Różowe okulary też nie są bez wad!

Pesymiści mają też znacznie wyższy od przeciętnej poziom krytycyzmu, obejmujący zresztą także ich własne zachowania (fot. daniel.sahlin/ flickr.com)
Marian Polak / slo

Keep smiling – doradzają poradniki. Myślenie pozytywne ma kolosalną przyszłość! Smutasy nie tylko gorzej radzą sobie w życiu, ale też częściej niż optymiści zapadają na choroby psychosomatyczne. Radykalni naukowcy skłaniają się nawet do poglądu, że czarnowidztwo może prowokować nowotwory złośliwe.

Być może to wszystko prawda. Ale jeśli nawet, to jednak nie cała.

Jak dowodzą nowe odkrycia w tej dziedzinie, różowe okulary też nie są bez wad. Obroną melancholików przed kulturowym przymusem udawania dobrego nastroju zajął się Joseph Forgas, psycholog z University of New South Wales w Sydney (skąd wniosek, że dyktatura urzędowego optymizmu dotarła już nawet do krainy permanentnie podchmielonych misiów koala).

Prowadzone przez dwa lata badania nad osobowością urodzonych malkontentów dowiodły tego, o czym ludzkość wiedziała przez całe stulecia, ale potem, w najnowszych czasach, zapomniała pod wpływem importowanej z Ameryki ideologii hurraoptymizmu.

DEON.PL POLECA

Brak powagi nie sprzyja myśleniu! Nie bez powodu filozofów, naukowców i artystów od starożytności zwykło się nazywać "dziećmi Saturna", antycznego boga wiedzy, sztuki i wtajemniczenia w prawdy ostateczne, stanowiącego także personifikację jednego z czterech (obok sangwinzmu, choleryzmu i flegmatyzmu) "temperamentów" – melancholii, cechującej się wrodzonym niepokojem egzystencjalnym.

Związek między skłonnością do smutnej zadumy i mądrością był w minionych wiekach na tyle oczywisty, że na najsłynniejszym bodaj ze wszystkich jej "portretów" – rycinie Albrechta Duerera z początku 16. stulecia (1513) – Melancholię, wyobrażoną jako Smętny Anioł z opuszczonymi skrzydłami, otaczają symbole magii i nauki. Z jej paska zwieszają się zaś klucz i trzos, oznaczające bogactwo materialne (zdaje się, że pensje kadry uniwersyteckiej były wtedy nieco wyższe niż współcześnie) oraz wiedzę, która daje władzę nad światem.

Badania prof. Forgasa wykazały, że wiązanie pesymizmu z inteligencją jest uzasadnione bardziej, niż można by przypuszczać. Proste eksperymenty, oparte na testach rozwiązywanych przez kontrolne grupy ochotników pozostających pod wpływem (indukowanego w laboratorium) dobrego lub złego nastroju, wykazały, że pesymiści wykazują się lepszą pamięcią, wyższym poziomem koncentracji uwagi oraz bardziej racjonalnym sposobem myślenia, niż uczestniczący w tym samym badaniu optymiści.

W innym eksperymencie Forgas dowiódł jeszcze, że melancholia stanowi skuteczną ochronę przed manipulacją, smutasy okazują się bowiem mało podatne na wpływ otoczenia społecznego. Mówiąc inaczej – pesymiście trudno cokolwiek wmówić "na wiarę". Jedyne, co przemawia do czarnowidza, to mocne, racjonalne argumenty.

Pesymiści mają też znacznie wyższy od przeciętnej poziom krytycyzmu, obejmujący zresztą także ich własne zachowania. Toteż, jak wynika z badań Forgasa, malkontenci lepiej niż reszta śmiertelników radzą sobie z życiowymi problemami. Po prostu analizują je dokładniej i przygotowują racjonalne strategie działania. No i biorą pod uwagę niekorzystne warianty rozwoju sytuacji, stosując w praktyce Pierwsze Prawo Murphy’ego, które stanowi, że jeśli coś może pójść źle, to na pewno pójdzie źle.

Jak już była o tym mowa wyżej, melancholika, z jego analitycznym sposobem oceny rzeczywistości, trudno też przekonać do cudzych poglądów, a już zwłaszcza do bezkrytycznego przyjmowania ich za własne.

A to wada. Choćby dlatego, że na racjonalnych, dociekliwych, odpornych na propagandę i reklamę indywidualistach trudno budować społeczeństwo konsumpcyjne. A poza tym w Ameryce już sama obecność melancholików – zakłócających swoim pesymizmem radosną atmosferę centrów handlowych i parków rozrywki – przeszkadza reszcie obywateli w realizacji prawa do szczęścia, które jest przecież gwarantowane w konstytucji. Ochronie tego prawa służą nie tylko programy rozrywkowe w lokalnej telewizji, ale też kilometry podręczników do nauki "pozytywnego myślenia". Zanim jednak rzucimy jednym z nich w kierunku znajomego malkontenta warto pamiętać, że pesymista to zwykle były optymista. Tyle że lepiej poinformowany.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Różowe okulary też nie są bez wad!
Komentarze (2)
Bogusław Płoszajczak
9 marca 2011, 16:58
Cytuję: "...na racjonalnych, dociekliwych, odpornych na propagandę i reklamę indywidualistach trudno budować społeczeństwo konsumpcyjne..." Powyższe chyba najlepiej tłumaczy powód dla którego malkontenci są tak niemile widziani przez obecną propagandę.
Adam Kolibski
9 marca 2011, 16:29
 Zawsze to wiedziałem. Warto być trochę pesymistą niż wesołym optymistą. Poza tym temeperament w tym pomaga. Refleksyjny znaczy.