Najtrudniej jest przebaczyć samemu sobie

Pojednanie z samym sobą prowadzi do pojednania z bliźnim (fot. Xanetia / flickr.com)
ks. Marek Dziewiecki / slo

Każdy z nas ma o coś żal do samego siebie. Pojednać się z samym sobą to znaczy przebaczyć sobie błędy popełnione w przeszłości, wyciągając z nich wnioski po to, by więcej do tych błędów nie powracać.

Zagrożeniem są postawy skrajne: brak przebaczenia sobie lub naiwne rozgrzeszanie samego siebie ze wszystkiego, nadal powtarzając te same błędy i grzechy. Dojrzale przebaczyć sobie to przyjąć siebie z Bożą miłością. To uczyć się na błędach z przeszłości oraz stawiać sobie szlachetne wymagania na dziś i jutro. To wymagać od siebie, by odtąd kierować się miłością, prawdą i odpowiedzialnością. Człowiek, który dojrzale sobie przebaczył, pamięta o swojej przeszłości, ale nie po to, by się zadręczać czy rozpaczać, lecz po to, by wyciągać wnioski i nie powtarzać minionych błędów. Pozostaje mu wtedy już tylko pamięć intelektualna o przeszłych wydarzeniach. Staje się ona częścią jego życiowej mądrości i doświadczenia. Znikają natomiast intensywny ból i rozżalenie emocjonalne, które dotąd towarzyszyły wspomnieniom błędów z przeszłości.

Pojednać się z samym sobą to także przebaczyć innym ludziom krzywdy, które mi kiedykolwiek wyrządzili. Przecież zło, którego doznałem od innych, jest już przeszłością. Jest bólem, który już przeżyłem. Jeśli natomiast nadal w moim sercu podtrzymuję żal do bliźnich i nie przebaczam im, mimo że niektórzy już nie żyją, a inni przestali mieć wpływ na moje życie czy zmienili swoje postępowanie wobec mnie, to teraz ja sam siebie krzywdzę, podtrzymuję ból z przeszłości i sprawiam, że zatruwa on moją teraźniejszość. Przebaczenie innym ludziom leży więc w moim interesie i daje mi szansę na pogodniejszą teraźniejszość i przyszłość.

DEON.PL POLECA

Pojednać się z samym sobą to pogodzić się z faktem, że w ogóle istnieję, że zostałem "wrzucony" w ten świat bez mojej zgody. To pojednać się z tym, że urodziłem się i wychowałem w tej właśnie rodzinie, w tym czasie, w tym kraju, że chodziłem do tych właśnie szkół, że miałem takich nauczycieli, rówieśników, że otrzymałem takie właśnie ciało, zdrowie, taką płeć, takie możliwości intelektualne, taką wrażliwość psychiczną, takie potrzeby, taki właśnie świat duchowy i takie więzi z innymi. Pojednać się ze sobą to pojednać się z całą swoją historią po to, by mieć siłę i nadzieję na dziś i na jutro.

Pojednanie z samym sobą prowadzi do pojednania z bliźnim. Ten, kto doświadczył miłosiernej miłości Boga i kto przebaczył sobie błędy z przeszłości, uświadamia sobie, że inni - podobnie jak on - są słabi i grzeszni. Jeśli ktoś nie potrafi z serca przebaczyć bratu czy siostrze, to znaczy, że sam jeszcze nie uwierzył w Boże miłosierdzie i że nadal jeszcze nie potrafi przebaczyć samemu sobie. Pojednanie z drugim człowiekiem oznacza wybaczenie mu krzywd i win, które wyrządził nam w przeszłości. Oznacza zamknięcie tej przeszłości, aby dać bliźniemu szansę na nową teraźniejszość i przyszłość. Czy oznacza coś więcej, to już zależy od obecnej postawy drugiego człowieka.

Jeśli uznał on swój błąd i zmienił swoje postępowanie, to pojednanie się z nim oznacza nie tylko przebaczenie mu dawnych win, ale także obdarowanie go zaufaniem i wdzięcznością na dziś. Podobnie jak w postawie wobec samego siebie, trzeba wystrzegać się każdej skrajności. Jedną skrajnością jest odmowa przebaczenia i szukanie zemsty za zło doznane w przeszłości, a drugą skrajnością jest naiwne przebaczenie, kiedy krzywdzący mnie człowiek nie uznaje swoich błędów, nie zmienia się i nie prosi mnie o przebaczenie, lecz nadal próbuje mnie krzywdzić.

Czasami potrzeba pojednania z bliźnim wynika nie z tego, że ktoś mnie skrzywdził w przeszłości, ale z tego, że ja wyrządziłem mu zło i jestem winowajcą. W takiej sytuacji moim obowiązkiem jest uczynić pierwszy krok w kierunku pojednania. Krok ten nie polega jednak na tym, bym od razu prosił o przebaczenie i pojednanie, lecz na tym, bym najpierw poszedł do bliźniego, przyznał się z bólem do popełnionego błędu, wynagrodził mu wyrządzoną krzywdę i przeprosił za zadany ból. Dopiero wtedy mam moralne prawo, by prosić o przebaczenie. Jeśli spełniam wszystkie te warunki, a drugi człowiek mimo to nie chce mi przebaczyć, to nie powinienem reagować złością czy agresją, lecz modlić się o uzdrowienie naszej wzajemnej relacji. W niektórych sytuacjach pojednanie - przynajmniej w tym momencie - nie jest możliwe. Wtedy pozostaje mi ufna modlitwa za tych, którzy mnie skrzywdzili, lub za tych, którym ja wyrządziłem krzywdę. Modlitwa o gotowość do podania dłoni i o wyciszenie bolesnych wspomnień jest w każdej sytuacji pierwszym krokiem do przebaczenia i pojednania.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Najtrudniej jest przebaczyć samemu sobie
Komentarze (10)
K
klik
7 lipca 2014, 19:06
bzdura utopia uczyć się na błędach?nie być dobrym i naiwnym absurdy.Iż dla ludzi nie można być za dobrym wnioski.Pieknie brzmi i tylko tyle
J
jo
4 maja 2013, 01:00
mądremu człowiekowi dwa słowa wystarczą...
ZS
zrzucić starą skórę
6 marca 2012, 19:04
Trzeba więc naprzód porzucić smutki, narzekania, wyleczyć się z samego siebie, ze swoich urazów psychicznych, które są dla nas większym nieszczęściem niż wszystko, co nas otacza. — Stefan Wyszyński
UM
udziel mi odwagi
6 marca 2012, 16:40
Panie, pojednaj mnie ze mną. Jakże mogę spotykać i kochać innych, Jeśli już nie spotykam i nie kocham siebie? Panie, który mnie kochasz takim, jaki jestem, a nie jedynie takim, jakim chciałbym być, pomóż mi przyjąć moją sytuację, z jej smutkiem i nadzieją. Naucz mnie żyć wśród blasków i cieni, wśród łagodności i wybuchów gniewu, w śmiechu i we łzach, w mojej przeszłości i w teraźniejszości. Ucz mnie przyjmować siebie, jak Ty mnie przyjmujesz, i kochać siebie tak, jak Ty mnie kochasz. Uwolnij mnie od doskonałości na mą tylko miarę i otwórz mnie na świętość, którą chcesz mi dać. Oszczędź mi cierpień Judasza wchodzącego w siebie, by potem już nie wyjść, trwania z rozpaczą i strachem wobec swego grzechu. Udziel mi żalu Piotra, spotykającego milczenie Twojego spojrzenia, pełne czułego współczucia. A jeśli miałbym płakać, niech to nie będzie płacz nad sobą samym, raczej nad Twoją zdradzoną miłością. Panie, Ty znasz drążącą mnie rozpacz i wstręt do siebie, które bez przerwy przerzucam na innych! Niech Twoja dobroć pozwoli mi żyć w moich własnych oczach! Tak bardzo chciałbym odemknąć bramę mojego więzienia, w którym sam siebie zamknąłem na klucz! Udziel mi odwagi do wyjścia z siebie. Powiedz, że wierzący wszystko potrafi. Powiedz, że jeszcze może mnie uzdrowić Światło Twojego słowa i Twego spojrzenia. Michel Hubaut, w: 'Prier', marzec 1988, s. 16
,
,,,
21 lutego 2012, 23:38
"Przecież zło, którego doznałem od innych, jest już przeszłością. Jest bólem, który już przeżyłem." niekoniecznie takie to proste,  bo bardzo często skutki wyrządzonego zła pozostają na całe życie, np. ktoś po alk. spowodował wypadek, a ofiara tego wypadku resztę życia spędzi w tzw. stanie wegetatywnym jak wybaczyć temu kierowcy, jak on ma wybaczyć sobie? .
K
Karola
23 listopada 2014, 00:35
Zaprosić Boga prosić Go o łaskę o dar o prowadzenie. By On był w tej sytuacji i z Nim to przechodzić. Na prawdę wiele jest świadectw że da się.
NP
nie pojednana
5 lutego 2011, 13:59
w teorii  wszystko wygląda pięknie. Gorzej w praktyce, no bo jak pojednać się z małzonkiem kttóry zdradził, odszedł i wcale nie oczekuje pojednania?
TJ
trudno jest
5 lutego 2011, 13:02
Panie, pojednaj mnie ze mną. Jakże mogę spotykać i kochać innych, Jeśli już nie spotykam i nie kocham siebie? Panie, który mnie kochasz takim, jaki jestem, a nie jedynie takim, jakim chciałbym być, pomóż mi przyjąć moją sytuację, z jej smutkiem i nadzieją. Naucz mnie żyć wśród blasków i cieni, wśród łagodności i wybuchów gniewu, w śmiechu i we łzach, w mojej przeszłości i w teraźniejszości. Ucz mnie przyjmować siebie, jak Ty mnie przyjmujesz, i kochać siebie tak, jak Ty mnie kochasz. Uwolnij mnie od doskonałości na mą tylko miarę i otwórz mnie na świętość, którą chcesz mi dać. Oszczędź mi cierpień Judasza wchodzącego w siebie, by potem już nie wyjść, trwania z rozpaczą i strachem wobec swego grzechu. Udziel mi żalu Piotra, spotykającego milczenie Twojego spojrzenia, pełne czułego współczucia. A jeśli miałbym płakać, niech to nie będzie płacz nad sobą samym, raczej nad Twoją zdradzoną miłością. Panie, Ty znasz drążącą mnie rozpacz i wstręt do siebie, które bez przerwy przerzucam na innych! Niech Twoja dobroć pozwoli mi żyć w moich własnych oczach! Tak bardzo chciałbym odemknąć bramę mojego więzienia, w którym sam siebie Zamknąłem na klucz! Udziel mi odwagi do wyjścia z siebie. Powiedz, że wierzący wszystko potrafi. Powiedz, że jeszcze może mnie uzdrowić Światło Twojego słowa i Twego spojrzenia. Michel Hubaut, w: 'Prier', marzec 1988, s. 16
OB
odemknąć bramę mojego więzie
5 lutego 2011, 13:01
Panie, pojednaj mnie ze mną. Jakże mogę spotykać i kochać innych, Jeśli już nie spotykam i nie kocham siebie? Panie, który mnie kochasz takim, jaki jestem, a nie jedynie takim, jakim chciałbym być, pomóż mi przyjąć moją sytuację, z jej smutkiem i nadzieją. Naucz mnie żyć wśród blasków i cieni, wśród łagodności i wybuchów gniewu, w śmiechu i we łzach, w mojej przeszłości i w teraźniejszości. Ucz mnie przyjmować siebie, jak Ty mnie przyjmujesz, i kochać siebie tak, jak Ty mnie kochasz. Uwolnij mnie od doskonałości na mą tylko miarę i otwórz mnie na świętość, którą chcesz mi dać. Oszczędź mi cierpień Judasza wchodzącego w siebie, by potem już nie wyjść, trwania z rozpaczą i strachem wobec swego grzechu. Udziel mi żalu Piotra, spotykającego milczenie Twojego spojrzenia, pełne czułego współczucia. A jeśli miałbym płakać, niech to nie będzie płacz nad sobą samym, raczej nad Twoją zdradzoną miłością. Panie, Ty znasz drążącą mnie rozpacz i wstręt do siebie, które bez przerwy przerzucam na innych! Niech Twoja dobroć pozwoli mi żyć w moich własnych oczach! Tak bardzo chciałbym odemknąć bramę mojego więzienia, w którym sam siebie Zamknąłem na klucz! Udziel mi odwagi do wyjścia z siebie. Powiedz, że wierzący wszystko potrafi. Powiedz, że jeszcze może mnie uzdrowić Światło Twojego słowa i Twego spojrzenia. Michel Hubaut, w: 'Prier', marzec 1988, s. 16
Z
z598f
5 lutego 2011, 12:58
Panie, pojednaj mnie ze mną. Jakże mogę spotykać i kochać innych, Jeśli już nie spotykam i nie kocham siebie? Panie, który mnie kochasz takim, jaki jestem, a nie jedynie takim, jakim chciałbym być, pomóż mi przyjąć moją sytuację, z jej smutkiem i nadzieją. Naucz mnie żyć wśród blasków i cieni, wśród łagodności i wybuchów gniewu, w śmiechu i we łzach, w mojej przeszłości i w teraźniejszości. Ucz mnie przyjmować siebie, jak Ty mnie przyjmujesz, i kochać siebie tak, jak Ty mnie kochasz. Uwolnij mnie od doskonałości na mą tylko miarę i otwórz mnie na świętość, którą chcesz mi dać. Oszczędź mi cierpień Judasza wchodzącego w siebie, by potem już nie wyjść, trwania z rozpaczą i strachem wobec swego grzechu. Udziel mi żalu Piotra, spotykającego milczenie Twojego spojrzenia, pełne czułego współczucia. A jeśli miałbym płakać, niech to nie będzie płacz nad sobą samym, raczej nad Twoją zdradzoną miłością. Panie, Ty znasz drążącą mnie rozpacz i wstręt do siebie, które bez przerwy przerzucam na innych! Niech Twoja dobroć pozwoli mi żyć w moich własnych oczach! Tak bardzo chciałbym odemknąć bramę mojego więzienia, w którym sam siebie Zamknąłem na klucz! Udziel mi odwagi do wyjścia z siebie. Powiedz, że wierzący wszystko potrafi. Powiedz, że jeszcze może mnie uzdrowić Światło Twojego słowa i Twego spojrzenia. Michel Hubaut, w: 'Prier', marzec 1988,