Moja córka wychodzi za mąż i jest w ciąży

Dziecko jest zawsze traktowane jako okazja, dar, szansa na dialog i rozwój. To, że zostało poczęte poza małżeństwem, nie umniejsza w niczym jego wartości. (fot. shutterstock.com)
Redigolo Giampaolo / slo

W takiej sytuacji rodzice starają się przejść do porządku dziennego nad całą sprawą, powtarzają sobie, że czasy się zmieniły i społeczeństwo nie patrzy już tak nieprzychylnie na brzemienne panny młode, że takie rzeczy się zdarzają, że nie ma w tym nic dziwnego, że dzisiejsza młodzież taka już jest... Ale sytuacja pozostaje niezręczna.

Bywa, że próbuje się rozwiązać problem, zawierając tzw. małżeństwa naprawcze, które faktycznie nie naprawiają niczego. Podyktowane chęcią respektowania surowych reguł klanu oraz niewywoływania skandalu, zaprzeczają swej idei. Małżeństwo nie jest licencją na odbywanie stosunków seksualnych, ale życiowym wyborem. Małżeństwo naprawcze to handlowanie panną młodą: wykorzystałeś ją, więc teraz musisz ją kupić. Handlowanie kobietą w celu matrymonialnym czy niematrymonialnym jest niedopuszczalne.

DEON.PL POLECA

Rozważmy przypadek klasyczny: ona jest w ciąży, ale decyzję o małżeństwie podjęli wspólnie i z własnej woli. Co myślicie o całej sprawie? Czy oddychacie z ulgą, gdy młodzi mówią wam, że chcą się pobrać? Zazwyczaj rodzice źle znoszą taką sytuację: są zdenerwowani i z trudem łapią oddech. Ci, którzy udają beztroskę, w rzeczywistości radzą sobie jeszcze gorzej niż ci, którzy nie ukrywają stresu. Aby wybrnąć z kłopotu bez strat i obrażeń, trzeba rozpatrzyć dokładnie wszystkie jego aspekty i nie kierować się własnym interesem.

Przede wszystkim - zapowiedź małżeństwa. Decyzja o ślubie jest generalnie dobrą decyzją i należy przyjąć ją z radością. Pogratulujcie młodym, cieszcie się z nimi, złóżcie im życzenia, podziękujcie im za dar, który ofiarowują wam i samym sobie. Nie poruszajcie tematu ciąży, chyba że sami o niej wspomną. Jeśli wspomną, możecie przedstawić swoje zdanie w sposób przyjazny: cieszymy się, że się pobieracie i że nie robicie tego ze względu na dziecko, ale dlatego, że chcecie być razem.

Nawet jeśli przekazujecie tę informację swoim zachowaniem, nie zaszkodzi wyrazić jej słowami. To jeszcze bardziej uspokoi narzeczonych. Dlaczego? Bo przekona ich, że nie traktujecie ciąży jako nieprzyjemnego wydarzenia lub dowodu na nieumiejętność opanowania pokusy. To byłaby hipokryzja; grzechu i tak nie możecie im odpuścić, a jeżeli zawarcie ślubu w takich okolicznościach uważacie za szlachetny gest, to zasługa nie leży po waszej stronie, lecz ich. Narzeczonym potrzebne jest zapewnienie, że pozostawiacie im całkowitą wolność w sprawie ewentualnego ślubu i że ciąża do niczego ich nie zobowiązuje. Jeśli będziecie traktować ciążę jako pułapkę, w którą młodzi muszą wpaść, przyszłość nowej rodziny będzie poważnie zagrożona. Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa. Jest natomiast integralną częścią nowego etapu w życiu młodych. To pierwsza i wspaniała okazja wkroczenia wspólnie na nową drogę, spojrzenia szerzej na świat, spojrzenia poza siebie, poza partnera, skonstruowania tego, co zaprojektowała miłość. Zadaniem małżeństwa jest stworzenie nowego mężczyzny i nowej kobiety, a to może się stać wyłącznie w obecności drugiej osoby lub drugich osób. Dziecko jest właśnie tą drugą osobą, za którą rodzice biorą odpowiedzialność. Z kolei pozwala ono rodzicom nie myśleć wyłącznie o sobie.

Dlatego dziecko jest zawsze traktowane jako okazja, dar, szansa na dialog i rozwój. To, że zostało poczęte poza małżeństwem, nie umniejsza w niczym jego wartości, co nie oznacza jednak, że warto płodzić dzieci w każdych warunkach. Nie stanowi również zachęty do stosunków przedmałżeńskich. To jedynie sposób - wtórny, ale dobry - spojrzenia na problem z punktu widzenia wartości, a nie konwenansów.

Ale konwenanse istnieją i wielu rodziców nie ma ochoty zostać wcześniej dziadkami niż teściami. To zbyt radykalna zmiana, by mogli ją z łatwością zaakceptować. Zamiast łykać całe opakowania środków uspokajających, których skuteczność jest wątpliwa, spróbujmy powstrzymać się przed reakcjami niepotrzebnymi, a czasem wręcz szkodliwymi.

  1. Pierwsza z nich: polowanie na winnego. Czy to mój syn się pomylił, czy ona go uwiodła? A co zrobicie po ustaleniu, które z nich jest bardziej winne? Wymierzycie mu karę, czy odsądzicie od czci i wiary? Nie drążcie tego problemu, to nie może wyjść na dobre ani wam, ani narzeczonym.
  2. Druga z nich: szukanie odpowiedzi na pytanie "dlaczego?". Dlaczego zrobili coś takiego? Jak macie zamiar znaleźć odpowiedź na to pytanie? Ona zbagatelizowała nasze rady, aby poznać przyjemność płynącą z kontaktów seksualnych? A może on wykorzystał jej naiwność? Dobrze, i co dalej? Jakakolwiek byłaby odpowiedź, pozostanie wam tylko przyznać, że nie sprawdziliście się jako rodzice lub nie sprawdzili się rodzice drugiej strony. Co wam to da?
  3. Trzecia z nich: banalizowanie całej sprawy. To najgorsze rozwiązanie. Tłumaczycie sobie, że ciąża pozamałżeńska to nie koniec świata. Naturalnie, że nie. Ciąża to początek świata, pamiętajcie o tym. Istnieje etyka głębsza od powszechnie przyjętej moralności, która zaleca - z wielu słusznych powodów - praktykę seksualną w ramach małżeństwa. Tego uczy etyka odpowiedzialności: dziecko, które ma się narodzić, nie zmienia tylko świata rodziców, ale i wielu innych ludzi. Jego pojawienie się zmusza ich do odpowiedzialności. Nie chodzi jedynie o żywienie go, zapewnienie odpowiednich warunków do życia i szansy wzrastania w prawdziwie rodzinnej atmosferze. Chodzi o odpowiedzialność, która potrzebna jest jeszcze przed narodzinami dziecka, a polega po prostu na zaakceptowaniu faktu, że dziecko jest i że jest wśród nas.

To dziecko nas wyprzedza, jak wszystkie dzieci. Sprawia, że stajemy się rodzicami i dziadkami. Nawet jeśli zostało poczęte przed zawarciem ślubu, jest esencją życia, ma swoje miejsce w rodzinie i społeczeństwie i nie może zostać zlikwidowane jako "niepożądany efekt uboczny". Jego pragnienie życia jest ważniejsze niż nasze reguły, i możemy ustosunkować się do niego tylko w jeden sposób - kochając je. Ono także przeżywa tę wielką przygodę, jaką jest życie. Uczy nas odpowiedzialności, dobroci, troskliwości. Aby żyć, nie możemy nie być dobrzy.

Z tego powodu, moim zdaniem, wszelkie biadania, poczucie winy, osądy moralne prowadzą donikąd. Brzemienna panna młoda, choć budzi zastrzeżenia z punktu widzenia moralności, niesie przed ołtarz radość płynącą z macierzyństwa. Ważne, aby o tym pamiętać, a nie tylko zadręczać wyrzutami lub, co gorsza, brać ślub z chęci poniesienia konsekwencji swojego błędu.

Jest wiele dobrych powodów, aby być szczęśliwym, aby być nieszczęśliwym wystarczają trzy wyżej wymienione. Wybór należy do was.

Więcej w książce: Zawód - teściowie - Redigolo Giampaolo

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Moja córka wychodzi za mąż i jest w ciąży
Komentarze (56)
R
Rob
21 czerwca 2014, 14:35
Nie zgadzam się ze zdaniem, że "Małżeństwo nie jest licencją na odbywanie stosunków seksualnych, ale życiowym wyborem". Jedno drigiego nie wyklucza. Małżeństwo jest zarazem wyborem oraz przyznaniem sobie nawzajem przez małżonków licencji na odbywanie stosunków płciowych. 
N
Noico
17 czerwca 2014, 13:12
"Wzrastania w praawdziwej rodzinie"??? To ,że ktoś nie ma ślubu (żadnego) nie znaczy że dziecko nie będzie miało prawdziwej rodziny! Niektórzy bez ślubu, potrafią stworzyć dziecku o niebo lepszą rodzinę, niż ci co ślub mają. Po ślubie większość stara się na siłę utrzymać związek bo jest ten papier i są dzieci. Więc męczą się razem, kłócą a dzieci muszą na to wszystko patrzeć. No pewnie bo dla dobra "małżeństwa" trzeba zryć dziecku beret! Bo przecież to tylko dziecko! Ślub to nie wszystko! Jeśli któreś z rodziców jest nieodpowiedzialne, to żaden ślub ani żaden papierek tego nie zmieni.
A
aaa
17 czerwca 2014, 08:51
Moja koleżanka przyznała mi się do tego, że specjalnie zaszła w ciążę, by wziąć ślub. Byli narzeczeństwem, rozstali się, a ona - pod pozorem chęci kontynuowania tej znajomości "bez zobowiązań" kochała się z nim umyślnie w płodne dni. Od razu zaszła w ciążę, chłopak poczuł się zobowiązany i wzięli ślub, kiedy ona była w piątym miesiącu. Straszne, kłamliwe poczynanie:(
EN
el Nino
16 czerwca 2014, 21:36
Byłam w ciąży i zdecydowaliśmy się na ślub. Rózne przyczyny sprawiły, że doszło do niego w 8 miesiącu. Miałam w nosie opinię publiczną chciałam, by dziecko przyszłow związku sakramentalnym.  To było prawie 30 lat temu i żyjemy długo i szczęśliwie. 
L
liner
5 września 2013, 16:19
ślub brany po kilku miesiącach znajomości, gdzie głównym powodem jest ciąża jest wg mnie najgorszym pomysłem jaki może przyjść do głowy.chociaż nie, wogóle ślub brany z powodu ciąży nie jest najlepszym pomysłem. jestem dzieckiem które urodziło się po niecałych 4 miesiącach po ślubie rodziców, jak widać nie trzeba znać matematyki wyższego stopnia wtajmniczenia żeby się domyślić że nie byłam wcześniakiem, tym bardziej że moja mama miała wtedy 17 lat... taka decyzja moich rodziców, tzn o ślubie, wyrządziła w moim życiu wiele zamieszania, w czasie każdej ich kłótni czułam się jakbym to ja była powodem ich problemów, no bo to przezemnie wzięli ślub, przezemnie mama nie skończyła dobrej szkoły itd. dziecko które nie rozumie sytuacji czuje się strasznie, mi nikt tego nie tłumaczył, a nawet jeśli by tak się stało myślę że napewno nie czułabym się lepiej. teraz, będąc dorosłą osobą, wiem napewno że nigdy nie wyszłabym za mąż ponieważ przydarzyłaby mi się przysłowiowa 'wpadka'. uważam że jeśli ludzie się kochają i spodziewają dziecka, to nie zaszkodzi im poczekać rok czy dwa i wtedy z czystym sumieniem dla komfortu swojego i dziecka wziąść ślub .
S
Sonia
18 czerwca 2013, 11:22
nie odczułam nic takiego. Ciąża nie jest w ogóle niczyją "winą", jest konsekwencją wcześniejszych wyborów. Tak czy siak należy się z niej cieszyć :)
A
ann
17 czerwca 2013, 18:23
czytając ten tekst miałam wrażenie, że ciąża jest wynikiem działań jedynie przyszłej matki (winą?). polecam na przyszłość większą bezstronność. pozdrawiam
L
Lili
17 czerwca 2013, 18:15
Dziecko jest największym darem. Niekiedy jednak życie może nas zwieść i wówczas wszystko się komplikuje. Jest to pozorne, ponieważ dziecko wnosi ogrom miłości. Jeju moja kobiecość dopomina się o potomka. Mam nadzieję, że Bóg da mi szanse spotkać drugą połówkę i będę mogła zostać matką...
J
Jan
17 czerwca 2013, 09:06
Nie pozwoliłabym na ślub mojej córce gdyby sie okazało że jest w ciąży!!! Na taką decyzję jest czas po rozwiązaniu żeby nikt nie zarzucał że "dziecko w drodze" było jedynym powodem podjecia tak ważnej decyzji! ...Dziwną masz, niedojrzałą, córkę, która Twojej zgody potrzebuje dla zawarcia związku małżeńskiego
G
Gośka
17 czerwca 2013, 01:37
A ja jestem pod ogromnym wrażeniem Leszka i jego wytrwałego i wnikliwego tłumaczenia jeszcze raz i jeszcze raz. Wielki szacun!!!
M
matka
17 czerwca 2013, 00:15
Nie pozwoliłabym na ślub mojej córce gdyby sie okazało że jest w ciąży!!! Na taką decyzję jest czas po rozwiązaniu żeby nikt nie zarzucał że "dziecko w drodze" było jedynym powodem podjecia tak ważnej decyzji!
PG
Piotr G
16 czerwca 2013, 19:16
Codzienność. Tak samo jeśli chodzi o chrzty, komunię i bierzmowania, itd. Tak się działo przez wieki. Bo przecież miłosierni wierni, którzy wygrzewali pierwsze rzędy ławek ukamienowali by tych, którzy z jakiś względów w Boga nie wierzą, przez to mamy właśnie taki galimatias. Prosty przykład - 15 rodziców - żaden z nich nie chodzi do kościoła. Wszyscy natomiast chcą komunii, bierzmowania - bo jak mówią - u nas tak już jest a ewentualnie niech dziecko później samo sobie zdecyduje w co chce wierzyć.
OA
ożenek a nie "orzenek&qu
16 czerwca 2013, 16:57
mysle, ze orzenek gdy ona jest w ciazy moze poczekac. w koncu to nic nie zmienia juz w tej sytuacji. Ja sama znam bardzo wiele par, jedne poczekaly inne nie, a i tak wszystkie sie rozstaly, bo do seksu byli gotowi, do malzenstwa nie. i te pary, ktore sie nie pobraly maja teraz, ze tak to brzydko ujme, brak problemu sakramentu Kościola Katolickiego. Ci, ktorzy sie pobrali niestety, ale beda starali sie o uniewaznienie, co pociaga koszty nerwy itd. dojrzaloscc w tym wypadku to umiejetnosc przeczekania. Mija szal, a zostaje miłość. niekiedy jej też juz nie ma i co wtedy? dodam, ze osoby byly bardzo wierzace, wszyscy sie nawrocili. pozdrawiam ... Ola, korzystaj ze słowniczka ortograficznego. Słowo "ożenek" pisze się przez "ż". 
O
ola
18 czerwca 2010, 19:26
mysle, ze orzenek gdy ona jest w ciazy moze poczekac. w koncu to nic nie zmienia juz w tej sytuacji. Ja sama znam bardzo wiele par, jedne poczekaly inne nie, a i tak wszystkie sie rozstaly, bo do seksu byli gotowi, do malzenstwa nie. i te pary, ktore sie nie pobraly maja teraz, ze tak to brzydko ujme, brak problemu sakramentu Kościola Katolickiego. Ci, ktorzy sie pobrali niestety, ale beda starali sie o uniewaznienie, co pociaga koszty nerwy itd. dojrzaloscc w tym wypadku to umiejetnosc przeczekania. Mija szal, a zostaje miłość. niekiedy jej też juz nie ma i co wtedy? dodam, ze osoby byly bardzo wierzace, wszyscy sie nawrocili. pozdrawiam
Andrzej Szymański
17 czerwca 2010, 12:45
Kancelarie prawne dobrzeżyją z małżeństwa zawieranych pod presją ciąży. Większość kończy się rozwodami....
L
leszek
16 czerwca 2010, 22:13
Ciąża może być przyczyną zawarcia małżeństwa z powodu podjęcia teraz odpowiedzialności za konsekwencje uprzedniej swojej niedojrzałości. Nie rób z igły widły ;-) Życzę pokoju w sercu. OK Rozumiem i doceniam chęć pokojowego wygaszenia tematu (tak to odbieram). Ale naprawdę! Ciąża NIE MOŻE być przyczyną zawarcia małżeństwa!  Małżeństwa NIE MOŻNA zawierać z powodu podejmowania czegokolwiek, nawet odpowiedzialności! TO BŁĄD! Małżeństwo podejmowane z powodu podejmowania czegokolwiek jest małżeństwem wymuszonym przez to cośkolwiek, a więc zawieranym pod przymusem, nie z własnej woli! Małżeństwa NIE MOŻNA zawierać z powodu innego niż pragnienie spędzenia z drugą osobą reszty życia na dobre i na złe! Moje protesty i sprostownia to nie jest robienie wideł z igły! To zbyt poważne sprawy!
L
leszek
16 czerwca 2010, 21:36
link: <a href="http://www.szansaspotkania.net/index.php?page=7335">PRZYMIERZE JEZUSA CHRYSTUSA Z MAŁŻONKAMI</a> Błękitne Niebo! Jak łatwo się przekonać czytając zalinkowany przez Ciebie artykuł, jego tytuł jest wprowadzający w błąd gdyż w treści nie ma ani słowa o tym w/w rzekomym przymierzu Jezusa z małżonkami! Jeśli się mylę, jeśli coś przeoczyłem, to proszę podaj, zacytuj, ale konkretnie! Podany przez Ciebie w/w artykuł mówi m.in. o tym, że: 1) już w Starym Testamencie miłość Boga do człowieka określana była jako miłość małżeńska, miłość między oblubieńcem a oblubienicą; 2) miłość z jaką Jezus oddaje się i powierza ludzkości, została ujęta przez Nowy Testament w formie przymierza małżeńskiego; 3) dla Jezusa Kościół to nie jakaś anonimowa organizacja, ale my wszyscy, konkretni żywi ludzie, ta część ludzkości, która przyjmuje Jego miłość i na nią odpowiada; 4) rangę i znaczenie małżeństwa i miłości pomiędzy małżonkami ukazuje miłość Chrystusa do swojej Oblubienicy w ramach małżeńskiego przymierza pomiędzy Jezusem a całą wspólnotą Kościoła; 5) zaślubiny, małżeńskie przymierze pomiędzy Jezusem a Jego Kościołem zostało celebrowane/dokonane na krzyżu, a dopełniane jest w Eucharystii. A więc w artykule jest mowa o tym że Jezus Chrystus zawarł swoje przymierze z całą ludzkością a nie tylko z małżonkami. I wbrew temu co twierdziłaś, nie ma w nim mowy o jakimkolwiek zawieraniu przymierza z małżonkami w trakcie zawierania małżeństwa. Temat nie jest łatwy więc jak się go nie za bardzo rozumie to bardzo łatwo o fałszywe wyobrażenia, ale to pół biedy. Znacznie gorzej gdy się go nie rozumie a usiłuje budować na nim swoje teorie aby uzasadniać swoją nieznajomość i błędne rozumienie Nauki Kościoła. Poniżej kilka wybranych z w/w artykułu cytatów na temat: Ale właśnie miłość, z jaką Jezus oddaje się, powierza ludzkości, została ujęta przez Nowy Testament w formie prawdziwego przymierza małżeńskiego. Już Stary Testament wyraził miłość Jahwe dla swego ludu w określeniach stosowanych do zjednoczenia małżeńskiego między oblubieńcem i oblubienicą: „ I poślubię cię sobie (znowu) na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana” (Oz 2,21—22). Zgodnie z tą tradycją, św. Paweł tak samo pojmował miłość Chrystusa dla Kościoła, pisząc: „Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany” (Ef 5,25—27). Aby dobrze zrozumieć sens tego tekstu — często czytanego we mszy św. dla nowożeńców — musisz jasno zrozumieć, że dla Jezusa Kościół nie jest, jak ludzie to sobie czasem wyobrażają, ani organizacją, ani anonimową instytucją, ani „ czymś tam” (...) Dla Jezusa Kościół to Ktoś; to my wszyscy, to ta część ludzkości, która przyjmuje Jego miłość i daje na nią odpowiedź, to ukochana partnerka jego czułości dla wszelkiego stworzenia. Znaczenie miłości między mężczyzną i kobietą oraz głęboki sens płciowości chrześcijanie mogą zobaczyć w samej głębi miłości Chrystusa do swej Oblubienicy i w ramach małżeńskiego przymierza Jezusa ze wspólnotą Kościoła, którą wszyscy tworzymy. Przymierze Chrystusa i Kościoła, nierozerwalnie wierne, jest wreszcie płodne: jest źródłem życia. Jako chrześcijanie wszyscy narodziliśmy się z tej miłości do nowego życia w Królestwie. Dlatego też nazywamy często Kościół „naszą Matką”, „Kościołem świętym”, stwierdzając tym samym, że wszyscy ochrzczeni są niezliczonymi dziećmi tej miłości, hojnym owocem zaślubin między Jezusem i Jego Kościołem celebrowanych na krzyżu, a dopełnionych w Eucharystii.
L
leszek
16 czerwca 2010, 20:23
Przedstawiam jeszcze jedno źródło, jeszcze jeden dokument: Instrukcja Episkopatu Polski o przygotowaniu do zawarcia małżeństwa w kościele katolickim - (13 XII 1989) Można się z nim zapoznać <a href="http://www.kkbids.episkopat.pl/dokumentydlep/malzenstwo.htm">tutaj  </a> A dla zachęty, czy dla leniwych, przedstawiam ten fragment który nas interesuje: WADY ZGODY MAŁŻEŃSKIEJ 66. Jednym z częstszych powodów nieważności małżeństwa, na które powołują się strony przed trybunałami kościelnymi, jest przymus i bojaźń. Np. czasem ktoś z rodziny czy nawet rodzice dla racji majątkowych lub rodzinnych chcą konkretnego małżeństwa i w tym celu wywierają presję na młodych. Drugi rodzaj najczęściej stosowanego przymusu polega na szantażu ze strony jednego z narzeczonych lub osoby trzeciej. I wreszcie trzeci rodzaj, kiedy młodzi przed ślubem spodziewają się lub mają potomstwo. Rozpoczyna się wtedy presja opinii, a najczęściej rodziców chcących uniknąć zniesławienia, by młodzi zawarli ze sobą związek małżeński. Nawet w takim wypadku, mimo że faktycznie rodzice mają naturalne obowiązki względem dziecka, to jednak nie są zobowiązani zawrzeć ze sobą małżeństwa i zachowują w tym względzie całkowitą wolność. Dlatego niech duszpasterz delikatnie zapyta, czy komuś nie zależy sposób szczególny na zawarciu tego małżeństwa i czy narzeczeni osobiście i bez żadnego ubocznego wpływu decydują się na ten krok, który jest realizacją ich uprawnienia naturalnego. Niech duszpasterz nie zadowoli się przeczącymi odpowiedziami, lecz niech zada inne jeszcze pytania, zależnie od okoliczności, które zna, by pełniej wyjaśnić konkretną sytuację, Szczególnie tam, gdzie można podejrzewać ograniczenie wolności kwalifikowanej czyli wymaganej przez prawo kościelne. By tym łatwiej wykryć prawdę, duszpasterz powinien oświadczyć narzeczonym, że z podanych mu informacji skorzysta oględnie i dyskretnie, a strona której wolność zgody małżeńskiej jest zagrożona, nie dozna stąd żadnej przykrości. Myślę więc że już jaśniej chyba nie można. I mam nadzieję ~nieplanowany, że nie będziesz już twierdził że autor artykułu i ja wyrażamy poglądy niezgodne z Nauką Kościoła. Jak chcesz to sobie możesz uważać, że cały Kościół Katolicki to jedno wielkie odstępstwo i tylko Ty jesteś ostatnim nosicielem Depozytu Wiary Apostolskiej. Ale to już Twój problem. Mam również nadzieję, że Błękitne Niebo również zweryfikujesz swoje poglądy tak aby nie głosić treści sprzecznych z Nauczaniem Kościoła.
Jadwiga Krywult
16 czerwca 2010, 18:40
TO JEST NAJWAŻNIEJSZE: OBECNOŚĆ PANA Jezusa w małżeństwie sakramentalnym. Zauważenie tej sakramentalności, tej obecności Boga w Osobie Jezusa z małżonkami w sakramencie. TO JEST PODSTAWA MALŻEŃSTWA SAKRAMENTALNEGO - obecność Pana Jezusa z małżonkami sakramentalnymi. Błękitne Niebo, życie to nie bajka: 'zauważyli obecność Jezusa w małżeństwie skaramentalnym i żyli długo i szczęśliwie'. Wcześniej przecież Bóg był między nimi obecny z racji sakramentu bierzmowania, a poszli do łóżka przed ślubem. Żaden sakrament nie gwarantuje, że wszystko będzie dobrze.
L
leszek
16 czerwca 2010, 16:53
Co mówi o małżenstwie Kodeks Prawa Kanonicznego: Tytuł VII MAŁŻEŃSTWO Kan. 1055 - § 1. Małżeńskie przymierze, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa, zostało między ochrzczonymi podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu. § 2. Z tej racji między ochrzczonymi nie może istnieć ważna umowa małżeńska, która tym samym nie byłaby sakramentem. Kan. 1056 - Istotnymi przymiotami małżeństwa są jedność i nierozerwalność, które w małżeństwie chrześcijańskim nabierają szczególnej mocy z racji sakramentu. Kan. 1057 - § 1. Małżeństwo stwarza zgoda stron między osobami prawnie do tego zdolnymi, wyrażona zgodnie z prawem, której nie może uzupełnić żadna ludzka władza. § 2. Zgoda małżeńska jest aktem woli, którym mężczyzna i kobieta w nieodwołalnym przymierzu wzajemnie się sobie oddają i przyjmują w celu stworzenia małżeństwa. Kan. 1058 - Małżeństwo mogą zawrzeć wszyscy, którym prawo tego nie zabrania. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi natomiast: Artykuł siódmy SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA 1601 "Przymierze małżeńskie, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury na dobro małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa, zostało między ochrzczonymi podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu". I. Małżeństwo w zamyśle Bożym 1602 Pismo święte zaczyna się od opisu stworzenia mężczyzny i kobiety na obraz i podobieństwo Boże, a kończy wizją "Godów Baranka" (Ap 19, 7. 9). Od początku do końca Pismo święte mówi o małżeństwie i jego "misterium", o jego ustanowieniu i znaczeniu, jakie nadał mu Bóg, o jego początku i celu, o różnych sposobach jego urzeczywistniania w ciągu historii zbawienia, o jego trudnościach wynikających z grzechu i jego odnowieniu "w Panu" (1 Kor 7, 39), w Nowym Przymierzu Chrystusa i Kościoła.
L
leszek
16 czerwca 2010, 16:00
"Niedojrzałością jest branie ślubu z powodu ciąży." Niedojrzałością jest współżycie przed ślubem. Dalszy ciąg może być taki jak napisał "nieplanowany". Odpowiedzialnością jest branie ślubu kościelnego z powodu oczekiwania na nienarodzone dziecko. Oczywiście! Współżycie przed ślubem jest niedojrzałością. Tyle że nie zmienia to faktu że niedojrzałością jest również branie ślubu z powodu ciąży. Błękitne Niebo, rozumiem, że nie musisz uznawać mnie za autorytet, ale mówię Ci, zapytaj księdza! Przedstaw mu rzetelnie problem i zapytaj księdza! Zapytaj wszystkich księży jakich znasz! Małżeństwo zawarte w kościele jest przymierzem nie tylko ze sobą, a również z Panem Jezusem, więc świadomość i dojrzałość dotyczy bardziej tej strony: na ile biorąc ślub w kościele jestem świadomy/świadoma obecności Pana Jezusa w TYM SAKRAMENCIE. Błękitne Niebo! Pleciesz głupoty! Weź Ty sobie katechizm poczytaj! Sakramentalny związek małżeński jest przymierzem małżeńskim zawieranym pomiędzy kobietą i mężczyzną. Wyłącznie pomiędzy kobietą i mężczyzną, bez żadnego 'również z Panem Jezusem'! Reszta to Twoja mącąca mniemanologia. TO JEST NAJWAŻNIEJSZE: OBECNOŚĆ PANA Jezusa w małżeństwie sakramentalnym. Zauważenie tej sakramentalności, tej obecności Boga w Osobie Jezusa z małżonkami w sakramencie. TO JEST PODSTAWA MALŻEŃSTWA SAKRAMENTALNEGO - obecność Pana Jezusa z małżonkami sakramentalnymi. To już jest wręcz bredniologia ubrana w pseudo-religijne szatki! Naprawdę, zamiast uprawiać mniemanologię i nakręcać się wymyślaniem sobie coraz to kolejnych bredni mających uzasadniać wcześniejsze brednie, weź sobie poczytaj co mówi o małżeństwie Katechizm Kościoła Katolickiego oraz Kodeks Prawa Kanonicznego.
A
ann
16 czerwca 2010, 14:33
"Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa." JAK NAJBARDZIEJ MOŻE BYĆ i MOŻE NAWET POWINNO BYĆ. TO, ŻE BYLI NA TYLE NIE DOJRZALI WSPÓŁŻYJĄC PRZED ŚLUBEM NIE OZNACZA, ŻE DALEJ MAJĄ BYĆ NIEDOJRZALI ROZSTAJĄC SIĘ.ZA DUŻO PATRZENIA "co ludzie powiedzą". CZY PAN BÓG NIE CHCE ICH ŚLUBU KOŚCIELNEGO. Błekitne Niebo- pleciesz. Oczywiście, że Pana Bóg nie chce takiego ślubu, co więcej ślub taki jest nieważny. Niedojrzałością jest branie ślubu z powodu ciąży. Skoro zgrzeszyli, byli niedojrzali to teraz niech dojrzeją i nie podejmują nieodpowiedzialnych decyzji, takich jak ślub bez miłości. Mnie ksiądz pytał czy aby poczęcie dziecka nie jest przyczyną ślubu.
L
leszek
16 czerwca 2010, 13:22
Leszek, opanuj się z wyzywaniem! Nie wyzywam Ciebie, więc wypraszam sobie również z Twojej strony wyzywania! Błękitne Niebo! Nie rozumiem?!? Gdzie i kiedy Ciebie wyzywałem?!?
L
leszek
16 czerwca 2010, 12:40
Oczywiście autor sprytnie pomija milczeniem fakt, że współżycie przedmałżeńskie jest grzechem i skupia uwagę czytelnika na skutku grzechu. Ale to nie powinno nikomu przeszkodzić w zrozumieniu treści. ~nieplanowany, autor pisze swój artykułu z pozycji chrześcijanina i do chrześcijan. Jest więc sam wierny Nauce Kościoła i to samo zakłąda u czytelników. Nie ma więc żadnego powodu aby pisać o tym, że współżycie przedmałżeńskie jest grzechem bo to dla wszystkich oczywiste. Zwraca natomiast uwagę na realny problem zawierania małżeństwa wskutek pojawienia się nieplanowanej ciąży. I analizując go tłumaczy, że ciąża nie może być przyczyną zawierania małżeństwa. Twierdzenie, że autor w ukryty sposób namawia do konkubinatu jest produktem chorej wyobrźni! Insynuacja że autor 'sprytnie pomija milczeniem fakt że współżycie przedmałżeńskie jest grzechem' bo propaguje konkubynaty jest równie idiotyczne jak dowodzenie, że autor nie wierzy w Bóstwo Jezusa i Ducha Świętego, bo przecież sprytnie pominął milczeniem fakt, że są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty ;-(
L
leszek
16 czerwca 2010, 12:26
Zabawny jest upór pewnych osób w zniekształcaniu na zmianę znaczenia artykułu i nauki Kościoła tylko po to, żeby usprawiedliwić konkubinat, także ten z dzieckiem. Ani autor artykułu ani nikt inny z zabierających tu głos nie próbowali usprawiedliwaić jakiegokolwiek konkubinatu. To żałosne że można być tak bardzo zaślepionym aby patrzeć i nie widzieć, słuchać i nie słyszeć, i nawet jasną i jednoznaczną Naukę Kościoła przeinaczać do swoich fałszywych wyobrażeń. Leszku, jesteś albo na tyle zacięty, że nie pozwalasz sobie na zrozumienie jasnych argumentów, które wielu życzliwych ludzi przedstawia Ci od kilku dni, albo jesteś  trollem, który celowo wprowadza zamęt na tym forum. ~nieplanowany, jakich wielu życzliwych ludziach mówisz? Ty i Błękitne Niebo to ma być te wielu ludzi?!? A to co piszę ja czy Kinga oraz ~kotka to zapewne nic nie znaczący margines wobec Was dwojga? ;-) Nie przedstawiasz żadnych jasnych argumentów a usiłujesz wmawiać autorowi artykułu i innym treści i poglądy których nikt nie wyrażał! Wszyscy uznają że wyłącznie małżeństwo uprawnia do współżycia. Wszyscy uznają nierozerwalność małżeństwa. Tyle tylko że Ty ubzdurałeś sobie że ciąża zobowiązuje do zawarcia małżeństwa i że taka jest Nauka Kościoła. W związku z tym, wszystkich twierdzących że ciąża nie może byc przyczyną zawierania małżeństwa oskarżasz o zakamuflowane propagowanie konkubinatu. I tak się przy tym zawziąłeś że nawet agumenty z KKK czy KPK do Ciebie nie docierają. Rozumiem że nie muszę być dla Ciebie żadnym autorytetem, a jak nie potrafisz czytać ze zrozumieniem to idź zapytaj się dowolnego księdza: czy ciąża zobowiązuje do zawarcia małżeństwa. Mam nadzieję że nie będziesz twierdził że wszyscy księża to trolle którzy celowo wprowadzają zamęt a tylko Ty i Błękitne Niebo ostaliście się jako jedyni wierni chrześcijanie ;-( Bez względu na powód, dla którego bijesz tę pianę, rezygnuję z dalszej dyskusji, w której na logikę odpowiadasz agresją względnie niespójną  erystyką i dorabianiem do nauki Kościoła idei "róbta co chceta", której tam nie ma, bo być nie może. Ja piszę do Ciebie rzeczowo tłumacząc i merytorycznie argumentując, nie wmawiając Ci poglądów których nie wygłaszasz, a Ty ignorujesz to co do Ciebie piszę i wmawiasz mi swoje fałszywe interpretacje... Ale skoro twierdzisz że ktokolwiek z wypowiadających się tu dorabiał do nauki Kościoła ideę 'robta co chceta' to albo jesteś wyjątkowo zakłamany albo zwyczajnie chory... Twoje słowa Cię zdradzają. Nie reprezentujesz nauki Jezusa. Tak, i zapewne tylko Ty i Błękitne Niebo jesteście prawdziwymi chrześcijanami. Jesteś zwyczajnie chory facet :-(
N
nieplanowany
16 czerwca 2010, 10:58
Zabawny jest upór pewnych osób w zniekształcaniu na zmianę znaczenia artykułu i nauki Kościoła tylko po to, żeby usprawiedliwić konkubinat, także ten z dzieckiem. Leszku, jesteś albo na tyle zacięty, że nie pozwalasz sobie na zrozumienie jasnych argumentów, które wielu życzliwych ludzi przedstawia Ci od kilku dni, albo jesteś  trollem, który celowo wprowadza zamęt na tym forum. Bez względu na powód, dla którego bijesz tę pianę, rezygnuję z dalszej dyskusji, w której na logikę odpowiadasz agresją względnie niespójną  erystyką i dorabianiem do nauki Kościoła idei "róbta co chceta", której tam nie ma, bo być nie może. Twoje słowa Cię zdradzają. Nie reprezentujesz nauki Jezusa.
L
leszek
16 czerwca 2010, 10:33
Tezę artykułu można streścić w następującym zdaniu: czy powołanie do życia dziecka przez parę nie pozostajacą w związku małżeńskim (grzech) usprawiedliwia dalsze życie w konkubinancie przez tę parę (kontynuacja grzechu)? względnie: współżycie przedmałżeńskie jest akceptowalne zarówno przed jak i po powołaniu do życia nowego człowieka. Ta nauka jest całkowicie sprzeczna z chrześcijanstwem. ~nieplanowany, Twoja interpretacja tamtego artykułu jest całkowicie sprzeczna z jego treścią! Autor nie zawarł ani cienia treści które mu wmawiasz!
L
leszek
16 czerwca 2010, 10:28
Leszku, stwierdzenie że 'Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa' to  całkowite antypody chcrześcijaństwa, które naucza, że dziecko powinno być owocem małżeństwa. Już to dowodzi, że opinia autora artykułu jest sprzeczna z nauką Kościoła. ~nieplanowany, jak piszesz że 'opinia autora jest sprzeczna z nauką Kościoła' to jednocześnie podawaj jakie opinie autora są sprzeczne z jakim nauczaniem Kościoła, bo z tego co piszesz nic nie wiadomo. Chrześcijaństwo naucza, iż dziecko powinno być owocem małżeństwa, a nie że spłodzenie dziecka powinno być powodem zawarcia małżeństwa, więc to Twoje opinie są sprzeczne z nauczaniem Kościoła! Jasne jest też, że w przytoczonych przez Ciebie paragrafach nie ma ani słowa o wpływie ciąży na ważność małżeństwa. Jasne jest?!? A niby dla kogo jest to jasne?!? Bo jak dla mnie, i nie tylko dla mnie, jasne jest, że skoro ważność małżeństwa zależy od jego dobrowolnego zawarcia, to wszelki przymus jego zawarcia neguje tę ważność! Gdyby ciąża miała powodować konieczność zawarcia małżeństwa to nie byłoby miejsca na wolną wolę i wybór! Znamy natomiast naukę Kościoła, który zakazuje współżycia przedmałżeńskiego oraz naukę Jezusa o nierozerwalności związku między kobietą i mężczyzną. Tak jest! Kościół zakazuje współżycia przemałżeńskiego. Naucza również o nierozerwalności związku małżeńskiego. Ale nie mówi, że stosunek płciowy jest jedną z form zawierania małżeństwa! To że dziewczyna i chłopak sypiają ze sobą wcale nie czyni ich małżeństwem! Samo zachowanie wskazania Kościoła w ogóle wyklucza potrzebę analizowania podanego przez Ciebie przypadku. Zachowanie wskazań Kościoła w ogóle wyklucza potrzebę mówienia o takim problemie! Ale rzecz właśnie w tym, że gdy te wskazania nie są zachowywane to pojawia się taki problem! I wtedy jest taka potrzeba! A więc nie wymiguj się ale odpowiedz! Panna zachodzi w ciążę. Czy wówczas kawaler jest zobowiązany do zawarcia małżeństwa czy nie jest? Jest czy nie jest?!? Jeśli uznamy że nie jest wówczas zobowiązany do zawarcia małżeństwa, to oznacza to że ciąża nie może być uznawana za przyczynę powodującą konieczność zawarcia małżeństwa. A jeśli uznamy że wówczas jest zobowiązany do zawarcia małżeństwa, to oznacza to że ciąża musi być uznana za przyczynę powodującą zawarcie małżeństwa. No i właśnie ani w Biblii ani Nauce Kościoła nie ma niczego co by popierało pogląd iż ciąża zobowiązuje do zawarcia małżeństwa. Wręcz przeciwnie, i w Katechizmie Kościołą Katolickiego (kan. 1625-1629) i w Kodeksie Prawa Kanonicznego (Kan. 1057 § 1, § 2; Kan. 1103) jest powiedziane wyraźnie i jednoznacznie, że dla ważności/skuteczności zawierania małżeństwa konieczne jest aby decyzja o zawieraniu małżeństwa była aktem wolnej woli bez jakiegokolwiek przymusu. A gdyby uznać że nienarodzone dziecko może być przyczyną zawarcia małżeństwa to oznaczałoby to że przyczyną nie jest wolna decyzja lecz decyzja wymuszona ciążą. Sam Jezus mówi o mężczyźnie i kobiecie łączących się w jedno ciało w ramach małżeństwa. Ponadto Jezus nakazuje pozostanie w jednym, stabilnym  związku. Szukanie sposobu jak obejść te nakazy poprzez pokrętną interpretację KKK jest niemoralne. A co to ma do rzeczy?!? Zgadza się! To małżonkowie POWINNI łączyć się w jedno ciało. Nikt tego nie neguje! I jeżeli tak jest to nie ma problemu! Ale jednak to nie małżonkowie sypiali ze sobą i efektem jest ciąża to pojawia się problem! Małżeństwo jest nierozerwalne! Tego również nikt nie neguje! Ale my nie mówimy o małżeństwie któemu ma się narodzić dziecko, a o parze która małżeństwem nie jest! Więc mówienie o jakimś szukaniu sposobów obejścia nakazów poprzez pokrętne interpretacje KKK jest zwyczajnie chore! Ciąża nie jest przymusem zewnętrzym o którym mówi KKK/KPK, ponieważ nie ma tu elementu "ludzkiej władzy". Małżeństwo w takiej sytuacji jest po prostu wyrazem odpowiedzialności ze strony młodych ludzi, odpowiedzialnym uznaniem, że to co zrobili wbrew nauce Kościoła wymaga teraz przyjęcia naturalnych konsekwencji, m.in. dla dobra dziecka. Jeszcze raz Ci powtarzam. Ciąża nie może być przyczyną zawierania małżeństwa, wręcz może uczynić zawieranie takiego małżeństwa nieważnym/nieskutecznym. Twoje interpretacje są fałszywe. Zastanów się choćby nad tym co oznacza Twoje stwierdzenie, że to co zrobili WYMAGA teraz przyjęcia konsekwencji. Nie widzisz i nie rozumiesz że to stwierdzenie jest równoznaczne z chęcią pozbawienia tej pary ich wolnej woli i przymuszaniem ich do zawarcia małżenstwa? Że już ich chęci, pragnienia i ich wolna wola się nie liczą, bo teraz to co zrobili wg Ciebie WYMAGA aby zawarli małżeństwo?!? A cnotliwa panna zachodząc w ciążę w wyniku gwałtu powinna zawrzeć małżeństwo z pijakiem-gwałcicielem? Przyjmując naturalne konsekwencje? Dla dobra dziecka? ;-(
N
nieplanowany
16 czerwca 2010, 10:21
Kinga, bądź poważna, takie jest właśnie przesłanie artykułu. Oczywiście autor sprytnie pomija milczeniem fakt, że współżycie przedmałżeńskie jest grzechem i skupia uwagę czytelnika na skutku grzechu. Ale to nie powinno nikomu przeszkodzić w zrozumieniu treści.
Jadwiga Krywult
16 czerwca 2010, 10:08
Tezę artykułu można streścić w następującym zdaniu: czy powołanie do życia dziecka przez parę nie pozostajacą w związku małżeńskim (grzech) usprawiedliwia dalsze życie w konkubinancie przez tę parę (kontynuacja grzechu)? względnie: współżycie przedmałżeńskie jest akceptowalne zarówno przed jak i po powołaniu do życia nowego człowieka. Moim zdaniem całkowicie źle zrozumiałeś artykuł, absolutnie nie ma takich tez, nie chodzi o przyzwalanie na współżycie bez ślubu, ale o sytuację, kiedy para straciła (lub zmniejszyła) wzajemne zainteresowanie, a czuje się zobowiązana do ślubu. Wtedy lepiej, żeby się rozstali.
N
nieplanowany
16 czerwca 2010, 09:15
Poniższy post jest w nawiązaniu do stwierdzenia Kingi: Nie jest żadnym antypodem.
N
nieplanowany
16 czerwca 2010, 09:14
Owszem, jest, o ile tylko posługujemy się logiką. Tezę artykułu można streścić w następującym zdaniu: czy powołanie do życia dziecka przez parę nie pozostajacą w związku małżeńskim (grzech) usprawiedliwia dalsze życie w konkubinancie przez tę parę (kontynuacja grzechu)? względnie: współżycie przedmałżeńskie jest akceptowalne zarówno przed jak i po powołaniu do życia nowego człowieka. Ta nauka jest całkowicie sprzeczna z chrześcijanstwem.
Jadwiga Krywult
16 czerwca 2010, 08:51
Leszku, stwierdzenie że 'Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa' to całkowite antypody chcrześcijaństwa, które naucza, że dziecko powinno być owocem małżeństwa. Nie jest żadnym antypodem. Dziecko powinno być owocem małżeństwa, ale jeżeli dziecko zostało poczęte przed zawarciem małżeństwa, to późniejszy ślub nie sprawi, że dziecko będzie uznane za owoc małżeństwa, bo przecież nic nie zmieni tego, że dziecko było wcześniej niż małżeństwo. Co najwyżej możliwe jest, że małżeństwo będzie owocem poczęcia dziecka i dobrze jeżeli małżeństwo będzie owocem trwałym. Niestety może być i tak, że do grzechu współżycia przedmałżeńskiego zostanie dołożone po jakimś czasie następne grzechy: rozpad małżeństwa, skrzywdzenie dziecka przez rozwód, a potem jeszcze ewentualnie współżycie pozamałżeńskie.
N
nieplanowany
16 czerwca 2010, 08:41
Leszku, stwierdzenie że 'Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa' to  całkowite antypody chcrześcijaństwa, które naucza, że dziecko powinno być owocem małżeństwa. Już to dowodzi, że opinia autora artykułu jest sprzeczna z nauką Kościoła. Jasne jest też, że w przytoczonych przez Ciebie paragrafach nie ma ani słowa o wpływie ciąży na ważność małżeństwa. Znamy natomiast naukę Kościoła, który zakazuje współżycia przedmałżeńskiego oraz naukę Jezusa o nierozerwalności związku między kobietą i mężczyzną. Samo zachowanie wskazania Kościoła w ogóle wyklucza potrzebę analizowania podanego przez Ciebie przypadku. Sam Jezus mówi o mężczyźnie i kobiecie łączących się w jedno ciało w ramach małżeństwa. Ponadto Jezus nakazuje pozostanie w jednym, stabilnym  związku. Szukanie sposobu jak obejść te nakazy poprzez pokrętną interpretację KKK jest niemoralne. Ciąża nie jest przymusem zewnętrzym o którym mówi KKK/KPK, ponieważ nie ma tu elementu "ludzkiej władzy". Małżeństwo w takiej sytuacji jest po prostu wyrazem odpowiedzialności ze strony młodych ludzi, odpowiedzialnym uznaniem, że to co zrobili wbrew nauce Kościoła wymaga teraz przyjęcia naturalnych konsekwencji, m.in. dla dobra dziecka.
L
leszek
16 czerwca 2010, 01:10
Leszek, czytasz bez zrozumienia. Jak zwykle. Błękitne Niebo, ja czytam i odpowiadam MERYTORYCZNIE na to co ktoś napisze. A Ty jak zwykle olewasz to co dla Ciebie niewygodne i tylko serwujesz epitety bez jakiegokolwiek uzasadnienia. "Kotka", życzę Błogoslawieństwa Bożego. Każdy ma swój Krzyż, oby niósł go z Panem Jezusem, a wtedy "jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.” (Mt 11,25-30). Gdybyś jej naprawdę życzyła Błogosławieństwa Bożego to nie wypisywałabyś takich głupot :-(
L
leszek
16 czerwca 2010, 01:05
Czy wg Ciebie niezgodne z nauką Kościoła jest stwierdzenie, że: 'Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa'? Tak Leszku/anonimie. Nie znajduję w Piśmie świętym ani w nauce Koscioła niczego, co popierałoby ten pogląd. Popraw mnie, jeśli się mylę. Dobrej nocy dla wszystkich. Sorry za przegapienie podpisania się. Nie wyjaśniałem tego bo wydawało mi się oczywiste. ~nieplanowany, zadałem Ci dwa pytania, choć może to drugie nie wyglądało na bezpośrednio związane z pierwszym. Spróbuję to napisać jeszcze raz. Zakładam że nie uprawiamy przepychanek słownych i proszę o próbę zrozumienia. Chodzi mi o następującą sytuację: panna zachodzi w ciążę, czy wówczas kawaler jest zobowiązany do zawarcia małżeństwa czy nie jest? Jeśli uznamy że nie jest wówczas zobowiązany do zawarcia małżeństwa, to oznacza to że ciąża nie może być uznawana za przyczynę powodującą konieczność zawarcia małżeństwa. A jeśli uznamy że wówczas jest zobowiązany do zawarcia małżeństwa, to oznacza to że ciąża musi być uznana za przyczynę powodującą zawarcie małżeństwa. No i właśnie ani w Biblii ani Nauce Kościoła nie ma niczego co by popierało pogląd iż ciąża zobowiązuje do zawarcia małżeństwa. Wręcz przeciwnie, i w Katechizmie Kościołą Katolickiego (kan. 1625-1629) i w Kodeksie Prawa Kanonicznego (Kan. 1057 § 1, § 2; Kan. 1103) jest powiedziane wyraźnie i jednoznacznie, że dla ważności/skuteczności zawierania małżeństwa konieczne jest aby decyzja o zawieraniu małżeństwa była aktem wolnej woli bez jakiegokolwiek przymusu. A gdyby uznać że nienarodzone dziecko może być przyczyną zawarcia małżeństwa to oznaczałoby to że przyczyną nie jest wolna decyzja lecz decyzja wymuszona ciążą. Wg Kościoła wolna wola jest czymś tak ważnym, a zagrożenie braku wolnej woli w przypadku ciąży narzeczonej jest czymś tak logicznym i realnym, że w rozmowie przy sporządzaniu protokołu przedślubnego pada pytanie czy narzeczona jest w ciąży, a jeżeli byłaby w ciąży to pada pytanie czy ciąża nie jest przyczyną zawierania małżeństwa. I gdyby padła odpowiedź, że tak, że ciąża jest przyczyną zawierania małżeństwa to małżeństwo nie mogłoby zostać zawarte! Co mówi KKK: III. Zgoda małżeńska 1625 Zawierającymi przymierze małżeńskie są mężczyzna i kobieta, ochrzczeni, wolni do zawarcia małżeństwa, którzy w sposób dobrowolny wyrażają swoją zgodę. "Być wolnym" oznacza: - nie być poddanym przymusowi; - nie mieć przeszkody ze strony prawa naturalnego czy kościelnego. 1626 Kościół uważa wzajemne wyrażenie zgody przez małżonków za nieodzowny element, który "stwarza małżeństwo". Jeśli nie ma zgody, nie ma małżeństwa. 1627 Zgoda jest "aktem osobowym, przez który małżonkowie wzajemnie się sobie oddają i przyjmują": "Biorę ciebie za żonę" - "Biorę ciebie za męża". Zgoda, która wiąże wzajemnie małżonków, znajduje swoje dopełnienie w tym, że dwoje "stają się jednym ciałem". 1628 Zgoda powinna być aktem woli każdej ze stron, wolnym od przymusu i ciężkiej bojaźni zewnętrznej. Żadna ludzka władza nie może zastąpić tej zgody. Jeśli nie ma tej wolności, małżeństwo jest nieważne. A co mówi KPK: Kan. 1057 - § 1. Małżeństwo stwarza zgoda stron między osobami prawnie do tego zdolnymi, wyrażona zgodnie z prawem, której nie może uzupełnić żadna ludzka władza. § 2. Zgoda małżeńska jest aktem woli, którym mężczyzna i kobieta w nieodwołalnym przymierzu wzajemnie się sobie oddają i przyjmują w celu stworzenia małżeństwa. Kan. 1103 - Nieważne jest małżeństwo zawarte pod przymusem lub pod wpływem ciężkiej bojaźni z zewnątrz, choćby nieumyślnie wywołanej, od której, ażeby się uwolnić, zmuszony jest ktoś wybrać małżeństwo. Czy teraz jest to jasne?
Jadwiga Krywult
15 czerwca 2010, 22:48
Chwała Panu Bogu, że wezmą ślub! Bez przymusu i na pewno bez wpływu Twojego pisania. Wezmą ślub i na przekór "Leszkowi z Deonu" będą żyć długo (aż do śmierci) i szczęśliwie! A potem będzie stwierdzenie nieważności małżeństwa, czyli ślubu nie było. Wymyślonego przez Błękitne Niebo 'ślubu z Jezusem' też chyba nie było w takim przypadku :O
N
nieplanowany
15 czerwca 2010, 22:33
Błękitne Niebo, ładna pisenka, thx:)
N
nieplanowany
15 czerwca 2010, 22:26
Czy wg Ciebie niezgodne z nauką Kościoła jest stwierdzenie, że: 'Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa'? Tak Leszku/anonimie. Nie znajduję w Piśmie świętym ani w nauce Koscioła niczego, co popierałoby ten pogląd. Popraw mnie, jeśli się mylę. Dobrej nocy dla wszystkich.
K
kotka
15 czerwca 2010, 21:08
BŁĘKITNE NIEBO ja wyszłam za mąż z powodu ciąży po tzw wpadce. Teraz jestem po rozwodzie cywilnym, w trakcie stwierdzania nieważności :( Ja nie wiem może jesli ludzie się dobrze znają i długo to ma to sens. Gdy wczesniej planowali tak czy siak slub. Ale bez tego lepiej by się rozstali wcześniej niż później. I śmiem twierdzić ze nawet lepiej nie dla nich a własnie dla tego dziecka. Moje dziecko za dwa lata będzie miało komunię a ja nawet nie wiem czy bede mogła do niej przystąpić razem z nim :( To ból który człowiek sobie uświadamia za późno, po podjętych już głupich decyzjach. Nie wierzę w "długo i szczęśliwie" małżeństw z przypadku.
L
leszek
15 czerwca 2010, 18:32
"Jeżeli dana para nie szykowałaby się w tej chwili do zawarcia małżeństwa gdyby nie ciąża, to NIE POWINNA zawierać tego małżeństwa."   A nawet jakby się nie szykowała, to teraz się może szykować! I co?! Źle?! Nie przesadzaj! Z igły robisz WIDŁY. Źle! Bo jeżeli przedtem się nie zamierzała zawierać małżeństwa a ze względu na ciążę się do niego szykuje, to oznacza to że jest to małżeństwo wymuszone ciążą. Chwała Panu Bogu, że wezmą ślub! Bez przymusu i na pewno bez wpływu Twojego pisania. Wezmą ślub i na przekór "Leszkowi z Deonu" będą żyć długo (aż do śmierci) i szczęśliwie! Nie przesadzajmy z tym "pod przymusem ciąży". Bez PRZESADY. POZDRAWIAM. JEŻELI biorą ślub bez przymusu to oczywiście że nie ma problemu. Tyle że i autor artykułu i ja mówiliśmy o tym, że ciąża nie może być przyczyną zawierania małżeństwa. Błękitne Niebo, jak widać stanowczo nie wiesz o czym mowa a upierasz się przy swoich emocjonalnych widzi-mi-się. Lepiej byłoby gdybyś zainteresowała się tematem a nie pisała dyrdymały. Zrób choć tyle co proponowałem. Zapytaj dowolnego księdza: czy ciąża może być przyczyną zawierania małżeństwa. Tzn, że gdyby nie ciąża to o małżeństwie nie byłoby mowy. Bo o zawieraniu małżeństwa niezależnie od ciąży nie wypowiadałem się.
ŁE
łoś end goł
15 czerwca 2010, 16:52
Przepraszam,ale obiektywnie rzecz biorąc za mąż wychodzi kobieta w ciąży,zatem dwu-osobowa [co najmniej] istota ludzka...To dopiero fenomen- dwie dusze- w zasadzie w jednym ciele...Co to jest sakrament małżeństwa?  Do Jurka.S- żonglerka jest jak żołnierka-najskuteczniejsza,gdy brakuje słów.
L
leszek
15 czerwca 2010, 15:53
Leszek, napisałam wyraźnie: "nie ma przeszkody, bierzcie ślub ze sobą i z Panem Jezusem!" Czytaj dokładnie! Błekitne Niebo, autor artykułu też napisał wyraźnie: 'Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa' Ja również napisałem wyraźnie: Aby można było zawrzeć sakramentalny związek małżeński konieczne jest spełnienie odpowiednich warunków. Jednym z nich jest wolna wola i brak jakiegokolwiek przymusu! Małżeństwo musi być zawierane z powodu PRAGNIENIA zawarcia małżeństwa a nie z jakiegokolwiek innego powodu, ze względu na jakąkolwiek konieczność! W związku z tym, ciąża narzeczonej może nawet być przeszkodą do zawarcia małżeństwa, bo ciąża NIE MOŻE być przyczyną zawierania małżeństwa. Jeżeli dana para nie szykowałaby się w tej chwili do zawarcia małżeństwa gdyby nie ciąża, to NIE POWINNA zawierać tego małżeństwa. A więc to raczej Ty powinnaś czytać dokładnie, bo ciąża może być przeszkodą! ps skąd Ty wytrzasnęłaś ten ślub ze sobą i z Pane Jezusem?!? To ma być taki pobożny trójkąt małżeński? ;-(
N
nieplanowany
15 czerwca 2010, 14:59
Leszku - dla uproszczenia tej zawiłej wymiany argumentów powiem tyle: rozumiem, że interpretujesz ten tekst inaczej ode mnie. Rozumiem też Twoje poglądy, masz do nich całkowite prawo. Natomiast zawarte w artykule poglądy są sprzeczne z nauką chrześcijańską. I tyle. ps. Mam wrażenie, że dosyć emocjonuje Cię ta dyskusja. Wyluzuj, zawsze znajdą się ludzie, kórzy mają inne poglądy od Ciebie i nie ma sensu zbytnio się tym przejmować:)
L
leszek
15 czerwca 2010, 14:56
 Do odpowiedzi Leszka na pytanie o znaczenie dla okoliczności jego poczecia, który uważa, że okoliczności poczecia mają znaczenie tylko dla rodziców dziecka, a nie dla samego dziecka nie wystarcza mi. Ja się odnosiłem do określonego kontekstu tego stwierdzenia a nie do uogólnionego na wszelkie konteksty. Była mowa o tym, że wartość i godność dziecka nie zależy od okoliczności jego poczęcia. Dziecko dwojga uduchowionych intelektualistów spłodzone po odmówieniu brewiarza ma taką samą wartość i godność jak dziecko pary meneli po kolejnej flaszce denaturatu. Choć oczywiście zapewne i zdrowie cielesne i możliwości intelektualne mogą się radykalnie różnić. Jest przecież prawdą/regułą życiową, że jako dzieci profitujemy (albo tracimy) na naszych rodzinach:  [...] Skoro wiec - ze wzgledu na rodziców i dom rodzinny - profitujemy/tracimy (bez naszego udziału i wpływu) w dziedzinie naturalnej, to dlaczego ta reguła ma nie "działać" w sferze duchowej/nadprzyrodzonej? Oczywiście że rodzina i środowisko mają wielki wpływ. Ale ja bym nie nazywał tego jakąś specjalną prawdą czy regułą życiową. Ale Ty chyba mówisz jednak o czymś zupenie innym niż powiedział autor artykułu i ja w ślad za nim, że to, że dziecko zostało poczęte poza małżeństwem, nie umniejsza w niczym jego wartości. Nam nie chodziło o jego walory fizyczne czy duchowe, ale to to że ono jest również stworzone jako dziecko Boże, na obraz i podobieństwo Boże, obdarzone nieśmiertelną duszą oraz rozumem i wolną wolą, i z miłości do niego również Jezus umarł na krzyżu.
L
leszek
15 czerwca 2010, 14:18
Leszku, chodzi mi o to, że autor dokonał w swoim artykule pewnej manipulacji. Wychodzi ze słusznego założenia, że wartość dziecka nie zależy od sytuacji, w której zostało poczęte. Potem przechodzi do "wniosku", że małżeństwo nie jest potrzebne dwojgu ludziom, którzy to dziecko powołali do życia. Czyli de facto deprecjonuje wartość tego sakramentu. Robi to jednak sprytnie, gdyż w argumentacji miesza dwie zupełnie odrębne sprawy - wartość osoby ludzkiej i znaczenie związku małżeńskiego. Ale przekaz autora pozostaje czytelny: małżeństwo nie zawsze jest potrzebne. Spytam retorycznie: czy w świetle nauki Jezusa i Kościoła ma prawo do głoszenia takich opinii? Oj, ~nieplanowany... Autor nie dokonał żadnej manipulacji! Nie dość że nie zrozumiałeś co autor mówi to jeszcze sugerujesz jego złą wolę, twierdząc że autor sporytnie deprecjonuje wartość sakramentu. A nie masz do tego jakichkolwiek podstaw! Z zupełnie niezrozumiałych dla mnie względów fałszywie odbierasz to co autor napisał! Autor wcale nie twierdzi że małżeństwo nie zawsze jest potrzebne i można sobie żyć w konkubinacie! Autor zwraca jedynie uwagę na to, że małżeństwo zawierane bez miłości i pod przymusem nie jest nikomu do niczego potrzebne! Takie małżeństwo możę być wręcz nieważne! Małżeństwo powinno być zawierane aktem wolnej woli, z miłości, z osobą którą się kocha, a nie z konieczności/przymusu bo się spłodziło dziecko, z osobą z którą się przez przypadek wpadło! Tak wysokailość rozwodów wynika m.in. z tego, że wiele małżeństw zawieranych jest nie z pragnienia zawarcia małżeństwa lecz z powodu ciąży, a po czasie okazuje się że zaciskanie zębów nic nie daje i że nie są w stanie ze sobą żyć... tyle że stanowią już sakramentalny ziązek małżeński więc nie mają już prawa do wiązania się z kim innym...
L
leszek
15 czerwca 2010, 13:43
"Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa." JAK NAJBARDZIEJ MOŻE BYĆ i MOŻE NAWET POWINNO BYĆ. TO, ŻE BYLI NA TYLE NIE DOJRZALI WSPÓŁŻYJĄC PRZED ŚLUBEM NIE OZNACZA, ŻE DALEJ MAJĄ BYĆ NIEDOJRZALI ROZSTAJĄC SIĘ. ZA DUŻO PATRZENIA "co ludzie powiedzą". CZY PAN BÓG NIE CHCE ICH ŚLUBU KOŚCIELNEGO? Nie ma przeszkody, bierzcie ślub ze sobą i z Panem Jezusem! Ślub kościelny to zaślubiny małżonków ze sobą i z Panem Jezusem. Czego tu się bać?! Błękitne Niebo... dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane... a piszesz głupstwa... Aby można było zawrzeć sakramentalny związek małżeński konieczne jest spełnienie odpowiednich warunków. Jednym z nich jest wolna wola i brak jakiegokolwiek przymusu! Małżeństwo musi być zawierane z powodu PRAGNIENIA zawarcia małżeństwa a nie z jakiegokolwiek innego powodu, ze względu na jakąkolwiek konieczność! W związku z tym, ciąża narzeczonej może nawet być przeszkodą do zawarcia małżeństwa, bo ciąża NIE MOŻE być przyczyną zawierania małżeństwa. Jeżeli dana para nie szykowałaby się w tej chwili do zawarcia małżeństwa gdyby nie ciąża, to NIE POWINNA zawierać tego małżeństwa. Możesz zapytać dowolnego księdza i powie Ci to samo! Stojąc przed ołtarzem ma się ślubować miłość i wierność osobie którą się kocha a nie osobie z którą się niechcący 'wpadło'!
P
pytający
15 czerwca 2010, 09:15
 Do odpowiedzi Leszka na pytanie o znaczenie dla okoliczności jego poczecia, który uważa, że okoliczności poczecia mają znaczenie tylko dla rodziców dziecka, a nie dla samego dziecka nie wystarcza mi. Jest przecież prawdą/regułą życiową, że jako dzieci profitujemy (albo tracimy) na naszych rodzinach:  - albo mamy (bez żadnej naszej zasługi) normalne domy i rodziny w których doświadczamy miłości, otrzymujemy możliwości dobrej edukacji i wychowania, jesteśmy zachowani od trudnych czy nawet złych doświadczeń...  - albo (także bez naszej winy) przypadła nam w udziale trudna a nawet "toksyczna rodzina", otrzymujemy w dzieciństwie bagaż zranień do dźwigania na dalsze życie, nasz życiowy start jest z nieporównywalnie gorszej pozycji niż rówieśników. Skoro wiec - ze wzgledu na rodziców i dom rodzinny - profitujemy/tracimy (bez naszego udziału i wpływu) w dziedzinie naturalnej, to dlaczego ta reguła ma nie "działać" w sferze duchowej/nadprzyrodzonej?  Biblijne porzekadło: "ojcowie zjedli zielone jagody a synom ścierpły zeby" wydaje sie być i prawdziwe (wszak są realia i okoliczności naszego życia, na które nie mamy wpływu, a które przecież istotnie określają nasze życie) i jednocześnie okazuje sie nieobowiązujące (bo to Bóg jest Panem naszego życia, historii i losów, także Panem jego początków!)  . Sam skłaniałbym sie raczej do rozwiązania przez wskazanie na działanie łaski, która ma moc leczyć rany z przeszłości (te zadane przez bliźnich, także przez rodziców) i która pozwala sensownie (i szcześliwie) żyć ze swoimi krzyżami.
N
nieplanowany
15 czerwca 2010, 08:36
Leszku, chodzi mi o to, że autor dokonał w swoim artykule pewnej manipulacji. Wychodzi ze słusznego założenia, że wartość dziecka nie zależy od sytuacji, w której zostało poczęte. Potem przechodzi do "wniosku", że małżeństwo nie jest potrzebne dwojgu ludziom, którzy to dziecko powołali do życia. Czyli de facto deprecjonuje wartość tego sakramentu. Robi to jednak sprytnie, gdyż w argumentacji miesza dwie zupełnie odrębne sprawy - wartość osoby ludzkiej i znaczenie związku małżeńskiego. Ale przekaz autora pozostaje czytelny: małżeństwo nie zawsze jest potrzebne. Spytam retorycznie: czy w świetle nauki Jezusa i Kościoła ma prawo do głoszenia takich opinii?
L
leszek
15 czerwca 2010, 07:42
Czy jest jakaś różnica między tymi dziećmi? Myślę, że jeżeli jest jakaś "róznica" między "tymi" dziećmi, to dotyczy raczej spraw duchowych. Między tymi dziećmi nie ma różnicy! Jest różnica pomiędzy ich rodzicami!
L
leszek
15 czerwca 2010, 07:39
"To, że zostało poczęte poza małżeństwem, nie umniejsza w niczym jego wartości" - to prawda, bo cóż ono jest winne że jego rodzice w taki czy inny sposób je poczęli. Ale czy to znaczy, że rzeczywiście nie ma różnicy i znaczenia czy dziecko poczęte jest w miłości uświęcanej sakramentem małżeństwa czy też w sytuacji grzechu rodziców?  Strach myśleć. Jednak, ma czy  nie ma znaczenia?  Jak się zadaje takie pytania to zamiast się bać należy wpierw pomyśleć! Pytasz czy ma znaczenie... ale nie zauważasz że zmieniasz treść tego co zostało jednoznacznie powiedziane! Powiedziane zostało, że nie ma znaczenia DLA TEGO DZIECKA bo przecież ono niczemu nie jest winne... Ale przecież zupełnie inna sytuacja jest z jego rodzicami! Bo to właśnie oni poczęli to dziecko w taki a nie inny sposób! I to już ma znaczenie!
L
leszek
15 czerwca 2010, 07:32
"Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa. Jest natomiast integralną częścią nowego etapu w życiu młodych. To pierwsza i wspaniała okazja wkroczenia wspólnie na nową drogę, spojrzenia szerzej na świat, spojrzenia poza siebie, poza partnera, skonstruowania tego, co zaprojektowała miłość." Autor uzywając kwiecistych frazesów pisze o tym, że wspólne życie młodych rodziców nie musi być prowadzone w ramach małżeństwa, że wystarczy konkubinat. Abstrahując od niezgodności tego poglądu z nauką Koscioła, stwierdzę tylko, że to nieprawda. Małżeństwo daje dużo większą stabilność i poczucie bezpieczeństwa niż konkubinat - zarówno małżonkom, jak i dzieciom. Nic nie zrozumiałeś z tego artykułu! Nie rozumiesz też chyba takich pojęć jak frazes czy kwiecisty... Autor artykułu wcale nie proponował konkubinatów, a zwrócił jednynie uwagę na to że ciąża nie może być przyczyną zaiwerania małżeństwa! Jeżeli chcą żyć razem to powinni zawrzeć małżeństwo. Ale żyć razem mają wtedy gdy chcą, a nie ponieważ uznają że muszą bo pojawiła się ciąża!
P
pytający
14 czerwca 2010, 23:00
"To, że zostało poczęte poza małżeństwem, nie umniejsza w niczym jego wartości" - to prawda, bo cóż ono jest winne że jego rodzice w taki czy inny sposób je poczęli. Ale czy to znaczy, że rzeczywiście nie ma różnicy i znaczenia czy dziecko poczęte jest w miłości uświęcanej sakramentem małżeństwa czy też w sytuacji grzechu rodziców?  Strach myśleć. Jednak, ma czy  nie ma znaczenia? 
N
nieplanowana
14 czerwca 2010, 21:26
Jak by nie spojrzeć na sprawę, to powiedzmy sobie szczerze, gdyby nie te wpadki to nie byłoby z 50 % populacji, więc takie sytuacje się zdarzają i będą zdarzać jak świat istniał i istnieje, a wydanie dziecka na świat nie jest grzechem - nawet niezaplanowanego, tym bardziej niezaplnowanego! I myślę że nie chodzi tu o popieranie tego "procederu", a o wyjście gdy się już wydarzy. I dobrze że o tym piszecie!
N
nieplanowany
14 czerwca 2010, 14:02
"Nienarodzone dziecko nie może być przyczyną małżeństwa. Jest natomiast integralną częścią nowego etapu w życiu młodych. To pierwsza i wspaniała okazja wkroczenia wspólnie na nową drogę, spojrzenia szerzej na świat, spojrzenia poza siebie, poza partnera, skonstruowania tego, co zaprojektowała miłość." Autor uzywając kwiecistych frazesów pisze o tym, że wspólne życie młodych rodziców nie musi być prowadzone w ramach małżeństwa, że wystarczy konkubinat. Abstrahując od niezgodności tego poglądu z nauką Koscioła, stwierdzę tylko, że to nieprawda. Małżeństwo daje dużo większą stabilność i poczucie bezpieczeństwa niż konkubinat - zarówno małżonkom, jak i dzieciom.
J
Justyna
14 czerwca 2010, 13:09
To, że dziecko zostało poczęte poza, przed małżeństwem, nie umniejsza w niczym jego wartości - mądrze powiedziane!