W rzucaniu palenia cel uświęca środki

(fot. mollaspace / flickr.com)
PAP / slo

Nie ma uniwersalnej metody ułatwiającej rzucenie palenia - to kwestia indywidualnej motywacji i możliwości każdego pacjenta. Choć wspomagające preparaty nie są obojętne dla zdrowia, specjaliści twierdzą, że cel uświęca środki.

Palenie papierosów to jeden z głównych czynników ryzyka wielu chorób, m.in. tych, na które umiera najwięcej Polaków - nowotworów i chorób układu krążenia. Wśród chorujących na raka płuca 90 proc. to namiętni palacze. W każdym papierosie jest ok. 3 tys. różnych substancji, z czego aż 200 rakotwórczych.

- Najczęściej rzuca palenie dopiero ten, kto ma konkretne objawy chorobowe. Osoba, która chce rzucić palenie, musi być do tego zmotywowana. Pacjent, siedząc ze mną, mówi nieraz, że chce rzucić, ale jaka jest jego tu, w głowie decyzja, to inna sprawa. Musi być zmotywowany - powiedział PAP kierownik Kliniki Chorób Płuc i Gruźlicy Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Zabrzu prof. Jerzy Kozielski.

- Powinniśmy najpierw ocenić tę motywację, a później - jeśli jest zmotywowany - ocenić uzależnienie od nikotyny. Służy do tego specjalny test. Odpowiedzi na zawarte w nim pytania zajmują kilka minut. Jeżeli jest uzależniony od nikotyny, to rzucając palenie z tytułu jej niedoboru ma dolegliwości i nie jest w stanie sobie poradzić. Wtedy stosuje się terapię nikotynowo-zastępczą. Ona zwiększa skuteczność, palenie rzuca ponad 60 proc. pacjentów, co wcale nie znaczy, że chory po pewnym czasie nie wraca znów do nałogu - dodał prof. Kozielski.

Zaznaczył, że istotne jest, aby w leczeniu chory znalazł wsparcie rodziny i przyjaciół.

Wśród preparatów wspomagających rzucenie palenia są gumy i tabletki zawierające nikotynę, leki działające na układ nerwowy podobnie jak nikotyna, a także zawierające roztwór czystej nikotyny papierosy elektroniczne.

- Kiedyś w poradnictwie antynikotynowym stosowano gradację tych specyfików, stosowano je w pewnej kolejności. Obecnie uważa się, że można stosować kilka środków jednocześnie, np. substytucję nikotyny w postaci plastrów naskórnych lub gumy do żucia w połączeniu z lekami działającymi na ośrodkowy układ nerwowy, byle podstawowy efekt został osiągnięty - powiedział dr hab. Mariusz Adamek z zabrzańskiej kliniki.

Jak podkreślił, do części pacjentów przemawiają argumenty ekonomiczne - wobec wysokich cen papierosów, pieniądze puszczane z dymkiem w skali roku wystarczyłyby np. na kilkutygodniowy wypoczynek w ciepłych krajach.

W miarę upływu lat od rzucenia palenia ryzyko raka płuca maleje, choć zawsze jest dużo większe w porównaniu z osobami, które nigdy nie paliły. - Każdy dzień niepalenia ma jednak znaczenie, jeśli chodzi o najcięższe choroby układu oddechowego i układu krążenia. Badania angielskich kierowców autobusów potwierdziły swego czasu, że nawet jeśli ktoś przestał palić w wieku 70 lat, to i tak żył kilka lat dłużej i w większym komforcie, niż ten, który palił do końca - podsumował Mariusz Adamek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W rzucaniu palenia cel uświęca środki
Komentarze (10)
TJ
tylko ja
9 września 2013, 15:26
Będąc w tym roku na pieszej pielgrzymce na Jasną Gorę doznałam nawrocenia, poczułam miłość Boga, otrzymałam wybaczenie grzechów.Byłam szczesliwa, tak szczęśliwa że chciałam Panu Bogu coś w zamian za to podarować.Usłyszałam głos Pana, rzuc dla mnie palenie! I rzuciłam...! Kilka razy mnie korciło, ale gdy przypomniałam sobie Komu ofiarowałam to rzucenie palenia zeszło ze mnie pragnienie zapalenia papieorsów. A powiem tyle- paliłam przez 15 lat. W zamian za to otrzymałam od Pana jeszcze więcej...On jest przy mnie a ja Go prosze by był przy mnie cały czas, bo z Nim jestem szczęśliwa i wiem że mnie kocha. To najlepsza Motywacja!!
CP
chcesz palić ?
1 maja 2013, 00:21
palenie papierosów - samobójstwo w zwolnionym tempie naprawdę tego chcesz?
PM
powiedzcie mi
1 maja 2013, 00:19
PO CO SIE TRUĆ??????????????????????
K
Koniu
30 kwietnia 2013, 18:37
To ja krótko od siebie :) Paliłem 19 lat, wlasciwie bez przerwy, spróbowałem e-papierosa na pare miesiecy, ale wróciłem znów do "analogów". Kilka lat temu zakrecilo mi sie w głowie, "wykryto" mi szumy w sercu - panika i rzucenie, natychmiast. Pozniej te zawroty okazaly sie brakiem magnezu a echo w sercu bylo zle zrobionym EKG, echo serca wykazalo ze wszystko ok. Ale palic juz nie zaczałem. Tak szczerze, rzucic fajki jest BARDZO łatwo, trzeba tylko jednego. Trzeba CHCIEĆ to zrobić. To jest jedyna rzecz jakiej trzeba. Nie trzeba tabletek, terapii itd. Uwierzcie - kochałem palic. Papieros byl dla mnie ucieczką, wyzwoleniem z nudy zycia - inni chlają, cpają, a ja tylko uwielbialem palic, celebrowałem to, prawie 20 lat, lubiłęm usiasc a papieroskie m po jedzeniu, przy piwie, wieczorem, wsluchac sie w piekno swiata i celebrowac te chwile. I nagle, ucięło, po 3 dniach głodu nie czulem juz tej potrzeby zapalenia, w ogole. Az sie dziwilem. Oczywiscie, czasem sie zachcialo, gdzies dymek zaleci, ale w 99,999 % czasu nie mam zadnej ochoty na fajke. PO CO mi to? To nic nie wnosi do zycia, to jakis obłed - co mi to da? I po prostu nei pale, moja głowa mowi: nie potrzebujesz tego. nie jest ci to do niczego potrzebne. I nie palę. To bardzo proste, tylko zechciej rzucić. Uwierz, to bardzo proste.
M
mendoza2
29 kwietnia 2013, 16:05
od 5 miesięcy stosuję alternatywę - e palenie. słuzy mi to i moim bliskiim.
D
dnutka
25 lutego 2013, 23:19
Powodzenia i ufności w pomoc kochającego Ojca wszystkim, którzy podjęli decyzje, że chcą rzucić!:) Tym, którzy nie podjęli takiej decyzji - odwagi!:)
LS
le sz
25 lutego 2013, 16:18
Ja paliłem wiele lat. Byłem już na takim etapie, że dzień zaczynałem od papierosa już przed śniadaniem, następne były przy kawie po śniadaniu. A potem to już leciało. Nawet w nocy wstawałem kilka razy aby zapalić. Paczka na dzień/dobę było za mało. W pewnym momencie zaczęła we mnie dojrzewać myśl o rzuceniu palenia. Próby rzucania czy choć ograniczania nic jednak nie dawały. Zbyt wielką przyjemność dawało mi palenie i zbyt silny był nałóg. Modliłem się okresami bardzo intensywnie aby Pan Bóg dał mi siłę rzucić ten paskudny nałóg, ale nic z tego nie wychodziło. I w pewnym momencie dotarło do mnie, że jestem tak zniewolony przez swój nałóg, że moje modlitwy o siły abym JA SAM był zdolny rzucić ten nałóg są wyrazem naiwności i pychy. Zacząłem się więc modlić inaczej: Panie Boże, sam widzisz jakim bezwolnym zerem jestem, i nawet z Twoją pomocą moja chora wola nie jest w stanie zerwać z nałogiem. Dlatego proszę Cię! Zabierz mi tę moją chorą wolę i dotknij mnie swoją wszechmocną miłością! Rób co chcesz, ale zabierz mi ten nałóg, uwolnij mnie od niego! Bo ja nie jestem w stanie się od niego uwolnić... I nawet długo to nie trwało. Około miesiąca. Rano w wigilię Bożego Narodzenia w 2008 roku wypaliłem ostatniego papierosa, a na wieczór wylądowałem w szpitalu z zapaleniem płuc. Atualnie nie palę więc już piąty rok. I choć ciągle lubię zapach dymu papierosowego i nadal trafia mi się jeszcze wstać w nocy aby na wpół śpiąco szukać po omacku papierosów tam gdzie kiedyś zawsze leżały, to nie miałem najmniejszego problemu z nie paleniem, nawet na imprezach alkoholowych ciemnych od dymu :-) Ciągle jednak denerwuję się gdy nawet osoby deklarujące się jako wierzące moją opowieść kwitują pełnym podziwu stwierdzeniem: no to musisz mieć silną wolę skoro tak od razu rzuciłeś palenie... I na nic moje tłumaczenia że nie ma w tym mojej ŻADNEJ zasługi...
WP
Wieloletni Palacz-Abstynent
25 lutego 2013, 13:14
Jest tylko jeden sposób rzucenia palenia, pisał o nim m.in. Witkiewicz junior w swoich "Narkotykach": przestać palić. Żadne gumy, plastry, tabletki czy "schodzenie" do niepalenia poprzez wersje "light" papierosów. Tylko i wyłącznie wysiłek intelektualny (bo palenie to wyłącznie uzależnienie psychiczne). Cała reszta to sprzedawanie palaczowi złudnej nadziei, że część ciężaru walki można przerzucić na jakieś wspomagacze. Bzdura. Jeśli nie masz na tyle silnej woli, by po prostu przestać palić - nie rzucisz.
A
a.
25 lutego 2013, 10:01
ja dopiero dwa tygodnie, ale z Bożą pomocą uda się
L
Luk
23 lutego 2013, 16:14
Dzisiaj rozpocząłem 6 miesiąc bez papierosa. Wcześniej rzucałem wiele razy, jednak nigdy z pomocą Bożą. Wierzę, że teraz mi się uda, bo poza motywacją, której czasami w trudnych chwilach brakuje, mam jego pomoc i wsparcie :) Pozdrawiam wszystkich rzucających.