Jak odnaleźć swoje szczęście?
Po maturze byłam zdezorientowana... otwierało się przede mną tyle dróg, a ja chciałam kroczyć kilkoma równocześnie. Myślę, że w młodości wszyscy by tak chcieli. Niestety, trzeba wybierać... W pracy, w miłości, we wszystkim.
Jakby to było pięknie, gdyby człowiek mógł przejechać jedną drogą, która go wabi... potem zawrócić, cofnąć się i wjechać na inną, wypróbować inną.
Latem byłam kilka dni u stryja, jeździłam do niego pouczyć się, w jego daczy na leśnym odludziu był spokój, pogoda... idylla.
A stryj był jak dziadek - mojego dziadka nie zdążyłam już poznać.
Był "chodzącym uśmiechem". Tak go ktoś nazwał. Z nikim się w życiu tak nie naśmiałam jak z nim.
Powiedziałam mu o swoim wyborze.
O TRUDNYM wyborze, jaki mnie czeka.
Oczekiwałam, że wybuchnie śmiechem. Tak jak to zwykle czynił, kiedy się na coś skarżyłam...
Znał wielką tajemnicę życia: umieć obejść trudny problem... i podejść do niego z łatwiejszej strony.
Rzeczywiście: czasem wystarczy tylko trochę się odsunąć i podejść z innej strony do tego, co wydaje się nam nie do pokonania... i tego, co napawało nas trwogą, już się nie boimy.
Tym razem jednak stryj nie roześmiał się.
Patrzył na mnie ze współczuciem.
I zrozumiałam, że nie mówiłam tylko o swoim problemie, lecz przypomniałam także jego własne dawne poszukiwania...
Rzecz jasna, za młodu on również chciał iść wieloma drogami.
Jakby zajrzał mi... w duszę...
I rozpoznał w niej odbicie swojej młodości.
Mądrzy ludzie, gdy się zestarzeją, umieją rozpoznawać w duszach młodych ludzi odbicie swojej młodości.
- Wiesz - zaczął się zastanawiać - tutaj każda rada jest cenna.
Skinęłam głową.
Przecież o tym wiedziałam.
- Ale jedna rada jest dla mnie najcenniejsza. - Wreszcie się uśmiechnął. - Wiesz, która?
- Nie.
- Przekażę ci radę, która mi zawsze w życiu pomagała... nawet nie wiem, kto mi ją podpowiedział... kimkolwiek był, nie przestaję mu być przez całe lata wdzięczny...
- ???????????????????????????????
Tylu pytajników jeszcze nigdy w życiu nie wyraziłam, nigdy z siebie tylu ich nie wydmuchałam, ile po tych słowach stryja.
- Wiesz, ludzie wciąż zabiegają o to, czego w życiu pragną. Na tym polega trudność. Ponieważ najczęściej tego, czego chcą, nie potrafią nazwać. Kiedy to potem dostaną, stwierdzają, że właściwie nie tego chcieli. Dostali dokładnie to, o czym w swoim mniemaniu marzyli... tylko że nazwali niedokładnie, więc są smutni.
Już w młodości przywykłem do czegoś zupełnie innego i robię to do dzisiaj. Nazywam coś, czego nie chcę mieć... to jest łatwiejsze... nazywam bardzo dokładnie coś, czego nie chcę.
A kiedy człowiek potrafi dokładnie i szczerze nazwać coś, czego w życiu nie chce, stwierdza, że właściwie nazwał dokładnie także to, czego pragnie...
Więcej w książce: KSIĘGA SZCZĘŚCIA - Eduard Martin
Skomentuj artykuł