Pokolenie Z ma już dość internetu. Młodzi tęsknią za światem, którego nie znają
Facebook, Instagram, YouTube, TikTok i wiele innych aplikacji. To właśnie bez nich nie potrafią już prawie żyć młodzi ludzie urodzeni po 1996 roku, których określa się mianem pokolenia Z. Ten trend powoli się jednak zmienia.
Współcześni 20-kilkulatkowie i młodsze od nich osoby niemal nie znają świata bez social mediów. Nie wykluczone, że pamiętają jeszcze czasy, kiedy filmy odtwarzało się na kasetach VHS, muzyki słuchało z walkmanów, a po szkole grało się w piłkę lub spędzało czas na podwórkowym trzepaku. Niemniej jednak zdecydowanie bliższa jest im rzeczywistość wirtualna, w której to media społecznościowe wiodą prym.
Wydaje się, że tak już zostanie, a pokolenie Z do końca swojego życia będzie rozdarte między dwoma światami: rzeczywistym i wirtualnym. Ciężko przypuszczać, aby było inaczej, gdyż jak pokazują badania przeprowadzone przez firmę Pollfish dla ExpressVPN, 100 proc. osób reprezentujących pokolenie Z posiada konto w mediach społecznościowych.
Pokolenie Z nie chce być ciągle online
Młodzi zaczęli jednak dostrzegać, że w ciągłym i często bezmyślnym przewijaniu ekranu smartfona coś jest nie tak, a bycie non stop online zaczyna im szkodzić.
Jakiś czas temu w Stanach Zjednoczonych powstał ruch LOG OFF (wyloguj się). Początkowo był to blog, na którym internauci dzielili się negatywnym wpływem social mediów na ich życie. Później przerodziło się to w organizację Tech(nically) Politics, która dąży do wprowadzenia przepisów regulujących wpływ mediów społecznościowych na życie młodych ludzi.
Twórcą ruchu jest Emma Lembke, studentka Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis. - Dorastałam z telefonem w dłoni. W decydującym dla mojego rozwoju okresie, jako młoda kobieta, młody dzieciak w szkole średniej, wpadłam w świat polubień, komentarzy, bardzo namacalnych miar mojej wartości, uzależniających algorytmów i przewijanego w nieskończoność ekranu - przyznała w jednym z wywiadów.
- Wchłaniałam te wszystkie nierealne standardy dotyczące wyglądu. To doprowadziło do zaburzeń odżywiania. Wpadłam w straszną pętlę. Wchodziłam na te aplikacje, zwłaszcza Instagram, czułam się z samą sobą coraz gorzej, ale czułam też, że nie mogę przestać przewijać ekranu, bo miał on nade mną dziwną władzę. Media społecznościowe posłużyły jako narzędzie do wzmacniania negatywnych cech i uczuć, których tak naprawdę nie chciałam mieć. Miałam wrażenie, że wchodzę na te portale i czuję, że nie mam kontroli. Czułam się bardziej niespokojna, bardziej przygnębiona - przyznała.
Social media niszczą młodych ludzi
Problem, o którym mówiła Lembke dotyczy obecnie wielu nastolatek. Media społecznościowe kreują wizerunek idealnych, nieskazitelnie pięknych osób. Takich ludzi nie ma, lecz nie trudno jest opublikować w internecie własnego, wyretuszowanego zdjęcia z nałożonym "upiększającym" filtrem. Gdy młoda osoba codziennie obserwuje tego typu fotografie, sama dąży do tego, aby być osobą idealną. To z kolei prowadzi do zaburzenia odżywiania, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego czy cielesnego zaburzenia dysmorficznego, które polega na ciągłym przekonaniu o własnym nieestetycznym wyglądzie lub nieprawidłowej budowie ciała.
Francis Haugen, która była niegdyś wysokiej rangi pracownicą Facebooka, zarzuciła koncernowi dążenie do zysków nawet za cenę bezpieczeństwa i szkody swoich użytkowników.
Dr Maciej Dębski z Fundacji DBAM O MÓJ Z@SIĘG w rozmowie z DEON.pl przestrzega przed uzależnieniem się od cyfrowych technologii, lecz zaznacza, że problem ten będzie wzrastał. - Uzależnia nas to, co my mamy w telefonie, a nie sam telefon. Uzależniają nas różnego rodzaju aplikacje, w szczególności media społecznościowe – mówi dr Dębski.
Pokolenie Z zaczyna na szczęście dostrzegać negatywny wpływ social mediów na własne życie i coraz częściej zrywa z ciągłym byciem online. Jedna z nastolatek, która podzieliła się w ramach ruchu LOG OFF swoimi przemyśleniami na temat korzystania z mediów społecznościowych przyznała, że po wylogowaniu się z nich, czuje się znacznie lepiej, a świat jest dla niej "znacznie bardziej wyraźny".
Detoks od internetu
27-latka z Warszawy w rozmowie z "Plusem Minusem" zauważyła, że "coraz więcej osób z jej otoczenia bardzo ogranicza swój czas w internecie". - Czasem wystarczy coś na zasadzie "detoksu". Kilka dni lub tydzień bez zaglądania na popularne portale potrafi poprawić nasze samopoczucie – zauważyła.
Z badań przeprowadzonych przez Pew Research Center wynika, że coraz mniej młodych ludzi korzysta z mediów społecznościowych i interesuje nimi. "Użytkownicy w wieku 18-25 lat są jedyną grupą wiekową, w której utrzymuje się trend spadkowy" – czytamy na portalu socialpress.pl.
Tęsknota młodych za światem nieznanym
Osoby z pokolenia Z tęsknią za czasami sprzed XXI wieku – takimi, który znają chociażby milenialsi (urodzeni w latach 80. i 90.). Doskwiera im samotność i brak prawdziwych, bliskich relacji. Social media zagwarantować mogą jedynie powierzchowną znajomość.
Jak czytamy na rp.pl, paradoksalna nostalgia młodych za światem, którego nie znają "uwidacznia się w memach z podwórkowym trzepakiem jako analogową wersją Facebooka, czy też umieszczaniu zdjęć różnych atrybutów lat 90. (kaset magnetofonowych, walkmanów, dyskietek) i frazy 'kto to pamięta, miał szczęśliwe dzieciństwo'".
Pokolenie Z buntuje się wirtualnej rzeczywistości, a w ostatnim czasie coraz bardziej popularne staje się zjawisko nazywane JOMO (Joy of Missing Out, czyli czerpanie radości z bycia poza światem wirtualnym).
Emma Lembke przekonuje, że w obecnie nie da się być całkowicie wylogowanym. - Nie mogę wylogować się zupełnie. Zdrowe korzystanie z mediów społecznościowych będzie każdą taką interakcją, w której czuję, że czerpię z niej korzyść, a moje zdrowie nie jest narażone na szwank. Chodzi o mentalne wylogowanie się na chwilę i zdanie sobie sprawy z tego, co czyni cię szczęśliwszym, gdy jesteś w mediach społecznościowych – mówi.
W jaki sposób rodzice dzieci, które dopiero zaczynają odkrywać świat wirtualny, mogą im pomóc? - Przede wszystkim rodzice powinni dawać dzieciom przykład swoim własnym zaangażowaniem. Czynnikiem, który będzie chronił młodzież przed wejściem w problem e-uzależnień, jest dobrze zbudowana relacja z osobami najbliższymi. Dodatkowo rodzice mogą stwarzać swoim dzieciom alternatywę dla świata cyfrowego, czyli tworzyć im przestrzeń do realizacji różnych pasji niezwiązanych z przebywaniem w sieci – tłumaczy dr Maciej Dębski.
Źródło: rp.pl
Skomentuj artykuł