Jestem niesłowna, nieodpowiedzialna i niedojrzała. Nie nadaję się

Jestem niesłowna, nieodpowiedzialna i niedojrzała. Nie nadaję się
(fot. shutterstock.com)
Logo źródła: TakRodzinie ks. Zbigniew Kapłański

- Ja się do niczego nie nadaję! - wydusiła z siebie. Po co mam cokolwiek postanawiać, jeśli i tak to zniszczę?!!! Nie chcę już żyć, nie umiem sobie ze sobą poradzić!

Wszystko przebiegało jak zwykle. Obok stołu postawiłem stary karton z uroczystym napisem "DO SPALENIA", z drugiej strony stał zwykły kosz na śmieci. Nie minęła nawet godzina mojej pracy, gdy znów się zaczęło… Wziąłem do ręki starą kopertę, a z tej koperty powoli wyjmowałem pytania zapisane na kartkach różnego formatu. Na niektórych były zapisane daty… Sierpień 1988 roku. Zobaczyłem w pamięci tę grupę.

Iza w bluzeczce, na której dowcipny projektant namalował deszcz padający z uśmiechniętej chmurki na zieloną trawę. Robert, który przyjechał w spodniach sięgających kostek, a wyjeżdżał po dwóch tygodniach w tych samych spodniach… sięgających połowy łydki. Renata, dziewczyna o twarzy zawsze zatroskanej i oczach wypatrujących dzieci, które trzeba pocieszyć albo zabawić, babć, którym można pomóc nieść worek z sianem, i pań, którym cokolwiek upadło na ziemię, aby z prędkością sprintera-olimpijczyka podnieść to i radośnie wręczyć. Byli jeszcze dwaj bliźniacy, Arek i Darek, zupełnie do siebie niepodobni, jeden śniady i wysoki, drugi malutki wątły jasny blondynek, była Sabina, która szybciej niż kasa w sklepie dodawała ceny zakupionych przez nas towarów, i jeszcze dwóch Wojtków i trzy Magdy, i… razem ponad dwadzieścia osób z rekolekcji sprzed 18 lat.

DEON.PL POLECA

Pudło stało się nieważne. Znalazłem się w beskidzkiej wsi, gdzie spędziliśmy niemal dwa tygodnie, dla niektórych chyba najważniejsze w życiu. Pamiętam ich twarze, gdy czytając Pismo Święte, odkrywaliśmy, jak bardzo ważne rzeczy o naszym życiu są tam opisane. Pamiętam zażarte dyskusje, w których z młodzieńczą zapalczywością napadali na Pana Boga. I pamiętam to, co najważniejsze - wieczorne rozmowy, których skutki mam szczęście obserwować do dzisiaj.

Trzeciego dnia podczas wieczornej modlitwy widziałem, że z Izą coś się dzieje. Gdy wróciłem do pokoju, usłyszałem ciche pukanie. Iza płakała tak jak deszcz na jej bluzeczce. A ja się modliłem, aby ten płacz był tak samo ożywczy jak deszcz niosący życie trawie.

- Ja się do niczego nie nadaję! - wydusiła z siebie. Po chwili mówiła dalej: -  Jak tu przyjechaliśmy, to sobie obiecałam, że po modlitwie wieczornej nie będę nic mówiła, a już mi palców brakuje, aby zliczyć, ile razy przez trzy dni złamałam tę obietnicę. Na mamy imieniny, na Barbary, ponad pół roku temu obiecałam, że już nigdy nie podniosę na nią głosu. I guzik. Kilka razy znów musiałam ją przepraszać za głupie krzyki. Postanawiałam wiele razy, że nie przerwę prababci opowiadania sprzed lat, ale też nie wytrzymałam, gdy po raz chyba pięćsetny zaczęła mówić, jak to wybierali imię dla pierworodnego syna. Po co mam cokolwiek postanawiać, jeśli i tak to zniszczę?!!! Ja nie chcę już żyć, nie umiem sobie ze sobą poradzić! Jestem niesłowna, nieodpowiedzialna, głupia i niedojrzała!

Uśmiechnąłem się. Nie musiałem sobie długo przypominać wzruszenia, z jakim mama Izy opowiadała o jej zaangażowaniu w opiekę nad dziećmi tragicznie owdowiałej sąsiadki. Bez wysiłku przypomniałem sobie zachwyt wychowawczyni, która pełna dumy opowiadała o Izie jako o najlepszej uczennicy w całym liceum. Pozostawało użyć sposobów Ducha Świętego, aby Iza uwierzyła, że Pan Bóg sporo w nią zainwestował. Około trzeciej nad ranem, gdy już świtało, w jej sercu, tak jak na bluzeczce, ważniejszy był uśmiech chmurki i radość trawy, której deszcz daje życie.

Dzisiaj Iza, która z wyróżnieniem skończyła psychologię, jest kierowniczką domu dziecka i razem z mężem są członkami rady parafialnej.

Pierwsze kroki do samoakceptacji. Jak polubić siebie? >>

ks. Zbigniew Kapłański - katecheta, rekolekcjonista, spowiednik, przed wstąpieniem do seminarium uczył matematyki i informatyki w liceach warszawskich.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Zuzanna Radzik

- Puk puk.
- Kto tam?
- To my, więcej niż połowa Kościoła!

Taki improwizowany dialog krzyczały kobiety w stronę hierarchów udających się na synod w 2018 roku.

Ruch równouprawnienia w Kościele to...

Skomentuj artykuł

Jestem niesłowna, nieodpowiedzialna i niedojrzała. Nie nadaję się
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.