Niefrasobliwe traktowanie antykoncepcji

(fot. outcast / flickr.com)
Danuta Hebda-Lis / slo

Jestem lekarzem ginekologiem z 25-letnim stażem i chciałabym się podzielić z Wami swoimi spostrzeżeniami wypływającymi z niemałego bądź co bądź doświadczenia. Zacznę od antykoncepcji, a w przyszłym numerze opowiem Wam o aborcji.

Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że antykoncepcję zaczęto traktować jak naturalne działanie wpisane w życie każdej kobiety, takie jak pożywianie się czy sen. Dzieje się tak za przyczyną mass mediów, które informacje o antykoncepcji wkładają do jednego worka z codziennymi problemami. "Powszedniość" tematu antykoncepcji odwraca uwagę od jej istoty i pozwala na niefrasobliwe jej traktowanie.

W obecnych czasach zbliżenie kobiety i mężczyzny zostało zredukowane do zjawiska czysto hedonistycznego, czyli do przeżycia przyjemnego, relaksującego, dającego uczucie odprężenia i rozładowania. A przecież jego immanentną cechą jest dawanie miłości, stworzenie, poczęcie życia - koncepcja. Aby móc zawsze czerpać przyjemność bez konsekwencji (czytaj: dziecka), stworzono taki zespół środków, który przyzwala na nieskończoną infantylność i nieodpowiedzialność, na "zabawę bez posprzątania po sobie".

Antykoncepcja to słowo oznaczające działanie przeciw (anty-) poczęciu (koncepcja - to zajście w ciążę, poczęcie). Współczesna antykoncepcja swoją ekspansywność zawdzięcza latom 50. XX w., kiedy to chcąc ograniczyć liczbę aborcji, wprowadzono na rynek wachlarz "środków zabezpieczających" przed "konsekwencją".

DEON.PL POLECA

Założenia się nie sprawdziły, lansowanie antykoncepcji przyczyniło się do wzrostu aborcji. I taka jest prawidłowość, wskazują na nią amerykańskie statystyki: liczba aborcji rośnie wprost proporcjonalnie do ilości zużywanych środków antykoncepcyjnych.

Obecnie do środków antykoncepcyjnych mylnie zalicza się środki aborcyjne (poronne). Na przykład wprowadzona w Polsce na szeroką skalę spiralę wewnątrzmaciczną. Powtarzam: jest ona środkiem aborcyjnym, a zatem nie działa przeciw poczęciu człowieka, lecz żyjącego już zabija. Jak działa? Jest ciałem obcym wprowadzonym do jamy macicy przez lekarza. Spirala cały czas się porusza i drażni błonę macicy. Możemy ją porównać do drzazgi wbitej pod paznokieć, wytwarzającej bolesny stan zapalny. Istota jej działania polega na zabiciu kilkutygodniowego dziecka. Dwa razy byłam świadkiem narodzin dziecka donoszonego pomimo zainstalowanej w macicy spirali. W pierwszym przypadku zagnieżdżona była ona w łożysku, w drugim zaś wbita w rączkę dziecka. Rzadkie to przypadki, lecz jednak się zdarzają. W kilku stanach USA używanie spirali jest zabronione ze względu na jej ogromną inwazyjność, a co za tym idzie - częste powikłania.

Ostatnio na rynku farmaceutycznym pojawiła się tabletka zwana RU 486. W Polsce nie została ona jeszcze wpisana do rejestru leków dopuszczalnych, można ją już jednak nabyć na czarnym rynku. Owa nowość to typowy antyprogesteron, czyli taka tabletka, która po zażyciu powoduje blokadę hormonów ciążowych. Zablokowanie działania progesteronu prowadzi do odklejenia się i wydalenia błony śluzowej macicy, a wraz z nią "wszystkiego", co się w niej znajduje. To "wszystko" to właśnie żywa istota ludzka z bijącym już sercem! RU 486 sugerowana jest nam, lekarzom, jako środek łagodny, a przecież powoduje ona zabicie płodu nawet w 6. tygodniu życia dziecka, a więc jest środkiem aborcyjnym, a nie antykoncepcyjnym!

Najczęściej stosowanym środkiem antykoncepcyjnym jest tabletka hormonalna. Jest to środek, który nie doprowadza do poczęcia (przypomnę: przez termin "poczęcie" rozumiemy połączenie komórki jajowej z plemnikiem), co nie znaczy, że możemy go uznać za "metodę" bezpieczną i nie wywołującą powikłań.

Najnowsze badania wskazują, że ryzyko rozwoju raka szyjki macicy u kobiet stosujących tabletki antykoncepcyjne jest wyższe aż o 50%. Ze swojego 25-letniego doświadczenia i z rozmów z kolegami ginekologami wiem, że stany zapalne szyjki macicy u tych kobiet są nieuniknione, pojawiają się wcześniej czy później i jest to tylko kwestia czasu. Stosowanie pigułki hormonalnej zwiększa także ryzyko zachorowania na raka piersi. Istnieją już dzisiaj badania naukowe, które wykazują, że jeśli kobieta rozpoczęła przyjmowanie tabletki antykoncepcyjnej przed 20. rokiem życia i - co ważniejsze - przed pierwszą donoszoną ciążą, proces przyjmowania jej trwał przez dłuższy czas (kilka lat), to ryzyko zachorowania na nowotwór piersi może się powiększyć 2 - 3,5-krotnie. Podobnie jest z rakiem wątroby, tylko tutaj ryzyko zachorowania jest większe o 4 - 4,5 razy.

Aby nie zanudzać Was czystymi wynikami badań, opowiem, jak weszły na rynek tabletki antykoncepcyjne lowestonic S. Jest rzeczą wiadomą, że firma farmaceutyczna, wprowadzając na rynek nowy lek, ma obowiązek umieścić na dołączonej do niego ulotce informację o przeciwwskazaniach i skutkach ubocznych jego stosowania. Tym razem informacja dla pacjenta była bardzo okrojoną wersją ulotki dla lekarza. A zatem wśród przeciwwskazań wymieniono "tylko": zakrzepowe zapalenie żył, zespoły zakrzepowo-zatorowe, choroba wieńcowa (zawał serca), zaburzenia krążenia mózgowego, podejrzenie lub choroba nowotworowa narządu rodnego lub innego nowotworu hormonalnozależnego, łagodny lub złośliwy nowotwór wątroby. Uwierzcie, że "moja" lista przeciwwskazań była o wiele dłuższa. Uwierzcie, że jeżeli chcemy niszczyć płodność, która jest zdrowiem, niszczymy zdrowie w szerszym tego słowa znaczeniu.

W dobie rozwoju ekologii i lansowanych haseł powrotu do natury warto by było i w materii antykoncepcji powrócić do niej - powrócić do źródeł, powrócić do zdrowia. Co rusz pojawiają się na rynku publikacje o dobroczynnym działaniu natury, o dobroczynnym współdziałaniu z naturą. Przeróżne poradniki zielarskie, dietetyczne i medyczne przekonują nas, że tylko w harmonii z naturą pozostajemy w zgodzie z sobą, czujemy się witalni, zdrowi i szczęśliwi. Kolorowe czasopisma informują nas, że i sławni ze świecznika tego świata "męczą się" luksusem i powracają do prostoty, czyli prostych sposobów życia. Najprostszym sposobem regulowania swojej płodności jest jej obserwacja. W tej dziedzinie nie brak publikacji. Każda kobieta może bardzo dokładnie nauczyć się tej naturalnej metody i wspólnie z Bogiem (rzecz jasna i z mężem) planować swoje dzieci. Pan Bóg jest mądrym Stwórcą i wszystko, co stworzył, jest doskonałe - bardzo, bardzo przemyślane. Nasza płodność też.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niefrasobliwe traktowanie antykoncepcji
Komentarze (14)
M
monikad
22 listopada 2013, 15:12
Gdzieś od 12 lat biorę te tabletki ale z powodów,które malo kto tu uwzględnia.Mialam przeogromne torbiele,nieustannie nawracające stany zapalne jajników, od tego bóle brzucha,glowy i kręgoslupa,4 x wypalankę nadżerki .Po 2  źle wykonanej powiedziano,że następnej ewentualnej ciąży nie donoszę/mialam wtedy rocznego synka/,do tego te torbiele są do usunięcia razem z jajnikami.Bylam zalamana.Odwiedzilam wielu lekarzy,w końcu jedna pani doktor powiedziala mi spróbujemy zwyklych hormonów, bo przecież i tak je dostanę jak mi usuną jajniki .Poczekajmy z operacją rok jak nic się nie polepszy to wycinamy ale najpierw zwykle tabletki antykoncepcyjne.Bylam w szoku,poszlam do spowiedzi do kapelana szpitalnego,który mnie pocieszyl mówiąc, że w takich okolicznościach nie obciąża to mojego sumienia.Poprawilo mi się troszkę gdzieś po 8 miesiącach więc odstawilam leki i zaszlam w ciążę,ledwie donosilam ale urodzilam zdrową córeczkę.Męczylam się ale karmilam ją piersią  1,5 roku,potem musialam dramatycznie wrócić do leków.Mąż wspieral mnie w każdej sytuacji,nigdy nie czulam się jak przedmiot, który można tak wziąć kiedy ma się ochotę .Wątrobę mam zdrową,raz do roku robię badanie cytologiczne,usg oraz badanie piersi,nie palę papierosów,czuję się dobrze.Tak więc te tabletki to nie jest ,,samo zlo,, tak jak świat nie jest czarno/bialy.Nie popieram ich ,gdybym mogla wyrzucilabym do kosza ale paradoksalnie to one daly mi córkę,dziwne co?Każdy medal ma dwie strony.Ważne jednak aby decyzję podejmować świadomie i po rozmowie z dobrym lekarzem a nie pierwszym lepszym ,,recepciarzem,, na uslugach koncernów farmaceutycznych.Zaś jeśli  mężowie traktują żony jak przedmiot codziennego użytku to stosowanie albo nie stosowanie tabletek tego nie zmieni.
TD
Tomasz Dyć
20 kwietnia 2017, 15:56
Stosowanie środków hormonalnych jako lekarstwa jest moralnie dozwolone - bo mamy prawo a nawet obowiązek dbać o swoje zdrowie. Natomiast stosowanie środków hormonalnych jako antykoncepcji to sytuacja całkowicie ODWROTNA - bo zdrowy organizm (czyli płodny) wprowadza się sztucznie w stan chorobowy (czyli bezpłodności). Bezpłodność JEST CHOROBĄ którą się leczy i wiele par bardzo cierpi z powodu tej choroby. A są ludzie którzy uważają że czymś 'dobrym' jest wpędzanie się w stan chorobowy...
JM
Jo Matka
21 listopada 2012, 14:53
Z mężem rówinież stosujemy metody naturalne i nie wyobrażam sobie innego życia. Trzeba TYLKO CHCIEĆ a CHCIEĆ TO MÓC. Zamiast łykać codziennie tabletkę o wyznaczonej godzinie (o zgrozo!!!) łatwiej czas poświęcić na zmierzenie temperatury. Nie ucierpi na tym ani wątroba, ani układ krążenia, nie wspominając o nowotworach, które odezwą się za kilka czy kilkanaście lat. Poza tym nie muszę chodzić do lekarza po receptę i później jeszcze do apteki, wydając przy tym najczęściej nie małe pieniądze! Jeszcze coś nad czym ubolewam....tak mało jest lekarzy, którzy promują metody naturalnego planowania rodziny. Po urodzeniu dziecka pojechałam na wizytę kontrolną a lekarz mi mówi, że przepisze receptę na Cerazettę bo przy karmieniu piersią łatwiej zajść w kolejną ciążę. Normalnie tak mnie wryło, że nie umiałam wydusić z siebie ani jednego słowa!!! Lekarze - naszczęście nie wszyscy - sami wpychają i proponują. Oczywiście nie skorzystałam...recepta w koszu, okres powrócił, karmię do dzisiaj i na razie kolejnej dzidzi nie ma ;) Jak będę gotowa na następne to wiem kiedy to będzie a przede mną będzie wiedział sam Pan Bóg bo bez Jego tchnienia nadaremne starania. Dziękuję za uwagę :)
A
asik potwierdzam w 100%
21 listopada 2012, 13:27
Metody naturalne są najlepsze, ale niestety wymagają wstrzemięźliwości wtedy, gdy najbardziej ma się ochotę :), czyli w dniach płodnych. Nie jest to łatwe do opanowania. Mimo tego niewyobrażam sobie innego sposobu. Ja od 7 lat stosuję i nie zawiodłam się, wszystkie, dwoje dzieci, dokładnie wtedy, kiedy chcieliśmy. I mąż nie raz biegał rano za termometrem :) i angażował się i czekał grzecznie... cudowne doświadczenie.
K
Kajka
21 listopada 2012, 13:04
Brałam tabletki przez kilka lat. I z czystym sumieniem, wzbogacona własnym doświadczeniem mogę powiedzieć, że tabletki to złe wyjście. Mają one ogromny, negatywny wpływ na zdrowie (mam problemy z krążeniem), przez zmianę gospodarki hormonalnej otarłam się o depresję. Co gorsza, w moim przypadku miały też zły wpływ na pożycie małżeńskie. Po prostu mi się nie chcialo. Moje libido było równe zeru, kiedy już się "zmusiłam" do współżycia kazda pieszczota męża mnie irytowała, nic nie było dla mnie przyjemne, a najchętniej to "zabiłabym" męża za to, że jest samcem i ma potrzeby. I niech mi nikt nie pisze, że miałam źle dobrane tabletki. Brałam Harmonet, Novynette, Cerazett, Yasmin, Regulon (po porodzie). Miałam robione badania hormonalne i tak dobierane tabletki. Natomiast metoda naturalna jest wspaniala. Nie dość, że poznalam swoje ciało "dogłębnie", to jeszcze zyskalam głębsze poczucie własnej kobiecości. I wbrew temu co głoszą przeciwnicy tej metody, jest ona bardzo skuteczna- stosuję ją od prawie 5 lat i nic "przypadkowego" nam się nie przydarzyło. Mało tego, teraz wiem co to jest prawdziwe pożądanie,a nie "odbębnianie" stosunku Zapomnialam dodać, że przez stosowanie tabletek mam teraz problemy z szyjką macicy. Co jakiś czas mam tam stan zapalny, podejrzewano u mnie nowotwór
K
Kajka
21 listopada 2012, 12:50
Brałam tabletki przez kilka lat. I z czystym sumieniem, wzbogacona własnym doświadczeniem mogę powiedzieć, że tabletki to złe wyjście. Mają one ogromny, negatywny wpływ na zdrowie (mam problemy z krążeniem), przez zmianę gospodarki hormonalnej otarłam się o depresję. Co gorsza, w moim przypadku miały też zły wpływ na pożycie małżeńskie. Po prostu mi się nie chcialo. Moje libido było równe zeru, kiedy już się "zmusiłam" do współżycia kazda pieszczota męża mnie irytowała, nic nie było dla mnie przyjemne, a najchętniej to "zabiłabym" męża za to, że jest samcem i ma potrzeby. I niech mi nikt nie pisze, że miałam źle dobrane tabletki. Brałam Harmonet, Novynette, Cerazett, Yasmin, Regulon (po porodzie). Miałam robione badania hormonalne i tak dobierane tabletki. Natomiast metoda naturalna jest wspaniala. Nie dość, że poznalam swoje ciało "dogłębnie", to jeszcze zyskalam głębsze poczucie własnej kobiecości. I wbrew temu co głoszą przeciwnicy tej metody, jest ona bardzo skuteczna- stosuję ją od prawie 5 lat i nic "przypadkowego" nam się nie przydarzyło. Mało tego, teraz wiem co to jest prawdziwe pożądanie,a nie "odbębnianie" stosunku
STANISŁAW SZCZEPANEK
6 grudnia 2011, 16:43
A ja nie życzę sobie, aby ktoś wchodził z butami w moje życie intymne. To MOJA sprawa i nikomu nic do tego. Ci, co namawiają, aby jej nie stosować mają też swój cel - powiększenie dzietności, bo to wiąże się z wielką kasą dla nich. Nikt natomiast nie przejmuje się tymi niechcianymi, porzuconymi i niekochanymi dziećmi. I to jest wielka tragedia tych biednych dzieci. No to smacznego, tylko nie wyj później do księżyca, jak wystąpią u Ciebie wymienione wyżej działania uboczne.
M
Magda
26 listopada 2011, 00:31
Metody naturalne są najlepsze, ale niestety wymagają wstrzemięźliwości wtedy, gdy najbardziej ma się ochotę :), czyli w dniach płodnych. Nie jest to łatwe do opanowania. Mimo tego niewyobrażam sobie innego sposobu. Ja od 7 lat stosuję i nie zawiodłam się, wszystkie, dwoje dzieci, dokładnie wtedy, kiedy chcieliśmy. I mąż nie raz biegał rano za termometrem :) i angażował się i czekał grzecznie... cudowne doświadczenie.
TW
trochę wiedzy
23 listopada 2011, 19:59
 A ja nie życzę sobie, aby ktoś wchodził z butami w moje życie intymne. To MOJA sprawa i  nikomu nic do tego. Ci, co namawiają, aby jej nie stosować mają też swój cel - powiększenie dzietności, bo to wiąże się z wielką kasą dla nich. Nikt natomiast nie przejmuje się tymi niechcianymi, porzuconymi i niekochanymi dziećmi. I to jest wielka tragedia tych biednych dzieci.
S
spalinowa
23 listopada 2011, 13:08
A ja myślę, że wszystko jest dla ludzi, przy czym ludź to z definicji dla mnie jednostka myśląca. Natomist nazywanie "posprzataniem po sobie" 9 miesięcy ciąży z partnerem, który się na nas wypiął to wielkie nieporozumienie. Wolę się zabezpieczyć, niż skrobać. Psioczy się na antykoncepcję dla kobiet, bo dla mężczyzn nigdy nie było potrzeby jej stwarzania - po prostu, to nie oni pozostają z problemem. A uprawianie seksu jest potrzebą naturalną, i zarówno kobiety jak i mężczyźni mają prawo ją realizować według własnych potrzeb - także doboru metody antykoncepcyjnej (inna sprawa, że większość tych nieodpowiedzialnych, o których mowa w artykule, wogóle nie zastanawia się nad nimi, po prostu zero introspekcji). Pozdrawiam i życzę wiele satysfakcji i radosci z pożycia, także intymnego.
M
mrówka77
22 listopada 2011, 18:17
Chciałam tylko zaświadczyć o tym że w 21 wieku jest możliwe stosowanie naturalnych metod planowania rodziny.(11lat sta ha ha )Bogu niech będą dzięki!!!!!!
21 listopada 2011, 22:33
witam. Nie jestem za antykoncepcją,dlatego,że sama ja miałam w swoim życiorysie. To nie łatwo brać te tabletki,gdy jest wierzącym się,używałam ich 4miesiące i czułam się fatalnie,zero zainteresowania mężem i sprawami związanym z łożem,a nie wspomnę o sumieniu. Możliwe,że były nieopdowiednie do mego organizmu. Zaczęłam stosować tzw: kalendarzyk małzeński,fakt-długo zajęło mi zaprzyjaźnienie się z nim,aczkolwiek teraz jestem zadowolona. Polecam sprawdzanie i rozpoznawanie siebie,trzeba jedynie chęci.
A
Aura
21 listopada 2011, 13:53
"Najprostszym sposobem regulowania swojej płodności jest jej obserwacja. W tej dziedzinie nie brak publikacji. Każda kobieta może bardzo dokładnie nauczyć się tej naturalnej metody i wspólnie z Bogiem (rzecz jasna i z mężem) planować swoje dzieci. Pan Bóg jest mądrym Stwórcą i wszystko, co stworzył, jest doskonałe - bardzo, bardzo przemyślane"
A
Aura
21 listopada 2011, 13:52
szkoda, że tekst tak mało widoczny