Nie ma miłości wolnej od kryzysów
Nie istnieje miłość, która wolna byłaby od kryzysów. Nie jest to jednak złe, bo oznacza, że życie we dwoje jest czymś dynamicznym, co ma zarówno swoje okresy zastoju, jak i wzrostu. Daje szansę rozwijania swojej tożsamości, bo możemy niejako przejrzeć się w drugim człowieku.
W każdym związku przychodzą myśli o rozstaniu, zwłaszcza jeśli często dochodzi do kłótni. To zupełnie normalne. Jednak jeśli myśli te nie ustępują, wtedy nad związkiem zaczyna ciążyć miecz Damoklesa. Ostateczne rozstanie jest często konieczne wtedy, gdy nie pomagają "małe rozstania" w dniu powszednim. To znaczy, kiedy nie potrafimy rozdzielić się w drobiazgach - wyznaczyć granic, zawierać kompromisów, nazwać rzeczy niedopowiedzianych, znajdować rozwiązań, które zadowolą obie strony. Tam, gdzie te wszystkie próby naprawienia związku nie pomogą, może pomóc w końcu tylko jedno - rzeczywiste rozstanie.
Na poważny kryzys związku wskazują trzy objawy. Mogą być one początkiem szeregu innych konfliktów:
- Żadne z partnerów nie czuje się już jednakowo ważne.
- Zakłócenie proporcji między dawaniem a braniem. Poczucie, że więcej dają, niż biorą, mają głównie kobiety.
- Wyraźna dysharmonia w proporcjach pomiędzy dystansem i bliskością dawaniem wsparcia a umiejętnością pozostawiania.
Te kryteria pomogą ci ocenić stan twojego związku. Nie jest on najlepszy, jeśli:
- Twój partner decydując o czymś, nie uwzględnia twojego punktu widzenia albo sam podejmuje decyzje ważne dla waszej wspólnej przyszłości;
- Twój partner nie dotrzymuje dużych ani małych obietnic - nie angażuje się zbytnio w wasz związek;
- Twój partner cię zdradza, obgaduje przed innymi, nie stawia waszego związku na pierwszym miejscu, nigdy nie ma czasu na wasze wspólne sprawy, nie uczestniczy w nich, jest nielojalny;
- Twój partner cię ogranicza, ciągle beszta, narzuca ci swą wolę, wybucha, jeśli nie robisz tego, co on chce, nie daje waszemu związkowi żadnej pewnej podstawy;
- Twój partner uważa, że musi najpierw cię wychować i narzuca ci zasady postępowania, na domiar stale cię upokarza;
- Twój partner nie chce być dorosły, zbyt często sięga po alkohol, nie potrafi się kontrolować, błahe powody wystarczają, by demolował mieszkanie, a ty nie potrafisz go już szanować;
- Twój partner nie jest w stanie zawrzeć kompromisu dla dobra waszej wspólnoty albo nie potrafi zaakceptować nowych, niekorzystnych okoliczności, które zmieniają wasze życiowe plany ani uczestniczyć w ważnych wspólnych życiowych zamierzeniach.
- Nie istnieje nic - poza dziećmi - co was jako parę wspólnie interesuje, ani nie macie sobie nic do powiedzenia; brakuje bazy dla wspólnej wymiany myśli;
- Nie umiecie się razem śmiać, z waszego związku znikł humor;
- Nie znosicie się fizycznie, nie lubicie swojego zapachu, nie przytulacie się już.
Jeśli odpowiedzi na te pytania ujawniają dysproporcję pomiędzy "powinien" i "ma", musisz zdecydować, jak dalece możesz się dopasować, co możesz zmienić, żeby poprawić wasze wzajemne stosunki. Zastanów się, jakie niedostatki, które wyzwalają w was złe emocje, wynikają z charakteru was obojga i stanowią wasze "niezniszczalne" wyposażenie. Na jakie ustępstwa możesz się zgodzić, jakie ofiary jesteś w stanie ponosić. Odpowiadając na powyższe pytania, powinnaś również samą siebie poddać uczciwej, szczerej analizie bez upiększeń.
Im więcej problemów dotyka twój związek, tym poważniej powinnaś rozważyć możliwość zerwania. Decydujące jest przy tym, czy jako partnerzy jesteście gotowi dać sobie jeszcze jedną szansę i wspólnie szukać sensownych rozwiązań. Niektórzy zwracają się w takich sytuacjach po pomoc profesjonalną. Jednak efekty terapii par są według najnowszych danych raczej skromne.
O poprawie w związku mówi mniej niż połowa par szukających pomocy u terapeuty, a nawet i u nich po pewnym czasie odżywają dawne problemy, ponieważ jednemu z partnerów nie udaje się zmienić swego postępowania. A jeśli raz pojawiły się myśli o rozstaniu, zazwyczaj już nie ucichną.
Więcej w książce: Kochać szczęśliwie - Sylvia Schneider
Skomentuj artykuł