Ostatnia Pasterka majora

(fot. Wikimedia Commons)
Andrzej Łukasiak / Tak Rodzinie

Henryk Dobrzański (Hubal) nigdy nie zdjął polskiego munduru żołnierza i nie poddał się po klęsce 1939 roku. Zginął 30 kwietnia 1940 roku podczas próby przedarcia się przez kordon sił wroga.

Kolęda "Bóg się rodzi" rozpoczynała Pasterkę w kościele w Studziannej, gdy przerwały ją dochodzące z dworu stukot podków i rżenie koni. Śpiew przycichł i niemal urwał się zupełnie, gdy drzwi fary otworzyły się z impetem, a pośród wirujących z dworu drobnych płatków śniegu i oparu oddechów ukazała się podwójna karna kolumna żołnierzy w polskich mundurach. Na czele zaś owego szyku szedł, dumnie uniósłszy czoło w kawaleryjskiej rogatywce, niezbyt imponujący wzrostem i postawą brodaty mąż, jak wszyscy przy szabli, w szarży majora. Był 25 grudnia 1939 roku.

Czy tak to właśnie wyglądało? Według niektórych świadków - tak. Inni przysięgają, że był to Nowy Rok.

Ów major nazywał się Henryk Dobrzański, choć wówczas kazał do siebie mówić "Hubal" (od przydomka rodowego gałęzi Dobrzańskich). Niemcy zaś, którym dał się już nieźle we znaki, tytułowali go "Szalony Major!". Tak mogłaby zaczynać się historia ostatniego zagończyka i pierwszego partyzanta II wojny światowej… Mogłaby, gdyby nie fakt, że Hubal żadnym partyzantem nie był. Nigdy nie zdjął munduru i nie poddał się po klęsce.

DEON.PL POLECA

Potomek Zawiszy Czarnego

Henryk Dobrzański urodził się 22 czerwca 1897 roku w Jaśle w rodzinie szlacheckiej pieczętującej się herbem Leliwa. Jako potomek w prostej linii Zawiszy Czarnego z Garbowa (zarówno ze strony ojca, jak i matki), potomek adiutanta króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, prawnuk oficera Powstania Listopadowego i wnuk powstańca styczniowego, patriotyzm i miłość do ojczyzny wyssał z mlekiem matki. Kiedy w roku 1914 złożył egzamin maturalny i zapisał się na studia, wybuchła wielka wojna.

Jak szlachcicowi przystało, dostał od rodziny konia z rzędem oraz szablę po przodkach i ruszył do boju. Za bohaterskie czyny odznaczono go Krzyżem Walecznych i awansowano na chorążego. Jeszcze cztery takie krzyże i Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari wisiały na jego piersi po wojnie bolszewickiej, kiedy trafił jako słuchacz do Centralnej Szkoły Jazdy w Grudziądzu i rozpoczął karierę zawodniczą w wyścigach konnych i konkursach hippicznych. Wszedł także, jako zawodnik rezerwowy, w skład reprezentacji polskich jeźdźców na IX Letnie Igrzyska Olimpijskie w Amsterdamie.

Szalony major!

Wybuch II wojny światowej zastał go w służbie odwodowej, ale już 11 września Dobrzański został wysłany do Wołkowyska, a stamtąd do Grodna. Po drodze wraz ze swoim pułkiem stoczył kilka potyczek z Werhmachtem, następnie bronił Grodna przed wkraczającymi od wschodu Sowietami. Odmówił przejścia na teren neutralnej Litwy i pozbierawszy resztki innych oddziałów, ruszył na Warszawę. Po wyrwaniu się z sowieckiego okrążenia nad Biebrzą i rozwiązaniu oddziału znów nie złożył broni i już jako samodzielny dowódca ze 180 ludźmi ruszył na odsiecz Warszawie. Nie zdążył. 27 września po kapitulacji Warszawy umyślił, już tylko z 50 ułanami, przebijać się do granicy, a później przez Węgry i Rumunię do Francji. Zmienił zdanie na Kielecczyźnie, kierując się ku Puszczy Kozienickiej. Na odsiecz aliantów postanowił zaczekać w kraju, z szablą w ręku. Po kapitulacji kraju jako dowódca Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego zaczął nękać Niemców wojną podjazdową, ale nie był partyzantem. Zwyczajnie nie przyjął do wiadomości aktu kapitulacji, uważając go za zdradę. Za zdradę i mieszanie się w system dowódczy Wojska Polskiego, którego był wówczas najwyższym rangą oficerem, uznał również próby podporządkowania go sobie przez powstające struktury Państwa Podziemnego.

Wtedy właśnie dostawszy kolejny rozkaz rozwiązania oddziału od Stefana Roweckiego (wówczas pseudonim "Grabica"), podyktowany represjami niemieckimi wobec ludności cywilnej pomagającej Hubalowi, wysłał swoją słynną odpowiedź: "Żadnych Grabiców nie znam i znać nie chcę, a ich rozkazy mam w d…". Niestety, represje te nasilały się. Niemcy spacyfikowali Huciska, Gałki, Szałas i Skłoby, zabijając 700 mężczyzn, a na oddział Hubala, który nigdy nie przekroczył stanu osobowego 300 żołnierzy, zasadziła się ośmiotysięczna armia z czołgami, działami i kawalerią SS. Dowodzącemu operacją generałowi Johannesowi Blaskowitzowi "Szalony Major!" spędzał sen z powiek.

Święta Wielkanocne to kolejne okrążenia, ucieczki i… zdrada. Jeden z mieszkańców Anielina koło Opoczna, gdzie stacjonował oddział Hubala, doniósł o nim Niemcom. 30 kwietnia 1940 roku około 5.30 rano podczas próby cichego przedarcia się przez kordon sił wroga jedna z kul niemieckich śmiertelnie raniła majora Henryka Dobrzańskiego. Niemcy zmasakrowali jego ciało i wystawili je na widok publiczny. Zwłoki majora najpierw przewieziono do Tomaszowa Mazowieckiego, a potem w nieustalone do dziś miejsce. … pośród wirujących z dworu drobnych płatków śniegu i oparu oddechów ukazała się podwójna karna kolumna żołnierzy w polskich mundurach. Na czele zaś owego szyku zjaw szedł, dumnie uniósłszy czoło w kawaleryjskiej rogatywce, niezbyt imponujący wzrostem i postawą brodaty mąż, jak wszyscy przy szabli, w szarży majora. Św. Piotr przyłożył dwa palce do furażerki.

Tutaj zginął Hubal

Przejeżdżając przez Tomaszów Mazowiecki drogą krajową nr 48 w kierunku na Białobrzegi, po minięciu Spały trzeba wypatrywać po prawej stronie drogi znaku informującego o miejscu walk. We wsi Anielin znajduje się pomnik upamiętniający miejsce śmierci polskiego szlachcica herbu Leliwa, żołnierza honoru - majora Henryka Dobrzańskiego "Hubala".

Andrzej Łukasiak - publicysta, grafik, historyk, miłośnik Polski szlacheckiej, fantasy i muzyki lat 50. i 60., współautor systemu fabularnego "Dzikie Pola", lat 49, szczęśliwy mąż, ojciec sześciorga dzieci

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ostatnia Pasterka majora
Komentarze (6)
V
Velasquez
21 grudnia 2013, 13:42
"...potomek w prostej linii Zawiszy Czarnego z Garbowa (zarówno ze strony ojca, jak i matki), potomek adiutanta króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, prawnuk oficera Powstania Listopadowego i wnuk powstańca styczniowego, patriotyzm i miłość do ojczyzny wyssał z mlekiem matki." I niech ktoś mi powie, że gniazdo rodzinne nie ma znaczenia. Dzisiejszym "bohaterom" nie wolno głośno przypominać ich przodków, bo to ksenofobia, antysemityzm, średniowiecze i takie tam...
PZ
poeta zawsze pamięta
21 grudnia 2013, 11:32
Hubalowi… Lusia Ogińska Łza na koniuszku wąsów szkli się, już budzi się kolejny wicher, już czas się budzi – pełen trosk… I tylko zapłakany włos, i tylko te błękitne oczy i tylko dłonie drżące, i niespokojne, czekające… by ktoś to skończył. Wczoraj za późne już, jutro za wczesne! Nie przychodź do nas nawet we śnie… Nie wytłumaczę, nie zrozumiesz, bo ty naprawdę kochać umiesz, dziś twoją Polskę diabli wzięli, partyzant anioł w polu padł; kiedyś ją tylko Niemce mieli, a dziś kto chce, to Polskę ma! Nie przychodź tu, nie kulbacz konia, zostań w mogile, w lasach tam, nie jedź tu do nas, nie jedź po nas, pułk „Polska” rozwiązano nam… A gdyby anioł Cię zapytał, czemuś ty nie był na pogrzebie, powiedz, że trzecia pospolita niewarta jest, niewarta Ciebie! A gdyby diabeł chciał rozmowy, powiedz mu, żeby poszedł precz, póki się Polak rodzi nowy nie zginie pospolita rzecz! Chcę, by me serce mogło dożyć czasu, gdy burza zmiecie wszystko, gdy jakiś żołnierz drwa dołoży, ja serce wrzucę… w to ognisko… Łza na koniuszku wąsów szkli się, już budzi się kolejny wicher… i tylko dłonie drżące, i niespokojne, czekające, by ktoś to skończył… Lusia Ogińska, żona aktora Ryszarda Filipskiego odtwórcy roli Hubala
KH
koń Hubala
21 grudnia 2013, 11:26
W dwudziestym piątym - tam w Londynie Rotmistrz Dobrzański jeździł żwawo, Koń jego "Fagas" miał też wprawę A pamięć o tym nie zaginie. Najlepszy jeździec wśród narodów Z rąk księcia Walii wziął nagrodę, Bo był sportowcem zręcznym, młodym I serce rzucił za przeszkodę. W roku czterdziestym gościł w stajni Konia mu dała właścicielka, Dostał araba - stąpał miękko"Demon" był koniem silnym, karnym. A kiedy major na "Demonie" Pod Anielinem walkę toczył, To welon śmierci zasnuł oczy I "Hubal" poległ - koń też skonał. Wiersz ten poświęcam pamięci majora Henryka Dobrzańskiego, dowódcy Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego, który poległ 30 kwietnia 1940 r pod Anielinem, otoczony przez oddziały Wehrmachtu
SB
synowie bohaterów
21 grudnia 2013, 11:22
Gdy życie ojca widzę przed sobą, to jego drogą staram się zdążać. Razem z Hubalem bił swego wroga, po kraju stale w boju swym krążył.. Wróg deptał polską świętą tą ziemię, zabijał ludzi, palił domostwa. Ojciec się wpisał w Ojczyzny dzieje jego mogiła trawą porosła. Ja jestem synem swego okresu i również wroga narodu czuję, w rządach zuchwałych, w pysze bez kresu. Więc walczę piórem. I nie żałuję.
H
Hubalowi
21 grudnia 2013, 11:18
Hubal Gdy niebo czarne krzyże przywdziały, Major Dobrzański uszedł w las cało. Hubal zrośnięty z siodłem nie złożył broni, Jak lis wymykał się z sideł pogoniom. Nie bacząc na przeważające siły, Dzielne jego szwadrony Niemca gromiły. Dręczył jak wrzód hitlerowskie odziały, By odpoczynku nigdy nie doznały. Jedyny wódz, co nie znał smaku porażki, Mylił pościgi go, gdy napierały, odskoczył i raził. Nękał wroga zasadzkami w dzień i nocy, Choć kaemy i czołgi śmiercią koszą. Konni tonąc w lasach przez zagajniki się przebijali, By wypłynąć w miejscach niespodziewanych. Zazdrosne o sławę co za wodzem kroczy, Kule dosięgły Hubala w ósmym miesiącu wojny. Ukryta przez Niemców bohatera mogiła, Wciąż strasząc wroga z honorem spoczywa. Biały orzeł, legenda na końskim grzbiecie, Jak duch postrach wśród najeźdźców niesie.
Bogusław Płoszajczak
21 grudnia 2013, 09:26
Niech odpoczywa w pokoju, cześć Jego pamięci!