Jestem alkoholikiem, nie jestem Bogiem

(fot. shutterstock.com)
Meszuge

Duchowy, duchowość... to terminy odnoszące się do życia wewnętrznego człowieka, związane z jego indywidualnym systemem wartości, dotyczące spraw niematerialnych. Przykładowe wartości to rodzina, dzieci, dom, praca, uczciwość, Bóg, miłość, przyjaźń...

Krok Pierwszy Programu Dwunastu Kroków Wspólnoty Anonimowych Alkoholików brzmi: Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem. A co oznacza to dla mnie? Po pierwsze to, że jestem alkoholikiem. Po drugie, że nie jestem Bogiem. Prawda jest taka, że całymi latami jedno i drugie wcale nie było takie oczywiste.

Do pewnego momentu moje życie toczyło się właściwie bez większych zgrzytów, jakby samo, może siłą rozpędu albo bezwładu? Szkoła, wojsko, żona, syn, praca w biurze, do którego żadni petenci nie mieli dostępu i w którym spokojnie zajmowałem się analizą dokumentów. Czy, gdyby warunki się nie zmieniły, mogło tak zostać na zawsze? No, przecież wiem, że nie. Nie zostałem alkoholikiem przez pracę, żonę czy ustrój. Wewnętrzna pustka natarczywie i coraz częściej domagała się wypełnienia.

Nowa praca i... pułapka. Z jednej strony jak najbardziej realna możliwość kontynuowania studiów, awansów i zarabiania naprawdę dużych pieniędzy, jednak z drugiej coraz większe koszty emocjonalne i duchowe tych sukcesów, które - jak sądzę - potrzebne mi były wówczas do udowodnienia własnej niezależności. Od innych ludzi, ale i od Boga. Może nawet od Niego w szczególności?

DEON.PL POLECA


Głód duszy, który doskwierał mi coraz bardziej, próbowałem karmić kolejnymi, drogimi przedmiotami. Pamiętam, jak potrzebując przegrać film, kupiłem po prostu drugi magnetowid, ot tak, po prostu, jak ludzie kupują skarpetki. Nieco później przyszła kolej na (co prawda używany) samochód kupiony za pół pensji.

Czy potrzebowałem innych ludzi? Jasne! Dlatego miałem podwładnych. Także wygodną, bo byłą żonę. I syna, z którym nijak nie umiałem się porozumieć, nie znając języka uczuć. A Bóg? A cóż ja miałem Mu do zaoferowania? Wypasioną komórkę? Nową brykę? Pięćdziesięciocalową plazmę?

Miałem stanowisko, sukcesy zawodowe, nagrody, awanse i dużo pieniędzy. To były namacalne dowody na to, że nikogo i niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Poza alkoholem oczywiście. Tak. alkoholu potrzebowałem coraz więcej i coraz częściej. Taka była cena tych... sukcesów.

W pewnym momencie nie miałem już pierwszej pracy i związanego z nią świętego spokoju, nie miałem wysokich poborów, bo mi je zżarła inflacja, zresztą firma wyraźnie zmierzała ku plajcie. Nie umiałem żyć bez alkoholu, nie umiałem żyć z nim. Pozostała mi olbrzymia wewnętrzna pustka. Niezaspokojony głód duszy. I alkoholizm. Grzech pierwszego przykazania.

We Wspólnocie AA po raz pierwszy usłyszałem o duchowości jako systemie wartości, a nie - jak mi się to wcześniej wydawało - jakichś obrzędach religijnych, modłach, liturgii. To było jak objawienie, może nawet przebudzenie. Miałem władzę, miałem ludzi, miałem pieniądze, miałem rzeczy (przedmioty), ale jakieś wartości niematerialne? Nawet nie wiedziałem, czy jakieś mam - albo kiedyś miałem.

Minęły lata. Zmieniło się tak dużo. Nadal lubię ładne, eleganckie rzeczy, ale.

Jedną z moich wartości nazywam powiernictwem, bo uważam, że nikt nie posiada niczego na własność na mocy jakiegoś absolutnego prawa moralnego, nawet jeżeli zdobył to uczciwie, legalnie, własnym wysiłkiem. Rzeczy są nam jedynie powierzane, przekazywane po to, żebyśmy ich mogli używać, w taki czy inny sposób, dla dobra wszystkich. Takie podejście ułatwia mi określanie priorytetów. Rzeczy to tylko rzeczy.

I wreszcie wszystko zaczęło mi się integrować, stapiać, łączyć w jedną harmonijną całość - no, może nie samo, trochę pracy w to jednak włożyłem; pomogli też przyjaciele. Niezłą ilustracją tego, o czym piszę, jest taki oto tekst: Nie tak, jak to zwykle bywa w dzisiejszym świecie, gdzie spotkania związane są z ostrą wymianą poglądów i atakami na siebie nawzajem, gdzie uczestnicy próbują zakrzyczeć i zagłuszyć swoje słowa, nie... decydować powinna we wszystkich sprawach wola większości, ale wszystkie decyzje powinny być podejmowane w mądrości, miłości i jedności z Bogiem, w atmosferze szacunku, cierpliwości, jedności i pojednania, żeby ludzie służyli sobie (pomagali, wspierali) nawzajem z pokorą w sercu, i szacunkiem dla prawdy i sprawiedliwości.

Wszyscy znajomi alkoholicy, którym go podsunąłem, byli przekonani, że dotyczy on inwentury grupy AA i funkcjonowania wykształconego sumienia grupy. W rzeczywistości są to wskazówki i zalecenia, jak powinno przebiegać spotkanie organizacyjne kwakrów (jestem kwakrem i chrześcijaninem). Harmonia i jedność ducha. Zgoda. Z samym sobą, ludźmi i światem. Ano, właśnie.

W książce "Nowa para okularów" Chucka C., weterana, który wytrzeźwiał w 1946 roku, znaleźć można takie oto stwierdzenie: Wiesz to instynktownie; wiesz, że nie możesz posadzić rzodkwi i otrzymać ogórków. Ale wydaje ci się, że jesteś ponad prawem i próbujesz kontrolować swoje myślenie. Nie dostajesz tego, czego chcesz, ale uważasz, że możesz myśleniem wywołać to, czego chcesz.

ALKOHOLIZM ZOBOWIĄZUJE - Meszuge, Wydawnictwo WAM

***

Powyższy artykuł jest częścią wydania specjalnego deon.pl/walentynki. Chcemy pokazać, że widzimy tych, którym jest trudno. Są dla nas ważni. Dlatego wspólnym elementem wszystkich naszych publikacji będzie hasztag #widzecie.

Jeśli zdecydujesz podzielić się własną historią, opinią, albo wyrazić swoją solidarność, będziemy zobowiązani za wykorzystanie #widzecie w swoich aktywnościach na Facebooku, Twitterze i Instagramie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jestem alkoholikiem, nie jestem Bogiem
Komentarze (22)
O
operatorzurawi@gmail.com
22 kwietnia 2015, 03:04
Bzdury Alkohol to czysta enrgia dla mózgu. Pomińmy toksyczny aspekt. Mam ciekawsze i o wiele bardziej logiczne wytłumaczenie uczucia pustki oraz łaknienia alkoholu.  TYLKO PRV i wyłącznie dla osób z nawracającymi myślami...  Pisać - pytać - najlepiej doświadczeni psychologowie i psychiatrzy.      
D
drogowypies
4 marca 2015, 17:17
Witek zawsze jest rzeczowy i taki prawdziwy-polski. Wielu ludzi z kraju i nie tylko, docenia jego Twórczość. Tylko ortodoksja z AA jak zwykle patrzy z boku z kwaśną minką. Ale tym bym się przejmował Witku, na W.Osiatyńskiego też ta horda ujadała.
MR
Maciej Roszkowski
15 lutego 2015, 17:21
Bliska bardzo mi osoba wyszła z a. i od 4 lat jest "sucha". Widziałem jak wielki to był i jest wysiłek. Bogu dziękuję.
A
alcoholic
15 lutego 2015, 17:18
Chce zebys wiedzial czlowieku ze tu w US twoje teksty ratuja zycie.
J
Jan
15 lutego 2015, 17:20
Alkoholicy są wszędzie i wszędzie potrzebują pomocy, zrozumienia i wsparcia.
MR
Maciej Roszkowski
16 lutego 2015, 14:42
Trzymaj się, pozdrawiam!
R
Roman
15 lutego 2015, 17:14
To "nie jestem Bogiem" walnęło mnie jak cepem. Chyba się w życiu pogubiłem... Dziękuję ci.
I
Inga
15 lutego 2015, 10:11
Ciekawe - dziękuję.
H
horny
14 lutego 2015, 06:59
Chociaz wku... mnie ten facet czasem, to jednak przyznaję, że Meszuge jest najlepszym polskim pisarzem aowskim, tak jak on rozumie alkoholizm i 12 kroków, tak chyba nikt inny ze współczesnych.
E
Ewaryst
14 lutego 2015, 12:31
Nie wiem, czy się zgodzisz, ale poza książkami Anonimowych Alkoholików "12 kroków od dna" jest najlepszą książką na ten temat.
G
Goodmen
13 lutego 2015, 07:12
Dziwny prezent na walentynki, ale tekst ciekawy.
P-
Polak - katolik
13 lutego 2015, 07:10
Roztkliwiacie się nad pijusami - też coś! Jakby ciężko pracowali a niedziele spędzali w kościele, to i problemów nie mieliby.
J
Ja
13 lutego 2015, 14:54
Bo wszyscy wiedzą, że w kościele leczą z alkoholizmu, prawda? :-)
J
Joasia
12 lutego 2015, 22:36
Dziękuję Bogu za trzeźwych alkoholików.
I
Irena
13 lutego 2015, 16:11
Dziękuję wszystkim, którzy w trzeźwieniu im pomagają.
S
Send
12 lutego 2015, 22:35
Autor jak zwykle w dobrej formie! Dziękuję.  :) Uwaga dla redakcji - może dobrze byłoby jakoś zaznaczać albo wyróżniać cytaty?
A
Andrzej
12 lutego 2015, 22:32
Czytałem Chucka C. - jest zajebisty!
K
Katriona
12 lutego 2015, 22:30
Uwielbiam Meszuge - mojej rodzinie Jego książki dały nadzieję i rozwiązanie. Zawsze będziemy modlić się za niego, za Jego córkę, autorkę "Alkoholiczki" i innych, ktorzy pomagają alkoholikom.
G
gość
12 lutego 2015, 22:57
Malutkie sprostowanie: autorka "Alkoholiczki" Mika Dunin nie jest córką Meszuge.
J
Jandar
13 lutego 2015, 07:07
Katriona chyba tylko wylicza różne osoby.
K
Katrin
11 lutego 2015, 21:14
Jakie to piekne, gdy osoby uzaleznione od alkoholu odnajduje trzezwosc i radosc zycia. Chwala Panu, za AA, ze ludzie wychodza z bagna. Ze wspolnota ciagnie czlowieka do gory. Katarzyna, Al-Anon
M
M.
11 lutego 2015, 18:13
Nie jestem Bogiem. Jakież to mądre, a jednocześnie trudne do zaakceptowania. Czytam obecnie "Wiarę z lewej prawej i Bożej strony" autorstwa G. Rysia i wczoraj natknęłam się na rozdział będący komentarzem do Mt 20, 1-16. Dwa fragmenty szczególnie zapadły mi w pamięci: "Wydaje nam się, że skoro tyle lat jesteśmy blisko Boga, mamy prawo Go napominać i poprawiać" (str. 86); "Zapytajmy samych siebie (...) na czym budujemy nasze wspólnoty? Pokusa, by budować je na sprawiedliwości, a nie na miłości, jest bardzo silna i tak łatwo można rozminąć się z Bogiem, który jest miłosierny." (str. 89). Wydaje mi się, że oba fragmenty niezwykle dobrze komponują się z świetnym (jak zawsze) tekstem Meszuge.