Nie kłam, nie rań, wybaczaj... Jak stworzyć udane małżeństwo i być sobą?

Nie kłam, nie rań, wybaczaj... Jak stworzyć udane małżeństwo i być sobą?
Fot. Maridav / Depositphotos.com

Dobre małżeństwo, takie, które się wspiera, które przechodzi kryzysy razem, w którym ona i on troszczą się o siebie nawzajem i na pierwszy rzut oka widać, że są dla siebie bardzo ważni. Jak sprawić, żeby małżeństwo było udane? 

1. Rozmawiaj

Wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo rozmawiać. Łatwo za to pomylić rozmowę z opowiadaniem historii, monologiem, gadaniem o niczym, gadaniem o sobie oraz towarzyskim ping-pongiem polegającym na przerzucaniu się docinkami.

Prawdziwa rozmowa wymaga od człowieka zaufania i otwarcia serca. Mówienia o tym, co ważne: o potrzebach, o marzeniach, o kłopotach i smutkach. I przede wszystkim - mówienia prawdy. To nie znaczy, że każda wymiana słów musi być taką właśnie rozmową, o, nie. Opowiadanie historii, monologi, przerzucanie się żartami czy gadanie o niczym jest równie potrzebne. Ale ta najgłębsza więź powstaje, kiedy się rozmawia. A kiedy jest taka więź, łatwiej wytrzymać, gdy przychodzi kryzys. I wyjść z niego zwycięsko.

2. Nie kłam

Nikt nie lubi być oszukiwany. A być oszukiwanym przez kogoś, kto ma być najbliższy - to bardzo boli. Więc nigdy, przenigdy tego nie rób. Najgorsza prawda jest łatwiejsza do strawienia niż śliczne kłamstwo, które i tak wyjdzie na jaw. A wtedy najprawdopodobniej nastąpi koniec.

Nie kłam, bo to kwestia szacunku. Naprawdę uważasz, że twoja druga połówka nie zasługuje na prawdę? Nie kłam, bo to kwestia zaufania. Jeśli boisz się powiedzieć prawdę - lepiej nie mów nic. Albo chociaż powiedz, że jest coś, o czym boisz się powiedzieć. Nic tak nie psuje relacji jak kłamstwo.

DEON.PL POLECA



3. Miej czas

Nawet najbardziej zajęty człowiek ma czas na to, na co chce go mieć. Tak, wciąż nam się wydaje, że nie zawsze się da, bywa tak, że zupełnie obiektywnie nie ma możliwości, żeby mieć dla kogoś czas. Psychologia podpowiada nam jednak co innego, zwłaszcza w dobie potężnie absorbujących naszą uwagę mediów społecznościowych i treści przyswajanych z telefonu. Brak czasu w 99% przypadków jest kwestią organizacji, za którą stoi nasz wybór. 

A w tym, żeby mieć czas, nie chodzi o dużo czasu, o cały ocean. Chodzi o znak. O prostą informację: jesteś ważny. Jesteś ważna. Ważniejszy niż wszystko inne, więc nawet jeśli mam kompletne urwanie głowy i dwadzieścia godzin pracy na dobę - wyślę ci choćby całusa smsem. Jesteś ważniejsza, więc zostanę z tobą, zmienię plany, bo wiem, że mnie potrzebujesz. Tutaj i teraz, nie jutro o siedemnastej, bo akurat wtedy mam dziurę w kalendarzu.

Małżeństwo to jest także kwestia priorytetów. Jeśli twoja druga połówka jest twoim priorytetem - będziesz mieć ten czas. Chociaż łatwo nie będzie. Im mniej czasu będziecie dla siebie mieć - tym słabsza będzie wasza relacja. Ale to nie wyjdzie jutro ani za tydzień, tylko za pięć, dziesięć lat, kiedy stały brak czasu dla siebie nawzajem sprawi, że nie będziecie umieli ze sobą zwyczajnie być, a rozmowy sprowadzą się do spraw organizacyjnych i finansowych.

4. Nie rań

Nie rań, bo łatwo jest zranić, a trudno - wyleczyć. Dlatego zanim powiesz: "bo ty nigdy..." "bo ty zawsze" - ugryź się w język. A potem zastanów się, czy naprawdę nigdy albo czy naprawdę zawsze. I stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie. Może czasami - ale ponieważ to "czasami" naprawdę cię denerwuje, więc wydaje ci się, że to się dzieje zawsze. Z używania tych dwóch słów nie bierze się nic dobrego - tylko chęć obrony i niekończące się wyliczenia: a nieprawda, wczoraj zrobiłem. Tak, ale to było raz. Nie, bo w zeszłym miesiącu też, to już jest dwa razy, więc nie mów, że ja nigdy!

Zanim użyjesz ironii, zastanów się trzy razy. Ironia nie prowadzi do porozumienia, tylko w zupełnie inne miejsce. I nie chcesz się tam znaleźć.

Zanim ocenisz i wyciągniesz wnioski, spróbuj popatrzeć na sprawę z perspektywy twojej drugiej połówki. Postaw się w jej miejscu. Znajdź trzy realne wytłumaczenia dla działań, które cię zirytowały. Weź głęboki wdech. Albo kilka. I dopiero potem - mów. Lepiej milczeć zawczasu, niż później przepraszać.

5. Wybaczaj

Wybaczaj. Odpuszczaj i zapominaj. Nie wracaj do tego, co było. Nie wypominaj tego, co wydarzyło się kiedyś, dawno. Naucz się zaczynać od nowa.

Przyjmij to, że żaden człowiek nie jest doskonały, że czasem komuś coś się nie udaje, nawet jeśli bardzo chce. Że bywają obietnice, które się składa, a potem nas przerastają i nie da się ich spełnić. Że można się nie zrozumieć albo zrozumieć źle. Że czasem dla jednej osoby jakieś słowa znaczą zupełnie co innego, niż dla drugiej. I dopóki się nie stworzy wspólnego słownika, trzeba sobie - wybaczać. I potem, kiedy się go stworzy - też.

Naucz się, że ktoś, kto cię kocha, nie chce cię ranić. Że to, co odbierasz jako atak na siebie, jako podważanie twoich kompetencji, jako brak zainteresowania, jako robione "specjalnie" i "na złość" - w większości przypadków wcale takie nie jest. Trzeba tylko spojrzeć na drugiego z empatią - i bez egoizmu. Pamiętaj: mało jest rzeczy, których nie można wybaczyć. Albo nawet nie ma ich wcale.

6. Pozwól się zmieniać

To chyba najtrudniejszy punkt. Bo zmiana zaczyna się od przyjęcia prawdy o sobie. A prawdę o sobie trudno przyjmować bez wewnętrznego oporu. Kiedy ktoś mówi nam coś, czego wcale nie chcemy o sobie słyszeć (choćby to była najprawdziwsza prawda), w pierwszym odruchu protestujemy, bronimy się, wysuwamy pazury.

A gdy uwagę zwraca nam ktoś najbliższy, kto z nami życie pod jednym dachem i widzi, jak często robimy to czy nie robimy tamtego - aż nas kusi, żeby się odgryźć, wytknąć coś z jego czy jej "listy hańby", jak anegdotyczne porzucone byle gdzie skarpetki. I zamiast zrobić z tego podrzuconego nam ziarenka prawdy coś dobrego - odrzucamy w odpowiedzi garść ziaren, by tylko zepchnąć niewygodny temat z naszej połówki boiska. 

A przecież jako małżeństwo gramy do jednej bramki. I ustalanie taktyki wspólnego życia musi się opierać na wykorzystaniu naszych mocnych stron - ale także na pracy nad słabymi.

7. Nie trać ciekawości

Bo na początku jesteśmy sobą zaintrygowani, zafascynowani, zachwyceni. Wszystko nowe. Wszystko do odkrycia. Historie do opowiedzenia, tajemnice do powierzenia. A potem tyle już o sobie wiemy, że robi się trochę... nudno. I wtedy ciekawość bardzo się przydaje. Również dlatego, że ludzie - całkiem jak ogry - mają warstwy. A bez ciekawości łatwo uznać, że wszystkie pod spodem są takie same, i przegapić coś naprawdę pięknego.

W takim nie traceniu ciekawości pomaga nowe. Sprawdzanie się w nowych sytuacjach pozwala odkryć coś nowego właśnie, coś, czego jeszcze o sobie nie wiedzieliśmy. Odkrywanie, próbowanie, decydowanie, że nurkowanie jest świetne i możemy zrobić to jeszcze raz, ale kitesurfing zdecydowanie odpada - to sytuacje, w których widzimy siebie trochę inaczej. One inspirują naszą ciekawość.

8. Nie rezygnuj z siebie

"Zanim się poznaliśmy..."  - to jest często bardzo smutne zdanie. Zanim się poznaliśmy, jeździłem na motorze. Malowałam. Chodziłem do kina. Jeździłam z moją paczką w góry. Była pasja, ale nie jest wspólna, więc rezygnuję z niej, bo teraz wszystko chcemy robić razem. Mieć wspólne zainteresowania, wspólnych znajomych, no, po prostu wszystko.

To nie jest dobre podejście. Bo trzeba mieć w byciu razem przestrzeń tylko dla siebie, na siebie. Coś swojego. Pasję. Zainteresowanie. Własnych znajomych. Trochę samotności. Wtedy można znajdować coś samemu i dzielić się tym z drugim. Wtedy można się rozwijać - i wciąż mieć w sobie nowe tajemnice do odkrycia. Można dalej intrygować sobą, można podsycać tę ciekawość, która była na początku.

9. Troszcz się

Ale nie matkuj. Ani nie ojcuj. 

Dostrzegaj potrzeby. Czasem to będzie zrobienie kanapek, czasem - skserowanie książki, kupienie biletu, czasem przytulenie, rozmowa albo chwila razem w milczeniu. Wymaga to uważności i myślenia nie tylko o sobie, co nie jest takie trudne, jak się wydaje. Albo nawet wcale nie jest. I można się nauczyć. 

Pytaj. Na jednym z portali czytałam historię mężczyzny, który zapragnął uratować swoje sypiące się małżeństwo i zaczął codziennie rano pytać żonę: "Co mogę dzisiaj dla ciebie zrobić?". Długo to trwało, zanim żona uwierzyła, że naprawdę mu zależy. Wymyślała najdziwniejsze rzeczy, żeby sprawdzić, kiedy mu przejdzie. Ale nie rezygnował. I tak, uratował.

Pytaj, co słychać. Tak po prostu. Pytaj o rzeczy błahe i te najważniejsze. Pytaj o marzenia, plany i o najbardziej odjechane kwestie, jakie przyjdą ci do głowy. Kiedy pytasz, to znaczy, że się interesujesz. Że druga osoba w twoim małżeństwie jest dla ciebie ważna.

A potem - słuchaj. Słuchaj odpowiedzi. Słuchaj historii, które wywołasz pytaniem. Słuchaj uważnie i naprawdę. Każdy człowiek ma coś ważnego do powiedzenia. I każdy chce być wysłuchany. A kiedy słucha cię - uważnie i naprawdę - ktoś, kto cię kocha, to dla relacji jest po prostu bezcenne.

---

(Tekst pierwotnie publikowany na blogu Młoda Matka)

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Mika Dunin

Niektórzy będą wkurzeni. Niestety, nie znam lepszego - a przy tym mniej drastycznego od tragedii, wypadku, nieszczęścia - sposobu, żeby zatrzymać się w tym szalonym biegu i zacząć się zastanawiać nad własnymi przekonaniami i poczynaniami.

Skomentuj artykuł

Nie kłam, nie rań, wybaczaj... Jak stworzyć udane małżeństwo i być sobą?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.