mężczyzny cierpliwości i uważności. Nie można zapominać, że uczucia nie podlegają logice intelektualnej, mają one sens psychologiczny. Stopniowo uzyskujemy ich świadomość i odczytujemy sens, jaki ze sobą niosą. Niezbędną pomocą w uzyskiwaniu coraz większej świadomości uczuć jest akceptacja dostrzeganych i przeżywanych uczuć. Zgoda na własne uczucia nie jest często czymś łatwym, bowiem rozsadzają one dotychczasowy obraz nas samych. Zwłaszcza gdy pojawiają się strach, gniew, bunt, żal czy zniechęcenie, które trzeba przeżyć, odczuć i zrozumieć.

Dobrze, jeśli w tym procesie nie jesteśmy sami. Wsparcia może nam dostarczyć męska grupa samopomocy lub inna grupa rozwojowa. Tę rolę może spełnić terapeuta, kierownik duchowy czy przyjaciel. Mężczyzna, który pracuje ze sobą samym w obszarze uczuć, potrzebuje innego mężczyzny, z którym mógłby dzielić się swoim męskim doświadczeniem. Drugi mężczyzna staje się dla niego życzliwym lustrem. Niektórzy mężczyźni na powierniczki swojego świata emocjonalnego wybierają kobiety. Dzieje się tak z wielu powodów. Czasem w swoim środowisku nie znajdują życzliwych mężczyzn, którym mogliby opowiedzieć o swoim przeżywaniu. Nierzadko noszą w sobie lęk przed przedstawicielami własnej płci. Niekiedy regresują się przed życzliwą kobietą, ponownie przyjmując postawę małego chłopca, który opowiada o sobie mamusi. Taka regresywna postawa, jeśli się utrwala, hamuje rozwój emocjonalny mężczyzny. Oczywiście, na podstawie tych uwag nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Nie chodzi tu o tworzenie ogólnie ważnych norm. Wśród kobiet nie brakuje też takich, które mają dobre zrozumienie świata męskiego. Niemniej mężczyzna dla swojego emocjonalnego i duchowego wzrostu potrzebuje przewodnika, który reprezentuje jego płeć. Przed nim może on wypowiedzieć to, co przeżywa.

Wypowiadanie pomaga mu lepiej uświadomić sobie własne uczucia, zmniejsza się wówczas ich ciężar, zapobiega się ich kumulowaniu, a następnie przenoszeniu i rozładowywaniu w niekontrolowany sposób. Mężczyzna czuje się przyjęty ze swoim przeżywaniem przez męski świat w osobie przewodnika, który mu towarzyszy. Potrzebuje on "mocnej mowy" dojrzałego mężczyzny, który mówi mu do serca: Nie musisz być wciąż silnym, wolno ci być także słabym, biernym, zależnym, potrzebującym, wolno ci doświadczać różnych uczuć, wolno ci płakać i śmiać się. To "mocna mowa" dla tych, którzy zawsze sami sobie radzą w życiu, starają się i bywają nadmiernie odpowiedzialni. Nieśmiali mężczyźni, wycofujący się z życiowych wyzwań, unikający odpowiedzialności z powodu niewiary w siebie, potrzebują innej "mocnej mowy". Im dojrzały przewodnik powie: Możesz! Masz wystarczająco siły, odwagi! Ruszaj! Przesadnie narcystyczni mogą usłyszeć: Nie jesteś Słońcem, stań się Ziemią, która krąży wokół Słońca! Możesz kochać! Mężczyźni potrzebują przyjaznej afirmacji i słowa, które wskrzesza do życia.

Bywają mężczyźni o "złamanych sercach". To ci, którzy doświadczyli zaniedbania emocjonalnego w dzieciństwie, porzucenia, wykorzystania emocjonalnego czy seksualnego. Mężczyźni po nieudanych związkach małżeńskich, rozczarowani, zawiedzeni potrzebują specjalistycznej pomocy psychologicznej. Tej pomocy poszukują także mężczyźni borykający się z odczuciami seksualnymi skierowanymi do osób tej samej płci. Mężczyźni głęboko zranieni zaproszeni są do pracy na głębokim poziomie duszy. To paschalna droga rozwoju, która wymaga otwarcia ukrytego bólu, oczyszczenia ran psychicznych, długotrwałego procesu uzdrowienia i modyfikacji postaw, wyuczenia się nowych zachowań. Głęboko zranieni, którzy zwycięsko wychodzą ze swoich ran, stają się głęboko uczuciowymi mężczyznami, zdolnymi do empatycznego rozumienia innych, zwłaszcza cierpiących. "Zraniony uzdrowiciel" bywa mistrzem w udzielaniu pomocy innym mężczyznom.

Pewność siebie

Pewność siebie to taka cecha, która znajduje się w centrum struktury osobowości mężczyzny. Czym pewność siebie nie jest? Prawdziwa pewność samego siebie nie wyraża się w postawie imponowania. Fasadowość imponowania zasłania prawdziwe oblicze mężczyzny. Za maską przesadnej pewności siebie, chełpliwości, nadmiernego eksponowania siebie, obnoszenia się jak paw czy robienia wrażenia ukrywa się mały chłopiec w ciele dorosłego mężczyzny, który rozpaczliwie stara się "dobrze wypaść". Techniki autoprezentacji próbują zasłonić deficyt braku poczucia własnej wartości i wewnętrznej siły. Prawdziwa pewność siebie nie ma nic wspólnego z zachowaniami usztywnionej dominacji nad innymi. Pewności siebie brakuje także mężczyznom o chwiejnej osobowości. To ci nadwrażliwi, nadpobudliwi, impulsywni. Im brakuje wytrwałości i jasnej świadomości celów życiowych.

Pewność siebie to cecha, której ziemią jest żyzne serce mężczyzny. Dopuszczanie i przeżywanie własnych uczuć, ich świadomość, bycie w kontakcie z nimi, mądre ich porządkowanie oraz zdolność posługiwania się nimi czyni mężczyznę silniejszym i pozwala na wzrost jego pewność siebie. Mężczyzna zaangażowany w życie i działanie umiejętnie korzysta ze swoich emocjonalnych bogactw, a zarazem odkrywa pożyteczność uczuć. Przestaje je moralizować, dzieląc na dobre i złe. Raczej odpowiada sobie na pytanie, czy płynie z nich jakiś pożytek. Podejmuje odpowiedzialne i śmiałe decyzje w wewnętrznej wolności, którą często zdobywa, rozwiązując w sobie wewnętrzne konflikty wynikające ze sprzecznych dążeń oraz rozstrzyga, co wybiera spośród wielości dóbr. Przecież nie można mieć dwóch rzeczy naraz. Trzeba mieć odwagę tracenia, niektóre nadzieje trzeba umieć pożegnać.

Mężczyzna pewny siebie jest świadomy samego siebie, swojej wartości. We własnych oczach zasługuje na szacunek i w ten sposób przeżywa swoją godność. W przeżywanie własnej godności wpisuje się także afirmacja własnej płci. Mężczyzna pewny siebie dobrze się czuje we własnym ciele, nauczył się dbać o siebie. Przestrzega stosownej diety, dba o fizyczną kondycję, gospodaruje czasem tak, aby duszę napełniać pięknem. Przeżywa radość bycia sobą w męskim wcieleniu. Szanuje godność i odmienność kobiety, dostrzega jej geniusz i dar. Gotowy jest tworzyć z nią partnerską więź, a gdy dojrzewa miłość, radośnie oddaje siebie i przyjmuje ją w darze. Kobieta jest radością męskiego serca. Mężczyzna pewny siebie nie obawia się ani samooceny, ani oceny środowiska. Jest gotów na spieranie się sam ze sobą, czyli z własnymi przekonaniami, docenia konstruktywną krytykę ze strony innych. Wewnętrzna harmonia pozwala mu w sposób naturalny rozwijać samego siebie. Mocno ugruntowany w sobie samym staje się stabilny, plastyczny, wyprostowany, mocno osadzony w realności. Dzięki swojej męskiej pewności siebie może dać oparcie kobiecie, żonie, synowi, córce, osobom mu powierzonym. Im bardziej wzrasta siła wewnętrzna mężczyzny, tym zakres jego odpowiedzialności poszerza się. Jest on także gotowy wystąpić w słusznej walce w obronie innych, czyniąc pożytek z uczucia gniewu.

Bogusław Szpakowski SAC (ur. 1954), doktor nauk humanistycznych, psychoterapeuta, uzyskał certyfikat Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, wykładowca antropologii w Wyższym Seminarium Duchownym Pallotynów w Ołtarzewie. Współpracuje z Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Męski indeks uczuć zakazanych
Komentarze (59)
MJ
Michał Jotefes
9 lutego 2016, 12:46
Artykuł jest bardzo dobry - moje serce wojownika mi mowi ze feministki, ktore chca zeby facet był jak kobieta, są wrogami kobiet i mężczyzn. Niestety nie moge byc przyjacielem ich ideologii.
D
DtN
29 lipca 2014, 14:29
Artykuł dobry, komentarze nawet merytoryczne, ale napuszczanie na siebie nawzajem kobiet na męższczyzn i odwrotnie nie miało być intencją artykułu.
J
Janek
12 maja 2014, 23:36
Jezus - wzór męskości - miał uczucia i emocje. Pisałem o tym w http://www.operator-paramedyk.pl/2014/04/05/chlopaki-nie-placza-j-11-1-45/ i planuję na blogu szerszą serię wpisów o uczuciach w życiu mężczyzny. Uważam, że trzeba je mieć (chociaż trudno nam je wyrażać i nazywać), bo z nich możemy czerpać prawdziwą siłę.
A
Avarati
11 maja 2014, 13:08
Niestety, ksiądz Szpakowski ma w tym artykule rację. Mężczyźni są w pułapce, miotają się pomiędzy byciem wrażliwym, opiekuńczym, a silnym i niezależnym. Dzieje się to dlatego, bo już w dzieciństwie odbiera się im dostęp do rozpoznawania i radzenia sobie z uczuciami. Stąd kryzys wieku średniego, alkoholizm, większość przypadków problemów z erekcją itp. 
M
Magdalena
10 lutego 2014, 22:22
No ja bym w sny nie wierzyła :) No chyba, że to proroczy taki od Boga, ale komu taki sen się wyśnił? :) ...…a jednak sny mogą być cenną wskazówką dla śniącego, pod warunkiem, że otworzy się na inny niż własny punkt widzenia na siebie i swoje problemy... No nie wiem :) Jeśli się mylę niech ktoś poprawi, ale Bibila ostrzega przed wiarą w sny np. Syr 34,6. Pozdrawiam ...to wierz tylko w te sny, które uważasz, że mogą być od Boga…Pozdr.
P
P
10 lutego 2014, 17:42
Jestem kobieta, a czytając ten tekst miałam momentami wrażenie, ze ja często przeżywam podobne problemy.
S
silence
10 lutego 2014, 16:15
No ja bym w sny nie wierzyła :) No chyba, że to proroczy taki od Boga, ale komu taki sen się wyśnił? :) ...…a jednak sny mogą być cenną wskazówką dla śniącego, pod warunkiem, że otworzy się na inny niż własny punkt widzenia na siebie i swoje problemy... No nie wiem :) Jeśli się mylę niech ktoś poprawi, ale Bibila ostrzega przed wiarą w sny np. Syr 34,6. Pozdrawiam 
K
Kuba
12 maja 2014, 00:11
a Józef i sen że ma uciekać do Egiptu?? ;>
M
Magdalena
10 lutego 2014, 15:35
No ja bym w sny nie wierzyła :) No chyba, że to proroczy taki od Boga, ale komu taki sen się wyśnił? :) ...…a jednak sny mogą być cenną wskazówką dla śniącego, pod warunkiem, że otworzy się na inny niż własny punkt widzenia na siebie i swoje problemy...
S
silence
9 lutego 2014, 20:03
Miałem sen: Pracowałem w piwnicy gdy nagle usłyszałem, że ktoś idzie. Wystraszyłem się , spojrzałem na dzrwi i zobaczyłem, że są otwarte. Wstałem aby zamknąć solidny "gerdowski" zamek i wtedy złapała mnie za rękę młoda dziewczyna (widziałem tylko dłoń). Pomyslałem, że skoro dziewczyna się nie boi to ja też... Dziś wiem kto mnie złapał i wiem, że wtedy właśnie się obudziłem. No ja bym w sny nie wierzyła :) No chyba, że to proroczy taki od Boga, ale komu taki sen się wyśnił? :)  ...
M
Magdalena
8 lutego 2014, 19:01
Miałem sen: Pracowałem w piwnicy gdy nagle usłyszałem, że ktoś idzie. Wystraszyłem się , spojrzałem na dzrwi i zobaczyłem, że są otwarte. Wstałem aby zamknąć solidny "gerdowski" zamek i wtedy złapała mnie za rękę młoda dziewczyna (widziałem tylko dłoń). Pomyslałem, że skoro dziewczyna się nie boi to ja też... Dziś wiem kto mnie złapał i wiem, że wtedy właśnie się obudziłem. ...Widocznie tej dziewczynie możesz zaufać…
T
Tomek
7 lutego 2014, 13:44
Miałem sen: Pracowałem w piwnicy gdy nagle usłyszałem, że ktoś idzie. Wystraszyłem się , spojrzałem na dzrwi i zobaczyłem, że są otwarte. Wstałem aby zamknąć solidny "gerdowski" zamek i wtedy złapała mnie za rękę młoda dziewczyna (widziałem tylko dłoń). Pomyslałem, że skoro dziewczyna się nie boi to ja też... Dziś wiem kto mnie złapał i wiem, że wtedy właśnie się obudziłem.
Z
zz_top
4 lutego 2014, 09:39
Ks. dr. Szpakowski teoretycznie pisze spójnie i logicznie. Jednak im mocniej się wczytuję w ten tekst (a przeczytałem go bardzo uważnie kilka razy) tym większe odnoszę wrażenie, że założenia antropologiczne leżące u podstaw takich poglądów na męstwo są jakieś takie mało chrześcijańskie. Antropologia chrześcijańska jest antropologią biblijną, a ks. Szpakowski (choć jest wykładowwcą antropologii) daje nam przepis na mężczyznę a'la współczesna psychologia. Tak więc wywód jest spójny, ale tylko w obrębie paradygmatów takiej psychologii. Cała gadka o uczuciach, zgodzie z nimi, wewnętrznej harmonii nijak się nie mieści w chrześcijańskiej wizji człowieka, a zwłąszcza nauce o jego grzesznej naturze. Tylko w psychologicznych koncepcjach spotykamy założenia, że jakby się tak odpowiednio wsłuchać we własne emocje, trochę się postarać, żyć w zgodzie ze sobą to będzie cud miód orzeszki... Te recepty (jednakowo odnoszące się do mężczyzn i kobiet) są nic nie warte w zderzeniu z grzesznością człowieka, której brzemię niesiemy do końca naszych dni, a która wymaga zbawienia pochodzącego od Boga, a nie psychoterapii.
P
Polon
29 stycznia 2014, 18:14
Tak sobie nieraz myślę, że niektórzy księża i ojcowie zajęli się czymś, do czego nie są powołani: psychoterapią swojej trzódki, filozofowaniem, pisaniem książek, które potem wmuszają swoim parafianom, zamiast prawdziwym duszpasterstwem. Znam naprawdę wiele takich przypadków. Zostawmy świeckim ich świeckie zadania, a duchownym ich zadania duszpasterskie.
P
Polon
29 stycznia 2014, 18:02
> Na szczęście wielu mężczyzn przerywa ten niemy ból. Znajdują konstruktywną drogę osobistego rozwoju w męskich grupach samopomocowych czy terapeutycznych. Inni dorastają w terapii indywidualnej ... Litoiści, Drogi Ojcze, litości! Pewnie Ojciec sam terapię prowadzi, ale nie można naganiać ludzi w ten sposób. Nie każdy mężczyzna jest zwichnięty, nie każdy potrzebuje terapii. Ogromna większość mężczyzn żadnej takiej pomocy nie potrzebuje i radzą sobie doskonale pomimo feminizmu itp. Nie można projektować swojego wydumanego światka na całą rzeczywistość, bo ją to niemiłosiernie wykrzywia, no stawia ludzi w złym świetle.
K
Kobieta
28 stycznia 2014, 10:37
Ile można się nad sobą użalać ???!!!  Dajcie spokój ! Kobiety mają w życiu jeszcze trudniej muszą być piękne radosne zadbane dobre wyrozumiałe dzielne musza rodzic dzieci etc- popatrzcie dookoła jakie wymagania stawia przed nimi świat - w tym przede wszystkim faceci ! Zamiast ciągle gadać o bzdurach typu "dzikie serce"  i szukać wiatraków do rycerskich walk bądzcie po prostu DOBRZY na wielu płaszczyznach !!!! to wystaczy !!!  
IK
inna kobieta
12 maja 2014, 19:26
"Bądźcie po prostu DOBRZY na wielu płaszczyznach... to wystarczy" -- > ;) Chyba w tym akurat zawarło się bardzo wiele, dokładnie to o czym pisze autor artykułu. I to jest niby owe "wystarczy" ;) Bądź taki, taki taki taki....... (wylicznka). Wyluzuj. Ani kobiety mają gorzej, ani mężczyźni. MAmy różne problemy po prostu. Nie ma co tu się więc porównywać, bo to jakby porównywać, że jednemu amputowali nogę, a drugiej osobie rękę i kto teraz ma gorzej ;) Ja dziękuję za artykuł. Zawsze dobrze coś wiedzieć o drugiej płci, o tym, o czym raczej się nie mówi, bo należy do jej milczącego wewnętrznego świata.
D
DzikieSerce
27 stycznia 2014, 23:08
Fakt, coś w tym jest. Mój tato jakoś się wyluzował odkad zaczęłam w rozmowie z Nim używać słow: a jak się wtedy czułeś? a co byś czuł gdyby? a jak ty byś się z tym czuł? albo: źle byś się z tym czuł. Mam wrażenie, że on jakby doznaje olśnienia, kiedy słyszy coś takiego i potem jest Mu łatwiej powiedzieć coś wesołego albo miłego, albo coś dobrego zrobić dla nas. Coś w rodzaju ulgi, że ktoś przyznał, że on ma prawo coś "czuć" i kierować się tym. 
M
Magdalena
27 stycznia 2014, 22:29
Czy mężczyzna , czy kobieta… muszą stanąć w prawdzie przed Bogiem, aby dać Mu się pokochać i pozwolić na nowo ulepić.
A
Andrzej
27 stycznia 2014, 18:00
podsumowaniem tego artykułu są ostatnie zdania artykułu. Brawo za nie.
K
Kinga
7 listopada 2013, 08:23
Czy wiecie że to znany z deonu i TVN i TP o. Jacek prusak był konsultował porno-eksponat w Centrum Nauk Kopernik?
6 listopada 2013, 22:34
Mężczyzną jest się z urodzenia. I z tym się z zasady nie dyskutuje. Wykastrowanie następuje, gdy mężczyzna stara się dopasować siebie do oczekiwań innych, w tym do promowanych obecnie pseudowzorców "mężczyzny".
Miłosz Skrodzki
6 listopada 2013, 21:21
Trudno uznać takie problemy. Wystarczy być sobą - i będzie dobrze. Nie ma co oglądać się na jakieś stereotypy. Mężczyzna pozostaje mężczyzną - niezależnie od tego, jak się zachowuje. Nie zmienimy przecież płci, chyba że poddamy się jakiejś operacji.
K
krzys
25 czerwca 2013, 19:13
no niestety jestem wrażliwy a raczej nie powinienem być,czasem nawet na jakimś filmie łza ciśnie sięi bardzo czuję ból dziecka,nie palę a zarazem może jednego browara na miesiąc wypijęa dzieci wychowuję w naszej wierze aczkolwiek każde me dziecko inaczej przyjmuje wiare
M
Magda;)
23 czerwca 2013, 11:59
Jak dla mnie meżczyzna powinien być sobą. A wszystkie kompetencje miękkie powinny wynikać bardziej z sytuacji niż z temperamentu czy charakteru. NIkt nie powinien udawać kogoś kim nie jest, bo bliźni od razu to wyczują. NP. mój dziadek pracował cieżko w porcie, zarabiał na rodzine, ale jak dostał wnuki do popilnowania to i nie chodziliśmy brudni i potrafił zrobić obiad, wiedział co się u nas dzieje. Mój drugi dziadek nie wykazywał się męskością w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale to czego się podejmował zawsze kończył i robił to dobrze. Doskonale sprawdzał się w opiece nad dziećmi/ był nauczycielem/ i nigdy nie pomyślał nawet, ze to niemęskie. Wszystkie kobiety ceniły go za to, ze jak zostawał z dziecmi to one były pewne ze nic sie im nie stanie. Jestem stuprocentową kobietą. Potrafię pomalować sobie paznokcie, wystroic się, gotować, prać etc, ale też potrafię dżwigać cieżary, zrobic sama remont w domu czy  przywalić komuś kto nastaje na moją rodzinę. I nie uważam że jestem niekobieca skoro potrafie przylać / choc tego nie lubie/. Panowie badźcie soba;)
A
A.
18 czerwca 2013, 14:31
do Pani "m" czy tylko księża mają żyć głęboką modlitwą? Czy tylko duchwoni mają rozeznawać? A czy Pani modli się codziennie za swojego proboszcza i spowiednika? Bo jeśli nie to lepiej się nie wypowiadać na temat duchowieństwa bo jak wiadomo ma się duchownych na miarę zanoszonych modlitw. Pozdrawiam w Jezusie ... Modlę się codziennie za kapłanów z mojej parafii (i nie tylko). Ale myślę, że bardzo by ułatwili wiernym zadanie miłości bliźniego, a Bogu przepływ łaski ;) gdyby: 1. Umieli w POKORZE przyjmować pragnienia ludzi: pragnienia i poszukiwania Boga, pragnienie tego, by kapłani byli prawdziwie troszczącymi się i wydobywającymi dobro z człowieka- ojcami, mającymi dobre słowo dla swoich parafian (które wydobywają ze skarbców swoich serc, wypełnionych Bogiem), albo, jeśli już nie potrafią być ojcami, to chociaż wspierającymi i wyrozumiałymi braćmi. 2. Nie sądzili, nie oceniali i dawali dobry przykład (żeby sądzonymi nie być) 3. Zaczęli dostrzegać prócz najmniej dla nich kłopotliwych (bo zaabsorbowanych dziećmi) kobiet matek, także inne kobiety. Nie gardzili i nie wyszydzali modlących się staruszek, nie traktowali podejrzliwie młodych i ładnych (chodząca pokusa, narzędzie szatana), nie lekceważyli i nie traktowali jako potencjalne zagrożenie ('co mi się będzie tu baba wymądrzać') zadających co inteligentniejsze i niewygodne pytania, nie odsyłali z kwitkiem dziewczynek w wieku okołokomunijnym, które pragną służyć przy ołtarzu do kółeczka różańcowego, o którym nie potrafią powiedziec nawet jednego dobrego słowa, a co dopiero zachęcić dziecko. 4. Potrafili coś dać: uśmiech, dobre słowo, akceptację, zanim wlezą z butami do cudzej duszy i postanowią poukładać ją po swojemu. 5. Żeby pragnęli się uświęcać, naprawdę pracowali by stawać się podobnym do Jezusa, do św. Józefa... Czy proszę o zbyt wiele? Długo już proszę. Ja również pozdrawiam w Jezusie.
L
Lili
29 maja 2013, 00:12
ale bzdury kobiety jakos potrafią byc zarówno okrutne i bezwzględne jak i słodkie, urocze i wrażliwe na raz! faceci to jakaś porażka w takim razie
M
mag79
28 maja 2013, 09:07
Myslę, ze powinno się akceptować róznice między mężczyznami i kobietami. Jestem po 10 latach udanego małżeństwa. Na początku było cięzko. Ale teraz oboje akceptujemy siebie i bardzo kochamy. Szanujemy swoja odmienność. Oboje tez "naginamy się" tak aby współmałżonkowi było dobrze. Pewnie, że się kłócimy. Ale mój mąż nie wymaga ode mnie podejmowania trudnych decyzji - w tym jestem kiepska, bo jest za duzo zmiennych :) i zostawiam to jemu. Decyzje, która On podejmie traktuję jako ostateczną i do niej układam plan. Zajmuję się strategią domową i ograniam lekarzy, szkołę, nasze zwierzaki, ubrania, zakupy etc bo w tym jestem dobra. A on stara się by nam nic nie brakowało, byśmy czuli się bezpieczni, by auto było sprawne i żebym mogła mieć czas na swoje pasje i wyskoczenie na piwo z kumpelami...itd itd Przestałam Go męczyc pytaniami typu: "a dlaczego jestes taki zły? Jak się czujesz?" i nie wkurzam się jesli nie zauważy, że nie jest pododkurzane, tylko jeśli nie dam rady to prosze go o to i jest zrobione.
K
KP
13 maja 2013, 13:07
Tak, tylko terazpojawia się sprawa co to jest męska wrażliwość? Problem polega na ty, że dziś świat jest skupiony wyłącznie na kobiecie i na jej problemach i potrzebach jednocześnie chcąc przerobić mężczyzn na twory kobietopodobne. Dziś się mężczzn piętnuje za to, zę sa mężczyznami. przykładowo ktoś sobie wymyslil, że mężczyźni są nieczuli/nie mają uczuć, że posiadają je tylko kobiety. Problem nie polega na ty, że tak jest, ale na tym, ze jeżeki mężczyzna nie czują jak kobieta to się go oskarża o brak uczuć. Dziś bowiem można odczuwać i myśleć tylko tak jak kobiety. kto jak nie czuje to jest zły. dziś nie rozumie się mężczyzn, męskiej emocjonalności. A przede wszystkim jest to wielka porażka kobiet. Bo najłatwiej jest oczekiwac , ze ktoś sie do  mnie dostosuje, będzie myślał ja ja, żebym nie musiała się wysilać, niż postarać się zrozumieć innych, zrozumieć męzczyzn,  odmiennośc płci. Męskie emocje są inne i nie mam zamiaru się z tego powodu tłumaczyć czy czuć zażenowania. Nie mam zamiaru też kreować się na kobietopodobne twory, ani pod kobiece dyktando. Jestem mężczyzną i jestem z tego dumny. I nie musze tego nikomu, ani sobie , ani kobietom, ani kumplom udowadniać.
D
DtN
29 lipca 2014, 12:47
Bardzo mi się spodobało zdanie o tym że kobiety dzisiaj starają się dostosować męższczyzn pod swoje ogólnopojęte predyspozycje. Odpowiedzią na to jest wpis trochę wyżej dziesięcioletniej mężatki. Wychodzi że niby da się z tym poradzić.
K
kieiwix
11 maja 2013, 15:10
...Uwierzcie drogie Panie, większość z nas naprawdę walczy o swoją tożsamość - tylko że nie oszukujmy się - najczęściej dostrzegacie nie samą naszą walkę (bo ona odbywa się w naszej psychice i nie jest zbyt spektakularna), a wygrane bitwy. A nieraz ktoś może być tak ukształtowany, że ma do naprawienia w swoim charakterze 10 razy więcej niż ten kto od początku dorastania był dobrze ukierunkowany i z niewielkim wysiłkiem stał się prawdziwym facetem. Trochę wyrozumiałości i cierpliwości życzę, a nie że "idziemy na łatwiznę". Jak coś jest kompleksowo popsute to czasem wymaga lat pracy a Panie - wybaczcie - często oczekujecie cudów w kilka miesięcy i jak nie widzicie spektakularnych zwycięstw to jeszcze narzekacie. Wiecie jak bywa na wojnie? Czasem każdy zbodyty metr wgłąb pola wroga, każdy kolejny zdobyty okop jest piękną choć niedostrzegalną wygraną okupioną litrami krwi. Cierpliwości... i bądźcie sanitariuszkami które zatamują tą krew która się leje z ran, a potem kopa w tyłek i znowu ślijcie na front ;) Ale dopóki widzicie że walczymy - nie narzekajcie na brak zwycięstw, bo nic tak nie podcina skrzydeł jak brak wsparcia. Każdy młody chłopak wie jak genialnie się przekracza swoje możliwości nawet i grając w piłkę na boisku i wiedząc że na trybunach siedzi dziewczyna która wspiera i nie narzeka że chłopakowi bardzo daleko do bycia Messim. Tak samo jest z walką o swój charakter, wiecie? :)
N
Noemi
12 maja 2014, 19:38
Dzięki za uwagę... tylko jak mamy tamować tę krew z ran? Intuicyjnie, chyba wiemy, ale ciekawa jestem - czego wy od nas potrzebujecie, pragniecie :)
M
mela
2 maja 2013, 23:36
Zupełnie się nie zgadzam z tą analizą - wybaczcie drobgie panie ale to jacy są współcześni meżczyźni to jest w 80% wasza wina i feminizmu - mieszacie w głowach facetów - wysyłacie sprzeczne komunikaty, oczekujecie sprzeczych zachowań - gender - to jest to co niszczy tożsamość mężczyzny. Jest na to jedna recepta - wy bądzcie kobietami i pozwólcie mężczyznom być mężczyznami. Warto przeczytać "Dzikie serce".
N
Nana
2 maja 2013, 23:18
W odniesieniu do: "Być wrażliwym, czułym, wyrozumiałym, a zarazem pozostać silnym, pewnym siebie, stanowczym i odpowiedzialnym - to wyzwanie dla wielu mężczyzn staje się tym trudniejsze, że męskości nikt ich nie uczy [...]" Hm, czyżbym byłą ideałem mężczyzny, mimo iż jestem 100-procentową kobietą :)?   Posiadam wszystkie wymienione wyżej cechy i potrafię je łączyć. Przyznam, że całe moje 22-letnie życie nauczyło mnie/zmusiło, by tak ewoluować  -jednak jest to możliwe! JeśLi człowiek nad sobą pracuje, pokonuje przeciwności i przede wszystkim chce być lepszy, to potrafi być pełen pozytywnych sprzeczności i w dodatku łaczy je. Łał!? ;) Ale UWAGA! Praca nad samym sobą jest niesamowicie trudna; ale możliwa! A tymczasem... Chciałoby się zaśpiewać "Gdzie Ci mężczyźni, prawdziwi tacy...". Mam wrażenie, że  trochę w tym ("Męski indeks uczuć zakazanych") prawdy, a troszkę naginanego usprawiedliwienia panów. A tutaj proszę sobie wyobrazić, że współczesne chłopaki poprostu "idą na łatwiznę" ;). Ale tego Wam-mężczyźni nie życzę! Pracujcie nad sobą, posiadajcie rozum, który pomoże Wam rozróżnić kiedy należy być stanowczym i władać męską ręką, a kiedy i dla kogo zastosować wyjątki wrażliwego człowieka. APELUJĘ! Pozostańcie mężczyznami! :)
M
Mika
12 maja 2014, 19:50
A dlaczego myślisz, że nie pracują nad sobą? I dlaczego myślisz, że jesteś lepsza od nich? Sorry, ale ideałem mężczyzny napewno nie jestes. Nie jestes nim. A i za rzeczywistoscia słów pewnie kryje sie daleko więcej, wiec to, ze laczysz te slowa ktore rozumiesz w taki sposob jaki rozumiesz i laczysz je jako kobieta w swoim zyciu nie znaczy ze rzeczywiscie to jest to samo co laczenie ich w meskim zyciu, które tez mogą w tym meskim świecie znaczyc nieco co innego, a i łączenie tego wyglada inaczej -  jak i skutek na zewnatrz. gdyby to bylo to samo to mężczyzna bylby taki sam jak kobieta pod wzgledem psychicznym na zewnatrz. nie traktuj sie jak lepszego tworu ewolucji.
A
Ann
2 maja 2013, 23:07
mój Marek umie być czuły i wrażliwi a jak trzeba jest silny i stanowczy. więc to jest możliwe. nie wszysycy są tak pogubieni
OM
o. M
24 lipca 2012, 21:21
Dzięki za cenną wskazówkę. Mam nadzieję, że Pan pozwoli się nam spotkać kiedyś poza wirytualnym światem. ;)
A
Agnieszka
24 lipca 2012, 20:14
 ''o.M'' jak widzę Ciebie dopadła inna choroba cywilizacyjna czyli brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.Może czas wyzbyć się rozgoryczenia,może to ona przesłania ten sens.Pozdrawiam serdecznie!
OM
o. M
23 lipca 2012, 21:41
Dzisiaj Agnieszko z grupą Słowa Bożego ofiarowaliśmy adorację za Ciebie. Być może Boże działanie pomoże Ci zauważyć oprócz zniechęcających kapłanów również i tych, którzy całe życie oddali Jezusowi i drugiemu człowiekowi. A uwierz mi, że jest ich o wiele więcej niż tych, którzy może zniechęcają. Problemem jest to, że raczej widzimy to co złe, a to co dobre jest niewarte uwagi.  Z powołaniem raczej się nie minąłem a funkcja (powinno się raczej określać "posługa") też raczej mnie nie przerasta. Tygodniowo spędzam kilkanaście godzin na spowiedzi i kierownictwie ... Poza tym bałbym się oceniać, czy kogoś coś przerasta lub mija się z powołaniem. Zostaw takie oceny Bogu a sama dzisiaj na klęczki, różaniec do ręki i módl się za kapłanów. Z Jezusowym błogosławieństwem
A
Agnieszka
23 lipca 2012, 00:17
Najlepiej nie zwalać na siebie nawzajem odpowiedzialności i robić swoje.Zgadzam się z "m" że księża potrafią zniechęcić do Kościoła w czasie spowiedzi, zresztą także przy innych okazjach.Wiadmo,ksiądz księdzu nie równy.A "o.M" może minął się z powołaniem,może go przerasta ta "funkcja".Tak, owszem,zranienia ludzkie to największa choroba cywilizacyjna dzisiejszych czasów.Przed spowiedzią najlepiej pomodlić się o dobrego spowiednika,dobrą spowiedź (a już najlepiej mieć wlasnego spowiednika i kierownika duchowego) a także do swoich intencji dołączać osoby duchowne bo noszą oni na sobie szczególną odpowiedzialność,są nie mniej a może nawet bardziej narażeni na pokusy i napewno nasza modlitwa jest im bardzo potrzebna.
OM
o. M
22 lipca 2012, 08:12
do Pani "m" czy tylko księża mają żyć głęboką modlitwą? Czy tylko duchwoni mają rozeznawać? A czy Pani modli się codziennie za swojego proboszcza i spowiednika? Bo jeśli nie to lepiej się nie wypowiadać na temat duchowieństwa bo jak wiadomo ma się duchownych na miarę zanoszonych modlitw. Pozdrawiam w Jezusie 
M
m
22 lipca 2012, 00:53
cytuję : ~o. M Dobrze, że ktoś napisał ten artykuł. Jako duchowny jestem już po dziurki w nosie zmęczony elementami "super wrażliwości" jaką to trzeba okazywać, bo wszyscy są podobno strasznie poranieni w dzisiejszym świecie. no może i tak ale z drugiej strony można człowieka bardziej zamknąć nie będąc ostrożnym na Boga i siebie samego i mu zaszkodzić nie będąc delikatnym , znam takich księży ,że po spowiedzi miałam ochotę iść i się powiesić , było w jego słowach tyle można powiedzieć nienawiści i wzgardy do grzesznego człowieka ,że gdyby nie to ,że jestem ugruntowana w wierze chyba bym już do Kościoła i do spowiedzi nie poszła. Nie dla każdego jest dobre wszystko , trzeba rozeznawać duchowo, po drugie księża też powinni żyć głęboko modlitwą ,bo nie szata zdobi człowieka ale prawdziwa relacja w Bogu jeśli jej nie ma to o czym mówimy>?
OM
o. M
21 lipca 2012, 23:24
Dobrze, że ktoś napisał ten artykuł. Jako duchowny jestem już po dziurki w nosie zmęczony elementami "super wrażliwości" jaką to trzeba okazywać, bo wszyscy są podobno strasznie poranieni w dzisiejszym świecie. A gdzie elementy walki duchowej, przechodzenia siebie, gdzie asceza i zwykłe przyjmowanie codzienności z wdzięcznością? ...
K
kabi
6 grudnia 2011, 11:20
A kiedy nawracają się oboje, pociągają rodzinę w 100% ;) co tam jakieś procenty...skąd te wyliczenia? Kiedy się nawracam, mam nadzieję pociągać za sobą nie tylko swoją rodzinę. a może dobrze, żeby mężczyźni wyrabiali w sobię tę wrażliwośc duchową, a kobiety dbały o to żeby jej nie utracić? i tu uwaga, wrażliwość, to nie jest słabość(jak wielu mężczyzn to przyjmuje)
C
cd.
6 grudnia 2011, 10:58
<a href="http://www.zywawiara.pl/kazania/art-226.html">http://www.zywawiara.pl/kazania/art-226.html</a> Ksiądz Pawlukiewicz: "Kiedy nawróci się kobieta, pociąga za sobą rodzinę w 17%. Kiedy nawróci się mążczyzna pociąga za sobą rodzinę w 93 %. ciąg dalszy: JEŚLI KOŚCIÓŁ CHCE ZMIENIĆ ŚWIAT MUSI DOTRZEĆ DO PANÓW .
.
...
6 grudnia 2011, 10:53
<a href="http://www.zywawiara.pl/kazania/art-226.html">http://www.zywawiara.pl/kazania/art-226.html</a> Ksiądz Pawlukiewicz: "Kiedy nawróci się kobieta, pociąga za sobą rodzinę w 17%. Kiedy nawróci się mążczyzna pociąga za sobą rodzinę w 93 %. O, gdyby o tym wiedzieli wszyscy kapłani, a nie tylko jeden ksiądz Piotr!!
K
kabi
6 grudnia 2011, 10:40
a kobiety? to też problem, jak pozostac wrażliwą w dzisiejszym świecie? Wśród wyścigu szczurów, i pogoni za lepszym jutrem? Jak nie utracić swojej kobiecości, w trudnej rzeczywistości dosłownie nieraz... bitwy. Jak nie zniszczyć w sobie wrażliwości? Dobre pytanie.
M
Mmm
21 maja 2011, 19:01
 Byc może, ale dzięki "Dzikiemu sercu" zaczęły zawiązywac się męskie wspólnoty mające na celu kształtowanie właśnie mężczyzn. Ta książka uświadomiła coś ważnego. Sądze, że takie właśnie grupy są odpowiedzią na cierpienie. Zanurzenie w Ewangelii, modlitwa, posługa w wolontariacie to wszystko kształtuje mężczyznę. Nie chroni jednak przed cierpieniem.
R
R
21 maja 2011, 14:32
Wiesz R, papier jest cierpliwy, czemu bronisz pisac książki o męskiej duszy? Czytac ich nie musisz. Niektórym one pomagają. Zabronić nie jestem w stanie. Piszę z własnego doświadczenia. "Dzikie Serce" jest dobre dla młodzieży. A potem zderzenie z realem podwójnie bolesne. Uważam tylko, że książki ogólnie  nie pomagają, działając raczej jak chwilowy narkotyk. Ponadto istnieje nadprodukcja podobnych lektur popularnych zalecających rozmaite "techniki". A często korzeń problemu tkwi o wiele, wiele głębiej i swoje trzeba wycierpieć, tak, czy śmak.
20 maja 2011, 20:53
Wszystkich zainteresowanych tą tematyką, odkrywaniem prawdziwej męskości odsyłam do świetnej książki autorstwa Johna Eldredge'a "Dzikie Serce". Czyta sie jednym tchem. :) Również polecam! Nie tylko mężczyznom. Kobiety też mogą sobie dzięki tej książce zdać sprawę z wielu ważnych rzeczy.  a tak swoją drogą... coraz mniej mężczyzn wokół...takich z poczuciem własnej tożsamości (nie chodzi mi o macho!)
M
Mmm
20 maja 2011, 20:31
 Wiesz R, papier jest cierpliwy, czemu bronisz pisac książki o męskiej duszy? Czytac ich nie musisz. Niektórym one pomagają.
R
R
19 maja 2011, 21:20
Kiedyś  mężczyzna szedł walczyć i polować, a kobieta dbała o dom. I nikomu nie przychodziło pisać książek o "męskiej duszy".  Były za to baśnie i mity. Są i byli po prostu różni mężczyźni na świecie. Na szczęście.
M
Mmm
27 stycznia 2011, 17:06
Podobno niedługo wyjdzie "Dzika wątroba" tego samego autora. Dzienniki z Frontu Spowodowanego Niestrawnościa ;)
R
R
25 stycznia 2011, 21:53
Popieram linijka. Rewelacyjny tekst. Wszystkich zainteresowanych tą tematyką, odkrywaniem prawdziwej męskości odsyłam do świetnej książki autorstwa Johna Eldredge'a "Dzikie Serce". Czyta sie jednym tchem. :) Podobno niedługo wyjdzie "Dzika wątroba" tego samego autora.
R
R
25 stycznia 2011, 21:00
Najlepiej zostać księdzem. Święta prawda ;) Terapeutą!
M
Mmm
25 stycznia 2011, 20:16
Najlepiej zostać księdzem. Święta prawda ;)
W
wiewior
19 lipca 2010, 16:32
Popieram linijka. Rewelacyjny tekst. Wszystkich zainteresowanych tą tematyką, odkrywaniem prawdziwej męskości odsyłam do świetnej książki autorstwa Johna Eldredge'a "Dzikie Serce". Czyta sie jednym tchem. :)
Q
QHGYV
17 lipca 2010, 13:01
Najlepiej zostać księdzem.
L
linijka
14 lipca 2010, 01:11
 Świetny artykuł!!! Powinien go przeczytać kazdy mężczyzna, któremu zależy na pomocy sobie, doskonaleniu siebie, poznaniu siebie..... po prostu - pewne rzeczy warto wiedzieć! :)