Rodzicielstwo nie powinno być przypadkowe

(fot. cscott2006 / flickr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

Rodzicielstwo, które jest aktem głęboko ludzkim, nie powinno być przypadkowe czy tym bardziej niechciane. Winno być zamierzone, upragnione, wolne i świadome. Kobieta i mężczyzna, łącząc się z sobą, winni mieć świadomość wielkości faktu, jakim jest poczęcie i urodzenie dziecka, wydanie go na świat.

Henri Joyeux, francuski działacz na rzecz rodziny, mówi, że w "jednej sprawie można dzieciom nie powiedzieć prawdy do końca: że było ono niechciane". Rodzicielstwo niechciane, i to nie tylko w chwili poczęcia, ale i w czasie rodzenia dziecka, jest wyrazem odrzucenia i lekceważenia nowego człowieka, który przychodzi na świat. Nowo poczęty człowiek od samego początku posiada tę samą osobową wartość i godność, co jego rodzice.

Gdy dziecko jako nastolatek czy też osoba dorosła dowie się, że było niechciane, przeżyje ten fakt w sposób bardzo bolesny, poczuje się głęboko zranione. Niezamierzone, "nieplanowane poczęcie" nie jest dramatem ani rodziców, ani też dla dziecka, jeśli ojciec i matka zdecydują się przyjąć je z otwartymi ramionami. Wbrew wszelkim trudnościom.

Poczęte dziecko, które nie było "zaplanowane", można przecież pokochać, pragnąć jego narodzin, jego życia. Kobieta i mężczyzna nie mogą na tym świecie dokonać niczego większego, niż dać życie nowej istocie ludzkiej, istocie nieśmiertelnej.

Rodzicielstwo to wielkie, wzniosłe powołanie. Wydanie na świat dziecka to cud natury.

Małżonkowie winni być świadomi, że "naturalny fakt" poczęcia i urodzenia dziecka jest udziałem w stwórczej mocy Boga. Poprzez rodzicielstwo kobieta i mężczyzna uczestniczą w tajemnicy ojcostwa samego Boga. Jan Paweł II mówił: "Poprzez rodzenie dzieci małżonkowie otrzymują od Boga dar nowej odpowiedzialności". Ich miłość rodzicielska ma się stać dla dzieci widzialnym znakiem tej samej miłości Boga, od której bierze nazwę wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi (por. Ef 3, 15).

Świadomość i odpowiedzialność rodzicielska jest wyrazem szacunku i miłości do człowieka, który ma przyjść na świat. Rodzice nie mają dla syna - dla córki piękniejszej i lepszej "nowiny" niż ta: "Twoje przyjście na świat było zamierzone, upragnione, wyczekiwane. Kochaliśmy cię, zanim zostałeś poczęty - zostałaś poczęta". Rodzice nie muszą obawiać się tego, że ich dziecko odkryje kiedyś, iż było poczęte przed ich ślubem, jeżeli było przez nich przyjęte z radością i oczekiwane. Rodzicielstwo winno być ważnym tematem rozmów w narzeczeństwie.

Budowanie ojcowskiej więzi od chwili narodzin dziecka W pierwszych miesiącach nowego życia dziecko szuka najpierw matki: jej bliskości, ciepła, pokarmu. W okresie niemowlęcym jest ono jeszcze mało świadome istnienia taty. Właśnie dlatego ojciec winien szukać więzi z dzieckiem jako pierwszy.

To matka zaprasza ojca do budowania relacji z dzieckiem, gdy jest ono jeszcze w jej łonie. Gdy wzajemne relacje pomiędzy mężem i żoną naznaczone są miłością i zaufaniem, udział ojca w pielęgnacji niemowlęcia, w jego wychowaniu i trosce o nie jest oczywisty. To przecież jest jego syn, jego córka. Gdy natomiast relacje między małżonkami są zakłócone, konfliktowe, problemem staje się także budowanie więzi ojca z dzieckiem.

Między rodzicami dochodzi wówczas niekiedy do swoistej walki i rywalizacji o przywiązanie i uczucia dziecka. Ważnym zadaniem ojca jest budowanie silnej więzi z dzieckiem od chwili jego narodzin. "Jest prawdą, że wszystkie dzieci biegną najpierw do swojej matki. Ale ja biegnę w stronę mojego dziecka. I to właśnie jest ojcostwo" - mówi jeden z ojców. Wielu młodych tatusiów, zajętych karierą zawodową, pracą, nie docenia swojej wzniosłej ojcowskiej roli.

Wielu z nich odsuwa się od dziecka, pozostawiając całą pielęgnację, opiekę i wychowanie matce. Często nie czują się przygotowani do pełnienia ojcowskiej roli. Ojcowie winni towarzyszyć swoim synom, córkom w ich niemowlęcym okresie, by mogli usłyszeć jako pierwsi słowo "tata", skierowane bezpośrednio do nich. Choć niemowlę najpierw lgnie do matki, to jednak szybko ogląda się także za ojcem. Gdy ojciec oddala się od swego dziecka, ono - dorastając - podejmuje nieraz wręcz tytaniczny wysiłek, by zbliżyć się do niego.

Obok twarzy mamy dzieci pragną zobaczyć twarz ojca. Więzi zbudowane z dzieckiem w okresie niemowlęcym pomagają ojcu w jego późniejszych relacjach z dzieckiem, już znacznie głębszych i bardziej świadomych.

Przyjście na świat pierwszego dziecka jest dla mężczyzny wielkim zaproszeniem do szukania pełniejszej dojrzałości, samodzielności, ofiarności, równowagi.

Więcej w książce: Kochaj mnie tato! - Józef Augustyn SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rodzicielstwo nie powinno być przypadkowe
Komentarze (9)
6 stycznia 2012, 14:19
jest mi to bliskie staje mi przed oczyma obraz moich rodziców są zupełnie niedopasowani wiele upokorzeń mamy przez tatę wiele lekceważenia ojca przez mamę i siostrę i ślub na zdjęciach moja mama /też prawdopodobnie w ciąży ze mną i bliźniaczką zawsze ukrywała ten fakt ze wstydem na tym zdjęciu ze łzami ale to nie są łzy szczęścia .to bolesne ale prawdziwe To szczera prawda. Jako kilkuletnia dziewczynka, nie wiem w wieku ok. 4 czy 5 lat, dowiedziałam sie od swojej mamy, ze mogłoby mnie nie byc, że nigdy nie zwiazałaby sie z ojcem jakby nie była w ciąży. Ten fakt ukrywała tez przed swoimi rodzicami i dlatego, ze wstydu, nie robila wesela. Z ojcem wzięli skromny slub w tajemnicy przed jej rodzicami. To ojciec i jego rodzina cieszyli sie, ze przyjde na świat. Pamietam, ze dla mnie to była tragedia ta wiadomośc. Czułam sie jakbym straciła grunt pod nogami, jakbym spadała gdzies w przepasc. Probowałam sobie wypbrazic jakby mnie nie było. Jakby to było, ze nie znałabym wielu ludzi, nie wiedziala jak wygladaja drzewa, jak wygląda słonce i niebo... Nie umialam sobie tego wyobrazic. Przez wiele lat nie umiałam cieszyc sie ani soba, ani zyciem choc rozpczliwie probowałam. To juz daleko za mna. Zal mi mnie samej, zal mi mojej mamy, ze nie umiała sie mna i swoim zyciem cieszyć. Wiem, ze mama mnie kochała i nadal kocha, ale nie tak jak tego potrzebowałam. Teraz ucze sie z Jezusem cieszyc sobą i swoim zycie. Lepiej poźno niz wcale. I chcialabym mojej mamie podarowac tez troche tej radosci. Gdyby tylko umiala przyjac. Ja tego nie sprawię, ale u Boga nie ma nic niemożliwego. Chwala Panu!
I
Iwona
5 stycznia 2012, 11:02
Iwono, najważniejsze jest w Twojej historii, to, że mama Ciebie kocha, mimo wszystko, i ze Twój ojciec i Jego rodzina czekali na Ciebie z radością. Tak, to prawda. Jednak ta prawda była przede mną zafałszowana. Dotarłam do niej dopiero w procesie uzdrawienia i podczas terapii, bo wcześniej przysłaniał ją ból i paraliżujący lęk. Jako dziecko czułam się niekochana i odrzucana i zyłam długo z takim przeświadczeniem. Tata nie umiał okazywac swojej miłosci lub okazywła ja nieporadnie a mama to taka 'zadaniowa', zagoniona kobieta. Dziś wiem, że mimo różnych słabości, rodzice naprawdę mnie kochali a ja ich. I jestem wdzięczna Bogu za nich. Miłość znowu zwyciężyła :). Dzisiaj czuję się przede wszystkim Bożym dzieckiem :). Chwała Panu!
I
Iwona
5 stycznia 2012, 10:44
Dziękuję za słowa wsparcia i zrozumienia. Dzisiaj jestem dorosła, mam juz dorosłą córkę. Jednak dopiero niedawno byłam w stanie skonfrontować się z tą bolesną przeszłością, zobaczyć ją z dystansem. Przez wiele lat ten ból we mnie był taki obezwładniający, że nie umialam się nawet do niego zbliżyć. Dziekuję Panu za jego Miłość, za Jego uzdrawiające  dzialanie w moim życiu. Bez Niego nie odważyłabym sie zagłębić w siebie i dotrzeć do tych okaleczonych miejsc. To On jest moją siłą. On jest Miłością i Życiem! Chwała Panu!
B
B.
4 stycznia 2012, 22:58
Iwono, najważniejsze jest w Twojej historii, to, że mama Ciebie kocha, mimo wszystko,  i  ze Twój ojciec i Jego rodzina czekali na Ciebie z radością.
K
ktoś
4 stycznia 2012, 21:45
To szczera prawda. Jako kilkuletnia dziewczynka, nie wiem w wieku ok. 4 czy 5 lat, dowiedziałam sie od swojej mamy, ze mogłoby mnie nie byc, że nigdy nie zwiazałaby sie z ojcem jakby nie była w ciąży. Ten fakt ukrywała tez przed swoimi rodzicami i dlatego, ze wstydu, nie robila wesela. Z ojcem wzięli skromny slub w tajemnicy przed jej rodzicami. To ojciec i jego rodzina cieszyli sie, ze przyjde na świat. Pamietam, ze dla mnie to była tragedia ta wiadomośc. Czułam sie jakbym straciła grunt pod nogami, jakbym spadała gdzies w przepasc. Probowałam sobie wypbrazic jakby mnie nie było. Jakby to było, ze nie znałabym wielu ludzi, nie wiedziala jak wygladaja drzewa, jak wygląda słonce i niebo... Nie umialam sobie tego wyobrazic. Przez wiele lat nie umiałam cieszyc sie ani soba, ani zyciem choc rozpczliwie probowałam. To juz daleko za mna. Zal mi mnie samej, zal mi mojej mamy, ze nie umiała sie mna i swoim zyciem cieszyć. Wiem, ze mama mnie kochała i nadal kocha, ale nie tak jak tego potrzebowałam. Teraz ucze sie z Jezusem cieszyc sobą i swoim zycie. Lepiej poźno niz wcale. I chcialabym mojej mamie podarowac tez troche tej radosci. Gdyby tylko umiala przyjac. Ja tego nie sprawię, ale u Boga nie ma nic niemożliwego. Chwala Panu! Twój przypadek świadczy o braku odpowiedzialności twoich rodziców. Ślub wzięli tylko dlatego, że matka była w ciąży, która bała się o tym powiedzieć swoim rodzicom. Zapewne "ze wstydu", że jest w ciąży. To podwójna hipokryzja. Takie koszmarne zakłamanie.Niestety, brak uświadomienia dot. seksu tak się kończy.Najgorzej jeśli kończy się to tagicznie dla dziecka, które skutki owej "miłości" i  odczuwa do końca życia.
L
logika
4 stycznia 2012, 21:28
 Właśnie dlatego aby nie było rodzicielstwa przypadkowego potrzebna jest antykoncepcja. To chyba proste i logiczne.
O
olinka
4 stycznia 2012, 19:17
w małżeństwie także rodzicielstwo bywa przypadkowe.
jazmig jazmig
4 stycznia 2012, 19:05
 Najlepiej by było, gdyby wszyscy byli dobrzy, ładni, mądrzy, zdrowi i bogaci. Jest to chciejstwo podobnie jak świadome rodzicielstwo. Skoro ludzie nie potrafią rządzić swoim rodzicielstwem, to trzeba się z tym pogodzić i szukać środków zaradczych dla sytuacji, kiedy ciąża jest niechciana. Na ten temat należy zabierać głos, sugerując możliwie wiele różnych rozwiązań problemu.
I
Iwona
4 stycznia 2012, 11:50
To szczera prawda. Jako kilkuletnia dziewczynka, nie wiem w wieku ok. 4 czy 5 lat, dowiedziałam sie od swojej mamy, ze mogłoby mnie nie byc, że nigdy nie zwiazałaby sie z ojcem jakby nie była w ciąży. Ten fakt ukrywała tez przed swoimi rodzicami i dlatego, ze wstydu, nie robila wesela. Z ojcem wzięli skromny slub w tajemnicy przed jej rodzicami. To ojciec i jego rodzina cieszyli sie, ze przyjde na świat. Pamietam, ze dla mnie to była tragedia ta wiadomośc. Czułam sie jakbym straciła grunt pod nogami, jakbym spadała gdzies w przepasc. Probowałam sobie wypbrazic jakby mnie nie było. Jakby to było, ze nie znałabym wielu ludzi, nie wiedziala jak wygladaja drzewa, jak wygląda słonce i niebo... Nie umialam sobie tego wyobrazic. Przez wiele lat nie umiałam cieszyc sie ani soba, ani zyciem choc rozpczliwie probowałam. To juz daleko za mna. Zal mi mnie samej, zal mi mojej mamy, ze nie umiała sie mna i swoim zyciem cieszyć. Wiem, ze mama mnie kochała i nadal kocha, ale nie tak jak tego potrzebowałam. Teraz ucze sie z Jezusem cieszyc sobą  i swoim zycie. Lepiej poźno niz wcale. I chcialabym mojej mamie podarowac tez troche tej radosci. Gdyby tylko umiala przyjac. Ja tego nie sprawię, ale u Boga nie ma nic niemożliwego. Chwala Panu!