Zawstydzone ciało?

(fot. Teledoth / flickr.com)
Ks. Krzysztof Grzywocz / slo

"Patrzyłam dzisiaj na siebie twoimi oczyma".
Halina Poświatowska

Nie trzeba być bystrym obserwatorem, aby zauważyć dzisiaj duże wyeksponowanie ludzkiego ciała - jego nagości. Jedni się cieszą, inni gorszą, jeszcze inni próbują stworzyć precyzyjne zasady, które pomogłyby rozstrzygnąć, ile można odsłonić, kiedy i przed kim. W niekończących się dyskusjach każda ze stron przedstawia swoje argumenty. Ostatecznie kulturowo-statystyczna powierzchnia odsłoniętego ciała powiększa się szybko na niekorzyść zasłoniętej. Źródło tego procesu ukrywa się obok albo głębiej niż intelektualne wysiłki dyskutantów.

DEON.PL POLECA

Problemu tego nie rozstrzygnie się, ustalając, ile guziczków można rozpiąć w koszuli, określając długość spódniczek, krój strojów kąpielowych, jak długo ma trwać scena intymna w filmie i czy zostanie podpisana ustawa o walce z pornografią. Problem rozstrzyga się obok albo głębiej - dużo głębiej niż poprzednio.

Bezwstydny wstyd

Doświadczenie wstydu wpisane jest w proces ludzkiego życia. Towarzyszy człowiekowi, aby go chronić przed lekceważeniem, poniżeniem, krzywdą. Odzywa się jak wierny strażnik, gdy na horyzoncie pojawia się niebezpieczeństwo naruszenia godności, wyśmiania, wykorzystania itp. Wstyd chroni moją intymność - tak bardzo czułą na krzywdę i możliwość odrzucenia. Wstyd jest mądrym doradcą, z którym mogę ustalić, komu i kiedy odsłonię moje sanktuarium. To on stawia mi pytanie: Dlaczego akurat teraz, wobec tej osoby otwieram drzwi mojej intymności? Pomaga mi także ustalić granicę tego otwarcia - ile pokażę i dlaczego akurat tyle? Zdrowy wstyd chroni przed dwoma niebezpiecznymi skrajnościami: bezwstydnym ekshibicjonizmem albo chorobliwie "zawstydzoną" izolacją. Nie muszę się więc wstydzić mojego wstydu. Zarówno jego brak, jak jego chorobliwa postać w znaczny sposób zakłócają rozwój człowieka. Poniżanie człowieka za jego wstyd jest niebezpieczną formą krzywdy, która prowadzi do ukrywania go (wstydzę się wstydzić).

To, co chcę ukryć poza zasłoną wstydu, dotyczy przede wszystkim świata mojego piękna, moich wartości - bogactwa, dzięki któremu czuję się wartościowy. Mogę ten świat odsłonić tylko przed kimś, kto go nie wyśmieje, nie poniży czy nie zniszczy. Nie wolno przecież "kłaść pereł przed świnie" (por. Mt 7, 6). Odsłaniam się tylko przed kimś, kto - jak ufam - tę wartość rozpozna i potwierdzi. To "objawienie" jest znakiem mojej miłości, pragnieniem spotkania i obdarowania. A ponieważ miłość nie oczekuje niczego, tylko miłości, wierzę, że obdarowany odpowie miłością. Doświadczenie miłości pogłębia się i przeplata wraz ze wzajemnym "objawianiem". Mam pragnienie, aby odsłonić więcej temu, który mnie kocha. Wstyd chroni przed pośpiechem. Jest jak poranne słońce, które wschodząc, odsłania powoli coraz więcej.

Poza zasłoną wstydu ukrywam także moje słabości, różnego rodzaju "kalectwa" - a nade wszystko grzech! Przeczuwam, że ich pokazanie grozi zlekceważeniem, wyśmianiem czy nawet odrzuceniem. Jest rzeczą normalną, że przed spowiedzią odczuwamy wstyd. Nic gorszego niż bezwstydny chrześcijanin. Wstyd pozwala odsłonić ten świat tylko przed tym, którego miara miłości jest większa niż wielkość mojej "ciemnej strony".
Wstyd dopuszcza ryzyko. Jest bardziej skłonny do hojności niż do lękowej i skąpej izolacji. Zdolność do mądrego ryzyka jest znakiem dojrzałości. To ryzyko jest darem miłości. Odsłaniam - dla ciebie - moje sanktuarium i znakiem tej samej miłości będzie mój ból, że to "objawienie" okazało się daremne.

Wstyd towarzyszy wszystkim "komnatom" tego sanktuarium. Dotyczy przede wszystkim mojego ducha - najintymniejszej przestrzeni, w której doświadczam więzi z Bogiem. Życie duchowe jest najbardziej intymne - jest źródłem wszelkiej intymności. Istnieje swoisty, duchowy bezwstyd, fanatyczny ekshibicjonizm, w którym łatwość mówienia o Bogu i domniemanej głębokiej więzi z Nim przypomina swobodę reklamowania pasty do zębów. Wstyd chroni także sferę psychiczną: świat moich uczuć, myśli, wspomnień. Dobrze rozważę, komu opowiem o moich przyjaźniach, poetyckich fascynacjach, zakochaniu albo kogo zaprowadzę w świat mojego dzieciństwa. Wstyd pozwala mi także przeczuć tajemnicę człowieka, strefę, do której nie mam dostępu. Pozwala uznać, że "ten «drugi» - tak jak my sami - posiada sferę absolutnej intymności Ja, która nigdy nie może być nam dana" . Zawstydzone jest także ludzkie ciało. Szata wstydu osłania jego intymność, przypomina o "tajemnicy nagości" i wychowuje do spojrzenia.

Zawstydzone spojrzenia

"Tajemnica nagości" wiąże się nierozerwalnie z tajemnicą spojrzenia. Człowiek stworzony przez Boga w Jego spojrzeniu jest nagi. Nagość ciała, pełna prawda o nim, odsłania nagość psychiczną i duchową. Odsłania prawdę o człowieku, który w oczach Bożych jest piękny i godny podziwu. Nagość jest rejonem Bożym, strefą Jego szczególnej obecności. W spojrzeniu Boga nagi człowiek czuje się bezpiecznie i godnie. Dopiero grzech, który zawsze łączy się z krzywdą i poniżeniem, wywołuje wstyd - strażnika nagiej godności człowieka (por. Rdz 3, 1-14).

Grzech dotyka spojrzenia. Odbiera mu głębię i miłosny charakter. Dotknięte grzechem spojrzenie przemienia się w ogląd. W nim nagość ciała traci swoją "sakramentalność". Ogląd jest zbyt płytki, aby zobaczyć i podziwiać nagość psychiczną: intymne pragnienie więzi, bezpieczeństwa, troski, bycia podziwianym, wierności, oddania i poświęcenia. Jest zbyt powierzchowny, aby zauważyć, że ciało jest ikoną, opowieścią o ojcostwie i macierzyństwie. Tylko w spojrzeniu można zobaczyć przepiękną symbolikę ciała - każdy jego fragment jest niekończącą się opowieścią o pragnieniu kochania i bycia kochanym. Oglądany człowiek czuje się jak rzecz. Konsumpcyjnie wyeksponowane ciało traci swoje piękno. Pozostaje erotyczny urok, który nie wystarczy, aby doświadczyć pierwotnego podziwu. Ogląd, który zatrzymuje się na ciele, oczekuje od niego zbyt dużo. A gdy się rozczaruje, odrzuca je, jak niepotrzebny przedmiot. Wtedy "ciała, co nic nie znalazły w sobie / stronią odległe i rozczarowane" .

W bezwstydnym oglądzie nie objawi się przez ciało piękno duchowe człowieka. Prawda o "obrazie i podobieństwie" (por. Rdz 1, 26-27) pozostaje już tylko na kartach suchej, nudnej teologii i poza wszelkim doświadczeniem. Blask stwórczego spojrzenia Boga, który zaklęty jest w ludzkim ciele, dla niewidomych, oglądających oczu pozostaje nieosiągalny. Nagość duchowa człowieka jest najpiękniejszym rejonem człowieka. Ciało jest ikoną tego wymiaru. Jego niewyrażalny blask odsłania właściwe piękno ciała, podobnie jak blask słońca ukazuje piękno witraży. W spojrzeniu ciało (moje i drugiej osoby) staje się także miejscem modlitwy - spotkania i dialogu z Bogiem, który sam wypełni najgłębsze pragnienia człowieka.

Bóg, stając się człowiekiem, przyjmując ludzkie ciało, przypomina i radykalizuje tę prawdę. W Chrystusie - przez ludzkie ciało - mówi do mnie Bóg. Jego nagie ciało na krzyżu jest otwartym podręcznikiem żywej teologii. Tylko w modlącym, kontemplującym spojrzeniu można tego doświadczyć. W dziele muzycznym Dietricha Buxtehudego Membra Jesu nostri jesteśmy zaproszeni do takiego spojrzenia. W siedmiu kantatach wzrok koncentruje się na poszczególnych fragmentach ciała Chrystusa: stopach, kolanach, rękach, przebitym boku, piersiach, sercu i obliczu. Przed oczami kontemplującego objawia się zadziwiające znaczenie duchowe każdego z tych fragmentów. W tej modlitwie ogląd przemienia się w spojrzenie - po niej inaczej już jawi się każde ludzkie ciało.

Ludzkie spojrzenie jest zawsze zawstydzone - ogląd bezwstydny. Wstyd chroni ciało przed konsumpcyjnym oglądem i oczekuje spojrzenia. Słuszny jest niepokój, który odczuwa tak wiele młodych kobiet: "Gdy stanę naga przed mężczyzną, czy on mnie nie poniży?" (pytanie to dotyczy oczywiście także mężczyzny w relacji do kobiety). Nagość ciała reprezentuje tu całą prawdę o człowieku. Tylko w zawstydzonym, pełnym miłości spojrzeniu nagość może być odsłonięta i przyjęta. W spojrzeniu widać jej prawdziwe piękno, godność i przeznaczenie. Tutaj można doświadczyć, że jest ona obszarem szczególnej obecności Boga. Gdy krzyżują się ze sobą dwa zawstydzone spojrzenia, wtedy w oczach, jak w czystych zwierciadłach, odbijają się twarze i postacie. Człowiek rodzi się i nabiera kształtów w spojrzeniu drugiego. Jedynie tutaj może odnaleźć swoją postać, tutaj może usłyszeć: "Jesteś wartościowy w moich oczach". Potrzebujemy wzajemności swoich spojrzeń, aby odkryć prawdę o sobie.

Spojrzenia i obraz

Na tle tak przedstawionej problematyki można dotknąć pytania dotyczącego prezentowania ciała ludzkiego - jego nagości - w obszarze kultury (film, malarstwo, teatr itp.). Znajdujemy się między dwoma skrajnymi poglądami: pierwszy z nich nie stawia żadnych granic i kryteriów w pokazywaniu ludzkiego ciała (wszystko jest dozwolone), drugi zakazuje wszelkiego pokazywania nagiego ciała. W środowiskach chrześcijańskich pojawia się często tendencja do wędrówki w stronę drugiego bieguna. Głośną dyskusję w średniowieczu wywołało postawienie u wejścia do katedry w Bambergu dwóch nagich ludzkich postaci (Adama i Ewy). Jednak figury te pozostały i skonfrontować się z nimi musi każdy wchodzący w przestrzeń sakralną katedry. Kaplicę Sykstyńską zdobią prace Michała Anioła, nie brakuje tam nagości ludzkiego ciała. Nadzy mężczyźni i kobiety wpisani są w historiozbawcze wydarzenie pomiędzy Bogiem a człowiekiem.

Jakie w związku z tym należy postawić kryteria, zasady, w odsłanianiu ludzkiego ciała? Istotne wydaje się zachowanie jedności obrazu i spojrzenia. Obraz rodzi się zawsze w czyimś spojrzeniu. Istnieje najpierw w nim, tu nabiera kształtów, aby wreszcie narodzić się - wpisać się w materię, stać się ciałem. Tak narodził się człowiek - w spojrzeniu Boga. W Nim narodziła się jego postać, która wpisała się w materię. Dlatego człowiek jest obrazem Boga, Jego zaklętym spojrzeniem. Obraz istnieje nieustannie w spojrzeniu Stwórcy, który posyłając go w świat, nie traci go z oczu. Dlatego spotkanie z takim obrazem jest jednocześnie doświadczeniem spojrzenia. Obraz jest "sakramentem" spojrzenia. Spotykając człowieka, stajemy w Spojrzeniu Boga - przed Jego Obliczem. W wierszu Spojrzenie pisał Joseph von Eichendorff: "Patrzysz na mnie z twoich oczu / uśmiechając się - jakby z nieba" .

Człowiek, który świadomie żyje w tym Spojrzeniu, sam może spojrzeć i stworzyć obraz. Nie dokonuje się to automatycznie. Jeżeli sam nie żyje w spojrzeniu, jego pierwotna zdolność do spojrzenia (tak widoczna u dzieci) niepostrzeżenie przemienia się w ogląd. W oglądzie - oględnym, płytkim, pozbawionym światła, konsumpcyjnym i egoistycznym - próbuje "tworzyć". Jednak tylko w spojrzeniu rodzi się obraz, w oglądzie - obraza. Obraz i obraza - na pierwszy rzut oka tak mogą być do siebie podobne, tak trudno odróżnić tu prawość artysty od jego podłości. Tylko w spojrzeniu, w jego świetle, można odróżnić obraz od obrazy: "obraza" mnie obraża, "obraz" oczyszcza i uszlachetnia.

Czy nie owo katharsis było i jest kryterium autentycznej sztuki? W kontemplacji "obraz" przekazuje zaklęte spojrzenie. Rainer M. Rilke, stojąc przed starożytnym torsem Apollina, doświadczył: "bowiem każde miejsce tego głazu / widzi cię. Musisz twoje życie zmienić" . Spotkanie z obrazami Jana Vermeera, dziełami Michała Anioła, z Pokłonem trzech króli Giambattisty Tiepola, kantatami Johanna S. Bacha sprawia, że świat, na który patrzę po opuszczeniu muzeum czy sali koncertowej, jest piękniejszy, szlachetniejszy, tyle w nim światła i nadziei. Mam wtedy wrażenie, że to właśnie jest świat prawdziwy, "obiektywny". Proszę Boga, aby już na zawsze zachował we mnie to spojrzenie.

Zrodzona w oglądzie "obraza" budzi we mnie niepokój, czuję się "zabrudzony", poniżony, mniej wartościowy, a zaklęta w obrazie ciemność oglądu sprawia, że świat, który przesłania mi się przed oczami, jest coraz bardziej ciemny, ponury, pesymistyczny i ostatecznie nierealny. "Obraza" wymusza na mnie ogląd i okrada moje doświadczenie z realności. W oglądzie człowiek nigdy nie zobaczy, że "pełne są niebiosa i ziemia Twojej Chwały" (Sanctus), nigdy nie doświadczy, co znaczą słowa: Poisz ich potokiem Twoich rozkoszy. Albowiem w Tobie jest źródło życia i w Twej światłości oglądamy światłość (Ps 36, 9-10).

Pierwszym "kryterium" w ocenie ludzkiego dzieła (tu także odsłaniania ciała) jest więc miejsce jego narodzenia: w spojrzeniu czy w oglądzie? Dzieło zrodzone w zawstydzonym spojrzeniu nie pozbawia ciała jego wstydu. Zawstydzone ciało nie przesłania "tajemnicy nagości" człowieka, która zawsze przeniknięta jest Spojrzeniem Boga - w Nim jest cenna i strzeżona. Mam wrażenie, że ten obraz nie jest bezwstydny, zawstydzone ciało - w ryzyku swego objawienia - oczekuje zawstydzonego spojrzenia. Ten, który by je zlekceważył, o wiele bardziej lekceważy sam siebie. Wstyd jest tajemniczą ochroną odsłoniętego ciała, który upokarza oglądającego biedaka. Spojrzenie zaklęte w zawstydzonym ciele jest silniejsze niż destrukcyjna siła oglądu. Tylko spojrzenie ukryte za płótnem obrazu może zranić ogląd, oczyścić i rozpocząć proces przemiany. Nagie spojrzenie miłości może przepalić pornograficzną niemoc kaleczącego oglądu. W Odzie do rąk pisała Halina Poświatowska: "Pod deszczem twoich spojrzeń / moja pogarda staje się uległa / drąży w jej wnętrzu pragnienie / w czułość porasta".

W ten sposób wyłania się drugie "kryterium" w ocenie kontaktu z nagim ciałem. To "kryterium" jest w odbiorcy. Jak ja patrzę na ten obraz? Można patrzeć bezwstydnie. Bezwstydny ogląd nie potrzebuje nagości ciała, aby je w swojej ciemnocie zlekceważyć. Nawet najpiękniej ubrana kobieta w urojonych oczach mężczyzny pojawia się konsumpcyjno-pornograficznie naga. światło spojrzenia odróżnia obraz od obrazy. Obecny w spojrzeniu wstyd wie, kiedy spuścić oczy, kiedy odsłonić, kiedy patrzeć. Intensywność jego światła dostrzega w ludzkim ciele zamierzoną i wpisaną w nie godność. Dostrzega w nim piękno psychiczne i duchowe człowieka. Nagie ciało jest w spojrzeniu zawsze osłonięte - szacunkiem, delikatnością, troską i podziwem. Ze spojrzenia nie rodzi się wykorzystanie. Tylko spojrzeniu dana jest zgoda na przekroczenie sanktuarium nagości. A gdy spojrzenie pada na obrazę, wtedy często rodzi się współczucie, żal, chęć pomocy, twórczy gniew, który zwrócony w stronę jej producenta być może zrodzi w nim zawstydzenie i zrozumienie. Bywa, że siła spojrzenia przemienia oglądy.

Pod koniec października 1705 roku przybył do Lubeki mężczyzna, który pokonał na piechotę czterysta kilometrów. Ten dwudziestoletni wówczas Johann Sebastian Bach przyszedł do tego miasta, aby posłuchać, jak gra na organach stary mistrz - Dietrich Buxtehude. Warto pokonać w życiu nieraz długą drogę, aby odnaleźć mistrzów i kontemplować ich dzieła. W nich zaklęte jest nie tylko ludzkie spojrzenie. Tradycja tych spojrzeń przekazywana jest z pokolenia na pokolenie tym, którzy o to proszą. Miłosne spojrzenia ukazują znaczenie zawstydzonego ciała, pozwalają patrzeć i kontemplować. Ukrywają nagość w miłości Boga i człowieka - jak stworzonego, nagiego Adama w Kaplicy Sykstyńskiej.

Ks. Krzysztof Grzywocz (ur. 1962), ojciec duchowny w Wyższym Seminarium Duchownym w Opolu, wykładowca na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zawstydzone ciało?
Komentarze (34)
T
tak
27 kwietnia 2014, 13:25
"Nie mowa Wasza będzie tak tak nie nie, a  co nadto jest od złego pochodzi". Autor podając różnicę, nawisem mówiąc kompletnie niejasną, między oglądaniem a patrzeniem nie rozwiązuje problemu, natomiast funduje nam chorobliwe wchodzenie w siebie i dramatyczne roztrząsanie "czy teraz jak patrzylem czy oglądałem" . I tak walczę ze sobą z dwie godziny raz mi wychodzi, że patrzyłem, ale drugi raz , że jednak ogladałem, ale za chwile , że znowu patrzyłem. I jak sie tu wyspopwiadać. Ależ to jest chore! A rozwiązanie proste - nie patrzeć, nie publikować. Coż takiego stracę gdy nie oglądnę? Czy świat stał sie lepszy gdy wlazła weń golizna, pornografia?
K
kicikici
26 kwietnia 2014, 22:25
podobne rozważania o ludzkiej nagości pięknie ubrał w słowa nasz ksiądz Jan od biedronki: "większy wstyd nagiej duszy/ niż nagiego ciała", a "ciało tak święte że trzeba je ukryć/ przed wzrokiem naszym otoczyć milczeniem// jeśli się wstydzi utraciło wiarę/ że miłość nawet golasa zrozumie"... :) 
26 kwietnia 2014, 00:48
Wydaje mi wazne, by dodac, ze pewne ubrania jednak sa nastawione na prowokowanie i pobudzanie seksualnosci. Przebijajac sie czasami przez Warszawe trudno odniesc inne wrazenie.
A
Andrzej
25 kwietnia 2014, 19:48
Tekst piękny, choć mocno zagmatwany filozofią. Ważne jest świadomość, aby nie patrzeć wzajemnie na siebie, bez szacunku i przedmiotowo. Warto też wiedzieć, że większa część społeczeństwa jest wzrokowcami i umieć tak dobrać ubiór, aby spojrzenia nas nie zawstydzały. Wypadałoby się również nie dziwić, że jeżeli jesteśmy "ładnie rozebrani" to ludzie, szczególnie płać przeciwna, się na nas patrzy :)
M
Magdalena
16 maja 2013, 09:45
Coś przepięknego! Przeczytałam, z zapartym tchem. Proszę nie przejmować się tymi komentarzami. Tyle, tak przenikliwej głębi, może zobaczyć tylko, niesamowicie wrażliwa dusza, dusza prawie Boża. Tak, myślę, że właśnie tak, patrzy na nas Bóg. Czytając to, widziałam siebie i zdarzenie mojego życia. To przeogromny dar, że może Ksiądz, jako mężczyzna, tak patrzeć na człowieka. Z zazdrością, mogę pomyśleć, o wszystkich tych szczęściarzach, którzy mogą słuchać Księdza wykładów. Gdyby tylko, udało się Księdzu dotrzeć, do tych młodych umysłów, by oni, tak patrzyli na człowieka. To wielki zaszczyt znać, tak mądry, światły, wrażliwy i delikatny umysł. Niech Duch Święty dalej Księdzu przyświeca i prowadzi. Szczęść Bożę ...Nic dodać, nic ująć...
BP
Boat People
15 maja 2013, 22:27
Jeśli takim językiem próbują się pózniej komunikowac księża diecezji opolskiej ze swoją trzódką, to jasne się staje, dlaczego tamtejsza ludnośc masowo daje dyla do Niemiec.
R
renata
15 maja 2013, 14:13
papież stwierdził, że źle skończą księża i biskupi którzy podążają za pieniędzmi...             A co czeka tych księży, biskupów i kardynałów homoseksualistów i pedofilów ?
K
kobieta
15 maja 2013, 14:10
Coś przepięknego! Przeczytałam, z zapartym tchem. Proszę nie przejmować się tymi komentarzami. Tyle, tak przenikliwej głębi, może zobaczyć tylko, niesamowicie wrażliwa dusza, dusza prawie Boża. Tak, myślę, że właśnie tak, patrzy na nas Bóg. Czytając to, widziałam siebie i zdarzenie mojego życia.  To przeogromny dar, że może Ksiądz, jako mężczyzna, tak patrzeć na człowieka.  Z zazdrością, mogę pomyśleć, o wszystkich tych szczęściarzach, którzy mogą słuchać Księdza wykładów. Gdyby tylko, udało się Księdzu dotrzeć, do tych młodych  umysłów,  by oni, tak patrzyli na człowieka. To wielki zaszczyt znać, tak mądry, światły, wrażliwy i delikatny umysł. Niech Duch Święty dalej Księdzu przyświeca i prowadzi. Szczęść Bożę 
PE
prosty elektryk
15 maja 2013, 13:58
Co za bełkot, chyba autor ma płacone od wiersza
F
fd
15 maja 2013, 11:54
Ubiór zawsze był i jest przede wszytskim wyrazem tego jaki poziom rozsądku, estetyki i smaku ma dana osoba. Zgadzam się z tym, że ten tekst to jakaś straszna filozofia i rozważania, które i tak można sprowadzić do jednego: albo ktoś jest ubrany stosownie, ze smakiem i  estetycznie albo nie. Inną sprawą jest to jak inni patrzą na ciało, duchowni chyba mają z tym problem no to dorabiają tony filozofii i teologii, bo  w końcu jak sami głoszą seksualność jest częścią człowieka a u duchownych ta sfera bywa zwyczajnie kaleczona życiem bez partnera..
A
Asia
25 kwietnia 2014, 22:09
Starotestamentowe opowiadanie o Raju i drzewie poznania złego i dobrego to również straszna filozofia, którą można sprowadzić do jednego: nie każde drzewo rodzi owoce nadające się do jedzenia.
M
monika
6 maja 2013, 06:06
oj wstyd kardynałowie, petzy i księża ... oj wstyd
Z
zaniepokojony
6 maja 2013, 00:31
jak ojciec duchowny takie kity wciska klerykom w seminarium, to się trudno dziwić, że później biedni księża mają problem z seksualnością...
O
obserwator
5 maja 2013, 20:23
@ML nie chcę narzucać nikomu ekshibicjonizmu, mówię tylko jak jest u naszych sąsiadów, chociażby Niemców czy skandynawów. Nikt tam nie dorabia do tego żadnej ideologii, ani tym bardziej duchowości. Po prostu tak jest i nie jest to żadna oznaka upadku cywilizacji, nikt się tym ani nie gorszy, ani nie podnieca.
O
o'brian
5 maja 2013, 18:31
Kardynał który molestował kleryków i księży miał też na stałe jednego mężczyznę ...
M
mecenas
5 maja 2013, 15:12
jak są kardynałowie homoseksualiści i księża pedofile to się nie dziwmy, że kapłani nie walczą z pornografią, nie naciskają na rządzących żeby chronić przed tym młodzież
M
milcząca
5 maja 2013, 14:20
Nawet papież Franciszek mocno dzisiaj potępił księży pedofilów i porno biznes.
K
klara
5 maja 2013, 11:47
Kardynał O Brian głosił walkę z homoseksualizmem, a sam był homoseksualistą przez wiele lat z mężczyzną i molestował kleryków... ten zaciekły wróg homoseksualizmu ! W Polsce został skazany proboszcz, który na swoim komputerze miał pornografię dziecięcą i dorosłych. Obaj mówią że sobie z tym nie poradzili, że to ich przerosło ... A jak mają sobie radzić z pornografią młodzi ludzie skoro Kościół i księża ich nie chronią !!! Nawet przed swoimi duszpaterzami, którzy sami oglądają i rozpowszechniają porno.
K
kasia
4 maja 2013, 22:35
do ML Jaką siłe w sprawie pornografii ma świecki katolik ? Raczej to episkopat lub kardynał Nycz i Dziwisz powinni zwrócić się do Premiera lub Prezydenta o interwencję w tej sprawie ... I z tego co wiem Kościół ma prawników !!! Zwykłego wiernego na niego nie stać. Skoro mają kasę na świątynię, to na to też ...
A
Artur
4 maja 2013, 22:24
Kontekst kulturowy jakoś nie pomógł Sodomie i Gomorze. Dla ich mieszkańców tłumaczenie "przecież wszyscy tak robią" (bardzo popularne w naszej kulturze) zadziałało dokładnie na odwrót, bo gdyby znalazła się garstka postępujących inaczej, to również ci, co źle postępowali, zostaliby ocaleni. Albo coś jest zgodne z wolą Boga, albo nie. Bóg jest od zawsze na zawsze ten sam i taki sam i nie dostosowuje się do naszej kultury, to my powinniśmy dostosowywać się do Jego woli.
M
marnotravvna
4 maja 2013, 15:44
Pornografia nie miałaby racji bytu, gdyby nie było tylu bezwstydnych oczu skorych do jej oglądania. Podobnie ma się problem z prostytucją. Wszystko zaczyna się i kończy na świadomości człowieka. Albo jest się świadomym bezwstydnikiem, albo nie. Albo bezkrytycznie karmi się erotyczną sugestią podprogową wyciekającą z mass mediów, albo nie. Poczucie bezkarności podsyca kolejne upadki. Najpierw jest popyt, nie podaż. Problem współczesnych mężczyzn leży w kompletnym zniewoleniu przez popęd seksualny, który jest im najpierw wmawiany, potem podsycany, by następnie orbitować w okolicach fiksacji. Kobieta najpierw została uprzedmiotowiona, teraz chętnie sama robi z siebie przedmiot, by sprostać skrajnym potrzebom męskiego popędu i nie zostać odrzuconą jako głupia wstydnisia. Wstyd przestał być utożsamiany jako racjonalna reakcja obronna przed poniżeniem i utratą szacunku, stał się synonimem zacofania, kompleksów i wiejskich korzeni. A wstyd to przecież jedna z reakcji właściwych ludziom (nie zwierzętom), i źle się dzieje i z mężczyzną i z kobietą, gdy jest wypierany, bo tylko wstyd pozwala nam zastanowić się 2 i więcej razy, nim przekroczymy granice naszej natury, naszego poczucia bezpieczeństwa, naszej intymności. Nie rzuca się pereł przed wieprze, a tymczasem seksualność (niepowtarzalną, piękną i wartościową bez względu na wersję) sprowadzono do poziomu rynsztoków.
M
ML
4 maja 2013, 12:23
@roman "Katolicy w Polsce pisali wiele razy protesty do władz ws. pornografii w sklepach i kioskach. A księża i hierarchia milczeli i milczą !!! Nie naciskają na rząd aby to wyeliminować !!!" Jeśli "wiele razy pisali", to robili to źle, nieskutecznie, naiwnie. Tu nie jest potrzebny biskup, lecz prawnik: wskazać stosowny przepis (rozpowszechnianie pornografii jest zabronione) i go egzekwować. Zadaniem biskupa jest wg pana bycie oskarżycielem na sali sądowej - walczącym z pornografią w kioskach, tv, internecie? Jak pan sobie wyobraża - na podstawie czego księża mają protestować? Najpierw musieliby osobiście zapoznać z pornograficznymi treściami, by móc wskazywać konkretne zarzuty. Proszę sobie przeczytać wydaną przez dominikanów książkę "Pornoland", może pan coś zrozumie. Skończmy z tym sklerykalizowanym obrazem Kościoła, w którym biskupi i księża mają robić wszystko. Wygodne jest pana stanowisko: przyjść na gotowe, nie ruszyć palcem, narzekać, że inni czegoś nie zrobili. Czynnych biskupów jest w Polsce z okładem setka, księży - parędziesiąt tysięcy. Katolików - dziesiątki milionów. To katolików świeckich trzeba budzić!
R
roman
4 maja 2013, 11:53
Katolicy w Polsce pisali wiele razy protesty do władz ws. pornografii w sklepach i kioskach A księża i hierarchia milczeli i milczą !!! Nie naciskają na rząd aby to wyeliminować !!! Będą odpowiadać za młodych którzy uczą się na pornografii !!! Księża podwójnie !!!!
M
ML
4 maja 2013, 09:49
@głos rozsądku "Wystarczy popatrzeć na ludzi żyjących w innych kulturach np. w Afryce no i co? Taką mają tradycję, że chodzą nago i nikt nie robi z tego problemu" Przepraszam - a tak konkretnie, to gdzie? Bzdury i nieprawdę piszecie, towarzyszu, nasłuchaliście się piosenki Wodeckiego o naturystach. Naprawdę, w epoce internetu łatwo sprawdzić, że w Afryce golasów nie spotkacie, towarzyszu. "Nasze ciała są wspaniałe, nawet jeśli posiadają pewne niedoskonałości i należy je uwielbiać, dbać o nie i kochać!" O - tu brzmi echo wprowadzanej przez nazistów pogańskiej ideologii naturyzmu. Uwielbiać ciało... Znajdźcie sobie towarzyszu inny portal do pisania mądrości: pogaństwa i nazizmu tu nie potrzeba.
GR
głos rozsądku
4 maja 2013, 09:39
jak się nie ma cellulitu i niepotrzebnych wałków, to nie ma się czego wstydzić, np. na basenie lu na plaży. Wiadomo, że nago nikt po ulicy nie chodzi. Jeżeli kogoś razi np, czyjś dekolt lub mini spódnica, to niech spuści wzrok i nie patrzy i będzie po sprawie. Skoro stworzył nas Bóg, to dlaczego mamy się wstydzić swojego ciała? To sa tylko uwarunkowania kulturowe. Wystarczy popatrzeć na ludzi żyjących w innych kulturach np. w Afryce no i co? Taką mają tradycję, że chodzą nago i nikt nie robi z tego problemu. Wmawianie komuś, że ma się wstydzić własnego ciała, to nic innego jak dołowanie poczuciem winy. Nasze ciała są wspaniałe, nawet jeśli posiadają pewne niedoskonałości i należy je uwielbiać, dbać o nie i kochać!!!!! Wstyd to jest np. kraść lub zrobić komuś coś złego.
N
Nevada
27 kwietnia 2014, 12:16
Pomijam wszelkie komentarze zlośliwe i nie na temat. Nie mam raczej trudności z czytaniem tekstów filozoficznych czy teologicznych, ale te jest nieco zagmatwany i pisany tak, jakby Autorow, znanemu przecież ojcu duchownemu, zależało na zrobieniu wrażenia np. przez nagromadzenie cytatów, nie zawsze adekwatnych. No, bo akurat Poświatowska, znacząca przecież poetka, nie jest osobą, która można przywoływać jako przykład wstydliwośc. Zetnięcie z jej poezja może spowodować zamieszanie, zwłaszcza u osółb konsekrowanych. Piszę zamieszanie, a nie agorszenie , bo to jest dobra poezja o tematyce zwiażanej ze śmiercia ale i miłością, także erotyczną. Nie jest to sąd nad Poetką tylko stwierdzenie, że przywoływanie jej akurat w tej tematyce jest niezbyt uzasadnione. Ks. Krzysztof nie maiał być może okazji czytać jej bardziej szczególowej biografii. Temat jest wzniosły, ale można i powinno się o nim pisać   p r o ś c i e j. Peryklejska to cnota - prostota, pisał Norwid.
M
ML
4 maja 2013, 09:31
@robert "Pierdoły ksiądz pisze, zamiast chronić młodzież przed pornografią... Co robią księża w tej sprawie, aby nie było wszędzie golizny i pornografii w kioskach i sklepach ? Pytam co?!" Przepraszam - a co pan robi w tej sprawie? Jeśli panu przeszkadza pronografia, to jako chrześcijanin i obywatel ma pan swoje zadania. Wygodna jest pana pozycja - w Kościele do roboty tylko księża, a tacy jak pan - triumfalne lenistwo. @obserwator "W krajach (nie we wszystkich) tzw. zachodnich nikt nie wstydzi się pokazywać nago w pewnych określonych miejscach (jak basen czy sauna) i nie ma w tym nic niewłaściwego." Bzdury i kłamstwa pan wypisuje, także na temat wstydu: nudyzm, który pana najwyraźniej pociąga, nie jest tak powszechny, jak się panu marzy. Ekshibicjonizm - czyli narzucanie innym swojej nagości - jest w cywilizowanym świecie niedopuszczalny. 
C
Chrzuchrzuszcz
3 maja 2013, 22:46
zamiast pisać ten tekst dali byście zdjęcie tej fajnej dupy, tylko bardziej rozebranej
W
ww
3 maja 2013, 22:12
strasznie przegadane, żeby nie powiedzieć przeintelektualizowane.
R
robert
3 maja 2013, 22:07
Pierdoły ksiądz pisze, zamiast chronić młodzież przed pornografią... Co robią księża w tej sprawie, aby nie było wszędzie golizny i pornografii w kioskach i sklepach ? Pytam co ?!
ZS
zgadzam się z Tobą :)
3 maja 2013, 21:49
Nie do końca rozumiem pierwszą część artykułu. "Dlaczego akurat teraz, wobec tej osoby otwieram drzwi mojej intymności?" Czyż intymność i nagość nie powinna mieć miejsca wyłącznie między małżonkami, ... między katolickimi małżonkami, którzy przyjęli Sakrament Małżeństwa.
O
obserwator
3 maja 2013, 21:13
Autor koncentruje się na duchowych rozważaniach, a nie bierze np. pod uwagę kontekstu kulturowego. Wstyd jest charakterystyczny dla naszej części świata, a może wręcz tylko dla naszego kraju. W krajach (nie we wszystkich) tzw. zachodnich nikt nie wstydzi się pokazywać nago w pewnych określonych miejscach (jak basen czy sauna) i nie ma w tym nic niewłaściwego. Być dumnym ze swojego ciała i czuć się z nim dobrze w obecności innych niekoniecznie jest czymś bezwstydnym. 
L
Leo
25 kwietnia 2015, 10:04
Tzw. kontekst kulturowy to jedno z najglupszych wytlumaczen. Do kontekstu kulturowego nalezaly kiedys pogromy zydow, orgie w noc kupaly czy zabijanie slabych noworodkow w niektorych spoleczenstwach.
G
Gość
3 maja 2013, 18:25
Nie do końca rozumiem pierwszą część artykułu. "Dlaczego akurat teraz, wobec tej osoby otwieram drzwi mojej intymności?"  Czyż intymność i nagość nie powinna mieć miejsca wyłącznie między małżonkami? Ktoś rozumując wykrętnie, mógłby z tego artykułu wynieść pogląd, że jeżeli szanuje i prawdziwie kocha drugą osobę, to może przed nią odsłonić swą nagość. Otóż nie, dar ze swojego ciała w zamyśle Bożym następuje dopiero po przyjęciu sakramentu. Chyba, że chodzi tu o eksponowanie swojego działa wybrankowi bez niecnych zamiarów... ale takie tłumaczenie możemy włożyć między bajki.