(fot. shutterstock.com)
Robert J. Wicks

Patrzysz w lustro - jest źle, myślisz o sobie - jeszcze gorzej. W spotkaniach z innymi zastanawiasz się ciągle, co inni o tobie pomyślą, a przyszłość będzie z pewnością pasmem klęsk bo i tak jesteś do niczego. Skąd w tobie taki obraz siebie?

Zdrowe poczucie własnej wartości jest niezbędne do przyjęcia naszej zwyczajności. Niektórzy opisują je jako "opinię, jaką ma się o sobie". I chociaż jest to pomocna definicja, wciąż pozostawia nas ona z wieloma ważnymi pytaniami, na które musimy odpowiedzieć:

DEON.PL POLECA

  • Jak doszedłem/doszłam do takiej opinii?
  • Na ile trafne są moje przekonania na temat siebie?
  • Czy odbicie, które widzę "oczyma mej duszy", jest naprawdę moim "prawdziwym obliczem"?

Zniekształcony obraz siebie oraz wynikające zeń słabe poczucie własnej wartości stanowią poważny problem. Mogą mieć zgubne konsekwencje o charakterze społecznym i osobistym.

Ponadto, takie błędne negatywne spostrzeżenia na temat siebie mogą zakłócić pełnię naszego uczestnictwa w budowaniu sprawiedliwego i przenikniętego miłością świata.

Skąd bierze się obraz siebie?

Kiedy byliśmy bardzo mali, szukaliśmy naszego odbicia, patrząc w twarze rodziców, opiekunów w żłobku, starszego rodzeństwa i przyjaciół. Najlepiej byłoby, gdyby ich oczy odzwierciedlały bezwarunkową miłość i akceptację naszej osoby. To z kolei rozbudzałoby nasz entuzjazm do życia i pomagało nam dostrzec miłujące oblicze Boga w innych.

A gdyby tak było, nie musielibyśmy uzależniać naszej wartości od osiąganych wyników. Rzeczywistość jest jednak taka, że nasi rodzice i inne znaczące osoby w naszym życiu to "tylko ludzie" z ich własnymi potrzebami, które nigdy nie zostały w pełni zaspokojone. Ich przeszłość pełna była doświadczeń dalekich od doskonałości.

Miłość i akceptacja, którą otrzymywali we wczesnym dzieciństwie, nie zawsze była bezwarunkowa. Nie zdając sobie z tego sprawy (ani też nie starając się być świadomie złośliwi), nasi rodzice i inne ważne osoby w naszym życiu projektowały niektóre ze swoich potrzeb i żądań na nas; z tego powodu ich akceptacja była warunkowa.

By jeszcze bardziej tę sytuację skomplikować, także i my wprowadziliśmy nieświadomie do siebie pewne niedobory w poczuciu własnej wartości, jakie kiedyś występowały u osób dla nas znaczących. Ponieważ osoby te były naszymi przewodnikami, naśladowaliśmy je w kwestiach, o których rzadko się mówiło, lecz które były przez nie subtelnie modelowane, a przez nas tak szybko przyswajane!

To wierne naśladowanie odcisnęło się tak wyraźnie, że być może wciąż je naśladujemy, nie zdając sobie z tego sprawy! Widać tutaj prawdę zawartą w powiedzeniu: "Niedaleko pada jabłko od jabłoni" (w końcu ileż to razy mówiliśmy do siebie: "Nie wierzę, że to robię! Moi rodzice mówili tak, kiedy byłem dzieckiem!")

Zatem problem polega na tym, że podchwytujemy style działania i negatywne przekazy dotyczące nas samych, nawet sobie tego nie uświadamiając.

Nierzadko słyszymy, jak ludzie mówią: "Wiem, że jestem dobrym człowiekiem. Wiem, że mam wiele talentów i ludzie mnie szanują. Kiedy jednak zrobię coś źle albo ktoś się wyrazi o mnie negatywnie, wydaje mi się, że unieważnione zostają moje wszystkie pozytywne cechy. Jestem przekonany, że negatywny komentarz reprezentuje to, co ludzie naprawdę o mnie myślą oraz to, co ja faktycznie uważam za prawdę o sobie".

Takie wypowiedzi ujawniają lojalność wobec pewnego negatywnego obrazu siebie, lojalność wobec samounicestwiającej roli lub sposobu myślenia wyuczonego we wczesnym okresie życia.

W większości przypadków, jeśli nie zauważymy tego, co się dzieje, owa negatywna "melodia" będzie nadal rozbrzmiewać w naszych umysłach. Będziemy na nią reagować i podporządkowywać jej całe nasze życie, nie zdając sobie z tego nawet sprawy, ponieważ, jak zauważyła Virginia Woolf, "Znacznie trudniej jest zabić widmo niż rzeczywistość".

To, co staje się poczuciem własnej wartości danej osoby - jej poczuciem spójności i zasługiwania na uwagę - rozwija się poprzez empatyczne relacje z rodzicami.

Kiedy empatia rodziców wobec ich dziecka znacząco zawodzi, rezultatem będzie zachowanie obronne, za pomocą którego dziecko stara się ochronić siebie od dalszej frustracji, zranienia, rozczarowania, nadmiernej stymulacji itd.

Nieformalne postacie autorefleksji, informacja zwrotna ze strony przyjaciół, rodziny i kolegów oraz ustrukturowane interakcje z terapeutami, doradcami lub przewodnikami duchowymi są pomocne przy weryfikacji słuszności naszych poglądów na temat siebie.

Jest to szczególnie ważne w odniesieniu do zasadności wszelkich negatywnych poglądów o sobie. Takie interakcje mogą być korzystne we wspieraniu trwałego rozwoju duchowego i psychicznego.

Problemy z poczuciem własnej wartości u kobiet mogą także "w większości wynikać z ucisku kobiet w zdominowanej przez mężczyzn kulturze i społeczeństwie". Podobnie można powiedzieć na temat "ludzi o innym kolorze skóry" w społeczeństwie składającym się w głównej mierze z ludzi białych.

Problemy zatem powstają nie tylko w wyniku zrozumiałych braków w kręgu rodziny i najbliższych przyjaciół, lecz także w wyniku uprzedzeń i ucisku w obrębie społeczeństwa - co prowadzi do osłabienia poczucia własnej wartości.

Z pewnością jest wiele kobiet, które uniknęły uciążliwości życia, które żyły szczęśliwie pełnią życia; kiedy jednak przewertuje się wyniki badań, to można wyczuć unoszące się w powietrzu duchy nienarodzonych marzeń, niezrealizowanych nadziei, nieodkrytych talentów. Tragediami stają się "niespełnione oczekiwania", i one właśnie są najbardziej bolesne.

Podobna myśl pojawia się w sposób dojmujący w wypowiedzi Shirley Valentine (bohaterki filmu o tym samym tytule), kiedy siedząc w Grecji na brzegu morza, rozmyśla nad własnym życiem i tym, że pod wieloma względami było ono "mało ważne" i "niewykorzystane". Oto co powiedziała:

"Pozwoliłam sobie wieść mało ważne życie, a przecież miałam w sobie znacznie więcej [do zaoferowania]... nie wykorzystałam tego i już nigdy nie wykorzystam. Dlaczego otrzymujemy całe to życie, skoro z niego nigdy nie korzystamy? Po co dane nam są te wszystkie uczucia, marzenia i nadzieje, skoro nigdy z nich nie korzystamy? Marzenia. Nigdy nie ma ich tam, gdzie można się ich spodziewać".

"Krystalizowania" poczucia własnej wartości albo znajdowania swojego prawdziwego oblicza nie mogą dokonać samodzielnie ludzie nieszczęśliwi ze słabym obrazem siebie. Głębokie docenianie siebie nie jest też czymś, co służy wyłącznie naszym własnym interesom.

Wręcz przeciwnie, musimy korygować obraz siebie i wzmacniać poczucie własnej wartości z myślą o sobie i innych. Co więcej, musimy tego dokonać wspólnie.

Jeśli naprawdę wierzymy, że kobiety, mężczyźni, ludzie wszystkich ras są imago Dei [obrazem Boga], to niedostrzeganie odbicia Boga we własnym lub cudzym obrazie siebie jest złe, niesprawiedliwe... a może nawet grzeszne.

Więcej w książce Roberta J. Wicksa, "Dotknąć tego, co święte".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Masz zły obraz siebie?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.