Licencja na zabijanie

(fot. bengrey/flickr.com/CC)
Kamila Tobalska

Projekt ustawy o leczeniu niepłodności, którego społeczne konsultacje właśnie się kończą, zadziwia. Jaki jest jego prawdziwy cel?

Pełen tytuł dokumentu, który opracowało Ministerstwo Zdrowia brzmi: "Ustawa o leczeniu niepłodności, projekt z dnia 16 lipca". Rozczaruje się jednak ten, kto spodziewa się po nim rzetelnego projektu ustawy stawiającej sobie za cel zbudowanie w naszym kraju kompleksowego i skutecznego systemu leczenia niepłodności, która bez wątpienia jest dziś społecznym problemem. Na próżno szukać w nim zagadnień dotyczących medycyny prokreacyjnej, planów przeprowadzenia bardzo szczegółowej diagnostyki niepłodności małżeńskiej pozwalającej na wyeliminowanie nieprawidłowości, które da się wyeliminować czy listy specjalistów. Nie znajdziemy tam także słowa na temat nowoczesnej metody leczenia niepłodności, jaką jest naprotechnologia. Ministerstwo Zdrowia, ponoć zaniepokojone niskim przyrostem naturalnym, nie pomyślało nawet o rozporządzeniu wycofującym dofinansowanie hormonalnych środków antykoncepcyjnych niszczących płodność. Mając świadomość, że przyczyną rosnącej liczby niepłodnych par w Polsce jest coraz późniejsze decydowanie się na potomstwo, trzyma się jednej linii - wspiera biznes sztucznego rozrodu.

Legalizacja in vitro

Zaproponowana ustawa bez wątpienia wychodzi naprzeciw oczekiwaniom tych, którzy ją zamówili. Projekt zakłada bowiem utworzenie na terenie całego kraju szeregu centrów leczenia niepłodności, jednostek posiadających koncesję od ministra zdrowia. Ich opis w projekcie zaczyna się od banku komórek rozrodczych i zarodków. Dalej szczegółowo omówione są procedury dotyczące pobierania komórek rozrodczych, tworzenia, wszczepiania i przechowywania zarodków oraz kryteriów, jakie mają spełniać dawcy i biorcy. Wśród przewidzianych zabiegów mowa jest tylko o takich, które związane są z procedurą in vitro. Tak naprawdę bowiem opis przyszłych centrów leczenia niepłodności jest opisem istniejących już prywatnych klinik in vitro działających poza prawem przy wykorzystaniu istniejącej luki legislacyjnej. Jak zauważa w swojej analizie Katolicka Agencja Informacyjna, proponowana ustawa jest de facto legalizacją tego rozwiniętego już "przemysłu". Obejmuje go opieką i kontrolą ze strony państwa, a przede wszystkim zapewnia finansowanie z kieszeni podatnika. Zabiegi, niezależnie od ich ilości i szans powodzenia, będą bowiem finansowane w ramach kontraktów z NFZ. I to przy ciągłym braku środków na służbę zdrowia.

Rodzice nieznani

Co jeszcze przewiduje projekt ustawy o leczeniu niepłodności? Otóż daje on możliwość korzystania z in vitro zarówno przez małżeństwa lub osoby "pozostające we wspólnym pożyciu", czyli żyjące w konkubinacie, jak i osoby niebędące w żadnych związkach. Tak więc do zabiegu in vitro będzie mogła zgłosić się zarówno para, jak i kobieta samotna (jedynym warunkiem jest pełnoletniość i oświadczenie woli w formie pisemnej zgody). Zarodek będzie mógł zostać utworzony z komórek rozrodczych danej pary, bądź za pomocą komórek rozrodczych innego, anonimowego dawcy, jak również z komórek rozrodczych dwóch innych zewnętrznych dawców. Jednocześnie założenia projektu utrudniają dziecku poczętemu in vitro dostęp do informacji o jego pochodzeniu. Osoba urodzona w wyniku procedury medycznie wspomaganej prokreacji, w wyniku dawstwa innego niż partnerskie ma prawo zapoznać się jedynie z datą i miejscem urodzenia oraz stanem zdrowia dawcy (czyli w dalszym ciągu bez poznania, kim był biologiczny ojciec lub matka), ale dopiero po osiągnięciu formalnej pełnoletniości. Nietrudno więc sobie wyobrazić, do jakich rozterek psychicznych może to doprowadzić.

Wybór między życiem a śmiercią

Jeden z artykułów projektu ustawy zezwala także na dawstwo komórek rozrodczych na rzecz anonimowej biorczyni. W praktyce może to prowadzić do późniejszych przypadków kazirodztwa między osobami poczętymi w wyniku in vitro, które zawrą małżeństwo (czyli pochodzącymi od tego samego biologicznego ojca, niewiedzącymi jednak o tym).

Niestety projektowi bliskie są też idee eugeniki zakładającej m.in. możliwość ograniczania u człowieka jego cech ujemnych. Zabrania on wprawdzie genetycznej diagnostyki preimplantacyjnej w celu wyboru płci, ale... z jednym wyjątkiem. Chodzi o sytuację, w której "wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej nieuleczalnej choroby dziedzicznej". Wyjątek ten w praktyce sankcjonuje szerokie "sito eugeniczne" obejmujące co najmniej kilkadziesiąt jednostek chorobowych, z którymi można żyć. W praktyce możne oznaczać to wyrok na zarodkach, np. z zespołem Downa.

Projekt powołuje też Radę ds. Leczenia Niepłodności oraz Rejestr Dawców Komórek Rozrodczych, przeznaczając na ich funkcjonowanie ponad 9 mln zł. Przypomnijmy, że od roku realizowany jest już rządowy program leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego, którym objętych zostanie w sumie ok. 15 tys. par (każda z nich będzie mogła skorzystać z dofinansowania trzech cykli in vitro). Koszty realizacji tego programu w latach 2013−2016 to prawie 250 mln zł. W pierwszym roku z zakwalifikowanych do niego prawie 9 tys. par, uzyskano 2,5 tys. ciąż, z czego urodziło się 217 dzieci. Podatników kosztowało to 72 mln zł.

Oprócz narodzin dziecka...

Zdaniem dr. Tadeusza Wasilewskiego, jednego z pionierów metody in vitro w Polsce, który po 14 latach praktyki zaprzestał jej stosowania, co więcej stał się jej zdecydowanym przeciwnikiem, projekt Ministerstwa Zdrowia jest skrajnie liberalny i w praktyce pozwala klinikom in vitro na wszystko. - Mówię "Nie" dla całej procedury in vitro: dla śmierci zarodków, do której dochodzi w trakcie jej realizacji i długofalowych, negatywnych skutków, które wynikają m.in. ze stosowania podawanych w jej trakcie leków. Jeśli traktujemy poważnie definicję początku życia, to aprobata in vitro zdecydowanie jest nieporozumieniem - podkreśla dr Wasilewski, który od pięciu lat prowadzi klinikę leczenia niepłodności metodą naprotechnologii.

Prof. Janusz Gadzinowski, kierownik Katedry i Kliniki Neonatologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, największej tego typu w kraju, przyznaje natomiast, że oprócz radości rodzin z powodu posiadania dziecka w następstwie stosowania metody in vitro, obserwuje także tragedie będące konsekwencją częstszego występowania ciąży mnogiej z ryzykiem porodu przedwczesnego. − Dochodzi do tego zwiększona częstość przetoczeń krwi między płodami oraz większa liczba wad wrodzonych. Wszystko to powoduje zwiększoną zachorowalność i śmiertelność noworodków. W wielu krajach w ciąży mnogiej mamy też do czynienia z tzw. eliminacją płodu, czyli zabiciem jednego z dzieci w łonie matki, aby pozostałym dać większą szansę na przeżycie - alarmuje prof. Gadzinowski, członek Papieskiej Akademii Życia.

Staje się jasne, skąd wziął się nakaz milczenia, jaki obowiązywał w mainstreamowych mediach, odnośnie do informacji, że chore dziecko, którego aborcji odmówił prof. Bogdan Chazan, pochodzi z in vitro. Lobbystom in vitro "przepychającym" wątpliwy projekt zdecydowanie nie na rękę było głośne mówienie na temat możliwych wrodzonych wad u dzieci poczętych tą metodą.

Kto ma prawo głosu?

Ministerstwo swoją ustawę o leczeniu niepłodności 17 lipca skierowało do konsultacji społecznych, wskazując na termin ich zakończenia 18 sierpnia br. Już sam wybór wakacyjnych miesięcy na ewentualną dyskusję świadczy o mało poważnym podejściu do tematu. Jeszcze gorzej rzecz wygląda, jeśli przyjrzymy się kogo zaproszono do konsultacji. Na liście 26 podmiotów społecznych widnieją wszystkie organizacje feministyczne i stowarzyszenia walczące o powszechny dostęp do in vitro. Jest wśród nich np. aborcyjna Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. W tym gronie nie znalazły się natomiast żadne stowarzyszenia rodzinne czy organizacje broniące życia.

Tymczasem Polska Federacja Ruchów Obrony Życia (PFROŻ) zrzeszająca 86 organizacji prorodzinnych, w swoim stanowisku na ten temat przekazanym mediom wyraża negatywną opinię o projekcie. "Z perspektywy medycznej, technika wspomaganego rozrodu nie jest metodą leczenia niepłodności. Polega ona jedynie na omijaniu przyczyn niepowodzeń prokreacyjnych. W organizmie kobiety lub mężczyzny nadal nie zostaje rozwiązana przyczyna uniemożliwiająca poczęcie się dziecka. Stąd też nadanie projektowi ustawy tytułu, który odnosi się wprost do leczenia niepłodności, musi zostać odczytane, jako utrwalanie nieprawdziwych informacji w świadomości społecznej" - czytamy między innymi. PFROŻ zauważa także, że projekt pozwala na przekazywanie poczętych istot ludzkich przez ich rodziców innym osobom lub do wykorzystywania podczas badań, co jest równoznaczne z traktowaniem istot ludzkich jako własności rodziców oraz legalizowaniem eksperymentów na embrionalnych komórkach macierzystych.

Nie zasłaniajmy się Unią

Z kolei jedna ze specjalistycznych opinii przygotowanych na potrzeby Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu ds. Bioetycznych, któremu przewodniczy abp Henryk Hoser, podkreśla, że zarodek został zrównany z pozycją komórki, tkanki czy organu. Na ośrodki medyczne projektodawca nie nakłada żadnego obowiązku ochrony zarodków, a ilość tzw. zarodków nadliczbowych nie zostaje w żaden sposób ograniczona. W opinii stwierdza się wprost, że "w perspektywie nauczania Kościoła katolickiego, nie ma możliwości poparcia tego projektu w procedurze legislacyjnej".

Dla twórców projektu ustawy argumentem do nadania jej zaproponowanego kształtu są ponoć wymogi uregulowań, których oczekuje Unia Europejska. Tymczasem ustawodawstwo w kwestii zapłodnienia pozaustrojowego w krajach Unii jest zróżnicowane, mniej lub bardziej liberalne. Czy nasz kraj nie powinien stać się przykładem nowoczesnej ochrony życia? - My Polacy powinniśmy pokazać Europie, że w tej dziedzinie potrafimy korzystać z metod, które nie pociągają za sobą śmierci milionów zarodków. Dlaczego nie potrafimy szanować ludzkiego życia od poczęcia i walczyć o szacunek do życia, tak jak czynił to św. Jan Paweł II? - zastanawia się dr Tadeusz Wasilewski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Licencja na zabijanie
Komentarze (35)
L
leszek
19 sierpnia 2014, 15:19
Każdy może wejść  na stronę : -------------- [url]http://legislacja.rcl.gov.pl/lista/2/projekt/230033/katalog/230037[/url] -------------- przeczytać i sprawdzić, że to co autorka pisze, to są raczej jakieś fantazjowania, a nie uwagi odnoszące się do rzeczywistej treści tego projektu. Polska jest jedynym krajem w Europie, który nie ma tych spraw objętych prawnymi regulacjami,  takie dyskusje są prowadzone od 10 lat bez żadnych efektów. Wyobrażenie, że za ta ustawą stoi jakieś "lobby" czy inna konspiracja jest fantazją autorki. Jest raczej w interesie potencjalnych pacjentów czy pacjentek, aby ta sfera została objęta kontrolą państwa.  Nie jest wcale - jak fantazjuje autorka - że ustawa dotyczy wyłącznie "in vitro", po co rozpowszechniać nieprawdziwe informacje. Znaczna część tego projektu reguluje zasady pobierania czy stosowania ludzkich komórek rozrodczych czy prowadzenie tzw. "banków ludzkich komórek rozrodczych", ale jest raczej fenomenem, ze w kraju europejskim w XXI wieku te zasady zostały jeszcze objęte regulacjami prawnymi.  Wbrem fantazjowaniom autorki, zadziwiające jest wyłącznie, że projekt takiej ustawy pojawił się dopiero teraz podczas gdy taka ustawa powinna być wprowadzona dawno temu.
DP
dla przypomnienia
19 sierpnia 2014, 11:46
za in vitro twórca otrzymał nagrodę Nobla. Świat idzie do przodu a nie cofa się do średniowicza, gdzie np. posługiwanie się widelcem też było grzechem. Przykłady można by wymieniać w nieskończoność. Ludzie odchodzą od kościoła, bo nie chcą tkwić w średniowieczu.
Kamila
19 sierpnia 2014, 22:29
Nobla dostał też chemik, który wynalazł cyklon B. Komitet noblowski nie ma patentu na nieomylność. No i drobnostka - w średniowieczu posługiwanie się widelcem nie było grzechem, bo widelec to wynalazek późniejszy. Gdzieś ty, piewco postępu, szkoły kończył?
P
pcs
15 grudnia 2014, 23:28
Uwielbiam takie spory, gdy rzeczywisty problem in vitro sprowadzany jest do sporu o widelec... Zwłaszcza gdy adwersarze o historii widelca też niewiele wiedzą. Ale jeżeli chcecie o widelu, to po pierwsze nie jest to wynalazek późniejszy, co najwyżej w Europie w średniowieczu niezbyt rozpowszechniony (a raczej zapomniany). A może właśnie dlatego nie był znany, że jego używanie było obrazą Boga? W każdym razie zdaniem Św. Piotra Damiani.
KK
koniec, kropka
19 sierpnia 2014, 11:37
nikt nikogo nie zmusza do in vitro. Najwięcej wrzasku podnoszą ci, którym to w ogóle "nie grozi". każdy  dorosły człowiek ma prawo decydować o sobie. To wtrącanie się do każdej dziedziny życia człowieka jest naprawdę żenujące (tak kulturalnie określone), a szczególnie jeśli chodzi o intymną sferę życia.  Moje życie intymne to ja i mój partner i nikt inny!!!!!!!!!!!!!!!!!!
KI
kropka i cynicznie ciąg dalszy.
19 sierpnia 2014, 23:08
...moje zycie intymne to ja i mój partner, więc sobie teraz pomanipulujemy na życiu innych ludzi - chodzi o nasze dzieci, a do tego w fazie prenatalnej, więc niech nikt się nie wtrąca. Kilkanaście miesięcy później (niemowlęta) to już inna sprawa - byłaby afera na cały kraj (ciąganie po sądach, wyroki!) - ciekawe czemu, skoro to też nasze, czyli w dalszym ciągu nasza "intymność"...? Dziwny jest ten świat.
D
dd
19 sierpnia 2014, 00:34
projekt ustawy każdy może przeczytać i KAŻDY może zgłosić uwagi, mam nadzieję, że organizacje katolickie w tym Polska Federacja Ruchów Obrony Życia to zrobiła! Jak jest okazja do bronienia życia to trzeba to robić! A nie post factum biadolić.
Monika Tomalik
18 sierpnia 2014, 17:53
Coś dla osób, które uważają się za katolików, a Jan Paweł II jest dla nich autorytetem: „Gdy rozmawiałam z Janem Pawłem o in vitro – bo to zaczęło się już za jego życia – to ten Człowiek, który rzadko mówił o karze, bardziej o przebaczeniu i miłości, powiedział: Chyba Pan Bóg będzie musiał ukarać tę ludzkość, bo to woła o pomstę do Nieba.” pisze pani Wanda Półtawska
Monika Tomalik
18 sierpnia 2014, 17:51
Pani doktor Wanda Półtawska, bliska przyjaciółka Jana Pawła II, która 65 lat przepracowała w poradni rodzinnej, w swojej książce In vitro – zagrożona godność  pisze tak: „In vitro jest całkowitym odrzuceniem Boga Stworzyciela i jest zarazem potraktowaniem człowieka na równi ze światem zwierząt, czyli istot, którymi ma prawo manewrować. Technika sztucznego zapłodnienia jest przeciw godności człowieka i jest daleka od tego, żeby dziecko było owocem miłosnego uścisku kochających się rodziców. Dlaczego mamy skazywać dziecko na taki los, żeby dowiedziało się, że było poczęte z techniki?! Nie mamy do tego prawa. Jeśli przyjmujemy, że każdego człowieka stwarza Bóg. Jeżeli poważnie traktujemy przysięgę małżeńską przy ślubie, gdy ksiądz zadaje pytanie: „Czy przyjmiecie potomstwo, którym was Bóg obdarzy?” – to wtedy zakładamy, że Bóg decyduje, kto i kiedy ma stać się rodzicem. Małżeństwo ma respektować Boży plan. Człowiek ma przyjąć zarówno dziecko – każde dziecko – i pierwsze, i piętnaste – jak i bezdzietność. Jeżeli są pary małżeńskie, które nie mają dzieci i nie można ich wyleczyć od strony medycznej, to trzeba zgodzić się z tym, że jest to ich życiowy krzyż, że nie mają dzieci. I oni muszą ten swój krzyż przyjąć i szukać innej drogi dążenia do świętości – bo to jest celem każdego człowieka.”
P
pytanie
19 sierpnia 2014, 11:53
A jak Pani wytłumaczy dziecko poczęte z gwałtu? To też nie jest dziecko które byłoby "owocem miłosnego uścisku kochających się rodziców". A jednak to dziecko też musi być stworzone przez Boga, bo sama pani zauważyła,  że "każdego człowieka stwarza Bóg". Czyli Bóg godzi się na poczęcie dziecka z gwałtu, ale nie zezwala na dziecko z in vitro? I w jednym i drugim przypadku nie ma wszak 'miłosnego uścisku'.
Monika Tomalik
19 sierpnia 2014, 13:27
Wytłumaczenie jest proste: Pan Bóg w każdym z tych przypadków stwarza człowieka z miłości. Tylko jest róznica, w decyzji człowieka: człowiek nie chce by dziecko poczynało się z gwałtu, ale chce by poczęło się z in vitro. Jedno i drugie jest krzywdą wyrządzoną temu dziecku: w pierwszym przypadku, jest to niezalezne od matki, a w drugim zależne. A więc jesli mam na coś wpływ, to czemu mam fudnować takie życie dziecku?
O
odpowiedź
19 sierpnia 2014, 22:51
Tak. A ponadto in vitro polega na świadomym stworzeniu większej liczby zarodków (= powołaniu do życia kilkorga ludzi, z tym że jeszcze nie w pełni rozwiniętych), z których tylko jeden będzie miał ewentualną szansę przetrwania i życia, i prawo do miłości rodziców. Innymi słowy - z premedytacją zrobimy sobie kilkoro dzieci, z których jedno ewentualnie przeżyje - i to będziemy kochac, wychowywać, a pozostałe po prostu się "nie przydadzą". Czy to jest OK? Każdy z nas mógłby być takim niewykorzystanym zarodkiem, do wyrzucenia, bo "szczęśliwy traf" padł na kogoś z naszego rodzeństwa. A może takim zarodkiem mógł być właśnie ktoś z naszego rodzeństwa - unicestwionym, bo to ja jestem tym, któremu się "udało". Popatrzmy na swoją siostrę, brata... - jakby to było?...
KW
Kot w kratkę
24 października 2014, 16:05
To nie jest wytłumaczenie tylko bełkot. Nie ma wytłumaczenia bo cała argumentacja jest niespójna. W gwałcie nie ma miłości tylko agresja i zwierzęce instynkty. Statystycznie o dziwo bardzo dużo gwałtów kończy się ciążą ! A co gdy rodzice się nie kochaja ? czyli dziecko nie jest wynikiem miłosnego uścisku kochających się rodziców?  Czy naprawdę Pani myśli, że to człowiek daje życie w przypadku invitro ? Przecież to absurd. Życie daje zawsze i tylko BÓG i skoro daje także tym biednym rodzicom decydującym się na in vitro to znaczy że ich kocha i tak samo chce by mieli dzieci !!! Czy jak Pani nosi okulary to nie sprzeciwia się Pani Bożemu planowi by Pani mniej widziała ? Nie, Pani nosi okulary bo korygują Pani wadę wzroku i nie jest to leczenie. Tak samo gdy leczymy niepłodność za pomocą in vitro - nikt nikogo nie zabija anie nie manipuluje. Pomaga się połączyć dwóm komórką a czy z tych komórek powstanie życie ludzkie  - to zależy własnie od dawcy życia od BOGA !
K
krzycho
28 października 2014, 00:07
O wolnej woli człowieka coś sie w szkole podstawowej obiło o uszy?
K
krzycho
28 października 2014, 00:45
Pani Moniko. Bóg jest miłością i nie może nie kochać człowieka. Kocha każdego takim jakim jest. W swojej miłości wyposażył nas we wszystko czego potrzebujemy, pozwolił nam korzystać z wszelkich "dobrodziejstw" , które otrzymalismy i ponadto decydować o sposobie i celu ich wykorzystania. Nazywa się to wolną wolą człowieka. Człowiek zgodnie z własną wolną wolą zarządza dobrami, w które został wyposażony w celu czynienia dobra. Niestety ta sama wolna wola pozwala na czynienie zła.  Pomiędzy nie ma pustki, jak próbują niektórzy manipulować ludzkim mysleniem. Jest albo Miłość i Dobro albo nienawiść i zło. Zgodnie z wolną wolą, którą otrzymawszy raz od Boga, rozporządzamy swoim postępowaniem według własnego uznania albo czyniąc dobro albo też oddając się we władanie zła. Bóg będąc Miłością Doskonałą, nie potrafi nie kochać. Kocha również zło czyniących. Dlaczego miałby więc nie kochać dzieci poczęte in vitro, bądż z gwałtu. Są to przecież istoty szczególnie zasługujące na miłość, bo poczęte w grzechu. Ta umiejętność kochania każdego człowieka niezależnie od jego czynów pozwala nam przekuwać zło w miłość i dobro. To jest właśnie niepojęty fenomen Bożej miłości. Tak niepojęty, że nie potrafimy w niego uwierzyć. To jest oręż, który potrafi unicestwić wszelkie złe zamiary szatana. Tylko korzystajmy z niego. Zło przetopić w dobro, nienawiść zamienić w miłość. To jest najpotężniejszy oręż przeciw szatanowi o jakim możemy marzyć, tylko korzystajmy z niego. Można i należy potępiać i piętnować złe czyny, ale nie człowieka stworzonego na obraz i podobieńswo Boga i wyposażonego w czynnik Boski, jakim jest dusza nieśmiertelna. Kochajmy więc i tego gwałciciela i z miłości módlmy się za niego. kochajmy szczególnie zgwałconą i jej dziecko, bo na tę miłość jako dzieci Boże zasługują, otoczmy ich szczególną opieką i może ulżymy w bólu jakim jest wszelki gwałt. Kochajmy też tych, którzy zdecydowali się na in vitro, być może nieświadomi czym jest? 
P
Przemek
18 sierpnia 2014, 16:15
Wstyd dla rodaków Jana Pawła II, cóż za haniebny wzór dla innych 
S
Słaba
18 sierpnia 2014, 15:54
zarodek został zrównany z pozycją komórki, tkanki czy organu. Na ośrodki medyczne projektodawca nie nakłada żadnego obowiązku ochrony zarodków, a ilość tzw. zarodków nadliczbowych nie zostaje w żaden sposób ograniczona. W tej sprawie należałoby koniecznie przesłać Ministerstwu Zdrowia (i środkom przekazu) opinię, niezależnie od tego, czy zostało się zaproszonym do konsultacji, czy nie. Warto byłoby też opracować conajmniej jakiś projekt ustawy o ochronie zarodka ludzkiego lub załącznik do ustawy o in vitro. Ci, którzy mają kłopot z przyjęciem, że zarodek to człowiek we wczesnym stadium rozwoju, pewnie mogliby przyjąć, że zarodek różni się od tkanki i organu (z racji swojej funkcji ma inną genetykę) - więc pewnie zgodziliby się przyjąć taką ustawę chroniącą. Ta ustawa powinna też ograniczać ilość zarodków. Należałoby też uregulować sprawę stymulaji hormonalnej przed pobraniem komórek jajowych (nadmierna - aby uzyskać jak najwięcej komórek) utrudnia zajście w ciążę .Ale to już chyba nie da się ustawowo...
S
Słaba
18 sierpnia 2014, 15:26
Po pierwsze - dlaczego przez ten miesiąc, który był na konsultację, nie ukazał się na Deonie żaden artykuł z odniesieniem do pełnego tekstu tej ustawy? Nie wiem, jak było na innych portalach katolickich. Ale bądźmy szczerzy - przespaliśmy sprawę. Dziś, w ostatnim dniu, można najwyżej lać krokodyle łzy. I taką rolę pełni ten artykuł... Można było próbować zrobić jakiś protest w kwestiach najbardziej drastycznych - stosowania in vitro jako "sita eugenicznego", a nie wspomagania prokreacji. To jjest nie tylko "maksymalnie liberalny" wariant. To jest niezgodne z nazwą tej ustawy (która jest tu tak skrytykowana) - i być może z tego punktu można byłoby ten przepis zaskarżyć. Ponadto - nie wiem, jak brzmi przepis o "anonimowim" dawstwie komórek. Dla kogo jest ono anonimowe, a kto ma dostęp do tych danych. Czy dane te mają być niszczone i jeśli tak, to kiedy? Bo te dane powinny być przechowywane z przyczyn medycznych. Jeśli idzie o rozwiązanie społeczne, to jeśli nie zastosuje się tutaj prawa takiego, jak przy adopcji, to może być wielki bałagan i procesy o stwierdzanie rodzicielstwa (nie tylko ojcostwa). Nie uważacie, że jednak warto zawalczyć o sprawy najważniejsze, zamiast stanowiska - "in vitro nie powinno być wogóle i koniec gadania o nim".
_
__Ateista__
18 sierpnia 2014, 13:49
Świętoszkowaty Kościół Katolicki. Przez setki lat popierał karę śmierci, a Tomasz  Akwinu, święty Kościoła katolickiego i jeden z doktorów Kościoła pisał: "(...) człowiek, który dopuszcza się ciężkich wykroczeń, pozbawia się swojej godności i jest gorszy od bestii. Takiego człowieka można pozbawić życia." Dziś, ten sam KK walczy zajadle z in-vitro, zupełnie pomijając objawione prawdy innego wielkiego doktora Kościoła , św Augustyna, który nauczał, że "dusza wnika do ciała (czyli powstaje osobowość ludzka) dopiero 40 dni po zapłodnieniu. "Potwierdził to II Sobór Nicejski w roku 787, stwierdzając, że u mężczyzn dzieje się to 40 dni po zapłodnieniu, a u kobiet po 80 dniach."
X
xyz
18 sierpnia 2014, 14:46
Życie powstaje z momentem poczęcia, a więc połączenia się komórek rozrodczych męskich i żeńskich, co ma miejsce jeszcze przed implantacją zarodka. Kościół chroni życie od samego poczęcia, a więc od roku 787 trochę się w Kościele zmieniło. In vitro nie jest metodą leczenia niepłodności, tylko sztucznym zapłodnieniem, podczas którego dochodzi do zniszczenia pozostałych zarodków. Z tego powodu dzieci poczęte metodą in vitro Kościół jak najbardziej błogosławi, ale zaznacza że nie jest to akceptowana metoda zapłodnienia, gdyż przy niej dochodzi do niszczenia innych zarodków, a więc potencjalnego życia
Z
Zenon
18 sierpnia 2014, 16:43
W 100% się z tobą zgadzam. Swietoszkowatosc KK jest ewidentna. O karze śmierci Kosciol nie pisnie. Świętość życia? A jakże, ale tylko ludzkiego. Ekologia, obrona skrzywdzonych zwierząt, zagrożonych gatunków, czystej wody i powietrza..... To wszystko KOsciolowi jakoś nie na myśli. Świętość przyrody? Co? To przecież pachnie poganstwem. Wiec człowiek, nie jako skromny element przyrody, ale pan i władca. Tylko szkoda, ze to zupełnie nie przemawia do współczesnej młodzieży, zwłaszcza tej zachodniej(mocno ekologicznej), a jak wiadomo nasza młodzież patrzy na zachód wiec jej świadomość ekologiczna rowniez rośnie. Skromnie wbuduj się w ten świat, pokornie sluz jego roślinom i zwierzętom. Bo gdyby nie one nie mógłbyś istnieć. Postaw je przed sobą i staraj się byc jak one, cierpliwe i pokorne. Uczyn las i łąkę swoim kościołem. A wtedy spłynie na ciebie ich pokój.
2
238
16 grudnia 2014, 00:00
POłączone komórki  nie są żadnym życiem bo do dalszego istnienia potzrebują INPLANTACJI w macicy kobiety !!!! Bez tego są wydalane !!! Dlaczego to nie dociera do tych niedouków !!!! Życie poczyna się z momentem inplatacji  od tego momentu kobieta jest w ciąży !!!! I Wcale nie jest pewne jak się ta ciąża skończy bo bardzo często dochodzi do samoistnych poronień !!!!!!!!!!!!! Nikt nie niszczy zardoków celowo w procedurze in vitro Póltawska po prostu OKŁAMAŁA JP2 !!! i za to spotkała Ją kara !!!!!!
Z
zdziwiona
18 sierpnia 2014, 13:02
Artykuł fajny ale "dofinansowanie hormonalnych środków antykoncepcyjnych niszczących płodność" budzi moje wątpliwości. Od lat biorę takie środki, nie w celach antykoncepcyjnych, a zdrowotnych - niestety bez sztucznych hormonów moje jajniki obrastają torbielami, pomimo prób leczenia ziołami u o. Bonifratrów itp. Co ciekawe, te środki u mnie nie działają antykoncepcyjnie, a dawka podawanego hormonu zwiększa moją płodność, a nie zmniejsza (w efekcie zamiast bycia bezpłodną, mam 40% płodności zdrowej kobiety). Nigdy nie dostałam refundacji swoich leków, a mam ubezpieczenie i uprawnienia. Czy są jakieś środki antykoncepcyjne doustne, które są refundowane?
M
msl
18 sierpnia 2014, 16:46
Nikt nie powiedział,że środki hormonalne same w sobie są czymś złym . Wszystko zależy od od celu, w jakim się ich używa- jak ze wszystkim-  Znp.  powodzeniem stosuje się je  w okresie okołomenopauzalnym, żeby zapobiec nieprzewidzianym zaburzeniom.
E
ech:)
18 sierpnia 2014, 12:11
Najlepszym i najskuteczniejszym leczeniem bezpłodności jest zadbanie o rodzinę. O godne warunki życia, wspomaganie rodziny. Zadbanie o dobre warunki do zycia ludzi młodych tak by chcieli w Polsce, a nie za granica zakładać rodziny. Czyż nie dziwne jest drodzy twórcy "ustawy" ze ci bezpłodni Polacy są tacy płodni poza Polską? Może zamiast wydawać pieniądze na zbrodnicze badania szumnie nazywane leczeniem  zainwestujecie te pieniadze w rozwój rodziny? A zapewne płodność natychmiast wzrośnie, której jedną z przyczyn jest wysoki poziom stresu. Ileż to razy bezplodne małżeństwa przestały takie być po zaadoptowaniu dziecka? Kiedy zdecydowano się na dziecko, pogodzono się z niepewnością bytu, to i płodność wróciła.  zawalczmy o godne życie rodziny, o godny start młodych, by byli płodni w kraju, a nie np w Anglii. To jest wyzwanie, a nie jakies tam wiatrozapłodnienie.
R
realistka
18 sierpnia 2014, 10:49
Dla tych którzy tak bardzo krytykuja, aby nie było to zwykłe krytykanctwo 1/ Co zrobic z zamrozonymi już zarodkami jeżeli zakazemy całkowicie in vitro? Jezeli zatrzymamy je zamrożone w nieskończonosc to kto za to bedzie placić? Jezeli zas nie chcemy ich przechowywac a zakazane jest wszczepianie to kto ma je unicestwić? 2/ kzirodztwo zwiazane z przejeciem zarodka. A czy przy adopcji gdy rozdzielano rodzenstwo do takich rzeczy nie moglo dochodzic? Zakazemy adopcji? 3/ Jezeli podmioty zagraniczne stworzyly juz kliniki in vitro w Polsce i polska to akceptowala przez ilestam lat, to nagle nie mozna z tego sie calkowicie wycofac. W jakim to swietle by stawialo nasze panstwo? Najpierw zezwala potem sie z wszystkiego wycofuje, czy w takiej sytuacji ktokolwiek chciałby w cokolwiek inwestowac w naszym kraju? 4/Jezeli zas ktos jest przeciwnikiem in vitro to nikt nikogo nie zmusza do stosowania tej procedury. Sama legalizacja nie jest powodem by wszyscy wierzacy natychmiast sie sztucznie zapladniali. Kto nie chce - prosze bardzo - niech nie korzysta. Ale niech nie zmusza do rezygnacji tego kto nie ma jakichs obiekcji. Przypominam, ze Koscioł w przeszłosci krytykował sekcje zwłok, szczepionki i...pamietam a jakze - transplantacje. I zmienił zdanie wraz z uplywem czasu. In vitro tez sie tego doczeka, bo historia lubi sie powtarzac.
J
Ja
18 sierpnia 2014, 11:19
Jeżeli jesteś podatnikiem to automatycznie po wejściu tej ustawy będziesz za to płacić. Co mam zrobić jeżeli nie chcę tego finansować a w podatkach będę to robiła przymusowo. Dlaczego? Nikt przecież mnie się o to nie zapytał. Dlaczego moje Państwo zmusza mnie do płacenia na rzeczy, których nie popieram a wręcz przeciwnie uważam za grzech i źródło kolejnych pogłębiających się tragedii ludzkich. 
K
Kat
18 sierpnia 2014, 13:16
odnośnie adopcji - dziecko które zostało adoptowane po 18 roku życia ma prawo wglądu do oryginalnej metryki urodzenia. Pierwszy punkt obalony, -resztę niech obalają inni.
2
299
18 sierpnia 2014, 13:21
A ja nie chcę by z moich podatków finansowano leczenie alkoholików, palaczy, narkomanów, kierowców jednośladów zabijaacych na drogach, pedofili, gwałcicieli, morderców etc .... !!!!!!!! Dalczego się mnie do tego zmusza ??!!! To dopiero "grzech i zródło kolejnych pogłebiającyc sie tragedii ludzkich" !!!!! Procedury medyczne wspomagajace płodność moga być stosowane w spoób godny i niestety sa przyszłościa ludzkości.  A co do Kościoła instytucjonalnego - Cóż, czy Pani wie że jeszcze całkiem niedawno Pani jako Kobieta nie miała prawa śpiewać w kościele podczas liturgii... Teraz Pani o dziwo może i Panie organistki też ...  !!! W Hiszpanii tzw hiszpanka zdziesiątkowała populację bo Kościół instytucjonalny był przeciwny szczepieniom ... 
K
kobieta
18 sierpnia 2014, 14:42
Szanowna Pani, czy Pani przeczytała, że procedury in vitro wiążą się z dużym ryzykiem zdrowotnym dla matki i ewentualnych dzieci? Że mają niską "wydajność" przy bardzo wysokich nakładach finansowych? To nie jest żadne ograniczenie, które rzekomo katole narzucają światu - to tzw matka natura reguluje, czy chore jednostki mają się rozmnażać. Chore jednostki - czyli z natury niezdolne do spłodzenia zdrowego potomstwa - nie powinny się rozmnażać! A Pani twierdzi, że to przyszłość ludzkości. Ciekawa byłaby kalkulacja w ilu pokoleniach zniknełaby ludzkość, gdyby miała rozmnażać się wyłącznie przez in-vitro.. Jedno, co katolicy próbują komunikować innym, to że życie jest zbyt święte, by traktować je przedmiotowo. A lekarze, którzy rezygnują z pracy nad in-vitro komunikują innym, że życie ludzkie jest biologicznie zbyt delikatną i niepoznaną strukturą by manipulować nią w laboratorium. Czyli o pokorę wobec życia chodzi. I tej pokory chyba walczącym o in-vitro brakuje.  Na szczęście ja dzieci nie mam i wraz z moim zejściem problem ten przestanie mnie jakkolwiek dotyczyć. 
S
Sorry
18 sierpnia 2014, 14:48
Niech sobie Pani wygoogla kiedy i gdzie panowała hiszpanka i kiedy powstała pierwsza szczepionka na grypę. Jak Pani takie bzdury wypisuje, to naprawdę można tylo stwierdzić, że z głupim nie ma co gadać..
MR
Maciej Roszkowski
18 sierpnia 2014, 16:02
Z przedstawionch powyżej informacji wynika, że cała ustawa wymyslona jest na rzecz prywtnych kilinik świadczących in vitro. Co do hiszpanki kompletna żenada.
A
Anna
18 sierpnia 2014, 16:13
Ja też nie mam dzieci.Ale nie zamierzam mieć dzieci taką metodą
A
Alicja
18 sierpnia 2014, 17:01
299 :), zgadzam się z toba w całej rozciągłości. Nie tylko nie śpiewałybysmy dzisiaj w kościele, ale bylybysmy traktowane jako istoty podrzedne. Kosciol od samego początku widział w kobiecie Ewę, nosicielką zła. I gdyby nie ruchy świeckie, nigdy nic by się na ten temat nie zmieniło. Nie ma się co oszukiwać. Świeckim ludziom zawdzieczamy nasze "uczlowieczenie". Po czym Kosciol nie mając innego wyjścia rowniez nas "uczlowieczyl". To zupełnie jak z kościelna pedofilia. Kosciol nic by na ten temat nie zrobił, gdyby świeckie media go do tego nie zmusiły. Kosciol jest i pozostaje na wskroś męski. A kult Matki Bożej to tylko przykrywka. 
B
brawo
19 sierpnia 2014, 12:03
zgadzam się z Tobą w 100 %. Tylko i wyłącznie dzięki ruchom feministycznym mamy to, co mamy, czyli prawa i nie jesteśmy traktowane jak coś gorszego, coś podrzędnego nie zasługującego na szacunek. Nie jesteśmy maszynkami do rodzenia i tzw. "posług administracyjnych". Niestety, niektóre kobiety myślą, że obecne prawa zawdzięczają  kościołowi. Nic bardziej mylnego. Wystarczy trochę poczytać literatury, ale nie wszystkim kobietom  chce się sięgnąć po książkę.