Słuchasz, czy udajesz, że słuchasz?

(fot. shutterstock.com)
Mary E. Siegel, Paul J. Donoghue / slo

Pierwszym krokiem, aby stać się dobrym słuchaczem, jest uświadomienie sobie, jak to się dzieje, że nie słuchamy. Czy potrafimy określić swoje zachowania, które "udają" słuchanie?

Stanowią one marny substytut zachowań, dzięki którym rzeczywiście słyszymy, co się do nas mówi, i okazujemy to osobie mówiącej. Jeśli nie uzmysłowimy sobie swoich przyzwyczajeń, które nie sprzyjają słuchaniu - pomimo naszych najszczerszych chęci - w wielu przypadkach nie będziemy słuchać. Dopóki nie rozpoznamy naszych zachowań, które nie sprzyjają słuchaniu, i nie nauczymy się ich korygować, nie staniemy się dobrymi słuchaczami. Niektóre z tych zachowań powszechnie zastępujących słuchanie to:

• obrona

• identyfikacja typu "ja też"

• udzielanie rad

• ocenianie mówcy

Pokażemy, że chociaż zachowania te mogą sprawiać wrażenie uważnego słuchania, nie są nim. Niektóre z nich zostaną dość łatwo zdemaskowane jako zachowania, które w sposób oczywisty służą raczej zaspokajaniu naszych potrzeb niż potrzeby mówiącego, aby został usłyszany. Niektóre stanowią bardziej subtelny przykład niesłuchania. Wszystkie znacząco i boleśnie wpływają na mówcę oraz nasze relacje. To smutne, że bardzo często nasze reakcje wobec małżonka, dziecka, klienta lub ucznia polegają właśnie na niesłuchaniu. Słuchanie wymaga od słuchającego:

Uwagi: Słuchacz koncentruje się na osobie mówiącej, a nie na sobie.

Zaangażowania: Słuchacz koncentruje się na informacji, uczuciach lub wiadomości, która jest przekazywana przez osobę mówiącą.

Potwierdzenia: Słuchacz "sprawdza", potwierdza u osoby mówiącej, że to, co usłyszał, jest tym, co osoba mówiąca zamierzała przekazać.

Pomimo skarg ze strony tych, którzy znają nas najlepiej, większość z nas uważa się za dobrych słuchaczy. Nie mamy zatem zbyt dużej motywacji do nauki czegoś w sytuacji, kiedy nie jesteśmy przekonani, że tego nie znamy. Jesteśmy jednak całkowicie przekonani, że inni nie słuchają nas. Bardzo chcielibyśmy powiedzieć naszemu szefowi, co myślimy, czego potrzebujemy i co czujemy, ale nie jesteśmy pewni, czy on będzie słuchać. Zamiast tego spodziewamy się kłótni, zachowań obronnych lub uprzejmie protekcjonalnych. Zachowania tego typu nie wyrażają zrozumienia i nie zachęcają do komunikacji.

Jakże byśmy chcieli móc zwierzyć się mężowi lub żonie z uczucia samotności, frustracji, bólu lub rozczarowania. Jaką ulgę by nam to przyniosło, gdybyśmy mieli pewność, że zareagują szczerą gotowością do zrozumienia nas. Zamiast tego czasami spodziewamy się raczej gniewnej reakcji samousprawiedliwiania się, zwracającej się przeciwko nam i przynoszącej krytykę oraz osąd. Nie odzywamy się zatem, wycofujemy albo wybuchamy po jakimś czasie. W pewnym momencie ze smutkiem zdajemy sobie sprawę z tego, że po prostu nie jesteśmy słyszani. Nie możemy się oprzeć przekonaniu, że ci, których najbardziej potrzebujemy, aby nas wysłuchali, reagują zamiast tego postawą obronną, pretensjami, obwinianiem, pouczaniem bądź tylko w niewielkim stopniu albo w ogóle nie zwracają uwagi na to, co mówimy. Poznajemy wartość słuchania, boleśnie doświadczając jego braku.

Chcemy, aby postrzegano nas takimi, jakimi jesteśmy, oraz aby rozumiano to, co próbujemy zakomunikować. Może gdybyśmy przestali o tym myśleć, dostrzeglibyśmy, że nasz szef, małżonek, dziecko, pracownik także potrzebują naszej uwagi i zrozumienia. Może kiedy uświadomimy sobie, że te osoby, które odgrywają w naszym życiu główną rolę, chcą, aby ich słuchano, tak samo jak my, będziemy gotowi dostrzec, iż w takim samym stopniu, w jakim nie jesteśmy słyszani, sami również nie słuchamy. Tak jak ci, którzy są nam bliscy, nie wiedzą, jak słuchać, tak nie wiemy tego i my.

Nasza szefowa wydaje się rozkojarzona, kiedy chcemy, aby zwróciła na nas uwagę. Ale my także często nie zauważamy, kiedy nasz pracownik, nasze dziecko lub małżonek próbują z nami porozmawiać. Żona lub mąż przyjmują postawę obronną, gdy tylko zaczynamy mówić, tak samo robimy i my, kiedy oni zwracają się do nas. Nasze dziecko znajduje wymówki - my także. Ktoś z naszych przyjaciół mówi "ja też" i od razu przechodzi do opowiadania swojej historii, kiedy my próbujemy opowiedzieć naszą. Dokładnie tak się zachowujemy, gdy nasz przyjaciel opowiada o ekscytującym lub smutnym zdarzeniu. Nasz ojciec śpieszy z udzielaniem rad, kiedy staramy się opowiedzieć o naszych uczucich. Tak samo i my mówimy innym, co powinni, a czego nie powinni robić. Kiedy postępujemy w ten sposób, zachowania te wydają się takie naturalne, może nawet wydają się wyrażać troskę. Te same jednak zachowania wobec nas mogą wzbudzać frustrację i złość. Wywołują w nas postawę obronną oraz zniechęcają do mówienia o tym, co myślimy lub czujemy. Zachowania te nie wynikają z wysiłku, aby nas wysłuchać, zrozumieć lub "postawić się w naszej sytuacji". Są to zachowania niesprzyjające słuchaniu. Nie chcemy ich. Tak jak nie chcą ich inni. Zamykamy się, kiedy nie jesteśmy słuchani, oddalamy się i stajemy się mniej skorzy do mówienia. Zamiast umożliwiać nam, w atmosferze bezpieczeństwa i zaufania, nawiązywanie relacji z szefem, małżonkiem, przyjacielem, rodzicem lub dzieckiem, te niesprzyjające słuchaniu zachowania tworzą dystans oraz powodują wyobcowanie pomiędzy ludźmi.

Nie słuchamy nie dlatego, że nie zależy nam na mówiącym lub że nie jesteśmy zainteresowani. Nie słuchamy, ponieważ popadliśmy w przyzwyczajenia, które nie sprzyjają słuchaniu, zachowania, które są wyuczone i automatyczne. Prawdopodobnie wyrastaliśmy w atmosferze niesprzyjającej słuchaniu. Pewnie tylko sporadycznie dana była nam radość bycia słyszanym i naprawdę zrozumianym przez rodzica, dziadka, innego członka rodziny lub nauczyciela. Zapewne przez większość czasu spotykaliśmy się ze zgoła innymi reakcjami: odpowiedziami, pouczeniami, ostrzeżeniami, radami, zachęcającymi lub zniechęcającymi słowami oraz różnego typu osądami. Napotykaliśmy je, obserwowaliśmy i naśladowaliśmy.

Nie słuchamy, ponieważ nigdy się nie nauczyliśmy, jak to robić. Dorastaliśmy, mówiąc językiem naszych rodziców oraz rówieśników. Mówimy z akcentem nabytym w rodzinie. A zatem, tak czy inaczej, porozumiewamy się w sposób, którego nauczyliśmy się w domu. Aby zostać dobrym słuchaczem, musimy najpierw podnieść naszą świadomość zachowań niesprzyjających słuchaniu, których się nauczyliśmy i które stosujemy. Jak to się dzieje, że nie słuchamy? Są trzy zasadnicze sposoby niesłuchania: koncentracja na sobie, reagowanie zgodnie z naszymi emocjami oraz założenie, że usłyszeliśmy to, co trzeba.

Koncentracja na sobie przeszkadza w słuchaniu

Słuchać to znaczy koncentrować się na mówiącym oraz na wiadomości, którą próbuje przekazać. Wiadomość ta nie musi koniecznie odnosić się do faktów, może dotyczyć uczuć lub potrzeb mówcy. Kiedy nie słuchamy uważnie, obiekt koncentracji ulega zmianie. Osoba, która ma słuchać, koncentruje się na swoich sprawach. W poniższej wymianie zdań Mandy nie słyszy Johna, ponieważ skupia się na sobie.

John: Nienawidzę swojej pracy, nienawidzę tych kłótni i przycinków, które stale tam słychać.

Mandy: Tak się cieszę, że stamtąd odeszłam. Myślę, że powinieneś był zrobić to samo już dawno temu.

Jej rada może być słuszna, ale Mandy nie koncentruje się na Johnie. Nie zwraca uwagi na to, co on czuje. Nie poświęca czasu na wysłuchanie, jaki wpływ mają na niego owe kłótnie i przycinki. Mandy koncentruje się na swoich uczuciach i swojej opinii. Mogłaby usprawiedliwić się słowami: "Wiem dokładnie, co on czuje - dlatego właśnie stamtąd odeszłam". Jeżeli jednak go rozumie, nie okazuje mu tego zrozumienia. Robi coś innego: mówi o sobie. Mówi o swojej uldze, że ona odeszła, radzi, co powinien zrobić, i gani go za to, że nie podejmuje działań, które ona uważa za słuszne.

Wszystkie nawyki niesprzyjające słuchaniu łączy skłonność do mówienia o sobie, a nie do słuchania innych. Rolando oświadcza na przykład: "Nie chcę grać w baseball w tym roku". Kiedy jego tata odpowiada: "Posłuchaj, wydałem pięćdziesiąt dolców na sprzęt. Nie ma mowy, żebyś nie grał", mówi o swoich wydatkach i swojej decyzji. Mógłby skorzystać z okazji, aby udzielić synowi lekcji podejmowania odpowiedzialnych decyzji, ale on nie słucha. Nie próbuje się dowiedzieć, dlaczego Rolando nie chce grać w baseball. W innym przypadku, kiedy Tony z upodobaniem zaczyna opisywać wspaniały posiłek w nowej restauracji, a Ted odpowiada: "Jadłem tam zaraz po otwarciu. Słyszałem, że już schodzą na psy", Ted odwraca uwagę od Tomy'ego i kieruje ją tam, gdzie jemu się podoba, czyli na siebie. Podobnie kiedy Shelly skarży się swojemu mężowi Adamowi: "Czułam się tak głupio na tym twoim obiedzie firmowym, kiedy rozmawiałeś z szefem, a mnie zostawiłeś samą na pół godziny", obrona, którą stosuje Adam, koncentruje się na nim samym. Wyraża swoją słabość oraz swoją obawę, mówiąc: "A co mam robić? Płaci mi. Chciał porozmawiać. Nie miałem wyboru!". Nie próbuje się dowiedzieć niczego więcej na temat dyskomfortu żony, jej żalu, zażenowania, strachu lub nieśmiałości.

Bobbie, energiczna trzydziestosiedmiolatka, opisywała wpływ, który miał na jej uczucia oraz bliskość z mężem fakt, że została usłyszana.

"Co najmniej przez ostatnie dwa lata próbowałam powiedzieć Brentowi, że czuję się po prostu zbyt samotna. Chciałam, aby mniej podróżował. Za każdym razem, kiedy próbowałam z nim o tym porozmawiać, odpowiadał: "Musisz znaleźć sobie więcej przyjaciół" albo "Ile mógłbym osiągnąć jako headhunter, gdybym nie wyjeżdżał?". W zeszłym tygodniu powiedziałam mu, że nie chodzi mi o powiększenie grona przyjaciół. Mam ich mnóstwo, tylko że po prostu tęsknię za nim. Chcę spędzać z nim czas. Nie wiem, czy powiedziałam to jakoś inaczej, czy on poczuł się w końcu gotowy, aby mnie usłyszeć, ale wysłuchał mnie i naprawdę dotarło to do niego. Usłyszał w końcu, jak to u mnie jest, kiedy czuję się bez niego samotna, chcę być z nim, uprawiać z nim jakiś sport albo spotykać się razem na kolacji z przyjaciółmi. Przynajmniej wiem, że on wie, jak się czułam. Od lat nie byliśmy tak blisko ze sobą."

Kiedy wydaje się nam, że słuchamy, ale zamiast tego koncentrujemy się na sobie, to przekazujemy nasz punkt widzenia, nasze uczucia, nasze rady, nasze opinie, nasze doświadczenia. Z tego powodu nie potrafimy usłyszeć i zrozumieć mówiącego. Na ironię zakrawa fakt, iż zakładamy, że ten mówiący, którego tak naprawdę nie słyszymy i nie rozumiemy, wysłucha tego, co my będziemy mieli do powiedzenia. Nic dziwnego, że tego rodzaju uchybienia w słuchaniu powodują taki smutny brak kontaktu!

Więcej w książce: SZTUKA SŁUCHANIA - Mary E. Siegel, Paul J. Donoghue

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Słuchasz, czy udajesz, że słuchasz?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.